Jak zawsze będę pisać bez sensu więc jeśli ktoś nie chce tego czytać nie musi.
Zaczął się czerwiec a ja ciągle gdzieś błądzę chyba niebawem się skończę. Kawa, brak snu, szkoła, tigery, i głupie myśli. Czy można chcieć czegoś więcej by wykończyć organizm>? Chyba nie.
Nie wiem ale już całkiem nie mam ochoty na nic. Chciałabym coś zmienić, ale nie mam pojęcia co. W końcu odwieczne moje pytanie pojawia się. Jakże bym chciała powrócić w swój mały świat, ale nie da się. Właśnie nie da się.
Nie wiem czemu tak się dzieje w końcu nie mam na co narzekać ale ... właśnie wieczne ale... Skończę tak jak nigdy nie chciałam na własne życzenie. Czemu choć raz nie może być tak jak ja chcę. Świat krąży wokół mnie a i tak wszyscy śmieją się, tylko ja nie. Tak się czuje. Nie ważne co przeczytam co usłyszę czy zobaczę i tak moje myśli gubią się w otchłani. Nie umiem pogodzić się ze stratą czyż nie?
Nie chcę więcej narzekać, ale słowa same płyną. Jak wiele chciałabym powiedzieć. A brakuje mi słów brakuje mi wszystkiego. Przez odcięcie się nie mam z kim pogadać, ale w końcu sama zgotowałam sobie taki los. Nie mogę zatem narzekać. Tylko tak bardzo chciałabym przestać udawać, ze wszystko jest okey i wszystko mam gdzieś, bo tak nie jest. Chciałabym o jakże bym chciała.
Nadzieja? A gdzież by. Nie wiem czy jeszcze to słowo będzie w moim słownik. Trochę to zawiłe pozostawać tak neutralnym i obojętnym. Właśnie. Ludzie mogą uważać mnie za kogoś zupełnie innego niż jestem. Ciekawe to prawda? Jak wiele masek jeszcze przybiorę by nie zapomnieć siebie., Gdzie to wszystko się zaczęło? Nie wiem. Jest tak wiele wspomnień o których chciałabym zapomnieć. Tak wiele rzeczy, które nie dają mi żyć. Jak tak może być?
Nie zawsze można się uśmiechać, nie zawsze można ronić łzy. Ale krwawić od środka można zawsze jak widać? Niczego mi nie brakuje a czuję jakbym krwawiła od środka za czymś co nigdy nie będzie mi dane. Nie wiem jak długo jeszcze będę w stanie podnosić się po upadku wiedząc że nikt na powierzchni na mnie nie czeka. To smutne prawda? Ale taka prawda, taki świat. Nic nie poradzę. Ta bezsilność ...
Kiedy myślę to serce drży,
nie ma śmiechu są łzy.
Tak bardzo rana się otwiera,
kiedy słońce zamiera.
Wszyscy w bezruchu,
a mnie już brak tchu.
Nie ma nic, nie ma siły,
wszyscy już dawni zgnili,
swą pieśń zamienili,
i skamienieli.
Tak właśnie kończy się ta historia,
której treść niczym melodia,
kolejna rapsodia.
Kończy się czas,
wszystko zgasło nie ma nas.
Tak właśnie się kończy, i tak skończy się świat. Wszyscy i wszystko zniknie, nie będzie już nic. Czy warto więc mi ronić kolejne łzy?
Zabaluję ze śmiechem, nawet jeśli rana ciągle się jadzi.
W końcu na tym świecie jest się tylko raz.
Chyba/.
Do napisania :*