****************************************************
Weszłyśmy do mojego starego laboratorium nie zauważone. Nikt nie wiedział o naszym pobycie tam, a jednak miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Nie wiem czy to moja panika, czy rzeczywiście coś nie grało tak jak powinno. Szybko odnalazłam to czego szukałyśmy nie chowałam tego za bardzo. Bo niby po co to komu. Skrzynia była nienaruszona. Zajrzałam do środka i przeraziłam się zapas krwi jaki był przeznaczony dla mnie i sióstr zniknął, a nawet listu nie było. Co jest grane? Spojrzałam z zapytaniem na Angelikę, która już domyślała się o co mi chodzi. Natychmiast otworzyłam portal do Królestwa Zerricha i razem z córką przeszłyśmy wprost do głównej sali. Gdzie czekali o dziwo wszyscy.
Zaskoczona spojrzałam na twarz Lilith i Greya, którzy złożyli nieoczekiwaną wizytę moim braciom. Patrzyliśmy na siebie długą chwilę jak słupy soli. Widziałam zaskoczenie na twarzach wszystkich prócz Angeliki, która jako jedyna w tym towarzystwie zabrała głos.
- Co za spotkanie - rzuciła z uśmiechem. - Teraz chyba wypadałoby pogadać co wy na to? - zapytała.
- Tak to dobry pomysł. Zanim cokolwiek powiecie zapraszam do salonu. To trzeba obgadać na spokojnie - rzucił Kasper prowadząc nas do następnego pokoju. Usiedliśmy na dużej błękitnej sofie, a naprzeciw nas Lilith z Greyem i Angelika.
- Możemy wiedzieć co się tu dzieje? - zapytała Lilith choć tak naprawdę to Grey chciał zadać to pytanie.
- Pozwolicie, że najpierw ja zacznę - zaczęłam. Wzrok wszystkich skupił się na mnie.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł - rzucił Blate.
- Spokojnie, sporo sobie przypomniałam bracie - odparłam z uśmiechem. A Blate na początku zaskoczony zaraz też się uśmiechnął. - Okey, na początek objaśnię sytuację. Jestem tu z własnej woli. Przepraszam za kłopoty, ale najwyraźniej tak musiało być. Druga sprawa jest taka, że Ci tutaj obecni to moi bracia.
- Że co? - rzucił z zaskoczeniem Grey.
- Zapomniałeś Najwyższy, że nie przez całe życie pisałam się Asakura. Moje rodowe nazwisko to Kuran, a to moi bracia - Kasper, Blate i Xerxes Kuran. Odrodzili się. Teraz jesteśmy w komplecie by odbudować nasz ród.
- Gladys co ty pleciesz? - zaczęła Lilith również nie dowierzając.
- To skomplikowane. Jak zawsze. Moja rodzina została zniszczona i moi bliscy zginęli, zostały mi tylko siostry, które razem ze mną uratowała moja mama. Nie lubiłam o tym rozmawiać tym bardziej, że mało co na ten temat pamiętałam, ale teraz wiem, że to była zasługa mojej mamy, byśmy z siostrami niczego nie pamiętały. Teraz jednak dzięki Angelice przypomniałam sobie wszystko. To są moi bracia i razem z nimi odbuduję ród Kuranów. A nasi wrogowie nas zapamiętają.
- Planujesz zemstę? Niby kiedy skoro trwa wojna? - dodał zniecierpliwiony Najwyższy.
- Nie... - zaczęła Lilith. - Już wiem do czego zmierzasz Gladys. Ta wojna jest po to by dopełnić waszą zemstę, prawda?
- To prawda - wtrącił się Kasper. - Miała nas połączyć i zjednoczyć oraz osłabić naszych wrogów.
- Przecież to chore - rzucił Grey patrząc po wszystkich.
- Bardziej chore jest co innego - wyparował Xerxes sącząc whisky.
- Co masz na myśli? - zaczął Grey zaniepokojony.
- Xerxesie wiem co chcesz powiedzieć, ale to nie czas i miejsce na to. To są nasze wewnętrzne sprawy - oznajmiłam ze stanowczością.
- Więc zgadzasz się na to?
- Pójdziemy w ślady naszych rodziców, nie chcesz ... tego? - zapytałam choć bardziej nasuwało mi się pytanie czy nie chce mnie. Spojrzał na mnie z westchnieniem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chcę.
- Ja też więc nie ma problemu.
Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, ale zaraz zorientowałam się, że nie jesteśmy sami. A Grey już był wściekły. Nic nie poradzę. Nie odezwał się na to ani słowem, ale zdawałam sobie sprawę, że wie o czy rozmawiałam z Xerxesem.
- Co macie zamiar zrobić? - zapytała bezstronnie Lilith.
- Znaleźć naszych wrogów - rzucił Blate z uśmiechem.
- Rozumem, jednak jest coś o co chciałabym was poprosić. Wiem, że macie sporo na głowie, ale jest mały kłopot. Moje berło zniknęło. Co nie najlepiej dla nas wszystkich wygląda.
- Z mojego starego laboratorium zniknęła zawartość skrzyni, którą dostałam od mamy - dodałam z powagą. - Ktoś nas okrada z bardzo niebezpiecznych rzeczy. I trzeba się dowiedzieć kto.
- Co skradziono?
- Czystą krew wampira. I list od mojej mamy.
- O cholera - wyrwało się Kasprowi - To mamy duży problem. Nie żeby coś droga Lilith, ale to jest znacznie gorsze niż twoje berło.
- Niby jak ?- wtrącił Grey.
- Dzięki krwi można stworzył nie tylko wampiry, ale także ghule a one nie są wcale dobre, bo rozprzestrzeniają się jak choroba. Natomiast berło może być użyte tylko przez demony, co daje nam mniejszy krąg poszukiwań. Choć pewnie to Yuki stoi za tym, albo ten wasz Daniel. Nie zdziwiłbym się gdyby współpracowali.
- No to rzeczywiście będzie mieszanka - rzuciłam.
********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz