Translate

piątek, 10 czerwca 2016

Jestem Gladys #45 - porwanie

**********************************************
Chwila ciszy była wskazana w tym towarzystwie. Nie można zaprzeczyć, że każdy na swój sposób czół jednocześnie przerażenie i zdumienie jak można było nas wszystkich tak ograć. Jednak teraz trzeba było posprzątać ten bałagan. Jednak ta krótka chwila rozmyślań nie trwała długo. Odezwał się telefon Najwyższego.
- O co chodzi? - zapytał zdenerwowany, ale zaraz zbladł.
- Co? Jak? Kiedy? - dopytywał jak szalony. To zły znak. Cholernie zły. Wysłuchał do końca i się rozłączył. Zanim cokolwiek nam powiedział wziął głęboki oddech by cokolwiek z siebie wydusić.
- Co się stało? - spytałam wystraszona. Spojrzał na mnie a w jego oczach zauważyłam, że chce mu się płakać. Sprawa była poważna.
- Porwali Darka i Willa jak szukali czegoś w świecie Supernatural. I to na pewno sprawa Yukiego, bo zostawił ci wiadomość Gladys. "Królowo bez korony, jeśli życie twoich bliskich jest w cenie, oddaj się, inaczej śmierć znów zagości ku ich drzwiom, a tym razem nie będzie tak łaskawa." - Gdy Grey skończył ugięły się pode mną kolana. Byłam zdezorientowana i wściekła. Znów mieszają moją rodzinę. Ten słaby punkt jest dla mnie bezcenny i doskonale wiedzą, że się im poddam, bo ich życie jest ważniejsze niż moje.
- Czemu zawsze się rozchodzi o Ciebie? - zapytał jakby sam siebie Xerxes.
- Nasza siostra to duża opozycja jeśli chodzi o tę wojnę nie dziwię się,  że chcą ją mieć dla siebie. Jednak nie wolno nam tracić głowy. Nic nie zrobią ani Darkowi, ani Willowi. Macie moje słowo.
- A skąd ta pewność Zerrichu? - spytała Lilith.
- Po pierwsze są potomkami Gladys, a druga sprawa jest taka, że skoro teraz Gladys pamięta to nieświadomie tak jakby ubezpieczyła swoje dzieci zaklęciami ochronnymi. To działa samoistnie, wiec jeśli ona nie będzie chciała, aby ktoś ich tknął to nie tknie pod względem psychicznym, jednak jeśli chodzi o tortury to jest mała szansa. Jednak wierzę, że dadzą sobie radę bez względu na wszystko.
- To mało pocieszające, Zerrichu - rzuciła Lilith. Spojrzałam na Xerxesa i nagle mnie olśniło czego mogli szukać w tamtym świecie.
- Grey muszę się dostać do twojego pałacu i pogrzebać w papierach.
- Masz jakiś pomysł?
- Można tak powiedzieć. Chyba wie czego szukali Dark i Will i może jak znajdziemy to, to uda się ich uwolnić. A co do berła i krwi, to też może być rozwiązanie.
- Mówisz zagadką, powiedź wprost - zbeształa mnie Lilith.
- Znacie historię tamtego świata, prawda? Dwaj bracia walczą z potworami i wplątują się w apokalipsę, gdzie Lucek będzie walczył z Michałem. I tu jest nasza szansa. Gdy spętam Lucka i Michała pomogą nam uratować nasz świat. Ci dwaj to dwie strony jednej monety, więc równowaga będzie zachowana, a będziemy mieć wystarczająco mocy, by odegrać się na Yukim i dowiedzieć się kto jest wrogiem.
- Wszystko dobrze, ale znowu będziesz w niebezpieczeństwie, a  na to Ci nie pozwolę. Idę z tobą - powiedział stanowczo Xerxes.
- Dobrze, ale najpierw muszę ogarnąć kiedy dokładnie się przenieść i do tego potrzebuję twoich akt Grey.
- A co my mamy robić? - zaczął Grey. - Znów bierzesz całą robotę na siebie.
- Chciałabym żebyście udali się do Królestwa Duchów do Loli ona ma na bieżąco informacje odnośnie wojny, chcę wiedzieć kto już bierze w tym udział i kogo się da ochronić ode tego, musisz zwołać nowy szczyt rady i dać mi trochę czasu. A w międzyczasie Lilith jeśli mogę cię prosić, proszę udaj się do Piekła i uwolnij Armię Mroku by strzegli granic jeszcze nie uwikłanych w wojnę światów. Nie możemy pozwolić aby wybuchła wojna na cały wszechświat, bo to by była tragedia. Chciałabym też aby Loxis zajął się remedium na wampirzą krew.
- Istnieje coś takiego? - zapytał Blate zaskoczony.
- Tak, mniejsze dawki dawały mi zapanować nad głodem, ale gdyby zwiększyć stężenie można wyprzeć krew z organizmu, a w przypadku ghuli będzie to konieczne. Ma ktoś inne propozycje?
- Wszystko okey, tylko ja też nie mam zamiaru puścić cię samej. Tu też rozchodzi się o mojego syna - zaczął Grey starając się ukryć złość.
- Doskonale cię rozumiem, ale musisz poznać miejsce gdzie są uwięzieni inaczej ich nie uratujemy. Proszę cię, Grey - odpowiedziałam. Chciał mi odpowiedzieć, ale wstrzymał się. Wiedział, że mam rację. Nic się już nie odezwał.
- Jak będziesz iść do Pałacu to uważaj, bo Święte Bestie są uwolnione - rzuciła Lilith i otworzyła portal. - Będziemy już iść - dodała patrząc na Greya.
- Dobrze - odparłam, a Grey rzucił mi smutne spojrzenie i zniknął razem z Lilith w portalu. Zrobiło mi się ciężko na sercu.
- Mamo, poradzi sobie. Teraz trzeba uratować brata i Darka - powiedziała z uśmiechem Angelika.
- Tak, kochanie - odparłam z uśmiechem, a ona zbliżyła się do mnie i przytuliła po czym wyszeptała mi do ucha.
- Nie zaniedbuj go - rzuciła jak dorosła kobieta. Aż nie wiedziałam co powiedzieć, ale sens doskonale ogarnęłam. Angelika uśmiechnęła się słodko i wyszła razem z Blatem, w międzyczasie zniknął też Kasper. Byliśmy tylko ja i Xerxes. Usiadł obok mnie.

Chwila ciszy.

- Naprawdę tego chcesz? Ja, wiem, że rodzice i w ogóle, ale chcę żeby to płynęło z serca a nie z rozkazu - powiedział to ze szczerym sercem.
- Rozumiem twoje obawy, ale gdybym tego nie chciała to bym tego nie robiła. Za każdym razem gdy się zakochiwałam myślałam "Ach, to ten jedyny", ale ani trochę tak nie było po czasie zdawałam sobie sprawę, że to było tylko chwilowe. Nie jestem święta i nigdy nie będę. Nie wiem co będzie jutro, nie wiem. Ale chcę być z tobą tu i teraz. Czy to nie najważniejsze? Dałeś mi bardzo wiele. Może nawet więcej niż oni wszyscy. A to że jesteś moim bratem nie jest dla mnie przeszkodą, a może nawet dlatego jesteś dla mnie ważniejszy i bardziej bliski. Przez długi czas czułam w sobie pustkę i samotność, choć na pozór wszystko było idealne, to wcale tak nie było. A ty obudziłeś mnie z tego marazmu. Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy jak wiele to dla mnie znaczy.

Patrzył na mnie jak w obrazek i nie powiedziawszy słowa złożył na moim czole pocałunek. Poczułam się trochę jak dziecko, a jednocześnie największy skarb. Po tym przytulił mnie mocno i wziął na ręce.
- Co ty robisz? Jestem ciężka - rzuciłam, ale on zamknął mi usta pocałunkiem. Znaleźliśmy się w jego pokoju, zamknął drzwi. Jest tyle ważnych rzeczy do roboty, a on chce... Choć chodziło mi to po głowie to i tak dałam się ponieść tej chwili. Miałam wrażenie jakby to był mój pierwszy raz, ten taki prawdziwy. Powolny, leniwy, a jednocześnie namiętny. Jeśli można latać, to ja latałam bez dwóch zdań.
*************************************************************************
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz