Translate

poniedziałek, 20 października 2014

Jak żyć...?

Ohayo!!!

Nie wiem co mnie nachodzi, ale mam ochotę pisać :) Taka to ze mnie przekorna dziewczyna by zamiast robić coś pożytecznego, to bujać w obłokach :P

Nic nie poradzę :)

Tak się zastanawiałam dziś nad wszystkim i nad niczym, zresztą jak zawsze.

Właściwie to dziś no czy ja wiem czy o tym wspominać.... Wiecie Pani G.... już wcześniej o tym mówiłam, że wyglądem przypomina mi Gladis, ale teraz kiedy ją bardziej poznaje to i nawet w charakterze no cóż.... Może doszukuję się na siłę podobieństwa, i to w ogóle jest głupota, bo po prostu mi imponuje, ale cóż ja poradzę. Gladis jest, była i pewno będzie, a ja na pewno nie jestem jej odbiciem, bo za wiele mi brakuje. To trochę głupie wtryniać w to osobę, która nie ma nic wspólnego z moimi chorymi wyobrażeniami, ale jakoś tak od początku uważałam P.G. za ideał dla mojej Gladis. Chociaż obie jeśli o ich historię nie są nawet w najmniejszej części podobne :) Co sobie ubzdurałam nie wiem, ale tak pisząc to czuję się trochę niezręcznie. Co prawda nigdy nie miałam problemu z wylewaniem swoich myśli, ale jeśli schodzi na temat Gladis to często się ograniczam. Sama nie wiem czemu. Może przez mój sentyment do niej, w końcu przez dobre kilka lat żyłam nią, jeśli mogę tak powiedzieć. Starałam się ją odwzorować, ale teraz powoli wszystko zachodzi mgłą. Człowiek się jednak zmienia i nie mamy na to wpływu. W sumie to wszystko się zmieniło u mnie, no prawie. Moje pisaniny zostały niedokończone i nie mam ich kiedy dokańczać, a może po prostu nie chcę? Już sama nie ogarniam :( nie jest to za fajne, nie mieć nic do powiedzenia, a jak już to same historie, które nie mają większego sensu. To jak kleszcz na tyłku, chcesz go dosięgnąć, a on wbija się jeszcze głębiej. Zbaczam z tematu, ale u mnie to normalka jak można dostrzec, rzadko udaje mi się trzymać jednego celu,. Może temu nie mam jeszcze nic. Jestem u podstaw, bo cóż mam? Brak nawet oleju w głowie :P

Ale wracając P.G. zaczęła mnie intrygować pod wieloma względami, gdybym mogła poznać ją bliżej nie wiem co mogłoby to zmienić, ale zmieniłoby mnie i to za pewnie diametralnie, boję się tego, ale i pragnę. Jeśli to szczyt moich ideałów to mam idealną kandydatkę do nowych przygód Gladis, a w końcu jeszcze jej nie dokończyłam, to może być idealna okazja :) Lucky :P

Znowu w mojej głowie ciągle Gladis i Gladis. Choć nie piszę, a raczej staram się nie pisać o niej zbyt często to i tak mało mi to wychodzi, bo gdzieś i tak się tam przewija :) Co ja w niej widziałam? Ukojenie? Raj? Jakie to głębokie. Ale cóż zrobić jak mnie pochłonęła. Może temu, że nie znalazłam na swej drodze zbyt wielu ludzi, którzy by mnie zrozumieli albo po prostu znalazłam ich za późno. Mówię tu oczywiście o Nee-chan i DR, w końcu to moi friends. Co do AO to sama nie wiem.... Zaufałam jej, ale ona chyba mnie nie... Trochę to boli, ale nie mój interes. Tak nie raz sobie myślę dlaczego nie poszłam z resztą do szkoły, może czekałoby mnie coś lepszego? Teraz się tego nie dowiem, ale równocześnie nie spotkałabym tych ludzi, których mam teraz. Nie wiem co lepsze. Moje życie to same pytania jak widać. :)

Ciekawa jestem czy kiedykolwiek ktokolwiek z mojej szkoły trafi na tego bloga i będzie czytał co czułam, co myślałam i co sądziłam o tym wszystkim. Nie czuję się źle w szkole, ale czasami mam wrażenie, że to nie mój świat. Zatem gdzie on jest? Przy Nee-chan i reszcie? Hyh..,. Nie mam pojęcia.

Wiem jedno, że to co przeżyłam należy do mnie. Jak zauważyliście czasem jestem aż nadto wylewna, a czasem nawet nie mam pojęcia co napisać. Jakoś to tak zawsze ze mną jest, ale nie raz trzeba się wyżalić, to pomaga :)

W mojej głowie czai się wiele pytań, na które sama nie umiem odpowiedzieć. Jak pisałam kiedyś...

Gdzie zaprowadzi mnie droga?
Czy przed tron prosto do Boga?
Czy tam gdzie zaznam cierpień i trwogi Tam gdzie boskie nigdy nie staną nogi?
Nie znam odpowiedzi na te pytania, próżno szukać, marne starania...

No to byłoby tak w skrócie, jeśli o to chodzi, a nie zmienia się to już od jakiegoś czasu i pewno jeszcze długo nie zmieni. Takie życie mnie jako szaraczka w świecie pozbawionym kolorów. Małe szczęścia, małe złości, bez miłości. Tak właśnie myślę, tak właśnie czuję, ale nie przynosi to niczego. Pusto.

A może to ja jestem pusta? Nie myślę, bo nie chcę. Nie zastanawiam się, bo to bardziej boli niż tkwić w otępieniu. Czemu? Skąd mogę wiedzieć? Albo raczej wiem tylko nie chcę się przyznać. Tu jest pies pogrzebany. Znów wracać do początków? Nie wiem.... Jeśli wrócę, to mogę kolejny raz się zmienić, a nie wiem czy wyjdzie to na dobre. Mam już 18 lat nie jestem dziewczynką, która powinna marzyć i śnić o księciu na białym koniu, bo on po prostu nie istnieje. W świetle prawa jestem dorosła, szkoda tylko, że mnie nikt nie zapytał o zdanie czy chcę nią być. Taka logika. Mój świat to świat dziecka, które nie chce dorosnąć. Nie wyobrażam sobie tego. Nie potrafię, a może nie chcę.  Mam to gdzieś, a jednocześnie.... hyh..,. szkoda się chyba rozwodzić nad nieuniknionym. Taka ja. Głupia ja.... I tak bez końca mogłabym się obrażać...

Zaczęłam temat, który nie powinnam tykać, w końcu jest mi dobrze... choć to pojęcie względne, bo cóż niby ma ono znaczyć? Nic nie mówi o mnie. Dobrze..,. cóż to jest?

Nie zginął, ale już nie żył....

Ten piękny cytat idealnie mnie określa. Szkoda, że sama na niego nie wpadłam. Szkoda.


Wystarczy tych moich wywodów nad niczym....






Do napisania :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz