**********************************************************
Siedziałam i słuchałam z uwagą każdego jego słowa. I nie rozumiałam albo raczej nie chciałam rozumieć co tak naprawdę chce mi powiedzieć. Bałam się odezwać, nie chciałam się odzywać.
- Gladys ja wiem, że to jest niewiarygodne, ale z drugiej strony jak w naszym świecie może być inaczej - starał się uśmiechnąć, ale widząc moją minę zaraz posmutniał. - Od samego początku to był pomysł Alice, odkąd zostałaś mianowana na Łzę Boga. Pewnie sama o tym nie wiesz, bo Alice pozbyła się posłańca od Niego. Zazdrość i nienawiść kieruje nią, bo miała nadzieję, że jej zostanie przyznany ten tytuł. Przeliczyła się. Znam to tylko z opowiadań, z tego co sama mi napomknęła. Odkąd byłem chłopcem na posyłki u Rady W. nie wiedziałem nic tak naprawdę. Ona mnie znalazła i znalazła moją determinację, aby jej pomóc. Było to stosunkowo nie dawno. Pamiętasz jak mnie uratowałaś z mojego świata? Jak pomogłaś mi i uwolniłaś od barier jakie miałem? Od tamtej pory byłaś dla mnie wszystkim. Zakochałem się w tobie, ale byłem tylko przyjacielem, nikim więcej. Miałaś Zika, potem Greya a ja trwałem w tym beznadziejnym uczuciu, aż tamtego dnia, gdy Alice zaproponowała mi umowę. Mam jej pomóc być jej wysłannikiem, czarnym charakterem, który upozoruje wszystko by jej zemsta się dopełniła, a w nagrodę ja dostanę to czego najbardziej pragnę, w skrócie - ciebie. Moja część mowy została wypełniona, dlatego tu jesteś. Jednak to nie wszystko. Pojawienie się twoich braci to też nie jest przypadek, a tym bardziej przepowiednia. Alice załatwiła wszystko razem z przepowiednią, tak byście nie mieli potrzeby wątpić w to wszystko. Tak naprawdę Kasper przypomniał sobie wszystko niedawno, ale Alice zmieniła to tak by to było jakby zawsze wiedział. Ona również podsunęła duszę Blata do Lilith, a co do Xerxesa ... - zaczął, ale jakby bał się kończyć. Spojrzał mi w oczy.
- Wiem, że zabrzmi to beznadziejnie w moich ustach i dużo bym dał, aby to odwrócić, ale nie mogę. Xerxes został wychowany przez szamańską rodzinę. Rodzinę Alice. Była jego ciotką można powiedzieć. Opiekowała się nim, a wiedząc, że jest twoim bratem truła pod względem psychicznym, aby mogła nim swobodnie manipulować. A najbardziej skupiła się na duszy. Przez to choć Xerxes był wszystkiego świadomy ktoś zupełnie inny mógł władać jego ciałem, a on myślał i myśli, że to on sam, że to jego wola, niestety. Przez te eksperymenty jest strasznie wybuchowy i niebezpieczny.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Xerxes jest nieobliczalny. Jest w tobie szaleńczo zakochany, ale to nie jego uczucia.
- To kogo?! - krzyknęłam oniemiała i z gniewem.
- Moje. Odkąd przybyłaś do Rady W. z Loxisem, Xerxesem byłem ja. Dzięki Alice i jej działań byłem cały czas z tobą.
- To niemożliwe... - rzuciłam z zaskoczeniem. Nie wiedziałam co myśleć. Ale wiedziałam, że Yuki nie kłamie.
- To nie z Xerxesem jesteś związana, tylko ze mną - powiedział odpinając guziki koszuli i pokazując mi znak rodu Kuran.
- Przecież to niemożliwe, jesteś wilkołakiem, nie wampirem - ale wtedy uzmysłowiłam sobie, co zrobił.
- Mam twoją skrzyneczkę od matki i drugą od Kaspra. Alice dokonała transfuzji i paru zmian bym mógł być pełnoprawnym czysto krwistym wampirem jak ty. Trochę przyznaje zmieniło to mój wygląd - rzucił i nagle jego włosy ze srebrno fioletowych zabarwiły się czernią a szafirowe oczy nieco pociemniały. Rysy twarzy nieco się uwydatniły, a skóra pobladła. - Teraz tak wyglądam naprawdę. Jednak nawet jeśli zrobiłem to wszystko by być z tobą, wiem, że ty pragniesz wrócić do reszty. Dlatego pomogę ci to zrobić. Widząc cię z taką miną nie mogę cię tu trzymać. Jednak nadal jesteś człowiekiem. Nie jestem wstanie oddać ci twoich mocy, bo są zamknięte u Alice. Jednak nadal mam krew twojego rodu. Jedynym wyjściem jest zrobienie ciebie na powrót wampirem.
- Zaraz, zaraz, zaraz... Yuki o czym ty mówisz? Nie rozumiem. Byłeś Xerxesem przez ten cały czas? To niemożliwe wyczułabym przecież... - a wtedy przypomniałam sobie pocałunek w ogrodzie róż. Spojrzałam na niego, widziałam winę w jego spojrzeniu i wyrzuty sumienia. Naprawdę mnie kochał. To wiedziałam nawet bez magii. Jego spojrzenie, to te same oczy, ten sam blask, który widziałam kochając się z Xerxesem. Dotknęłam jego znamienia rozbłysło, tak jak moje. Choć moja wampirza moc zniknęła to to znamię jest wieczne. Znów spojrzałam mu w oczy.
- Więc Xerxes był cały czas pod twoją kontrolą, cały czas byłeś przy mnie, mówiłeś do mnie i słuchałeś, kochałeś się ze mną i spałeś, dlaczego posunąłeś się do takich rzeczy? Dlaczego ja? Już wiem dlaczego nie zaszłam w ciąże, bo ty nie chciałeś bym była z Xerxesem w żaden sposób związana. To stąd była ta rozmowa czy mi nie przeszkadza, że jestem z własnym bratem. Teraz wszystko nabiera sensu. Podziwiam twoją determinację i dziękuję za twoje uczucia, ale tak wojna to kolejny raz moja wina. Wiem, że chciałeś bym ciebie pokochała, ale teraz gdy wiem wszystko nie mogę tu być nawet jeśli jestem tylko człowiekiem.
- Wiem to, dlatego mówiłem o wampirzej krwi byś na nowo stała się Słodką Damą. Rozumiem, że to wszystko jest pokręcone i nie oczekuję, że mi wybaczysz, ale przynajmniej przyjmij moją pomoc. Wiem, że to przeze mnie wszystko się zepsuło, dlatego na tyle ile mogę chcę to odkręcić.
- Martwiłeś się o mnie i chciałeś ochronić mnie przed Alice, dlatego zaraz gdy odebrała mi moce zabrałeś mnie. Nadal jesteś dla mnie ważny Yuki, nie wiem czy tylko czy tak jak ja dla ciebie. Na to potrzebuję czasu, wybacz.
- Rozumiem i niczego nie oczekuję. Na razie musimy się skupić na tym by twoje moce wróciły. Mam berło Lilith więc będziemy wstanie powstrzymać wojnę. Jednak Alice nie da się tak łatwo złamać. I na pewno ma jakiegoś asa. Najbardziej chciała zemścić się na tobie, a wie dobrze, że ciosem dla ciebie będzie zagrywka w cenne ci osoby. Dlatego porwała Willa i Darka. Są bezpieczni, nie martw się. Co prawda są w lochach, ale żyją i nie mogą używać magii, ale po za tym nic im nie jest.
- Dobra wystarczy. Najpierw ja. Masz fiolki z krwią, ale nie wystarczy bym tylko je wypiła, ty musisz wypić moją krew a dopiero potem dać mi fiolki, ale potem mogę chcieć więcej zgadzasz się na to?
- Oczywiście. Zaufaj mi, będzie dobrze. Przyniosę je.
Wstał i wyszedł do drugiego pokoju, a raczej schowka. Zaczynałam się zastanawiać jak ja mogłam nie poznać, że coś tu nie gra. Oferta Alice, w dodatku była taka poinformowana, ta moja nagła niemoc, jak mogłam się nie domyśleć, że to ona za wszystkim stoi. Jestem beznadziejna.
Yuki wrócił z dwoma małymi skrzyneczkami. Cztery z dziewięciu fiolek były puste. Spojrzałam na Yukeigo a on na mnie.
- Gotowa? - spytał, a ja skinęłam głową. Przybliżył się do mnie, odsunął moje włosy od szyi i dotknął ją ustami, bardzo delikatnie objął mnie, a zaraz potem powoli wgryzł się we mnie. Jęknęłam. Czuła jak pije moją krew, która z każdym jego łykiem szumiała mi w głowie. Miałam wielką ochotę go pocałować, kochaś się z nim, być na każde jego skinienie. Nie wiedziałam skąd to się bierze, ale wiedziałam, że jestem jego i tylko jego. Na zawsze. Możliwe, że to znamię tak działa, ale zanim cokolwiek sobie uświadomiłam, to mimowolnie objęłam go mocniej przyciskając do siebie. Był nieco zaskoczony, ale pił nadal. Czułam jak siły mnie opuszczają, jak robię się bezwładna, ale nadal trzymałam się go kurczowo. Aż w końcu moje siły odeszły i znów odeszłam w otchłanie ciemności.
***************************************
Yuki trzymał zemdloną Gladys w objęciach. Zaraz wziął fiolki i każdą jedną wlewał jej do ust. Zostawił jedną całą w razie czego i czekał. Gladys nie otwierała oczu i z każdą chwilą bladła coraz bardziej. Nie wiedział czy zrobił coś źle, czy to jest normalne. Postanowił poczekać jeszcze chwilę, ale gdy tylko ta minęła. Wziął ostatnią fiolkę wlał ją sobie do ust i pocałunkiem dał ją Gladys. Ta wręcz natychmiast otworzyła krwawo czerwone oczy i nim zdążył się zorientować ugryzła go. Czuł jej głód, dlatego tuląc ją do siebie dawał jej spokojnie się najeść.
*******************************************
Po dobrej chwili opamiętałam się co tak naprawdę robię. Sytuacja z paru chwil wcześniej odwróciła się, teraz to ja piłam jego krew. Nie zmieniło to jednak faktu, że nadal mam na niego ochotę. Wręcz przeciwnie to pragnienie wzrosło. Oderwałam się od jego szyi i spojrzałam w oczy - równie czerwone jak moje. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pocałowałam go. Chciałam go mieć całego. Na zawsze.
*******************************************