Witajcie, jak zwykle ja.
Dzisiejszy mój dzień był dosyć udany. Czemu? Zaczęło się od 6 z wf-u za dwutakt. Lucky :)
Kolejnym dobrym przeżyciem było zaniechanie naszej cudownej pani T, odpowiedzi, także i na angliku był spokój.
Jak również, choć to taka na w pół dobra informacja, robiliśmy zadania egzaminacyjne na polski, udało się mnie nie spytać przez panią G.
A ostatnim wspaniałym przeżyciem był zakup roku, a konkretnie cieni z Inglota i essence oraz boskiego puchatego pędzelka do blendo wania ( nie wiem czemu pisze się to rozdzielnie, ale nie ważne). Tak więc o prócz tego, że wydałam DUŻO kasy, to jest dobrze. Teraz tylko kłopot skąd wezmę na mangusie? Zastanawiałam się trochę nad tym ostatnio i postanowiłam zrezygnować z kilku, po prostu nie chce mi się ich czytać. Pozostanę przy póki co dwóch a nie 6 czy 7 za dużo kasy na to idzie, a są przecież inne rzeczy, o które należy szczególniej dbać, prawda? Facet to by miał jeszcze pół biedy, ale kobieta... Tu jakiś puder, tam jakaś szminka, gdzieś jeszcze jakiś cień, korektor, róż, maskara.... no i się tego uzbiera, a facet co?Chyba tylko maszynki do golenia sobie kupuje, zresztą i kobieta ma ten wydatek. Hymm. Masakra.
Jutro w mej cudownej szkole mamy ostatki i zamierzam się dobrze bawić, prócz pierwszej lekcji, na której czeka mnie męka, a konkretnie kartkówka z historii, ale żyć nie umierać.
Pożegnać was nie chcę, ale jednak muszę, gdyż rano trzeba wstać nim świt nadejdzie i przygotować się do stawiania czoło wyzwaniom typu HISTORIA...
Do napisania :)
Translate
czwartek, 27 lutego 2014
środa, 26 lutego 2014
Żalo-wiersze
Śpij dziecinko, już nadszedł twój czas.
Śpij dziecinko, piękny sen.
Śpij dziecinko, na zawsze już.
Śpij dziecinko, śpij i wyśnij piękne sny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie tak daleko, nie tak też blisko.
Życie skończyło swe pobojowisko.
Koniec, jest piękny i taki chłodny.
Póki nie zakończy go huk bomby.
Gdyby tak człowiek mógł wybrać sobie czas.
Wtem już dawno nie byłoby nikogo z nas.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zbiera się na żale, zbiera się na łzy.
A wszystkiemu temu winien jesteś TY.
Kto by przypuszczał, że znam takiej męki,
z Twojej i tylko Twojej ręki.
Nie umiem już udawać, O! dobre życie.
Skończ ze mną zaraz po nadchodzącym świcie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zawsze jest czas, choć nigdy go nie ma.
Jeden krok i przepraść.
Biegnąć chce, a nie potrafię,
nie mam nawet czego się uchwycić.
Wiesz dlaczego słońce świeci?
Wiesz dlaczego ptaszek leci?
Może powiesz zatem mi, bym miała piękniejsze sny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Za bardzo bym chciała, żeby było dobrze.
Za dużo mych starań tracę na błachostki.
Czy ktokolwiek przejmuje się mną?
Kto mi powie, że wygram tę grę, którą życiem zwą?
Nikt, nie chce odpowiedzialności brać,
Wszyscy umywają ręce.
A ja powiem Tobie tak, nigdy nie poddaj się męce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiele lat życia, wiele już przeżyć,
wszystkie wspomnienia nie dają spokoju,
szukają zaczepki i boju.
Chcą rozjuszyć zagasły ogień,
by poruszyć Niebo i Ziemię,
dla spokoju wiecznego,
który nigdy nie nadejdzie.
Błąkaj się duszo, błąkaj,
Twój czas już dawno za Tobą,
nie zaznasz spokoju,
nie myśl o ratunku,
Los zakończył odmierzać czas Twojego spoczynku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Coś innego, bo na żale się zebrało.
Wybaczcie, że piszę tak śmiało,
ale moje serce ból rozjuszył
i musiałam dać upust moich katuszy.
Może bez składu i ładu piszę,
ale i tak zakłócę moją wieczną ciszę.
Płaczę, bo moja dusza łka,
czy ktokolwiek taką mnie dziś zna?
Nie jestem poetą, co ma świat otworem,
ja - skromny człowiek, a w duszy potworem.
Tyle serce moje chce, ale nie dostanie nic.
Nie zasługuję bowiem na to co ma przyjść,
tak według Nich ma wiecznie być.
Mogę nie nadawać się do niczego,
moja dusza płacze i bez tego.
Tylko słowa tak dobitnie brzmią
i ranią mnie ogromem siły swej,
choćbym chciała uciec, na nic to się zda,
bo tak ma wyglądać życia ze mną gra.
Etykiety:
bez wyjścia,
bliscy,
gra,
historie,
ja,
morał,
nie fair,
o sobie,
płacz,
poszukiwania,
tak to jest,
trudne słowa,
wiersz,
wierszyk,
żale,
życie
wtorek, 25 lutego 2014
kiepsko dzień
Witam serdecznie (jak to mówi mój kolega MZ)
Nie wiem do końca czy mogę uznać ten dzień za dobry, bo wcale nim nie był, ale zacznę od początku, czyli powrócę na moment do dnia wczorajszego.
W boskim poniedziałku, nie było nic boskiego, oprócz sprawdzianu z matematyki, który o dziwo napisałam. Doznałam wręcz olśnienia, takiego aż zrobiłam zadanie na 5 co jest u mnie bardzo rzadko spotykane :)
Kolejną dobrą rzeczą jaka została uczyniona w wczorajszy dzień to kupiłam sobie kafeterkę do robienia pysznej kawy i rzeczywiście takową robi :)
Chciałam zrobić dango (ciastka ryżowe), ale oczywiście nie wyszły, muszę wypróbować inny przepis :(
Podsumowując nie było źle 2x :) i 1x :( - to dobry wynik
Jednak dzisiejszy dzień wcale nie był dobry, bo:
1. Na sprawdzianie z SWR całkowicie ulotniła mi się jakakolwiek wiedza ( nic się nie przygotowałam, ale liczyłam na szczęście, nie udało się) :(
2. Zostałam zabrana do odpowiedzi z przedmiotu, którego aktualnie kompletnie nie rozumiem i dostałam 3 w dodatku ledwo, bo byłoby 2, ale moja skromność jeszcze daje sobie radę w sytuacjach kryzysowych mimo wszystko :(
3. U wkurzałam się, bo nie miałam gdzie zaparkować na parkingu galerii i chyba przez 15 min przeklinałam na nieumiejętnych kierowców, którzy zamiast jednego miejsca parkingowego zajmują dwa. :(
4. Kupiłam sobie szminkę w Rossmannie z Rimmel i jestem zadowolona, przynajmniej z tego :)
Podsumowując dzień był stanowczo ujemny i szczerze mam wszystkiego dość, ale nie zawsze może być dobrze, a wielka szkoda.
Czas chyba na żale, kolejny już raz...
Ostatnim razem mój potok żalu był naprawdę spory, bo wygarnęłam wiele rzeczy od siebie, które wg mnie są prawdą o mnie i o mich bliskich. Mogę się mylić, nie twierdzę, że nie, ale taka jest wyłącznie moja opinia. A teraz żale dzisiejsze..
Mam dość, muszę czytać Lalkę, ale kompletnie nie mam na to ochoty, co jest złe, bo zostały chyba 2 tygodnie, a ja jeszcze nie skończyłam I księgi. Koszmar, tak się to wlecze. Po za tym muszę się uczyć historii, bo w piątek kartkówka, a z historii muszę wyjść na 5 i to obowiązkowo, nie ma zmiłuj się. Boże, jak ja się tym wszystkim dołuję zamiast wszystkiego olać. Nie umiem tak. Toż ci głupi charakter. Nie mam ochoty do nauki, zupełnie jakbym była przemęczona albo coś w tym stylu.
Dobra koniec tych wywodów idę spać. Dobranoc!
Nie wiem do końca czy mogę uznać ten dzień za dobry, bo wcale nim nie był, ale zacznę od początku, czyli powrócę na moment do dnia wczorajszego.
W boskim poniedziałku, nie było nic boskiego, oprócz sprawdzianu z matematyki, który o dziwo napisałam. Doznałam wręcz olśnienia, takiego aż zrobiłam zadanie na 5 co jest u mnie bardzo rzadko spotykane :)
Kolejną dobrą rzeczą jaka została uczyniona w wczorajszy dzień to kupiłam sobie kafeterkę do robienia pysznej kawy i rzeczywiście takową robi :)
Chciałam zrobić dango (ciastka ryżowe), ale oczywiście nie wyszły, muszę wypróbować inny przepis :(
Podsumowując nie było źle 2x :) i 1x :( - to dobry wynik
Jednak dzisiejszy dzień wcale nie był dobry, bo:
1. Na sprawdzianie z SWR całkowicie ulotniła mi się jakakolwiek wiedza ( nic się nie przygotowałam, ale liczyłam na szczęście, nie udało się) :(
2. Zostałam zabrana do odpowiedzi z przedmiotu, którego aktualnie kompletnie nie rozumiem i dostałam 3 w dodatku ledwo, bo byłoby 2, ale moja skromność jeszcze daje sobie radę w sytuacjach kryzysowych mimo wszystko :(
3. U wkurzałam się, bo nie miałam gdzie zaparkować na parkingu galerii i chyba przez 15 min przeklinałam na nieumiejętnych kierowców, którzy zamiast jednego miejsca parkingowego zajmują dwa. :(
4. Kupiłam sobie szminkę w Rossmannie z Rimmel i jestem zadowolona, przynajmniej z tego :)
Podsumowując dzień był stanowczo ujemny i szczerze mam wszystkiego dość, ale nie zawsze może być dobrze, a wielka szkoda.
Czas chyba na żale, kolejny już raz...
Ostatnim razem mój potok żalu był naprawdę spory, bo wygarnęłam wiele rzeczy od siebie, które wg mnie są prawdą o mnie i o mich bliskich. Mogę się mylić, nie twierdzę, że nie, ale taka jest wyłącznie moja opinia. A teraz żale dzisiejsze..
Mam dość, muszę czytać Lalkę, ale kompletnie nie mam na to ochoty, co jest złe, bo zostały chyba 2 tygodnie, a ja jeszcze nie skończyłam I księgi. Koszmar, tak się to wlecze. Po za tym muszę się uczyć historii, bo w piątek kartkówka, a z historii muszę wyjść na 5 i to obowiązkowo, nie ma zmiłuj się. Boże, jak ja się tym wszystkim dołuję zamiast wszystkiego olać. Nie umiem tak. Toż ci głupi charakter. Nie mam ochoty do nauki, zupełnie jakbym była przemęczona albo coś w tym stylu.
Dobra koniec tych wywodów idę spać. Dobranoc!
niedziela, 23 lutego 2014
(nie) Piękny dzień cz.2
To znowu ja!
Cóż mnie skłoniło do ponownego napisania tej notki? Może to, że jak się coś pieprzy to już niech na całego. A tajemnica niech wyjdzie na jaw.
Obecnie zajadam się cukierkami Advocat i jest mi z tym bardzo dobrze, bo przynajmniej choć trochę hamują moją potrzebę na alkohol, którego jeszcze nie mogę spożywać przez kilka kolejnych miesięcy. Tyle że jest problem, że mój tyłek robi się po tym większy, ale czego się nie robi dla zaspokojenia nerwów.
Staram się być osobą spokojną, ale nie raz zaczyna mi odbijać. Czemu? Bo życie jest tak zjeb***, że szok.
Szczerze nie lubię się żalić, ale to przynosi przynajmniej w moim wypadku odrobinę ulgi. Jesteście gotowi na mój boski przypadek?
To zaczynam...
Jest to historia mojej najdroższej przyjaciółki, która bardzo mną wstrząsnęła. Moja kochana przyjaciółka pokłóciła się ze swoją cudowną ciocią, nie wiedząc nawet co jest przyczyną braku rozmowy między nimi zwłaszcza, że bardzo dobrze się zawsze rozumiały, okazało się, że zawiniła głupota tej młodszej, która pokazała nie to co potrzeba w nieodpowiednim czasie ( w ogóle nie powinna nic pokazywać ) no i ta starsza przybrała sobie to do siebie i mamy brak relacji murowany na 4 tygodnie. Dopiero gdy ta młodsza pod wpływem rodzica poszła spytać się o co toczy się konflikt, wyszło o jaką nieświadomą głupotę popełnioną przez młodą. Jaki z tego morał drogie dzieci??? Przemyślcie dwa razy zanim coś pokażecie czy powiecie, bo potem robią się problemy nie wiadomo o co.
Tak więc uważam, że moje żale na ten dzień są zażegnane, choć chce mi się T-T to nie będę płakać, ale jak się już rozkleję to na maxa. Mam nadzieję, że nie macie takiego debilnego charakteru jak ja. Stanowczo nie polecam.
Kiedyś obiecałam sobie, żeby przestać grać, ale w moim świecie jest to nie realne, bo gdy robię i mówię to co chce, zawsze, ale to zawsze jest mi tylko gorzej, a moje oczy mają już dość łez. Z dużo się ich wylało przez te ponad 17 lat, o byle głupoty. Gdyby tak uciec - o jakże bym chciała być z dala od tego życia, które nie jest dla mnie ani trochę szczęśliwe, choć wszyscy twierdzą, że "nic mi się dzieje". Co oni tak na prawdę wiedzą o mnie? Wiedzą coś po za tym, że mam "humorki", które wynikają z mojej nie stabilizacji emocjonalnej. Nie, nie wiedzą. Nie wiedzą, że nie raz przepłakuję pół nocy o byle głupie słowo, które mi powiedzą. O tym że dołuję się każdą pierdołą. O tym, że nie raz jestem tak przybita, że chodzą mi po głowie popier****** myśli. Nie, nie wiedzą. Nie chcą wiedzieć, a ja nie mam zamiaru zakłócać ich życie moimi problemami, które jak by sami stwierdzili sama sobie robię. O tak z całą pewnością tak by to było. Mam szczęśliwy dom, cudownych rodziców i jest mi choler** źle. Jestem głupia? Może. Zwariowałam? Nie zaprzeczę. Czy ktoś jeszcze pragnie coś dodać zapraszam do komentowania. Jestem otwarta na wasze pytania i stwierdzenia odnośnie mojego stanu psychicznego.
A teraz po tym wszystkim do następnego postu, oby już nie dzisiaj...
Spokojnej niedzieli życzę i pozdrawiam :)
Cóż mnie skłoniło do ponownego napisania tej notki? Może to, że jak się coś pieprzy to już niech na całego. A tajemnica niech wyjdzie na jaw.
Obecnie zajadam się cukierkami Advocat i jest mi z tym bardzo dobrze, bo przynajmniej choć trochę hamują moją potrzebę na alkohol, którego jeszcze nie mogę spożywać przez kilka kolejnych miesięcy. Tyle że jest problem, że mój tyłek robi się po tym większy, ale czego się nie robi dla zaspokojenia nerwów.
Staram się być osobą spokojną, ale nie raz zaczyna mi odbijać. Czemu? Bo życie jest tak zjeb***, że szok.
Szczerze nie lubię się żalić, ale to przynosi przynajmniej w moim wypadku odrobinę ulgi. Jesteście gotowi na mój boski przypadek?
To zaczynam...
Jest to historia mojej najdroższej przyjaciółki, która bardzo mną wstrząsnęła. Moja kochana przyjaciółka pokłóciła się ze swoją cudowną ciocią, nie wiedząc nawet co jest przyczyną braku rozmowy między nimi zwłaszcza, że bardzo dobrze się zawsze rozumiały, okazało się, że zawiniła głupota tej młodszej, która pokazała nie to co potrzeba w nieodpowiednim czasie ( w ogóle nie powinna nic pokazywać ) no i ta starsza przybrała sobie to do siebie i mamy brak relacji murowany na 4 tygodnie. Dopiero gdy ta młodsza pod wpływem rodzica poszła spytać się o co toczy się konflikt, wyszło o jaką nieświadomą głupotę popełnioną przez młodą. Jaki z tego morał drogie dzieci??? Przemyślcie dwa razy zanim coś pokażecie czy powiecie, bo potem robią się problemy nie wiadomo o co.
Tak więc uważam, że moje żale na ten dzień są zażegnane, choć chce mi się T-T to nie będę płakać, ale jak się już rozkleję to na maxa. Mam nadzieję, że nie macie takiego debilnego charakteru jak ja. Stanowczo nie polecam.
Kiedyś obiecałam sobie, żeby przestać grać, ale w moim świecie jest to nie realne, bo gdy robię i mówię to co chce, zawsze, ale to zawsze jest mi tylko gorzej, a moje oczy mają już dość łez. Z dużo się ich wylało przez te ponad 17 lat, o byle głupoty. Gdyby tak uciec - o jakże bym chciała być z dala od tego życia, które nie jest dla mnie ani trochę szczęśliwe, choć wszyscy twierdzą, że "nic mi się dzieje". Co oni tak na prawdę wiedzą o mnie? Wiedzą coś po za tym, że mam "humorki", które wynikają z mojej nie stabilizacji emocjonalnej. Nie, nie wiedzą. Nie wiedzą, że nie raz przepłakuję pół nocy o byle głupie słowo, które mi powiedzą. O tym że dołuję się każdą pierdołą. O tym, że nie raz jestem tak przybita, że chodzą mi po głowie popier****** myśli. Nie, nie wiedzą. Nie chcą wiedzieć, a ja nie mam zamiaru zakłócać ich życie moimi problemami, które jak by sami stwierdzili sama sobie robię. O tak z całą pewnością tak by to było. Mam szczęśliwy dom, cudownych rodziców i jest mi choler** źle. Jestem głupia? Może. Zwariowałam? Nie zaprzeczę. Czy ktoś jeszcze pragnie coś dodać zapraszam do komentowania. Jestem otwarta na wasze pytania i stwierdzenia odnośnie mojego stanu psychicznego.
A teraz po tym wszystkim do następnego postu, oby już nie dzisiaj...
Spokojnej niedzieli życzę i pozdrawiam :)
Etykiety:
bez wyjścia,
bliscy,
cukierki,
historie,
ja,
ludzie,
morał,
nie fair,
o sobie,
opinia,
osoby,
relacja,
tak to jest,
trudne słowa,
żale,
życie
(nie)Piękny dzień
Witajcie,
Cóż dzisiaj za dzień??? Tak jest to niedziela. Ostatni dzień weekendu. Czyż może być coś piękniejszego? Nie.
Uwielbiam ten dzień, na prawdę (sarkazm). Po pierwsze dlatego, że "cudowna" rodzinka się zjeżdża co samo w sobie jest wspaniałe (okropne). Gdybym mogła sprawić by niedziela była wiecznym dniem tygodnia (koszmar!!!) byłbym naprawdę szczęśliwa (zdołowana).
Pomijając wszystkie te niepotrzebne fakty, to jestem naprawdę z siebie dumna, gdyż znów zaczęłam pisać moją historyjkę o świętych bestiach. A no tak, wy jeszcze nic nie wiecie. Tłumaczę więc. Otóż, piszę pewną "powieść" od tego roku szkolnego, czyli 2013/2014, ale miałam przerwę, gdyż pisałam romansik i tak mi z tym schodziło, ale teraz już mam nadzieję będę trwać przy jednej "książce" na raz do pisania. Nie wiem czy to co mówię jest po polsku, ale mniejsza.
Cała historia kręci się wokół kościoła ( nie jest to kościół adekwatny do naszego chrześcijańskiego, chociaż jeśli chodzi o hierarchię to na niej się oparłam, jednak jeśli chodzi o religię i Boga, jest zupełnie inna taki "alter"kościół) oraz filarów pradawnej religii, czyli świętych bestii i rodów władających tychże bestiami. Bohater główny nie jest jeden, ponieważ jest nim prawie cała rodzina Eastonów ( jeden z rodów) oraz dzieci, które przeżyły 10 lat temu najazd ze strony kościoła, ponieważ ich rodziny władały mocami, które kościół chciał wyeliminować.
Główny temat fabuły to walka kościoła z pradawną religią, ponieważ na mocy traktatu był pokój na ileś tam lat, a teraz traktat wygasa i świat religii dąży do wojny. Eastonowie chcą ocalić przed tym swoich wyznawców i święte bestie, dlatego chcą zebrać ocalałe dzieci i stworzyć "armię" przeciw kościołowi, który bawi się z inżynierią genetyczną tworząc hybrydy-żołnierze.
Przy okazji jest również wątek miłosny, przygody, oraz inne odgrywające poniekąd ważne role np. przyjaźń, wierność, miłość rodzicielska itp. Więc będzie co czytać, choć jeszcze nie jest zakończone.
Okey, a teraz żale. Boże, mam jutro sprawdzian z matematyki a kompletnie nic nie umiem, w dodatku nie chce mi się tego uczyć, bo taka prawda do czego mi to??? Czy to się w ogóle przyda??? odpowiedź: NIE, ale co z tego jak i tak trzeba to umieć. CO jest CHORE! Ale dość mego gniewu o tak niepotrzebną rzecz.
Tym wspaniałym akcentem zakończę dzisiejszą relację.
DO NAPISANIA!!!
Cóż dzisiaj za dzień??? Tak jest to niedziela. Ostatni dzień weekendu. Czyż może być coś piękniejszego? Nie.
Uwielbiam ten dzień, na prawdę (sarkazm). Po pierwsze dlatego, że "cudowna" rodzinka się zjeżdża co samo w sobie jest wspaniałe (okropne). Gdybym mogła sprawić by niedziela była wiecznym dniem tygodnia (koszmar!!!) byłbym naprawdę szczęśliwa (zdołowana).
Pomijając wszystkie te niepotrzebne fakty, to jestem naprawdę z siebie dumna, gdyż znów zaczęłam pisać moją historyjkę o świętych bestiach. A no tak, wy jeszcze nic nie wiecie. Tłumaczę więc. Otóż, piszę pewną "powieść" od tego roku szkolnego, czyli 2013/2014, ale miałam przerwę, gdyż pisałam romansik i tak mi z tym schodziło, ale teraz już mam nadzieję będę trwać przy jednej "książce" na raz do pisania. Nie wiem czy to co mówię jest po polsku, ale mniejsza.
Cała historia kręci się wokół kościoła ( nie jest to kościół adekwatny do naszego chrześcijańskiego, chociaż jeśli chodzi o hierarchię to na niej się oparłam, jednak jeśli chodzi o religię i Boga, jest zupełnie inna taki "alter"kościół) oraz filarów pradawnej religii, czyli świętych bestii i rodów władających tychże bestiami. Bohater główny nie jest jeden, ponieważ jest nim prawie cała rodzina Eastonów ( jeden z rodów) oraz dzieci, które przeżyły 10 lat temu najazd ze strony kościoła, ponieważ ich rodziny władały mocami, które kościół chciał wyeliminować.
Główny temat fabuły to walka kościoła z pradawną religią, ponieważ na mocy traktatu był pokój na ileś tam lat, a teraz traktat wygasa i świat religii dąży do wojny. Eastonowie chcą ocalić przed tym swoich wyznawców i święte bestie, dlatego chcą zebrać ocalałe dzieci i stworzyć "armię" przeciw kościołowi, który bawi się z inżynierią genetyczną tworząc hybrydy-żołnierze.
Przy okazji jest również wątek miłosny, przygody, oraz inne odgrywające poniekąd ważne role np. przyjaźń, wierność, miłość rodzicielska itp. Więc będzie co czytać, choć jeszcze nie jest zakończone.
Okey, a teraz żale. Boże, mam jutro sprawdzian z matematyki a kompletnie nic nie umiem, w dodatku nie chce mi się tego uczyć, bo taka prawda do czego mi to??? Czy to się w ogóle przyda??? odpowiedź: NIE, ale co z tego jak i tak trzeba to umieć. CO jest CHORE! Ale dość mego gniewu o tak niepotrzebną rzecz.
Tym wspaniałym akcentem zakończę dzisiejszą relację.
DO NAPISANIA!!!
piątek, 21 lutego 2014
(naj) Piątek
Hejo!!!
To ja i tylko ja witam w ten cudowny dzień, który jest zwieńczeniem całego ciężkiego tygodnia.
Właśnie wróciłam ze szkoły i tak sobie myślę, a napiszę coś. Takie małe coś a cieszy :)
Tak więc przechodząc do rzeczy. Mój dzień był naprawdę najgorszo-lepszym dniem (wiem takiego słowa nie ma), ponieważ lekcje minęły w miarę spokojnie oprócz tego, że były dwa sprawdziany, na które kompletnie się nie przygotowałam, ale jakoś nie szczególnie mnie to obchodzi. Po za tym było fajnie, nawet. Trochę się pośmiałam.
Jak pisałam wczoraj moja paczka poszła na małe free i w owym czasie pewne rzeczy miały miejsce (hyhym) :) Lałam się z tego prawie cały dzień z AO., która opowiedziała mi o tym wydarzeniu. Mój kolega MZ. (będę używać skrótów by nikt mnie nie posądził, że o nim piszę bez zgody) razem z AO i MB wybrali się do galerii, a tam gdy chodzili po sklepach znaleźli sztuczne wąsy, które kupili i zrobili sobie fotkę na facebook`a. Ale to nie jest istotą tej wypowiedzi. Kiedy wychodzili z kolejnego sklepu MZ. szedł na końcu za MB i zaczął dawać pokaz dzikich kocich ruchów co wyglądało (podobno) jakby był napity. A tańczył tak przy MB, i wszystko by było okey, gdyby zarówno MZ jaki i MB nie byli facetami. Bo w szkole zaczęłyśmy z AO tworzyć wspaniałe historyjki na ten temat i panowie wcale się nie wypierali. Co było najlepsze :)
Jest jeszcze coś MZ był dziś taki przymulony, że masakra. A krążyła plotka, że MB był u niego na noc, czyżby...? .....
(hahahahhahahahahhahahahahahahahahha)
Żarcik, ale podobne historyjki bawiły mnie przez ten dzień. W sumie myślałam, że będzie gorzej, bo te zakichane dwa sprawdziany, ale było ok.
Powinnam się cieszyć i skakać z radości, bo w końcu piątek, ale jakoś tak wcale nie jest, gdyż muszę w dalszym ciągu czytać "boską" Lalkę Prusa. (wcale mi się nie chce). Przy okazji AO zaraziła mnie kaszlem (nie wiem czy to jest możliwe, ale w moim przypadku chyba tak).
Co jeszcze??? A tak sobie w nocy myślałam, o czym będę pisać dziś i jak zwykle zapomniałam. Moja skleroza jest po prostu wybitna ( i jak tu siebie nie kochać?? no jak??) Nie pamiętam co miałam napisać, ale jakoś i tak pewnie bym się nie trzymała tego jak zwykle zresztą.
Teraz muszę pomóc trochę w domu, potem wypiję sobie kawusie (nauczyłam się robić latte bez ekspresu Yupi!!) i będę zagłębiać się w lekturę.
Byłam dziś u mojej kochanej pani V. w bibliotece. Przywitała mnie i moją siostrę z tak słodkim uśmiechem, że aż zrobiło mi się ciepło i tak przyjemnie~~
Co prawda miałam nic nie wypożyczać, ale i tak wypożyczyłam jedną książeczkę. Wdaje się być dość ciekawa "Ofensywa Szulerów" -tak się zwie, autorstwa J.Ćwieka. Choć nie lubię polskich autorów liczę, że nada się do przeczytania.
Tak mówiąc o czytaniu muszę sobie przypomnieć jakąś książkę z motywem sportu, bo muszę napisać jakąś recenzję. Koszmar. Ma ktoś jakiś pomysł to proszę o napisanie. Może być film albo serial byle niezbyt długi, najlepszy byłby film. Jeśli ktoś może mi pomóc w tym temacie to proszę o tytuły :)
Napisałam dziś na polskim mądre zdanie a brzmiało ono tak: "Jaki człowiek taki jego dom" Czyż to nie głębokie?? Jak studnia bez dna, a nawet głębiej, a potem doszło do tego zdania drugie już mniej głębokie: "Biedne dzieci pozytywizmu, tak bardzo biedne, że nawet rodzice zostawiają je samym sobie co kończy się tragicznie, a tragicznie znaczy śmierć". Bolesna prawda. Ale jednak prawda. Nic nie poradzę na takich głupich rodziców, którzy zamiast dziećmi zajmują się Bóg wie czym. Wybiłabym takich. Ale nie mogę się denerwować. Trzeba policzyć do 10. 1...2...3...4....5...6...7....8...9.................10 i od razu lepiej ♥♥♥
Co mogę jeszcze powiedzieć??? Tak bardzo mi się nie chce czytać Lalki !!! Osz... dlaczego ja???? Za jakie grzechy ??? Co ja złego zrobiłam???? Czemu ktoś mnie tak musi karać???
(Westchnęłam ciężko) Hymmmm.....
No to tyle jeśli chodzi o moje dzisiejsze żale, a teraz coś bardziej radosnego ^ ^ kupiłam sobie masełko do ust z Bielendy - Zmysłowa wiśnia i jest słodkie :) Taka wisienka :3 Lovciam ^♥^
Chyba tyle na dziś może jak będzie mi się chciało i będzie na to czas to coś jeszcze kopsnę i napiszę. Może ktoś... będzie zainteresowany ...?
Czekam niecierpliwie
i
DO NAPISANIA :*
To ja i tylko ja witam w ten cudowny dzień, który jest zwieńczeniem całego ciężkiego tygodnia.
Właśnie wróciłam ze szkoły i tak sobie myślę, a napiszę coś. Takie małe coś a cieszy :)
Tak więc przechodząc do rzeczy. Mój dzień był naprawdę najgorszo-lepszym dniem (wiem takiego słowa nie ma), ponieważ lekcje minęły w miarę spokojnie oprócz tego, że były dwa sprawdziany, na które kompletnie się nie przygotowałam, ale jakoś nie szczególnie mnie to obchodzi. Po za tym było fajnie, nawet. Trochę się pośmiałam.
Jak pisałam wczoraj moja paczka poszła na małe free i w owym czasie pewne rzeczy miały miejsce (hyhym) :) Lałam się z tego prawie cały dzień z AO., która opowiedziała mi o tym wydarzeniu. Mój kolega MZ. (będę używać skrótów by nikt mnie nie posądził, że o nim piszę bez zgody) razem z AO i MB wybrali się do galerii, a tam gdy chodzili po sklepach znaleźli sztuczne wąsy, które kupili i zrobili sobie fotkę na facebook`a. Ale to nie jest istotą tej wypowiedzi. Kiedy wychodzili z kolejnego sklepu MZ. szedł na końcu za MB i zaczął dawać pokaz dzikich kocich ruchów co wyglądało (podobno) jakby był napity. A tańczył tak przy MB, i wszystko by było okey, gdyby zarówno MZ jaki i MB nie byli facetami. Bo w szkole zaczęłyśmy z AO tworzyć wspaniałe historyjki na ten temat i panowie wcale się nie wypierali. Co było najlepsze :)
Jest jeszcze coś MZ był dziś taki przymulony, że masakra. A krążyła plotka, że MB był u niego na noc, czyżby...? .....
(hahahahhahahahahhahahahahahahahahha)
Żarcik, ale podobne historyjki bawiły mnie przez ten dzień. W sumie myślałam, że będzie gorzej, bo te zakichane dwa sprawdziany, ale było ok.
Powinnam się cieszyć i skakać z radości, bo w końcu piątek, ale jakoś tak wcale nie jest, gdyż muszę w dalszym ciągu czytać "boską" Lalkę Prusa. (wcale mi się nie chce). Przy okazji AO zaraziła mnie kaszlem (nie wiem czy to jest możliwe, ale w moim przypadku chyba tak).
Co jeszcze??? A tak sobie w nocy myślałam, o czym będę pisać dziś i jak zwykle zapomniałam. Moja skleroza jest po prostu wybitna ( i jak tu siebie nie kochać?? no jak??) Nie pamiętam co miałam napisać, ale jakoś i tak pewnie bym się nie trzymała tego jak zwykle zresztą.
Teraz muszę pomóc trochę w domu, potem wypiję sobie kawusie (nauczyłam się robić latte bez ekspresu Yupi!!) i będę zagłębiać się w lekturę.
Byłam dziś u mojej kochanej pani V. w bibliotece. Przywitała mnie i moją siostrę z tak słodkim uśmiechem, że aż zrobiło mi się ciepło i tak przyjemnie~~
Co prawda miałam nic nie wypożyczać, ale i tak wypożyczyłam jedną książeczkę. Wdaje się być dość ciekawa "Ofensywa Szulerów" -tak się zwie, autorstwa J.Ćwieka. Choć nie lubię polskich autorów liczę, że nada się do przeczytania.
Tak mówiąc o czytaniu muszę sobie przypomnieć jakąś książkę z motywem sportu, bo muszę napisać jakąś recenzję. Koszmar. Ma ktoś jakiś pomysł to proszę o napisanie. Może być film albo serial byle niezbyt długi, najlepszy byłby film. Jeśli ktoś może mi pomóc w tym temacie to proszę o tytuły :)
Napisałam dziś na polskim mądre zdanie a brzmiało ono tak: "Jaki człowiek taki jego dom" Czyż to nie głębokie?? Jak studnia bez dna, a nawet głębiej, a potem doszło do tego zdania drugie już mniej głębokie: "Biedne dzieci pozytywizmu, tak bardzo biedne, że nawet rodzice zostawiają je samym sobie co kończy się tragicznie, a tragicznie znaczy śmierć". Bolesna prawda. Ale jednak prawda. Nic nie poradzę na takich głupich rodziców, którzy zamiast dziećmi zajmują się Bóg wie czym. Wybiłabym takich. Ale nie mogę się denerwować. Trzeba policzyć do 10. 1...2...3...4....5...6...7....8...9.................10 i od razu lepiej ♥♥♥
Co mogę jeszcze powiedzieć??? Tak bardzo mi się nie chce czytać Lalki !!! Osz... dlaczego ja???? Za jakie grzechy ??? Co ja złego zrobiłam???? Czemu ktoś mnie tak musi karać???
(Westchnęłam ciężko) Hymmmm.....
No to tyle jeśli chodzi o moje dzisiejsze żale, a teraz coś bardziej radosnego ^ ^ kupiłam sobie masełko do ust z Bielendy - Zmysłowa wiśnia i jest słodkie :) Taka wisienka :3 Lovciam ^♥^
Chyba tyle na dziś może jak będzie mi się chciało i będzie na to czas to coś jeszcze kopsnę i napiszę. Może ktoś... będzie zainteresowany ...?
Czekam niecierpliwie
i
DO NAPISANIA :*
Etykiety:
ja,
komentarze,
ludzie,
nie fair,
nuda,
o sobie,
opinia,
osoby,
przygody,
relacja,
szkolne życie,
tak to jest,
trudne słowa,
zainteresowania,
żale,
życie
czwartek, 20 lutego 2014
"cudowny dzień"
Hello!!!
Tu znowu ja, ale tym razem mam zamiar się wyżalić.
Nie wiem, kto wymyślił szkołę, ale z pewnością nie dałabym mu teraz żyć. Nie wiem czy ktokolwiek podziela moje zdanie (nie raz lubię wyolbrzymiać pewne rzeczy, więc proszę o wyrozumiałość).
Dzień jak co dzień, tyle że miałam parszywy nastrój od samego rana. Czemu? Po pierwsze natrętna koleżanka z klasy. Po drugie niewyspanie a po trzecie brak chęci do zmagania się z nauką i dziwne zamyślenia się na lekcjach (co się = brak notatek).
Na dodatek wszystko mnie dziś wkurzało, począwszy od wiązania sznurówek po rozwiązywanie zadań i słuchanie ludzików w klasie. Można mnie uznać za dobrą aktorkę, bo nikt nie zauważył mojego znużenia i piorunującego spojrzenia. Lucky :)
Nie jestem może najgrzeczniejszą dziewczynką na świecie, nie chodzi mi o naukę, tylko o bardziej crazy`owe rzeczy typu wagary itp. Jak dotąd (nie ściemniam) byłam na jednych w gimnazjum i na tym koniec. Może to wskazuje na przykładną uczennicę, ale zapewniam, że wcale tak nie jest. Prawdą jest, że nie lecę na pałach, ale kujonem nie jestem. (po co się tłumaczę??? Nie wiem)
W każdym razie nie lubię opuszczać szkoły. Dlaczego? Powód jest prosty nadrabianie zaległości mnie dobija, zwłaszcza, że jako jedyna osoba w szkole robię jako takie notatki.
Dzisiaj właśnie moja cudowna grupka znajomych poszła sobie na małe free, ale mnie z nimi nie było. Szczerze to nawet nie chciałam iść nie z powodu wagarów (bo na takowe może nawet i bym się skusiła, zwłaszcza, że dzisiaj były kulawe lekcje), ale dlatego, że nie interesują mnie takie rzeczy jak: picie, palenie i szlajanie się bez celu.
Czy jestem głupia??? A może mam jakieś starodawne stereotypy? Jeśli ktoś zna na to odpowiedź to bardzo proszę o nią, bo nie wiem. Może rzeczywiście się trochę wyróżniam, w pewnych okolicznościach, ale to nie jest chyba złe???
Ciężko tak mi pisać, bo sama jeszcze wiele nie rozumiem, a to co rozumiem czasem trudno mi ubrać w słowa. A słowa to taki ciężki chleb do zgryzienia. Hymmm....
Ale pomijając to co wyżej. Obecnie mam za zadanie przeczytać "Lalkę" Prusa i mogę powiedzieć tyle, że myślałam iż będzie gorzej. Główny bohater jest głupkiem - wydaje kasę na kobietę, która mu się podoba, ale on jej nie. W dodatku urządza jakieś podchody, by tylko się nie wydało, że mu na niej zależy. To skomplikowane, ale morał z tego taki, że miłość jest więcej niż ślepa, bo tak gratisowo jest jeszcze powodem naszych głupot. :P
Jak tak weszłam w fazę romansów, to niedawno zakończyłam, taką a`la książeczkę. Oczywiście romansik, o przewodniczącej samorządu szkolnego i zwykłym uczniu, których los styka ze sobą w nietypowych dość okolicznościach. Nie wiem dlaczego nachodzą mnie momenty na takie ckliwe rzeczy. Czasem po prostu muszę je napisać czy tego chce czy nie. Może brakuje mi miłości? W sumie to bardzo możliwe. Ach~~~ Takie to życie jest...
Life is brutal - jak to mówił mój pan od edb. I szczerze powiem, że ma zupełną rację. Życie jest brutalne, ale czasem też piękne..., choć... nie jednak nie. Wiem jestem pesymistyczna, niestety trzeba się do tego przyzwyczaić. Nie zawsze, bo nie zawsze, ale czasem (choć lepiej użyć słowa często, bardziej pasuje).
Cóż mogę dodać jeszcze. Choć może to już koniec. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo to właściwie niepotrzebne, takie lanie wody, ale jak pomaga. Hymm~~ coś pięknego ♥♥♥
To co tyle na dziś (chyba, a może nie... Nie, jednak tak).
Do usłyszenia, choć chyba raczej do napisania !!! ♥♥♥
A na zakończenie taki mały aniołek z nyana (http://nyanyan.it/)
Tu znowu ja, ale tym razem mam zamiar się wyżalić.
Nie wiem, kto wymyślił szkołę, ale z pewnością nie dałabym mu teraz żyć. Nie wiem czy ktokolwiek podziela moje zdanie (nie raz lubię wyolbrzymiać pewne rzeczy, więc proszę o wyrozumiałość).
Dzień jak co dzień, tyle że miałam parszywy nastrój od samego rana. Czemu? Po pierwsze natrętna koleżanka z klasy. Po drugie niewyspanie a po trzecie brak chęci do zmagania się z nauką i dziwne zamyślenia się na lekcjach (co się = brak notatek).
Na dodatek wszystko mnie dziś wkurzało, począwszy od wiązania sznurówek po rozwiązywanie zadań i słuchanie ludzików w klasie. Można mnie uznać za dobrą aktorkę, bo nikt nie zauważył mojego znużenia i piorunującego spojrzenia. Lucky :)
Nie jestem może najgrzeczniejszą dziewczynką na świecie, nie chodzi mi o naukę, tylko o bardziej crazy`owe rzeczy typu wagary itp. Jak dotąd (nie ściemniam) byłam na jednych w gimnazjum i na tym koniec. Może to wskazuje na przykładną uczennicę, ale zapewniam, że wcale tak nie jest. Prawdą jest, że nie lecę na pałach, ale kujonem nie jestem. (po co się tłumaczę??? Nie wiem)
W każdym razie nie lubię opuszczać szkoły. Dlaczego? Powód jest prosty nadrabianie zaległości mnie dobija, zwłaszcza, że jako jedyna osoba w szkole robię jako takie notatki.
Dzisiaj właśnie moja cudowna grupka znajomych poszła sobie na małe free, ale mnie z nimi nie było. Szczerze to nawet nie chciałam iść nie z powodu wagarów (bo na takowe może nawet i bym się skusiła, zwłaszcza, że dzisiaj były kulawe lekcje), ale dlatego, że nie interesują mnie takie rzeczy jak: picie, palenie i szlajanie się bez celu.
Czy jestem głupia??? A może mam jakieś starodawne stereotypy? Jeśli ktoś zna na to odpowiedź to bardzo proszę o nią, bo nie wiem. Może rzeczywiście się trochę wyróżniam, w pewnych okolicznościach, ale to nie jest chyba złe???
Ciężko tak mi pisać, bo sama jeszcze wiele nie rozumiem, a to co rozumiem czasem trudno mi ubrać w słowa. A słowa to taki ciężki chleb do zgryzienia. Hymmm....
Ale pomijając to co wyżej. Obecnie mam za zadanie przeczytać "Lalkę" Prusa i mogę powiedzieć tyle, że myślałam iż będzie gorzej. Główny bohater jest głupkiem - wydaje kasę na kobietę, która mu się podoba, ale on jej nie. W dodatku urządza jakieś podchody, by tylko się nie wydało, że mu na niej zależy. To skomplikowane, ale morał z tego taki, że miłość jest więcej niż ślepa, bo tak gratisowo jest jeszcze powodem naszych głupot. :P
Jak tak weszłam w fazę romansów, to niedawno zakończyłam, taką a`la książeczkę. Oczywiście romansik, o przewodniczącej samorządu szkolnego i zwykłym uczniu, których los styka ze sobą w nietypowych dość okolicznościach. Nie wiem dlaczego nachodzą mnie momenty na takie ckliwe rzeczy. Czasem po prostu muszę je napisać czy tego chce czy nie. Może brakuje mi miłości? W sumie to bardzo możliwe. Ach~~~ Takie to życie jest...
Life is brutal - jak to mówił mój pan od edb. I szczerze powiem, że ma zupełną rację. Życie jest brutalne, ale czasem też piękne..., choć... nie jednak nie. Wiem jestem pesymistyczna, niestety trzeba się do tego przyzwyczaić. Nie zawsze, bo nie zawsze, ale czasem (choć lepiej użyć słowa często, bardziej pasuje).
Cóż mogę dodać jeszcze. Choć może to już koniec. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo to właściwie niepotrzebne, takie lanie wody, ale jak pomaga. Hymm~~ coś pięknego ♥♥♥
To co tyle na dziś (chyba, a może nie... Nie, jednak tak).
Do usłyszenia, choć chyba raczej do napisania !!! ♥♥♥
A na zakończenie taki mały aniołek z nyana (http://nyanyan.it/)
Początek
Witam,
z tej strony Claudia Dark. Jak każdy doskonale wie, początki są zawsze trudne. Nikt nie twierdzi, chyba że nie. Nie ważne zresztą. Powinnam się skupić na tym co postanowiłam. A więc ten blog... jest jakby to ująć takim blogiem o mnie...chyba. W każdym razie każdy post jaki zostanie opublikowany prawdopodobnie będzie inny niż poprzednie.
Może wpierw parę słów o mnie. Przynajmniej tak ogólnie.
Jestem fanką Japonii i chyba ogólnie krajów Azjatyckich przynajmniej Japonii i Korei Południowej na pewno. Lubię mangę i anime, ale też dramy ( czyli seriale zarówno japońskie, koreańskie itp.) Co mogę jeszcze napisać? Hymmm...
Może wspomnę, że sama coś piszę ( nie mówię o tym blogu) w sensie opowiadania. Jak przyjdzie mi ochota to może coś wstawię. kto to wie :)
Po za tym jestem praktycznie taką normalną (albo i nie) nastolatką.
Nie mam jakichś szczególnych zainteresowań lubię czytać, pisać czasem rysować. Kocham muzykę właściwie wszelakie gatunki (nawet niekiedy klasykę :P)
Moje życie nie jest (przynajmniej wg mnie) pasjonujące, ale myślę, że ten blog trochę go urozmaici. Tak więc, dość wstępu i czas zacząć od następnego posta...
A tak przy okazji takie małe coś co znalazłam na fandemonium
z tej strony Claudia Dark. Jak każdy doskonale wie, początki są zawsze trudne. Nikt nie twierdzi, chyba że nie. Nie ważne zresztą. Powinnam się skupić na tym co postanowiłam. A więc ten blog... jest jakby to ująć takim blogiem o mnie...chyba. W każdym razie każdy post jaki zostanie opublikowany prawdopodobnie będzie inny niż poprzednie.
Może wpierw parę słów o mnie. Przynajmniej tak ogólnie.
Jestem fanką Japonii i chyba ogólnie krajów Azjatyckich przynajmniej Japonii i Korei Południowej na pewno. Lubię mangę i anime, ale też dramy ( czyli seriale zarówno japońskie, koreańskie itp.) Co mogę jeszcze napisać? Hymmm...
Może wspomnę, że sama coś piszę ( nie mówię o tym blogu) w sensie opowiadania. Jak przyjdzie mi ochota to może coś wstawię. kto to wie :)
Po za tym jestem praktycznie taką normalną (albo i nie) nastolatką.
Nie mam jakichś szczególnych zainteresowań lubię czytać, pisać czasem rysować. Kocham muzykę właściwie wszelakie gatunki (nawet niekiedy klasykę :P)
Moje życie nie jest (przynajmniej wg mnie) pasjonujące, ale myślę, że ten blog trochę go urozmaici. Tak więc, dość wstępu i czas zacząć od następnego posta...
A tak przy okazji takie małe coś co znalazłam na fandemonium
Subskrybuj:
Posty (Atom)