Translate

czwartek, 20 lutego 2014

"cudowny dzień"

Hello!!!

Tu znowu ja, ale tym razem mam zamiar się wyżalić. 
Nie wiem, kto wymyślił szkołę, ale z pewnością nie dałabym mu teraz żyć. Nie wiem czy ktokolwiek podziela moje zdanie (nie raz lubię wyolbrzymiać pewne rzeczy, więc proszę o wyrozumiałość). 

Dzień jak co dzień, tyle że miałam parszywy nastrój od samego rana. Czemu? Po pierwsze natrętna koleżanka z klasy. Po drugie niewyspanie a po trzecie brak chęci do zmagania się z nauką i dziwne zamyślenia się na lekcjach (co się = brak notatek). 

Na dodatek wszystko mnie dziś wkurzało, począwszy od wiązania sznurówek po rozwiązywanie zadań i słuchanie ludzików w klasie. Można mnie uznać za dobrą aktorkę, bo nikt nie zauważył mojego znużenia i piorunującego spojrzenia. Lucky :) 

Nie jestem może najgrzeczniejszą dziewczynką na świecie, nie chodzi mi o naukę, tylko o bardziej crazy`owe rzeczy typu wagary itp. Jak dotąd (nie ściemniam) byłam na jednych w gimnazjum i na tym koniec. Może to wskazuje na przykładną uczennicę, ale zapewniam, że wcale tak nie jest. Prawdą jest, że nie lecę na pałach, ale kujonem nie jestem. (po co się tłumaczę??? Nie wiem)

W każdym razie nie lubię opuszczać szkoły. Dlaczego? Powód jest prosty nadrabianie zaległości mnie dobija, zwłaszcza, że jako jedyna osoba w szkole robię jako takie notatki. 

Dzisiaj właśnie moja cudowna grupka znajomych poszła sobie na małe free, ale mnie z nimi nie było. Szczerze to nawet nie chciałam iść nie z powodu wagarów (bo na takowe może nawet i bym się skusiła, zwłaszcza, że dzisiaj były kulawe lekcje), ale dlatego, że nie interesują mnie takie rzeczy jak: picie, palenie i szlajanie się bez celu.

Czy jestem głupia??? A może mam jakieś starodawne stereotypy? Jeśli ktoś zna na to odpowiedź to bardzo proszę o nią, bo nie wiem. Może rzeczywiście się trochę wyróżniam, w pewnych okolicznościach, ale to nie jest chyba złe??? 

Ciężko tak mi pisać, bo sama jeszcze wiele nie rozumiem, a to co rozumiem czasem trudno mi ubrać w słowa. A słowa to taki ciężki chleb do zgryzienia. Hymmm....

Ale pomijając to co wyżej. Obecnie mam za zadanie przeczytać "Lalkę" Prusa i mogę powiedzieć tyle, że myślałam iż będzie gorzej. Główny bohater jest głupkiem - wydaje kasę na kobietę, która mu się podoba, ale on jej nie. W dodatku urządza jakieś podchody, by tylko się nie wydało, że mu na niej zależy. To skomplikowane, ale morał z tego taki, że miłość jest więcej niż ślepa, bo tak gratisowo jest jeszcze powodem naszych głupot.  :P

Jak tak weszłam w fazę romansów, to niedawno zakończyłam, taką a`la książeczkę. Oczywiście romansik, o przewodniczącej samorządu szkolnego i zwykłym uczniu, których los styka ze sobą w nietypowych dość okolicznościach. Nie wiem dlaczego nachodzą mnie momenty na takie ckliwe rzeczy. Czasem po prostu muszę je napisać czy tego chce czy nie. Może brakuje mi miłości? W sumie to bardzo możliwe. Ach~~~ Takie to życie jest...

Life is brutal - jak to mówił mój pan od edb. I szczerze powiem, że ma zupełną rację. Życie jest brutalne, ale czasem też piękne..., choć... nie jednak nie. Wiem jestem pesymistyczna, niestety trzeba się do tego przyzwyczaić. Nie zawsze, bo nie zawsze, ale czasem (choć lepiej użyć słowa często, bardziej pasuje). 

Cóż mogę dodać jeszcze. Choć może to już koniec. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo to właściwie niepotrzebne, takie lanie wody, ale jak pomaga. Hymm~~ coś pięknego ♥♥♥ 
To co tyle na dziś (chyba, a może nie... Nie, jednak tak). 

Do usłyszenia, choć chyba raczej do napisania !!! ♥♥♥
A na zakończenie taki mały aniołek z nyana (http://nyanyan.it/)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz