Translate

środa, 17 grudnia 2014

Człowiek jest tylko zabawką w rękach losu.

Hej...

Chciałabym napisać coś pozytywnego, ale jak zwykle nie wyjdzie. Pogoda pod psem. Zapowiada się na deszcz, nie gorzej na burze.

Gdybym mogła zacząć od początku... nie ma rady.

Pokłóciłam się z MB w dodatku jakby nie patrzeć zdradziłam go (jeśli chodzi o zaufanie) powiedziałam coś osobie, której nie powinnam była nic mówić. Jednak przynajmniej wiem, że uważa mnie za gada, który jest gorszy od śmiecia. Zjechał mnie, a ja jakby to było nic. Wiem, moja wina, ale przynajmniej wyszło z niego wszystko co najgorsze. Nie żałuję. Nie mam czego. Sama tego chciałam, sama do tego dążyłam. Nic uratuję tego co już utonęło. Przeżyć tylko rok i iść w swoją stronę i dasvi dania.

Żal mi teraz AO i MZ wplątuje je w kłopoty, bo zachciało mi się przyjaźni. Na tym, że MB zaczął fochy skorzystałam ja, bo mogłam zgarnąć zainteresowanie AO i MZ, nie wiem czy to było mi potrzebne. Kocham tych ludzi, ale teraz myślę, że lepiej im by było beze mnie. Zapaść się pod ziemię, ucieczka, kolejny raz. Chyba nigdy się nie nauczę. Chyba nigdy....

Co mogę powiedzieć, zależało mi, ale ileż mogę grać idiotkę, ile mogę grać??? Nie umiem tego ciągnąć. Nie umiem udawać, że to mnie nie dotyczy, nie umiem obejść się z tym obojętnie.
Jestem paskudną osobą, nie od dziś to wiem. Gdy emocje biorą górę, nie ręczę za siebie. Ale i tak zrobiłam źle. Nie jestem aniołem, nie jestem też diabłem, zatem kim>? beznadzieją, która już dawno powinna zrobić krok w przód i zniknąć, daleko...

Taki ze mnie tchórz, w dodatku znów zbywam tych, których kocham - Neechan, DR było by mi bez nich ciężko. Ale choć nadal czuję dół nad głową to myśl, że oni mnie kochają podtrzymuję lichą nadzieję.


FAREWELL   - rzuciłabym gdybym mogła, ale jestem tchórzem.

Zostaje jeszcze sprawa sylwestra, bardzo chciałam iść do MZ, ale w takiej sytuacji nie czuję się komfortowo, po za tym z moją rozklejką może być ciężko. Zacznę wyć i  tyle. Może spędzę ten dzień przed kompem i będzie dobrze :) Wiem, dobrze, że nie będzie. Boli jak cholera, i co z tego?

Nienawidzi mnie.
A czy ja jego?
Nie wiem. Mam mętlik w głowie, uczucia mieszają się jak w karuzeli. Nie czuje się dobrze, wręcz paskudnie. Fizycznie i psychicznie. W takich momentach pomagała Gladis, ale jej już nie ma. I jak tu walczyć, kiedy w oczy ciągle wiatr? Nie mam sił, w apatii ciągle trwam. Nie mam na nic sił, chęci, niczego. Ciągle zła, grająca głupka, nie tak powinno być.

Jest jakiś sens pisać coś więcej,



chyba nie,




do napisania :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz