Translate

piątek, 9 grudnia 2016

Jestem Gladys #63 - Przesłuchanie

*******************************************
Will zabrał się do roboty jak tylko opuścił siostrę. To co teraz zamierzał zrobić było niebezpieczne i nielegalne, ale czego się nie zrobi dla mamy. Szybko przeniósł się do siedziby Rady W. do podziemi gdzie Alice siedziała w swojej celi przy warcie. Niczym na znak Will zmienił się z wyglądu w Zika i podszedł do strażników, którzy zmierzyli go wzrokiem.
- Mam przesłuchać więźnia - rzucił Will, głosem Zika. Strażnicy wymienili spojrzenia, ale zaraz skinęli głowami i wpuścili go do środka. Alice przypięta była kajdanami do ścian niczym niewolnik. Aż wzdrygnął się na jej widok. Nie sądził, że tak skończy, ktoś tak potężny.
- Będziesz tak stał i patrzył jak debil ?! - rzuciła ostro. Jej wzrok mówił wszystko. Aż nazbyt wymownie.
- Wybacz, nie sądziłem, że....
- Oh, proszę nie udawaj - powiedziała z przekąsem i przewróciła oczami. - Czego chcesz?
Gdy o to zapytała Will otrząsnął się.
- Wiesz gdzie jest Gladys?
- Nawet jeśli wiem, to co będę mieć w zamian jak powiem? Figę z makiem.
- Grozi ci kara śmierci, a ty jeszcze wybrzydzasz? Mogę postarać się, żebyś żyła a może nawet kiedyś wyszła na zewnątrz. Jednak całej twojej winy nie wymarzę.
- Oh, jaki z ciebie uczynny dzieciak, Will, ale oboje wiemy, że nie masz takiej władzy.
- Mam. Jestem synem Najwyższego i Gladys - Kryształowej Damy, Łzy Boga, gdy ja coś mówię, muszą wziąć to na poprawkę.
- O jaki władczy - uśmiechnęła się złośliwie.
- Twoja oferta i tak jest odrzucona. A po za tym nie skażą mnie na śmierć, bo noszę dziecko twojego kuzynka, więc ciesz się, bo będziesz wujkiem - dodała.
- Dlaczego, aż tak bardzo nie chcesz bym odnalazł mamę?
- A nie zastanowiłeś się czasem, że może to ona nie chce być odnaleziona? - zapytała dość przekonywająco. Will spojrzał na nią lekko zszokowany. Jak to mama nie chce wrócić? Przecież...
- Mów - rzucił.
- Nie uważasz, że to dziwne. Ona zawsze ucieka, przed wszystkimi, nie ma w tym nic dziwnego, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Dziwne jest to, że choć ją znasz, to zupełnie nie wiesz o niej nic. Może w końcu chce się od was odciąć? Może ma dość niańczenia? A  może znów znalazła swoją miłość? Kto to wie?
- Mama nigdy nie odrzuciłaby rodziny - oparł z całą mocą.
- To gdzie jest teraz? Miała dość mocy by wrócić, to dlaczego do tej pory tego nie zrobiła?
- Wiesz gdzie jest, tylko nie chcesz powiedzieć. Ale wiem, że w końcu mi powiesz?
- Skąd ta pewność?
- Bo tylko moja mama - Kryształowa Dama jest w stanie wyciągnąć cię z tego bagna. Ja poczekam.

Po tych słowach Will opuścił Alice. Wiedział, że powinien się ugryźć w język, ale było za późno. Miał tylko nadzieję, że Angelika ma lepsze wieści niż on. Zanim jednak wstąpił do niej wpierw zaglądnął do ojca.

Grey siedział w swoim biurze, dopiero wrócił ze spotkania z Zikiem. Sam się nie spodziewał, że aż tak wiele będzie do zrobienia po upadku Alice. Praca papierkowa nie była jego mocną strona, ale każdy chce mieć ją z głowy. gdy wszedł do niego Will wiedział, że zapowiada się na ciężką rozmowę.
- O co chodzi, synu? - spytał spoglądając na niego spod sterty papierów ułożonych w stosy na biurku.
- W zasadzie mam tylko jedno pytanie.
- Słucham, zatem?
- Chcesz odnaleźć mamę? - spytał Will, choć domyślał się co odpowie jego ojciec. Zawsze tak było. Nie ważne ile razy by go spytał odkąd Gladys zniknęła.
- Synu, dobrze wiesz, że twoja mama gdzieś zniknęła i nikt nie wie gdzie. Gdyby była jakakolwiek szansa na jej odnalezienie myślisz, że bym jej nie szukał? - choć w jego głosie jawiła się prawda, to Will ciągle uważał, że Grey tak naprawdę nie chce jej już znać.
- Rozumiem, w takim razie my ją znajdziemy - odrzekł. I chciał ruszyć do wyjścia. Jednak głos Najwyższego go zatrzymał.
- Nie mieszaj do tego Angeliki. Chcesz szukać matki, szukaj, ale nie mieszaj jej w to - powiedział zmartwiony Grey. Will odwrócił się na pięcie z wyrzutem.
- Niby dlaczego?
- Posłuchaj mnie, to nie jest zadanie dla niej. Nie chcę być cokolwiek wam się stało.
- Ojcze - zaczął z lekkim gniewem Will - Może tobie na mamie nie zależy, ale my jesteśmy jej dziećmi, nas nie powstrzymasz.
- Williamie! - krzyknął Grey wstając z krzesła rozgniewany. - Nie masz prawa ta mówić. Mnie również zależy na waszej matce, ale nie pozwolę by stała się wam jakaś krzywda, a zwłaszcza Angelice.
- Jesteśmy JEJ dziećmi, ze wszystkim sobie poradzimy bez waszej łaski! - wykrzyknął buntowniczo Will. Grey złapał go za ramiona.
- Słuchaj synu, rozumiem twoje rozterki, mnie też jej brakuje, nawet nie wiesz jak. Nie mogę pozwolić byście i wy mi zniknęli, rozumiesz? A Angelika jest szczególna, jeśli coś się jej stanie nie wybaczę sobie.
- Dlaczego...? Co niby może się jej stać? Ojcze....? - Grey puścił ramiona syna. I westchnął.
- Pora chyba na to byś poznał prawdę. Twoja siostra jest tak jakby adoptowana. Nie jest naszym biologicznym dzieckiem. Gladys znalazła ją na śmietniku, gdy była jeszcze malutka, zaopiekowaliśmy się nią. Stała się naszą córką i zawsze nią będzie, ale mimo, że wychowała się w świecie magii i sama może się nią posługiwać, nie jest tak jak my nieśmiertelna. Choć Gladys wychowała ją w taki sposób, aby nie starzała się i jak my żyła wiecznie, jedna rana może doprowadzić ją do śmierci.
- Angelika nie jest moją biologiczną siostrą? - spytał z niedowierzaniem Will.
- Tak. Ona o tym jeszcze nie wie, ale wolałbym by na razie nie wiedziała.
- Dlaczego? Przecież przez to, grozi jej większe niebezpieczeństwo?
- Nie chcę by poczuła się zraniona albo gorsza jest jedną z nas, jest naszym dzieckiem, jednak musi uważać, dlatego proszę odwiedź ją od szukania matki.
- Nic ci nie obiecam, ojcze. To od niej zależy - po tych słowach wyszedł z gabinetu Najwyższego i zatrzasnął mocno drzwi. To co usłyszał od ojca zaskoczyło go, ale bardziej osłupiło go, gdy zobaczył na korytarzu swoją siostrę z twarzą całą we łzach. Słyszała, zapewne wszystko. Uciekła, pobiegł za nią. Dogonił ją na schodach, tak się szarpała i gdyby w ostatniej chwili jej nie złapał i nie przytulił mocno do siebie spadłaby na sam dół klatki schodowej.
- Proszę, Ange - rzucił ciepło tuląc ją do siebie. Płakała rzewnie. Niczym księżniczkę wziął na ręce i przeszedł przez portal do jej pokoju. Położył ją na łóżku, ale ona nie chciała by ją opuścił. Kurczowo trzymała go w ramionach. Leżeli tak dobre kilka godzin w ciszy.
- Braciszku - odezwała się w końcu zapłakanym głosem. - Czy ja ...?
- Ange, zawsze będziesz moją siostrzyczką, nie ważne czy jesteś ich córką czy nie. Oni cię kochają, a ciebie też kocham i to jest najważniejsze.
- Jestem wyrzutkiem ... - odparła ochryple.
- Oczywiście, że nie. Jesteś moją ukochaną siostrą, rozumiesz. Nie pozwolę by cokolwiek i ktokolwiek zrobił ci krzywdę. Razem odnajdziemy mamę, zobaczysz - odpowiedział i dal jej buziaka w czoło. Po kolejnych kilku minutach Ange zasnęła. Chciał ją puścić, ale nie dał rady wyjść z jej uścisku. Został tak rozmyślając co teraz zrobić. Jakby nie patrzeć byli jeszcze dziećmi, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Chyba nie. Są skazani  na poradzenie sobie z tym sami.
*********************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz