Bardzo dawno nie pisałam niczego takiego dla was co miało by związek z książkami, ale teraz jak trochę po nadrabiałam i mogę w końcu wam o nich opowiedzieć :D Ogólnie to są to odkrycia tego miesiąca, dlatego też wszystko jest na świeżo :D a książeczki są naprawdę warte przeczytania, ale to już za chwilę czemu... :)
Jak zwykle coś musi iść na "pierwszy ogień" :) Padło na "Czarne nenufary" Michel`a Bussi.\
Kiedy zaczęłam czytać opis poczułam, że to coś dla mnie.
W miasteczku żyły trzy kobiety.
Pierwsza była zła, druga była kłamczuchą, trzecia była egoistką (...)
Trzecia była najzdolniejsza,
druga była najsprytniejsza,
pierwsza była najbardziej zdeterminowana.
Jak myślicie, której kobiecie uda się uciec?
Mogę uchodzić teraz za dziwną, ale czy taki opis nie jest intrygujący? Mnie bardzo przypadł do gustu, więc idąc do kasy już zaczęłam czytać...
Giverna, ukochane miasteczko Claude`a Moneta, jednego z najsłynniejszych malarzy. Rzeczy dzieją się jak się dzieją, bo wiele rzeczy dzieje się na raz, te słowa, które usłyszałam od mojego profesora na jednym z wykładów, towarzyszyły mi przez całą książkę. Nie powiem wam dlaczego, bo zobaczycie jak przeczytacie :) Ale wracając. Kiedy w Giverny dochodzi do morderstwa, a policja miota się w znalezieniu sprawcy jest jedna stara kobieta, która zna prawdę. A w sercu całej intrygi morderstw znajduję się owa stara kobieta, młoda nauczycielka i dziewczynka z talentem malarskim. W tle słychać aferę o tajemniczych "czarnych nenufarach" Moneta, czy istnieją czy nie, wszystkiego tego dowiecie się czytając.
Bohaterowie to barwne postacie, niektóre nawet potrafią rozpłynąć się w tłumie, inne wybiegają przed szereg, ale wiąże je jedno - Giverna.
Choć zaczyna się dość zwyczajnie. Morderstwo, świadkowie, policja i cały proces szukania winnego, to nie można powiedzieć, że mało się dzieje. Mała historia miłosna również się wkradła tu do łask, oplatając cały wątek szczyptą romantyzmu.
"Czarne nenufary" to jedna z tych książek, które potrafiły mnie zaskoczyć, a powiem szczerze to ciężko wykonać :) Gdybym nie znała zakończenia chciałabym na nowo ją przeczytać. To jedna z tych pozycji, o których nie łatwo będzie zapomnieć.
Kolejną pozycją jest " Piękna katastrofa" Jamie McGuire.
Hasło przewodnie "OBSESJA" to nie ma nawet o czym dyskutować :P
Kiedy czytasz, że na punkcie tej powieści oszalały młode amerykanki, możesz zacząć się zastanawiać czy to nie kolejny "Grey", ale nie spokojnie to jeszcze nie ta kategoria :D.
Porządna dziewczyna spotyka zepsutego chłopaka, który aby zarobić bierze udział w walkach. Oczywiście dziewczyna chce jak najbardziej unikać takiego towarzystwa, no ale nie wyszło :P Jak zwykle. Poszło o zakład, kto wygrał i co było do wygrania nie zdradzę :P, Jednak przez owy zakład wszystko się zaczęło. Historia miłosna gra główne skrzypce, ale na pierwszy plan ujawnia się jak dla mnie groteska całej sytuacji. :)
Autorka postawiła sobie trudne zadanie dając bohaterce metkę "trudna do zdobycia", jednak jak dla mnie spełniła swoje postanowienie.
"Piękna katastrofa" to książka gdzie wiele się dzieje, jednak jest to głównie akcja związana z "tragiczną" bohaterką, która jak zwykle ma kłopoty. Szalejący chłopak i jeden, i drugi ... ach współczuję :D
Lubię romanse z jakimś fajnym wątkiem, to jak najbardziej wpisywało się w te kategorie :)
Mogę polecić, ale nie gwarantuję, że spodoba się każdemu :P
A wy czytaliście którąś z tych książeczek? Jeśli tak dajcie znać jak wam się podobały :D
do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz