Dzisiaj przychodzę z moim projektem denko :) Bardzo lubię kosmetyki, a niektóre nawet tak bardzo, że dobijam właśnie do denka :) Tym razem kolorówka, ale w najbliższych dniach, tygodniach, będzie reszta :D Jakoś tak się tego trochę nazbierało :P
Przez dość długi czas używałam bardzo ładnego różu z Bell, ale gdy dobiłam do denka niefortunnie mi upadł i rozsypał się :( Jednak był wspaniały. Jasny blady róż o zimnej podstawie. Wyglądał pięknie zimą przed wszystkim kiedy chciałam uzyskać efekt "zmrożonego policzka". Trwały, niedrogi i wydajny, nie wiem czego jeszcze można chcieć od różu :D
Hit, którego nie trzeba przedstawiać. Słynny bronzer KOBO - 308 Sahara Sand. Idealny do cieniowania twarzy, chłodny brązowy odcień bez drobinek idealny do podkreślenie rysów twarzy. Dobrze się utrzymuje, jest średnio na pigmentowany, ale to dobrze, bo nie zrobi się nim plam, wydajny i bardzo ładnie wygląda :)
Niektórzy pewnie pomyślą, że zwariowałam wykańczając cały rozświetlacz o pojemności aż 13 g! Tak to możliwe, choć zajęło to trochę, ale jednak. Wet`n`wild wydało na świat rozświetlacz nazwany pudrem brązującym E7431 Reserve your Cabana, choć to z tym drugim nie ma żadnego związku :P W każdym razie jest to delikatny odcień beżu z lekkimi drobinkami, które nie są jakoś bardzo widoczne na twarzy. Niska cena, ładny wygląd i dobrze się utrzymuje jak dla mnie wszystko :D
Jeśli już mowa o migotkach, to musiałam się już rozstać z kremowymi cieniami Color Tattoo 24hr. Świetne cienie, jako solo i jako baza pod inne cienie. A jeden używam do brwi i to chyba mój 3 słoiczek :) A mowa tu o: 35 - On and on bronze, 25-Everlasting Navy i 40-pernament taupe. Ostatni własnie służy mi do brwi i jest niezastąpiony i zawsze wykańczam go do zera :) Jak tylko mi się kończy kupuję następny :)
od lewej: On and on bronze, everlasting navy, pernament taupe
Wykończyłam też dwa pudry sypkie.
Pierre Rene Loose Powder to biały puder ryżowy, ale przyznam szczerze szału nie ma. Lekko bieli twarz, słabo matuje, ale nie robi ciacha i też nie sprawia większych kłopotów w aplikacji. Po za tym, że zbyt wiele nie robi, to jest przyjemny, ładnie pachnie i w większości zużyłam go do bakingu i jako gruntowanie bazy pod cienie. Taki średniak z tendencją malejącą :P
Drugi to moje lekkie zaskoczenie, bo kosztował mnie jakieś 6 zł :O smart girls get more Loose Powder fix&matt. Jeśli chodzi o fixowanie jak najbardziej, matowienie może nie ma szału, ale jednak robi to z pewnością dłużej niż Pierre Rene. Ładnie stapia się z podkładami, lekko bieli, ale naprawę bardzo ładnie wygląda. Buzia ma takie wykończenie satynowo-matowe. :)
Wykończyłam też czarną kredkę z Kobo long lasting eye liner w odcieniu 201 deep black. Czarna na pewno, nie rozmazuje się i jest trwała, ale jej nakładanie to tragedia, twarda i trochę drapie, zużyłam ją podgrzewając zapalniczką wtedy sunęła pięknie, ale bez tego nie było by za dobrze dla moich oczu. :)
I ostatnie dwie rzeczy to tusze do rzęs. Jeden to my secret 3in1 niby wydłużająco-pogrybiający, ale piorunującego wrażenia na mnie nie zrobił. Ładnie rozdzielał i wyczesywał brwi, ale jakiegoś mega efektu nie zauważyłam. Pod koniec dnia lekko się osypuje, ale nie dużo a efekt jest naturalny i jak dla mnie do dziennego makeupu okey. :)
Magnetic Look z Eveline to tusz ze szczoteczką, którą lubię silikonowa ze wcięciem w środku, dzięki czemu ładnie unosi rzęsy i rozdziela. Lekko pogrubia i też minimalnie się osypuje, nie odbija się i też nie kuje w oczy przy nakładaniu. Daje ładny efekt i da się nim mocno wytuszować do prawie efektu WOW :) Mogę polecić :)
I to tyle :)
A jakie są wasi ulubieńcy, które kupujecie non stop ?
Do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz