***********************************************
Grey siedział przy swoim biurku niczym zaklęty. Myślał. Bardzo dokładnie rozpracowywał każdy kawałek wszystkich dotychczasowych zdarzeń. Choćby pragnął nie wiązać tego wszystkiego z Gladys nie potrafił tego zrobić. Ona gdzieś jest i jest prawie pewny, że to właśnie jego dzieci ją odnajdą. Jednak kobieta, którą kiedyś kochał, teraz jest już tylko przeszłością. Odkąd w to wszystko wplątała się Alice ze swoimi rewelacjami nie mógł za wiele działać. W dodatku z tym wszystkim był sam. Choć Zik wiedział o tym co było między nim a Alice, to i tak pewnym było, że mało co z tego rozumie. Słowo skomplikowane ani trochę nie mówi co tak naprawdę teraz między nimi jest. A prawda o tym boli niczym rozżarzone węgle, po których stąpa krok po kroku odsuwając się od Gladys a zbliżając się do Alice i jej... Ilekroć myśli o tym, aż sam sobie się dziwi jaki był głupi. Idiota i tyle. Tylko co z tego, że teraz to wie, jak czasu nie cofnie.
************************************************
Duch zaprosił ich by przekroczyli z nim prób wielkich drzwi od jego królestwa. W pierwszej chwili oślepił ich blask, a potem ukazało się coś czego się nie spodziewali. Wnętrze wydawało się zbliżone do Pałacu Najwyższego wszędzie pełno bieli i marmuru w tym samy kolorze.
- Czy mama tu jest? - rzucił od razu Will. Duch dusz spojrzał na niego wpierw z powagą, a następnie uśmiechnął się lekko.
- Spokojnie, synu - rzekł. Ruszył dalej przed siebie, a reszta nie odzywając się ani słowem poszła za nim.
***********************************************
GAnge rozejrzała się dookoła. Przestrzeń na jakiej się znajdowali była stanowczo za duża, za ... pusta. Jest krew, ale po za nią nic... Przykucnęła i dotknęła plamy. To na pewno Yuki.
Zawył wiatr a przed nimi ukazały się bramy do Królestwa Ducha Dusz.
- To chyba o to nam chodziło - powiedział z uśmiechem Dark.
- Chyba tak - odparła GAnge i pobiegli do bram.
************************************************
Duch przystanął i spojrzał za siebie z lekkim uśmiechem, po czym rzucił jakby do siebie.
- Cały komplet.
Will spojrzał na Angelikę i Yukiego z zapytaniem, ale oni również nie wiedzieli o co chodzi, jednak po chwili wszystko się wyjaśniło. GAnge i Will biegli w ich stronę.
- A jednak! - krzyknęła z radością dziewczyna.
- Znaleźliście nas - odparł Will.
- Nie było tak łatwo, tylko dzięki Loli, ale teraz nie czas na to. Gdzie mama? - GAnge spojrzała wyczekująco na Ducha Dusz. On jednak tylko westchnął.
- Wy młodzi jesteście strasznie nerwowi. Spokojnie, bo tylko spokój was uratuje. A wasza matka jest tu i właśnie idziecie jej na spotkanie - odpowiedział z lekkim upomnieniem.
- Przepraszam - powiedziała GAnge z lekkim zawstydzeniem za swoją bezpośredniość.
- Nie masz powodu przepraszać, dziecko. Takie jest prawo młodości.
Po chwili dotarli do jednych z większych drzwi, które wraz z pojawieniem się Ducha Dusz otwarły się. Tym razem jednak nie oślepiła ich światłość, a ukazała im się sala, wyglądająca bardzo podobnie do laboratorium jakie znali. Po stołach i ziemi leżały różne kamienie, kryształy i minerały. Pomiędzy nimi porozrzucane sterty ksiąg i pergaminów. A gdzieś w kącie sali przy dużym, dębowym biurku stała postać niczym wyrzeźbiona w biało błękitnym krysztale emitująca przedziwne światło. Postać poruszyła się i spojrzała na nich, widać było zaskoczenie na jej wręcz szklanej, ale jakże dobrze znanej im twarzy.
- Mama ...? - zaczął Will nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Dzieci... moje dzieci... - rzuciła roniąc szklane łzy, które stukały po marmurowej podłodze. Uniosła się w powietrzu i jednym pędem stanęła zaraz przed nimi. - Tak się cieszę, że was widzę. Myślałam.... myślałam, że ... - dodała nie mogąc powstrzymać emocji. Will podszedł do niej i przytulił ją mocno, potem Angelika zrobiła to samo.
- Mamo! - krzyknęli oboje. GAnge spłynęło kilka łez, a Dark przytulił ją. Udało się te kilka miesięcy szukali, ale w końcu odnaleźli.
- Ale jak...? - zaczął znów Will. Gladys spojrzała na niego ze smutkiem. Wypuściła ich z ramion.
- Musiałam opuścić ciało. Gdybym w nim została nie żyłabym już. Dzięki Duchowi Duch mój duch wyszedł i przybrał taką formę. Nie mogę wrócić do ciała, bo zawiera zbyt wiele energii i można nawet powiedzieć, że jest tykającą bombą. Większość mocy jaką miałam to teraźniejsza ja. To co widzicie to Kryształowa Dama i Łza Boga razem z mocą przekazaną mi przez Ducha Dusz i Najwyższej czyli Alice, którą wchłonęłam. Stałam się czystą energią, która się skrystalizowała. I póki co nie znalazłam żadnego ciała, materiału, pojemnika, który dałby mi normalną postać.
- Wasza matka stała się Shenmi, mistyczką - rzucił Duch Dusz, a wszyscy spojrzeli na niego.
************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz