Translate

piątek, 16 października 2015

Jestem Gladys #13 Gdy otworzę oczy...

***********************************************
Zawsze wierzyłam, że jak będę otwierać oczy zacznę nowe życie. Wierzyłam, że za każdym razem nam przed sobą nowy dzień. Nową nadzieję. Teraz nie wiem czy cokolwiek mi zostało. Nadal znajdowałam się w tym ciemnym pomieszczeniu, do którego sprowadziła mnie Lilith nie wiem ile czasu od tego momentu upłynęło, jednak coś czuję, że długo.

Czuję się... hym dobrze. O ile, mogę tak powiedzieć. Chyba powstrzymałam tą upływającą ze mnie moc. Cieszę się, że znów mogę wrócić do żywych...

Ciemność, chciałam się jakoś odnaleźć w tym pomieszczeniu, ale bez mgły było ono zupełnie czarne i puste, choć rozglądałam się dookoła nie potrafiłam znaleźć drzwi, a naprawdę dobrze widzę w ciemności.

Usłyszałam kroki. Nagle do środka wbił się słup światła i ukazały się mi wielkie drzwi, tak te same przez które tu wchodziłam. W tym blasku dostrzegłam dwie postacie Lilith i ... Grey. Czyli jemu też się udało. Jak dobrze, uśmiechnęłam się.
- Gladys - rzucił Grey i podbiegł do mnie. Zobaczyłam na jego twarzy szczery uśmiech i ulgę. - Wszystko w porządku?
- Oczywiście, głuptasie. Aż taka cienka to ja nie jestem, żeby się poddawać - powiedziałam uśmiechając się. Chciałam się podnieść i nagle bum...
- Gladys, co się dzieje? - zapytał Najwyższy podając mi dłoń. Wsparłam się na niej, ale nie wiele mi to dało. Moje nogi... nie chcą się ruszyć. Grey podniósł mnie.  Lilith spojrzała na mnie z niepokojem..
- Co się ze mną dzieje? - spytałam Lilith ze strachem.
- Nie wiem, Gladys. Nie wiem - zaczęła nie wiedziałam co chciała dalej powiedzieć, bo dalszej części nie było. - Grey zabierz ją do mojej sypialni - rzuciła tylko przelotem udając się w odwrotną stronę. Najwyższy nie czekał długo tylko od razu zaniósł mnie jak księżniczkę.
- Dobrze się czujesz? - spytał zdenerwowany.
- Tak, nic mi nie jest. Tylko moje nogi. Nie wiem co się dzieje. A ty udało ci się?
- Tak, jest dobrze. Lilith trochę mi jeszcze pomogła, ale teraz Ty jesteś najważniejsza. Spędziłaś w tym pokoju całe 2 miesiące. A już za tydzień wracamy do nich na górę.
- Naprawdę? Tak szybko to minęło?
- Owszem, dlatego musimy wiedzieć co Ci jest i szybko sobie z tym poradzić.
- Rozumiem.

Położył mnie delikatnie na łóżku. I czekaliśmy w milczeniu na Lilith, która chwilę później wparowała z kilkoma fiolkami. Nie pytając mnie o nic, natychmiast wepchnęła mi do ust jedną, tak że prawie się zakrztusiłam połykając płyn, który nie dość że gorzki cuchnął okropnie.
- Lilith co to jest...?! - rzuciłam kiedy wyciągnęła fiolkę.
- Pomoże - odparła jakby w transie.
- Ale nawet nie wiesz co mi jest - powiedziałam, a ona dopiero oprzytomniała. - Nic mi nie jest, tylko nogi... - i nagle poczułam zawroty głowy. - Li..li..th... - powiedziałam i znów urwał mi się film.

Śniło mi się, że jestem na Ziemi, patrzę na duże jezioro, które znajduje się pomiędzy dwoma lasami. Jestem przy starej chatce z pięknym gankiem, na której mam bujaka obok niego stolik a na nim książkę i zaparzaną herbatę. Jednak odwracam się w stronę jeziora, do którego jest nie więcej niż 20 kroków. Patrzę na wodę jak się mieni pod światłem księżyca. Uwielbiam ten widok. Aż nagle niebo wydaje grzmoty i błyskawice, które razem z deszczem tworzą z taflą wody dziwne drzewo naładowane piorunami. Boję się. Ale nie wstaję. Patrzę na ten dziwny twór. I nagle podbiega do mnie dziewczyna. Nie widziałam jej nigdy. Jest również przerażona, ale i roztrzęsiona jednak miałam wrażenie, że z innego powodu niż ja.
- To nie twoja historia, wracaj do swojej! - jej zielone oczy wydawały się ogromne. A mnie znów urwał się film.

Otworzyłam oczy.
- Obudziła się! - dobiegł mnie głos, który dobrze znam.
*****************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz