*************************
Otworzyłam oczy. Grey i Lilith kręcili się nad moją głową. Chciałam dotknąć swojej twarzy. Nagle mnie olśniło nie dam rady ruszyć rękoma. Nie dam rady niczym ruszyć, sparaliżowało mnie. Co do cholery się dzieje? Nie mogę się ruszyć, ledwo mogę wykrztusić jakieś gardłowe dźwięki.
- Gladys dasz radę coś powiedzieć? - spytała drżącym głosem Lilith. Bała się? co się dzieje? Z trudem zaczerpnęłam powietrza i z wielką chrypą przemówiłam.
- Jasna cholera. ... nie mogę się ruszyć. ...
- to moja wina -rzuciła Lilith i zakryła dłońmi usta.
- Nieee. .. - odparłam gardłowo.
- Co teraz zaraz musimy wracać!? Zik nie da rady utrzymać wszystkiego zbyt długo. Szlak by to!
Miałam mu wypomnieć kogo to wina, ale wolałam zachować to dla siebie. Zwłaszcza , że możliwe jest i to bardzo, że go wina mojego ciała. Jest za słabe na jakiekolwiek podwyższenie mojej mocy. A jedynym wyjściem z tej sytuacji jest przejęcie innego ciała albo reinkarnacja. Szlak by to rzeczywiście. Chciałam westchnąć, a nawet tego nie potrafiłam zrobić.
Otworzyłam oczy. Grey i Lilith kręcili się nad moją głową. Chciałam dotknąć swojej twarzy. Nagle mnie olśniło nie dam rady ruszyć rękoma. Nie dam rady niczym ruszyć, sparaliżowało mnie. Co do cholery się dzieje? Nie mogę się ruszyć, ledwo mogę wykrztusić jakieś gardłowe dźwięki.
- Gladys dasz radę coś powiedzieć? - spytała drżącym głosem Lilith. Bała się? co się dzieje? Z trudem zaczerpnęłam powietrza i z wielką chrypą przemówiłam.
- Jasna cholera. ... nie mogę się ruszyć. ...
- to moja wina -rzuciła Lilith i zakryła dłońmi usta.
- Nieee. .. - odparłam gardłowo.
- Co teraz zaraz musimy wracać!? Zik nie da rady utrzymać wszystkiego zbyt długo. Szlak by to!
Miałam mu wypomnieć kogo to wina, ale wolałam zachować to dla siebie. Zwłaszcza , że możliwe jest i to bardzo, że go wina mojego ciała. Jest za słabe na jakiekolwiek podwyższenie mojej mocy. A jedynym wyjściem z tej sytuacji jest przejęcie innego ciała albo reinkarnacja. Szlak by to rzeczywiście. Chciałam westchnąć, a nawet tego nie potrafiłam zrobić.
- Jest coś co można zrobić? - spytał zdesperowany Grey w stronę Lilith, która patrzyła w swoje dłonie prawie jak obłąkana. Spojrzała na niego, a zaraz na mnie.
- Jest sposób, wiesz jaki Gladys, prawda? - zapytała ale wiedziała, że zdaję sobie sprawę o czym myśli.
- Zrób... to... - wykrztusiłam.
- Jesteś tego pewna? Nie wiem gdzie powędruje twoja dusza. Nie mamy pojemnika ani nic, nie można zagwarantować, że to się uda i nie powędrujesz do Nieba.
- Cią..ża... - zajęczałam, a Lilith pokiwała głową.
- Masz rację, będę twoim naczyniem.
- Zaraz zaraz o czym wy mówicie - zaczął Grey. - Jak ciąża? Hej!
- Wezmę duszę Gladys do siebie - rzuciła Lilith bardzo poważnie.
- Wezmę duszę Gladys do siebie - rzuciła Lilith bardzo poważnie.
- Co? Chyba nie rozumiem. Jaką duszę?
- Zabijemy Gladys, a jej dusza przejdzie do dziecka, które będzie nowym ciałem Gladys. Ale ja sama nie wystarczę, w końcu chyba wiemy jak się robi dzieci a nie mogę wziąć, żadnego z Demonów, bo może się nawrócić twoja sytuacja, albo utkniesz w Piekle na zawsze, i teraz jest pytanie... - spojrzała na Greya, który zaniemówił na chwilę. Widziałam szok w jego oczach i strach.
- Że my... co?... To szalone, czy to w ogóle możliwe?
- Tak, zwłaszcza, że ostatnim razem się powiodło.
- Ostatnim razem?
- Nie wiesz? Nie możliwe - zdziwiła się Lilith i spojrzała na mnie. No cóż, nie pochwaliłam się mu wszystkim co mnie w życiu spotkało, a po za tym nigdy tego nie ukrywałam, więc jakby dobrze się przyglądał mojej nie tak dawnej przeszłości to by wiedział. Taki pech.
- Nie ważne - rzuciła w końcu. - Ale pytam Cię, zgadzasz się? Czy wolisz patrzeć jak jest warzywem do końca jej życia, a to będzie w cholerę długo.
- A nie ma innego sposobu?
- Pojemnik-marionetka, tylko że taka lalka będzie użyteczna przy jej mocy góra 2-3 dni, a potem znów musi przenieść się do następnej, więc jak dla mnie odpada. A to ciało ewidentnie się już kruszy. Myślałam, że to moja wina, ale to ciało osiągnęło już swój limit, po tym jak w końcu twoja moc się połączyła w jedno jak powinno być od początku. A więc Grey? Tu chodzi o jej życie, a raczej ciało.
Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale widziałam w jego oczach determinacje. Czy poświęci się dla mnie? Dla kogoś takiego jak ja? Czy jest to możliwe? Nawet jeśli łączyło nam coś więcej wcześniej, teraz już wszystko wygasło. Nie mogę go prosić, aby tak się dla mnie poświęcił. Nie jestem tego warta. Nie ja...
- Zróbmy to, jeśli tobie to pasuje Lilith?
- Nie mam nic przeciwko, zwłaszcza, że Gladys jest dla mnie jak córka.
- A więc dobrze. Gladys jesteś gotowa?
- Ta...k... - odparłam ledwo otwierając usta. Podeszła do mnie, a w jej dłoni dostrzegłam sztylet z czarnego kamienia. Skąd go znam? Wymierzyła nim we mnie. W zwolnionym tempie widziałam jak zamierza się po czym wbija go we mnie. Ból, wymieszany z zimnem ostrza. Tak, tak właśnie się umiera, powoli przestając cokolwiek czuć. Jakie to piękne, prawda? Motyl.... Tak, czarny motyl. To już drugi raz kiedy się widzimy. Gdzie tym razem mnie zabierzesz?
*******************************************************
- A nie ma innego sposobu?
- Pojemnik-marionetka, tylko że taka lalka będzie użyteczna przy jej mocy góra 2-3 dni, a potem znów musi przenieść się do następnej, więc jak dla mnie odpada. A to ciało ewidentnie się już kruszy. Myślałam, że to moja wina, ale to ciało osiągnęło już swój limit, po tym jak w końcu twoja moc się połączyła w jedno jak powinno być od początku. A więc Grey? Tu chodzi o jej życie, a raczej ciało.
Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale widziałam w jego oczach determinacje. Czy poświęci się dla mnie? Dla kogoś takiego jak ja? Czy jest to możliwe? Nawet jeśli łączyło nam coś więcej wcześniej, teraz już wszystko wygasło. Nie mogę go prosić, aby tak się dla mnie poświęcił. Nie jestem tego warta. Nie ja...
- Zróbmy to, jeśli tobie to pasuje Lilith?
- Nie mam nic przeciwko, zwłaszcza, że Gladys jest dla mnie jak córka.
- A więc dobrze. Gladys jesteś gotowa?
- Ta...k... - odparłam ledwo otwierając usta. Podeszła do mnie, a w jej dłoni dostrzegłam sztylet z czarnego kamienia. Skąd go znam? Wymierzyła nim we mnie. W zwolnionym tempie widziałam jak zamierza się po czym wbija go we mnie. Ból, wymieszany z zimnem ostrza. Tak, tak właśnie się umiera, powoli przestając cokolwiek czuć. Jakie to piękne, prawda? Motyl.... Tak, czarny motyl. To już drugi raz kiedy się widzimy. Gdzie tym razem mnie zabierzesz?
*******************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz