Translate

sobota, 30 kwietnia 2016

KONIEC SZKOŁY!!!

Yo!

Nie wiem w sumie czy się cieszyć czy płakać, ale moje 4 lata w technikum wczoraj miały swój koniec. Jej jak mi będzie brakować tych wszystkich ludzi, tych wszystkich odpałów i głupich tekstów. Heh.. popłakałam się wczoraj na zakończeniu, wiecie jak się wszyscy żegnaliśmy, bo jak wiadomo pewnie niektórzy z nas już się więcej nie spotkają. Przykre, ale prawdziwe.

Ksiądz wygłosił wczoraj też piękne kazanie. Poprosił abyśmy rozejrzeli się dookoła siebie i zapamiętali ten widok, bo nigdy więcej się on nie powtórzy. Chodź te cztery lata minęły, i choć wdaje się jakbyśmy dobili do brzegu, tak  naprawdę dopiero teraz od niego odbijamy, Nie mogę temu zaprzeczyć, jednak Jego słowa dobiły mnie trochę. Musiałam sobie w końcu uświadomić, że dobijam powoli do dwudziestki, a moje życie zaczyna się.

Niedługo studia, praca, życie na własny rachunek. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej pojawiają się niepokojące pytania. Chciałabym móc stawić czoła przyszłości. Być gotową aby cokolwiek znaczyć. Wiem, że nie jestem jakimś nie wiadomo jak uzdolnionym człowiekiem, bo taka prawda, że to wcale tak nie wygląda od mojej strony. Jest bardzo dużo osób, które we mnie wierzy, a jak nie chcę ich zawieść, choć również wiem na ile mnie stać.

Zakończyłam te cztery lata z taki niedosytem. Wiecie nie wszystko poszło po mojej myśli, choć wiele kłopotów się rozwiązało, ciągle mam wrażenia jakbym coś pominęła. Może to wina mojego chwiejnego stanu emocjonalnego, albo gorzej... zakochania, ale w to drugie szczerze wątpię. Mimo wszystko gdy tak na to patrzę, jest parę osób, które nadal chciałabym jeszcze o coś zapytać. Ale nie tak oficjalnie, a bardziej prywatnie. Może kiedyś będzie mi to dane.

Niniejszym jednak te cztery lata bardzo wielu rzeczy mnie nauczyły. Choć nieco o przyjaźni, przywiązaniu, o tym jak prosto można skomplikować sobie życie, ale też jak łatwo można się poddać z głupiego powodu. Nawet jak spotkałam się upadkami i powstaniami moimi i innych to i tak warto było.

Będę na pewno mile wspominać te lata, ale przecież to nie koniec. Przede mną życie studenta !

Do napisania :*

piątek, 29 kwietnia 2016

Jestem Gladys #39 - Blate

******************************************************
Kiedy ta boska chwila dobiegła końca i zasnęłam, miałam piękne sny. O domu, o domu, o którym dawno zapomniałam. Gdzie się urodziłam, gdzie żyli moi prawdziwi rodzice, siostry i ... bracia... Tak miałam braci. Nie pamiętam ich twarzy, głosów niczego, ale byli tam, razem ze mną z małą Stakatą i nieco większą Lilian. Nie widziałam twarzy mamy, ani taty, ale wiedziałam, że to są oni. Piękny sen.

Obudziłam się. Noc nadal trwała, ale nagle uświadomiłam sobie, że nie jesteśmy już w siedzibie Rady W. Nie wiedziałam kiedy, ani jak, a jednak to miejsce było mi zupełnie obce, choć może nie do końca. Wstałam, zostawiając za sobą śpiącego Xsexesa. Rozsunęłam żaluzje i ujrzałam szare miasto. Ludzie szli ulicami w marnych łachmanach, wszędzie panował bród i nie było mowy o pięknie. A po za tym widać było starą epokę. Nie wiem czy cofnął nas w czasie, ale wydaje się jakby był to mniej więcej na oko XVIII wiek. Nie zaprzeczę mówił, że się wyprowadzamy, ale... nie sądziłam, że do takiego miejsca.
- Gladys - rzucił za mną głos z tyłu. Odwróciłam się do Xerxesa.
- Ładne miejsce wybrałeś - rzuciłam z sarkazmem.
- Wybacz, spałaś a nie mieliśmy zbyt wiele czasu.
- Niby dlaczego?
- Gladys to wszystko jest bardziej skomplikowane niż może na początku wyglądać - powiedział. Jednak jego głos niósł ze sobą tajemnicę. A ja zapragnęłam ją poznać.
- Wytłumacz mi, dlaczego to wszystko ma miejsce? - zażądałam. Spojrzał na mnie, jednak jego wzrok nie był ani trochę przyjazny. Zupełnie jakby mówił do mnie oczami, to nie twój interes, ale nie powiedział tego na głos. Wstał z łóżka i ubrał się. Bez słowa. Czekałam na reakcję, ale nic. Znów spojrzał na mnie.
-   Powtórzę to ile będzie trzeba, to wszystko było nam przeznaczone. Pogódź się z tym.
- Dokąd idziesz?
- Do przyjaciela - rzucił krótko i wyszedł.

*************************************************
W Pałacu Najwyższego panowała napięta atmosfera. Grey siedział przy swoim biurku i myślał jak powstrzymać napływające deklaracje wojny. Lilith musiała wrócić do Piekieł przygotować się na ostateczność.

Dark przygotowywał wywary w razie kłopotów pomagał mu w tym Will. Zik chodził wkurzony po ogrodzie z bezsilnością. Angelika zajmowała się małym Blatem, który zupełnie jak Will zaczął szybko rosnąć. Powoli już mówił.

Kiedy wszyscy zebrali się na obradę co zrobić, Angelika została z mały Blatem w pokoju. Bawili się klockami. Jednak nie trwało to długo. Blate zaczął nagle rosnąć. Spowiła go mgła, a gdy odeszła przed Angeliką pojawił się co najmniej dwunastoletni chłopiec.
- Blate? - zaczęła nieco zdezorientowana.
- To ja, Angeliko. Wybacz jeśli cię przestraszyłem, ale trochę trwa zregenerowanie sił. I tak wiele brakuje mi, żeby wrócić do prawowitego stanu rzeczy.
- O czym ty mówisz? - zapytała dziewczynka.
- Widzisz, moja droga. To dość długa historia, jednak chcę ci ją opowiedzieć. Ale żeby to zrobić musimy iść w inne miejsce.
- Blate, co ty planujesz? I jak to możliwe, że ty...?
- Jesteś bardzo inteligentna i szybko łączysz fakty, będę ciebie potrzebował. Uwierz mi. Tu chodzi o ten świat, o twoją matkę i przeszłość, która została zapomniana. Aby zakończyć to wszystko potrzebuję twojej pomocy. Użyczysz mi jej?
- Czy dwunastoletnie dziecko może być do czegokolwiek użyteczne?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - rzucił czarnowłosy chłopiec o niebiesko zielonym spojrzeniu. Podał jej dłoń, przyjęła ją i zaraz zniknęli w portalu.
********************************************************
 Zebranie trwało. Wrzaski, krzyki, zdenerwowanie nie działały na żadną korzyść. Zik nie chciał się uspokoić, można by pomyśleć, że oszalał. Nikt nie miał zamiaru słuchać kolejnych rozkazów z jego ust, bo i tak nie miały one nawet cienia szansy na skuteczność.
- Zik zamknij się w końcu! - krzyknął Grey, mając po dziurki w nosie jego napady.
- Nie mów mi, że już się poddałeś. Ty wielki najwyższy masz stracha, przed jakimś potworem? Ty? I ty się nazywasz Panem Nieba?
- Zik przymknij się! - rzucił kolejny zniecierpliwiony - Dark, tym razem.
- I ty przeciw mnie? Dark nawet ciebie nie obchodzi już Gladys?! - Zik był w histerii, chciał się rzucić na Darka, zupełnie pochłonięty gniewem. Powstrzymał to wszystko Loxis. Złapał Zika za ręce i powiedział mu prosto w twarz.
- Do cholery! Zamknij się! Wcale nie przejmujesz się Gladys, ale tym, że Xerxes może ją przelecieć i może wybrać jego nie ciebie! Opanuj się, chłopie! To co mówisz to nie troska, za zwykła zazdrość wymieszana z tym, że nie możesz mieć tego co chcesz! - mówiąc to Loxis patrzył w oczy Zikowi. Ten  jednak wysłuchał wszystkiego co archanioł miał do powiedzenia.
- Puść mnie, aniołku - rzucił z pogardą. - Zaczynam myśleć, że między tobą a Gladys jest znacznie więcej niż okazujecie - dodał z gniewem. - Nie powiesz mi ty, to dowiem się w inny sposób i uratuję MOJĄ kobietę - podkreślił przynależność Gladys do niego, ale każdy na sali wiedział dobrze, że to tylko czcze słowa. Sam bowiem nie miał żadnych szans.

Zik spojrzał ostatni raz na wszystkich zgromadzonych i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.

Minęła chwila ciszy, a Grey zapytał.
- Powiedz Loxisie co się zmieniło? - zadał pytanie a oczy wszystkich skierowały się na archanioła.
- Proszę wybaczyć, Panie moją arogancję, jednak nie wytrzymałem i musiałem powiedzieć co myślę.
- Z tym jednak miałeś rację - powiedział William. - Zika trapi tylko i wyłącznie to, że mama nie będzie go już chciała, a z zaistniałej sytuacji wynika, że wiesz coś na ten temat.
- Nie zaprzeczę. Xerxes interesuje się Gladys. Nie wiem dlaczego, choć coś czuję, że powód jest znamy nam wszystkim. Mogę powiedzieć jeszcze tylko, że coś tych dwoje łączy. Są między nimi więzi, o których my nie mamy pojęcia. Nie umiem tego wytłumaczyć, to wszystko to moje domysły. I nie mam pewności.
- Coś się musiało wydarzyć skoro tak pomyślałeś - rzucił Grey.
- Sił się jej, nawiedzał ją. Gladys zaczęła się bać. Myślę, że zawarli jakiś układ. Zanim zostałem wyrzucony Xerxes mówił coś właśnie o przysiędze wierności. Gladys natomiast wiedziała o co chodzi i nie chciała mnie mieszać, dlatego mnie wyrzuciła. Nie mogłem się sprzeciwić.
- Jest coś jeszcze? - dopytywał David.
- Nie, wszystko już powiedziałem.
- Jest gdzieś Angelika? Chciałabym ją zapytać jak Gladys się z nią skontaktowała - zapytała GAnge, jednak Angeliki nie było na spotkaniu.
- Jest z Blatem, zawołam ją - powiedział Dark i wyszedł.
- Nie wiem czy warto angażować w to tą małą, bądź co bądź jest tylko dziewczynką, w żaden sposób nie powiązaną z tą rodziną - powiedział Andrejus.
- Nie, to nasza siostra, bracie. Od kiedy mama ją przygarnęła jest częścią naszej rodziny, nie pozwolę jej wykluczyć - wtrąciła Katrina. Dark wrócił.
- Nie ma jej i Blata. Mam tylko zostawioną przez nią karteczkę. "Poszłam poszukać rozwiązania. Nie martwcie się jest ze mną Blate. Nic nam nie będzie. Powstrzymajcie wojnę. A." Tyle napisała.
- Poszukać rozwiązania? Co ta mała wyprawia? I zabrała Blata przecież to dziecko - powiedział zszokowany Andrejus.
- Nie - odparł Grey. - Znam swoją córkę, ona nie postępuje pochopnie. Możliwe, że to Gladys się z nią skontaktowała znów i dlatego to zrobiła. Albo rzeczywiście znalazła sposób na rozwiązanie tego problemu. Ufam jej, tak samo jak Gladys. Obie powiedziały, abyśmy zajęli się wojną. Zróbmy tak.
- Co proponujesz? - spytał David.
- Podzielmy się i zajmijmy rozbrojeniem. Jak nie ma czym walczyć, to się nie uwalczy.
- Proponuję znów się podzielić na grupy, tak jak nas podzieliła mama i iść po kolei - zaproponował Dark.
- Jestem za. Poinformuję Lilian i Stakatę - rzuciła GAnge.
- Ja powiem Lilith - odparł Grey.
- Zatem do dzieła - powiedział z entuzjazmem Dark.
- Nie chcę przerywać, ale jest jeszcze jeden kłopot - wtrącił wchodzący Shiba.
- O co chodzi? - spytał Grey.
- Daniel zniknął. Nie ma go na terenie Nieba. Nie ma też śladów zniknięcia. Ktoś mu pomógł w ucieczce. I to nie była Pani Lilith.
- No ładnie, czyli był po drugiej stronie, a nie po naszej.
- To teraz najmniej ważne - powiedziała GAnge. - Już nic nie zrobimy, trzeba zająć się przygotowywaniami i zaostrzyć tu ochronę. To nasza baza nikt nie może jej przejąć.
- Za pozwoleniem Najwyższego, chciałbym otworzyć bramę niebios i wypuścić święte bestie - poprosił Shiba.
- To ostateczność, ale i jedyne pewne rozwiązanie. Dobrze, zrób to Shibo.
- Tak jest.
- Zaczyna się - rzucił do siebie Loxis.
**********************************************
Gladys siedziała przy oknie patrząc na brudne miasto. Było równie brudne jak jej myśli.
***********************************************


środa, 27 kwietnia 2016

Małe nico ...

Yo!

Mija kolejny tydzień kiedy nie potrafię się zebrać, aby napisać coś konkretnego. Wiecie moje życie jest strasznie barwne uczuciowo. Prawdopodobnie przez wzgląd na to iż za dużo myślę, ale to jak wiecie jest już mój brzydki nawyk.

Tym razem nie jest inaczej, ale jeden mały szczegół jest inny. Nie poznaję sama siebie. Ostatnio miało miejsce małe zdarzenie z DR i wyszło z niego, że jestem okrutna. Tak, to prawda. Jestem zła, a zwłaszcza, gdy w mojej głowie są niedopitki alkoholu. Jednak i tak moja wina jest największa. Chciałabym się jakoś usprawiedliwić. Ale już za późno.

Say goodbye ...

No sama nie wiem już nic. Targają mną sprzeczne uczucia. Jednak wiem na pewno jedno - cieszę się, że znów nie popełniłam tego  samego błędu, mimo że zachowałam się jak najgorsza jędza. Przepraszam.

I tak pewnie tego nigdy nie przeczytasz. Mam nadzieję, że przeproszę Ciebie również w realu, ale tu i teraz również - Przepraszam.

Jestem okrutna i nie wiem co się ze mną dzieje, pragnę czegoś więcej, czegoś bardziej metafizycznego, nierealnego, a nie tylko tego co przyziemne. Jestem zła sama na siebie, że czasem przypominam najgorszą (w znaczeniu najbardziej skuteczną) kurtyzanę. Tak, moja okropna osobowość, ten potwór w środku.

Będę szczera, nie wiem co ze mną będzie. Nie mam żadnego planu na to co może być, co chcę robić, ani nic. Choć wiem, że jeśli będę tak krzywdzić ludzi, nie chcę żyć.


Piękne te gwiazdy nad sklepieniem Nieba,
Widzisz? Nie widzisz, prawda?
Zdejmij okulary i zobacz już świat.
Czyż nie piękne to zepsucie?
Czyż nie piękna taka zdrada?
Nie chciej więcej duszo błagać.
Daj żal i odkupienie by cię nękano,
Daj mi serce nowe i czyste, by je zbrukano.
Och, miła moja, miła, czymże mnie idzie
czymże mnie obchodzi, gdyż patrze
patrze jak odchodzisz.

Gwiazda? 

Serduszko ah, ah, ah,
bądź dla mnie eh,eh,
Nie ma mowy i już.
Nie czekam tuż, za rogiem
bitwa, za drogą mój grób,
wybacz gwiazdeczko,
to nie będzie kolejny cud. 

Eh, ah, och, nah, 
nah, nah, ach, 
brak i pustka, 
sercu doskwiera
sercu?
czemu?
i jakiemu?
eh, eh, nah, nah,
daj mi jakiś znak.

))))))))))))))))))))))))))))))

do napisania :*

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Filmy: To nie jest kolejna komedia dla kretynów, 30 min lub mniej, 300, Król Edyp, Prometeusz, Romeo i Julia, Troja

Hej!

Nie chce mi się zbyt rozpisywać więc ogarnę to w kilku słowach.

To nie jest kolejna komedia dla kretynów

Jest to na pewno komedia, o najpopularniejszym chłopku w szkole, który musi uwieść i pójść na bal z dziewczyną, o której nie ma w szkole dobrego zdania. Udana i śmieszna.

30 minut lub mniej

Tytuł nawiązuje do dostarczyciela pizzy, który dowozi ją w 30 minut inaczej klient nie płaci za jedzenie. Przy jednej z dostaw rozwozicielowi zostaje podana oferta nie do odrzucenia. Musi obrabować bank, czy to zrobi?

300

Historia Leonidasa i Spartańskich wojowników idących na pokonanie Persów.

Król Edyp

Adaptacja dramatu Sofoklesa, o Tebańskim królu Edypie, który szuka mordercy poprzedniego króla aby ocalić Teby przed plagami. Pełna tragedii historia rodu Labdakidów.

Prometeusz

Film poświęcony tematyce stworzycieli, których poszukują ludzie, aby dowiedzieć się dlaczego i jak powstali. Oraz czy istnieje ktoś jeszcze oprócz nas.

Romeo i Julia

Adaptacja Szekspirowskiego dramatu o tragicznej miłości dzieci dwóch zwaśnionych rodów.

Troja

Historia Konia Trojańskiego i podbicia Troi, pojedynku Achillesa z Hektorem i miłości młodego Parysa do Heleny. Dużo miłości, walki, przyjaźni i śmierci.


do napisania :*

piątek, 22 kwietnia 2016

Jestem Gladys #38 - Dotyk dusz

***************************************************************************
Nie pamiętam kiedy zasnęłam, ale gdy się obudziłam Xerxes nadal spał na moim ramieniu. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie, jednak moje myśli nagle przeskoczyły na zupełnie inny tor. "Słodka Damo" to sformułowanie, którym się wobec mnie posługiwał, wydawało się być bardzo znajome. Nie pamiętam jednak skąd. Może nie powinnam się nad tym tak rozczulać, ale czuję, że jeślibym to rozgryzła dużo rzeczy bym lepiej zrozumiała.

Xerxes poruszył się, budził się.
- Powinienem powiedzieć chyba "Dzień dobry" - rzucił lekko zaspanym głosem.
- Powinieneś. I dzień dobry - rzuciłam z lekkim rozbawieniem. Sama nie wiem skąd mi się to wzięło. Patrzyłam w jego zielono-niebieskie oczy, widziałam w nich siebie. Pewnie powtarzam to już któryś raz, ale wydają mi się znajome. Może jestem przewrażliwiona, ale myślę, że kiedyś odgadnę dlaczego mam wobec niego takie mieszane uczucia.
- Chyba wystarczy twojej kary, Słodka Damo - rzucił i rozwiązał moje ręce. Poczułam ulgę, jednak moje nadgarstki były czerwone w miejscach, gdzie zaciśnięty był sznur. Xerxes wziął moje dłonie w swoje i ucałował te miejsca. - Szkoda tak pięknych dłoni - powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
- Xerxesie, kochasz mnie? - wyrzuciłam, sama nie wiedząc dokładnie jak, ot tak słowa same popłynęły. Spojrzał na mnie. Wyglądał jakby się zastanawiał co odpowiedzieć.
- Miłość, to nieprecyzyjne określenie dla moich uczuć wobec ciebie. Nie wydajesz się być skłonna do ucieczki ode mnie, więc powiem Ci. Dawno temu pojawiłem się w świecie snów, nie wiem skąd przybyłem, ani jak się tam znalazłem. Zerrich jest moim przyjacielem i przez pewien czas byłem u niego, jednak pewnego dnia odnalazłem cel, a raczej sam do mnie przyszedł. Miałem cię obserwować i czekać na odpowiedni moment, by cię zdobyć. Brzmi to dość banalnie i głupio, ale tak realizowałem ten plan przez wieki. Obserwowałem, patrzyłem, czasem pomagałem i czekałem. W końcu nadeszła myśl, że to już czas. Posłuchałem. A ty jesteś teraz ze mną. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale coś nas łączy, Słodka Damo.
- Więc dlaczego nie powiedziałeś tego tak jak teraz na początku? Po co było to zamieszanie?
- Ponieważ tak miało być. Sama dobrze wiesz, że nie wygrasz z przeznaczeniem. Nie wiem dokąd prowadzi nas ta historia, ale wiem na pewno, iż odegramy w nim nie małą rolę. Dlatego też, nie mogę pozwolić Ci mnie opuścić.

Westchnęłam. Nic nie rozumiem.

Xerxes wstał. Spojrzał na jeszcze ciemne niebo za oknem.
- Nie wiem kim jestem. Nie wiem skąd się wziąłem. Wiem tylko, że ty mi pozwolisz poznać przeszłość. Jesteśmy pionkami w jakimś planie, który kiedyś ktoś nam dał do wykonania.
- To co mam robić?
- Być ze mną do czasu, aż to wszystko się wyjaśni.
- Xerxesie, jest tyle rzeczy do zrobienia a ty każesz mi czekać?
- Tak. Dzisiaj opuszczamy siedzibę Rady W. to już nie jest w mojej działce. Reszta spoczywa w rękach twojego przyjaciela.
- Yukiego?
- Tak, chyba tak ma na imię.
- Xerxesie, trzeba go powstrzymać!
- Gladys! - krzyknął na mnie przywołując do porządku. Usiadł na łóżku i spojrzał w moje oczy. Choć był zły, jego wzrok był łagodny. - Zapomnij, teraz jesteś tu ze mną. Nie tam, nie ze swoją rodziną, nie z Zikiem, ze mną - podkreślił ostatnie słowa. - Powiedziałem już, jesteś moja. Teraz, i na zawsze - dodał i pocałował mnie.
- Dlaczego to robisz skoro mnie nie kochasz? - zapytałam.
- Mówiłem już, słowo "miłość" nie precyzuje moich uczuć, ale jest ich częścią. - Znów złożył pocałunek. - Nie wzbraniasz się, ale chcesz tego, prawda? Nie jestem Ci obojętny, czyż nie?
- Jestem twoim więźniem, ale nie czuje do ciebie nienawiści. Czuję twoją samotność, która...
- Jest tak podobna do twojej, prawda? - dokończył za mnie. I co najgorsze miał rację. - Szukasz na siłę sobie zajęcia by o ty nie myśleć. Masz wszystko, ale jesteś w środku pusta. Małe szczęścia nie wypełniają tej próżni. Wiem to i widzę też to w twoich oczach.
- Dlaczego? Dlaczego znasz mnie lepiej niż ktokolwiek? Czemu choć chciałabym cię nienawidzić, nie potrafię? Kim jesteś?
- Sam chciałbym to wiedzieć. Dlatego zostań ze mną i zatoń wraz ze mną w tej tajemnicy. Zrobisz to?
- Tak - rzuciłam ochryple patrząc w jego oczy. Tajemnica ... Nie wiem... Teraz pragnę zatopić się w jego ramionach, tych samych, których moje ciało jakimś cudem pamięta. Chcę całować te usta, które skądś znam, czuć ten sam dotyk sprzed mojej pamięci.

Całował mnie, tak jak tylko on potrafił. Nie powstrzymywał się. Może nie jest człowiekiem, może tak na prawdę jest mi zupełnie obcy, ale w tej chwili to się zupełnie nie liczyło. Był przy mnie, dotykał mnie, pożądał ze wzajemnością. Nie potrzebuję więcej. To zupełnie inne uczucie niż z kimkolwiek. Moja dusza szalała w tańcu pożądania wraz z jego. Czułam gorąc i chłód jednocześnie, a to uczucie nie gasło, tylko się wzmagało. Chcę więcej, krzyczało ciało,a dusza wraz nim. Każdy jęk, każdy cichy szept mówił, iż to ciągle mało. Ból zmieszany z przyjemnością działał lepiej od każdego afrodyzjaka. Nie do opisania jest to jak człowiek czuje się wielkim, gdy jest tylko pyłkiem na wietrze. Fajerwerki grały kankana w mojej głowie. Szaleństwo zmiksowane z jeszcze większym szaleństwem powodującym eksplozję namiętności, przyjemności i zjednoczenia. Heh....

Leżałam bez sił na poprzek łóżka. Xerxes siedział i patrzył na mnie z uśmiechem.
- Chyba zdobyłem twoją duszę, Słodka Damo - rzucił z zadziornym uśmieszkiem od ucha do ucha.
- Nie wiem kim jesteś, Xerxesie. Jednak jesteś jedynym, który doprowadził mnie do takiego stanu - powiedziałam z lekką chrypką podnosząc się i całując go. Rzuciłam go na poduszki.
- Nie sądziłem ...
- Że jestem taką dziwką - rzuciłam ponuro, zdając sobie sprawę, jak bardzo mi się to podoba.
- Nie. Nie jesteś dziwką i nie to chciałem powiedzieć. Nie sądziłem, że tak bardzo Cię pragnąłem. Może to tylko cielesne doznanie, jednak dotykasz mojej duszy, Słodka Damo.
- A ty mojej, Panie - odpowiedziałam. Nie czekał. Wziął mnie w objęcia i znów złożył pocałunek. Nasze ciała były zbyt rozgrzane, aby je ostudzić.

*************************************************************

środa, 20 kwietnia 2016

Zapraszam na wattpad.com :)

HEJ!

Ostatnio tak przeglądam tego bloga i myślę sobie. No nic szałowego się nie dzieje. Taka prawda, zwalam wszystko na maturę, ale wiecie jak to jest jak ma się chwilowy kryzys w fazie twórczej. Nic nie poradzę heh...

Dawno nie pisałam tak spontanicznie i trochę mi tego brakuje. Maj już tak niedługo, wybór studiów i wszystkie te formalności. Mój wyjazd do Niemiec i ogólnie aż głowa boli. Chciałabym zostać z blogiem na bieżąco, ale nie wiem jak to wyjdzie w praktyce...

Dla zainteresowanych mam konto na wattpad.com i nazywam się ClaudiaDark więc jeśli ktoś chce to niech wbija :) Zastanawiam się, czy nie przenieść również Gladys tam, ale to dopiero w fazie projektu :D

Po za tym jeśli o nią chodzi, to mam plan, aby początek jej wstawić gdy już będę po tym wszystkim. Jest tego od cholerki, bo jak dobrze liczę chyba ze 6 zeszytów i to grubych, ale chciałabym ją w końcu ogarnąć tak na poważnie. Wiecie zaczynałam to chyba ze sto albo i więcej razy, ale nie mam serca tego przepisywać. Pewne rzeczy i tak muszę pozmieniać, są zbyt osobiste, a resztę poprawić. Kiedy człowiek nie wie jak pisać to pisze same dialogi. Tak było w moim przypadku, ale teraz chyba się nieco poprawiłam :D

Także takie są moje plany, co z nich będzie nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że ktokolwiek będzie chciał to czytać. Heh... te wątpliwości :)


Pozdrawiam :)

Do napisania :*

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Filmy: Zeitgeist 1,2,3, 7 Kobiet i alkohol, porażki chirurgi plastycznej ...

Yo!

Dzisiaj dokumentalnie. I naprawdę krótko:)

Zeitgeist to seria trzech filmów dokumentalnych opowiadający o różnych aspektach, mamy omówionego Boga i jego istnienie bądź też nie istnienie, zamach na World Trade Center, o pieniądzu i jak rządzi on światem, o bankach, które manipulują życiem i innych aspektach, które warto sobie uświadomić.

Dokument dla tych, którzy chcą wiedzieć w jakim świecie przyszło im żyć.




Kolejnym dokumentem jest 7 Kobiet i alkohol. Mówi jak sama nazwa wskazuje o wpływaniu na kobiety alkoholu.

Bohaterka umówiła się z 7 typami kobiet w różnym wieku, aby poznać powody do picia, zachowania i ogólnie co daje alkohol małolacie czy też staruszce ..

Ciekawe i wiele można sobie uzmysłowić, polecam.


i ostatnie które aż mnie poraziło. Porażki chirurgii plastycznej, czyli jak powinniśmy się cieszyć z tego jak wyglądamy, a nie poddawać się operacjom, które nie koniecznie muszą dać określony efekt. Jest tu zawarta historia ludzi, którzy zostali skrzywdzeni na własne życzenie.

Więc kochajmy się takim jakimi jesteśmy.



i to na tyle, pomyślcie czasem czy warto?

Nie raz trzeba się zastanowić nad tym w jakim tak naprawdę świecie przyszło nam żyć.

Do napisania :*

niedziela, 17 kwietnia 2016

Misz masz: Kisejiuu -film, Anime: Divine Gate, Gate 2 sezon Akagami no Shirayuki-hime 2, Drama; Oh My Venus :)

Hello!

dzisiaj w końcu jest ten dzień, kiedy nadrobię zaległości :D

Mianowicie obejrzałam ostatnio Kinówkę Kisejiuu w wersji aktorskiej i muszę przyznać jestem pozytywnie zaskoczona :D

Oczywiście jest nawiązanie do anime, i przedstawienie w wersji "normalnej" jak dla mnie idealnie nadaje się na horror. Ujęcia pasożytów są wręcz bajeczne i bardzo realistyczne. Mogę śmiało rzec dla mnie geniusz :D

Jeśli ktoś jest fanem anime zapraszam :D


Kolejnym moim odkryciem było anime Devine Gate,
które moje skromnym zdaniem jest bardzo "wciągające". Wiecie ja bardzo lubię proste historie, gdzie wiemy kto jest przyjaciel, a kto wróg, nie wiele trzeba się wysilać i ma się małą przerwę od życia.

Anime jak najbardziej godne polecenia z małym wątkiem rodzeństwa, pełnym asortymentem przyjaźni i walki dobra ze złem. Dodatkiem jak dla mnie na plus to zasięgniecie do mitologi skandynawskiej i przywołanie Czarnoksiężnika Oza. Niby takie nic, ale jednak robi różnicę i milej się ogląda :)

Nie jest nudne trochę się dzieje i ciekawa historia :)


Następnym świetnym anime jest Gate jieitai kanochi nite kaku tatakaeri 2nd season, który pochłonęłam na raz, nie będę dużo mówić, no kocham to anime.

Mamy świat fantazy, mamy zwykłego żołnierza i nieznaną krainę. Walczymy ze smokami innymi nacjami i nawiązujemy przyjazne stosunki :D Czyli wszystko co najlepsze :P




Akagami no Shirayuki-hime 2 to kolejny sezon z Śnieżką i księciem Zenem. Dobra przyznam się jestem romantyczką i to anime choć naprawdę banalne sprawiło, że znów uwierzyłam iż prawdziwa miłość nie opiera się wyłącznie na kontaktach cielesnych, ale na czymś znacznie ważniejszym. Piękna historia i ciekawi bohaterowie :D



No i zbliżamy się do końca. Może powiedziecie, że zwariowałam, ale ale ale znów mamy dramę.

Oh my Venus skradło moje serce, (a miałam nic nie oglądać) mimo to drama poszła na raz. Dosłownie. Świetna akcja, dużo śmiechu i co najważniejsze wątek odchudzania w tle :)

Aż dało mi to do myślenia :)

Zabawna historia, z momentami łez, ale wszystko dobre co się dobrze kończy prawda?


i tak to by się kończyło na dziś :)

Dawno nie było takiego postu, bo same filmy niestety , ale małe rozluźnienie też powinno się przewinąć :D

piątek, 15 kwietnia 2016

Jestem Gladys #37 - Przysięga

***********************************************
Sala była pusta. Byliśmy tylko my i Xerxes, nawet jego pomocnik, czy kim on tam był zniknął. Stół był zastawiony po brzegi. Sługa odsunął mi krzesło po prawej stronie Wielkiego przewodniczącego Rady W., a Loxisowi obok mnie.
- Czy jeszcze ktoś będzie? - spytałam.
- Nie, reszta już jadła - odparł grzecznie. Był znów w swoim kostiumie staruszka. - Po za tym chciałem z wami porozmawiać na osobności. Widzicie Królestwo Rookos jest mi bardzo bliskie, tam się wychowałem, więc chciałbym mieć z nim jak najlepsze stosunki. Bardzo żałuję, że poprzednia delegacja musiała wracać, ale równie cieszę się z tego, że mogę poznać was. Poznać tak ciekawą osobowość jak Panienka Dafne to zaszczyt.
- Oczywiście. Miał Pan co do tego jakiekolwiek zastrzeżenia?
- Nie śmiałbym. Jest panienka nadzwyczaj ciekawa. Ale to nie temat na teraz.Chciałbym aby Państwo zostali tu na dłużej i pomogli mi w pewnym przedsięwzięciu.
- O co chodzi, Panie Xerxes? - zapytał Loxis.
- To mogę wyjawić tylko jeśli przysięgniecie mi, iż nie opuścicie tego pałacu dopóki mój plan się  powiedzie, oraz oczywiście, że mi w nim pomożecie.
Wiedziałam co chce zrobić zmusić także Loxisa, aby został ze mną. Aby był więźniem.
- Panie Xerxesie, myślę, że ja wystarczę do przysięgi. Mój przyjaciel jest za stary na takie rzeczy.
- Doprawdy panienko? - zapytał ze swoim uśmieszkiem. - Może powinna ....
- Moritani wyjdź! - krzyknęła w ataku desperacji.
- Dafne, co to ma znaczyć?! - zaczął Loxis wstając i patrząc wyczekująco na mnie. Odwróciłam się do niego.
- Wyjdź! - krzyknęłam drugi raz, a Loxis dostrzegł powagę w moich oczach. Mój rozkaz był dla niego jak pięść w policzek. Przepraszam, ale nie mogę inaczej, chciałam powiedzieć, jednak nie mam pojęcia czy zrozumiał. Patrzył na mnie chwilę, ale udał się do wyjścia.

Xerxes wyszeptał coś służącemu, który wyszedł za Loxisem.
- Aż tak boisz się o swojego aniołka? - zapytał Przewodniczący Rady W. będąc już młodym mężczyzną, który całował mnie w łazience.
- Po co to robisz? Co chcesz tym zyskać? Ja ci nie wystarczę?
- Ależ oczywiście, że mi wystarczysz. Po to cały ten cyrk - powiedział wstając i podchodząc do mnie. - A teraz zmień się. Chcę ujrzeć prawdziwą Kryształową Damę - niechętnie spełniłam tę prośbę. Dotknął mnie za rękę i przyciągnął do siebie. - Nareszcie mogę poczuć ciepło twojego ciała w całej okazałości, Słodka Damo. - Zakręcił mną tak, że znów usiadłam.
- Muszę jednak wrócić do teraźniejszości. Przysięga. Złóż ją mnie.
- Jeśli przysięgniesz, że nie skrzywdzisz nikogo mi bliskiego, nigdy - mój głos był ciężki i poważny.
- Dobrze. Zatem zacznijmy. - Służący przyniósł sztylet. Xerxes zabrał go i pokazał mi. - Piękny, prawda? Daj mi dłoń. - Bez ufności podałam prawą rękę. Dotknął ją, bardzo delikatnie.
- Dobrze. Przysięgnij mi. Powtórz za mną. Będę posłuszna w każdym względzie...
- Będę posłuszna w każdym względzie - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Podobało mu się to.
- Będę na każde skinienie.
- Będę na każde skinienie - ten radosny blask w jego oczach denerwował mnie. On doskonale się bawił, robiąc ze mnie zabawkę.
- Będę okazywać szacunek.
- Będę okazywać szacunek.
- Przysięgam na moją duszę, być oddaną tylko Xerxesowi - dodał z tryumfem.
- Przysięgam na moją duszę, być oddaną tylko Xerxeswoi - powtórzyłam z gniewem.
- Za to ja przysięgam zostawić twoich najbliższych w spokoju i nikogo z nich nie skrzywdzę. Przysięgam na własną duszę - powiedział i w jednej chwili przeciął moją i swoją dłoń sztyletem, by nasza krew się zmieszała na znak przysięgi krwi. Poczułam wielką moc, nie wiem czy nie większą niż moja, obydwie łączyły się przez te krótkie minuty, gdy nasze dłonie były splecione. Poczułam niesamowite pragnienie, żeby go pocałować. Zmagałam się z tym uczuciem, jednak jego niebiesko-zielone oczy wpatrywały się we mnie znacząco.
- Przysięga złożona - oznajmił i ujął moją dłoń zlizując moją i swoją krew z mojej ręki, po czym ją ucałował. - To będzie ciekawa historia - dodał wstając i puszczając moją dłoń. - Zjedz. Zobaczymy się później - rzucił.
- Co zrobiłeś Loxisowi?
- Nic, przysiągłem, prawda? Służba wyrzuciła go z siedziby. Teraz już nikt nie będzie nam przeszkadzał - oznajmił z uśmiechem i wyszedł.

Zostałam sama bijąc się z myślami. Spojrzałam na ranę. Czy wiem na co się skazałam? Nie mam pojęcia. Mam tylko nadzieję, że nikt nie zrobi nic głupiego, aby mnie z tego wyciągnąć. Muszę wysłać wiadomość.

Wyszłam z jadalni, chciałam się się jakoś skontaktować z resztą, ale służba była na każdym kroku. Zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć zamknęli mnie w pokoju. Znów historia zatacza koło. Z moich oczu popłynęły łzy bezsilności.

- Przepraszam - mogłam tylko wyszeptać osuwając się na ziemię.
*************************************************************

Loxis zaraz po tym jak go wyrzucili, poleciał do Zika. Opowiedział mu całą sytuację.
- Cholera, cholera, cholera. Co Ona sobie wyobraża, cholera!!! - zaczął krzyczeć i wariować.
- Uspokój się. Specjalnie mnie wyrzuciła, żebym nie został w to wszystko wciągnięty. Musiała wiedzieć, co chciał zrobić Xerxes.
- Wiedziałem, że to zły pomysł puszczać was tam. Tu nie chodziło o wojnę, ani o zawładnięcie światem, tylko o nią! Znów się poświęca dla tego cholernego starca!
- I wszystko się układa w całość - powiedział z małym zastanowieniem Loxis.
- Idę tam - rzucił porywczo Zik. Loxis go złapał.
- Co sam zrobisz? Nawet się do niej nie dostaniesz. Musimy mieć plan. Musimy powiedzieć reszcie.
- Nie będę czekał! Kto wie co on każde jej robić?! Nie dam jej dotknąć!
- Zik! - krzyknęła nagle Angelika stojąc w drzwiach. - Mama się ze mną skontaktowała.
- CO?! Co powiedziała?! - zaczął Zik, szarpiąc ją za ręce.
- Mamy się nie martwić i nie iść jej na ratunek, bo sama się uwolni. Inaczej zginiemy. Mamy wracać do Pałacu i zająć się wojnami w innych światach. Dopóki tego nie zrobimy mamy nie wracać. Powiedziała, że to nie prośba a rozkaz Kryształowej Damy.
- Co ona sobie myśli?! Cholera jasna! - krzyczał Zik. Z pokoju dobiegł płacz małego Blate`a. Angelika poszła go uciszyć.
- Słyszałeś. Wracamy - powiedział Loxis.
- Nie mam zamiaru wracać, nie obchodzi mnie czy to groźba czy rozkaz. Ona jest moja!

Loxis odetchnął głęboko i wymierzył swoją pięść wprost na policzek Zika powalając go tym na ziemię.
- Słuchaj, gdyby nie było niczego ważniejszego do roboty już bym dawno planował jak ją z tego uwolnić. Ona wie co robi. Musimy zająć się resztą. A potem ją odbijemy. Musimy mieć poparcie i siłę. Xerxes jest potężniejszy od nas wszystkich. Zrozum to w końcu, dała nam czas, żebyśmy mogli pokonać tego gościa. Idziemy do Pałacu. Czy tego chcesz czy nie - powiedział prosto z mostu i otworzył portal. - Angeliko ruszamy. - Wziął Zika za ubranie i wciągnął do portalu.
******************************************************

- Udało Ci się wysłać wiadomość córce. Nie ładnie - rzucił Xerxes, podchodząc coraz bliżej. Nie mogłam się już nigdzie cofnąć, była ściana, której nie mogłam rozbić. - Nie pozwoliłem, prawda? - zapytał ze swoim uśmieszkiem. - Wiesz, że za nieposłuszeństwo grozi kara, czyż nie?
- Rób ze mną co chcesz. Nie chciałam żeby się w to mieszali, to wszystko.
- Dobra do samego końca - znów ten uśmiech. Czułam jego oddech na mojej szyi. - Aż chciałoby się skonsumować naszą małą przysięgę. Ale skoro mówisz "rób co chcesz", to tak zrobię.
Nagle podniósł mnie na ręce i przeniósł na łóżko. Przysiadł na mnie i położył dłoń na moim dekoldzie, czuj jak mocno bije mi serce. Zaczął ściągać ze mnie sukienkę, a raczej rozerwał ją zostawiając mnie w samej bieliźnie.

Czułam się zawstydzona i naga. Patrzył na każdy skrawek mojego ciała. Nie mogłam się niczym zasłonić. Unieruchomił mi ręce nad głową i pocałował mnie. Żarliwy pocałunek przeistoczył się w coś bardzo intensywnego i porywającego. Pochłaniał mnie. Spojrzał w moje oczy.
- Podoba Ci się to. Cała drżysz czekając na więcej. Jesteś zachłanna - powiedział zadowolony z siebie. Wszystko idzie po jego myśli. Szlak by to. Nie mogę się opanować, moje ciało go pragnie.

Zrzucił  z siebie koszulę i spodnie, zostając jak ja w bieliźnie.
- Nie tak szybko - rzucił mi, jakby wiedział o czym myślę. - Byłaś niegrzeczna należy ci się kara.
Nie wiem skąd wziął sznur i związał moje ręce o poręcz łóżka, a sam zaczął dotykać mojego ciała jak chciał. Wąchał je, całował, dotykał.
- Nie rób tego - wyrwało mi się, gdy chciał rozpiąć biustonosz. Wtedy spojrzał na mnie.
- Twoje oczy płoną od pożądania. Twoje ciało chce mnie przyjąć, ale umysł wciąż się broni. Jesteś ciekawą osóbką, Słodka Damo.  Ale możesz się opierać ile chcesz na końcu i tak będziesz moja.
Po tych słowach nic więcej nie zrobił tylko przytulił się do mnie i przykrył nas kołdrą.
- Czy możesz mnie rozwiązać? Nie ucieknę - poprosiłam.
- Nie. To twoja kara - powiedział, ziewnął i zasnął. To będzie długa noc.

Może jednak jest coś więcej w tej sobie niż myślałam na początku. Wyczuwam w nim samotność. Sama nie wiem. Jednak początkowy strach, gdzieś się ulotnił.
************************************************************

środa, 13 kwietnia 2016

Mądre słowa, mądrych ludzi #5 -Czym sen dla ciała, tym przyjaźń dla ducha...

Elo, elo!

Mam bardzo mało czasu, matura się zbliża i nie mam jak za bardzo pisać. Będę musiała coś wykminić, ale to nie na dziś temat. Dziś kolejna dawka mądrych cytatów i aforyzmów :D

Życie miejskie: miliony ludzi,
których dzieli wspólna samotność.

Henry David Thoreau

Cały świat i wszystko w nim jest piękne,
ale najpiękniejsza jest kochająca kobieta.

Mahomet

Kobiety istnieją po to, aby je kochać,\
a nie, aby je rozumieć.

Oscar Widle

Pustynia jest jak kapryśna kobieta i bywa,
że czasem otumania mężczyzn,

Paulo Coelho

Nikt nie jest zobowiązany 
do rzeczy niemożliwych.

sentencja łacińska

Czym sen dla ciała,
tym przyjaźń dla ducha - odświeża siły.

Cyceron

Kobieta umie dochować tajemnicy.
Tajemnicy swojego wieku.

Wolter

Iluzja, która nas wychwala,
jest droższa niż dziesięć tysięcy prawd. 

Aleksander Puszkin

Skoro można pomyśleć, że może być lepiej,
to znaczy, że już jest lepiej.

Olga Tokarczuk

Usta zamykają się wtedy,
gdy mają do powiedzenia coś ważnego.

Paulo Coelho 

Miłość jest jednooka,
ale nienawiść całkiem ślepa.

przysłowie duńskie

Ten co chce sprzedać,
musi mieć taką minę, jakby chciał kupić.

Gabriel Garcia Marquez

Wiosna jest rozpuszczaniem zimy.
\
Ludwik Jerzy Kern

Nadzieja po to daje nam skrzydła,
by życie i rozczarowanie miało co podcinać.

Agnieszka Lisak

Nie ma lepszego lustra
nad starego przyjaciela.

przysłowie japońskie

Dusza jest okrętem,
rozsądek sterem,
a prawda portem.

przysłowie tureckie
'
Wiele okazji do śmiechu traci ten,
kto nie potrafi śmiać się z siebie samego.

Isadora Ducan

Uprzejmość nic nie kosztuje,
a jest inwestycja na przyszłość.

Arturo Perez-Reverte

Jednym z największych darów miłości jest obecność.

ks. Janusz Pasierb

Bóg jest bliżej nas, niż my samych siebie.

św. Augustyn z Hippony

Najbardziej ci do twarzy z uśmiechem.

Leonardo da Vinci

Lekarz leczy, natura uzdrawia.

Hipokrates

Mężczyzna sądzi, że wie, ale kobieta 
wie lepiej.

przysłowie hinduskie

Naucz się śmiać z siebie,
abyś się uśmiechnął do innych.

Pitagoras 

Nauczcie się kochać to,
co prawdziwe, dobre i piękne.

Jan Paweł II

Trunek mocny, białogłowa grzeszna -
z najmędrszego uczynią błazna.

przysłowie polskie

Dobro i zło muszą istnieć obok siebie,
a człowiek musi dokonywać wyboru.

Mahatma Gandhi

Nie ma nic piękniejszego, niż
pobudzać ludzi do śmiechu.

Marcel Achard

**********************************************************
Gdybym ci powiedział....

Gdybym Ci powiedział
choć jedno słowo
to mogłoby być
                 za dużo
albo
                 za mało

Jeśli nie powiem nic 
to może usłyszysz 
wszystko

Miejmy nadzieję
że wchodząc w ciszy po schodach
mijając lustro po lustrze

wreszcie ujrzymy s i e b i e

Jerzy Hac

I tak to się obecnie przedstawia, mam nadzieję, że coś was ruszyło. W końcu mądrość nie zna granic.

DO napisania :*

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Kalendarz Literacki - Marzec ♥

Yo~!

Znów troszkę spóźniony, ale jest :D

Miła mi cię jest melancholija
I roztargnienie mej myśli;
Twój obraz sen mi wybija,
Który w niespaniu czujna miłość kryśli.

Franciszek Dionizy Kaniaźnin

Nie trzeba mi się wiele dowiadywać,
Kędy ty chodzisz, doktorze, miłować,
Bo która z tobą wieczór pobłaznuje 
Każda nazajutrz piżmem zalatuje.

Jan Kochanowski

Anakreon, zdrajca stary,
Nie masz w swym łotrostwie miary!
Wszystko pijesz, a miłujesz
I mnie przy tym sobie zepsujesz.

Jan Kochanowski.

Zaraz po tańcu przybliżę się do niej
I dłoń mą uczczę dotknięciem dłoni.
Kochał-żem dotąd? O! zaprzecz, mój wzroku!
Boś jeszcze nie znał równego uroku.

William Shakespeare

Wariat i zakochany, i poeta
Wszyscy trzej z wyobraźnią są utkani.

William Shakespeare

Namiętność każda podobna jest wodom,
Milkliwym przecie na każdej głębinie;
Więc o miłości kiedy dyskus wiodą,
Wiem, że dno płytkie, skąd potok ich płynie.

Sir Walter Raleigh

Luba! Ja kochać cię będę w milczeniu.

Antoni Lange

I "Nie pozwolę" szepcząc - pozwoliła.

Byron

Kto pragnie być kochanym, niechaj sam wprzód kocha;
A że częstokroć serce językowi przeczy,
Niech kocha nie w słowach, ale w samej rzeczy.

Balzac

Prawdą jest: kochamy życie nie dlatego, żeśmy do życia,
lecz żeśmy do kochania przywykli.
Nieco obłąkana jest zawsze miłości, lecz i w 
obłąkaniu jest zawsze nieco rozsądku.

Nietzsche

Ach, jakże często najlichszemu ciału
Miłość pożycza blasków ideału!
Bo miłość widzi duszą, nie oczyma!

William Shakespeare

Gdy się miało szczęście, które się nie trafia;
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie fotografia,
to - to jest bardzo mało...

Pawilikowska- Jasnorzewska


Mam nadzieję, że choć dość krótkie to się podobało. 

Zainspirowani ?

To do dzieła :D

Do napisania :*

niedziela, 10 kwietnia 2016

To już jest koniec - koniec świata w wersji hard :P

Elo!

mamy film.

Fajny film, jednocześnie głupi i absurdalny, ale nadal fajny.

jest impreza. Zabawa, alkohol, trawka i ogólnie na wypasie.

Nagle zaczyna się koniec...

Ludzie umierają, wpadają do jądra Ziemi, coś dziwnego lata po niebie, wszystko się pali.

Grupka nastolatków zamyka się w domu i oczekuje końca w dość oryginalny sposób :P

Ale jaki zobaczcie już sami :P
4


Śmiech do łez :P


Do napisania :*

piątek, 8 kwietnia 2016

Jestem Gladys #36 - Układ

**************************************************
Dawno nie czułam takiego strachu, takiej pustki. Czy naprawdę nie potrafię już ujarzmić tych okropnych emocji? Jestem beznadziejna.

Stałam w pokoju, Loxisa nigdzie nie było. Stwierdziłam, że muszę przemyć twarz. Weszłam do łazienki i odkręciłam kurek. Woda płynęła do umywalki, kiedy zmoczyłam dłonie, poczułam słabość, która jak szybko przyszła tak, też szybko zniknęła. Musiałam się czegoś chwycić. Nie miałam czego. Upadłam na podłogę. Oddychałam nie równo i płytko. Co się dzieje? Pytałam się, ale odpowiedzi nie było.

Schowałam głowę w dłoniach i pochyliłam do przodu, musiałam złapać w końcu oddech. Ale gdy tylko zamknęłam oczy, poczułam czyiś dotyk na moich rękach. Otworzyłam oczy, widziałam własny strach. Xerxes był przy mnie, bardzo blisko. Kucał. Uśmiechał się. Jego zimne oczy patrzyły w moje. Strach.

- Witaj, Gladys - powiedział słodko. Nie był już staruszkiem, a młodym i przystojnym mężczyzną o pięknych rysach twarzy. Na mnie działał trochę jak magnez przeszyty strachem i przerażeniem, ale nadal bardzo pociągający.
- Wiedziałeś od początku, że to ja, prawda?
- Nie trudno się było zorientować, twoją aurę naprawdę ciężko ukryć, ale przyznaję szczerze tknęło mnie dopiero jak dałaś mi buziaka. Myślałaś, że cię nie poznam? Wiedziałaś, prawda? Sama mnie skusiłaś. Dobrze wiedziałaś, przejrzałaś mnie i chciałaś abym się zbliżył. Myślałaś, że masz przewagę, a to ja ją mam. Zawsze pragnąłem mieć cię na wyłączność, droga Gladys - patrzył na mnie badawczo, a moje serce biło jak oszalałe. Mój oddech... wydawał się powoli nie być mój. Podniósł moje ręce do góry i przyparł mnie swoim ciałem do ściany. Był za blisko, nasze nosy się stykały. Patrzył w moje oczy, ten chłód przerzedł moje ciało. Kolejny atak strachu.
- Czego chcesz? - rzuciłam, chciałam zachować spokój, ale on doskonale wiedział, że to wielka ściema. Uśmiechnął się.
- Jak myślisz? Jesteś bystra zgaduj - powiedział z rozbawieniem.
- Chcesz się mnie pozbyć i mojej rodziny w dodatku zawładnąć światem...
Zaśmiał się.
- Pudło. Gladys jesteś najbardziej pożądaną kobietą na świecie. O zawsze cię obserwowałem. Od wieków. Jak widzisz jestem wieczny, nieśmiertelny i niezwyciężony. Ty, za to jesteś kobietą piękną, mądrą a w dodatku nieśmiertelną. Teraz gdy masz ciało zrodzone z Lilith i Najwyższego jesteś wprost perfekcyjna. Już rozumiesz, prawda? To wszystko było po to byś do mnie przyszła - dodał szepcząc mi to do ucha. - Nie chce wojny, chcę ciebie. Jednak jeśli nie zechcesz być moja zrobię wszystko, aby cię mieć.
- Zostaw ich w spokoju - zażądałam.
- Wszystko w swoim czasie i oczywiście w zależności od twojej decyzji. Mogę niszczyć każdego członka twojej rodziny, raz za razem. Zaczynając na przykład od Zika - uśmiechał się, a ten uśmiech był złowieszczy. Przerażający. Był do tego zdolny, wiem. Widzę jego potęgę.
- Nie rób nikomu nic złego - powiedziałam z poddaniem. Spuściłam wzrok. Nie poświęcę nikogo. Jakoś sobie poradzę.
- Hymm, czyżbyś od razu się poddała? Aż tak ich kochasz? A właściwie dlaczego tak Ci na nim zależy? Zawsze mnie to ciekawiło. Tyle zdrad was dzieli, w dodatku on jest chorobliwie zazdrosny. Co cię w nim pociąga?
- Czy to jest ważne?
- Ale patrz na mnie jak mówisz - powiedział i podniósł mój podbródek. Znów patrzyłam prosto w jego oczy. - A teraz odpowiedz. Co cię w nim pociąga?
- Miłość. Kocham go, mimo jego wad. Albo nawet za nie. Gdybym nie cierpiała, nie mogłabym powiedzieć, że go kocham. Jest dobry, troszczy się o mnie, pomaga mi. Kocha mnie taką jaką jestem. Stara się mi ufać, tak jak jemu i uczymy się o sobie. Na tym poleca nasza relacja, nasza miłość. To w nim kocham.
- Mówisz to z taką szczerością, jakbyś wierzyła w to, albo chciała uwierzyć. Akceptuję tę odpowiedź. Jednak teraz jesteś u mnie i ze mną. A ja się postaram zniszczyć tę twoją szczerość. Powiedział, że jesteś jego. Ja sprawię, że staniesz się tylko moja - jego słowa brzmiały jak groźba. Zbliżył się niebezpiecznie. Pocałował mnie, broniłam się, ale znów mnie unieruchomił. Jego pocałunek mnie zniewalał, jeszcze nikt mnie tak nie całował. Tak pożądliwie, władczo, a jednocześnie tak delikatnie, znając każdy mój słaby punkt i dając rozkosz na każdym kroku, na każdym moim nowo odkrytym punkcie rozkoszy, wzmagając mną ponadto co mogłam kiedykolwiek czuć. Nagle przestał być mi straszny, a stał się obiektem pożądania. Pragnęłam go. Wbrew woli umysłu, moje ciało się poddało. Wyczuł to, bo poluźnił uścisk, ale też zrezygnował z dalszego pocałunku.
- Widzę, że łamanie twojej silnej woli jest znacznie prostsze niż się na początku wydawało - rzucił z uśmieszkiem i zadowoleniem. Spojrzałam na niego z wyższością.
- Może moje ciało cię pożądać, ale duszy nie okiełznasz - powiedziałam z zaciętością i pewnego rodzaju władczością.
- Czy to wyzwanie? Dobrze. Sprawię, że nie tylko twoje ciało będzie mnie pragnęło, ale każda jego komórka i każdy ułamek twojej duszy. A twoje słodkie usta będą żądne mego dotyku - rzekł przeciągając swoim palcem po moich jeszcze gorących ustach od pocałunku.
- Nie bądź taki pewny siebie.
Zaśmiał się głośno.
- Teraz jesteś moja, ten pałac jest twoim więzieniem, a ty będziesz robić to czego zapragnę, inaczej wiesz co może się stać. Nie muszę też wspominać, że nikomu nie powiesz o naszym małym układzie, prawda? Słodka Kryształowa Damo jesteś moim ideałem, który oszlifuję do miana klejnotu. - Dotknął mojego policzka, jakby głaskał skarb. Ucałował mnie w policzek. - Słodka Damo, zaśnij znów - wyszeptał. Ogarnął mnie sen. Ale tak naprawdę obudziłam się.

Leżałam na łóżku, a zmartwiony Loxis siedział przy mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na mnie.
- To był sen. Sen... Hahaha - zaczęłam się śmiać. Wiedząc dokładnie, że zaczęła się gra, którą muszę wygrać za wszelką cenę.

Xerxesie co ty ukrywasz?

- Wszystko w porządku Loxisie, nie martw się. Po prostu moje ciało jest jeszcze nie do końca sprawne po tym wszystkim. Muszę dojść do siebie.
- Na pewno?
- Oczywiście.
Zapukano do drzwi.
- Proszę - powiedziałam.
- Panienko Dafne Montgommery i Panie Moritani zapraszamy na kolację - powiedział służący.
- Oczywiście. Zaraz zejdziemy - odparł Loxis.
- Naturalnie. Proszę wybaczyć - rzucił służący i wyszedł.
- Ubierz się. Pamiętaj jesteś Dafne, mają złośnicą i zuchwałą dziewczynką.
- Wiem - odpowiedziałam, wstałam i poszłam do łazienki, znów.

Muszę kłamać, taka gra. Nienawidzę tego. Przebrałam się w krótką czarną spódniczkę i różowo czarny gorset, na to żakiet uczennicy i zrobiłam dwa słodkie kucyki. Odrobina czerwonej pomadki i podkreślone rzęsy. Naturalnie zakolanówki i szpilki. Niech się napatrzy.

Boli mnie to, że muszę udawać przed tych, których kocham. Wyszłam do Loxisa.
- Wiesz, że jesteś Dafne, prawda?
- Tak, coś nie tak?
- U mnie w porządku, gorzej wydaje mi się z tobą.
- Loxisie pamiętaj jestem Gladys, wiem co robię, bo chcę zakończyć to wszystko w zarodku.
- Gladys... Masz racje, jesteś Gladys - powiedział, jakby sam się chciał do tego przekonać.
- Chodźmy - rzuciłam otwierając drzwi.  
*******************************************************

środa, 6 kwietnia 2016

Wielki Gatsby - miłość, z biedoty w bogacza, zniszczone marzenia, zniszczona miłość

Yo!

ten film zwojował mną, że siedziałam i oglądałam.

Wgapiona w ekran komputera patrzyłam na niewinnie zapowiadającą się historię człowieka, o którym mało co ktokolwiek wie.

Gatsby mężczyzna skryty tajemnicą o przeszłości, a jednocześnie tak prawdziwy i optymistyczny.

Historia wielkiej miłości zakończonej w sposób dramatyczny.

Ukazanie jak kasa rządzi światem i jak mało znaczy człowiek wpośród bogaczy z rodowodem.

Piękna historia przyjaźni po grób.

Opowieść o marzeniu, które z czasem się coraz bardziej oddala od spełnienia.

To wszystko ubarwione w cudowny świat Nowego Yorku pełnego zabawy, alkoholu i muzyki.


Do napisania :*

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

The Runaways: Prawdziwa historia - dobrze zapowiadający się zespół rockowy, ale....

Elo!

Historia pierwszego żeńskiego zespołu rockowego, którego dobrze zapowiadająca się kariera zostaje zniszczona przez narkotyki i alkohol. - tyle pisze na CDA i zgadzam się z tym w 100%

Mamy alkohol, dragi, młode dziewczyny zainteresowane muzyką. Ich pierwsze kroki "sławy" i wydawałoby się wszystko wspaniale. Jednak w wieku 16 lat już są wrakami człowieka. A zaczęło się tak niewinnie.

Fajna historia o dorastaniu, przyjaźni i złych lub mniej złych wyborach życiowych.

Nie chcę się tu rozpisywać, bo uważam, że nie ma potrzeby zdradzać więcej, no może prócz tego, że show biznes niszczy młodych ludzi.

Ale to już chyba wiemy....

Do napisania :*

niedziela, 3 kwietnia 2016

Solaris - gdy zmarli wracają do życia

Yo!

Na podstawie Lema powstał film. Solaris to ekranizacja jednej z jego powieści, i powiem szczerze zaintrygowała mnie.

Psycholog wyrusza do statku kosmicznego znajdującego się w pobliżu planety Solaris. Nikt nie wie dlaczego załoga statku nie chce wrócić na Ziemię.

Okazuje się, iż większość załogi nie żyje, a resztę odwiedzają "goście", którzy są kopią wspomnień osób związanymi z załogą.

Psycholog chce powrócić ze swoją "nową" zmarłą żoną na ziemię, ale nie jest to możliwe. Nikt nie wie jak to się stało i nikt nie potrafi tego wytłumaczyć.

Czy powrót do przeszłość coś zmieni? Czy powrót z Solaris coś zmieni?

Dowiedzcie się, bo warto.

Jeśli ktoś lubił Atlas Chmur czy MR. Nobody. to to jest film dla niego.

Do napisania :*

piątek, 1 kwietnia 2016

Jestem Gladys #35 - Panda

***********************************************
Patrzył na mnie zupełnie jakby wiedział z kim ma do czynienia. Nie mogę dać się podejść. O nie, nie ja. Wstałam znów i podeszłam na jakiś metr o staruszka Xerxesa. Ukłoniłam się.
- Nazywam się Dafne Montgommery i jestem przedstawicielką Królestwa Rookos. To mój doradca i przyjaciel Kapłan Moritari. - Loxis również lekko się ukłonił. - To zaszczyt móc poznać Pana Xerxesie.
- Nie sądziłem, że taka zuchwała dziewczyna jest zdolna do powagi - powiedział Xerxes z lekkim zaskoczeniem. Widać zrobił mały wywiad odnośnie małej Dafne. Uśmiechnęłam się zadziornie.
- Panie Xerxesie, ma Pan chyba troszkę złe info. To nie do końca tak, że jestem zuchwała, no dobra jestem, ale również pełnię dość wysoką funkcję dlatego wymagane jest ode mnie zachowanie powagi. Choć nie powiem to nuudddaaa, ale cóż zrobić.., Taka fucha - rzuciłam. - A po za tym, ma Pan w sobie coś interesującego, co nie do końca pozwala mi, abym mogła mówić jak zwykle to robię - i znów słodki uśmieszek i zalotne spojrzenie. - Jest Pan bardzo ciekawy - dodałam znów siadając zakładając przy tyn nogę na nogę i podpierając złożonymi dłońmi swoją głowę wpatrując się na tego delikwenta.
- Panienki szczerość, aż onieśmiela. Ale muszę przyznać jest Panienka spostrzegawcza - przyznał z lekkim uśmieszkiem. - Myślę, że nasza współpraca przyniesie duże korzyści.
- Też tak uważam - odparłam.
- Dobrze mój towarzysz zaprowadzi was do pokoi. Rozgośćcie się. gdybyście coś chcieli dajcie mu znać - powiedział Xerxes, i już chciał iść, ale w momencie się znów odwrócił. - Zapomniałbym mam coś dla Panienki - dodał i wyciągnął spod marynarki maskotkę-pandę. Szlak, moja mała Dalia kochała pandy. Zaświeciłam oczami i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Pandzia!!! - krzyknęłam i już stałam obok niego. - Jaka śliczna, to dla mnie? - zapytałam a on mi ją wręczył.
- Oczywiście - dodał z uśmiechem. Wydawał się zupełnie innym człowiekiem w tamtej chwili. Przytuliłam pandę, ale od razu wyczułam w niej mnóstwo magicznej energii, bardzo słabo dostrzegalnej. Więc tak chcesz nas śledzić.
- Dziękuję! - rzuciłam i dałam mu buziaka w policzek, zaniemówił i spojrzał na mnie zaskoczony. - Dziękuję, Panie Xerxesie - powiedziałam słodkim głosikiem. Odeszłam do Loxisa pokazując mu miśka. Zupełnie jak głupiutka nastolatka mająca fioła na punkcie pand. Xerxes jednak patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, tak jakbym mu o czymś przypomniała. Chwilę później wyszedł bez słowa. A ja wiedziałam, że może jest dla mnie szansa, aby to wszystko jeszcze powstrzymać.

Ten niby towarzysz zaprowadził nas do pokoju. I zamknął drzwi. Ta przyjaźnie nastawieni, co? Mniejsza.

Wzięłam Pandę i położyłam na łóżku.
- Moritani idę się ukąpać i przebrać, pilnuj mojego prezentu - rzuciłam od niechcenia i zniknęłam w łazience. Naturalnie zbadałam teren, coś było nie tak. Bardzo subtelna bariera. No dobrze. Rozebrałam się i napuściłam dużo wody do wanny. Moje rzeczy zwinęłam do kosza z brudnymi ciuchami i wskoczyłam do wanny po brzegi wypełnionej pianą. Cudowne, pomyślałam. Pora połączyć się z Zikiem. Zamknęłam oczy. Bezpiecznym przejściem było tylko przejście przez krainę snów Zerricha, tak też zrobiłam.

- Słyszysz mnie? -spytałam.
- Słyszę - powiedział wyraźnie zły. O ho, chodzi mu pewnie o tego buziaka.
- Widziałeś wszystko?
- Tak.
- Myślę, że uda mi się coś zdziałać z Xerxesem i unieszkodliwić go zanim rozpocznie się starcie.
- Aha.
- Zik o co ci chodzi?
- O nic. Znów to robisz.
- Co robię?
- Prowokujesz.
- Zik, proszę...
- Gladys powiedziałem Ci, nie oddam Ciebie nikomu, czy tego chcesz czy nie.
- Do jasnej cholery! Tu chodzi o losy świata a ty się wnerwiasz o buziaka w policzek. Do cholery Zik, przecież to o niczym nie świadczy, chciałam go tylko sprawdzić, dzięki temu wiem, że może coś uda się ogarnąć przeciw niemu. Nie wybuchaj mi tu atakami zazdrości, bo doskonale wiesz, że kocham tylko ciebie! Zachowujesz się gorzej niż dziecko. Rozłączam się. - Nie czekałam na ciąg dalszy. I tak jego chorej zazdrości nic nie poradzę. heh, co mu odbija. Otworzyłam oczy. Woda już wystygła, a mnie zrobiło się chłodno. Zupełnie jakby temperatura nagle spadła. No cóż, ciało nastolatki też może być tego przyczyną, poniekąd... Wstałam i powycierałam się ręcznikiem. Spojrzałam w lustro, miałam mokre włosy, a moje oczy straciły na blasku.
- Cholera - rzuciłam nieświadomie na głos. I wtedy ujrzałam za sobą Xerxesa. Wybałuszyłam oczy i odwróciłam się. Zacisnęłam ręce na ręczniku okalającym moje nagie ciało. Patrzył na mnie zachłannie. Cholera, pedofil. Jest źle.
- Co Pan tu robi? Jak Pan wszedł? - Uśmiechał się. I wcale nie wyglądał już na takiego dziadka jak na początku, jego włosy zrobiły się bardziej czarne, a wąs był bardziej przystrzyżony, w jego oczach czaiły się dzikie iskierki. Nie podoba mi się to. Chciałam krzyczeć, ale nie musiałam. Loxis wyważył drzwi i wszedł do środka. A gdy obejrzałam się znów na Xerxesa już go nie było.
- Panienko Dalio, coś się stało? - zapytał podchodząc do mnie, siedzącej na ziemi z mocno bijącym sercem. Cholera co to było. W jednej chwili poczułam się jakby cała moc ze mnie uszła, a ja byłam bezsilna.
- Zabierz mnie stąd - powiedziałam błagalnym głosem ze łzami w oczach. Loxis patrzył na mnie zaskoczony. Jednak tylko skinął głową i wziął mnie na ręce zanosząc do łóżka. Przykrył mnie a ja zasnęłam nie pamiętając nawet kiedy.
****************************************************