Translate

piątek, 23 września 2016

Jestem Gladys #56 - Będzie dobrze

**********************************************
- Cholera, cholera, cholera, cholera!!! - krzyczał do siebie bez opamiętania Xerxes bijąc pięścią o ścianę budynku. Był wściekły. Szukał już chyba wszędzie Gladys, ale nikt nic nie wie, nikt nic nie wiedział. Był zdruzgotany. Kobieta jego życia gdzieś zniknęła, a on nawet nie może stwierdzić czy jest bezpieczna. Powinien ją wyczuć przez przysięgę, którą sobie złożyli, ale nawet ona nie działa zupełnie jakby była blokowana albo co gorsza nigdy nie zawarta. Same okropne myśli przychodziły mu do głowy. Nie wiedział co robić, nie panował nad emocjami, chciał tylko by Gladys znów była w jego ramionach. To wszystko. A jednak na tę chwilę stanowczo za dużo.
****************************************

Grey szybko znalazł Zika i wypytał go o zaginioną. On jednak zrobił to delikatniej, wiedział dobrze, że Zik jaki by nie był krzywdy Gladys nie zrobi. Jednak kiedy ex zaczął mówić o zachowaniu Xerxesa, Grey musiał się porządnie zastanowić. Nie mógł pozwolić, aby szalejący furią Xerxes gonił gdzie mu się podoba i atakował wszystkich. Musi go odnaleźć.
- Wiesz gdzie może być? - spytał Grey.
- Ten wariat? Nie mam pojęcia. Jednak jeśli ci to pomoże wiem gdzie mogą być nasi chłopcy.
- Skąd?
- Podsłuchałem wartowników jednego ze starych zamków nieopodal. Chwalił się, że pilnuje ważnych person i co dziennie przychodzi do nich zielarka, aby uleczyć więźniów. Co więcej widziano tam Yukiego niedawno. Więc myślę, że warto to sprawdzić.
- Każdy trop jest ważny. Sprawdź to, jeśli trzeba zabierz ze sobą Loxisa, coś czuję, że i tak bez Gladys nie stworzy remedium, więc przyda mu się praca w terenie.
- A co z Gladys? Martwię się.
- Ja też, ale co zrobić. Poproszę Lolę, żeby poszperała może znajdzie jakiś monitoring, na którym jest albo co. Nie mam pojęcia. A ja poszukam, tego jak go nazwałeś, wariata żeby nie zrobił czegoś głupiego.
- Wiesz może ja zrobił bym dla niej wszystko, ale on jest znacznie gorszy ode mnie.
- Zdaję sobie z tego sprawę, Zik.

****************************************
Dark zastanawiał się jak do tego doszło, choć umysł mówił nie, ciało i tak zrobiło co chciało. Zupełnie popłynął z prądem. Czuł się z tym okropnie. Zdradził Claudię, w dodatku z zupełnie nieznajomą mu kobietą, która twierdzi, że kocha go od pierwszego wejrzenia. Nawet jemu ciężko uwierzyć w taką historię. Niemniej jednak czuł na sobie winę, bo był wobec niej bezradny i dał się ponieść.

Po tym wszystkim nie wiedział co zrobić, ani co jej powiedzieć, czuł się całkiem skołowany. Zielarka jednak czuła się z tym faktem najwyraźniej wspaniale. Uśmiechała się czule i słodko, a na pożegnanie ofiarowała mu namiętny pocałunek i tajemnicze spojrzenie. Zanim zamknęła za sobą drzwi rzuciła.
- Dziękuję, Darku. Na pewno tego nie zapomnimy.
Dark nie miał pojęcia co miała na myśli, ale następnego dnia już nie przyszła. Zupełnie jakby to było jej pożegnanie. Gdy pytał strażnika co z zielarką powiedział, że nic nie wie. I że pewnie się znudziła. Nie dawało to mu spokoju. Nie dlatego, że coś do niej czuł, ani nic w tym stylu, ale dlatego, że czuł się wykorzystany. Tylko nie wiedział na jakiej podstawie i to go przerażało.

************************************************
Obudziłam się po raz kolejny. Straciłam zupełnie poczucie czasu. Znów obok mnie stała herbata i nowe świeże kanapki. Zmusiłam się żeby usiąść, choć przyszło mi to z wielkim trudem. Moje zmysły były bardzo tępe i nie wiedziałam co mi jest. Czułam mdłości na widok tych apetycznych kanapek. Wzięłam do ręki kubek z herbatą i zaczęłam ją powoli sączyć. Nieco lepiej, pomyślałam. Wtem drzwi się otworzyły i weszła przez nie Alice ze słonecznym uśmiechem.
- Dzień dobry, Gladys. Jak się spało?
- Dziękuje, dobrze, choć nadal czuję się słabo. Zupełnie nie wiem co mi jest - rzuciłam i nagle moja głowa zaczęła wyć z bólu. Wylałam herbatę na pościel, a światło zaczęło razić moje oczy. Alice nagle znalazła się blisko mnie i zaczęła mnie tulić do siebie mówiąc: "Spokojnie, spokojnie, będzie dobrze" Jakoś mnie to trochę rozluźniło, ale głowa bolała nadal. Alice spojrzała mi w oczy.
- Gladys ty naprawdę potrzebujesz odpoczynku - powiedziała z powagą. - Jest jedno takie miejsce, które mi zawsze pomagało, może i tobie pomoże. Jeśli chcesz zabiorę cię tam?
- Chcę, ale co z .... - nie dokończyłam, bo zatrzymał mnie kolejny napad bólu.
- Mówiłam ci wszystkim się zajęłam. Powiedziałam im, że jesteś ze mną by się nie martwili, a teraz śledzimy Yukiego, może niedługo wszystko się rozwiąże. Dlatego możesz sobie wziąć wolne, dobrze?
- Dobrze - odparłam niepewnie.
- Tylko to miejsce wymaga pewnych przygotowań.
- Nie rozumiem.
- Widzisz to miejsce bez magii, dlatego muszę zapieczętować twoje moce na pewien czas, ale odzyskasz je zaraz po tym jak poczujesz się lepiej.
Mówiła coś jeszcze, ale przez ból nie byłam wstanie nic więcej usłyszeć, rzuciłam tylko:
- Rób co musisz
Przez mgłę widziałam uśmiech Alice a potem już całkiem urwał mi się film.
***********************************
Przyglądała się leżącej jak kłoda Gladys. Jeszcze tylko chwilę pociągnie ten cały teatrzyk i wreszcie skończy z tym wszystkim. Nim minęła chwila pozbawiła Gladys wszystkich magicznych mocy i zamknęła je w małym flakoniku. Wyglądała zupełnie jak srebrno błękitny płyn. Zamknęła szczelnie flakonik i schowała do kieszeni. Już Wielka Kryształowa Dama i Łza Boga są bezradne. Zupełnie.
Przez drzwi wszedł Yuki i oparł się o ścianę.
- Skończyłaś? - spytał bez wyrazu.
- Tak, doczekałeś się. Teraz jest już twoja - odparła z uśmiechem.
***********************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz