Yo!
Nawet nie wiecie jak dawno chciałam cokolwiek do was napisać, jednak moja głowa niestety zaprzątnięta była czymś innym. Czymś przez co moje życie było momentalnie koszmarem nie z tej ziemi.
W moim rocznym podsumowaniu roku napisałam wam, że straciłam przyjaciela. I oto cały dramat. W końcu powiedziałam prawdę. Co prawda to prawda długo z tym zeszło, ale w końcu ... Męczyło mnie to dramatycznie nie potrafiłam się otworzyć, na was, na świat., Moja głowa była pełna wyrzutów, to wszystko nie miało sensu. Choć teraz też jakoś sensu w niczym nie widzę to jednak wygląda to bardziej obiecująco niż przedtem. Może nawet moja zdolność pisania wróci. Bardzo bym tego chciała, jakiejś motywacji do działania. Takiego mocnego kopniaka na start. Może w końcu na nowy początek.
Co do tematu, to jeszcze nie wiem jak to ugryźć, ale postaram się jak najlepiej.'
Był moim przyjacielem od zawsze, potem stało się coś czego żałuję po dziś dzień. Niestety, tego nie zmienię. Wykorzystałam sama siebie, i nienawidzę siebie za to. Byłam zła. Może nadal jestem. Nie wiem. Mętlik w głowie ciągle jest, ale wiem jedno moje uczucia ciągle są nie stałe, a dalej nie wiem co mam zrobić. Nie wiem.
Piszę to nie po to by ktoś to oceniał, czy myślał, że się chwalę, bo nie ma czym.'
Wraz z tym postem chciałam choć na chwilę wrócić do pierwotnej postaci tego bloga.
Nie zmienia to faktu, że nie tylko będę mówić o "mnie" cały czas :P
Do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz