Translate

piątek, 10 lipca 2015

Jestem Gladys #0 - jak to się zaczęło...

*************************************************

- Przedstaw się, proszę.
- Hej! Jestem Gladys. Gladys. Ot co. Można się zastanawiać po co to wszystko. A właściwie to chyba nikt nie wie. Nie wiem na pewno ja. A osoba, która mnie stworzyła tym bardziej. <śmiech> 
- Jak to się zaczęło? 
- To bardzo dobre pytanie. Nie wiem. Moja historia jest strasznie i okropnie długa, a i jej streszczenie będzie spore. Jednak chyba warto przybliżyć nieco mą osobę zanim przejdziemy do dalszych losów <śmiech>.
- Aż tak wiele się działo? 
- Działo się dużo, żeby nie skłamać to bardzo dużo. Nie chcę się tu za wiele rozwodzić. Jednak opiszę co nieco. Ale żeby było ciekawie zacznę od osoby, która mnie stworzyła.
- Czy jest ona ważna?
- W mojej historii? Hymm nie zbyt, ale ja w jej, bardzo. 
- Jesteście powiązane? Na czym oparte są wasze stosunki? 
- Stworzyła mnie, czy trzeba czegoś więcej? Kiedy nie wiedziała co robić ze swoim życiem  - pisała. Tak powstałam ja i moja historia. Moje pełnie imię i nazwisko to Gladys Claudia Angelina Isabella Kuran Asakura Vongola Anasakura. Tak wiem to okropnie długie, ale jakoś przez setki tysięcy lat się uzbierało. Nie, nie przesłyszałaś się, mam tyle lat, że sama nie zliczę. Przemierzyłam setki wymiarów, a w każdym czas działa inaczej. Tak więc moja rachuba jest nieco zniekształcona. Na początku byłam wychowywana przez rodzinę szamanów, gdzie zdobyłam podstawowe umiejętności razem z moimi siostrami Lilian i Stakatą, potem one zaginęły, po pożarze i śmierci moich szamańskich rodziców. Dołączyłam do wędrujących magów, następnie stałam się królową planety o nazwie Mermaidia, wyszłam za mąż, ale mój pierwszy mąż zmarł, zresztą mieliśmy sporo spięć, potem odnalazłam siostry. Znów wyszłam za mąż i tym razem miałam trójkę dzieci Katrinę, Andrejusa i Gangie. Niestety wpadłam w kłopoty. Stałam się potężną osobą. I ta moc chciała wypłynąć na tę złą stronę. Wiele razy zło wdzierało się do mojego serca i niszczyło wszystko, ale moja rodzina ratowała mnie z opresji. Jednak kiedyś trzeba było umrzeć, ale to w tym najlepsze, że nawet śmierć mnie nie chciała. W Królestwie Duchów po raz kolejny zakochałam się w dodatku w samym Najwyższym, ze wzajemnością, co jest najlepsze. Teraz jesteśmy razem i mamy dwójkę wspaniałych dzieci Wiliama i Angeline. To tak w bardzo dużym skrócie.
- Rozumiem, że pominęłaś większość zawiłości losu?
- Nie wiem czy fascynujące są kłótnie, rozstania, walki między dobrem a złem, które nigdy się nie kończą. No cóż było tego za dużo już większości nie pamiętam.
- A jesteś teraz szczęśliwa?
- Masz na myśli, czy niczego nie żałuję, prawda?
- Poniekąd.
- Owszem, gdybym mogła zmienić czas, nie zmieniłabym niczego. To wszystko musiało się stać, by dziś mogło wyglądać tak jak wygląda. Jestem szczęśliwa. Mam rodzinę, przyjaciół, ukochanego mężczyznę przy boku i całą wieczność przed sobą.
- Jak wielu mężczyzn oprócz mężów miałaś?
- <śmiech> Gdybym to ja pamiętała. W każdym ze światów kogoś miałam. Można powiedzieć, że byłam rozwiązłą kobietą. Jednak to wszystko było tak skonstruowane, bo za każdym razem gdy przenosiłam się do nowego świata, to jakbym zaczynała życie od początku, z brakiem pamięci o tym kim jestem. Więc i na nowo się zakochiwałam, aż wreszcie nadchodził moment, kiedy w końcu moja pamięć wracała, a moje sumienie wypełniała gorycz. Niestety za każdym razem było to sama. Dopiero długo potem nauczyłam się pamiętać. Hymm jak to głupio brzmi.
- Kiedy umarłaś ukrywałaś, że żyjesz przed rodziną, ale jednak wiedzą że żyjesz.
- Nie ujawniłam się sama. Mój były mąż Zik odkrył mnie u Najwyższego. Potem wyszły jeszcze inne sprawy i musiałam się ujawnić, ale  tyczyło się to tylko rodziny. We wszechświecie byłam uznawana za tą najgorszą z najgorszych. W sumie nie dziwie się. Mam na rękach krew wielu. Ale walczyłam dla dobra. Jako zła i tak zabijałam tych gorszych, nie ma jednak dla mnie usprawiedliwienia.
- Myślisz, że to przez ziarnko Lilith w tobie?
- Nie samej Lilith, ale zła. Owszem mogłabym zwalić na nie winę, jednak wtedy to było wiele czynników, które się na to składało. I oczywiście moje nieprzygotowanie, moja nieumiejętność powstrzymywania emocji i pewnego rodzaju chęć przejścia na taką jakby emeryturę <śmiech>
- Niektórzy nadal pamiętają Wspaniałą Kryształową Damę. Zrobiłaś też wiele dobrego. Jak myślisz czy ludzie kiedyś bardziej docenią to co zrobiłaś dobrego niż złego?
- Nie wiem. Uczyniłam tylko to co uważałam za słuszne. A nawet nie ja, tylko moja stwórczyni, bo bez niej nie było by mnie. I moich przygód. Nie było by nawet tego co tutaj mówię. Nie było by nic. - - Szanujesz ją bardzo widzę. Zupełnie jakbyś chciała powiedzieć coś więcej.
- To prawda. Poniekąd chcę. Widzisz przez pewien okres czasu, siedziałam na uboczu czekając aż do mnie wróci. Czekałam i czekałam na dokończenie mojej historii, minął rok, potem drugi. Zaczęła się oddalać do tego swojego realnego życia, zapominając o mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało, ale ona nadal pamiętała. Pisała o tym, że jej mnie brakuje. Dlatego znów jestem. I wiem że nadal jestem dla niej ważna. Zawsze może na mnie liczyć. Teraz wie, że na najbardziej zaufanych ludziach może się zawieść, ale nie na mnie. Zawsze przyjdę jej z pomocą. Taka już jestem.   
- Masz jej za złe tą "odstawkę"?
- Bardziej bolała mnie myśl zapomnienia. Nie jestem zła. Zawsze mogła mnie rzucić w kąt, a tymczasem zostawiła zamkniętą tak by nikt mnie nie odnalazł. Czułam się trochę jak skarb, który czeka na odnalezienie i tak się też stało. 
- Więc jesteś zadowolona?
- Oczywiście, cieszę się wrócić do żywych. Moja historia nadal trwa jak widać. Jestem ciekawa co szykuje mi los i co jeszcze przejdę.
- Słyszę determinację w twoim głosie.
- Naturalnie.  Niebawem wrócę w całej okazałości. W nowej przygodzie, w nowej historii, która już się dla mnie tworzy. Po za tym niedługo minie 7 lat od kiedy istnieję. Tak to też zaczęło się we wakacje. Czas poczuć to że się żyje.
- Niech tak będzie.
- Zaczynajmy. ...
***************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz