Translate

wtorek, 30 sierpnia 2016

Oczekiwanie na spotkanie :)

Hello!

Krótka przerwa więc czemu by nie napisać.

Właśnie gotuję obiadek i zaraz znów do roboty, ale zanim to nastąpi umówiłam się z Nee-chan na wieczór.

Nie mogę się doczekać :)

Nie widziałyśmy się już tydzień, ale ten czas leci.

Wy też tak macie, że czasem chcecie się spotkać z przyjacielem, ale nie ma za bardzo kiedy, aż w końcu nadchodzi ten dzień i nie możecie się doczekać? 

Jutro wyniki z uczelni, może tym razem się dostane :p oby :)

Dam znać mam nadzieje :)

Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Brak internetu :(

Yo!

Czy wy też tak macie, że czasem operator waszego internetu "chwilowo " go wyłącza?

Dzięki mojej genialnej intuicji zaplanowałam parę postów w przód, bo inaczej były by pustki dopiero łaskawie wczoraj  (kiedy akurat nie miałam czasu ) internet ożył.  Masakra.

Dobrze, że mam neta w telefonie, bo nawet bym ich nie opublikowała. Ale było minęło na szczęście :)

Poniedziałek, a ja gotuję obiadek, za jakieś pół godziny musze się zbierać do roboty. A miałam taki piękny plan, żeby napisać Gladys nową część, a tu nic, bo trzeba było zająć się drzewem do pieca. Heh i tak to jest jak się coś planuje. Ale spoczko kończe o 18.00 także mam nadzieje coś wyskrobać na piątek :)

Trzymajcie kciuki :)

A jak wam mija poniedziałek?  Gotowi do szkoły?

Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸

RePlay poproszę: Soredemo Sekai wa Utsukushii - Świat nadal jest piękny

Yo!

Mówiłam, że dopiero się rozkręcam jeśli chodzi o anime. Powrót do starych serii to coś co kocham najbardziej. Jednak dziś będzie nie taka znowu stara seria opowiadająca o miłości, przyjaźni i o tym, że świat choć nie raz w ciemnych barwach potrafi być nadal piękny.

Historia młodego króla, który zażyczył sobie pięknej żony z deszczowego królestwa. Gdy owa wybranka przybywa zaczynają się przygody. Jak przekonać zamkniętego w sobie króla by się otworzył na drugiego człowieka? To nie będzie łatwe zadanie. Nasi bohaterowie związani przysięgą biegną przed siebie ciekawi co przyniesie im los.

Fabuła dosyć prosta i przyjemna, lekka z nutką przygody. Mnie nie potrzeba więcej. Seria jest krótka, bo zaledwie 12 odcinków, za to często do niej wracam.

Bohaterowie mają w sobie to coś, dlatego nie da się nie lubić. Ponad to grafika jak dla mnie jest bardzo dobra i nie można jej niczego zarzucić. Cała oprawa muzyczna również jest niczego sobie, więc nie pozostaje nic innego jak oglądać.

Do napisania :*

piątek, 26 sierpnia 2016

Jestem Gladys #52 - Gladys Kuran

*****************************************
Czułam się wspaniale. Wprost cudownie. W ramionach Xerxesa wiedziałam, że nie jestem sama, że mam na kim polegać. Było mi błogo, ale nie mogę zapomnieć, że nasz życie, nie jest tak do końca nasze.

Wysunęłam się z jego ramion i poszłam  do łazienki, bądź co bądź byłam prawie cała w krwi, a moje ciało jeszcze doskonale czuło jego dotyk i kły. Miałam gdzieniegdzie małe ranki, które nie zdążyły się zagoić, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Wzięłam prysznic i ogarnęłam się trochę. Ubrałam się dość wygodnie w spodnie i czarny top. Umalowałam się. A zanim się obejrzałam Xerxes przyglądał mi się ze słodkim uśmiechem.
- Obudziłam Cię? - spytałam idąc w stronę łóżka i dając mu całusa.
- Nie, ale to miłe dostawać takie buziaki z rana - odparł. - Więc stwierdziłaś, że wyjdziesz do nich?
- Nie mogę się wiecznie ukrywać. A po za tym ... mam ciebie, prawda? - zapytałam, a w odpowiedzi dostałam słodki pocałunek.
- Oczywiście.
- To w takim razie, marsz do łazienki - rzuciłam z uśmiechem i wstałam dokończyć swój make up. Xerxes uśmiechnął się, ale ruszył do łazienki przy okazji zerkając ze mną w lustro i mówiąc słodkim szeptem do ucha: "Jesteś piękna". Skubaniec wie, jak mnie zarumienić. Po tym zniknął w łazience.

Jeszcze nie wiedziałam co powiem, ale pewnie znów jakoś się ułoży. Mam nadzieję, że zrozumieją. Gdy tylko Xerxes wyszedł z łazienki, jak na rozkaz wstałam z łóżka. Spojrzeliśmy na siebie i bez słowa skierowaliśmy się oboje w stronę drzwi. Kiedy je otwarłam, czułam się jakbym wchodziła do zupełnie innego świata. Do świata, w którym przyszło mi żyć. Poczułam jak Xerxes bierze moją dłoń, mogłam mu tylko za to podziękować. Poszliśmy do biura Najwyższego. Jak gdzieś mają być to najprędzej tam.

Gdy dotarliśmy na miejsce zza drzwi słychać było krzyki i wyzwiska, nie musiałam zgadywać kogo mógł to być głos - Zik. Nie wiem gdzie był do tej pory, ale to raczej nie był zbyt dobry moment by się pokazywać. Ale w końcu oboje wiemy, że to koniec. I, że teraz łączą nas dzieci i przyjaźń. Nic więcej. Dzielnie otworzyłam drzwi, nawet nie pukając. Oczy wszystkich spojrzały na mnie z zaskoczeniem.
- Czyżbyśmy przeszkodzili? - spytałam w imieniu mnie i Xerxesa.
- Gladys, ty żyjesz! - krzyknął Zik uradowany, cała złość nagle mu przeszła, w dodatku chciał mnie przytulić do siebie. Jednak go odepchnęłam, wyraźnie miał mi to za złe. Ale jego uwagę przyciągnął Xerxes, któremu zaraz chciał przywalić. - Ty! - zaczął, ale był tak zły, że nie potrafił wykrztusić więcej słów. Gdyby nie Shiba i Loxis, którzy go powstrzymali, pewnie rozpętał by małą bitwę.
- Zik zostaw go! - krzyknęłam. On spojrzał na mnie z zaskoczeniem i jednocześnie ze złością.
- Niemożliwe... Gladys jak możesz, to nasz wróg... a ty?...
- Kocham go - rzuciłam szczerze. Wszyscy spojrzeli na mnie z zaskoczeniem. Zik nie mógł wykrztusić słowa. - Pogódź się wreszcie z tym, że między nami już dawno koniec. - To zabolało go, ale też Greya. Widziałam jak nadal ma mi to trochę za złe. Nic nie poradzę. Po chwili Zik roześmiał się.
- To jeszcze nie koniec. Wrócisz do mnie. Znudzisz się nim, jak znudziłaś się Najwyższym. Zawsze do mnie wrócisz.
- Zik myślałam, że przeszło ci już to. Ale powiem tylko tyle, to co było między nami to koniec. Nie wrócę do ciebie, bo to już niemożliwe.
- Oczywiście, że możliwe - mówił ze złością i pewnością. Wierzył w to, ale ja wiedziałam, że po przysiędze krwi, co by się nie działo jestem związana z Xerxesem. Na wieki.
- Czy wy... - zaczęła Lilith. Nie musiałam mówić, nasze oczy - moje i Xerxesa - rozbłysły szkarłatem w jednej chwili a na naszych szyjach rozbłysł krwawy znak lotosu, znak naszego rodu, dokładnie w miejscu, gdzie się ugryźliśmy.
- Co to jest? Co to wszystko znaczy?! - domagał się odpowiedzi Zik.
- Znaczy tylko tyle Ziku, że już nie nazywam się Gladys Asakura, tylko Gladys Kuran.
Zamurowało go, a moje krwiste oczy błyszczały.

Zaskoczenie wszystkich było do przewidzenia, aczkolwiek wyraz twarzy Greya naprawdę dał mi do myślenia. Jestem samolubna. Wiem, ale nic nie poradzę, to moje życie. Nie ich. Zik upadł na kolana.
- Koniec, tak? - zaczął znów Zik, ale mówił bardziej do siebie niż do nas. - Ja... szukałam ciebie, w Radzie, pytałem, szukałem, chciałem znów cię uratować jak wtedy, gdy ciebie porwano lata temu. Mieliśmy się kochać do końca. Mieliśmy być zawsze razem. Miałaś być na zawsze moja. A ty...? - płakał. Ale zaraz otarł łzy. - Kochałem Ciebie, bardziej niż samego siebie, a ty zrobiłaś mi coś takiego...? Mówisz, że go kochasz? Mówisz, że nazywasz się Kuran? A czy to coś zmienia? Dalej jesteś taką samą dziwką, niczym więcej - dodał z obrzydzeniem. Xerxes chciał mu przyłożyć, ale powstrzymałam go.
- Nie obrażaj jej - powiedział twardo Xerxes.
- Bo co? Bo jesteś jej nowym mężusiem? A może dlatego, że ci dała? - prowokował. Xerxes tracił nad sobą panowanie. Loxis pomógł mi go przytrzymać.
- Puśćcie mnie! Jak mu przywalę! - rzucił wściekły.
- Uspokój się! - krzyknęłam na Xerxesa i spojrzałam mu w oczy. - Spokojnie - dodałam ciszej. Niechętnie mnie posłuchał. A Zik dalej ciągnął swoją śpiewkę.
- Tak masz rację, Zik. Jestem dziwką, może nawet najgorszą ze wszystkich, ale wiesz co? To, że miałam wielu facetów, wcale nie znaczy, że nie mam prawa do szczęścia. Przeszkadza ci to, że znalazł się ktoś jeszcze, kto mnie pokochał? A po za tym sam kochałeś tę dziwkę? A sam święty nie jesteś - powiedziałam z lekkim gniewem, ale zaraz już spokojniej kontynuowałam. - Też ciebie kochałam Zik, to było dawno, ale to była dla mnie wtedy prawda. Byłeś jednym z ważnych osób w moim sercu, ale to się wypaliło. Możesz mieć mi to za złe, zresztą nie tylko ty, ale żyć w związku, który nie daje szczęścia to spisywanie się na straty. Pozwól sobie na nowe szczęście.
- Wiesz gdyby nie dzieci już dawno bym ... a zresztą... - machnął ręką i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Poczułam ulgę, choć wiem, że go zraniłam. Pozostaje inna sprawa.
- Okey, a teraz po kolei. Nam również przydałoby się coś wyjaśnić - powiedział dość spokojnie Grey rozsiadając się w fotelu. Lilith przytaknęła i stała obok razem z Shibą i Loxisem.

- Przepraszam - moje pierwsze słowa skierowane do nich. - Ja... no cóż. Miałam małą załamke. W dzień gdy pogryzły mnie bestie spotkałam Yukiego w ogrodzie. I ... dał mi do myślenia, a potem jakbym straciła nad sobą kontrolę i nie wiem co się stało. Jakby mnie czymś zatruł, a co gorsza gdy mówił ... straciłam całą pewność siebie. To było coś okropnego. Bałam się. Ale już w porządku. Jeszcze raz, przepraszam i dziękuję za cierpliwość.
- Więc to był Yuki - powiedział jakby do siebie Grey.
- Tylko jak tu się dostał? - zaczął Shiba.
- Nie wiem - odparłam kręcąc głową. Lilith jednak rzuciła mi dość wymowne spojrzenie.
- Ja jednak chciałabym wiedzieć dlaczego związaliście się pocałunkiem krwi?
- My... - zaczęłam, ale Xerxes zaczął mówić.
- To było najlepsze wyjście. Nie mogę pozwolić, aby Yuki znów się do niej zbliżył. Była w opłakanym stanie. Dzięki temu wiem, gdzie jest i co czuje, mogę ją chronić. To był najlepszy wybór. A po za tym chcieliśmy tego.
- To prawda - przytaknęłam. Lilith westchnęła.
- Wiem na czym to polega. Chodzi mi bardziej o to, że to łączy was praktycznie pod wszystkimi aspektami. A ponad to Gladys nie jest tylko wampirem, nie wiadomo co może wyjść z takiego połączenia.
- Spokojnie, Lilith. Nie ma się czym martwić. Ani ja, ani Gladys nie jesteśmy tylko wampirami. Wszystko jest i będzie w porządku zaręczam wam - obiecał Xerxes, ale ich to nie uspokoiło.

*************************************************

czwartek, 25 sierpnia 2016

Legenda Tarzana - Film ^^

Hejo!

Tak, tak, tak. Obejrzałam.

Moje powody. Oczywiście, główny aktor, którego uwielbiam jeszcze od czasu serialu "Czysta Krew", ale nie o tym. Oj, nie.
\

Każdy zna bajkę Tarzana. I wszystkim wiadome było czego może dotyczyć film. Nie pomyliłam się, ale i też podobał mi się.

Aktorzy jak najbardziej na tak. Szczególnie mój przystojniak - Alexander Skarsgard. No uwielbiam go :)

I historia też była dobra. Takie retrospekcje dla tej legendy mnie się podobały. Wszystko było wyjaśnione.

Więc tylko obejrzeć :D


Do napisania :*

środa, 24 sierpnia 2016

RePlay poproszę: Katekyo Hitman Reborn - Czyli jak uczynić Cię mafiozo :D

Yo!

Dzisiaj powraca znów ta genialna seria jaką jest RePlay Poproszę. Przyznam szczerze, że jak zwykle trochę mi się zeszło z napisaniem tego, ale mam nadzieję, że będzie warto.

Katekyo Hitman Reborn jest to anime opowiadające o zwykłym, a raczej mało zdolnym uczniu - Tsunayoshim Sawadzie - którego pewnego dnia odwiedza domowy korepetytor. Nie taki zwykły, bo sam Reborn, który ma zamiar zrobić z beznadziejnego Tsuny prawdziwego mafiozo.

Gdy dodamy do tego nutkę humoru i garść przygód wychodzi wypisz wymaluj scenariusz na 203 odcinki. Jednak taka żywa akcja, która się potem ciągnie rozpoczyna się od około 27 odcinka.

Mamy tutaj beznadziejnego Tsune, który nic tak naprawdę nie potrafi zrobić dobrze, zawsze się boi i w ogóle. Bohater dramatyczny. Jednak nie brakuje tu śmiechu i zabawy oraz dobrych przyjaciół, którzy zawsze przybędą w potrzebie. Mimo to zbieranie członków mafii Vongola nie jest takie proste jakby się wydawało. Po za tym wchodzi w grę coś znacznie większego - dziedzictwo Vongoli. I pojawiają się pytania. Czy Tsuna nadaje się na szefa mafii? Czy może nie?

Przez całe anime widzimy jak bohater walczy o siebie, przyjaciół i ratuje świat. Znamy go od tego "beznadziejnego" do tego już mniej "beznadziejnego". Przemiana bohatera jest dość śmiała, ale mino wszystko udało się autorom zrobić dobrą robotę.

Anime nie jest może nowe, aczkolwiek zawiera wiele elementów, które przyciąga widza. Całkiem ładna kreska, dobra muzyka, tworzy idealną scenerię do fabuły, która sama w sobie jest niczego sobie. Kurcze jakie masło maślane, ale wiecie o co chodzi.  :D

Jak już wspominałam, anime jest dość długie, a początkowe odcinki nie robią jakiegoś "WOW", ale uwierzcie mi na słowo potem ładnie się rozkręca za co muszę przyznać bardzo się cieszę, gdyż "wciągnęło" mnie w momencie.

Serdecznie polecam :D



DO napisania :*

wtorek, 23 sierpnia 2016

W końcu jakieś anime: Kiznaiver, Hundred

YO!


Rzekłabym nareszcie obejrzałam coś z anime. I muszę przyznać było i jest z tym dobrze. Choć nie było to coś niezwykłego ani fascynującego, jakoś poprawiło mi to humor. :D

A więc...

Kiznaiver. 

Nowe dosyć anime o przyjaźni i bólu. Choć fabuła jakoś nie powala to ogarnięcie przez autorów tematu bólu i właśnie naszych relacji międzyludzkich bardzo mi się podobało. Choć może się wydawać to zbyt mało aby dotrwać do końca, mnie zachęciło. Podobało mi się i tyle. :D



A drugim moim wybranym :P Jest Hundred - niby nic specjalnego lekki romansik z nutką przygody, mechy i obcych. Samo co najlepsze :) Takie niby nic a wciąga. Mogę dać łapkę w górę :)  I mnie w sumie więcej na ten moment nie potrzeba, a wam?

I to tyle, ale wiecie to jeszcze nie koniec :D Dopiero się rozkręcam :P


Do napisania :*

niedziela, 21 sierpnia 2016

Włodek Markowicz - Kropki - opinia, mini recenzja i kilka rozmyśleń :D

Yo!

Zastanawiam się jak tu zacząć. Ta książka na pewno różni się od innych. Ciężko mi jest jakkolwiek rozpocząć tak aby to miało ręce i nogi. Ale spróbujmy.

"Kropki" - Włodka Markowicza to lektura nie dla każdego. Nie ma tu ciągłej fabuły, ani akcji czy czegoś równie normalnego jeśli chodzi o książki. Jak dla mnie to terapia. Wiem dziwnie to brzmi, ale tak się czułam jak ją czytałam.

Zaczęłam czytać jeszcze przed wyjazdem do Niemiec a skończyłam no cóż... dziś. Tak wiem nie ma to jak czytać książkę trzy miesiące. Jednak nie mogłabym jej czytać krócej, bo straciłaby jakby dla mnie swój sens. Aby ją zrozumieć potrzeba było czasu, rozmyśleń i wniosków.

Pewnie pojawi się pytanie jakie rozmyślenia? Jakie wnioski? Po pierwsze dużo sobie uświadomiłam, nawet to, że teraz to pisze, choć przedtem nieświadome teraz wiem dlaczego. Zagmatwane, co nie? Ale  taka prawda. Ten blog powstał jako terapia dla mnie, by wyzbyć się tego co we mnie siedzi. Choć pisałam wiele rzeczy robiłam to nieświadomie. Wiedziałam, że to jest dla mnie, ale zawsze pojawiało się pytanie "Czy to będzie czytane?, Czy nadaje się do czego?" A w końcu nie robię tego dla pieniędzy tylko dla siebie. Właśnie "Kropki" uświadomiły mi, że to jest dla MNIE, a to że ktoś to będzie czytał jest tylko dodatkiem, który nie powiem bardzo mnie cieszy :)

"Słowa są tylko słowami. Są niedoskonałe, niesamowicie niedoskonałe. Te same słowa można zrozumieć nieraz na kilkadziesiąt różnych sposobów. Każdy widzi przecież to, co chce widzieć, to, czego sam szuka." - Te słowa wyrwane z jednego rozdziału idealnie pokazują o czym mówi ta książka. Są tam tylko słowa, nic więcej. A jednak dla mnie to bardzo dużo. Można powiedzieć, że moja wrażliwość jest podobna do tej autora. Zupełnie jakbyśmy się znali od dziecka.Choć różni nas nasza historia to rozumiem to co chciał przekazać i wiem dlaczego to zrobił.

Wywody na temat samego siebie i lustrzanego odbicia wszystko to określa dokładnie życie człowieka. Każdego, a jednocześnie tych niektórych, dla których kierowana jest ta książka. A głównym przekazem jest to by być sobą. Takie proste dwa słowa, a jak mało kto wie co tak naprawdę znaczą. Ja sama wiem z doświadczenia, że w życiu przybiera się różne maski. Sama tak robię. Jednak to jest złe. oszukiwanie samego siebie, że jest dobrze, bo cię lubią, bo cię szanują, bo masz wszystko czego potrzeba. A tak naprawdę wzdychasz i beczysz do poduszki, gdy nikt nie widzi, bo to nie jest to czego tak na serio Ci trzeba. Te schematy ma wiele osób, w tym ja. Dlatego ta myśl by nie udawać, by mówić co leży na wątrobie. Uważam, za coś bezcennego.

Nie mogę powiedzieć, że nagle po przeczytaniu tej książki życie obróci się o 180 stopni, bo to nie możliwe, ale krok po kroczku można zmieniać siebie, uświadamiać sobie wiele rzeczy i nabierać doświadczenia. Patrzeć na świat nieco inaczej. Pod różnymi kątami. Poczuć szczęście.

Jak to pięknie brzmi, prawda? I wbrew pozorom nie jest to takie trudne. Sama widzę po sobie. Patrzeć trochę szerzej. Spojrzeć na ludzi jak... na ludzi każdego takiego samego jak ja. Ze swoimi niedoskonałościami, problemami, uczuciami. Zastanowić się na chwilę. Zrobić sobie małe stop, w życiu. Zajrzeć w siebie. I powili uświadamiać sobie, że to wszystko nie jest takie złe, i nie wszyscy ludzie są źli, że czasem można się sparzyć, ale należy próbować. Czy trzeba czegoś jeszcze?

Szczerość to coś co powinno być zawsze. Choć obracamy się w świecie kłamstw i przekrętów, prawda to coś co zawsze wyjdzie na jaw. Nie dajmy się omamić, bo to zakłamanie nie czyni nas lepszymi, a krzywdzi nas samych. Dajcie upust swoim emocjom poprzez wszystko co przyjdzie wam na myśl. Ja w sumie to właśnie robię. Piszę. Choć robię to bardzo prosto i nie naukowo, ani nic, to mnie to cieszy. Choć czasem nie mam wyraźnego tematu, po prostu to robię. Dla siebie. Więc ty też zrób coś dla siebie. Tylko dla siebie.

Rozpisałam się o sobie zamiast o książce. Ale może tak jest lepiej. Znacie mój punkt widzenia jeśli o nią chodzi. Czy ją polecam? Jeśli choć trochę jesteście podobni do mnie, jak najbardziej, bo zobaczycie jak wiele pomijamy w życiu. Włodek robi to wręcz mistrzowsko. Autopsja własnej duszy, własnego umysłu. Poznać i zaakceptować siebie, to dopiero wyzwanie. Ale warto walczyć. Dla siebie. W końcu po to właśnie to jest. Dla nas samych.

Do napisania :*

piątek, 19 sierpnia 2016

Jestem Gladys #51 - Krwawy pocałunek

************************************************
Długo czekał, aż w końcu zebrałam się do kupy i powiedziałam wszystko. Ze szczegółami.

Xerxes milczał cały ten czas i uważnie słuchał. Widziałam tylko jak wyraz jego oczu zmieniał się na każde moje słowo. Ten kalejdoskop uczuć w jego wzroku, chyba nigdy nie zapomnę. Gdy skończyłam nastąpiła cisza, której się spodziewałam. Nie wiem co mogę powiedzieć o atmosferze w tamtej chwili, bo sama czułam się okropnie. Ale tak jak powiedział Shiba, choćby była to najgorsza prawda, jest ona znacznie lepsza niż kłamstwo.

- Nie zrozum mnie źle, ale wtedy gdy powiedziałaś "Pocałuj mnie", chciałaś tylko sprawdzić czy wywołam u ciebie to samo co Yuki? - takie padło pierwsze pytanie. W sumie nie mogę się dziwić.
- Z jednej strony możliwe, że tak, ale moim głównym powodem było "zmycie" z siebie tego co zrobił i zastąpienie go. Przepraszam, że użyłam Ciebie, jednak jesteś dla mnie naprawdę ważny. Nie chcę robić wymówek, ani nic z tych rzeczy... Ja...
- Spokojnie. Rozumiem co chcesz powiedzieć - rzucił zamyślony. - Czyli musisz go unikać za wszelką cenę. Skoro jesteś na niego podatna muszę cię przed nim bronić byś nie zrobiła czegoś głupiego.
- Jesteś zły? - spytałam trochę nieśmiało i przepraszająco.
- Trochę wkurzony, ale nie na ciebie, tylko na niego. Nie umie trzymać łap przy sobie. Ale spokojnie, gdy tylko go spotkam wyrównam rachunki - zagroził, ale zaraz się do mnie uśmiechnął i rozłożył ramiona. - Choć do mnie - dodał, a ja wpadłam w jego objęcia bezwładnie. Uwielbiam go. Jest wspaniały. - Pamiętaj cokolwiek by się nie działo ja zawsze będę przy tobie. Cokolwiek by to nie było zawsze będę Cię kochał. Bez względu na wszystko - dokończył i pocałował mnie.
- Chcę być twoja i tylko twoja, Xerxesie - odpowiedziałam.

Gdy leżeliśmy razem zastanawiałam się co powiemy reszcie, w końcu będą chcieli wyjaśnień. A druga sprawa jak teraz pokonamy Yukiego i tych, którzy za nim stoją. Znów te niesforne pytania.

- Powiedź, Gladys... Wiem, że trochę za późno na takie pytania, ale i tak chciałbym wiedzieć. Czy ty... jesteś tego pewna?
- Nie rozumiem.
Xerxes patrzył w sufit z założonym rękami nad głową, wydawał się być w zupełnie innym świecie.
- Wiesz czasem mam wrażenie, że chcesz od tego uciec, ale zaraz potem wydaje mi się, że nie możesz bez tego żyć. Tego dreszczyku emocji, a raczej tego napięcia i stresu, zupełnie jakby to, że sama siebie krzywdzisz daje Ci mnóstwo energii i determinacji aby żyć dalej w tym szalonym świecie - mówiąc to nadal patrzył w sufit. - Jesteś dla mnie najważniejsza i liczę się z twoim zdaniem. Boję się jednak, że w pewnym momencie możesz się zatracić w tym szaleństwie, znów. Jestem o to ... hym... zazdrosny? Może tego nie widać, ale gdy nie mówisz mi wszystkiego zaczynam wariować. Wiem, że chcesz jak najlepiej, ale jestem tu by ci pomóc, byś mogła zrzucić choć trochę ciężaru z siebie na mnie. Nie wiem czy tego chcesz... czy chcesz podzielić się swoim życiem ze mną... Jakby nie patrzeć to nie sami wybraliśmy siebie, ale tak po prostu miało być. Czasem nienawidzę się za to, że należę do naszego rodu. Powinniśmy sami decydować, a nie być z góry osądzeni. A mimo że tak jest nadal Cię kocham, i nie mówię tu o miłości brata do siostry, a mężczyzny do kobiety. Co powinno być przecież chore, ale fakt, że jesteśmy wampirami czystej krwi zmazuje ten defekt... Ja... - spojrzał na mnie, a jego wzrok wydawał się zamglony i zagubiony. Dotknęłam jego twarzy dłonią i uśmiechnęłam się.
- Pokaż mi ją - powiedziałam. Zrobił zaskoczoną minę. - Ukaż mi swoją wampirzą stronę, chcę ją zobaczyć - dodałam. Nie protestował. Zamknął oczy, a po chwili gdy je otworzył rozbłysły szkarłatem. Piękne, pomyślałam. Nie zastanawiając się sama odsunęłam całą magię i moje oczy również przybrały ten sam kolor.
- Jesteśmy rodzeństwem, to prawda. Jednak to, że czujemy do siebie coś więcej nie ma z tym nic wspólnego. Może nawet tak jest lepiej. Ponieważ gdyby było inaczej, moglibyśmy się nigdy nie spotkać. Xerxesie bądź tylko mój - powiedziałam, a on znów spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Czy ty chcesz...?
- A ty nie?
- Pragnę tego, oczywiście, że tak.
- A więc... Pocałuj mnie, mój Wampirze - rzuciłam, a on podniósł się wziął mnie w ramiona. Przytulił. Ucałował w szyję. Raz jeszcze spojrzał mi w oczy i wgryzł się w moją szyję. Czułam ciepło i spływającą stróżkę krwi. Tak ten krwawy pocałunek złączy nas na wieki. Na zawsze.
Spojrzał znów na mnie, ucałowałam jego splamione usta, a następnie miejsce na szyi, w które chwilę później wbiłam swoje kły. Czułam go w sobie, jego życie, uczucia, wszystko. Moje pragnienie wzrastało. Czułam jak jego oddech powoli robi się cięższy. Odpuściłam, ale on dopiero zaczął, znów wgryzł się we mnie, a ja poczułam rozkosz, on też. Nasza krew mieszała się ze sobą zsyłając nas na granice szaleństwa. Zaczęliśmy się kochać jak szaleni, przygryzając się co chwila i dając upust szaleństwu. Jeśli ktoś by nas widział stwierdziłby, że straciliśmy resztki rozumu, cała pościel była obryzgana naszą krwią, ale nadal mieliśmy jej dość by czuć tę wspaniałą ekstazę. To było znacznie więcej niż wcześniej. I zrozumiałam, że przez całe życie czekałam właśnie na to.

Kiedy powoli ugasiliśmy pragnienie, przytuleni do siebie i uśmiechnięci schowaliśmy nasz mały sekret. Od tego momentu należeliśmy tylko do siebie. Niczym mąż i żona. Na nowo stałam się Gladys Kuran.
*******************************************************

piątek, 12 sierpnia 2016

Jestem Gladys #50 - Na zawsze

***************************************************
Obudził mnie zapach świeżych kwiatów, nie umiałam określić jakich konkretnie, ale pachniały pięknie. Gdy tylko otworzyłam oczy widziałam ciemność ogarniającą pokój. Ale nawet w tych warunkach wiedziałam, że nie jestem sama. Cichy i niespokojny oddech Xerxesa, który spał na wpół siedząc przy moim łóżku, słyszałam nadzwyczaj wyraźnie.

Noc. Pora doby, którą zawsze uwielbiałam. Dziś staje się dla mnie obca i niebezpieczna. Wspomnienie o tym, co zrobił Yuki rozgrzewa moje policzki. Dotknął mojej duszy, jak jeszcze nikt.W tamtej chwili gdyby tylko chciał mógłby mnie zniszczyć, ale nie zrobił tego. Powiedział, że przyszedł po odpowiedz, a ja jej nie udzieliłam, mimo to odszedł, zostawiając mi swój pocałunek, który wciąż jest żywy na moich ustach.

Zwariowałam. Musiałam zwariować. To wszystko. .. 

Spojrzałam na swoje dłonie, były całe w bandażach, ale i też moje nogi, kawałek brzucha i teraz dopiero to dostrzegłam moje oko. No tak zapomniałam, święte bestie. .. Jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu?  Jeszcze w takiej chwili. ..

Po policzku zaczęły spływać mi łzy. Byłam bezradna wobec własnych uczuć, dałam się ponieść emocjom. Jednak to uczucie, gdy jednym kiwnięciem palca mógł mnie zniszczyć. .. nigdy nie zapomnę.

- Obudziłaś się?  -  spytał zmartwiony Xerxesa, patrzył na mnie swoimi ciemnymi oczami, a ja znów nie potrafiłam powstrzymać wylewa emocji. Łzy płynęły jak opętane. Xerxes przytulił mnie mocno i głaskał delikatne po włosach. Nucił coś, co przypominało kołysankę. Odnalazłam chwilowy spokój w jego ramionach. Płakałam, płakałam i płakałam. Sama do końca nie widząc czemu. On wysłuchiwał tego nucąc nadal. Nic nie mówił, nie osadzał, po prostu był ze mną.
- Dziękuję - szepnęłam mu do ucha. - Dziękuję...

Nic nie odpowiedział tylko złożył delikatny pocałunek na moim czole jakby chciał zaznaczyć, że nic go nie obchodzi, bo zawsze będzie przy moim boku. Choć widziałam to bez jego słów, to ciągle miałam w głowie Yukiego, jego słowa i dotyk, gdybym tylko mogła zmyć je z siebie, ale nie potrafię i co najgorsze nie chce. Jestem beznadziejna.

Odsunęłam się od Xerxesa i spojrzałam mu w oczy. Nie pytał o nic, tylko patrzył na mnie i dotykał ocierając łzy. 

- Nawet jak płaczesz wyglądasz wspaniale, zwłaszcza, że jesteś zabandażowana niczym mumia - chciał nieco zażartować i rozluźnić atmosferę. Jednak ja nie potrafiłam się uśmiechnąć.
- Co się stało?  -spytał zmartwiony. Chciałam mu powiedzieć, ale. ..
-Pocałuj mnie, proszę - rzuciłam zrozpaczona, patrzył na mnie ze smutkiem.
- Jesteś cała poobijana i pogryziona, nie chce żeby coś Ci się stało - powiedział ciągle z tym swoim zmartwionym wzrokiem.
- Z tobą nic mi nie będzie - odparłam i nie czekając na nic zamknęłam drzwi do pokoju. Patrzyłam ciągle w jego oczy mając nadzieję, że znajdę w nich choć odrobinę tego co dał mi Yuki.
W końcu pocałował mnie, bardzo delikatnie, chciał nie zadawać mi bólu, moje ciało, aż płonęło. Rany po bestiach nadzwyczaj długo się goją nawet u mnie. Całował tak wspaniale i czule. Chciałam by zdarł ze mnie wszystkie te bandaże, by ujrzał moje poranione ciało, które na własne życzenie zraniłam.

Kochaliśmy się, tak jakbym była dla niego najcenniejszym skarbem. Uważał na mnie, a z jego twarzy nie z chodził wyraz zmartwienia. Nie mogę go winić, w końcu się o mnie martwi.
Uwielbiam go. Czułam go całą sobą, jego uczucia, które aż mnie onieśmielały. Ale i to miało swój koniec.

Przytulił mnie do siebie i ucałował.
- Wszystko w porządku? - spytał patrząc w moje oczy.
- Tak, teraz już tak - odparłam wtulając się w jego tors. Zasnęłam czując jak jego silne ciało oplata moje. Bezpieczeństwo tak nazywa się to co on mi daje cały czas. To coś bez czego nie potrafiłabym już żyć. 

Kolejne przebudzenie było już rano. Akurat Xerxes przykrywał mnie kołdrą.
- Nie zostawiaj mnie - rzuciłam chwytając go za rękaw koszuli. Spojrzał na mnie zaskoczony i uśmiechnął się. Ucałował mnie w czoło.
- Nigdy cię nie zostawię - obiecał. - Idę tylko po jedzenie. Musisz coś jeść. Zwłaszcza, że twoje rany są jeszcze nie wleczone, a święte bestie nieźle Cię pokiereszowały.
- Proszę. .. - dodałam pośpiesznie.
- Gladys.... - powiedział i przykucnął przy mnie. - Nie chcę naciskać, ale nie było by Ci lżej gdybyś powiedziała mi co Cię trapi?  Martwię się o ciebie, bo to do ciebie nie podobne. Uciekałaś przed czymś, a bestie wyczuły w tobie strach i zaatakowały. Nie broniłaś się. Gdyby nie Shiba, to nie wiem czy cokolwiek by z ciebie było. Nie chcę byś się bała. Chciałbym Cię chronić tylko powiedz mi czego się obawiasz. Jeśli chcesz zawołam Angeliki?
- Nie, chcę Ciebie, Xerxesie. Nie zostawiaj mnie. Nawet tu... -  objęłam się rękami i samoistnie zaczęłam trząść się,  znów to samo wspomnienie Yukiego. Xerxes znów mnie przytulił.
- Nigdy Cię nie zostawię, słyszysz? Zawsze będę u twego boku. Zawsze - mówił mi do ucha z głosem pełnym miłości.

Długo tak ze mną siedział, aż zapukano do drzwi. Wszedł przez nie Shiba.
- Nie w porę? - zapytał zaskoczony moim zapłakanym wyrazem twarzy.
- Nie w porządku - rzuciłam ocierając oczy.
- Przyszedłem zmienić bandaże - starał się wytłumaczyć.
- Pójdę po jedzenie, dobrze? Zaraz wrócę - powiedział Xerxes, a ja skinęłam głową, którą chwilę później ucałował i wyszedł. 
- To ty mnie znalazłeś, prawda? - zapytałam, gdy wyciągał z apteczki nowe bandaże.
- Owszem, myślałem, że to jakiś koszmar. Wszędzie była twoja krew. Nie wiem co się stało, ale gdyś jeszcze chwilę leżała tam... 
- Moje ciało by umarło - dokończyłam za niego.
- Gladys, nie wiem czemu się tak bałaś, ale z tego co wiem od bestii, to wyczuły w tobie coś okropnego. Same nie wiedziały co, ale w ich głowach wyświetliła się czerwona lampka i zaatakowały. Chciały cię zabić. Wszyscy są zaniepokojeni tym. Spałaś całe trzy dni. Xerxes kazał dać Ci spokój i nagrabił sobie u Najwyższego. Gdyby nie Lilith pewnie i oni zaczęli by walczyć.
- Rozumiem - zaczęłam ściągać z siebie stare bandaże. 
- No nie wygląda to źle - powiedział Shiba widząc moje ciało. Podeszłam w samej bieliźnie do lustra. Miałam jedną wielką szramę przechodzącą przez moje oko, jednak ono samo było w porządku. Brzuch miałam tak samo jakby przecięty w pół w poziomie. Nogi poszargane małymi znamieniami i ręce tak samo. Ogólnie wyglądałam jakbym wpadła w paszcze yeti, albo niedźwiedzia. 
- Nie powinnaś wstawać. Rany się otworzą. Musiałem szyć te na brzuchu u nogach. Niestety to na twarzy też musiałem szyć, mało co a pękła by ci czaszka.
- Dziękuję, Shiba. Zawiń mnie znów na mumię, proszę. 
- Ładnie to określasz - powiedział z uśmiechem i zaczął bandażować. Chwilę później dodał. - Oni wszyscy czekają zmartwieni. Powinnaś coś powiedzieć by się nie martwili.
- A co jeśli prawda jest tą najgorszą opcją? - spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- A czy to ty nie mówiłaś, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa? Zrobisz jak uważasz, ale przemyśl to dobrze - odparł pakując resztę bandaży i sprzątając po sobie. Zostawił mnie samą. Miał rację. Nie mogę wiecznie się bać, choć nadal czuję go na sobie.

Wzięłam z krzesła moją sukienkę i ubrałam ją. Nieco magii i już wyglądałam nieco lepiej. Xerxes właśnie wszedł do pokoju.
- Przepraszam, że tak długo. Najwyższy... - nie dokończył, bo zobaczył mnie ubraną. - Wybierasz się gdzieś? Powinnaś odpoczywać. 
- Zawsze będziesz ze mną, prawda? 
- Oczywiście.
- Więc powiem Ci wszystko, ale tylko tobie.
***********************************************

wtorek, 9 sierpnia 2016

Znane i (nie) lubiane, ale i tak warte przeczytania - Lektury szkole, które powinno się znać :D

Halo!

Witam, dzisiaj tak nieco inaczej.

Jak to mówią trzeba czytać książki. A nie ma innego nie raz przymusu niż szkoła. Dzisiaj chcę wam przedstawić listę, tych konkretnych książek, które polecam do przeczytania dla samych siebie. Czytanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a może nóż widelec się nawet spodoba.

1) Lalka - Bolesława Prusa - znana w świecie jako dzieło. Nielubiana za objętość. No nie dziwię się, ale napomknę, że jedna z moich ulubionych lektur szkolnych. A wierzcie mi nie lubię czytać czegoś gdy ktoś mi każe to czytać. Jednak "Lalka" była to jedną z nielicznych, które przeczytałam nawet z ciekawością. Wątek romantyczny, nieco zjechany, ale nie najgorszy dawał inne spojrzenie na świat i to, że miłość jest ślepa, jak dobrze wiemy. A ostatnio słyszałam, że po ślubie miłość odnajduje swój wzrok. :D

2) Dziady - Adam Mickiewicz - choć za Mickiewiczem nie przepadam, to muszę przyznać "Dziady" mu się udały. Mistycyzm, anioły, demony, bunt człowieka przeciw światu i Bogu, dla mnie to co najlepsze z romantyzmu. I ogólnie lubię takie dramaty. A wy?


3) Mówią, że za każdą zbrodnię jest kara, ale co zrobić gdy cokolwiek byś nie zrobił będzie i tak źle? Król Edyp - Sofoklesa, właśnie tak ma. Jak to mówią karma wraca ze zdwojoną siłą. A najgorsze jest to, że nawet się tego nie spodziewasz. Bohaterski wyczyn daje władzę, a niewiedza śmierć, tak pokrótce powiem o Edypie. Pomijając fakt, że samobójstwa tam popełnia się na każdym kroku w dodatku w pięknej scenerii antyku.

4) Ale jak już mowa o zbrodni nie można zapomnieć o Dostojewskim i jego "Zbrodni i Karze". Tak każdy zna dobrze te trzy słowa, nie tylko z tej książki, wszędzie są one nam wpajane. A autor pokazuje nam całą psychologię bohatera. Choć całość przedstawiona jest w Rosji w niezbyt urzekającej scenerii to dogłębnie widać zmiany w człowieku (normalnym człowieku), który zrobił coś złego. Bo jak wiadomo każda zbrodnia, kiedyś wyjdzie na jaw.

5) Wszędzie zbrodnia, to trzeba nam detektywa, a kto jest lepszy niż Sherlock Holmes? Artur Conan Doyle wykonał kawał dobrej roboty. Tego detektywa zna chyba każdy. Choć moje tomisko ma wszystkie jego dokonania i niestety nie przebrnęłam jeszcze przez całość, to za każdym razem sięgam po nie z zaciekawieniem, a nie powiem daje nie raz do myślenia i główkowania jak to możliwe. No, możliwe.

6) Pana Tadeusza chyba nie trzeba przedstawiać. Epopeja narodowa naszego Mickiewicza jest rozsławiona na wszystkie szkoły. Jednak i to jest w pewnym rodzaju coś interesującego. Bądź co bądź nie stało się to takie znane z byle powodu. Mówi o historii, o czymś wielkim, rozpala nadzieje i w ogóle jest cudowne, tyle że takie było dla wcześniejszych pokoleń uwikłanych w wojny, a nam teraz daje tylko, albo aż powiew przeszłości.

7) Zbliżając się do końca pozostaje nam "Granica" Zofii Nałkowskiej, która w sumie szału nie robi, gdyby nie romans stulecia, nieco kwasu i niechciana ciąża. Ta brzmi cudownie. Choć zaczynamy od rewolucji i kończy w sumie też na niej, to wiecie dobra historia, niezbyt udanego związku i relacji międzyludzkich.


8) To tak na koniec nie lektura, ale dla mnie coś obowiązkowego "Rok 1984" Georga Orwella. Przeczytałam przyznam szczerze przez Murakamiego i jego "1Q84" widzicie podobieństwo, prawda? No takie cuda. I muszę przyznać, że Wielki Brat patrzy, nie ważne gdzie jesteś. Bunt przeciw systemowi niszczy, ale to jedyna nadzieja na przyszłość.



Takim oto pięknym akcentem chcę zakończyć mój wykaz lektur (dla mnie) obowiązkowych.

Macie swoich faworytów?

Zachęcam do przeczytania. W końcu nic się nie traci, a zyskać można dużo.


Do napisania :*

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Przyjechały! !!

Yo !

Chwila czasu to oczywiście są dzieci i żyć nie dają, ale norma.

Wczoraj przywiozłam kuzynki do domu to teraz mam sajgon na kółkach.

Ale jak zawsze damy rady :)

Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸

piątek, 5 sierpnia 2016

Jestem Gladys #49 - Stara historia

*******************************************
- Chciałabym zacząć jak w starych bajkach, wiesz... Dawno, dawno temu..., ale ta historia jest starsza od każdej z tych bajek - zaczęła z lekkim uśmiechem. - Pełno w niej miłości, walki, krwi i nieszczęścia. Ale jak na to patrzę dziś, to był to początek tego co mamy teraz. - Nie chciałam jej przerywać, ale nie wiele rozumiałam z tego co Lilith ma na myśli, jednak nie miałam zamiaru się odezwać dopóki nie opowie tego co chce powiedzieć. Po chwili ciszy kontynuowała.
- Wiesz, że świat opiera się na pięciu segmentach. Pierwsze cztery to żywioły - ogień, woda, ziemia i powietrze, zaś piątym jest duch. Wszyscy widzą w nim oblicze Boga, który napędził pozostałe cztery i stworzył świat. Sama do końca nie wiem ile jest prawdy w tym, ale na pewno coś to wszystko napędziło do działania. Sama dobrze wiesz, że On istnieje. Choć Go nie widać, On jest. Kiedy stworzył mnie i Adama miałam być posłuszna, ale jestem i byłam zbuntowanym dzieckiem, przez to trafiłam do Piekła i tak już zostało. Jednak kiedy świat zaczął się rozwijać, tak samo powoli ewoluowało Niebo i Piekło. Obydwie te strony nie przepadały za sobą widząc w sobie najgorszych wrogów. Wtedy również nastąpił Upadek, gdy aniołowie zbuntowali się i zostali wyrzuceni z Raju. Zaledwie chwilę później nastała wojna Piekło versus Niebo. Sama już nie pamiętam kto to rozpoczął. Ja na czele armii mroku i upadłych aniołów u boku samego Lucyfera przeciw Serafinom - najwyższym dostojnikom Nieba. Walka trwała by pewnie pod dziś dzień, ale byli w końcu jeszcze ludzie. Ktoś, nikt nie wie kto, przyniósł tajemniczą kulę do jednej z małych wiosek. Kula miała magiczne moce, leczyła i uzdrawiała. Gdy nasza wojna przeszła na ludzkie ziemie i oni wzięli odwet. Trzy nacje walczyły o wygraną. W jednej z bitew zostałam ranna przez archanioły. Ukryłam się w jaskini by wyleczyć rany. Jednak niedługo potem ktoś jeszcze szukał w niej schronienia. To był Loxis, wtedy jako jeden z wybranych - Serafin. Odwieczni wrogowie w jednej jaskini oboje tak ranni, że nie mogliśmy się ruszyć. I co można robić kiedy walka jest nie możliwa? - zawiesiła na chwilę głos. - Zostaje rozmowa. I tak zanim się obejrzeliśmy, nasze wnioski były jednakowe. Ta wojna do niczego nie prowadzi. Piekło i Niebo musi istnieć by istniała równowaga. Choć to było szalone zaufanie między nami rosło. Choć różniliśmy się zaistniała więź. Nasze rozmowy usłyszało jedno z ludzkich dzieci. Zobaczyło nas i choć w pierwszej chwili myślałam, że nas wyda. Ten chłopiec poszedł po swoją starszą siostrę, która dzierżyła kulę, w tamtej chwili nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Kula uleczyła mnie i jego. I wtedy oboje postanowiliśmy to przerwać. Dziewczyna powiedziała do mnie wtedy: "To należy się Tobie. Zakończ tę wojnę". Oddała mi kulę, która w moich rękach przekształciła się w berło. Za jego pomocą miałam uleczyć ziemię. Dzieci odeszły, a ja miałam mętlik w głowie. Ruszyliśmy z Loxisem na pole walki, ale żadna ze stron już nie słuchała. Wszyscy wpadli w amok wojny, chcieli tylko nawzajem się pozabijać. Chciałam użyć berła, ale mnie samą ono odrzuciło. Loxis chwycił je razem ze mną i wtedy rozbłysło. Otworzyłam bramy Piekła i Nieba. A z góry odezwał się nieznany nam chór wzywający do powrotu. Przybyła Alice. Pierwsza Najwyższa. Szaleństwo ogarnęło skrwawioną ziemię. Anioły zostały siłą odesłane do Nieba, tak samo jak moja armia. Zostaliśmy sami, ja, Loxis, Alice i berło. Alice dotknęła z nami berła wypowiedziała kilka słów i potężna moc została uwolniona. Ziemia natychmiast wprost odzyskała swoją świetność. Potem dowiedziałam się również, że zadziałało to też na Niebo i Piekło. Zapanował tymczasowy pokój. Alice opuściła nas. Choć berło uzdrowiło świat to my byliśmy wyczerpani. Po raz kolejny ukryliśmy się w jaskini. Tym razem już nikt nas nie odwiedził. Pamiętam jak dziś jak patrzyłam na berło i zastanawiałam się dlaczego to akurat ja, dlaczego my. I choć wtedy wydawało się to nie istotne kto to zrobi, teraz myślę, że to musieliśmy być my. Rozmawiając o tym, co raz to bardziej nasza więź się zaciskała. I gdy o tym pomyśle, to były jedne z najlepszych czasów jakie przeżyłam. W jaskini żyliśmy pewnie z 3 lata, było nam dobrze, ale i to musiało się skończyć. Znalazł mnie jeden z moich dowódców, prosiłam, błagałam aby mnie nie wydał. Choć obiecał mi to. Niedługo potem przyszli po nas. Uwięzili mnie, a Loxisowi odcięli skrzydła i wsadzili do lochu. Byłam Panią Piekła a i tak byłam bez silna. Ale oni nie wiedzieli o berle i o tym, że skrywa ono moc. Zabrałam je i wróciłam do Piekła robiąc porządek. Uwolniłam się od zdrajców i pragnęłam ocalić Loxisa, ale był na skraju śmierci. Jego skrzydła zostały spalone. Nie wiedziałam co robić. Berło uratowało jego ciało, ale nie skrzydła. Znalazłam sposób, aby zrobić nowe. Aniołowi mogą wyrosnąć skrzydła ponownie jeśli połączy się z innym. Albo gdy będzie miał siłę i krew. Wiedziałam, że Loxis ma wystarczająco siły, potrzebna była więc krew. Nie mogłam pozwolić, aby jakikolwiek anioł zbliżył się do bram Piekieł, więc ofiarowałam mu moją. Na początku myślałam, że to nie zadziała w końcu jestem demonem, ale dawno temu na znak przymierza zawierało się krwawe przysięgi. Moją krew pili upadli, a ja piłam ich na zawarcie umowy. Więc miałam nadzieję, że to zadziała. I tak się stało. Jednak - zawiesiła znów głos. - Nie pamiętam tego zbytnio. Wszystko jest mgliste. Poszłam do komnaty Loxisa i rozcięłam nadgarstek. Pił z niego, a potem... bum, istne szaleństwo. Z tego co mi opowiadali służący cały pałac drżał i nikt nie mógł się dostać do naszego pokoju przez kilka dni. Po tym obudziliśmy się w łóżku i, i Loxis miał skrzydła, i ja. Tyle że piękno białych skrzydeł znikło, były tylko kruczoczarne. Aż nie mogliśmy uwierzyć. Jednak mimo wszystko nie mógł tak wrócić. Serafin z czarnymi skrzydłami to nie do pomyślenia. Zwróciłam się o pomoc do Alice. Loxis nie mógł zostać ze mną w Piekle, inaczej trafił by przed anielski sąd. I zapewne zostałby stracony. Alice znalazła wyjście. Loxis został z nią jako jej pomocnik i archanioł. Ofiarowała mu też moc potrzebną by zamaskować tę czerń. Ja musiałam wracać do Piekła. Wszystko było w rozsypce. Ale nastał pokój, który niebawem potwierdzono traktatem o równowadze we Wszechświecie. I od tamtej pory ja i Najwyższy nie możemy ingerować. Zachowałam berło, a jeszcze przed nastaniem Greya postanowiliśmy więcej się nie spotykać z Loxisem, w końcu tak powinno być lepiej. Aż do teraźniejszej sytuacji. Teraz już wiesz wszystko. Tę historię znają tylko trzy osoby - ja, Loxis i Alice, teraz znasz ją i ty - Gladys.

Stałam tam przez chwilę w bezruchu i bezdechu. Wiedziałam, że tą dwójkę coś łączy, ale taka historia... to dopiero petarda. Nie wiedziałam, co mogę powiedzieć. Loxis i Lilith przyglądali mi się trochę podejrzanie. Odetchnęłam głęboko.

- Naprawdę jestem w lekkim szoku. To wszystko... co ja mówię... Dlaczego nie powiedzieliście? Cała akcja z Danielem ... teraz już wiem dlaczego tak na niego patrzyłeś. I wiem też dlaczego Ty nie mogłaś znaleźć szczęścia. O jeju... aż ja poczułam wasze nieszczęście. By było lepiej, tak? Ale dla kogo? Czemu poświęciliście swoje szczęście? Może i ja się nie znam, dobrze wiecie, że sama szukam szczęścia w miłości i nie wychodzi mi za dobrze, ale... - nie umiałam wypowiedzieć wszystkich tych sprzecznych uczuć. Wiedziałam dlaczego tak zrobili. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, a jednak...
- Gladys - odezwał się w końcu Loxis. - To była nasza decyzja. Choć jest jak jest, to jest to dzięki naszym wysiłkom. Nie powiem Ci byś zrozumiała, ale byś zaakceptowała.
- Loxisie powiem tylko tyle. Zawsze chciałam dobra dla świata, ale za każdym razem gdy powiedzmy ratowałam ten świat jakaś cząstka mnie wołała, że to nie dla mnie. Choć cały czas tak myślę to teraz ten świat nie chce mnie zostawić w spokoju. Ale o jedno nadal pragnę walczyć o szczęście. Nie oddawajcie go tak łatwo. Lepiej być choć chwilę szczęśliwym niż przez wieczność czuć pustkę i samotność.

Moje słowa same płynęły, choć nie mam prawda nikomu robić kazań, to nie mogłam się powstrzymać. Zanim usłyszałam jakiekolwiek ich słowa odeszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Nie miałam powodu by być zła, a jednak czułam się okropnie. Ruszyłam nieświadomie prosto do mojego ogrodu róż. Gdziekolwiek bym nie była to miejsce zawsze daje mi odrobinę nadziei i nowej determinacji do działania. Zamiast zastanawiać się i martwić, powinnam się skupić na remedium. No tak moja krew... jak wiele rzeczy jeszcze nie wiem.

- Coś czułem, że Ciebie tu znajdę - usłyszałam głos za mną. Odwróciłam się. Yuki.
- Jak...?
- Nawet święte bestię nie wykryją kogoś, kto jest bez winy - odparł z uśmiechem i przysiadł się do mnie. - Zawsze podziwiałem twoje wyczucie piękna. W końcu to dzięki twojej pięknej buźce jestem teraz gdzie jestem i robię to co robię. Przyszedłem po odpowiedź. Twoje dzieci w zamian za Ciebie.
- Gdzie oni są?
- Spokojnie, bezpieczni. Wiesz, że ich bym nie skrzywdził. Ale taki interes niestety. Mnie też się nie uśmiecha gonić za tobą, ale szefostwo. Podobno zagrażasz im. Ale co zrobić, stare rody już tak mają.
- Dla kogo pracujesz? - Uśmiechnął się.
- Nie jestem głupi. A zresztą dobrze wiesz. Słodka Gladys, co oni wszyscy w tobie widzą. Nie widzą nawet połowy tego co ja. Gonią za twoją buźką, szukają drogi do twojego serca czy duszy, ale i tak nie znają nawet połowy twojej samotności. Znalazłaś braciszków, chcesz odbudowy rodu Kuranów, ale czy tego naprawdę pragniesz? To nie twoje marzenia, tylko twoich braci. Chcą twojego dobra, dla siebie, nie dla ciebie - dotknął mojego policzka, ja zamarłam. Jego dłonie były jednocześnie i zimne, i ciepłe - kojące. - Jesteś tylko kobietą w tym wielkim świecie, który tak bardzo Cię potrzebuje, a nie ofiaruje nic w zamian. Twoje szczęście jest tak liche i kruche, moje biedactwo.

Słuchałam jego monologu w zupełnym skupieniu, jakby każde jego słowo docierało wprost do mojego serca. Nie umiałam się opierać, kiedy mówił to takim głosem, jakby sam to znał, jakby wiedział to co ja, jak gdyby zmagał się jak ja z ciemnością i samotnością. Zupełnie nierealne stało się nagle takie rzeczywiste. Jakby ktoś rzucił czar i właśnie się spełniał. Słowa, które skrywają prawdę mojej duszy. Takie proste w jego ustach...

- Gladys, moje biedne słodkie dziewczę - rzucił z taką niebywałą czułością i zrozumieniem. Nie potrafiłam wykrztusić słowa, gdy jego dłoń wędrowała po mojej twarzy by zejść zaraz na szyję i ramię. Dotknął mojego czoła ustami tuląc mnie do siebie. - Czujesz to, prawda? Od tamtej pory, kiedy mnie sprowadziłaś, czujesz naszą słodką więź. Nie bądźmy wrogami - mówił patrząc mi w oczy i wnet całując moje usta, swoją równie słodką trucizną. Nim obudziłam się z tego snu, on zniknął. Byłam sama w ogrodzie z lekko napuchniętymi różanymi wargami i rumieńcem na twarzy. Sen czy jawa... zostałam spętana kajdanami trucizny jego słów. Choć wiedziałam, że to mój wróg, również wiedziałam, iż musi zniknąć. Zatem czemu czuję smutek...? A łzy skąd się wzięły?

Targana uczuciami, chciałam uciec. Zaczęłam biec... chciałam by brakło mi tchu, ale tak się nie stało. Zatrzymały mnie święte bestie, atakując ... Zupełnie bezradna widziałam jak moja krew tryska dookoła barwiąc biały krzak róży. Potem tylko czyjś krzyk i słodka ciemność mojej duszy.

Czarny motyl rozbłysł niczym milion gwiazd. Za nim stała tamta dziewczynka. To znowu ona. Przyszła po mnie z Piekła. Ale nie powiedziała słowa, uśmiechała się.

Motyl znikł.

Dziewczynka z nim.

Po raz kolejny.


**********************************************************

środa, 3 sierpnia 2016

Morning

Yo!

Chwila czasu to się pisze.

Obejrzałam wczoraj Projekt Lady no szaleństwo powiem wam. Dawno się tyle nie uśmiałam. Nie takie złe, na ogłupienie i rozluźnienia może być. Lepsze niż trudne sprawy czy ukryta prawda, a nawet sędzia Anna Maria Wesołowska. Także nie ma na co narzekać :P

Smutna wiadomość to taka, że Dexter mi się znudził i Outlander tak samo. Heh... Nawet anime mi się nie chce oglądać.

Założyłam konto na tweetrze możecie mnie znaleźć @clauduniadark96 nie ma szału, ale co tam kiedyś się może przyda :D

Miałam wene do Gladys, więc przez następne 2 tygodnie juz się nie spóźnię. Miałam tyle koncepcji jak to pociągnąć dalej, że aż ogłupiałam, jednak już wiem jak zakończyć tą akcje. No dobra do końcówki jeszcze daleko. W końcu gdy jedna historia się kończy to następna zaczyna :)

Jeśli jesteście źli za Kalendarz Literacki to wybaczcie, ale nie mam siły go pisać póki co. Przepraszam. ...

No to chyba tyle z ogłoszeń :p

Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Czarny Łabędź - i o co tyle szumu?




Yo!

Osłuchałam się wiele na temat tego filmu. Obejrzałam ... i....

Powiem tak nie ma szału.

Bardzo podobał mi się wątek bycia perfekcyjnym i ogólnie cała ta determinacja dążenia do tego. Postacie też całkiem dobrze się spisały. Nawet akcja z halucynacjami były okey.

Balet sam w sobie ma w sobie tę dumę i piękno, więc do tego nie mam ani jednego ale.

Jednak jeśli chodzi o akcje nauczyciel - uczeń, to nie za bardzo w tym wydaniu mnie to "urzekło".

Po za tym film niczego sobie. Dobrze się oglądało, choć myślałam, że będzie lepszy.

Ale tak to jest jak robią nagonkę a nic z niej potem nie ma.

Do napisania :*