************************************************
Długo czekał, aż w końcu zebrałam się do kupy i powiedziałam wszystko. Ze szczegółami.
Xerxes milczał cały ten czas i uważnie słuchał. Widziałam tylko jak wyraz jego oczu zmieniał się na każde moje słowo. Ten kalejdoskop uczuć w jego wzroku, chyba nigdy nie zapomnę. Gdy skończyłam nastąpiła cisza, której się spodziewałam. Nie wiem co mogę powiedzieć o atmosferze w tamtej chwili, bo sama czułam się okropnie. Ale tak jak powiedział Shiba, choćby była to najgorsza prawda, jest ona znacznie lepsza niż kłamstwo.
- Nie zrozum mnie źle, ale wtedy gdy powiedziałaś "Pocałuj mnie", chciałaś tylko sprawdzić czy wywołam u ciebie to samo co Yuki? - takie padło pierwsze pytanie. W sumie nie mogę się dziwić.
- Z jednej strony możliwe, że tak, ale moim głównym powodem było "zmycie" z siebie tego co zrobił i zastąpienie go. Przepraszam, że użyłam Ciebie, jednak jesteś dla mnie naprawdę ważny. Nie chcę robić wymówek, ani nic z tych rzeczy... Ja...
- Spokojnie. Rozumiem co chcesz powiedzieć - rzucił zamyślony. - Czyli musisz go unikać za wszelką cenę. Skoro jesteś na niego podatna muszę cię przed nim bronić byś nie zrobiła czegoś głupiego.
- Jesteś zły? - spytałam trochę nieśmiało i przepraszająco.
- Trochę wkurzony, ale nie na ciebie, tylko na niego. Nie umie trzymać łap przy sobie. Ale spokojnie, gdy tylko go spotkam wyrównam rachunki - zagroził, ale zaraz się do mnie uśmiechnął i rozłożył ramiona. - Choć do mnie - dodał, a ja wpadłam w jego objęcia bezwładnie. Uwielbiam go. Jest wspaniały. - Pamiętaj cokolwiek by się nie działo ja zawsze będę przy tobie. Cokolwiek by to nie było zawsze będę Cię kochał. Bez względu na wszystko - dokończył i pocałował mnie.
- Chcę być twoja i tylko twoja, Xerxesie - odpowiedziałam.
Gdy leżeliśmy razem zastanawiałam się co powiemy reszcie, w końcu będą chcieli wyjaśnień. A druga sprawa jak teraz pokonamy Yukiego i tych, którzy za nim stoją. Znów te niesforne pytania.
- Powiedź, Gladys... Wiem, że trochę za późno na takie pytania, ale i tak chciałbym wiedzieć. Czy ty... jesteś tego pewna?
- Nie rozumiem.
Xerxes patrzył w sufit z założonym rękami nad głową, wydawał się być w zupełnie innym świecie.
- Wiesz czasem mam wrażenie, że chcesz od tego uciec, ale zaraz potem wydaje mi się, że nie możesz bez tego żyć. Tego dreszczyku emocji, a raczej tego napięcia i stresu, zupełnie jakby to, że sama siebie krzywdzisz daje Ci mnóstwo energii i determinacji aby żyć dalej w tym szalonym świecie - mówiąc to nadal patrzył w sufit. - Jesteś dla mnie najważniejsza i liczę się z twoim zdaniem. Boję się jednak, że w pewnym momencie możesz się zatracić w tym szaleństwie, znów. Jestem o to ... hym... zazdrosny? Może tego nie widać, ale gdy nie mówisz mi wszystkiego zaczynam wariować. Wiem, że chcesz jak najlepiej, ale jestem tu by ci pomóc, byś mogła zrzucić choć trochę ciężaru z siebie na mnie. Nie wiem czy tego chcesz... czy chcesz podzielić się swoim życiem ze mną... Jakby nie patrzeć to nie sami wybraliśmy siebie, ale tak po prostu miało być. Czasem nienawidzę się za to, że należę do naszego rodu. Powinniśmy sami decydować, a nie być z góry osądzeni. A mimo że tak jest nadal Cię kocham, i nie mówię tu o miłości brata do siostry, a mężczyzny do kobiety. Co powinno być przecież chore, ale fakt, że jesteśmy wampirami czystej krwi zmazuje ten defekt... Ja... - spojrzał na mnie, a jego wzrok wydawał się zamglony i zagubiony. Dotknęłam jego twarzy dłonią i uśmiechnęłam się.
- Pokaż mi ją - powiedziałam. Zrobił zaskoczoną minę. - Ukaż mi swoją wampirzą stronę, chcę ją zobaczyć - dodałam. Nie protestował. Zamknął oczy, a po chwili gdy je otworzył rozbłysły szkarłatem. Piękne, pomyślałam. Nie zastanawiając się sama odsunęłam całą magię i moje oczy również przybrały ten sam kolor.
- Jesteśmy rodzeństwem, to prawda. Jednak to, że czujemy do siebie coś więcej nie ma z tym nic wspólnego. Może nawet tak jest lepiej. Ponieważ gdyby było inaczej, moglibyśmy się nigdy nie spotkać. Xerxesie bądź tylko mój - powiedziałam, a on znów spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Czy ty chcesz...?
- A ty nie?
- Pragnę tego, oczywiście, że tak.
- A więc... Pocałuj mnie, mój Wampirze - rzuciłam, a on podniósł się wziął mnie w ramiona. Przytulił. Ucałował w szyję. Raz jeszcze spojrzał mi w oczy i wgryzł się w moją szyję. Czułam ciepło i spływającą stróżkę krwi. Tak ten krwawy pocałunek złączy nas na wieki. Na zawsze.
Spojrzał znów na mnie, ucałowałam jego splamione usta, a następnie miejsce na szyi, w które chwilę później wbiłam swoje kły. Czułam go w sobie, jego życie, uczucia, wszystko. Moje pragnienie wzrastało. Czułam jak jego oddech powoli robi się cięższy. Odpuściłam, ale on dopiero zaczął, znów wgryzł się we mnie, a ja poczułam rozkosz, on też. Nasza krew mieszała się ze sobą zsyłając nas na granice szaleństwa. Zaczęliśmy się kochać jak szaleni, przygryzając się co chwila i dając upust szaleństwu. Jeśli ktoś by nas widział stwierdziłby, że straciliśmy resztki rozumu, cała pościel była obryzgana naszą krwią, ale nadal mieliśmy jej dość by czuć tę wspaniałą ekstazę. To było znacznie więcej niż wcześniej. I zrozumiałam, że przez całe życie czekałam właśnie na to.
Kiedy powoli ugasiliśmy pragnienie, przytuleni do siebie i uśmiechnięci schowaliśmy nasz mały sekret. Od tego momentu należeliśmy tylko do siebie. Niczym mąż i żona. Na nowo stałam się Gladys Kuran.
*******************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz