Translate

poniedziałek, 20 lutego 2017

Ja tylko używam: bazy pod cienie – Paese, Kobo

Hejka!
Ostatnio były bazy pod podkład a dziś zajmiemy się oczami. To mój ukochany temat, bo malować oczy uwielbiam J Odkąd zaczęłam się malować, zawsze miałam kłopot z trwałością cieni. Niestety dopiero w technikum dowiedziałam się dlaczego. Mam dość „tłuste” powieki i bez bazy to daleko mój makijaż by nie pociągnął. Pamiętam pierwsze cienie z chińczyka i ich ciągłe poprawianie na przerwie, bo to się rolują, a to zanikają i taka zabawa. Ale odkąd pojawił się w moim życiu YouTube i moja słodka Nee-chan zabrała mnie na małe zakupy, a do tego nieco później doszły rady AO w końcu chwyciłam swoją pierwszą bazę pod cienie. Była to baza z Essence I Love stage czy coś takiego, która całkowicie się nie sprawdziła i cienie wyglądały jeszcze gorzej. 

Ale nie poddałam się. Z tego co miałam dostępne znalazłam mój hit. Baza z Paese, była moją pierwszą dobrą bazą. Tak jak przystało po lekkim jej przypudrowaniu cienie trzymały się genialnie. I po dziś dzień jej używam, jedno takie opakowanko wystarczyło mi na prawie 2 lata praktycznie codziennego stosowania po prostu WOW! Dlatego serdecznie polecam.



Jednak wiecie jestem ciekawym człowiekiem i lubię nowości, więc testowałam dalej. Miałam bazę z Avonu, jednak ona u mnie nie sprawdziła się w ogóle. Miałam jeszcze bazę z Hean, która równie dobrze się spisywała. W moje rączki wpadła też próbka matowej bazy z ZOEVA i również bez zarzutów. Jednak sięgnęłam jeszcze po Kobo i nie zawiodłam się jak na razie. A to pewnie dlatego, że jest to ta sama fabryka co Hean. Mimo wszystko baza godna polecenia.


Wszystkie bazy są przeźroczyste, więc jeśli szukacie czegoś z kolorem to to nie to. Ale ja zawsze bazę przypudrowuję, więc jakieś wyrównanie powieki mam i mnie wystarcza. Także polecam J

Do napisania :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz