******************************************
Dark chciał się uspokoić zanim wejdzie do celi Alice, ale bardzo ciężko było mu to opanować. Zgłosił do rady, że chce ją przenieść w bardziej ustronne miejsce, ale jego wniosek nie został jeszcze rozpatrzony. I pewnie nigdy nie dojdzie do skutku, ale zawsze można spróbować.
Strażnicy go wpuścili bez zbędnych rozmów. Wszedł do środka. Kobieta siedziała na krześle i patrzyła w okno. Poczuł falę gniewu, ale zdusił ją w zarodku.
- Miałam przeczucie, że mnie odwiedzisz. Coś konkretnego cię do mnie sprowadza? - spytała nie odwracając wzroku i dotykając swojego coraz to większego brzucha. Nie umknęło to uwadze Darka.
- Chcę cię stąd przenieś - rzucił i usiadł naprzeciw niej.
- Niby dlaczego? Przecież mnie nienawidzisz.
- Nie dla ciebie, ale dla dziecka. Pozostało już tylko kilka miesięcy, nie chcę by cokolwiek się stało. Dlatego złożyłem radzie wniosek o pozostawienie cię pod moją jurysdykcją.
- I myślisz, że na to pójdą? Skąd możesz wiedzieć, że nie pomyślą sobie, iż czujesz coś do mnie i chcesz mnie stąd wydostać?
- Swoją prośbę dobrze umotywowałem. Gdybym mógł udusił bym cię własnymi rękami za wszystko co zrobiłaś, ale to nie należy do moich obowiązków.
- Nie wiedziałam, że aż tak trzymasz się zasad.
- Nie trzymam, ale robię to dla specjalnej osoby, która się tobą zajmie, gdy przyjdzie czas.
- Masz na myśli Gladys? Ona nie żyje, pogódź się z tym.
- A czy ja powiedziałem o kim mówię? - odparł z uśmieszkiem. - W każdym razie, szykuj się, bo możliwe niedługo opuścisz to dość nieprzyjemne miejsce na rzecz czegoś bardziej hym... wygodnego - dodał wstając z krzesła i uśmiechnął się słodko. Alice patrzyła na niego ze złością, ale nic nie powiedziała.
*********************************************
GAnge z małą pomocą Loli włamała się do Rady W. i przedostała się do pomieszczenia, gdzie rozegrała się pamiętna ostateczna rozgrywka. Nie było straży ale zauważyła kamery i czujniki ruchu. Kłopot, bo magia nie działała. Jednak Loli udało się to obejść i GAnge weszła niezauważona. Jednak znalezienie bransoletki nie było łatwe. Choć w pokoju nie dało się używać magii to jednak bransoletkę ukryto. Minęło dobre kilka chwil, aż w końcu GAngie udało się dostrzec ślad magii z bransoletki. Owe ślady prowadziły za ścianę. Używając po raz kolejny zdolności Loli wielka ściana ruszyła odkrywając przejście. Córka Gladys weszła do środka a zaraz za nią drzwi się zamknęły. Modliła się tylko by ani jej ojca ani Greya nie było w pobliżu.
Dotarła na miejsce. Pokój był mały i ciemny, tylko kilka świec paliło się dookoła wszystko było ukryte w półmroku. Jednak GAnge szybo znalazła to co chciała. Bransoletka wisiała na widoku. Zabrała ją i gdy tylko jej dotknęła poczuła obecność braci jej matki. Szybko uciekała z miejsca swojej kradzieży, by jak najszybciej schować bransoletkę i pojawić się znów w radzie na głosowaniu w sprawie wniosku Darka.
Idealnie w porę rzuciła zaklęcie kamuflujące, gdy weszła na salę obrad, zdziwiła się, że ani Greya ani jej ojca Zika nie było. Mimo wszystko głosowała na tak. Dark wypowiadał się o co mu chodzi i dlaczego postanowił ukryć pobyt Alice. A przewodniczący rady zgodził się. Wniosek zapadł pozytywnie rozpatrzony, bez większych obiekcji. Jak widać jej ojciec ani Grey nie zamierzali przekonywać Rady, albo po prostu nie zdążyli, pomyślała opuszczając salę.
******************************************
Zik wrócił do mieszkania chciał chwilę pomyśleć, ale na niewiele mu to przyszło, gdy zobaczył, że jego księga z pierwotną magią zniknęła. Natychmiast zadzwonił do Greya.
- Co się stało? - spytał Najwyższy z poirytowaniem.
- Moja księga zniknęła - rzucił blednąc Zik.
- Jaka księga?
- Ta, w której była nasza umowa z Alice.
- Cholera! - krzyknął Najwyższy. - Natychmiast wracaj do Rady.
*******************************************
- Jak to jej nie ma? - spytał Najwyższy starając się zachować ciszę.
- Nie wiem, ktoś ją ukradł.
- Dzieciaki?
- Nie, bo jeszcze wczoraj wieczorem była.
- To kto?
- Ktoś spokrewniony z Gladys - rzucił od razu Zik.
- Wybór jest dość duży.
- Księgę może otworzyć ktoś kto ma moją krew, więc wybór się zawęża.
- Dark? GAnge? Katrina? Andrejus?
- Najlepszy motyw jak dla mnie miałby Dark, albo GAnge...
- Co ja? - odezwał się głos zza ich pleców. Nie spodziewali się tego.
- Co tu robisz córeczko? - zapytał miło Zik odwracając szybko temat.
- Była na zebraniu rady. Dark je zorganizował.
- Czemu nikt mam nie powiedział? - zdziwił się Najwyższy.
- Na pewno Lola do was dzwoniła, mnie informowała pewnie ze 4 razy, żebym nie zapomniała. Sprawdźcie.
Spojrzeli na telefony, rzeczywiście kilkanaście nieodebranych.
- Też byłam zaskoczona, że was nie ma, ale wniosek przeszedł.
- Jaki wniosek? - zapytał Zik.
- Dark poprosił o wyłączny nadzór nad Alice, ku mojemu zaskoczeniu wysunął naprawdę mocne argumenty, więc rada nie miała zastrzeżeń. Alice zostanie przeniesiona w specjalne miejsce za jakąś godzinę.
- Co? Jak? Gdzie? - zaczął roztrzęsiony Grey.
- Czemu tak panikujesz? Jak dla mnie to dobry pomysł, tu za dużo osób ma do niej dostęp, a przecież do procesu powinna być pod ścisłym nadzorem, więc jest okey. A gdzie to nawet ja nie wiem. Tylko Dark i Przewodniczący znają jej przyszły pobyt i zresztą oboje złożyli przysięgę tajemnicy, więc dopiero w dniu procesu okaże się gdzie była.
- Aha - rzucił tylko Zik wściekły.
***********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz