Witajcie!!!
Nie było mnie przez kilka dni. Jak pewnie zauważyliście.
Tęskniliście?
Mam nadzieję, że tak.
Nie mam właściwie żadnych nowych wieści, ale jako że ostatnio uzależniłam się od youtube.pl to chciałabym polecić kilka kanałów odnośnie urody.
Zaczynam więc....
Pierwszy kanał to.... Digitalgirlworld13 oraz digitalgirl13. Są to dwa kanały tej samej przeuroczej Pani Hani. Można tam znaleźć wszystko jeśli chodzi o makijaż, recenzje, pierwsze wrażenia o techniki nakładania kolorówki itp., itd. Nic dodać nic ująć. Jeśli ktoś chce nauczyć się jak się malować to jest coś dla niego. Wystarczy obejrzeć kilka filmików, posłuchać dobrych rad i gotowe!!!
Następny w kolejności jest kanał Stylizacje2. Tu już jest nie tylko makijaż, ale i pielęgnacja, haule, porady, daily vlogi i wiele innych. Tak jak w opisie kanału. Można się poczuć jak na kawie z przyjaciółką :)
Nie mogło też zabraknąć RedLipstickMonster, która swoim humorem i uśmiechem podnosi na duchu, dając wspaniałe rady i wskazówki. Tu znajdziemy wszystko odnośnie pierwszych kroków w makijażu. Od podkładu po cienie, po konturówki, korektory, szminki itp. itd. No i oczywiście dawkę pozytywnego uśmiechu :)
Ale to nie wszystko ciesząca się u mnie jeszcze wielkim uznaniem jest Azjatycki Cukier, który przekazuje jak malują się Azjatki, jakich technik używają by naturalnie podkreślić swoje piękno. Można się wiele nauczyć prostych i szybkich sposobów by wyglądać naturalnie, ale jednocześnie kusząco i bajecznie :) Ponad to mamy tu jeszcze wiele innych rzeczy dotyczących Azji.
Z moich takich najnajnaj ulubieńców to koniec :)
Mam nadzieję, że zaglądniecie do tych pań, bo naprawdę warto !!!
Translate
wtorek, 29 kwietnia 2014
sobota, 26 kwietnia 2014
Na zawsze to jednak za długo...
Dawno nie pisałam.
Oj, dawno.
Dzisiaj bez szczególnego tematu ponieważ mam kolejną 18-stkę. Wybieram się dzisiaj do DD. Zapowiada się fajnie, mam tylko nadzieję, że dziewczyny z A tego nie zepsują. Ledwo trawię ich w szkole co będzie dziś ? Nie wiem, ale wiem że na mojej klasie się nie zawiodę <3
Nie chcę przedłużać jeszcze żalami, bo nie ma to sensu.
Powiem tylko krótko ciągle chodzi mi po głowie trzy słowa: gruba, brzydka, głupia.
Ponad to od 2 może 3 dni nachodzą mnie myśli, że źle zrobiłam idąc do tej szkoły. Wiem to głupie, bo chodzę już tam 2 lata, ale gdybym miała wybór nie wiem czy bym nie zrezygnowała. Hyh...
Miało być bez żalów, ale chyba się nie obejdzie.
Szczerze to nie wiem czego się spodziewać po sobie. Czasem sama siebie nie poznaję czy nie rozumie. Moje zachowanie jest dziwne. Czasem gram jakby to była scena a ja aktorka, która musi odegrać daną jej rolę, a innym razem jak marionetka, którą kieruje coś o czy nie ma pojęcia. To nie koniec. Zdarza się mi nie kontrolować nad słowami i mówię coś co rani innych, jednak moje słowa są prawdziwe, nie są kłamstwem, ale prawdą.
I feel so blue....
Tak mam doła, nie wiem dlaczego. Ale czy to u mnie dziwne? Nie. Dobra dość tego napiszę jeszcze może jutro jak tam po imprezie.
Mieć nadzieję że będzie dobrze???
Niech będzie....
Nadzieja jest....(chyba)
Oj, dawno.
Dzisiaj bez szczególnego tematu ponieważ mam kolejną 18-stkę. Wybieram się dzisiaj do DD. Zapowiada się fajnie, mam tylko nadzieję, że dziewczyny z A tego nie zepsują. Ledwo trawię ich w szkole co będzie dziś ? Nie wiem, ale wiem że na mojej klasie się nie zawiodę <3
Nie chcę przedłużać jeszcze żalami, bo nie ma to sensu.
Powiem tylko krótko ciągle chodzi mi po głowie trzy słowa: gruba, brzydka, głupia.
Ponad to od 2 może 3 dni nachodzą mnie myśli, że źle zrobiłam idąc do tej szkoły. Wiem to głupie, bo chodzę już tam 2 lata, ale gdybym miała wybór nie wiem czy bym nie zrezygnowała. Hyh...
Miało być bez żalów, ale chyba się nie obejdzie.
Szczerze to nie wiem czego się spodziewać po sobie. Czasem sama siebie nie poznaję czy nie rozumie. Moje zachowanie jest dziwne. Czasem gram jakby to była scena a ja aktorka, która musi odegrać daną jej rolę, a innym razem jak marionetka, którą kieruje coś o czy nie ma pojęcia. To nie koniec. Zdarza się mi nie kontrolować nad słowami i mówię coś co rani innych, jednak moje słowa są prawdziwe, nie są kłamstwem, ale prawdą.
I feel so blue....
Tak mam doła, nie wiem dlaczego. Ale czy to u mnie dziwne? Nie. Dobra dość tego napiszę jeszcze może jutro jak tam po imprezie.
Mieć nadzieję że będzie dobrze???
Niech będzie....
Nadzieja jest....(chyba)
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
22.58
Witajcie!!!
Wiem, ciekawi was pewnie co to za tytuł. Tak, toż to takie fascynujące. No dobra przyznam się. Nie chciało mi się nic szczególnego wymyślać, więc napisałam godzinę, o której zaczęłam pisać tego posta. :)
Nie mam co robić? O nie. Powinnam już dawno być w łóżku jak grzeczna dziewczynka, ale niestety. To nie u mnie.
Lany Poniedziałek dobiega końca. Przynajmniej u mnie tj. czasu polskiego. :)
Święta, Święta i już po świętach. Jak to szybko minęło, a ja oczywiście nic nie zrobiłam.
Jak to nic nie zrobiłam?! Przecież za subskrybowałam ponad 100 kanałów na You tube i niby ja nic nie zrobiłam??? :)
No, to cała moja mega działalność prowadzona przez te Święta.
Mam nadzieję, że były one lepsze u Was ... :)
Dawno nie było już takiego filmiku z moimi żalami. Zatęskniliście?
Bo ja bardzo!!!
Dzisiaj jednak żalów nie ma. Chyba. A może jednak? Nie.
Dobra poza jednym. Pojechałam kupić sukienkę no i wchodzę do jednego sklepu, drugiego i tak po kolei. Przymierzam multum tych sukienek. No i w jednym sklepie mówię, że widać mi w tej sukience brzuch. Nie należę do najchudszych osób i mogłabym zrzucić z 5 - 7 kilo, ale wiecie komu się chce? A tu sprzedawczyni z takim tekstem do mnie, że jak chce żeby sukienka dobrze leżała to mam się odchudzać. To mnie podburzyła jędza. Co ja dla sukienki mam się odchudzać??? Chyba by mnie pogięło. Pojechałam kupić sukienkę, która mi ten brzuszek zakryje, a nie żebym kupiła sukienkę i jeszcze się musiała do niej odchudzać. Co za wredna baba. Na świcie nie ma samych szczupłych ludzi. A po za tym moje odchudzanie wiąże się z efektem yo yo, więc na kichanie mi takie odchudzanie :P
Dobra nie zadręczam Was już.
Dobranoc :*
DO NAPISANIA :)
Wiem, ciekawi was pewnie co to za tytuł. Tak, toż to takie fascynujące. No dobra przyznam się. Nie chciało mi się nic szczególnego wymyślać, więc napisałam godzinę, o której zaczęłam pisać tego posta. :)
Nie mam co robić? O nie. Powinnam już dawno być w łóżku jak grzeczna dziewczynka, ale niestety. To nie u mnie.
Lany Poniedziałek dobiega końca. Przynajmniej u mnie tj. czasu polskiego. :)
Święta, Święta i już po świętach. Jak to szybko minęło, a ja oczywiście nic nie zrobiłam.
Jak to nic nie zrobiłam?! Przecież za subskrybowałam ponad 100 kanałów na You tube i niby ja nic nie zrobiłam??? :)
No, to cała moja mega działalność prowadzona przez te Święta.
Mam nadzieję, że były one lepsze u Was ... :)
Dawno nie było już takiego filmiku z moimi żalami. Zatęskniliście?
Bo ja bardzo!!!
Dzisiaj jednak żalów nie ma. Chyba. A może jednak? Nie.
Dobra poza jednym. Pojechałam kupić sukienkę no i wchodzę do jednego sklepu, drugiego i tak po kolei. Przymierzam multum tych sukienek. No i w jednym sklepie mówię, że widać mi w tej sukience brzuch. Nie należę do najchudszych osób i mogłabym zrzucić z 5 - 7 kilo, ale wiecie komu się chce? A tu sprzedawczyni z takim tekstem do mnie, że jak chce żeby sukienka dobrze leżała to mam się odchudzać. To mnie podburzyła jędza. Co ja dla sukienki mam się odchudzać??? Chyba by mnie pogięło. Pojechałam kupić sukienkę, która mi ten brzuszek zakryje, a nie żebym kupiła sukienkę i jeszcze się musiała do niej odchudzać. Co za wredna baba. Na świcie nie ma samych szczupłych ludzi. A po za tym moje odchudzanie wiąże się z efektem yo yo, więc na kichanie mi takie odchudzanie :P
Dobra nie zadręczam Was już.
Dobranoc :*
DO NAPISANIA :)
niedziela, 20 kwietnia 2014
Życzenia :)
Moi Mili!!!
Tak właśnie to jest w Kwietniu, że przychodzi taki czas jak święta Wielkanocne...
Dziś oto ten Wielki Dzień.
Z tej więc racji, pragnę złożyć wszystkim najlepsze życzenia. Moja działalność blogowa nie jest zbyt długa, możliwe również, że nie mam zbyt wielu czytelników, ale Dziękuję Wszystkim, którzy poświęcili dla mnie czas :*
Wiele dla mnie znaczy to, że ktokolwiek chce to czytać, ponieważ wtedy mam motywację do tego by dalej pisać i poczuć, że ktokolwiek chce mnie wysłuchać.
Jestem niezmiernie wdzięczna :)
Dziękuję :*
Wszystkiego Najlepszego,
Szykownego Barana,
co do stołu z kurczakiem zasiada,
wielkiego Królika,
który cały czas w koszyku bryka,
niezmierzoną ilość jajek,
a z nich wielu pisanek,
wysokiej rzeżuchy
i by wypełniły się wszystkie brzuchy.
Jutro natomiast wielkiego lania,
bo to dni Zmartwychwstania Pana !!!
http://images5.fanpop.com/image/photos/30400000/easter-anime-30401623-620-620.jpg
Tak właśnie to jest w Kwietniu, że przychodzi taki czas jak święta Wielkanocne...
Dziś oto ten Wielki Dzień.
Z tej więc racji, pragnę złożyć wszystkim najlepsze życzenia. Moja działalność blogowa nie jest zbyt długa, możliwe również, że nie mam zbyt wielu czytelników, ale Dziękuję Wszystkim, którzy poświęcili dla mnie czas :*
Wiele dla mnie znaczy to, że ktokolwiek chce to czytać, ponieważ wtedy mam motywację do tego by dalej pisać i poczuć, że ktokolwiek chce mnie wysłuchać.
Jestem niezmiernie wdzięczna :)
Dziękuję :*
Wszystkiego Najlepszego,
Szykownego Barana,
co do stołu z kurczakiem zasiada,
wielkiego Królika,
który cały czas w koszyku bryka,
niezmierzoną ilość jajek,
a z nich wielu pisanek,
wysokiej rzeżuchy
i by wypełniły się wszystkie brzuchy.
Jutro natomiast wielkiego lania,
bo to dni Zmartwychwstania Pana !!!
http://images5.fanpop.com/image/photos/30400000/easter-anime-30401623-620-620.jpg
Uśmiechajmy się !!!
Hejka!!!!
Zapytałby ktoś co mnie skłoniło do napisania tego posta? Już wam pokażę co:
Nie wiem skąd konkretnie jest ten słodki przekaz, ale mnie uwiódł znalazłam go na facebook`u u siebie. Piękny przekaz, bardzo mi się spodobał. Dlatego dzisiejszy temat to :
Zapytałby ktoś co mnie skłoniło do napisania tego posta? Już wam pokażę co:
Nie wiem skąd konkretnie jest ten słodki przekaz, ale mnie uwiódł znalazłam go na facebook`u u siebie. Piękny przekaz, bardzo mi się spodobał. Dlatego dzisiejszy temat to :
UŚMIECH!!!
Kto się nie uśmiecha jest nieszczęśliwy?
Uśmiech od zawsze kojarzony był ze szczęściem i ja też tak uważam, ale nie raz przynajmniej u mnie - uśmiech przysłania moje łzy. To zapewne głupie, ale uśmiech nie zawsze łączy się ze szczęściem. Nie raz stosuje się go by wybrnąć z jakiejś ciężkiej sytuacji albo gdy nie wie się co powiedzieć. Może również przykryć nasz smutek. Uważam jednak, że prawdziwy uśmiech jest rozpoznawalny i można go odróżnić od reszty :)
Uśmiech jest naturalnym zjawiskiem, gdy jesteśmy szczęśliwi. Pamiętam jak nie miałam internetu chyba przez 2 albo 3 tygodnie a potem jak przyjechali panowie i naprawili pojawił się mimowolnie uśmiech jak banan od ucha do ucha. Nawet nie wiedziałam kiedy, a tu proszę pojawił się :)
Słodziaki, nieraz szczęście jest aż takie duże, że płaczemy uśmiechając się przez łzy. Nie wiem jak wam, ale mnie się to często zdarza, jestem okropnie sentymentalna i bardzo szybko się wzruszam :) Takie moje uroki :P Po za tym tak jak czekolada, uśmiech zbliża ludzi. Na kogokolwiek by nie spojrzeć uśmiech zawsze dodaje uroku !!!
Jak można zauważyć na obrazku uśmiechy są różne, jedne złowrogie inne radosne, a jeszcze inne rozmarzone :)
No to była taka krótka pogawędka o uśmiechu, który zawsze powinien gościć na twarzy w najszczęśliwszej formie :)
PS: Każde zdjęcie od tego posta ściągnięte z grafiki google.pl będzie linkowane, więc jeśli chcecie odwiedzić witrynę, na której umieszczone jest zdjęcie wystarczy na nie kliknąć. Chyba, że są to zdjęcia z mojego komputera :)
DO napisania :)
sobota, 19 kwietnia 2014
Buty, buty jak ja kocham buty!!!
Hejo!!!
W tym poście o tym co uwielbiam i na czym mam bzika czyli.....
W tym poście o tym co uwielbiam i na czym mam bzika czyli.....
BUTY!!!!
Było już ogólnie o modzie, więc czas na buty.
Ktoś mógłby powiedzieć, że mam hopsia na tym punkcie, bo to w sumie prawda.
Kocham buty a w szczególności na wysokim obcasie!!!
Może to nie jest takie dziwne, bo jestem kobietą, w końcu każda z nas (prawdopodobnie) lubi chodzić w obcasach. Mam taką nadzieję.
Za co kocham te dwa małe cudeńka? Przede wszystkim za ich różnorakie rodzaje i wzory. Za to, że pokazują naszą pupę z "lepszej" strony i możemy być wyższe!!! Nie jestem niska, ale i tak lubię górować nad innymi. :)
Pozwalają się dowartościowywać, co również jest ważne :)
Komuś może się wydawać poco w ogóle poruszyłam ten temat? Dlaczego to zrobiłam? Ano dlatego, że kogoś może nie obchodzić jakie buty ma na nogach, ale dla kogoś buty mogą być naprawdę ważne. Na przykład dla mnie. Może to głupie, ale uważam, że po butach można poznać człowieka. Może nie w dosłownym znaczeniu, ale przynajmniej poznać jego charakter np. czy jest elegantem i strojnisiem czy woli luzacki styl i za bardzo się nie przejmuje wyglądem. Takie błahe rzeczy mogłoby się wydawać, ale przy pierwszej ocenie są ważne. Nie żebym była jakaś kopnięta na tym punkcie, bo nie patrzę od razu na buty człowieka zamiast na niego, żeby nie było. Po prostu uważam, że buty to wizytówka człowieka. :)
No to chyba koniec moich wywodów na temat butów, krótko. Ma nadzieję, że nie zanudziłam nikogo na śmierć :)
Dzięki za wytrwanie do końca :*
Zapraszam ponownie :3
Do napisania:)
czwartek, 17 kwietnia 2014
Moda dla kobiety...
Cześć!!!
Dziś jakże miły temat dla pań : MODA!!!
Która z kobiet nie lubi zakupów? Która nie interesuje się nowymi trendami? Wiem, że są takie osoby, ale i tak stanowczą większość tworzą panie, które jednak zwracają uwagę na trendy np. tegoroczny sezon wiosenny odznacza się bielą i pomarańczowymi ustami. Skąd to wiem? Proste wystarczy włączyć you tube i wszystko gotowe.
Tak się tylko wydaje, ale bardzo duży wpływ ma na nas środowisko,w którym przebywamy. Kiedy ktoś ma jakąś nową rzeczy, to my prędzej czy później również taką chcemy mieć. Pamiętam jak była moda na Air max`y - kiedy AO przyszła w nich do szkoły to tydzień później połowa szkoły już sobie takie sprawiła. Nie wiem czy to przez nią czy ogólnie zapanował taki trend i każdy chciał je mieć, ale taka prawda każdy chciał je mieć. Teraz to już przeszło. Ale mogę się założyć, że niebawem znów coś takiego się pojawi i na to nie mamy większego wpływu, bo nowe trendy ciągle się tworzą.
Przyjaciele są doskonałymi pomocnikami. Wie każdy nie od dziś, że kobiety lubią chodzić na zakupy w większej grupie przynajmniej parze. Bo jakie to są zakupy samej? Chyba tylko po waciki :)
Zanim cokolwiek się kupi trzeba wpierw po przymierzać miliony innych ubrań, aby wreszcie określić w czym wygląda się na prawdę dobrze. To podstawa. Wygląd dla kobiety to ważna rzecz i każda kobieta powinna wiedzieć, że jest piękna :) Bo nie ma brzydkich kobiet !!! :*
Na każdą okazję coś innego. Jakże by inaczej? Panie mają to do siebie, że mają więcej do wyboru niż panowie, którzy pozwalają sobie jedynie na spodnie, koszulę czy krawat. Kobiety mają sukienki, spódnice, rajstopy, pończochy i przede wszystkim szpilki. ( Nie ujmuję tu panów, którzy chodzą w kobiecych ciuszkach, chodzi mi o mężczyzn tych powiedzmy naturalnych)
Kobiety mają znacznie większy wybór niż panowie przez co jeszcze większe powstają dylematy przy zakupach, ale czy nie warto?
Oczywiście, że warto, bo efekty są !!!
Moda zmienia się tak szybko jak pogoda. Nigdy nie wiadomo co będzie modne jutro, ale tak naprawdę nie ważne co człowiek ubierze, wystarczy, że będzie mu pasowało. Do wzrostu, postury, twarzy, włosów. Wtedy po pierwsze człowiek wygląda dobrze a po drugie lepiej się czuje. Moda jest ważna, ale ważniejsi jesteśmy my. Moda ma za zadanie nam tylko pomóc, ale nie oszukujmy się co na jednym wygląda super na nas nie koniecznie tak musi wyglądać. Nie dajmy się więc zwieść. Ubierajmy się tak jak lubimy i podkreślajmy swoje piękno, to naturalne piękno!!!
Sama ostatnio miałam dylemat co ubrać na 18-stkę do kolegi z klasy. Mama przyniosła mi całą wielką reklamówkę sukienek, spódnic i bluzek, ponieważ na mieście nie znalazłam nic fajnego. Ale prawdopodobnie i tak będę musiała iść jeszcze raz :) Wracajmy jednak do tematu. Przyniosła mi te wszystkie ciuchy a ja wybrałam tylko jedną spódnicę chyba z 10 i bluzkę też chyba z 10 albo 8 już nie wiem. Sukienki niestety się mi nie udały. Moje kształty są nieco wypuklejsze i nie wszystko wygląda na mnie ładnie, ale przecież tego ciałka nigdy za wiele, jednak też pasuje by nie było aż nazbyt wiele :)
Mam nadzieję, że mój krótki wywód o modzie spodobał, a przynajmniej nie był aż tak zły skoro dotrwałeś do końca. :)
Pozdrawiam i zapraszam ponownie!!!
Do napisania :)
Dziś jakże miły temat dla pań : MODA!!!
Która z kobiet nie lubi zakupów? Która nie interesuje się nowymi trendami? Wiem, że są takie osoby, ale i tak stanowczą większość tworzą panie, które jednak zwracają uwagę na trendy np. tegoroczny sezon wiosenny odznacza się bielą i pomarańczowymi ustami. Skąd to wiem? Proste wystarczy włączyć you tube i wszystko gotowe.
Przyjaciele są doskonałymi pomocnikami. Wie każdy nie od dziś, że kobiety lubią chodzić na zakupy w większej grupie przynajmniej parze. Bo jakie to są zakupy samej? Chyba tylko po waciki :)
Zanim cokolwiek się kupi trzeba wpierw po przymierzać miliony innych ubrań, aby wreszcie określić w czym wygląda się na prawdę dobrze. To podstawa. Wygląd dla kobiety to ważna rzecz i każda kobieta powinna wiedzieć, że jest piękna :) Bo nie ma brzydkich kobiet !!! :*
Na każdą okazję coś innego. Jakże by inaczej? Panie mają to do siebie, że mają więcej do wyboru niż panowie, którzy pozwalają sobie jedynie na spodnie, koszulę czy krawat. Kobiety mają sukienki, spódnice, rajstopy, pończochy i przede wszystkim szpilki. ( Nie ujmuję tu panów, którzy chodzą w kobiecych ciuszkach, chodzi mi o mężczyzn tych powiedzmy naturalnych)
Kobiety mają znacznie większy wybór niż panowie przez co jeszcze większe powstają dylematy przy zakupach, ale czy nie warto?
Oczywiście, że warto, bo efekty są !!!
Moda zmienia się tak szybko jak pogoda. Nigdy nie wiadomo co będzie modne jutro, ale tak naprawdę nie ważne co człowiek ubierze, wystarczy, że będzie mu pasowało. Do wzrostu, postury, twarzy, włosów. Wtedy po pierwsze człowiek wygląda dobrze a po drugie lepiej się czuje. Moda jest ważna, ale ważniejsi jesteśmy my. Moda ma za zadanie nam tylko pomóc, ale nie oszukujmy się co na jednym wygląda super na nas nie koniecznie tak musi wyglądać. Nie dajmy się więc zwieść. Ubierajmy się tak jak lubimy i podkreślajmy swoje piękno, to naturalne piękno!!!
Sama ostatnio miałam dylemat co ubrać na 18-stkę do kolegi z klasy. Mama przyniosła mi całą wielką reklamówkę sukienek, spódnic i bluzek, ponieważ na mieście nie znalazłam nic fajnego. Ale prawdopodobnie i tak będę musiała iść jeszcze raz :) Wracajmy jednak do tematu. Przyniosła mi te wszystkie ciuchy a ja wybrałam tylko jedną spódnicę chyba z 10 i bluzkę też chyba z 10 albo 8 już nie wiem. Sukienki niestety się mi nie udały. Moje kształty są nieco wypuklejsze i nie wszystko wygląda na mnie ładnie, ale przecież tego ciałka nigdy za wiele, jednak też pasuje by nie było aż nazbyt wiele :)
Mam nadzieję, że mój krótki wywód o modzie spodobał, a przynajmniej nie był aż tak zły skoro dotrwałeś do końca. :)
Pozdrawiam i zapraszam ponownie!!!
Do napisania :)
środa, 16 kwietnia 2014
Festiwal Diabłów
Heyo!!!
To znowu ja. Pewnie zastanawia was tytuł posta. Ano widzicie ostatnio (dobra jakieś 2 tygodnie temu) złapałam w Empiku kalendarz Beaty Pawlikowskiej "Rok Dobrych Myśli" no i tak patrzę i patrzę a tam multum dziwnych świąt. I tak właśnie odnosi się to do tytułu :)
Festiwal Diabłów odbywa się od 13-20 kwietnia w Prizzi na Sycylii. Nie wiem o nim za wiele, a właściwie to nic. Ale co tam, mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Jednak jest to dobry temat. Akurat jesteśmy przed świętami Wielkanocnymi, więc co wy na to by poruszyć dość kontrowersyjny temat "Czy człowiek wierzy w nadnaturalne rzeczy?"
Może dla niektórych to głupie pytanie i zgodzę się, że nie należy do najmądrzejszych, jednak każdy ma własne zdanie na ten temat. Byłoby mi trochę głupio powiedzieć, że nie wierzę w owe rzeczy, z choćby jednej racji, ponieważ wierzę w Boga.
Taka prawda. Bóg np. dla ateistów to zupełny wymysł. Dlatego nie mogę powiedzieć, że nie wierzę, bo taka prawda, że aby wierzyć w jedno muszę wierzyć w drugie, w tych wypadkach nie ma wyboru. Nie da się np. wierzyć w Boga a w szatana już nie. No bo jak? Szatan a Bóg to jak dwie strony tej samej monety, nie może istnieć jedna bez drugiej. Mogę się mylić, nie mówię że nie, jeśli jednak tak jest, chcę wiedzieć na czym polega błąd mojego rozumowania.
Jak każdy człowiek mogę się mylić, więc proszę o skorygowanie mnie, jeśli trzeba. Po za tym (przynajmniej ja tak wyczytałam, może opatrzne, nie wiem) w Dziesięciu Przykazaniach, kiedy mowa, "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną" pisze, że inni bogowie istnieją. Kontrowersja, wiem. Tymi bogami mogą być oczywiście: pieniądze, sława itp. itd. Ale równie dobrze można pomyśleć o innych bogach np. z innych religii gdzie wierzą w większą ilość bóstw, bo taka prawda nie jest to konkretnie wyłożone. A jeśli nie mamy konkretów to różnych rzeczy można się domyślać. A wiadomo domysły mogą być równie prawdziwe jak i mylne.Coś podkusiło mnie by zaglądnąć do Kompendium Kościoła Katolickiego i oto co znalazłam. W księdze Wyjścia rozdział 20 wersety od 2-17 pisze dobitnie, że człowiek ma czcić tylko i wyłącznie jedynego Boga, który jest Bogiem zazdrosnym. Mogę więc wnioskować, że po przeczytaniu tego wersetu Bóg chce być jedynym, a tu wychodzi, że są inni oprócz Niego. Oczywiście są to tylko moje domysły i proszę nie podchodzić do tego zbyt poważnie.
Pod względem religijnym przyznam szczerze powątpiewam w pewne sprawy. Nie będę się tu zbyt zagłębiać, bo nie ma po co.
Wracając jednak do tematyki z tematu, czyli festiwal diabłów. Cóż mogę o tym napisać. A w sumie jak już jesteśmy w "innym" świecie, to co mi szkodzi wystrzelić małą teorię prosto z kosmosu? Nic :)
Zakładając, że wszystko co "inne" istnieje. Mogę śmiało obstawiać, że podczas festiwalu diabłów sam głównodowodzący diabeł wychodzi przed resztę swoich poddanych i mówi : "Jak niestety co roku pozwalam wam zaznać trochę "wolności" róbta co chceta byćta tyko złym!!"
Oczywiście to takie żarty :) Nic z pewnością takie się nie wydarzy, przynajmniej ja nie mam możliwości się o tym dowiedzieć, jak macie dajcie znać :)
Wystarczy już chyba tych "dziwnych" wywodów. :)
Pozdrawiam i życzę udanego festiwalu!!!
Do NApisania:)
To znowu ja. Pewnie zastanawia was tytuł posta. Ano widzicie ostatnio (dobra jakieś 2 tygodnie temu) złapałam w Empiku kalendarz Beaty Pawlikowskiej "Rok Dobrych Myśli" no i tak patrzę i patrzę a tam multum dziwnych świąt. I tak właśnie odnosi się to do tytułu :)
Festiwal Diabłów odbywa się od 13-20 kwietnia w Prizzi na Sycylii. Nie wiem o nim za wiele, a właściwie to nic. Ale co tam, mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Jednak jest to dobry temat. Akurat jesteśmy przed świętami Wielkanocnymi, więc co wy na to by poruszyć dość kontrowersyjny temat "Czy człowiek wierzy w nadnaturalne rzeczy?"
Taka prawda. Bóg np. dla ateistów to zupełny wymysł. Dlatego nie mogę powiedzieć, że nie wierzę, bo taka prawda, że aby wierzyć w jedno muszę wierzyć w drugie, w tych wypadkach nie ma wyboru. Nie da się np. wierzyć w Boga a w szatana już nie. No bo jak? Szatan a Bóg to jak dwie strony tej samej monety, nie może istnieć jedna bez drugiej. Mogę się mylić, nie mówię że nie, jeśli jednak tak jest, chcę wiedzieć na czym polega błąd mojego rozumowania.
Jak każdy człowiek mogę się mylić, więc proszę o skorygowanie mnie, jeśli trzeba. Po za tym (przynajmniej ja tak wyczytałam, może opatrzne, nie wiem) w Dziesięciu Przykazaniach, kiedy mowa, "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną" pisze, że inni bogowie istnieją. Kontrowersja, wiem. Tymi bogami mogą być oczywiście: pieniądze, sława itp. itd. Ale równie dobrze można pomyśleć o innych bogach np. z innych religii gdzie wierzą w większą ilość bóstw, bo taka prawda nie jest to konkretnie wyłożone. A jeśli nie mamy konkretów to różnych rzeczy można się domyślać. A wiadomo domysły mogą być równie prawdziwe jak i mylne.Coś podkusiło mnie by zaglądnąć do Kompendium Kościoła Katolickiego i oto co znalazłam. W księdze Wyjścia rozdział 20 wersety od 2-17 pisze dobitnie, że człowiek ma czcić tylko i wyłącznie jedynego Boga, który jest Bogiem zazdrosnym. Mogę więc wnioskować, że po przeczytaniu tego wersetu Bóg chce być jedynym, a tu wychodzi, że są inni oprócz Niego. Oczywiście są to tylko moje domysły i proszę nie podchodzić do tego zbyt poważnie.
Pod względem religijnym przyznam szczerze powątpiewam w pewne sprawy. Nie będę się tu zbyt zagłębiać, bo nie ma po co.
Wracając jednak do tematyki z tematu, czyli festiwal diabłów. Cóż mogę o tym napisać. A w sumie jak już jesteśmy w "innym" świecie, to co mi szkodzi wystrzelić małą teorię prosto z kosmosu? Nic :)
Zakładając, że wszystko co "inne" istnieje. Mogę śmiało obstawiać, że podczas festiwalu diabłów sam głównodowodzący diabeł wychodzi przed resztę swoich poddanych i mówi : "Jak niestety co roku pozwalam wam zaznać trochę "wolności" róbta co chceta byćta tyko złym!!"
Oczywiście to takie żarty :) Nic z pewnością takie się nie wydarzy, przynajmniej ja nie mam możliwości się o tym dowiedzieć, jak macie dajcie znać :)
Wystarczy już chyba tych "dziwnych" wywodów. :)
Pozdrawiam i życzę udanego festiwalu!!!
Do NApisania:)
Etykiety:
"inne",
Bóg,
człowiek,
diabeł,
festiwal,
interpretacja,
kalendarz,
kontrowersja,
nie realne,
refleksja,
rozmyślania,
supernatural,
wiara,
życie
wtorek, 15 kwietnia 2014
Czym się tak stresować? Czyli stres, którego każdy zna.
Welcome to my blog!!!
Dzisiejszy temat: STRES.
Krótkie słówko, a nie kojarzące się zbyt dobrze. Niestety.
A więc czym jest ten stres?
"Jest to stan napięcia spowodowany trudną sytuacją, z którą nie umiemy sobie poradzić. Sytuacja stresowa wywołuje zagrożenia psychiczne i fizyczne." - Tak brzmi regułka. A myślę, że nie trzeba jej tłumaczyć, bo jest w miarę jasna. :)
Znany wszystkim i nawet się dzieli...
Wyróżniamy dwa typy stresu:
- pozytywny, który zagrzewa nas do działania;
- negatywny, który nas dręczy i męczy nie dając chwili wytchnienia. Nie przyjemny i ogólnie nie polecam :(
A niby dlaczego Stres powstaje?
Różnie można zakładać dlaczego stres powstaje. Stresory (bodźce) mogą być różne. Mają na nas wpływ, czy to pozytywny czy negatywny w zależności od stopnia stresora i naszej psychiki.
( Coś czuję się jak na wykładzie :P )
Jakie mogą być stresy negatywne?
Pewnie każdemu zdarzyło się zestresować. Niekiedy nie wynika to z naszej winy, bo na przykład wydarzyło się coś dramatycznego o rozmiarze katastrofy np. jakiś wulkan wybuchnął albo powódź i człowiek się stresuje co z nim będzie itp. Ale może to być również coś bardziej normalnego jak wyrzucenie z pracy, rozwód czy zgubienie kluczy. Kto to wie?
Stres może działać krótko np. gdy dostaniemy jedynkę z odpowiedzi, no cóż życie, każdemu może się zdarzyć. Może się również cyklicznie powtarzać, albo chronicznie, kiedy jeden stres nakłada się na drugi np. tracimy pracę, mamy dziecko w szpitalu, a tu jeszcze komornik nas goni i gubimy klucze od samochodu. Inaczej mówiąc kiedy wszystko sypie nam się na głowę. ( moje przykłady są wzięte z głowy i głupie też, ale mam nadzieję, że przynajmniej obrazowe :) )
Możemy również podzielić stres ze względu na czynniki:
-biologiczny - czyli nasze ciało samo reaguje w obliczu zagrożenia
- psychiczny - pojawia się on kiedy nie możemy kontrolować danej np. czynności, albo mamy zadanie do wykonania przerastające nasze możliwości.
Środowisko i praca a także zmęczenie i wyczerpanie ma duży wpływ na nas i może wywołać stres.
Jak rozpoznać objawy stresu?
- ból brzucha;
- ból głowy;
- płacz;
- pocenie się rąk;
- drżenie rąk;
- jąkanie;
- słabe zasypianie;
- problemy z koncentracją ( nawet kawa nie pomoże) ;
- depresja;
- zasłabnięcia;
- rozstrojenia emocjonalne;
ogólnie ujmując nic przyjemnego.
Jak więc radzić sobie ze stresem?
Przyjemnym sposobem może być po prostu rozmowa, pobycie w towarzystwie innych osób, nawet jedzenie może się przyczynić do obniżenia naszego stresu, ale tu radziłabym uważać, bo nie wolno się obżerać. Gimnastyka pobudza nasze komórki dobra jest też gorąca kąpiel czy prysznic. Nikt też raczej nie pogardzi rozkoszowaniem się muzyką przy herbatce czy ziółkach ( nie mam na myśli narkotyków, więc proszę sobie nie wyobrażać nie wiem czego). No i oczywiście oddychanie - to podstawa.
Tyle chyba na ten temat. Myślę, że choć trochę pomogłam albo chociaż uświadomiłam co nie co. Tak tylko wspomnę, że wszystkie informacje, które umieściłam są z mojego zeszytu przedmiotowego, żeby nie było obiekcji skąd ja takie rzeczy mam. Są one oczywiście przerobione nieco przeze mnie, by może było bardziej zrozumiałe ( starałam się :* )
Dobra rada na koniec.
Dzisiejszy temat: STRES.
Krótkie słówko, a nie kojarzące się zbyt dobrze. Niestety.
A więc czym jest ten stres?
"Jest to stan napięcia spowodowany trudną sytuacją, z którą nie umiemy sobie poradzić. Sytuacja stresowa wywołuje zagrożenia psychiczne i fizyczne." - Tak brzmi regułka. A myślę, że nie trzeba jej tłumaczyć, bo jest w miarę jasna. :)
Znany wszystkim i nawet się dzieli...
Wyróżniamy dwa typy stresu:
- pozytywny, który zagrzewa nas do działania;
- negatywny, który nas dręczy i męczy nie dając chwili wytchnienia. Nie przyjemny i ogólnie nie polecam :(
A niby dlaczego Stres powstaje?
Różnie można zakładać dlaczego stres powstaje. Stresory (bodźce) mogą być różne. Mają na nas wpływ, czy to pozytywny czy negatywny w zależności od stopnia stresora i naszej psychiki.
( Coś czuję się jak na wykładzie :P )
Jakie mogą być stresy negatywne?
Pewnie każdemu zdarzyło się zestresować. Niekiedy nie wynika to z naszej winy, bo na przykład wydarzyło się coś dramatycznego o rozmiarze katastrofy np. jakiś wulkan wybuchnął albo powódź i człowiek się stresuje co z nim będzie itp. Ale może to być również coś bardziej normalnego jak wyrzucenie z pracy, rozwód czy zgubienie kluczy. Kto to wie?
Stres może działać krótko np. gdy dostaniemy jedynkę z odpowiedzi, no cóż życie, każdemu może się zdarzyć. Może się również cyklicznie powtarzać, albo chronicznie, kiedy jeden stres nakłada się na drugi np. tracimy pracę, mamy dziecko w szpitalu, a tu jeszcze komornik nas goni i gubimy klucze od samochodu. Inaczej mówiąc kiedy wszystko sypie nam się na głowę. ( moje przykłady są wzięte z głowy i głupie też, ale mam nadzieję, że przynajmniej obrazowe :) )
Możemy również podzielić stres ze względu na czynniki:
-biologiczny - czyli nasze ciało samo reaguje w obliczu zagrożenia
- psychiczny - pojawia się on kiedy nie możemy kontrolować danej np. czynności, albo mamy zadanie do wykonania przerastające nasze możliwości.
Środowisko i praca a także zmęczenie i wyczerpanie ma duży wpływ na nas i może wywołać stres.
Jak rozpoznać objawy stresu?
- ból brzucha;
- ból głowy;
- płacz;
- pocenie się rąk;
- drżenie rąk;
- jąkanie;
- słabe zasypianie;
- problemy z koncentracją ( nawet kawa nie pomoże) ;
- depresja;
- zasłabnięcia;
- rozstrojenia emocjonalne;
ogólnie ujmując nic przyjemnego.
Jak więc radzić sobie ze stresem?
Przyjemnym sposobem może być po prostu rozmowa, pobycie w towarzystwie innych osób, nawet jedzenie może się przyczynić do obniżenia naszego stresu, ale tu radziłabym uważać, bo nie wolno się obżerać. Gimnastyka pobudza nasze komórki dobra jest też gorąca kąpiel czy prysznic. Nikt też raczej nie pogardzi rozkoszowaniem się muzyką przy herbatce czy ziółkach ( nie mam na myśli narkotyków, więc proszę sobie nie wyobrażać nie wiem czego). No i oczywiście oddychanie - to podstawa.
Tyle chyba na ten temat. Myślę, że choć trochę pomogłam albo chociaż uświadomiłam co nie co. Tak tylko wspomnę, że wszystkie informacje, które umieściłam są z mojego zeszytu przedmiotowego, żeby nie było obiekcji skąd ja takie rzeczy mam. Są one oczywiście przerobione nieco przeze mnie, by może było bardziej zrozumiałe ( starałam się :* )
Dobra rada na koniec.
Nie stresuj się!!!
Nie ma czym!!!
Żyje się raz!!!
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Kawa czy herbata?
Ohayo!!!
W ten cudowny dzień poruszę temat: KAWY I HERBATY.
Każdy mniemam zna te dwa napoje, ja preferuję obydwa!
Na początek może trochę o herbacie.
Wiemy doskonale jak zwykła czarna herbata smakuje. Bez cukry a dobrze zaparzona jest mniej lub bardziej gorzka. Ale, ale, to nie wszystko. Temperatura jest tu bardzo ważna. Można sobie nie zdawać z tego sprawy, ale nawet jeden stopień może zmienić smak herbaty czy kawy. Może wydawać się to głupie, ale tak jest. Temperatura w zależności od herbaty czy kawy jest bardzo ważna, bo tylko tak można wydobyć prawidłowy i najlepszy smak i aromat tych napoi.
http://orientalem.pl/artykuly/ogolne/
A tak przy okazji mamy parę rodzai herbat. Wypiszę tylko te według mnie najpopularniejsze:
- czarna;
- biała;
- zielona;
- oolong .
To są herbaty z którymi ja miałam do czynienia.
Przyznam szczerze, że przeważnie nie pijam samej herbaty jako takiej, ale z sokiem malinowym i miodem ( nie słodzę ). Jakoś tak przywykłam i czy to czarna czy zielona i tak dodaję te dwa składniki. Zawsze :)
A teraz coś co bardzo kocham, czyli KAWA!!!
Każdy z nas ją zna albo przynajmniej widział. Ja uwielbiam zwłaszcza dwukolorową z pianką. Miodzio <3
Wspomogę się nieco stroną o kawie (tu link):
Rodzaje kawy:
Espresso - czarna, aromatyczna kawa przyrządzona w specjalnym ekspresie ciśnieniowym. Podawana w maleńkich porcjach.
Kawa po irlandzku - espresso z dodatkiem whisky, brązowego cukru i bitej śmietany. Kiedyś z pewnością spróbuję :*
Mocha - espresso z mlekiem o smaku czekoladowym. Mój sposób jak ją zrobić to: wyspać po łyżeczce kawy rozpuszczalnej i gorącej czekolady do pojemniczka z dzióbkiem (by później można było dobrze wlać do szklanki) zalać wodą. Ubić mleko w garnuszku lekko podgrzewając. Do szklanki najlepiej wysokiej wlać do połowy mleka i potem po łyżeczce opartej o ściankę szklanki wlać naszą kawę z czekoladą. W ten sposób stworzy się nam kawa czekoladowa o wyglądzie Latte macchiato z pyszną pianką :)
Frappe - mocna kawa zmiksowana z lodami.
Cafe filtre - kawa parzona po amerykańsku, w różnych filtrach.
Cafe au lait - kawa z mlekiem.
Cafe corretto - kawa z dodatkiem likieru.
Znalazłam jeszcze taki podziała (link do strony obrazka)
Jest tu pokazane jak mniej więcej wygląda "od środka" kawa :)
Nie wiem jak wam, ale mnie naszła ochota na kawę z czekoladą. Ja robię a Wy? :D
Mam nadzieję, że się podobało :)
Pozdrawiam i ...
Do napisania :)
W ten cudowny dzień poruszę temat: KAWY I HERBATY.
Każdy mniemam zna te dwa napoje, ja preferuję obydwa!
Na początek może trochę o herbacie.
Wiemy doskonale jak zwykła czarna herbata smakuje. Bez cukry a dobrze zaparzona jest mniej lub bardziej gorzka. Ale, ale, to nie wszystko. Temperatura jest tu bardzo ważna. Można sobie nie zdawać z tego sprawy, ale nawet jeden stopień może zmienić smak herbaty czy kawy. Może wydawać się to głupie, ale tak jest. Temperatura w zależności od herbaty czy kawy jest bardzo ważna, bo tylko tak można wydobyć prawidłowy i najlepszy smak i aromat tych napoi.
http://orientalem.pl/artykuly/ogolne/
A tak przy okazji mamy parę rodzai herbat. Wypiszę tylko te według mnie najpopularniejsze:
- czarna;
- biała;
- zielona;
- oolong .
To są herbaty z którymi ja miałam do czynienia.
Przyznam szczerze, że przeważnie nie pijam samej herbaty jako takiej, ale z sokiem malinowym i miodem ( nie słodzę ). Jakoś tak przywykłam i czy to czarna czy zielona i tak dodaję te dwa składniki. Zawsze :)
A teraz coś co bardzo kocham, czyli KAWA!!!
Każdy z nas ją zna albo przynajmniej widział. Ja uwielbiam zwłaszcza dwukolorową z pianką. Miodzio <3
Wspomogę się nieco stroną o kawie (tu link):
Rodzaje kawy:
Espresso - czarna, aromatyczna kawa przyrządzona w specjalnym ekspresie ciśnieniowym. Podawana w maleńkich porcjach.
Espresso doppio - podwójna espresso.
Espresso macchiato - espresso z dodatkiem odrobiny mleka.
Con panna - espresso z porcją ubitej śmietanki.
Americano - espresso z podwójną porcją wrzątku, raczej słaba w smaku. Ale wiadomo od Amerykanów, którzy piją jej stanowczo dużo, więc przynajmniej dla swojego zdrowia nie piją jej aż tak bardzo mocnej.
Cappuccino -
to znów espresso, zmieszane ze spienionym mlekiem. My częściej
przygotowujemy cappuccino z saszetek, z pewnością nie jest jak prawdziwe, ale cóż zrobić....
Latte macchiato - kawa składająca się z trzech warstw: mleka, kawy espresso i piany. Uwielbiam :)
Kawa po irlandzku - espresso z dodatkiem whisky, brązowego cukru i bitej śmietany. Kiedyś z pewnością spróbuję :*
Mocha - espresso z mlekiem o smaku czekoladowym. Mój sposób jak ją zrobić to: wyspać po łyżeczce kawy rozpuszczalnej i gorącej czekolady do pojemniczka z dzióbkiem (by później można było dobrze wlać do szklanki) zalać wodą. Ubić mleko w garnuszku lekko podgrzewając. Do szklanki najlepiej wysokiej wlać do połowy mleka i potem po łyżeczce opartej o ściankę szklanki wlać naszą kawę z czekoladą. W ten sposób stworzy się nam kawa czekoladowa o wyglądzie Latte macchiato z pyszną pianką :)
Frappe - mocna kawa zmiksowana z lodami.
Cafe filtre - kawa parzona po amerykańsku, w różnych filtrach.
Cafe au lait - kawa z mlekiem.
Cafe corretto - kawa z dodatkiem likieru.
Znalazłam jeszcze taki podziała (link do strony obrazka)
Jest tu pokazane jak mniej więcej wygląda "od środka" kawa :)
Nie wiem jak wam, ale mnie naszła ochota na kawę z czekoladą. Ja robię a Wy? :D
Mam nadzieję, że się podobało :)
Pozdrawiam i ...
Do napisania :)
niedziela, 13 kwietnia 2014
Świat oczami technika organizacji reklamy...
Witajcie,
dzisiaj trochę poważniej. Podzielę się z Wami moimi odczuciami chodzenia właśnie do technikum organizacji reklamy, jak to mniej więcej wygląda i o co tak naprawdę chodzi....
Zapraszam !!!
Cóż to za poważny tytuł "Technik Organizacji Reklamy" ?
Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że reklama dziś jest na porządku dziennym i każdy może przyznać, że niekiedy ma jej dość. Ja również.
Rynek reklamy ciągle się rozwija, cały czas powstaje coś nowego, ale nie zawsze ciekawego i nie chorego. :P Technik Organizacji Reklamy to nic innego jak tytuł kogoś kto poświęcił swoje życie, karierę i kreatywność by kreować nowe metody i trendy w świecie, i by tworzyć nowe rzeczy oraz skłonić klienta do zakupu i przekazać mu to co najważniejsze w produkcie i marce.
Dlaczego wybrałam ten kierunek?
Dobre pytanie. Szczera odpowiedź : ponieważ rodzice nie pozwolili mi iść do Krakowa, to musiałam coś wybrać na miejscu i padło właśnie na to. :)
Wydaje się kierunek "przyszłości ". Jak to pięknie brzmi !
Tak rzeczywiście jest, jak wspomniałam reklama ciągle się rozwija. I nie wiem do końca czy jest to dobre, ponieważ jak widać coraz mniej w niej cenzury, a nie jest to zbyt dobry przykład. No, ale cóż zrobić.
Dobrze, a więc jak to jest na tym kierunku?
Niewątpliwie jest to kierunek z życia. Każdy wie jaki jest cel reklamy - sprzedaż produktu. I o tym właśnie się uczę. Jak sprzedać produkt, jakich technik użyć by konsument go kupił. Mam marketing jako przedmiot zawodowy razem ze Sprzedażą w reklamie i organizacją sprzedaży w reklamie. Są to typowe przedmioty o sprzedaży. Nie gardzi się w nich matematyką, księgowością czy niezrozumiałymi regułkami dotyczącymi produktu, dobra, artykułu czy jakości i notyfikacji. Czy ktoś wie czym produkt różni się od wyrobu? Jeśli nie to na tym kierunku się tego z pewnością dowie, bo w pierwszej klasie miałam towaroznawstwo, co nie powiem, że było bardzo "fascynujące", ale dało się przeżyć. Było parę schiz np. szklane puszki i wiele wiele śmiechu z głupich przejęzyczeń itp. Innymi słowy mówiąc u mnie było wesoło :)
Wiele informacji, których nie trzeba się uczyć.
Taka prawda, że jeśli jest się na bieżąco z chodzącymi reklamami to można wiele wymyślić. Nie ma wiele nauki, jeśli ktoś słucha na lekcjach i jest w miarę ogarnięty. Nie jest to trudne, wystarczy dostrzegać pewne rzeczy ze środowiska i ma się wiele rzeczy z głowy. W końcu świat teraźniejszy opiera się na reklamie.
Kulawo z egzaminami.
To minus tego kierunku. Są bowiem dwa egzaminy zawodowe. Przynajmniej w technikach po nowej podstawie programowej. Ja w owym jestem i mam przed sobą właśnie pierwszy egzamin ze sprzedaży. Będzie on w czerwcu i nie wiem w sumie co o nim myśleć, bo nic praktycznie o nim nie wiadomo. Ale Polska taki kraj, że wpierw wchodzą ustawy a dopiero potem ogrania się jak mają wyglądać. :(
Dużo malowania - bez przedmiotu "rysunek".
Tak to prawda. Nowa podstawa nie obejmuje rysunku, ani grafiki z tego co wiem. Czyli pewnie ktoś pomyśli: "Acha, po co reklama skoro nawet rysować nie umieją a to podstawa. Grafika? Jak można jej nie mieć? Toż to podstawa!". Niezaprzeczalny fakt. I to również jest wada tej ustawy. Jednak nie jest tak źle, ponieważ maluje się sporo. Może nie profesjonalnie, ale zawsze. O grafice wiem tylko tyle, że ma być częścią jakiegoś nowego przedmiotu. Liczę na to.
Kreatywność - przede wszystkim.
Prawda bez zastrzeżeń. Trzeba myśleć i wymyślać. Po prostu kreatywność jest podstawą jeśli w ogóle myśli się o pójściu w stronę reklamy. Tak przynajmniej mi się wydaje, choć nie mogę powiedzieć, że wszyscy na moim kierunku takową kreatywnością się szczycą. Ja również nie jestem nie wiadomo jak kreatywna, ale staram się jak mogę.
Jak to ogarnąć?
Nie ma w sumie co ogarniać, przynajmniej u mnie, ponieważ praktycznie każdy przedmiot się ze sobą łączy np. to co brało się na sprzedaży niedługo potem jest na organizacji a to co było ba organizacji jest albo było na marketingu i tak w kółko. Więc chcą czy nie chcąc przyswaja się sporo informacji. Naturalnie poznaje się też nowe rzeczy. Ma się też trochę praktyki. Można powypełniać parę druczków i faktur. Sama przyjemność :P
Wnioski
Prawda jest taka, że teraz wiem więcej o otaczającym mnie świecie, wiem jak nie dać się podejść, jak bronić swojego prawa jako konsument i patrzeć z dystansem na to co jest w reklamie. Uważam, że reklama rozwinie się jeszcze a konsument jeszcze bardziej przez nią ogłupieje. Jest to przyszłościowy kierunek, ale trzeba nieźle się namęczyć by cokolwiek wymyślić, aby klient poczuł, że musi to mieć. Po za tym trzeba być na bieżąco. A praca w sieciowej agencji to praca 24/7, więc może nie do końca za kolorowo, ale uważam, że jeśli ktoś jest wytrwały i chce to robić da radę.
A ja co?
Nie wiem czy w przyszłym życiu postanowię dalej ciągnąć ten kierunek. Nie wiem, naprawdę. Jest dużo za i wiele przeciw. Ciężka decyzja. Póki co żyję tym co jest dzisiaj, a potem pomyślę o jutrze.
Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłam ten kierunek (chociaż nie wiem czy bardziej nie namieszałam). :)
Do NApiSAniA :)
dzisiaj trochę poważniej. Podzielę się z Wami moimi odczuciami chodzenia właśnie do technikum organizacji reklamy, jak to mniej więcej wygląda i o co tak naprawdę chodzi....
Zapraszam !!!
Cóż to za poważny tytuł "Technik Organizacji Reklamy" ?
Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że reklama dziś jest na porządku dziennym i każdy może przyznać, że niekiedy ma jej dość. Ja również.
Rynek reklamy ciągle się rozwija, cały czas powstaje coś nowego, ale nie zawsze ciekawego i nie chorego. :P Technik Organizacji Reklamy to nic innego jak tytuł kogoś kto poświęcił swoje życie, karierę i kreatywność by kreować nowe metody i trendy w świecie, i by tworzyć nowe rzeczy oraz skłonić klienta do zakupu i przekazać mu to co najważniejsze w produkcie i marce.
Dlaczego wybrałam ten kierunek?
Dobre pytanie. Szczera odpowiedź : ponieważ rodzice nie pozwolili mi iść do Krakowa, to musiałam coś wybrać na miejscu i padło właśnie na to. :)
Wydaje się kierunek "przyszłości ". Jak to pięknie brzmi !
Tak rzeczywiście jest, jak wspomniałam reklama ciągle się rozwija. I nie wiem do końca czy jest to dobre, ponieważ jak widać coraz mniej w niej cenzury, a nie jest to zbyt dobry przykład. No, ale cóż zrobić.
Dobrze, a więc jak to jest na tym kierunku?
Niewątpliwie jest to kierunek z życia. Każdy wie jaki jest cel reklamy - sprzedaż produktu. I o tym właśnie się uczę. Jak sprzedać produkt, jakich technik użyć by konsument go kupił. Mam marketing jako przedmiot zawodowy razem ze Sprzedażą w reklamie i organizacją sprzedaży w reklamie. Są to typowe przedmioty o sprzedaży. Nie gardzi się w nich matematyką, księgowością czy niezrozumiałymi regułkami dotyczącymi produktu, dobra, artykułu czy jakości i notyfikacji. Czy ktoś wie czym produkt różni się od wyrobu? Jeśli nie to na tym kierunku się tego z pewnością dowie, bo w pierwszej klasie miałam towaroznawstwo, co nie powiem, że było bardzo "fascynujące", ale dało się przeżyć. Było parę schiz np. szklane puszki i wiele wiele śmiechu z głupich przejęzyczeń itp. Innymi słowy mówiąc u mnie było wesoło :)
Wiele informacji, których nie trzeba się uczyć.
Taka prawda, że jeśli jest się na bieżąco z chodzącymi reklamami to można wiele wymyślić. Nie ma wiele nauki, jeśli ktoś słucha na lekcjach i jest w miarę ogarnięty. Nie jest to trudne, wystarczy dostrzegać pewne rzeczy ze środowiska i ma się wiele rzeczy z głowy. W końcu świat teraźniejszy opiera się na reklamie.
Kulawo z egzaminami.
To minus tego kierunku. Są bowiem dwa egzaminy zawodowe. Przynajmniej w technikach po nowej podstawie programowej. Ja w owym jestem i mam przed sobą właśnie pierwszy egzamin ze sprzedaży. Będzie on w czerwcu i nie wiem w sumie co o nim myśleć, bo nic praktycznie o nim nie wiadomo. Ale Polska taki kraj, że wpierw wchodzą ustawy a dopiero potem ogrania się jak mają wyglądać. :(
Dużo malowania - bez przedmiotu "rysunek".
Tak to prawda. Nowa podstawa nie obejmuje rysunku, ani grafiki z tego co wiem. Czyli pewnie ktoś pomyśli: "Acha, po co reklama skoro nawet rysować nie umieją a to podstawa. Grafika? Jak można jej nie mieć? Toż to podstawa!". Niezaprzeczalny fakt. I to również jest wada tej ustawy. Jednak nie jest tak źle, ponieważ maluje się sporo. Może nie profesjonalnie, ale zawsze. O grafice wiem tylko tyle, że ma być częścią jakiegoś nowego przedmiotu. Liczę na to.
Kreatywność - przede wszystkim.
Prawda bez zastrzeżeń. Trzeba myśleć i wymyślać. Po prostu kreatywność jest podstawą jeśli w ogóle myśli się o pójściu w stronę reklamy. Tak przynajmniej mi się wydaje, choć nie mogę powiedzieć, że wszyscy na moim kierunku takową kreatywnością się szczycą. Ja również nie jestem nie wiadomo jak kreatywna, ale staram się jak mogę.
Jak to ogarnąć?
Nie ma w sumie co ogarniać, przynajmniej u mnie, ponieważ praktycznie każdy przedmiot się ze sobą łączy np. to co brało się na sprzedaży niedługo potem jest na organizacji a to co było ba organizacji jest albo było na marketingu i tak w kółko. Więc chcą czy nie chcąc przyswaja się sporo informacji. Naturalnie poznaje się też nowe rzeczy. Ma się też trochę praktyki. Można powypełniać parę druczków i faktur. Sama przyjemność :P
Wnioski
Prawda jest taka, że teraz wiem więcej o otaczającym mnie świecie, wiem jak nie dać się podejść, jak bronić swojego prawa jako konsument i patrzeć z dystansem na to co jest w reklamie. Uważam, że reklama rozwinie się jeszcze a konsument jeszcze bardziej przez nią ogłupieje. Jest to przyszłościowy kierunek, ale trzeba nieźle się namęczyć by cokolwiek wymyślić, aby klient poczuł, że musi to mieć. Po za tym trzeba być na bieżąco. A praca w sieciowej agencji to praca 24/7, więc może nie do końca za kolorowo, ale uważam, że jeśli ktoś jest wytrwały i chce to robić da radę.
A ja co?
Nie wiem czy w przyszłym życiu postanowię dalej ciągnąć ten kierunek. Nie wiem, naprawdę. Jest dużo za i wiele przeciw. Ciężka decyzja. Póki co żyję tym co jest dzisiaj, a potem pomyślę o jutrze.
Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłam ten kierunek (chociaż nie wiem czy bardziej nie namieszałam). :)
Do NApiSAniA :)
sobota, 12 kwietnia 2014
Dzień czekolady :)
Hejo!!!
Postanowiłam trochę poszerzyć moją działalność blogową i tworzyć konkretne posty na konkretny temat + oczywiście moje codzienne wywody i sprawy :) Może się to wam spodoba. Wywody będą o wszystkim i o niczym, o ważnym i nie ważnym.
A dziś słodki temat : CZEKOLADA !!!
Nie wiem czy jest na świecie ktoś, kto nie lubiłby czekolady. Biała, czarna, gorzka, łaciata, z orzechami, z nadzieniem i etc. czyż to nie piękne? :)
Boska czekolada!!!
No, ale od początku.
Kiedyś czekolada nie była tak jak dziś - mianowicie słodka. Aż dziw bierze, ale tak było. Uważana była za "napój bogów" , afrodyzjak, tylko dla wybranych. A dziś - jeśli ktoś chce to ma.
Dawno dawno temu, bo aż 3000 lat temu ziarna kakaowca zainteresowały Olmeków potem Majów i Azteków - oni właśnie przygotowywali z ziaren gorzki i nawet ostry napój, który nie przypominał ani formą ani smakiem dzisiejszej czekolady.
Przy kolonizacji ziarna kakaowca zaczęły się rozprzestrzeniać. Dotarły do Europy a tam zaczęły królować na hiszpańskim dworze. Oczywiście podczas tego czasu zaczęto eksperymentować i powoli przekształcać napój na coś słodkiego (dodawano cukru i wanilii). Tak płynął czas a czekolada górowała dla osób majętnych. Aż wreszcie zaczęto tworzyć tabliczki czekolady. W 1828 roku holender - Konrad van Jan Houten wyprodukował odtłuszczone sypkie kakao rozpuszczalne w mleku, a następnie szwajcar Rudolf Lindt w 1879 połączył i wymieszał składniki, także powstała masa i z tej oto masy, powstała tabliczkowata czekolada znana do dziś. Oczywiście przez lata ulepszana.
Tak oto w skrócie przedstawia się słodka historia od napoju gorzkiego i ostrego po uciechę podniebienia, słodką radość życia jaką jest czekolada :)
grafika google.pl
Człowiek potrafi oprzeć się tej słodkości, niektórzy mają nawet na nią uczulenie. Szczerze współczuję takim osobą. Jednak nie wyobrażam sobie życia bez tej małej rozkoszy.
Jestem prawie zwykłym człowiekiem znudzonym życiem, a czekolada dodaje życiu barw. Wręcz mogłabym powiedzieć, że łączy ludzi. Czy trzeba coś więcej?
Oto najlepszy przykład jak czekolada jest wspaniała przepraszam za wersję, ale innej nie znalazłam :(
CZEKOLADOWA MIŁOŚĆ!!!!
www.zerochan.net
A nie mówiłam, że czekoladowa miłość zbliża ludzi?
:)
Aż mi się słodko zrobiło :P
Oda do czekolady.... ( nie do końca na poważnie :) )
Kochana ma mleczna,
ty cudownie smakujesz,
kocham cię orzeszku,
że tak słodko chrupiesz.
Nie mogę pominąć truskawki,
ty soczysty owocu.
Jak się w Tobie nie zakochać?
Jak nieba nie uchylić?
Wystarczy jeden kęs,
by do raju się zbliżyć.
Nie wiele potrzeba,
a dajesz tak wiele.
Stawisz przyjaciół na mej drodze,
dzięki Tobie smutki łagodzę.
Czego mogę więcej chcieć,
kiedy czekasz na mnie wciąż?
Moja przyjaciółka z Ciebie i siostra,
pomożesz w każdej rozterce,
bo wielkie jest Twoje serce.
Z nadzieniem czy bez,
i tak jesteś the best.
( no to tak trochę z przymrużeniem oka odnośnie czekolady )
grafika google.pl
Słodki koteczek na zakończenie :)
DO NApisaNIA :)
Postanowiłam trochę poszerzyć moją działalność blogową i tworzyć konkretne posty na konkretny temat + oczywiście moje codzienne wywody i sprawy :) Może się to wam spodoba. Wywody będą o wszystkim i o niczym, o ważnym i nie ważnym.
A dziś słodki temat : CZEKOLADA !!!
Nie wiem czy jest na świecie ktoś, kto nie lubiłby czekolady. Biała, czarna, gorzka, łaciata, z orzechami, z nadzieniem i etc. czyż to nie piękne? :)
Boska czekolada!!!
No, ale od początku.
Kiedyś czekolada nie była tak jak dziś - mianowicie słodka. Aż dziw bierze, ale tak było. Uważana była za "napój bogów" , afrodyzjak, tylko dla wybranych. A dziś - jeśli ktoś chce to ma.
Dawno dawno temu, bo aż 3000 lat temu ziarna kakaowca zainteresowały Olmeków potem Majów i Azteków - oni właśnie przygotowywali z ziaren gorzki i nawet ostry napój, który nie przypominał ani formą ani smakiem dzisiejszej czekolady.
Przy kolonizacji ziarna kakaowca zaczęły się rozprzestrzeniać. Dotarły do Europy a tam zaczęły królować na hiszpańskim dworze. Oczywiście podczas tego czasu zaczęto eksperymentować i powoli przekształcać napój na coś słodkiego (dodawano cukru i wanilii). Tak płynął czas a czekolada górowała dla osób majętnych. Aż wreszcie zaczęto tworzyć tabliczki czekolady. W 1828 roku holender - Konrad van Jan Houten wyprodukował odtłuszczone sypkie kakao rozpuszczalne w mleku, a następnie szwajcar Rudolf Lindt w 1879 połączył i wymieszał składniki, także powstała masa i z tej oto masy, powstała tabliczkowata czekolada znana do dziś. Oczywiście przez lata ulepszana.
Tak oto w skrócie przedstawia się słodka historia od napoju gorzkiego i ostrego po uciechę podniebienia, słodką radość życia jaką jest czekolada :)
grafika google.pl
Człowiek potrafi oprzeć się tej słodkości, niektórzy mają nawet na nią uczulenie. Szczerze współczuję takim osobą. Jednak nie wyobrażam sobie życia bez tej małej rozkoszy.
Jestem prawie zwykłym człowiekiem znudzonym życiem, a czekolada dodaje życiu barw. Wręcz mogłabym powiedzieć, że łączy ludzi. Czy trzeba coś więcej?
Oto najlepszy przykład jak czekolada jest wspaniała przepraszam za wersję, ale innej nie znalazłam :(
CZEKOLADOWA MIŁOŚĆ!!!!
www.zerochan.net
A nie mówiłam, że czekoladowa miłość zbliża ludzi?
:)
Aż mi się słodko zrobiło :P
Oda do czekolady.... ( nie do końca na poważnie :) )
Kochana ma mleczna,
ty cudownie smakujesz,
kocham cię orzeszku,
że tak słodko chrupiesz.
Nie mogę pominąć truskawki,
ty soczysty owocu.
Jak się w Tobie nie zakochać?
Jak nieba nie uchylić?
Wystarczy jeden kęs,
by do raju się zbliżyć.
Nie wiele potrzeba,
a dajesz tak wiele.
Stawisz przyjaciół na mej drodze,
dzięki Tobie smutki łagodzę.
Czego mogę więcej chcieć,
kiedy czekasz na mnie wciąż?
Moja przyjaciółka z Ciebie i siostra,
pomożesz w każdej rozterce,
bo wielkie jest Twoje serce.
Z nadzieniem czy bez,
i tak jesteś the best.
( no to tak trochę z przymrużeniem oka odnośnie czekolady )
grafika google.pl
Słodki koteczek na zakończenie :)
DO NApisaNIA :)
piątek, 11 kwietnia 2014
Piątek - i wszystko jest piękniejsze :)
Hey my sweets!!!
Powinnam się wstrzymywać od pisania po angielsku, ale co tam, może nie jest tak źle. :)
Sprawozdanie z dzisiejszego dnia rozpocznę tak.
To już 2 nie 3 dzień kiedy czuje się jakbym spała na jawie. W sensie takim, że jestem aktywna tyle że wiecznie śpiąca . Nic fajnego.
Właśnie skończyłam pić cudowną kawę. Tak wiem, że jest późno i nie powinnam tego robić, ale nie mogłam się powstrzymać. :)
Myślę nad opowiadaniem na konkurs o Wieliczce i zabytkach. Jeśli ktoś chce to zapraszam do wzięcia udziału LINK DO STRONY z konkursem :)
A ja myślę jak cokolwiek napisać by użyć tych słów kluczy. Nie ogarniam się póki co :^
Czy dzisiejszy dzień przyniósł coś ciekawego?
Chyba nie, ale to nie nowość :P
Zrobiłam małe zakupy a mianowicie kupiłam dwa lakiery, tonik i zmywacz do paznokci. Niby takie nic, ale zawsze sprawia przyjemność :)
Nie mam niestety dobrego aparatu bo zrobiłabym zdjęcia by wam pokazać jakie ładne kolory lakierów wypatrzyłam z Wibo. Jeden tak się mieni jak benzyna tyle że w odcieniach fioletu a drugi słodki róż. Lovelaski moje:)
Przeczytałam dziś książkę Doroty Terakowskiej "Poczwarka" cóż mogę powiedzieć. Smutna książka. Nie powiem, że mi się nie podobała, bo bym skłamała. Przeczytałam ją praktycznie w całości w szkole na lekcjach i o mało nie płakałam. Wzruszyła mnie. Historia opowiada o małżeństwie, którym urodziła się córeczka chora na Down`a. Ojciec nie chciał takiego dziecka i chciał je oddać, jednak matka postanowiła po ciężkiej rozmowie z inną matką niepełnosprawnego dziecka zaopiekować się dziewczynką. Autorka opisuje wszelkie zmagania się z chorobą i dorastanie dziecka, aż do jej wczesnej śmierci. Smutne, ale prawdziwe. Ponad to w książce zostało zastosowane coś co mi szczególnie przypadło do gustu. Nazwałabym to "głosem Boga", z którym dziewczynka rozmawiała w swoich myślach. Podobało mi się to zastosowanie i ogólnie odniesienia do Biblii jak i nazywanie dzieci chorych na Down`a -"Darami Pana" , "dziećmi Boga" czy o ile dobrze pamiętam "Mówiącymi językiem Boga" czy coś takiego. Jaki nie lubię polskich autorów tak Dorotę Terakowską nawet lubię. To jej książkę przeczytałam jako pierwszą od deski do deski a była to niezapomniana "Córka czarownic". Również bardzo fajna książka czy też "Samotność Bogów". Podobały mi się. Jednak ta książka wywołała podobne uczucia do anime Clannad, na którym dosłownie ryczałam. Nie ściemniam druga seria mnie wprost zamurowała i nie było wyjścia tylko łzy płynęły po policzkach. Masakra. Ale warto było :) Najlepsze lata mojej młodości :*
Nie mam w sumie dziś jakichś szczególnych żalów. Oprócz chyba tego, że na historii przeżywałam katusze jak zaczęła brać do odpowiedzi, ale po za tym nic się nie wydarzyło. No, tylko może tyle, że ksiądz uznał moje tęczowe paznokcie za oznakę gender czy homosiów, ale ja tam do nich nic nie mam.
Dawno nie pisałam z moją Ane-chan nawet ją nie widuję jakoś teraz. Ciekawie co u niej? Hymmm...
Nie mam też weny do pisanie, znowu mój kościół stoi w miejscu nie mam pojęcia kiedy go skończę. W sumie teraz miałam do ogarnięcia lektury, ale jak je skończyłam to może znów zacznę pisać. Fajnie by było. :)
Parę obrazków na poprawę humoru :)
Bujam się,
bujam się,
ta piosenka ciągle mi gra,
i tak winno być,
po wszystkie me dni.
DO NApisaNIA:)
Powinnam się wstrzymywać od pisania po angielsku, ale co tam, może nie jest tak źle. :)
Sprawozdanie z dzisiejszego dnia rozpocznę tak.
To już 2 nie 3 dzień kiedy czuje się jakbym spała na jawie. W sensie takim, że jestem aktywna tyle że wiecznie śpiąca . Nic fajnego.
Właśnie skończyłam pić cudowną kawę. Tak wiem, że jest późno i nie powinnam tego robić, ale nie mogłam się powstrzymać. :)
Myślę nad opowiadaniem na konkurs o Wieliczce i zabytkach. Jeśli ktoś chce to zapraszam do wzięcia udziału LINK DO STRONY z konkursem :)
A ja myślę jak cokolwiek napisać by użyć tych słów kluczy. Nie ogarniam się póki co :^
Czy dzisiejszy dzień przyniósł coś ciekawego?
Chyba nie, ale to nie nowość :P
Zrobiłam małe zakupy a mianowicie kupiłam dwa lakiery, tonik i zmywacz do paznokci. Niby takie nic, ale zawsze sprawia przyjemność :)
Nie mam niestety dobrego aparatu bo zrobiłabym zdjęcia by wam pokazać jakie ładne kolory lakierów wypatrzyłam z Wibo. Jeden tak się mieni jak benzyna tyle że w odcieniach fioletu a drugi słodki róż. Lovelaski moje:)
Przeczytałam dziś książkę Doroty Terakowskiej "Poczwarka" cóż mogę powiedzieć. Smutna książka. Nie powiem, że mi się nie podobała, bo bym skłamała. Przeczytałam ją praktycznie w całości w szkole na lekcjach i o mało nie płakałam. Wzruszyła mnie. Historia opowiada o małżeństwie, którym urodziła się córeczka chora na Down`a. Ojciec nie chciał takiego dziecka i chciał je oddać, jednak matka postanowiła po ciężkiej rozmowie z inną matką niepełnosprawnego dziecka zaopiekować się dziewczynką. Autorka opisuje wszelkie zmagania się z chorobą i dorastanie dziecka, aż do jej wczesnej śmierci. Smutne, ale prawdziwe. Ponad to w książce zostało zastosowane coś co mi szczególnie przypadło do gustu. Nazwałabym to "głosem Boga", z którym dziewczynka rozmawiała w swoich myślach. Podobało mi się to zastosowanie i ogólnie odniesienia do Biblii jak i nazywanie dzieci chorych na Down`a -"Darami Pana" , "dziećmi Boga" czy o ile dobrze pamiętam "Mówiącymi językiem Boga" czy coś takiego. Jaki nie lubię polskich autorów tak Dorotę Terakowską nawet lubię. To jej książkę przeczytałam jako pierwszą od deski do deski a była to niezapomniana "Córka czarownic". Również bardzo fajna książka czy też "Samotność Bogów". Podobały mi się. Jednak ta książka wywołała podobne uczucia do anime Clannad, na którym dosłownie ryczałam. Nie ściemniam druga seria mnie wprost zamurowała i nie było wyjścia tylko łzy płynęły po policzkach. Masakra. Ale warto było :) Najlepsze lata mojej młodości :*
Nie mam w sumie dziś jakichś szczególnych żalów. Oprócz chyba tego, że na historii przeżywałam katusze jak zaczęła brać do odpowiedzi, ale po za tym nic się nie wydarzyło. No, tylko może tyle, że ksiądz uznał moje tęczowe paznokcie za oznakę gender czy homosiów, ale ja tam do nich nic nie mam.
Dawno nie pisałam z moją Ane-chan nawet ją nie widuję jakoś teraz. Ciekawie co u niej? Hymmm...
Nie mam też weny do pisanie, znowu mój kościół stoi w miejscu nie mam pojęcia kiedy go skończę. W sumie teraz miałam do ogarnięcia lektury, ale jak je skończyłam to może znów zacznę pisać. Fajnie by było. :)
Parę obrazków na poprawę humoru :)
Bujam się,
bujam się,
ta piosenka ciągle mi gra,
i tak winno być,
po wszystkie me dni.
DO NApisaNIA:)
czwartek, 10 kwietnia 2014
Zbrodnio-karowy czwartek + mała recenzja na temat kosmetyków
Yo!
To jak zwykle ja. Dzisiaj pewnie również krótko.
Robiłam dziś małą segregację w moich kosmetykach i parę rzeczy po prostu wywaliłam. Będę pisać o tym za chwilę, jak już się pożalę.
Boże, dzisiejszy dzień był zły... To moje jedyne określenie na dzisiejszy mój stan. Rano - spałam (dosłownie) ani trochę nie mogłam się skupić i tak zleciało mi aż do polskiego, kiedy to pani uczciła rozpoczęcie Zbrodni i Kary, kartkówką. Coś pięknego. Po za tym AO jest chora razem z MB, wreszcie jest odrobina spokoju jak go nie ma. Przynajmniej nie muszę wysyłać błyskawic z oczu w jego kierunku :) Nie ważne z resztą. Dzień, niby nie ciężki, ale jakoś kulawy na swój sposób. Tak też mnie wzięło na małą segregację kosmetyków, którą wam przedstawię.
Na początek same kity, które zakupiłam a nic nie dają, albo po prostu są słabe.
Pierwszy ogień to: Krem BB z Eveline Mattifying BB Cream 8 in 1
No cóż. Krem jak krem tyle że za ciemny dla mnie. Dwa - nie zbyt dobrze kryjący, szybko się ściera, nie matuje ani trochę, przynajmniej mnie ( mam cerę mieszaną, może dlatego. Nie wiem). Po prostu u mnie się nie sprawdza. Nie zapycha i jest lekki. Niestety nie dla mnie. :(
Puder z Miss Sporty So Matte Perfect Stay
Mam numerek 001 Light. Niby najjaśniejszy, ale i tak za ciemny. :( Producent mówi do 10 godzin matu. Przy mnie może do 3-5 godzin i to jeszcze nie do końca. Po za tym trzeba poprawiać. Nie polecam osobą o bardzo jasnej skórze. Nie sprawdzi się im. Po za tym widać go jak się odcina przy nierównomiernym rozłożeniu. Przy okazji wysusza i podkreśla skórki. Może się sprawdzić u osób o ciemnej karnacji i o cerze tłustej. Nie drogi i nawet wydajny.
Baza pod cienie Essence I ♥ Stage
Jak kocham Essence tak tu się zawiodłam. Użyłam tej bazy może ze 3 razy i w kosz. Ani trochę nie nadaje się do moich powiek. Trzymała się ledwie 2-3 godziny potem cienie rolowały się, co wcale nie było fajne T-T. Wręcz tragiczne to było. Może moje powieki wytwarzają za dużo sebum nie wiem, ale wiem że u mnie się nie sprawdziła.
To teraz ci dobrzy :)
Wpierw płyn micelarny z ziaji naturalny oliwkowy
Moje wrażenia. Może nie zmywa tak super ekstra, bo trzeba trochę potrzeć, ale pozostawia fajny efekt na skórze i nawilża mogłabym rzec. Po za tym jest wydajny. I go lubię :)
Moje największe zaskoczenie kiedy nie było już nadziei.
baza pod cienie Virtual
A więc moje objawienie. Chociaż trochę kulawo się nakłada, wreszcie mogę spokojnie nałożyć cienie i są one tam cały dzień!!! O tak powinno być. Nie mam żadnych "ale" co do niej. Jest dobra i póki co nie szukam innej. :)
To może teraz pudry....
1) Soft Mat Loose Powder z Manhattanu
Kupiłam za namową AO i powiem że się sprawdził. Może nie jest idealnie matujący, bo w strefie "T" i tak po paru godzinach człowiek się błyszczy, ale jest dobry. I wydajny. Może nie najtańszy jak na kieszeń nastolatki, bo kosztuje chyba 30 zł, ale opłaca się. Mam go dobre 3 miesiące jak nie więcej a jest praktycznie nie naruszony, a używam go codziennie. I w miarę jasny. :)
2) Essence all about matt! fixing compact powder
Mam go może miesiąc może trochę dłużej. Kupiłam z ciekawości. Jest transparentny. Używam go w okolicy oczu i na policzkach, po części robi mi za rozświetlacz i matuje okolicę "T". Nie jest zły. Mogę go polecić, tylko przestrzegam by nie przesadzić z ilością, bo nie fajnie wtedy wygląda (jak mąka na twarzy) po za tym tak dla dokończenia makijażu jest ok. :)
A teraz czas na maskarę...
Scandaleyes rockin curves
Spodobał mi się kształt szczoteczki przyznam szczerze :). Ogólnie bardzo lubię tusze scandaleyes a szczególnie retro glam, ale ten też spisuje się dobrze. Polecam, chociaż bez zalotki nie ma takiego efektu podkręcenia. Mimo wszystko ładnie wydłuża rzęsy :) Mnie się podoba.
I oczywiście cudowny Carmex Wanilia
Tak wiem, już go zachwalałam i nie przestanę. Naprawdę dobrze się spisuje, najlepszy efekt jest po pilingu wtedy jest takie przyjemne pieczenie. Kocham :) Mam też w wersji limonki, ale teraz jakoś używam tylko wanilii. Przy okazji ma też SPF 15. Teraz jestem na to przeczulona, bo kupuję wszystko z filtrami :) No, ale tak już jest.
Okey, strasznie długi ten post, ale czasem tak bywa. :)
Do Następnego NapisaniA :P
To jak zwykle ja. Dzisiaj pewnie również krótko.
Robiłam dziś małą segregację w moich kosmetykach i parę rzeczy po prostu wywaliłam. Będę pisać o tym za chwilę, jak już się pożalę.
Boże, dzisiejszy dzień był zły... To moje jedyne określenie na dzisiejszy mój stan. Rano - spałam (dosłownie) ani trochę nie mogłam się skupić i tak zleciało mi aż do polskiego, kiedy to pani uczciła rozpoczęcie Zbrodni i Kary, kartkówką. Coś pięknego. Po za tym AO jest chora razem z MB, wreszcie jest odrobina spokoju jak go nie ma. Przynajmniej nie muszę wysyłać błyskawic z oczu w jego kierunku :) Nie ważne z resztą. Dzień, niby nie ciężki, ale jakoś kulawy na swój sposób. Tak też mnie wzięło na małą segregację kosmetyków, którą wam przedstawię.
Na początek same kity, które zakupiłam a nic nie dają, albo po prostu są słabe.
Pierwszy ogień to: Krem BB z Eveline Mattifying BB Cream 8 in 1
No cóż. Krem jak krem tyle że za ciemny dla mnie. Dwa - nie zbyt dobrze kryjący, szybko się ściera, nie matuje ani trochę, przynajmniej mnie ( mam cerę mieszaną, może dlatego. Nie wiem). Po prostu u mnie się nie sprawdza. Nie zapycha i jest lekki. Niestety nie dla mnie. :(
Puder z Miss Sporty So Matte Perfect Stay
Mam numerek 001 Light. Niby najjaśniejszy, ale i tak za ciemny. :( Producent mówi do 10 godzin matu. Przy mnie może do 3-5 godzin i to jeszcze nie do końca. Po za tym trzeba poprawiać. Nie polecam osobą o bardzo jasnej skórze. Nie sprawdzi się im. Po za tym widać go jak się odcina przy nierównomiernym rozłożeniu. Przy okazji wysusza i podkreśla skórki. Może się sprawdzić u osób o ciemnej karnacji i o cerze tłustej. Nie drogi i nawet wydajny.
Baza pod cienie Essence I ♥ Stage
Jak kocham Essence tak tu się zawiodłam. Użyłam tej bazy może ze 3 razy i w kosz. Ani trochę nie nadaje się do moich powiek. Trzymała się ledwie 2-3 godziny potem cienie rolowały się, co wcale nie było fajne T-T. Wręcz tragiczne to było. Może moje powieki wytwarzają za dużo sebum nie wiem, ale wiem że u mnie się nie sprawdziła.
To teraz ci dobrzy :)
Wpierw płyn micelarny z ziaji naturalny oliwkowy
Moje wrażenia. Może nie zmywa tak super ekstra, bo trzeba trochę potrzeć, ale pozostawia fajny efekt na skórze i nawilża mogłabym rzec. Po za tym jest wydajny. I go lubię :)
Moje największe zaskoczenie kiedy nie było już nadziei.
baza pod cienie Virtual
A więc moje objawienie. Chociaż trochę kulawo się nakłada, wreszcie mogę spokojnie nałożyć cienie i są one tam cały dzień!!! O tak powinno być. Nie mam żadnych "ale" co do niej. Jest dobra i póki co nie szukam innej. :)
To może teraz pudry....
1) Soft Mat Loose Powder z Manhattanu
Kupiłam za namową AO i powiem że się sprawdził. Może nie jest idealnie matujący, bo w strefie "T" i tak po paru godzinach człowiek się błyszczy, ale jest dobry. I wydajny. Może nie najtańszy jak na kieszeń nastolatki, bo kosztuje chyba 30 zł, ale opłaca się. Mam go dobre 3 miesiące jak nie więcej a jest praktycznie nie naruszony, a używam go codziennie. I w miarę jasny. :)
2) Essence all about matt! fixing compact powder
Mam go może miesiąc może trochę dłużej. Kupiłam z ciekawości. Jest transparentny. Używam go w okolicy oczu i na policzkach, po części robi mi za rozświetlacz i matuje okolicę "T". Nie jest zły. Mogę go polecić, tylko przestrzegam by nie przesadzić z ilością, bo nie fajnie wtedy wygląda (jak mąka na twarzy) po za tym tak dla dokończenia makijażu jest ok. :)
A teraz czas na maskarę...
Scandaleyes rockin curves
Spodobał mi się kształt szczoteczki przyznam szczerze :). Ogólnie bardzo lubię tusze scandaleyes a szczególnie retro glam, ale ten też spisuje się dobrze. Polecam, chociaż bez zalotki nie ma takiego efektu podkręcenia. Mimo wszystko ładnie wydłuża rzęsy :) Mnie się podoba.
I oczywiście cudowny Carmex Wanilia
Tak wiem, już go zachwalałam i nie przestanę. Naprawdę dobrze się spisuje, najlepszy efekt jest po pilingu wtedy jest takie przyjemne pieczenie. Kocham :) Mam też w wersji limonki, ale teraz jakoś używam tylko wanilii. Przy okazji ma też SPF 15. Teraz jestem na to przeczulona, bo kupuję wszystko z filtrami :) No, ale tak już jest.
Okey, strasznie długi ten post, ale czasem tak bywa. :)
Do Następnego NapisaniA :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)