***********************************************
Skończyło się, westchnęła z ulgą Lilith. Jakoś nadal nie mogła przywyknąć do tych "zebrań rodzinnych", ale póki co musiała je jakość zdzierżyć. Może nie było to dla niej najlepsze wyjście, ale w końcu sama się tego podjęła.
Poszła do pokoju Daniela. Powoli otworzyła drzwi, ale w pokoju nikogo nie było. Zaczęła się martwić, gdzie mógł być, ale zaraz na korytarzu spotkała Loxisa. Jak już chyba zwykle archanioł popatrzył na nią i ukłonił się bez słowa, jego ciemne oczy wydawały się jej znajome, ale nie potrafiła powiedzieć skąd je zna, mimo to odezwała się.
- Przepraszam, nie widziałeś może Daniela? - Loxis spojrzał znów na Panią Piekła i rzucił krótko.
- Shiba zabrał go do kuchni - powiedziawszy to odszedł.
- Dziękuję - rzuciła za nim Lilith, ale nie doczekała się odpowiedzi. Loxis był bardzo niedostępny, ale na pewno godny zaufania.
Lilith poszła zatem do kuchni i było tak jak mówił Loxis. Shiba serwował Danielowi obiad.
- O Pani Lilith, proszę, może skosztuje Pani czegoś? - zapytał z uśmiechem Shiba. Był całkowitym przeciwieństwem Loxisa, ale czy to jej powinność oceniać kogoś? Chyba nie.
- Jeśli mogę to poproszę herbaty - powiedziała i usiadła naprzeciw Daniela.
- Oczywiście zaraz podam - rzucił Shiba.
- Jak się czujesz? - spytała Daniela, który uśmiechnął się słodko.
- Bardzo dobrze, dziękuję. Shiba mówi, że niedługo wrócę do pełni sił. A po za tym muszę się w końcu ogarnąć trochę, bo wyglądam okropnie, taki zarośnięty z długą brodą.
- Mnie nie przeszkadza - powiedziała z równie słodkim uśmiechem, a w tym momencie Shiba postawił przed nią filiżankę zielonej herbaty.
- Dziękuję - powiedziała patrząc stronę archanioła, a on uśmiechnął się do niej i wyszedł z kuchni.
- Więc twierdzisz, że nie muszę się golić, ani nic tak?
- Będę ci robiła warkoczyki z tej brudki - rzuciła ze śmiechem.
- Wiesz podziękuję, jednak ją zetnę, nie czuję się tak dobrze z tyloma włosami na twarzy - rzucił z uśmiechem.
- Danielu, mam pytanie -zaczęła poważniej Lilith. - Powiedź mi, niczego przede mną nie ukrywasz?
Daniel spoważniał i spojrzał jej prosto w oczy.
- Moja Pani, jestem twoim pokornym sługą i zawsze będę wierny tobie i tylko tobie - oznajmił z całą pewnością i powagą.
- Powiedź mi zatem dlaczego dałeś się złapać bez zawiadamiania mnie. Myślałam ostatnio o tym co mi mówiłeś i dlatego o to pytam. Zanim cię złapali mogłeś wysłać mi krótką wiadomość bez względu wszystko. Dlaczego tego nie zrobiłeś?
- Pani to co mówisz jest prawdą, ale nie mogłem się z tobą skontaktować. Nie wiem dlaczego, naprawdę, ale coś mi to ograniczało, dlatego nie zrobiłem tego. Jestem winien tamtej sytuacji i zdaję sobie z tego sprawę, że powinienem wziąć za to konsekwencje.
- Danielu dlaczego nie odpowiadasz na pytanie? Nie chcę wymierzać ci żadnej kary tylko znać prawdę - powiedziała nieco zirytowania Lilith.
- Moja Pani... to nie jest coś co mógłbym wyrazić słowami - odparł z zawstydzeniem i smutkiem, pochylił głowę i nie chciał unieść wzroku. - Ja...nie umiem powiedzieć tego coś się wtedy stało. Przepraszam.
- Dlacz...? - ale nie dokończyła, bo do kuchni wszedł Will.
- O Pani Lilith, dobrze że Panią widzie, chcę o coś zapytać - powiedział na wstępie i zamknął drzwi.
- Czy to nie może zaczekać?
- Przykro mi, ale to nie ode mnie zależy. Przejdę do rzeczy. Chciałbym aby udał się Pani do swojej sypialni.
- To nie jest pytanie.
- Ma Pani rację, mój błąd. Ale proszę to zrobić.
- Dlaczego?
- Mama mówi, że już czas.
- Mówisz że....?
- Zgadza się w najbliższej dobie Mama wróci do naszego świata - powiedział z uśmiechem, ale Lilith spojrzała na swój brzuch, który był widocznie nadęty, ale nie tak bardzo jak się spodziewała.
Gladys, wraca, pomyślała z radością.
*************************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz