Translate

wtorek, 30 września 2014

It`s all the same for the dreamers...

Ohayo!!! :)

Nie mogłam się oprzeć co do tytułu (obrazek ostatni w poście)

Strach, oj strach .... Jutro będzie wisieć nade mną kosa, a mianowicie histos i angielski. Jak ja tego nie lubię... buuu....
Wczoraj cały prawie czas po szkole szukałam jak głupia materiałów do konkursu i co ? Znalazłam nawet przepowiednie Biblijną. Nie jestem kimś przesądnym, ale jak odnalazłam owe cytaty, nico się zdziwiłam, ponieważ dość obrazowo było to przedstawione i jakby się uczepił to można to przypiąć do roku 1914 a mówię tu o Mateuszu 24; 6-51, nie wiem. Każdy może przecież wyrobić sobie sam o tym zdanie. Przeczytać warto choćby z tego względu, że to Biblia. Moja religijność nie jest jakoś wybitna, ale jeśli chodzi o Pismo nie mam przeciwko, bo uważam, że jest to tak pokręcone, że każdy może doszukać się swojego sensu. :)

Jak widać obrazek z Hakuouki a dlatego, że oglądał ostatnio kinówkę:) Słodkie było polecam :)

Tak jeszcze czas na pochwalenie się moim ocenami. Nie no żart :P Nie chcę was zanudzać czymś tak dennym jak oceny, w końcu one nawet w najmniejszym stopniu nie odzwierciedlają  naszej wiedzy. Skomplikowane, ale znacie moje zdanie szkoła nie uczy, ale oducza. :P


Durararę ktoś pamięta? Wkrótce nowy sezon :P

Wreszcie zaczęłam czytać :) Mogłabym żec WOW!!! No i tak jest. Byłam ostatnio u Nee-chan i zgarnęłam aż 4 książki, właśnie czytam sobie "Księgę Śmierci" Anonima i jak zwykle kocham JD, tu chyba się nic nie zmieni :P
One Piece i powrót starego przyjaciela, ciekawe co będzie dalej?

Mam lekturę do czytania ..... znowu.... Ale mi się nie chce...... Znowu !!!

A może dzisiaj tak cytacik ???? '

"Kiedy milion zawodzi potrzebna jest whisky,
by sprawy Boże wyjaśnić nam wszystkim."

Nie pamiętam kto rzekł takie piękne słowa, ale na pewno ktoś bardzo mądry :P
Do napisania :P

poniedziałek, 29 września 2014

Porządny dzień, nic się nie chce a i to za mało ;)

Hej! !
Tak mi się wydaje jak ja dawno nie pisałam. Tak więc pora to nadrobić 😀.  Zostałam zmuszona do konkursu przez panią G. no i cóż ja mogę?  To podchodzi pod szantaż, a i tak .... co się będę tłumaczyć i tak muszę to zrobić i tak.  Co więcej,  a tak z nieszczęsnej kartkówki z anglika udało się zdobyć 3. Więc to cud. Nie lubię tej kobiety i nie wiem czy zmienię o niej zdanie. A jak już to kiedy?  Może w przyszłym roku jak mnie nie będzie uczyć?  :)
Dalej pani K. Została załapana na wycieczkę do Pienin. Fajnie przynajmniej będzie luz.  No i co jeszcze,  kupiłam sobie aż 6 herbatek🍵 i 2 kawy☕ z czego kawy były najdroższe, ale cóż może człowiek z uzależnieniami?  💗
Jutro będzie w miarę lajt, ale środa zapowiada się gorąca ;)
No to co :)

Do napisania :* 🌸🌸🌸

czwartek, 25 września 2014

Twarz się śmieje serce płacze gdzie są moje skrzydełka?

Cześć jak zwykle zakręcona :)
Udało się AK zdała na prawko wreszcie będzie miał mnie kto wozić :) Uchachana jestem jak nie wiem,  po za tym MB nie zdał,  trochę mi go żal,  ale grunt to się nie poddawać. Ciekawe komu ja to mówię sobie czy jemu.  Boźu mam kartkówkę z epipwdr i nie umiem nic.  Pisałam kiedyś że uczę się reklamy, prawda? Jeszcze chyba sklerozy aż takiej to nie mam.  Nie ważne z resztą,  w końcu można się szczęśliwić bo Niciak zdał.  Fajnie,  jeszcze tylko Nee-chan i dziewczynka i Pucek i będzie impreza na sto dwa !!! Głupek ze mnie, że tak to przeżywam, ale jak można by nie.  Chociaż pewnie więcej radości będzie jak Nee-chan zda, w końcu czekam na to i to już prawie 3 lata.  Jak ten czas leci, nie ma co.  Hyhh. ... Takie to słodkie, ale się jaram, normalnie nie mogę się doczekać, ach....
Tylko nie wiem czy mi nie odbije przez to, ale stwierdziłam dziś przy deseczkach, że już wystarczająco mi odbija a jak będzie trochę więcej w tą czy we tą nie wiele się znieni.  Mam chyba racje co? Jak już szaleć to do końca♡
Co jeszcze moi słońca?  Ależ ja wam dziś słodzę, aż się zarumienię,  bredzę jak czytacie. Za bardzo się w czułam i nie wiem co zrobić bo mam banana na twarzy, ale fajnie :)
Głupek, głupek i moja głupota wszystko mnie pięknie określa aż sama się zastanawiam czy to aby nie jest cała prawda o mnie.  Nie wiem, ale czy warto wiedzieć?  Obejrzałam dziś fajny filmik vlogerki,  która mówiła o swoich kompleksach,  i powiem szczerze miała świętą racje, kompleksy rodzą się u innych, bo każdy chce aby wszystko pasowało do stereotypów,  a taka prawda, że życie pod wpływem i kuratelą społeczeństwa nie dość że jest nudne to w dodatku nie ma w nim mowy o jaką kolwiek inność.  Głupota,  wiążą nas i nie dają nic w zamian jedynie życie w świecie gdzie wszystko jest takie samo.  Inaczej mówiąc nuda. Proste.  W "Końcu Świata" Murakamiego,  były genialne słowa,  pozwólcie że przytoczę je z mojej pamięci wiec mogą być nie dosłowne, ale chodziło w nich głównie o to, że szkoła to 16 letni proces odmużdżania i zabierania kreatywności na rzeczy pracy i ciągłego doskonalenia się w codzienności, która bądź co bądź jest codzień taka sama i nic się nie zmienia i nie zmieniło.  Tak bardzo ten świat schodzi na schematy.  Za dużo ludzi za dużo . A za mało czasu,  oj stanowczo za mało. . Moje wywody jak zwykle genialne i nic nie wnoszące w życie,  bo samo słowo świata nie zmieni, choćby jaki przekaz miało.  Świat zmienia tylko czyn, a czyn dokonuje jedynie człowiek,  oczywiście nie może być sam, bo sam szary człowiek nie jest w stanie czegokolwiek zmienić na świecie, bardzo rzadki się to komukolwiek udaje. Chyba wystarczy tych wywodów.  Moja szkoła czeka jak zwykle zakręcona przyszłam półtorej godziny do przodu i musze czekać, ale ciul i tak w domu nie miałabym co robić. Nie wiem już sama który świat należy do mnie,  a do którego Należę ja?

środa, 24 września 2014

Nocne pisanie a rano trzeba wstać.... buuu. ....

Cześć!
Piszę jak widać znów.  Ciężko się przyzwyczaić do tego, że nie pisze się na komputerze tylko telefonie, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przyzwyczajam się. Nie mogłam uwierzyć, ale jak zauważyłam ten post jest 18stym w tym miesiącu, a miesiąc jeszcze nadal trwa. To cud.  To szok, ponieważ to jeden z najbardziej aktywnych jak do tej pory miesięcy, z tego co kojarzę to jeszcze chyba kwiecień ma tyle, ale to niezbyt ważne.  Ważne jest to, iż jadę na wycieczkę 6-7 październik i ma być fajnie liczę, że tak będzie. Jak zwykle mam dużo ale to bardzo dużo zajęć. Szkoła, praca, gazetka i podobno ma być jakiś konkurs ,a ile czytania ho ho. Dużo.  Oglądanie jestem do tylu w książkach tez muszę nadrobić zaległości a niestety jest ich trochę plus lektury,  nawet nie chce myśleć.  Niedziela będzie pracowitym dniem, chyba najbardziej ze wszystkich 7.  Co wam mogę powiedzieć? A już wiem zawiodłam się ostatnio na AO zrozumiałam, że mi nie ufa.  Okey za bardzo dałam się wciągnąć i uważałam ją za kogoś zaufanego, ale chyba się pomyliłam,  mam nauczkę.  Nie muszę wszystko wiedzieć i nie będę się wytykać nie tam gdzie trzeba. Koniec zwierzania się  dość tego dobrego. Nie jestem w nastroju do czegokolwiek jak widać KG miała rację,  to są obcy ludzie, ale jednak mi bliscy,  szkoda, że jak komuś za ufasz to on wcale nie musi ufać tobie.  To boli. Na szczęście mam moją Nee-chan i na nią mogę liczyć i ufać, ona mnie nie zdradzi, wierzę w to,  poza tym jest jeszcze Bratnia Dusza, której zawsze się mogę zmierzyć.  Ni jest źle. Myślę nawet że całkiem spoko, szkoda tylko, że nie widuje się z nimi częściej oj przydało by się, ale ludzie są różni nie zawsze trafisz na takiego co jest odpowiedni dla siebie. Jeśli nawet takiego spotkasz to i tak najpierw trzeba się przekonać na własnej skórze.  Życie.  Ostatnio nawet siostra mi powiedziała, że za często używam tego słowa.  W końcu "życie" to zwykle słowo, ale jak widać nawet z nim można przesadzić.  Nie ważne juz za dużo do tłumaczenia. Co mogę jeszcze zrobić czy napisać ? Nie wiem, ale i tak wiem, że jutro trzeba wstać o 6.00 i iść pracować a do szkoły na popołudnie i co nic tylko iść spać bo człowiek będzie wrakiem człowieka.
To dobranoc i do napisania ;*

poniedziałek, 22 września 2014

Konik konik patataj ...

Cześć!
Wiem nie mam się z czego cieszyć. Przerwałam wyzwanie z powodu felernego dnia. Pewnie nie którzy się zawiedli, ale uważam, że nie ma sensu juz tego kontynuować, ale obiecuję, że przy następnej okazji postaram się wytrwać do końca. Jak to się mówi do 3 razy sztuka. :P No dobra, to co? O czym dziś i czemu taki tytuł? A mianowicie dlatego, że jestem właśnie przy końskiej stajni, gdyż moja siostra jeździ a ja jak dobra siostra czekam na nią. Wiem jestem cudowną siostrą:) Dobra dość tej samochwały.  Okey mamy wyjaśnione konie, ale to nie to o czym chciałam pogadać. Wiecie dobrze dlaczego założyłam tego bloga. Dla siebie dla swojej duszy i tylko dla tego.  Więc czas na żale jak zwykle.  Mianowicie nie lubię kobity z zawodowego anglika. Nie wiem, ale jej nie lubię. Nie znam jej dobrze, ale po prostu jej nie lubię,  głupota takie przekonania, ale ja tak po prostu mam.  W dodatku zauważyłam, że coraz bardziej lubię panią G.Tak to może być obsesja, wiem powinnam  się leczyć, ale cóż zrobić, że jak ją tak nie znałam uważałam ją za Gladis kolejna głupota i to beznadzieja, bo niby co ona ma do moich bezwstydnych myśli i opowieści, które wyszły jakie wyszły, no cóż jestem "mad" szaleństwo mi przeznaczone.  Co ty na to? Gazetka szkolna zaczyna działać razem ze mną.  Ciesze się że AO się w kręciła.  Myślę, że wyjdzie jej to na zdrowie.  A i jeszcze jedno znów odrzuciłam propozycje wagarów,  może rzeczywiście jestem zbyt porządna, ale jakieś wcale mnie to nie kręci takie włóczenie się.  Dla mnie to głupota, może jestem sztywna i nie poważna, ale cóż moja sprawa. No i co ? Kali, Kali i Kali non stop mogłabym go słuchać.
Dobra i co więcej?  Chyba tylko tyle, że mama miała rację, bo ledwo co zaczęli jeździć a mnie już zimno.  ;* brrrrr. ..

Do napisania :*

sobota, 20 września 2014

Zawieszenie "wyzwania"

Hej...

Wiecie co, nie mam ochoty na pisanie. Źle  mi dziś , więc nie napiszę słowa. Wybaczcie, ale chwilowo zawieszam moje wyzwanie :(

do napisania :^

piątek, 19 września 2014

Dzień 5 "wyzwanie" - Z jednego dnia

Hej!!!
Wybaczcie za wczorajszy "no name" ale jak to u mnie zwykle bywa miałam doła.
Dziś chyba jest lepiej, ale w tym poście nie o tym, ale o wyzwaniu.
Nie mogę uwierzyć to już 5 dzień!!!
WOW!!!
Dziś tematem przewodnim "SZKOŁA" jak myślicie co to będzie?
Ja jeszcze nie wiem, ale z pewnością niedługo się dowiem :P ♥

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Zwykły dzień, można by rzec. Ale czy na pewno? Dla większości tak, ale nie dla niej. Ktoś mógłby myśleć dlaczego? Odpowiedź, nie ma jej. Bo tylko ona wie co się stało, a raczej chciałaby wiedzieć.
Obudziła się. Nie w swoim pokoju, nie w swoim łóżku, nie w swoim ciele.
Krzyk i lustro.
Brak wiary w to co się stało.
Próba przypomnienia sobie czegokolwiek.
Pustka.
Kogoś mama woła, żeby zeszła bo się spóźni.
Jak to możliwe? Nie wie.
Potem myśli jak wbić się niezauważona w tłum.
Szkoła to udręka. Ciągle ktoś się o coś pyta. Nic nie można zrobić gdy nic się nie wie.
Cichutko do ławki, a jak nikt się nie odezwie odezwij się ty.
Prosta zasada.
Brak wpadki. Tylko przeżyć. Prosta myśl.
- Hej Jin co tam? - spytała jedna dość wrednie.
- W porządku - odparła byle tylko dała spokój.
- O to ci nowość - rzuciła do innych. No to wpadła.
Życie to udręka.
- Odwal się ode mnie - odparła zła na siebie. Nie jej wina, że nie jest sobą. Nie jej wina, że musi grać kogoś innego.
- Coś ty powiedziała? - zarzuciła blondyna. - Wiesz z kim rozmawiasz?
- Z IQ poniżej 10 jak widzę.
- Ty mała... - zaczęła i już chciała wymierzyć jej w policzek, ale nie dała się. Złapała blondynę za nadgarstek i z niewielkim wysiłkiem powaliła ją na ziemię.
Wszyscy patrzyli znieruchomieni. A miała się nie wyróżniać. Śmiechu warte.
Gabinet dyrektora nie trudno było znaleźć.
5 minut po powaleniu blond lali dowiedziała się, że to bogata paniusia, z którą nie warto zaczynać.
Za późno.
Dyrektor był zły. Miał multum pracy a blondyna natychmiast ruszyła na skargę. Śmiech na sali.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- W obronie własnej -rzuciła.
-  Dobre sobie, nic ci nie zrobiłam - oburzyła się blondynka.
- Nie zdążyłaś mnie uderzyć, bo cię zablokowałam, a z pewnością byś to zrobiła.
- Dość - krzyknął dyrektor. - Zostajesz po lekcjach - rzucił do niej. - A ty Mary wracaj do klasy - dodał do lali, która z uśmiechem wyszła z gabinetu.
- Nie chcę więcej takich problemów, zrozumiano. Nie będę więcej tak pobłażliwy.
- Dobrze, niech pan tylko zabierze z dala tę szkaradę, bo następnym razem jeśli będzie się unosić jakimiś bzdetami wobec mnie, nie skończy się na obolałym tyłku - tylko tyle powiedziałam i trzasnęłam drzwiami. Niech się wali cały świat, ja nie dam po sobie jeździć.
Zajęcia  poza lekcyjne. To jak kara dla ubogich. Siedzisz i nic nie robisz, aż zaczynać zasypiać, ale nie wolno ci spać, każda pozycja przypominająca skutkuje staniem do końca zajęć. Dlatego nienawidzi takich organizacji, które zamiast kształtować ludzi, demoralizują ich przez 16 lat edukacji, wpajając rzeczy, które w większości są zbędne. Zaburzają kreatywność i wtedy student już nie potrafi. Taki peszek.
Zajęcia skończone, ale kłopotów część dalsza. Chciała iść spokojnie do domu, który nie był jej, ale oczywiście nie mogło być tak  łatwo. Blond lala już czekała z koleżankami.
- Myślałaś, że tak po prostu ujdzie ci to płazem? - spytała, ale odpowiedziała jej ignorancja, na co lala jeszcze bardziej się wkurzyła i już chciała ją uderzyć, gdy historia zatoczyła koło i znów wylądowała na ziemi. Inne, jej podobne, poszły w ślad za blondi, ale skończyły jak ona z bolącymi pupami. Trzeba było zaczynać?
- Nie popuszczę ci tego - rzuciła blondi.
- Jasne, jak chcesz wylądować w szpitalu, proszę - odparła dziewczyna i olała je. Wreszcie wróciła do domu i nie patrząc na nic poszła spać, a rano.... No cóż rano już była sobą.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Krótko. Wiem. Ale nie mam siły na więcej, gdyż moja głowa ma migrenę i  cierpię. Wiem, nie nowość, ale może przełkniecie, tę opowiastkę  ♥


Do napisania :*

czwartek, 18 września 2014

Brak tytułu

Nie mogło obyć się bez żali. Nie wiem czy nadal jest sens żyć tak jak teraz, kiedy każdy najchętniej zniszczyłby wszystko co dla ciebie ważne. Nie chcę tak żyć czy płakać po nocy. To mnie przeraża i chce uciec.  Dokąd?  Nie wiem jak najdalej. Nie myśleć. Zapomnieć.

Dzień 4 "wyzwanie" - Anielskie skrzydła

No witam serdecznie !!! ♥
Dziś nieco wcześniej ze względu na szkołę, (oczywiście, sarkazm) Nic nie poradzę taki głupi plan godzin. No to co? Zaczynamy fantasy ????

Start!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Patrzeć na Ziemię z lotu ptaka to skarb, zdarzający się tylko we śnie.

Obudziłam się jak zwykle przed budzikiem. Doprawdy to jest wnerwiające. Zwłaszcza, że budzik dzwoni minutę później. I tak trzeba wstać, durne życie, durna szkoła. Non stop to samo. Szkoła, dom, sen i tak w kółko. Nic dla siebie, zupełnie nic.
- Alice, wstałaś? - to samo pytanie co rano.
- Tak - wyjąkałam. Jak zwykle nie miałam ochoty wracać  do tej nudy, przewróciłam się na drugi bok i to był błąd, wielki błąd. Moja skleroza nie raz mnie dobija. Kompletnie zapomniałam o wczorajszych wydarzeniach. Kiedyś się za to zabiję, naprawdę. Skleroza w moim wieku to trochę nie fair, w końcu mam jeszcze to naście lat.
On spał, w dodatku wyglądał słodko. Czarne włosy i jasna śnieżna skóra, prawie nagi w samych spodniach z dobrze umięśnionym i wyćwiczonym torsem jednak nie jak kulturyści, o nie. Były to subtelne mięśnie, cudowne. A na plecach ... Człowiek by nie uwierzył, ale ja już tak. Skrzydła śnieżnobiałe wielkie skrzydła, tak miękkie i delikatne, że aż chciałoby się ich dotknąć. Nie, trzeba się powstrzymać. Moje zdecydowanie jest okropne, zanim zdążyłam pomyśleć już go dotknęłam w dodatku on już patrzył się na mnie swoimi błękitnymi oczyma. Chciałam się spalić ze wstydu, ale on uśmiechnął się tylko rozbawiony.
- Nie można się oprzeć co? - spytał i podniósł się trochę dając mi buziaka w czoło, a ja spłonęłam rumieńcem. No tak. Uśmiechnęłam się.
- Prawda, nie można - rzuciłam z uśmiechem. Jeszcze do wczoraj myślałam, że to mój przyjaciel. Taki zwykły szaraczek jak ja, ale pomyłka. Okazało  się, że jest aniołem i to takim realnym. Uratował mnie, sama nie wiem przed czym, ale było niebezpiecznie. I to bardzo, o mało nie spłonęłam jak czarownica na stosie, a tu proszę mam wybawcę.
- Zaskoczona?
- Już nie. Ale nadal nie mogę zrozumieć dlaczego są takie kuszące - powiedziałam z zastanowieniem.
- Wyprane w Perwollu - zaśmiał się.
- Ale z ciebie żartowniś - rzuciłam ze śmiechem.
- Tak, myślisz? - spytał i przewrócił mnie na plecy i patrzył na mnie tak z góry siedząc na mnie. - A teraz?
- Co teraz? - spytałam uśmiechnięta jak on. Zaśmiał się.
- Odważna jesteś.
- Tyle lat mnie znasz i jeszcze o tym nie wiesz?
- Wiem - rzucił i pocałował mnie. Czułam ciepło jego ciała i bezpieczeństwo, tą cudowną słodycz.
- Lubisz mnie tak jak ja ciebie? - spytał.
- W zależności jak ty mnie lubisz - odparłam.
- Bardzo.
- To ja jeszcze bardziej - rzuciłam słodko. Zaśmiał się i znów powędrował do moich ust. Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Znieruchomieliśmy i szybko rzuciłam się do wstania, zszedł ze mnie. Machałam mu żeby schował się pod łóżkiem.
- Alice, wstawaj, bo się spóźnisz - powiedziała mama wchodząc do mojego pokoju. Zmierzyła go zaraz wzrokiem badawczym. Coś wyczuła.  Siedziałam na łóżku niby przeciągając się. - Czemu masz taką skopaną pościel? - spytała podejrzliwie.
- Nie mogłam zasnąć wczoraj, a w nocy śniły mi się jakieś koszmary - rzuciłam bez zastanowienia.
- Koszmary? Ty też? Nie wiem pewnie to po tej wczorajszej kolacji taty. Mnie też śniły się jakieś głupoty. Chyba tata będzie miał szlaban z gotowaniem. No nic, szykuj się.
- Dobrze - odparłam a ona wyszła. Ufff... Udało się. Zaraz pochyliłam się by sprawdzić co u mojego anioła, ale on miał się całkiem dobrze. Uśmiechał się słodko.
- Nie ładnie tak kłamać - powiedział i dał mi buziaka.
- Chciałeś żeby cię zobaczyła? Jeśli tak to mogę ją zawołać - rzuciłam kiedy on wyczołgiwał się spod łóżka.
- Spryciula - i kolejny pocałunek. - Muszę już lecieć by znów nie było komplikacji. Do zobaczenia w szkole - powiedział i pogłaskał mnie po włosach, zbliżył się do mnie i wyszeptał - Kocham Cię, aniele - moje serce zaczęło bić szybciej a na twarzy pojawił się rumieniec. On uśmiechnięty, otworzył okno i wyleciał. Tak, teraz mogę sobie darować spokój ducha.

środa, 17 września 2014

Dzień 3 "wyzwanie" - Kuracja przeciw innym

Hejka!!!


Tak to już 3 dzień. Mam nadzieję, że tak jak ja nie możecie się doczekać ♥
Gotowi???

Start!!!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Usiadła przy komputerze z kieliszkiem pełnym wódki. Wpatrywała się w niego, nie wiedząc wreszcie czy pić czy nie. Wbrew sobie, wbrew rodzicom dla własnej satysfakcji. Wzięła głęboki wdech. Nie miała już nic do stracenia. Alkohol jedna z niewielu rzeczy dających zapomnienie.

- Przyszła brzydula - rzucił ktoś na korytarzu, gdy szła schodami. Nie miała zamiaru słuchać tych głupot. Zżerała ich zwykła zazdrość. To ona miała wypasioną furę, to ona miała same markowe ciuchy, choć może nie była zbyt otwarta to i tak wszyscy musieli się z nią liczyć i tak na każdego patrzyła z góry. Nikomu nie miała zamiaru pozwalać sobie górować nad sobą. To ona górowała nad nimi, choć nikt nie lubił jej wcale nie przeszkadzało jej to. Miała to czego chciała, czyli wszystko. Nie ważne jaką miało cenę, zdobywała to bez trudności za to większość, a raczej wszyscy nienawidzili jej. Takie życie.
- Skoro masz tyle kasy, to czemu chodzisz do takiej budy, a nie...
- Nie wolno mi? - przerwała dziewczynie z cynicznym uśmiechem. - Skoro aż tak bardzo mnie nie lubisz, nie patrz na mnie a jak nie to sama zmień szkołę, w końcu do tego nie potrzeba wielkich zdolności, nawet ty sobie poradzisz - zgasiła ją, a dziewczyna zapłonęła rumieńcem i już chciała odpyskować, lecz uciszył ją dzwonek nadchodzącej lekcji.  Weszła do klasy i jak zwykle usiadła na w  przedostatniej ławce i zaczęła wpatrywać się w okno. Może i była bogata, ale nie była pustą panienką bez rozumu. Wręcz przeciwnie była aż nazbyt rozumna i jak chciała umiała dopiec. Nikt nie mógł powiedzieć, że była głupia.
- Mamy dzisiaj gościa. Przeniósł się do nas Dare Nike mam nadzieję, że przywitacie go ciepło i pokażecie co i jak - powiedziała jak zwykle ze słodkim uśmiechem nauczycielka. - Ame pokaż proszę nowemu koledze szkołę - zwróciła się dziewczyny odrywając ją od okna.
- Nie sądzę aby było to zbyt dobre - odezwała się dziewczyna.
- Na pewno będzie w porządku, zrób to proszę - odparła z przekonaniem nauczycielka.
- Niech będzie - rzuciła cicho Ame, a nowy uczeń Dare podszedł do niej by usiąść w ławce za nią. Nie powiedział ani słowa, w dodatku wydawał się jej również samotnikiem. Kto normalny zmienia szkołę w środku roku szkolnego? Nie zamierzała o to pytać, bo nie miała potrzeby. Lekcja się skończyła a nowy odezwał się do Ame.
- To co pokażesz mi tę budę? - spytał marudnie.
- Chcesz ją oglądać? - odparła pytaniem.
- Nie - rzucił krótko.
- Więc darujmy sobie - odpowiedziała odchodząc z ławki Ame i ruszyła na korytarz. Nowy bez słowa ruszył za nią kierując się w stronę następnej klasy. Denerwowało ją to, ale cóż.

Po zajęciach Ame wsiadła do swojego auta i ruszyła w kierunku miasta, kiedy nowy zaczął machać by się zatrzymała. Niechętnie to uczyniła zwłaszcza, że nowy wtargnął na środek jezdni. Wsiadł do jej BMW jakby nigdy nic.
- Jedziemy w tę samą stronę, podrzuć mnie - rzucił. - To po drodze - dodał.
- Skąd to niby wiesz?
- Jesteśmy sąsiadami, panno Amelio Niktorsen. Mieszkam obok ciebie w tym starym domu, wczoraj się wprowadziliśmy. Nie mogłem Cię skojarzyć, ale wreszcie przypomniałem sobie skąd cię znam.
- Słuchaj nie jestem organizacją charytatywną, więc nie myśl sobie, że będę twoim kierowcą.
- A czemu nie? Masz po drodze, a po za tym dorzucę ci się do paliwa.
- Boże jaki jesteś uparty. Powiem wprost jeśli będziesz się ze mną zadawał to gwarantuję ci niezbyt dobrą opinię.
- A chodzi o to, że jesteś bogata. Jakoś wcale mi to nie przeszkadza, ale innym owszem, jakby to było jakieś przekleństwo.
- No wiesz, dzięki.
- Mnie tam wisi czy masz 2 złote w portfelu czy 200, ważne, że mam podwózkę do domu.
- Uparty jesteś.
- Gdybym taki nie był, to ciężko byłoby mi wyżyć.Życie to więcej niż tylko szkoła dom - powiedział prawie proroczo. Nie odezwała się nic, bo co mogłaby o nim wiedzieć. Nic.
Zaparkowała przed swoim domem i wysiedli oboje z samochodu.
- To co rano będę czekał przed bramą - rzucił.
- A niby kiedy zgodziłam się na taki układ?
- Wtedy kiedy wpuściłaś mnie do swojego autka. A tak po za tym niezła tak bryczka daj się kiedyś przejechać - dorzucił z szelmowskim uśmiechem i poszedł w stronę swojego domu.

Jeszcze nie spotkała się z takim człowiekiem i nie za bardzo mu wierzyła, ale pojawił się i razem pojechali do szkoły, w szkole wymienili kilka zdań i wracali w ciszy do domów. Tak przez następne mijające dni. Przeczucia Ame sprawdziły się. Dare stał się nie lubiany jak ona. Ostrzegała go, jednak on nic sobie z tego nie robił. Aż brało zaskoczenie dla takiej postawy, ale nie odezwała się nic.
 - Nie przeszkadza ci to? - zapytała gdy wracali do domu.
- Niby co?
- Bycie odrzuconym przez resztę klasy, szkoły?
- A co mnie oni obchodzą? Nie lubią mnie, a nawet mnie nie poznali. Dziękuję bardzo, za takich dzieciaków, którzy nie widzą więcej niż czubek swojego nosa. Może są na to po prostu za głupi. Kto ich tam wie - rzucił nonszalancko, ale poważnie.
Ame zaśmiała się.
- No co? - spytał zaskoczony jej reakcją.
- Nic, po prostu widzisz więcej niż ja, powinnam się od ciebie uczyć - stwierdziła żartem.
- No raczej - odparł i również się uśmiechnął.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

No cóż. Koniec. Wyjątkowo krótkie ze względu na czas. Ale jak obiecałam tak jest.

Podobało się? Mam wiarę, że nie było źle.

Do napisania :*

wtorek, 16 września 2014

Dzień 2 "wyzwanie" - Niewolnica zemsty ( nie dla nieletnich :) )

 Hejka!!!
Udało się przywrócić. Boże ile strachu, ale mam jednak się nie uduszę :P Jak to dobrze, że istnieje coś takiego jak historia przeglądania :) Uff....

Dzisiaj 2 dzień wyzwania!!! Gotowi na erotyk? mam nadzieję że tak :)

 ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Uwięził mnie jak jakąś więźniarkę. Skuł kajdanami i zamknął za kratkami w ciemnym, głuchym lochu. Nie zapomnę mu, nie zapomnę. Oddech łapie ciężko. Nic nie mogę zrobić. Jest mi zimno. Tak bardzo zimno. Słyszę tylko kapanie wody, tak co sekundę kap, kap, kap. .. Tylko to utrzymuje mnie przy świadomości. Aż głupio mi się robi gdy pomyślę jak łatwo dałam się omotać i wpaść w jego sidła. Jestem głupia. Nie nie jestem głupia, byłabym gdybym go wcześniej nie wykorzystała, ale dostał to na co zasłużył. Pełne wygnanie z królestwa wraz z listem gończym na czele. Zbiegły uciekinier. Tak przynajmniej ta wiadomość daje nieco uciechy. Nikły uśmiech, cóż za odwaga jak na mnie. Nie mieć siły na nic, ale na uśmiech triumfu zawsze. Słyszę jego kroki, już idzie by znów mnie podręczyć. Kolejny pusty uśmiech na mojej twarzy. Cóż za ironia. - I co postanowiłaś zadośćuczynienie? Uśmiech ani myśli zniknąć z mojej twarzy, w przeciwieństwie do jego poważnej i stanowczej miny.
 - Zadośćuczynienie mówisz? Niby jakie? Niby za co? -spytałam. Nie wmówi mi, że to moja wina. O nie. To moja zemsta.
 - Nadal nie wiesz z kim rozmawiasz?
 - A rozmawiam z kimś wartościowym, bo nie widzę tu nikogo takiego.
- Nie bądź taka wredna, lepiej zastanów się czy opłaca się tobie mnie obrażać. Teraz jestem twoim panem -dodał z uśmieszkiem.
-Ty panem? W dodatku moim? Chyba nie w tym niebie - zadrwiłam. Zmierzył mnie wzrokiem i zbliżył się niebezpiecznie do mojej twarzy, czułam na sobie jego oddech. To było niebezpieczne. On wydawał się niebezpieczny. Spojrzałam w jego zimne i spokojne oczy. Moje ciało zaczęło drżeć. Widział to. Dotknął mojego policzka, skrzywiłam się, ale on wcale się nie przejął, wręcz przeciwnie bardziej się zbliżył i nasze usta prawie się dotykały. Za blisko, za blisko, serce nagle przyspieszyło. Wyraźnie widziałam, że i u niego  mocniej zabiło. Nie pocałował mnie, ale i tak to było znacznie bardziej intymne niż pocałunek . Do niczego nie doszło, a czułam jakbym miała spłonąć. Odszedł bez słowa zostawiając mnie z ciężkim oddechem. Chciałam się uspokoić, ale ciągle miałam przed oczami jego spojrzenie. Wnerwia mnie. Westchnęłam. Teraz i tak jestem na niego skazana dopóki moje ręce są uwiązane nie mam możliwości się stąd wydostać. Kolejne westchnięcie i  moje oczy zamknęły się. Nie chcę spać, ale oczy muszą odpocząć, nie wiem kiedy nadszedł sen. Nie trwał długo. Obudziłam się w całkowitej ciemności. Nadeszła noc. A moje nadgarstki już chciały uwolnić się od ciała. Bolały. Nie mogłam nimi ruszyć. Miałam już czerwone pręgi na nich i czułam, że niedługo obetrę je sobie do krwi w takim tempie. Usłyszałam kroki. Znowu on. Zadowolony z siebie z pewnym uśmiechem zbliżał się w ciemnościach, ale i tak czułam jak patrzy. Nie umiałam się powstrzymać zamknęłam oczy i słuchałam odgłosów jego kroków. Zatrzymał się jakiś metr ode mnie i patrzył, czułam jak wyciąga do mnie dłoń i dotyka po brzuchu, piersiach i szyi po omacku, ale zupełnie jakby wszystko widział. Nie odezwałam się, nawet się nie poruszyłam. Zdarł ze mnie bluzkę jak dzikie zwierzę. Nie opierałam się. Niech mnie uwolni, prosiłam w duchu, ale nie. Powoli rozpinał mój rozporek jakby był znawcą. Dotknął moich ud. Chciałam się nie ruszyć, ale nie mogłam. Mimowolnie wzdrygnęłam się, a wtedy on uśmiechnął się. Otworzyłam oczy i nawet w panującej ciemności dostrzegłam jego ognisty wzrok, wiedziałam do czego to doprowadzi, jednak opieranie się nic nie zdziała. A tak może mnie uwolni, musiałam się trzymać nadziei. Muskał moje uda dłońmi, był zbyt blisko intymnych miejsc. Dobrze wiedział co robić, powoli rozbierał mnie przy okazji dając mi tym podnietę. Wreszcie włożył dłoń do majtek, a sam podniósł się do moich ust i zmusił do pocałunku, nie był nieprzyjemny, ale zaborczy i namiętny. Później zszedł niżej do szyi i zrobił mi malinkę, jęknęłam z rozkoszy i bólu, podniecało go to. Dalej nie wyjmując ręki z pomiędzy moich ud zaczął pieścić piersi. Nie mogłam powstrzymać jęków i westchnień, czułam że zbliżam się do szczytu. Wtedy zatrzymał się i ściągnął z siebie spodnie, najwyraźniej miał tylko je. Poczułam jego gorącą męskość blisko mojego krocza. Wtem wszedł we mnie. Poczułam ból i przyjemność. Wchodził coraz głębiej i mocniej. Jęczałam i krzyczałam z rozkoszy. Wbił się we mnie, aż spuścił się i górowaliśmy zasapani. Puścił mnie i spojrzał w moje oczy. Wiem, że ujrzał w nich to co chciał - rozkosz i chęć na więcej. Uśmiechnął się zadowolony z siebie. Nie mogłam się ruszyć, po nogach spływała mi wydobywająca się z mojego wnętrza ciecz, kapała na ziemię, jak przed tym woda. Byłam oszołomiona, a on nadal wpatrywał się we mnie i moje ciało z takim pożądaniem. Coś powiedział, ale nie miałam pojęcia co. Zupełnie nie słyszałam jego głosu, tylko ruchy ust, które pragnęłam znów poczuć. Oswobodził mnie i upadłam na zimną podłogę, nie umiałam się ruszyć. Ktoś taki jak ja, jest bezsilny to wprost żałosne. Patrzyłam niemo na sufit i nie dostrzegałam już nic.
- Co jej jest? - usłyszałam na wpół jawie wpół śnie, głos dobrze mi znany, ale nie wiedziałam kogo.
- Przemęczenie i lekkie odwodnienie. Podałem już lekarstwa, proszę się nie martwić. Jednak to osłabienie i utrata przytomności są niepokojące, czy coś takiego już miało miejsce? - spytał inny głos.
- Nie wiem - odparł ten znajomy.
- Proszę mnie poinformować w razie czegoś niepokojącego. Teraz musi odpocząć - poinformował głos.
- Dobrze - odparł pierwszy i zamknęły się drzwi. Chciałam otworzyć oczy, ale powieki były zbyt ciężkie. Poczułam czyiś dotyk na czole i potem na policzku. Nie wiedziałam kto to, ale był to znajomy dotyk. Nie mogłam sobie nic przypomnieć. Głowa mi pulsowała. Sen, może być moim ukojeniem.
Kolejna pobudka była już w nocy. Obudził mnie księżyc, który aż nad wyraz był jasny i przebijał się przez zasłony. Spojrzałam na niego i nie mogłam się nadziwić jaki jest piękny i zimny jednocześnie. Chciałam się poruszyć, ale moje ciało było nad wyraz słabe. Mój umysł cały czas był zbyt mało świadomy co się dzieje, czy gdzie jestem. Ważny był tylko księżyc i jego blask. Poczułam ciepło na swojej ręce i spojrzałam na nią. Czyjeś dłonie oplatały moją dłoń, spojrzałam na tego kogoś i w moim mózgu zabił alarm. On, to ON!!! Mimowolnie poruszyłam się gwałtownie i pożałowałam tego wszystkie kości mnie bolały. Syknęłam. A on przebudził się.
- No, śpiąca królewna postanowiła wrócić do życia - powiedział przecierając oczy.
- Co mi zrobiłeś? - zapytałam gniewnie, ale nie wyszło mi zbytnio, głos mi się łamał.
- Nic. Zasłabłaś. Twoje ciało najwyraźniej miało dość. Masz lekkie odwodnienie i jesteś osłabiona, to wszystko.
- Czemu mi pomagasz?
- Od teraz jesteś moją zabawką, a nie lubię kiedy zabawka się psuje. W końcu i tak odbiorę co mi się należy - odparł zimno, a jego oczy zalśniły. - Jak widzę nie możesz się zbytnio ruszać, to może być interesujące, ostatnim razem nie byłaś zbyt wylewna pod moimi pieszczotami, zobaczymy jak teraz - dodał z uśmieszkiem i wskoczył na mnie blokując mi ręce.
- Znów mnie zgwałcisz? - spytałam choć odpowiedź była oczywista.
- To nie gwałt, skoro ostatnio ci się podobało, wiem że tego chcesz - odparł z przekonaniem. I miał rację, niestety. Pocałował mnie, chciał go powstrzymać, ale był sprytny i jakże wytrenowany. Zaczął mnie pieścić, powoli. Po szyi, dekolcie, palcami bawił się moimi sutkami, wtedy dopiero zauważyłam, że jestem naga. Przykryta tylko cieniutką kołdrą. Bawił się mną jak chciał. Nie miałam na nic siły, a zwłaszcza na opór. Z gardła wydobywały się u mnie pojękiwania, choć chciałam je zdusić, nie kontrolowałam ich.
- A widzisz, że ci dobrze - szepnął mi do ucha, i przeszedł mnie dreszcz na jego słowa. Puścił mnie, bo widział, że i tak się mu nie sprzeciwię i dotknął mnie u dołu, między nogami. Poczułam jego palce jak wchodzą powoli w moje wnętrze. Wygięłam się gdy włożył je za daleko. - Już jesteś mokra? Szybko - skomentował z zadowoleniem i wyciągnął palce i oblizał je. - Nawet w smaku jesteś wyśmienita. Masz ty jakiekolwiek słabe strony?
Nie odpowiedziałam, a on uśmiechnął się i zanurkował do moich nóg. Wtem poczułam jego język w moim kroczu, pieścił mnie nim. Czułam jak się rozpływam pod jego dotykiem. Nie miałam dość, powoli wspinałam się na szczyt. Słyszałam jak rozpina rozporek, a niedługo potem wbił się we mnie. Przeszył mnie ból i wygięłam się w pół a z gardła wyszedł krzyk. Bolało. Bardzo bolało. Za wcześnie i za głęboko, czułam go każdą komórką w ciele.
- Przestań... -prosiłam, ale wydawał się nie słyszeć. Z oczu pociekły mi łzy. Wszystko we mnie pulsowało, nie chciałam tego. Nie w taki sposób. - Przestań... - protestowałam, a on wtedy spuścił się we mnie. Czułam ciepło rozpływające się po moim ciele i ból, którego nie zapomnę chyba nigdy. Płakałam bezgłośnie.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam zaskoczenie i ból nie wiedziałam czy chodziło o ból jaki mi zadał czy coś innego. Ja nadał płakałam i nie byłam wstanie się poruszyć. Czułam się żałośnie, a on... On patrzył zupełnie jakby nie wiedział co się stało. I wtedy przytulił mnie. Nie wiedziałam co to oznacza, nie wiedziałam już nic.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

I jak? Sprośne, wiem. Wiem również, że mnie poniosło. Ale dla umysłu jest to niezła stymulacja. No, także do napisania, bo już jutro kolejny dzień wyzwania a mianowicie realność.

Do napisania :)

Uduszę się za swoją głupotę

Smutek, smutek jeszcze raz smutek.
Moje wyzwanie dzień 2 przypadkowo usunęłam jak to ja zawsze musi być wpadka. Mogliście je przeczytać jeszcze 10 min temu  a teraz nie mam go jak przywrócić. Bosko prawie 3 zmarnowane.
Mogę sobie tylko pogratulować.

Przepraszam za moją głupotę...'

Wybaczcie a jutro postaram się już niczego nie spaprać.

Typowe nic nie robienie

Cześć!
Dzisiaj już bez wyraźnego entuzjazmu. Mianowicie idę do szkoły na południe i mam sprawdzian. Cieszyć się czy płakać to nie ma znaczenia ważne jest to, że jakoś nie szczególnie umiem myśleć o tym.  Moje myśli zajmuje to jak jestem wkurzona na cały świat. Nie za dobry powód, ale mnie się takie zdarzają bez przerwy.  Znacie to? No nie ma w tym nic dziwnego skoro mnie zdarza się to bardzo często i jakoś z tym żyje choć niektórzy nie umieją wtedy żyć ze mną:(
Tak to jest,  nic nie poradzę taka jestem. Mogła bym się żalić jeszcze długo długo, ale wątpię by to cokolwiek zmieniło w moim życiu.  Sama już nie wiem?  Może po prostu jest mi za dobrze?  Kto to wie?  W każdym razie nadal nawalają mi plecy i to bardzo.  Powinny przejść ale jak widać nici z tego dalej bolą szczególnie w łopatkach. Nie wiem może powinnam pospać na ziemi? A jak nie to nie wiem.  Hyh... biedna ja i mój świat :(
Opuszczam was zatem w tej niezłomnej dla mnie sytuacji.
Do napisania :*
PS spóźnione z ubiegłego tygodnia :) sorka :*

poniedziałek, 15 września 2014

Dzień 1 "wyzwanie" - Ocean, król i nowy początek

Zaczynamy !!!!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Woda. Nieosiągalna przestrzeń zamieszkująca Ziemię razem z ludźmi.
W głębi oceanicznych głębin pełno skarbów, których ludzie nie zdążyli jeszcze odkryć. A tak nie wiele potrzeba by te cuda odnaleźć.


- Sea!! Sea!!! No gdzie ty jesteś?! - wołała zdenerwowana mama wypatrując na horyzoncie swojej córeczki, która jak zwykle nie słyszała jej krzyków. Mama jednak domyślała się gdzie jej córeczka może być i udała się na brzeg oceanu oddalonego od ich domu zaledwie piętnaście minut drogi.
- Sea!!! - krzyknęła na córkę, a ta odwróciła się w pośpiechu i zaraz przybrała minę niewiniątka.
- Cześć, mamusiu - powiedziała z uśmiechem.
- Ile razy ci powtarzałam, że jak zachodzi słońce chcę cię widzieć w domu?
- No wiem, przepraszam. Ale wiesz jak ja lubię oglądać ocean kiedy słońce się w niego wtapia.
- Nie ważne. Obiecałaś, że będziesz wracała przed zachodem do domu, prawda?
- No tak, ale...
- Nie ma ale. Wracamy do domu - rzuciła mama i nie chciała słyszeć sprzeciwu. Sea wiedziała, że z mamą nie ma żartów, więc ostatni raz patrząc na zanurzające się słońce w głębinach poszła do domu.

Nadeszła noc. Ciemna i mroczna. Sea spała spokojnym snem, gdy nagle okna w jej pokoju otwarły się na oścież i zawył przez nie wiatr budząc przy tym dziewczynę. Wystraszyła się i zaraz chciała zamknąć okna, ale wiatr był na tyle silny, że uniemożliwiał jej to. Próbowała z całych sił i nic. Wreszcie podmuch uniósł ją do góry i razem z nim wyleciała z pokoju. Chciała krzyczeć, ale wiatr tłumił jej głos. Leciała w górę do chmur, nad swoją wioską nad oceanem. Ten widok zapierał jej dech w piersi, fale migotały na tle odsłoniętych przez chmury gwiazd.
Wiatr świsnął i w tym samym momencie zrzucił ze swoich barków Seę wprost do wody. Umiała pływać, ale nie mogła wydostać się na powierzchnię, tajemniczy wir ściągał ją w dół, ostatni raz spojrzała na jaśniejące gwiazdy nad taflą wody, potem już tylko nastał sen....

Przebłysk słońca obudził jej twarz. Rozejrzała się dookoła w panice, ale żadna sceneria nie była jej tak obca jak ta. Była na dnie morskim. Nie miała pojęcia jak i dlaczego żyje i w dodatku jak  może oddychać.
- Witaj, Seo! - usłyszała wyraźny głos i odwróciła się w jego stronę. Ujrzała chłopca w jej wieku, ale nie do końca takiego zwykłego. Chłopak miał skrzela, zauważyła to w pierwszej chwili gdy go ujrzała. Wyglądał jak człowiek tylko z tym jednym szczegółem w ogóle człowieka nie przypominał.
- Kim jesteś? - spytała.
- Oh, wybacz. Nazywam się Rey i jestem twoim przewodnikiem do naszego króla.
- O czym ty mówisz? - spytała zaskoczona. Jaki król?
- Rozumiem, zatem wytłumaczę od początku. Przybyłaś tu wczorajszej nocy na wezwanie naszego króla - Ju, który chciał się z tobą zobaczyć. Dlatego też poprosił wiatr by przyprowadził cię tu.
- Kim wy jesteście?
- My? A chodzi ci o skrzela. W dawnych czasach nazywano nas syrenami czy ryboludźmi, ale niektórzy mówią też o atlantydach, więc będzie odpowiednim co wybierzesz.
- Rozumiem. Po co chce mnie widzieć wasz król?
- Oto już musisz jego zapytać Seo - powiedział Rey kłaniając się jej lekko. - Proszę za mną - dodał i ruszył przed siebie. Sea, nie za bardzo rozumiała o co w tym wszystkim chodzi, jednak nie widziała innego wyjścia niż iść do tego króla Ju i porozmawiać z nim by odesłał ją z powrotem do domu.
Droga do zamku była zrobiona z koralowca, który mienił się na kolory tęczy. Nie wiele jej zajęło by dostrzegła w oddali piękny zamek jak z bajek, zrobiony z koralowca, bursztynu i muszli. Wyglądał ja te zamki z bajek disneya tyle że w wersji morskiej. Zanim Sea przestała się zachwycać pięknem budynku Rey przyprowadził dużego konika morskiego, którego dosiadł i podał dłoń Sei by i ona usiadła. Nie spodziewała się zobaczyć tak dużego konika morskiego, był wielkości zwykłego konia.
- No, chodź - ponaglił ja Rey - król nie może zbyt długo czekać - dodał i uśmiechnął się przyjaźnie. Podała mu dłoń i wsiadła na tego konika. Po czym popędzili w stronę zamku. Kiedy tak pędzili z ukrycia przyglądały się im inne mniejsze lub większe rybki i atlantydzi pochowani gdzieś za krzewami wodorostów.

 Zamek z bliska robił jeszcze większe wrażenie niż z daleka, aż biła od niego ta wspaniałość. Sea nie mogła się nadziwić temu pięknu. Rey otworzył potężne bursztynowe drzwi i wprowadził ją do środka, po czym drzwi samoistnie się zamknęły. Prowadził ją w  półciemności, aż otworzył kolejne drzwi, za którymi znajdowała się sala tronowa. Oślepił ją blask jaki wydobywał się z sali, aż musiała zmrużyć oczy. A gdy wreszcie spojrzała, dostrzegła wielki tron, a na nim chłopca, był w jej wieku, uśmiechał się tajemniczo i złowieszczo, jak dla niej. Jednak postanowiła zachować zimną krew. Nie wypadało aby 16-latka bała się dziecka. Ukłoniła się.
- O, umiesz okazać szacunek - rzucił król. - Rey możesz odejść - dodał. Chłopak ukłonił się i odszedł.
- Dziękuję za zaproszenie do twego pałacu, wasza wysokość. Jednak chciałabym znać powód mojego przybycia tu - zaczęła Sea przyglądając się królowi.
- Powód? To chyba oczywiste. Chcę żebyś za mnie wyszła - rzucił tak jakby to było zupełnie oczywiste.
- Nie rozumiem - odparła starając się zachować spokój Sea i jednocześnie nie chcą nawet dopuścić do siebie tej myśli.
- To proste. Wyjdziesz za mnie i będziesz moją królową.
- Co? Dlaczego?!
- Dlaczego? Dlaczego? Ciągle same pytania. Niech będzie powiem to. Lubię cię i twój stosunek do oceanu, jest to dość błahy powód jednak dla mnie wystarczający.
- A co ze mną? Może ja nie chcę za ciebie wychodzić?! - krzyknęła. Jednak król nic sobie z tego nie zrobił. Jego szafirowe oczy pociemniały lekko a na twarzy znów zagościł cyniczny uśmieszek.
- Za późno. Odkąd tu jesteś to ja decyduję czy żyjesz czy nie. Jesteś zależna ode mnie i czy tego chcesz czy nie poślubisz mnie. A teraz Rey zaprowadzi cię to twojej sypialni gdzie służba już czeka.
- Na co?
- Jak to na co? Na pannę młodą.
- Nie!!! - krzyknęła, ale było za późno. Rey już złapał ją za rękę i nie wiedzieć czemu jej ciało było mu posłuszne. Krzyczała, chciała się wyrwać, ale nie dawało to skutków. Nie miała siły. Wreszcie popłynęły jej łzy.
- Rey, proszę wypuść mnie - błagała ze łzami w oczach. Chłopak zatrzymał się na chwilę i spojrzał na nią. 
- Wybacz mi, ale jesteś jedyną nadzieją dla tego królestwa. Nasz król jest wspaniały, dba o poddanych i dobrze rządzi, jednak jego serce skryte jest mrokiem, dlatego potrzebuje ciebie, kogoś kto pozbawi go tego mroku i przywróci radość, a nie cynizm i egoizm. To twoje zadanie, o które błagam abyś się go podjęła.
- O czym ty mówisz?
- Jesteś naszą nadzieją. Proszę daj mu szansę. Wiem i rozumiem jak musisz się czuć, ale jesteś naszą nadzieją w dodatku jedyną by zobaczyć u naszego króla uśmiech, po za tym jest tak jak powiedział, tylko on może cię odesłać. Proszę, błagam pomóż nam.
Sea patrzyła przez chwilę na Rey, któremu zaświeciły się łzy w oczach. Westchnęła. Jak widać jest skazana by tu być. Otarła resztkę łez.
- Nie poślubię waszego króla - rzuciła buntowniczo. Rey oniemiał. - Dam mu szansę jak prosisz, ale nie poślubię go, muszę go poznać.
- Jesteś aniołem Seo! - powiedział ucieszony Rey i zaraz pociągnął ją za rękę prowadząc do jej pokoju, który był nie wiele mniejszy od sali tronowej i równie piękny. Czekały już na nią trzy pokojówki z przygotowanymi sukniami ślubnymi gotowymi do przymiarki i ostatnich szlifów.
- Zapraszamy, wasza wysokość - rzuciły radośnie wszystkie i zanim się obejrzała zdarły z niej ubrania i ubrały w piękną białą z bladozielonymi dodatkami suknię, aż sama nie mogła siebie poznać. Wyglądała wspaniale.
- Cudowna królowa ! - krzyknęły wszystkie trzy zachwycone ze swojej pracy. Wtem do pokoju wszedł równie pięknie ubrany król Ju. Gdy ujrzał Seę wytrzeszczył oczy, co nie dało się nie zauważyć.
- Wyglądasz pięknie - powiedział zupełnie inaczej niż jeszcze godzinę temu, tak ciepło i czule, aż zarumieniła się. A wtedy on szybkim krokiem złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Był nieco wyższy od niej. Chciała protestować, ale nie zdążyła. Złożył na jej ustach delikatny, acz spragniony pocałunek. Była zaskoczona, zaczerwieniona i zła, ale gdy zobaczyła jego roziskrzone oczy, postanowiła mu wybaczyć ten jeden raz. Nie wiedziała czemu, ale jego oczy, ta ich głębia pochłaniała ją, jak ocean. Mogłaby w  nie patrzeć bez ustanku.
- Wasza wysokość wszystko gotowe - przerwał im Rey nie ukrywając uśmiechu. Wtedy Sea oprzytomniała.
- Nie wyjdę za ciebie - powiedziała wyrywając dłoń z jego uścisku. Wtem na twarzy króla pojawił się znów chłód. Wystraszyła się, ale postanowiła się nie ugiąć. - Pozwól mi wpierw cię poznać - dodała.
Król milczał przez chwilę patrząc wprost w jej oczy.
- Wyjdźcie wszyscy - rzucił król do służby a ci wszyscy wyszli w pośpiechu. Kiedy drzwi się zamknęły Ju ponownie złapał ją za rękę i spojrzał w oczy. - Znasz mnie przecież - powiedział łagodnym tonem. - Nie pamiętasz? Jak miałaś 4 latka i uciekłaś z domu ... - otworzyła szeroko oczy. Przypomniała sobie skąd zna tą głębię jego oczu.

Kiedy miała 4 latka uciekła od mamy, bo ta nie pozwoliła jej iść obejrzeć zachód słońca. Biegła wprost w stronę oceanu i zanim się spostrzegła spadła z mola wprost do wody. Zaczęła się topić i prawię by się utopiła, gdyby nie mały chłopiec, który podał jej wtedy dłoń i wypłynął z nią na brzeg. Zaczęła wtedy płakać, a on chwycił ją za dłoń i spojrzał w oczy, te piękne szafirowe oczy, takie przepełnione ciepłem i niewinnością. Obiecał jej wtedy, że pewnego dnia wróci po nią i zabierze do siebie. Obiecali to sobie. Po tym zniknął zostawiając po sobie tylko wspomnienia i te oczy.

Jak mogła o tym zapomnieć zwłaszcza, że już od początku jego oczy coś jej mówiły. Tyle, że nie było już w nich tego samego ciepła czy niewinności, lecz samotność.
- Teraz pamiętasz? Od tamtej pory obserwowałem cię, aż wreszcie postanowiłem sprowadzić cię do mnie.
- Pamiętam, tego małego chłopca, który mnie uratował i pamiętam też obietnicę.
- Właśnie, obietnica. Ja dotrzymałem słowa, a ty?
- Ja... nie wiem. Pozwól mi poznać ciebie lepiej może wtedy...
- Seo spójrz na mnie! - krzyknął i chwycił ją mocniej. - Proszę zostań moją królową - dodał tonem, który przeszył i wyrył te słowa w jej sercu. Nie umiała odmówić zwłaszcza, że  w jego oczach dostrzegła tyle samotności. Przytuliła go do siebie, na co on był zaskoczony i dopiero po kilku sekundach objął ją.

- Rey, nie ma co masz dobre oko - rzuciła jedna ze służących podglądających króla i Seę.
- Ona zmieni króla.
- Nie ona to miłość - poprawiły go wszystkie trzy chórkiem i uśmiechnęły się szeroko. - Pora dokończyć przygotowania do ślubu - rzuciły i tanecznym krokiem ruszyły do kuchni.
Rey spojrzał jeszcze na króla i Seę z uśmiechem.
- Nadchodzi nowy początek - rzucił i odszedł.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

No i co moi mili? Jak się podoba, wiem że to taka naciągana przygoda :) Ale myślę, że takie trochę słodkie. Napiszcie co sądzicie i do napisania jutro :)
Jeszcze nie wiem jak to wyjdzie, bo jutro kończę o 19.00, ale może coś napiszę na lekcji :)
Wiem jestem niegrzeczna :)
Do napisania :*

Wyzwanie

Witajcie !!!
Przychodzę dzisiaj z informacją, iż postanowiłam podjąć wyzwanie. Wciągu najbliższych 7 dni mam zamiar codziennie dodawać posty z krótkimi historyjkami wymyślanymi na poczekaniu.
Nie wiem skąd mi się to wzięło ( ale chyba już się do tego przyzwyczailiście), więc przejdę do rzeczy.
Od poniedziałku do poniedziałku codziennie, bez wyjątków będę dodawać posty z historyjkami. W 7 różnych kategoriach, a mianowicie:
1) przygoda
2) erotyka
3) realność
4) fantasy
5) szkoła
6) horror
7) miłość

Wypisałam po kolei jak będą się ukazywać te krótkie opowiadanka. O jakiej tematyce ma się rozumieć. O kolejności zdecydował los, więc mam nadzieję że jakoś to wyjdzie. Jako że dzisiaj rozpoczynam, więc od razu zapraszam do kolejnego postu, gdzie ukaże się niebawem pierwsze wyzwanie, czyli przygoda !!!

Do napisania :)

sobota, 13 września 2014

Mini mini life

Normalnym jest żyć.
Normalnym jest być.
Dlaczego tak trudno ...?
 Ja nie wiem. Nie wiem już nic. 
Usiadłam na brzegu krzesła i zaczęłam się wpatrywać w przestrzeń. Co mi to da? I tak widać tylko zakurzony świat.
- Hej, panno marzycielko wróć do rzeczywistości - rzucił mój przyjaciel. Spojrzałam na niego z lekką złością. Dobrze wiedział, że nie jestem typem marzycielki.
- No, dobra. Już postaram się ciebie nie wkurzyć - dodał z uśmiechem niby to na przeprosiny, ale wcale nie mającym nic wspólnego z przeprosinami. Podał mi kubek z gorącą herbatą. 
Wrzesień to bardzo zimny miesiąc, muszę to przyznać.
- No to o czym myślałaś? 
- O niczym szczególnym, przypomnij mi tylko co tu ze mną robisz?
- No wiesz - rzucił obrażony, ale zaraz z westchnieniem dodał - Jestem tu, bo twoi rodzice wysłali mnie bym cię pocieszył, bo nikomu się to nie udało. Nawet szczerze nikt nie wie czemu tak się zachowujesz, zupełnie jakbyś straciła chęć do życia.
- Może po prostu tak jest? 
- Nie żartuj nawet. Życie jest piękne - dodał z promiennym uśmiechem. 
Tak, właśnie, powinno być. Jednak mnie to nie przekonuje. Może kiedyś przekona.

Jak pewno zauważyliście mój wstęp :) wiem już dawno nic się nie dzieje. Ciągle się tylko żalę, wybaczcie.

Do napisania :)

wtorek, 9 września 2014

Like me if you can

Yo!
Co tam u Was?
Ja jak zwykle nie ma co robić, więc piszę o niczym i o wszystkim :)
W skrócie, bo jakoś nie szczególnie mam ochotę na wyznania.
Zaczynam się przyzwyczajać do wszystkiego, może z nie najlepszym skutkiem ale jakoś.
Moja klasa cóż nie ma słów by ją dobrze opisać.  Lubię ją, nie zaprzecze wiem dobrze ze nie brzmi to zbyt pozytywnie, ale na prawdę jest fajna, są to bardzo kolorowi ludzie i to jest piękne :)
Czego mogę więcej chcieć?
Szczęścia w miłości :)

Do napisania :*

piątek, 5 września 2014

Ja, moje życie i dlaczego tu jestem. ...

Cześć jeszcze raz ;)
Pewnie to szok że piszę dziś drugi raz, ale myślę że od czasu do czasu warto tak trochę popisać dla samej siebie i przyjemności jaką to daje.  Przynajmniej ja lubię to robić,  w końcu po to stworzyłam tego bloga co dla niektórych może być dziwne by pisać w necie o swoich problemach, uczuciach, doświadczeniach czy po prostu się żalić z tego co nam w życiu nie wyszło. Nie wiem jak wy, ale ja tego potrzebuje.  A szczerze pamiętnik pisałam, ale teraz nie chciałbym by czytał go ktokolwiek. Taka prawda, że w sieci znajduje mnie mało osób ,a jak już to mnie nie znają a tak gdyby w domu ktoś przeczytał moje myśli to nie wiem co by z tego było.  Nie chce wiedzieć, dlatego według mnie blog to jest to czego potrzebowałam. Udało się.  Póki co dodaje w miarę posty jak na mnie dość często.  Głównie pewnie dlatego, że mam możliwość pisania na telefonie i to niezwykle mi pomaga, bo gdyby nie to, to pewnie blog już dawno byłby porzucony.  Taka właśnie jest prawda o mnie.  Mam nadzieję że choć trochę rozumiecie o co mi chodzi z tym wszystkim.  Szczerze to ten blog traktuje jak swojego "przyjaciela" , któremu w każdej chwili mogę wszystko powiedzieć.  Bo taka prawda już mam dość żali wylewanych Neechan czy DR. A blog powala mi na wszystko.  Mogę pisać i nikt mi nie zabroni.
Takież to mnie refleksje jeszcze wzięły :)

Dzięki za wszystko i za dziś.
Do napisania :*

czwartek, 4 września 2014

Dzień za dniem. ....

Hejka! !!
Powracam do Was na chwilkę mam nadzieje że się cieszycie.  Bo ja bardzo.  Cóż mogę powiedzieć o moim życiu ? Kolejny raz przełamuję się i piszę.  Nie o kościele a o tym mini romansie o którym pewno dawno temu już coś było. Może ktoś jeszcze pamięta.  Tak więc wróciłam do pisania,  mam nadzieję że do oglądania również wrócę w szybkim tempie.  Ale ze mną zawsze wychodzi w praniu.  Jutro pierwszy polski strach się bać Pani G. Oby było dobrze :) oby.
No to co jutro może coś jeszcze się trafi.
Do napisania :*

wtorek, 2 września 2014

Tak to jest. ..

Pierwszy dzień zajęć szkolnych a już trzeba czekać na resztę. 
Siedzę sobie sama na ławeczce i czekam grzecznie aż ktoś uraczy mnie swoim przyjściem. Okey udało się dotarli.
Nie wiem czy to jest to czy nie.  Na pewno przekonam się niebawem

poniedziałek, 1 września 2014

Back to school.... :C

Hej!!!

Tak właśnie, tak. Nadszedł ten dzień, kiedy człowiek w wieku naście musi iść do szkoły. Nie to nie żart.
 1 września nastał.
Uczniowie do książek.
Nauczyciele cieszą się.
Pogoda płacze.
Modlitwy nastał czas.
Kto żyw uciekać chce.
Nie da się.
Witaj i przeżegnaj się.
Nastaje ten czas.
I zacznie się gra.
Weź się w garść.
Czas wstać.

O tym mowa, w moim wierszyku. Tak właśnie. Na mnie też przyszedł ten czas. Szkoła.
Nie wiem jak Wy ale ja wcale zbytnio się nie ciesze.
Kolejne obowiązki i nauka. Będzie ciężko. No, ale nikt nie powiedział, że ma być lekko. Będzie co ma być. Nadal trzeba żyć.

Chyba powieszę sobie te słowa nad łóżkiem :) " Będzie co ma być i tak nadal trzeba żyć" Bez namysłu a takie głębokie :)

No dobra to piosenka na dziś!!!! Uwaga....... Ganja Mafia - Prawdziwi Palacze , choć ja nie palę dla jasności.

No to co,

Do napisania :)