Translate

wtorek, 16 września 2014

Dzień 2 "wyzwanie" - Niewolnica zemsty ( nie dla nieletnich :) )

 Hejka!!!
Udało się przywrócić. Boże ile strachu, ale mam jednak się nie uduszę :P Jak to dobrze, że istnieje coś takiego jak historia przeglądania :) Uff....

Dzisiaj 2 dzień wyzwania!!! Gotowi na erotyk? mam nadzieję że tak :)

 ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Uwięził mnie jak jakąś więźniarkę. Skuł kajdanami i zamknął za kratkami w ciemnym, głuchym lochu. Nie zapomnę mu, nie zapomnę. Oddech łapie ciężko. Nic nie mogę zrobić. Jest mi zimno. Tak bardzo zimno. Słyszę tylko kapanie wody, tak co sekundę kap, kap, kap. .. Tylko to utrzymuje mnie przy świadomości. Aż głupio mi się robi gdy pomyślę jak łatwo dałam się omotać i wpaść w jego sidła. Jestem głupia. Nie nie jestem głupia, byłabym gdybym go wcześniej nie wykorzystała, ale dostał to na co zasłużył. Pełne wygnanie z królestwa wraz z listem gończym na czele. Zbiegły uciekinier. Tak przynajmniej ta wiadomość daje nieco uciechy. Nikły uśmiech, cóż za odwaga jak na mnie. Nie mieć siły na nic, ale na uśmiech triumfu zawsze. Słyszę jego kroki, już idzie by znów mnie podręczyć. Kolejny pusty uśmiech na mojej twarzy. Cóż za ironia. - I co postanowiłaś zadośćuczynienie? Uśmiech ani myśli zniknąć z mojej twarzy, w przeciwieństwie do jego poważnej i stanowczej miny.
 - Zadośćuczynienie mówisz? Niby jakie? Niby za co? -spytałam. Nie wmówi mi, że to moja wina. O nie. To moja zemsta.
 - Nadal nie wiesz z kim rozmawiasz?
 - A rozmawiam z kimś wartościowym, bo nie widzę tu nikogo takiego.
- Nie bądź taka wredna, lepiej zastanów się czy opłaca się tobie mnie obrażać. Teraz jestem twoim panem -dodał z uśmieszkiem.
-Ty panem? W dodatku moim? Chyba nie w tym niebie - zadrwiłam. Zmierzył mnie wzrokiem i zbliżył się niebezpiecznie do mojej twarzy, czułam na sobie jego oddech. To było niebezpieczne. On wydawał się niebezpieczny. Spojrzałam w jego zimne i spokojne oczy. Moje ciało zaczęło drżeć. Widział to. Dotknął mojego policzka, skrzywiłam się, ale on wcale się nie przejął, wręcz przeciwnie bardziej się zbliżył i nasze usta prawie się dotykały. Za blisko, za blisko, serce nagle przyspieszyło. Wyraźnie widziałam, że i u niego  mocniej zabiło. Nie pocałował mnie, ale i tak to było znacznie bardziej intymne niż pocałunek . Do niczego nie doszło, a czułam jakbym miała spłonąć. Odszedł bez słowa zostawiając mnie z ciężkim oddechem. Chciałam się uspokoić, ale ciągle miałam przed oczami jego spojrzenie. Wnerwia mnie. Westchnęłam. Teraz i tak jestem na niego skazana dopóki moje ręce są uwiązane nie mam możliwości się stąd wydostać. Kolejne westchnięcie i  moje oczy zamknęły się. Nie chcę spać, ale oczy muszą odpocząć, nie wiem kiedy nadszedł sen. Nie trwał długo. Obudziłam się w całkowitej ciemności. Nadeszła noc. A moje nadgarstki już chciały uwolnić się od ciała. Bolały. Nie mogłam nimi ruszyć. Miałam już czerwone pręgi na nich i czułam, że niedługo obetrę je sobie do krwi w takim tempie. Usłyszałam kroki. Znowu on. Zadowolony z siebie z pewnym uśmiechem zbliżał się w ciemnościach, ale i tak czułam jak patrzy. Nie umiałam się powstrzymać zamknęłam oczy i słuchałam odgłosów jego kroków. Zatrzymał się jakiś metr ode mnie i patrzył, czułam jak wyciąga do mnie dłoń i dotyka po brzuchu, piersiach i szyi po omacku, ale zupełnie jakby wszystko widział. Nie odezwałam się, nawet się nie poruszyłam. Zdarł ze mnie bluzkę jak dzikie zwierzę. Nie opierałam się. Niech mnie uwolni, prosiłam w duchu, ale nie. Powoli rozpinał mój rozporek jakby był znawcą. Dotknął moich ud. Chciałam się nie ruszyć, ale nie mogłam. Mimowolnie wzdrygnęłam się, a wtedy on uśmiechnął się. Otworzyłam oczy i nawet w panującej ciemności dostrzegłam jego ognisty wzrok, wiedziałam do czego to doprowadzi, jednak opieranie się nic nie zdziała. A tak może mnie uwolni, musiałam się trzymać nadziei. Muskał moje uda dłońmi, był zbyt blisko intymnych miejsc. Dobrze wiedział co robić, powoli rozbierał mnie przy okazji dając mi tym podnietę. Wreszcie włożył dłoń do majtek, a sam podniósł się do moich ust i zmusił do pocałunku, nie był nieprzyjemny, ale zaborczy i namiętny. Później zszedł niżej do szyi i zrobił mi malinkę, jęknęłam z rozkoszy i bólu, podniecało go to. Dalej nie wyjmując ręki z pomiędzy moich ud zaczął pieścić piersi. Nie mogłam powstrzymać jęków i westchnień, czułam że zbliżam się do szczytu. Wtedy zatrzymał się i ściągnął z siebie spodnie, najwyraźniej miał tylko je. Poczułam jego gorącą męskość blisko mojego krocza. Wtem wszedł we mnie. Poczułam ból i przyjemność. Wchodził coraz głębiej i mocniej. Jęczałam i krzyczałam z rozkoszy. Wbił się we mnie, aż spuścił się i górowaliśmy zasapani. Puścił mnie i spojrzał w moje oczy. Wiem, że ujrzał w nich to co chciał - rozkosz i chęć na więcej. Uśmiechnął się zadowolony z siebie. Nie mogłam się ruszyć, po nogach spływała mi wydobywająca się z mojego wnętrza ciecz, kapała na ziemię, jak przed tym woda. Byłam oszołomiona, a on nadal wpatrywał się we mnie i moje ciało z takim pożądaniem. Coś powiedział, ale nie miałam pojęcia co. Zupełnie nie słyszałam jego głosu, tylko ruchy ust, które pragnęłam znów poczuć. Oswobodził mnie i upadłam na zimną podłogę, nie umiałam się ruszyć. Ktoś taki jak ja, jest bezsilny to wprost żałosne. Patrzyłam niemo na sufit i nie dostrzegałam już nic.
- Co jej jest? - usłyszałam na wpół jawie wpół śnie, głos dobrze mi znany, ale nie wiedziałam kogo.
- Przemęczenie i lekkie odwodnienie. Podałem już lekarstwa, proszę się nie martwić. Jednak to osłabienie i utrata przytomności są niepokojące, czy coś takiego już miało miejsce? - spytał inny głos.
- Nie wiem - odparł ten znajomy.
- Proszę mnie poinformować w razie czegoś niepokojącego. Teraz musi odpocząć - poinformował głos.
- Dobrze - odparł pierwszy i zamknęły się drzwi. Chciałam otworzyć oczy, ale powieki były zbyt ciężkie. Poczułam czyiś dotyk na czole i potem na policzku. Nie wiedziałam kto to, ale był to znajomy dotyk. Nie mogłam sobie nic przypomnieć. Głowa mi pulsowała. Sen, może być moim ukojeniem.
Kolejna pobudka była już w nocy. Obudził mnie księżyc, który aż nad wyraz był jasny i przebijał się przez zasłony. Spojrzałam na niego i nie mogłam się nadziwić jaki jest piękny i zimny jednocześnie. Chciałam się poruszyć, ale moje ciało było nad wyraz słabe. Mój umysł cały czas był zbyt mało świadomy co się dzieje, czy gdzie jestem. Ważny był tylko księżyc i jego blask. Poczułam ciepło na swojej ręce i spojrzałam na nią. Czyjeś dłonie oplatały moją dłoń, spojrzałam na tego kogoś i w moim mózgu zabił alarm. On, to ON!!! Mimowolnie poruszyłam się gwałtownie i pożałowałam tego wszystkie kości mnie bolały. Syknęłam. A on przebudził się.
- No, śpiąca królewna postanowiła wrócić do życia - powiedział przecierając oczy.
- Co mi zrobiłeś? - zapytałam gniewnie, ale nie wyszło mi zbytnio, głos mi się łamał.
- Nic. Zasłabłaś. Twoje ciało najwyraźniej miało dość. Masz lekkie odwodnienie i jesteś osłabiona, to wszystko.
- Czemu mi pomagasz?
- Od teraz jesteś moją zabawką, a nie lubię kiedy zabawka się psuje. W końcu i tak odbiorę co mi się należy - odparł zimno, a jego oczy zalśniły. - Jak widzę nie możesz się zbytnio ruszać, to może być interesujące, ostatnim razem nie byłaś zbyt wylewna pod moimi pieszczotami, zobaczymy jak teraz - dodał z uśmieszkiem i wskoczył na mnie blokując mi ręce.
- Znów mnie zgwałcisz? - spytałam choć odpowiedź była oczywista.
- To nie gwałt, skoro ostatnio ci się podobało, wiem że tego chcesz - odparł z przekonaniem. I miał rację, niestety. Pocałował mnie, chciał go powstrzymać, ale był sprytny i jakże wytrenowany. Zaczął mnie pieścić, powoli. Po szyi, dekolcie, palcami bawił się moimi sutkami, wtedy dopiero zauważyłam, że jestem naga. Przykryta tylko cieniutką kołdrą. Bawił się mną jak chciał. Nie miałam na nic siły, a zwłaszcza na opór. Z gardła wydobywały się u mnie pojękiwania, choć chciałam je zdusić, nie kontrolowałam ich.
- A widzisz, że ci dobrze - szepnął mi do ucha, i przeszedł mnie dreszcz na jego słowa. Puścił mnie, bo widział, że i tak się mu nie sprzeciwię i dotknął mnie u dołu, między nogami. Poczułam jego palce jak wchodzą powoli w moje wnętrze. Wygięłam się gdy włożył je za daleko. - Już jesteś mokra? Szybko - skomentował z zadowoleniem i wyciągnął palce i oblizał je. - Nawet w smaku jesteś wyśmienita. Masz ty jakiekolwiek słabe strony?
Nie odpowiedziałam, a on uśmiechnął się i zanurkował do moich nóg. Wtem poczułam jego język w moim kroczu, pieścił mnie nim. Czułam jak się rozpływam pod jego dotykiem. Nie miałam dość, powoli wspinałam się na szczyt. Słyszałam jak rozpina rozporek, a niedługo potem wbił się we mnie. Przeszył mnie ból i wygięłam się w pół a z gardła wyszedł krzyk. Bolało. Bardzo bolało. Za wcześnie i za głęboko, czułam go każdą komórką w ciele.
- Przestań... -prosiłam, ale wydawał się nie słyszeć. Z oczu pociekły mi łzy. Wszystko we mnie pulsowało, nie chciałam tego. Nie w taki sposób. - Przestań... - protestowałam, a on wtedy spuścił się we mnie. Czułam ciepło rozpływające się po moim ciele i ból, którego nie zapomnę chyba nigdy. Płakałam bezgłośnie.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam zaskoczenie i ból nie wiedziałam czy chodziło o ból jaki mi zadał czy coś innego. Ja nadał płakałam i nie byłam wstanie się poruszyć. Czułam się żałośnie, a on... On patrzył zupełnie jakby nie wiedział co się stało. I wtedy przytulił mnie. Nie wiedziałam co to oznacza, nie wiedziałam już nic.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

I jak? Sprośne, wiem. Wiem również, że mnie poniosło. Ale dla umysłu jest to niezła stymulacja. No, także do napisania, bo już jutro kolejny dzień wyzwania a mianowicie realność.

Do napisania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz