Hejka!!!
Udało się przywrócić. Boże ile strachu, ale mam jednak się nie uduszę :P Jak to dobrze, że istnieje coś takiego jak historia przeglądania :) Uff....
Dzisiaj 2 dzień wyzwania!!! Gotowi na erotyk? mam nadzieję że tak :)
 ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Uwięził
 mnie jak jakąś więźniarkę.  Skuł kajdanami i zamknął za kratkami w 
ciemnym, głuchym lochu. Nie zapomnę mu, nie zapomnę. 
Oddech łapie ciężko. Nic nie mogę zrobić.  Jest mi zimno. Tak bardzo 
zimno. Słyszę tylko kapanie wody,  tak co sekundę kap, kap, kap. .. 
Tylko to utrzymuje mnie przy świadomości. Aż głupio mi się robi gdy 
pomyślę jak łatwo dałam się omotać i wpaść w jego sidła. Jestem głupia. 
Nie nie jestem głupia, byłabym gdybym go wcześniej nie wykorzystała, ale
 dostał to na co zasłużył. Pełne wygnanie z królestwa wraz z listem 
gończym na czele. Zbiegły uciekinier. Tak przynajmniej ta wiadomość daje
 nieco uciechy. 
Nikły uśmiech, cóż za odwaga jak na mnie. Nie mieć siły na nic, ale na 
uśmiech triumfu zawsze. 
Słyszę jego kroki, już idzie by znów mnie podręczyć. Kolejny pusty 
uśmiech na mojej twarzy. Cóż za ironia. 
- I co postanowiłaś zadośćuczynienie?
Uśmiech ani myśli zniknąć z mojej twarzy, w przeciwieństwie do jego 
poważnej i stanowczej miny.
 - Zadośćuczynienie mówisz?  Niby jakie?  Niby za co? -spytałam. Nie wmówi mi, że to moja wina. O nie.  To moja zemsta.
 - Nadal nie wiesz z kim rozmawiasz?
 - A rozmawiam z kimś wartościowym, bo nie widzę tu nikogo takiego.
- Nie bądź taka wredna, lepiej zastanów się czy opłaca się tobie mnie obrażać. Teraz jestem twoim panem -dodał z uśmieszkiem.
-Ty
 panem?  W dodatku moim? Chyba nie w tym niebie - zadrwiłam.  Zmierzył 
mnie wzrokiem i zbliżył się niebezpiecznie do mojej twarzy, czułam na 
sobie jego oddech. To było niebezpieczne. On wydawał się niebezpieczny. 
Spojrzałam w jego zimne i spokojne oczy. Moje ciało zaczęło drżeć. 
Widział to. Dotknął mojego policzka, skrzywiłam się, ale on wcale się 
nie przejął, wręcz przeciwnie bardziej się zbliżył i nasze usta prawie 
się dotykały.  Za blisko, za blisko, serce nagle przyspieszyło. Wyraźnie
 widziałam, że i u niego  mocniej zabiło. Nie pocałował mnie, ale i tak 
to było znacznie bardziej intymne niż pocałunek . Do niczego nie doszło,
 a czułam jakbym miała spłonąć. Odszedł bez słowa zostawiając mnie z 
ciężkim oddechem. Chciałam się uspokoić, ale ciągle miałam przed oczami 
jego spojrzenie. Wnerwia mnie. Westchnęłam. Teraz i tak jestem na niego 
skazana dopóki moje ręce są uwiązane nie mam możliwości się stąd 
wydostać. Kolejne westchnięcie i  moje oczy zamknęły się. Nie chcę spać,
 ale oczy muszą odpocząć,  nie wiem kiedy nadszedł sen.  Nie trwał 
długo. Obudziłam się w całkowitej ciemności.  Nadeszła noc.  A moje 
nadgarstki już chciały uwolnić się od ciała. Bolały.  Nie mogłam nimi 
ruszyć. Miałam już czerwone pręgi na nich i czułam, że niedługo obetrę 
je sobie do krwi w takim tempie.  
Usłyszałam kroki.  Znowu on. Zadowolony z siebie z pewnym uśmiechem 
zbliżał się w ciemnościach, ale i tak czułam jak patrzy. Nie umiałam się
 powstrzymać zamknęłam oczy i słuchałam odgłosów jego kroków. Zatrzymał 
się jakiś metr ode mnie i patrzył, czułam jak wyciąga do mnie dłoń i 
dotyka po brzuchu, piersiach i szyi po omacku, ale zupełnie jakby 
wszystko widział.  Nie odezwałam się, nawet się nie poruszyłam.  Zdarł 
ze mnie bluzkę jak dzikie zwierzę. Nie opierałam się. Niech mnie uwolni,
 prosiłam w duchu, ale nie.  Powoli rozpinał mój rozporek jakby był 
znawcą. Dotknął moich ud.  Chciałam się nie ruszyć, ale nie mogłam. 
Mimowolnie wzdrygnęłam się, a wtedy on uśmiechnął się.  Otworzyłam oczy i
 nawet w panującej ciemności dostrzegłam jego ognisty wzrok, wiedziałam 
do czego to doprowadzi,  jednak opieranie się nic nie zdziała. A tak 
może mnie uwolni,  musiałam się trzymać nadziei.  Muskał moje uda 
dłońmi, był zbyt blisko intymnych miejsc. Dobrze wiedział co robić, 
powoli rozbierał mnie przy okazji dając mi tym podnietę. Wreszcie włożył
 dłoń do majtek, a sam podniósł się do moich ust i zmusił do pocałunku, 
nie był nieprzyjemny, ale zaborczy i namiętny. Później zszedł niżej do 
szyi i zrobił mi malinkę, jęknęłam z rozkoszy i bólu, podniecało go to. 
 Dalej nie wyjmując ręki z pomiędzy moich ud zaczął pieścić piersi.  Nie
 mogłam powstrzymać jęków i westchnień, czułam że zbliżam się do 
szczytu.  Wtedy zatrzymał się i ściągnął z siebie spodnie, najwyraźniej 
miał tylko je. Poczułam jego gorącą męskość blisko mojego krocza.  Wtem 
wszedł we mnie. Poczułam ból i przyjemność. Wchodził coraz głębiej i 
mocniej.  Jęczałam i krzyczałam z rozkoszy.  Wbił się we mnie, aż 
spuścił się i górowaliśmy zasapani. Puścił mnie i spojrzał w moje oczy. 
Wiem, że ujrzał w nich to co chciał - rozkosz i chęć na więcej. 
Uśmiechnął się zadowolony z siebie. Nie mogłam się ruszyć, po nogach 
spływała mi wydobywająca się z mojego wnętrza ciecz, kapała na ziemię, 
jak przed tym woda. Byłam oszołomiona, a on nadal wpatrywał się we mnie i
 moje ciało z takim pożądaniem. Coś powiedział, ale nie miałam pojęcia 
co. Zupełnie nie słyszałam jego głosu, tylko ruchy ust, które pragnęłam 
znów poczuć. Oswobodził mnie i upadłam na zimną podłogę, nie umiałam się
 ruszyć. Ktoś taki jak ja, jest bezsilny to wprost żałosne. Patrzyłam 
niemo na sufit i nie dostrzegałam już nic.
- Co jej jest? - usłyszałam na wpół jawie wpół śnie, głos dobrze mi znany, ale nie wiedziałam kogo.
-
 Przemęczenie i lekkie odwodnienie. Podałem już lekarstwa, proszę się 
nie martwić. Jednak to osłabienie i utrata przytomności są niepokojące, 
czy coś takiego już miało miejsce? - spytał inny głos.
- Nie wiem - odparł ten znajomy.
- Proszę mnie poinformować w razie czegoś niepokojącego. Teraz musi odpocząć - poinformował głos.
-
 Dobrze - odparł pierwszy i zamknęły się drzwi. Chciałam otworzyć oczy, 
ale powieki były zbyt ciężkie. Poczułam czyiś dotyk na czole i potem na 
policzku. Nie wiedziałam kto to, ale był to znajomy dotyk. Nie mogłam 
sobie nic przypomnieć. Głowa mi pulsowała. Sen, może być moim ukojeniem.
 
Kolejna pobudka była już w nocy. Obudził mnie księżyc, który aż 
nad wyraz był jasny i przebijał się przez zasłony. Spojrzałam na niego i
 nie mogłam się nadziwić jaki jest piękny i zimny jednocześnie. Chciałam
 się poruszyć, ale moje ciało było nad wyraz słabe. Mój umysł cały czas 
był zbyt mało świadomy co się dzieje, czy gdzie jestem. Ważny był tylko 
księżyc i jego blask. Poczułam ciepło na swojej ręce i spojrzałam na 
nią. Czyjeś dłonie oplatały moją dłoń, spojrzałam na tego kogoś i w moim
 mózgu zabił alarm. On, to ON!!! Mimowolnie poruszyłam się gwałtownie i 
pożałowałam tego wszystkie kości mnie bolały. Syknęłam. A on przebudził 
się.
- No, śpiąca królewna postanowiła wrócić do życia - powiedział przecierając oczy.
- Co mi zrobiłeś? - zapytałam gniewnie, ale nie wyszło mi zbytnio, głos mi się łamał.
- Nic. Zasłabłaś. Twoje ciało najwyraźniej miało dość. Masz lekkie odwodnienie i jesteś osłabiona, to wszystko.
- Czemu mi pomagasz?
-
 Od teraz jesteś moją zabawką, a nie lubię kiedy zabawka się psuje. W 
końcu i tak odbiorę co mi się należy - odparł zimno, a jego oczy 
zalśniły. - Jak widzę nie możesz się zbytnio ruszać, to może być 
interesujące, ostatnim razem nie byłaś zbyt wylewna pod moimi 
pieszczotami, zobaczymy jak teraz - dodał z uśmieszkiem i wskoczył na 
mnie blokując mi ręce.
- Znów mnie zgwałcisz? - spytałam choć odpowiedź była oczywista.
-
 To nie gwałt, skoro ostatnio ci się podobało, wiem że tego chcesz - 
odparł z przekonaniem. I miał rację, niestety. Pocałował mnie, chciał go
 powstrzymać, ale był sprytny i jakże wytrenowany. Zaczął mnie pieścić, 
powoli. Po szyi, dekolcie, palcami bawił się moimi sutkami, wtedy 
dopiero zauważyłam, że jestem naga. Przykryta tylko cieniutką kołdrą. 
Bawił się mną jak chciał. Nie miałam na nic siły, a zwłaszcza na opór. Z
 gardła wydobywały się u mnie pojękiwania, choć chciałam je zdusić, nie 
kontrolowałam ich.
- A widzisz, że ci dobrze - szepnął mi do ucha,
 i przeszedł mnie dreszcz na jego słowa. Puścił mnie, bo widział, że i 
tak się mu nie sprzeciwię i dotknął mnie u dołu, między nogami. Poczułam
 jego palce jak wchodzą powoli w moje wnętrze. Wygięłam się gdy włożył 
je za daleko. - Już jesteś mokra? Szybko - skomentował z zadowoleniem i 
wyciągnął palce i oblizał je. - Nawet w smaku jesteś wyśmienita. Masz ty
 jakiekolwiek słabe strony?
Nie odpowiedziałam, a on uśmiechnął 
się i zanurkował do moich nóg. Wtem poczułam jego język w moim kroczu, 
pieścił mnie nim. Czułam jak się rozpływam pod jego dotykiem. Nie miałam
 dość, powoli wspinałam się na szczyt. Słyszałam jak rozpina rozporek, a
 niedługo potem wbił się we mnie. Przeszył mnie ból i wygięłam się w pół
 a z gardła wyszedł krzyk. Bolało. Bardzo bolało. Za wcześnie i za 
głęboko, czułam go każdą komórką w ciele.
- Przestań... -prosiłam,
 ale wydawał się nie słyszeć. Z oczu pociekły mi łzy. Wszystko we mnie 
pulsowało, nie chciałam tego. Nie w taki sposób. - Przestań... - 
protestowałam, a on wtedy spuścił się we mnie. Czułam ciepło 
rozpływające się po moim ciele i ból, którego nie zapomnę chyba nigdy. 
Płakałam bezgłośnie.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam
 zaskoczenie i ból nie wiedziałam czy chodziło o ból jaki mi zadał czy 
coś innego. Ja nadał płakałam i nie byłam wstanie się poruszyć. Czułam 
się żałośnie, a on... On patrzył zupełnie jakby nie wiedział co się 
stało. I wtedy przytulił mnie. Nie wiedziałam co to oznacza, nie 
wiedziałam już nic.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I
 jak? Sprośne, wiem. Wiem również, że mnie poniosło. Ale dla umysłu jest
 to niezła stymulacja. No, także do napisania, bo już jutro kolejny 
dzień wyzwania a mianowicie realność.
Do napisania :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz