Translate

poniedziałek, 15 września 2014

Dzień 1 "wyzwanie" - Ocean, król i nowy początek

Zaczynamy !!!!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Woda. Nieosiągalna przestrzeń zamieszkująca Ziemię razem z ludźmi.
W głębi oceanicznych głębin pełno skarbów, których ludzie nie zdążyli jeszcze odkryć. A tak nie wiele potrzeba by te cuda odnaleźć.


- Sea!! Sea!!! No gdzie ty jesteś?! - wołała zdenerwowana mama wypatrując na horyzoncie swojej córeczki, która jak zwykle nie słyszała jej krzyków. Mama jednak domyślała się gdzie jej córeczka może być i udała się na brzeg oceanu oddalonego od ich domu zaledwie piętnaście minut drogi.
- Sea!!! - krzyknęła na córkę, a ta odwróciła się w pośpiechu i zaraz przybrała minę niewiniątka.
- Cześć, mamusiu - powiedziała z uśmiechem.
- Ile razy ci powtarzałam, że jak zachodzi słońce chcę cię widzieć w domu?
- No wiem, przepraszam. Ale wiesz jak ja lubię oglądać ocean kiedy słońce się w niego wtapia.
- Nie ważne. Obiecałaś, że będziesz wracała przed zachodem do domu, prawda?
- No tak, ale...
- Nie ma ale. Wracamy do domu - rzuciła mama i nie chciała słyszeć sprzeciwu. Sea wiedziała, że z mamą nie ma żartów, więc ostatni raz patrząc na zanurzające się słońce w głębinach poszła do domu.

Nadeszła noc. Ciemna i mroczna. Sea spała spokojnym snem, gdy nagle okna w jej pokoju otwarły się na oścież i zawył przez nie wiatr budząc przy tym dziewczynę. Wystraszyła się i zaraz chciała zamknąć okna, ale wiatr był na tyle silny, że uniemożliwiał jej to. Próbowała z całych sił i nic. Wreszcie podmuch uniósł ją do góry i razem z nim wyleciała z pokoju. Chciała krzyczeć, ale wiatr tłumił jej głos. Leciała w górę do chmur, nad swoją wioską nad oceanem. Ten widok zapierał jej dech w piersi, fale migotały na tle odsłoniętych przez chmury gwiazd.
Wiatr świsnął i w tym samym momencie zrzucił ze swoich barków Seę wprost do wody. Umiała pływać, ale nie mogła wydostać się na powierzchnię, tajemniczy wir ściągał ją w dół, ostatni raz spojrzała na jaśniejące gwiazdy nad taflą wody, potem już tylko nastał sen....

Przebłysk słońca obudził jej twarz. Rozejrzała się dookoła w panice, ale żadna sceneria nie była jej tak obca jak ta. Była na dnie morskim. Nie miała pojęcia jak i dlaczego żyje i w dodatku jak  może oddychać.
- Witaj, Seo! - usłyszała wyraźny głos i odwróciła się w jego stronę. Ujrzała chłopca w jej wieku, ale nie do końca takiego zwykłego. Chłopak miał skrzela, zauważyła to w pierwszej chwili gdy go ujrzała. Wyglądał jak człowiek tylko z tym jednym szczegółem w ogóle człowieka nie przypominał.
- Kim jesteś? - spytała.
- Oh, wybacz. Nazywam się Rey i jestem twoim przewodnikiem do naszego króla.
- O czym ty mówisz? - spytała zaskoczona. Jaki król?
- Rozumiem, zatem wytłumaczę od początku. Przybyłaś tu wczorajszej nocy na wezwanie naszego króla - Ju, który chciał się z tobą zobaczyć. Dlatego też poprosił wiatr by przyprowadził cię tu.
- Kim wy jesteście?
- My? A chodzi ci o skrzela. W dawnych czasach nazywano nas syrenami czy ryboludźmi, ale niektórzy mówią też o atlantydach, więc będzie odpowiednim co wybierzesz.
- Rozumiem. Po co chce mnie widzieć wasz król?
- Oto już musisz jego zapytać Seo - powiedział Rey kłaniając się jej lekko. - Proszę za mną - dodał i ruszył przed siebie. Sea, nie za bardzo rozumiała o co w tym wszystkim chodzi, jednak nie widziała innego wyjścia niż iść do tego króla Ju i porozmawiać z nim by odesłał ją z powrotem do domu.
Droga do zamku była zrobiona z koralowca, który mienił się na kolory tęczy. Nie wiele jej zajęło by dostrzegła w oddali piękny zamek jak z bajek, zrobiony z koralowca, bursztynu i muszli. Wyglądał ja te zamki z bajek disneya tyle że w wersji morskiej. Zanim Sea przestała się zachwycać pięknem budynku Rey przyprowadził dużego konika morskiego, którego dosiadł i podał dłoń Sei by i ona usiadła. Nie spodziewała się zobaczyć tak dużego konika morskiego, był wielkości zwykłego konia.
- No, chodź - ponaglił ja Rey - król nie może zbyt długo czekać - dodał i uśmiechnął się przyjaźnie. Podała mu dłoń i wsiadła na tego konika. Po czym popędzili w stronę zamku. Kiedy tak pędzili z ukrycia przyglądały się im inne mniejsze lub większe rybki i atlantydzi pochowani gdzieś za krzewami wodorostów.

 Zamek z bliska robił jeszcze większe wrażenie niż z daleka, aż biła od niego ta wspaniałość. Sea nie mogła się nadziwić temu pięknu. Rey otworzył potężne bursztynowe drzwi i wprowadził ją do środka, po czym drzwi samoistnie się zamknęły. Prowadził ją w  półciemności, aż otworzył kolejne drzwi, za którymi znajdowała się sala tronowa. Oślepił ją blask jaki wydobywał się z sali, aż musiała zmrużyć oczy. A gdy wreszcie spojrzała, dostrzegła wielki tron, a na nim chłopca, był w jej wieku, uśmiechał się tajemniczo i złowieszczo, jak dla niej. Jednak postanowiła zachować zimną krew. Nie wypadało aby 16-latka bała się dziecka. Ukłoniła się.
- O, umiesz okazać szacunek - rzucił król. - Rey możesz odejść - dodał. Chłopak ukłonił się i odszedł.
- Dziękuję za zaproszenie do twego pałacu, wasza wysokość. Jednak chciałabym znać powód mojego przybycia tu - zaczęła Sea przyglądając się królowi.
- Powód? To chyba oczywiste. Chcę żebyś za mnie wyszła - rzucił tak jakby to było zupełnie oczywiste.
- Nie rozumiem - odparła starając się zachować spokój Sea i jednocześnie nie chcą nawet dopuścić do siebie tej myśli.
- To proste. Wyjdziesz za mnie i będziesz moją królową.
- Co? Dlaczego?!
- Dlaczego? Dlaczego? Ciągle same pytania. Niech będzie powiem to. Lubię cię i twój stosunek do oceanu, jest to dość błahy powód jednak dla mnie wystarczający.
- A co ze mną? Może ja nie chcę za ciebie wychodzić?! - krzyknęła. Jednak król nic sobie z tego nie zrobił. Jego szafirowe oczy pociemniały lekko a na twarzy znów zagościł cyniczny uśmieszek.
- Za późno. Odkąd tu jesteś to ja decyduję czy żyjesz czy nie. Jesteś zależna ode mnie i czy tego chcesz czy nie poślubisz mnie. A teraz Rey zaprowadzi cię to twojej sypialni gdzie służba już czeka.
- Na co?
- Jak to na co? Na pannę młodą.
- Nie!!! - krzyknęła, ale było za późno. Rey już złapał ją za rękę i nie wiedzieć czemu jej ciało było mu posłuszne. Krzyczała, chciała się wyrwać, ale nie dawało to skutków. Nie miała siły. Wreszcie popłynęły jej łzy.
- Rey, proszę wypuść mnie - błagała ze łzami w oczach. Chłopak zatrzymał się na chwilę i spojrzał na nią. 
- Wybacz mi, ale jesteś jedyną nadzieją dla tego królestwa. Nasz król jest wspaniały, dba o poddanych i dobrze rządzi, jednak jego serce skryte jest mrokiem, dlatego potrzebuje ciebie, kogoś kto pozbawi go tego mroku i przywróci radość, a nie cynizm i egoizm. To twoje zadanie, o które błagam abyś się go podjęła.
- O czym ty mówisz?
- Jesteś naszą nadzieją. Proszę daj mu szansę. Wiem i rozumiem jak musisz się czuć, ale jesteś naszą nadzieją w dodatku jedyną by zobaczyć u naszego króla uśmiech, po za tym jest tak jak powiedział, tylko on może cię odesłać. Proszę, błagam pomóż nam.
Sea patrzyła przez chwilę na Rey, któremu zaświeciły się łzy w oczach. Westchnęła. Jak widać jest skazana by tu być. Otarła resztkę łez.
- Nie poślubię waszego króla - rzuciła buntowniczo. Rey oniemiał. - Dam mu szansę jak prosisz, ale nie poślubię go, muszę go poznać.
- Jesteś aniołem Seo! - powiedział ucieszony Rey i zaraz pociągnął ją za rękę prowadząc do jej pokoju, który był nie wiele mniejszy od sali tronowej i równie piękny. Czekały już na nią trzy pokojówki z przygotowanymi sukniami ślubnymi gotowymi do przymiarki i ostatnich szlifów.
- Zapraszamy, wasza wysokość - rzuciły radośnie wszystkie i zanim się obejrzała zdarły z niej ubrania i ubrały w piękną białą z bladozielonymi dodatkami suknię, aż sama nie mogła siebie poznać. Wyglądała wspaniale.
- Cudowna królowa ! - krzyknęły wszystkie trzy zachwycone ze swojej pracy. Wtem do pokoju wszedł równie pięknie ubrany król Ju. Gdy ujrzał Seę wytrzeszczył oczy, co nie dało się nie zauważyć.
- Wyglądasz pięknie - powiedział zupełnie inaczej niż jeszcze godzinę temu, tak ciepło i czule, aż zarumieniła się. A wtedy on szybkim krokiem złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Był nieco wyższy od niej. Chciała protestować, ale nie zdążyła. Złożył na jej ustach delikatny, acz spragniony pocałunek. Była zaskoczona, zaczerwieniona i zła, ale gdy zobaczyła jego roziskrzone oczy, postanowiła mu wybaczyć ten jeden raz. Nie wiedziała czemu, ale jego oczy, ta ich głębia pochłaniała ją, jak ocean. Mogłaby w  nie patrzeć bez ustanku.
- Wasza wysokość wszystko gotowe - przerwał im Rey nie ukrywając uśmiechu. Wtedy Sea oprzytomniała.
- Nie wyjdę za ciebie - powiedziała wyrywając dłoń z jego uścisku. Wtem na twarzy króla pojawił się znów chłód. Wystraszyła się, ale postanowiła się nie ugiąć. - Pozwól mi wpierw cię poznać - dodała.
Król milczał przez chwilę patrząc wprost w jej oczy.
- Wyjdźcie wszyscy - rzucił król do służby a ci wszyscy wyszli w pośpiechu. Kiedy drzwi się zamknęły Ju ponownie złapał ją za rękę i spojrzał w oczy. - Znasz mnie przecież - powiedział łagodnym tonem. - Nie pamiętasz? Jak miałaś 4 latka i uciekłaś z domu ... - otworzyła szeroko oczy. Przypomniała sobie skąd zna tą głębię jego oczu.

Kiedy miała 4 latka uciekła od mamy, bo ta nie pozwoliła jej iść obejrzeć zachód słońca. Biegła wprost w stronę oceanu i zanim się spostrzegła spadła z mola wprost do wody. Zaczęła się topić i prawię by się utopiła, gdyby nie mały chłopiec, który podał jej wtedy dłoń i wypłynął z nią na brzeg. Zaczęła wtedy płakać, a on chwycił ją za dłoń i spojrzał w oczy, te piękne szafirowe oczy, takie przepełnione ciepłem i niewinnością. Obiecał jej wtedy, że pewnego dnia wróci po nią i zabierze do siebie. Obiecali to sobie. Po tym zniknął zostawiając po sobie tylko wspomnienia i te oczy.

Jak mogła o tym zapomnieć zwłaszcza, że już od początku jego oczy coś jej mówiły. Tyle, że nie było już w nich tego samego ciepła czy niewinności, lecz samotność.
- Teraz pamiętasz? Od tamtej pory obserwowałem cię, aż wreszcie postanowiłem sprowadzić cię do mnie.
- Pamiętam, tego małego chłopca, który mnie uratował i pamiętam też obietnicę.
- Właśnie, obietnica. Ja dotrzymałem słowa, a ty?
- Ja... nie wiem. Pozwól mi poznać ciebie lepiej może wtedy...
- Seo spójrz na mnie! - krzyknął i chwycił ją mocniej. - Proszę zostań moją królową - dodał tonem, który przeszył i wyrył te słowa w jej sercu. Nie umiała odmówić zwłaszcza, że  w jego oczach dostrzegła tyle samotności. Przytuliła go do siebie, na co on był zaskoczony i dopiero po kilku sekundach objął ją.

- Rey, nie ma co masz dobre oko - rzuciła jedna ze służących podglądających króla i Seę.
- Ona zmieni króla.
- Nie ona to miłość - poprawiły go wszystkie trzy chórkiem i uśmiechnęły się szeroko. - Pora dokończyć przygotowania do ślubu - rzuciły i tanecznym krokiem ruszyły do kuchni.
Rey spojrzał jeszcze na króla i Seę z uśmiechem.
- Nadchodzi nowy początek - rzucił i odszedł.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

No i co moi mili? Jak się podoba, wiem że to taka naciągana przygoda :) Ale myślę, że takie trochę słodkie. Napiszcie co sądzicie i do napisania jutro :)
Jeszcze nie wiem jak to wyjdzie, bo jutro kończę o 19.00, ale może coś napiszę na lekcji :)
Wiem jestem niegrzeczna :)
Do napisania :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz