Translate

środa, 17 września 2014

Dzień 3 "wyzwanie" - Kuracja przeciw innym

Hejka!!!


Tak to już 3 dzień. Mam nadzieję, że tak jak ja nie możecie się doczekać ♥
Gotowi???

Start!!!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Usiadła przy komputerze z kieliszkiem pełnym wódki. Wpatrywała się w niego, nie wiedząc wreszcie czy pić czy nie. Wbrew sobie, wbrew rodzicom dla własnej satysfakcji. Wzięła głęboki wdech. Nie miała już nic do stracenia. Alkohol jedna z niewielu rzeczy dających zapomnienie.

- Przyszła brzydula - rzucił ktoś na korytarzu, gdy szła schodami. Nie miała zamiaru słuchać tych głupot. Zżerała ich zwykła zazdrość. To ona miała wypasioną furę, to ona miała same markowe ciuchy, choć może nie była zbyt otwarta to i tak wszyscy musieli się z nią liczyć i tak na każdego patrzyła z góry. Nikomu nie miała zamiaru pozwalać sobie górować nad sobą. To ona górowała nad nimi, choć nikt nie lubił jej wcale nie przeszkadzało jej to. Miała to czego chciała, czyli wszystko. Nie ważne jaką miało cenę, zdobywała to bez trudności za to większość, a raczej wszyscy nienawidzili jej. Takie życie.
- Skoro masz tyle kasy, to czemu chodzisz do takiej budy, a nie...
- Nie wolno mi? - przerwała dziewczynie z cynicznym uśmiechem. - Skoro aż tak bardzo mnie nie lubisz, nie patrz na mnie a jak nie to sama zmień szkołę, w końcu do tego nie potrzeba wielkich zdolności, nawet ty sobie poradzisz - zgasiła ją, a dziewczyna zapłonęła rumieńcem i już chciała odpyskować, lecz uciszył ją dzwonek nadchodzącej lekcji.  Weszła do klasy i jak zwykle usiadła na w  przedostatniej ławce i zaczęła wpatrywać się w okno. Może i była bogata, ale nie była pustą panienką bez rozumu. Wręcz przeciwnie była aż nazbyt rozumna i jak chciała umiała dopiec. Nikt nie mógł powiedzieć, że była głupia.
- Mamy dzisiaj gościa. Przeniósł się do nas Dare Nike mam nadzieję, że przywitacie go ciepło i pokażecie co i jak - powiedziała jak zwykle ze słodkim uśmiechem nauczycielka. - Ame pokaż proszę nowemu koledze szkołę - zwróciła się dziewczyny odrywając ją od okna.
- Nie sądzę aby było to zbyt dobre - odezwała się dziewczyna.
- Na pewno będzie w porządku, zrób to proszę - odparła z przekonaniem nauczycielka.
- Niech będzie - rzuciła cicho Ame, a nowy uczeń Dare podszedł do niej by usiąść w ławce za nią. Nie powiedział ani słowa, w dodatku wydawał się jej również samotnikiem. Kto normalny zmienia szkołę w środku roku szkolnego? Nie zamierzała o to pytać, bo nie miała potrzeby. Lekcja się skończyła a nowy odezwał się do Ame.
- To co pokażesz mi tę budę? - spytał marudnie.
- Chcesz ją oglądać? - odparła pytaniem.
- Nie - rzucił krótko.
- Więc darujmy sobie - odpowiedziała odchodząc z ławki Ame i ruszyła na korytarz. Nowy bez słowa ruszył za nią kierując się w stronę następnej klasy. Denerwowało ją to, ale cóż.

Po zajęciach Ame wsiadła do swojego auta i ruszyła w kierunku miasta, kiedy nowy zaczął machać by się zatrzymała. Niechętnie to uczyniła zwłaszcza, że nowy wtargnął na środek jezdni. Wsiadł do jej BMW jakby nigdy nic.
- Jedziemy w tę samą stronę, podrzuć mnie - rzucił. - To po drodze - dodał.
- Skąd to niby wiesz?
- Jesteśmy sąsiadami, panno Amelio Niktorsen. Mieszkam obok ciebie w tym starym domu, wczoraj się wprowadziliśmy. Nie mogłem Cię skojarzyć, ale wreszcie przypomniałem sobie skąd cię znam.
- Słuchaj nie jestem organizacją charytatywną, więc nie myśl sobie, że będę twoim kierowcą.
- A czemu nie? Masz po drodze, a po za tym dorzucę ci się do paliwa.
- Boże jaki jesteś uparty. Powiem wprost jeśli będziesz się ze mną zadawał to gwarantuję ci niezbyt dobrą opinię.
- A chodzi o to, że jesteś bogata. Jakoś wcale mi to nie przeszkadza, ale innym owszem, jakby to było jakieś przekleństwo.
- No wiesz, dzięki.
- Mnie tam wisi czy masz 2 złote w portfelu czy 200, ważne, że mam podwózkę do domu.
- Uparty jesteś.
- Gdybym taki nie był, to ciężko byłoby mi wyżyć.Życie to więcej niż tylko szkoła dom - powiedział prawie proroczo. Nie odezwała się nic, bo co mogłaby o nim wiedzieć. Nic.
Zaparkowała przed swoim domem i wysiedli oboje z samochodu.
- To co rano będę czekał przed bramą - rzucił.
- A niby kiedy zgodziłam się na taki układ?
- Wtedy kiedy wpuściłaś mnie do swojego autka. A tak po za tym niezła tak bryczka daj się kiedyś przejechać - dorzucił z szelmowskim uśmiechem i poszedł w stronę swojego domu.

Jeszcze nie spotkała się z takim człowiekiem i nie za bardzo mu wierzyła, ale pojawił się i razem pojechali do szkoły, w szkole wymienili kilka zdań i wracali w ciszy do domów. Tak przez następne mijające dni. Przeczucia Ame sprawdziły się. Dare stał się nie lubiany jak ona. Ostrzegała go, jednak on nic sobie z tego nie robił. Aż brało zaskoczenie dla takiej postawy, ale nie odezwała się nic.
 - Nie przeszkadza ci to? - zapytała gdy wracali do domu.
- Niby co?
- Bycie odrzuconym przez resztę klasy, szkoły?
- A co mnie oni obchodzą? Nie lubią mnie, a nawet mnie nie poznali. Dziękuję bardzo, za takich dzieciaków, którzy nie widzą więcej niż czubek swojego nosa. Może są na to po prostu za głupi. Kto ich tam wie - rzucił nonszalancko, ale poważnie.
Ame zaśmiała się.
- No co? - spytał zaskoczony jej reakcją.
- Nic, po prostu widzisz więcej niż ja, powinnam się od ciebie uczyć - stwierdziła żartem.
- No raczej - odparł i również się uśmiechnął.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

No cóż. Koniec. Wyjątkowo krótkie ze względu na czas. Ale jak obiecałam tak jest.

Podobało się? Mam wiarę, że nie było źle.

Do napisania :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz