Translate
sobota, 31 stycznia 2015
Recenzja: Jan Pelc - "...będzie gorzej"
Jako że dzisiejszy dzień nie należy do najpiękniejszych w moim życiu, chciałam walnąć w kimono, ale jednak nie raz nie da się. Więc najlepszym sposobem aby zabić nudę jest dobra książka. Tak, właśnie skończyłam czytać "będzie gorzej". I przedstawię poniekąd opinię na jej temat.
Zaczynamy.
Jan Pelc to czeski autor, który napisał właśnie "...będzie gorzej". Nie wiem czy miał on ciężkie dzieciństwo, czy może jakąś dziwną zajawkę, ale po przeczytaniu tej książki wiem jedno - człowiek walczący przeciwko światu zawsze przegra.
Kończąc ten wstęp.
Książka opowiada o chłopaku, który nazywa się Olin, chce on uwolnić się spod wpływu ojca i rzuca wszystko. Szkołę, pracę, rodzinę. Dosłownie wszystko na rzecz picia non stop, ze swoimi kumplami żulami, spania z kim kto daje a potem na dodatek ćpania. I tak to się kręci przez większą część książki, a właściwie przez całość. Ponadto ma zatargi z policją i psychiatrykiem, tak właśnie wygląda jego życie. Nie wspominając o ciągłych problemach z kasą i jak tą kasę zarobić. Brak stałego mieszkania i przesiadywanie w barze to jedyne co w książce ciągle się powtarza.
Są postacie i jest ich wiele. Niektóre bardziej da się poznać inne mniej, większość to typki z pod ciemnej gwiazdy, które z policją są za pan brat. Dużo się dzieje i będzie się działo, aż do ostatnich stron.
Nie chce się zagłębiać w fabułę, bo książkę warto przeczytać. Choć jej wymowa jest dość brutalna i aż nazbyt realna to, to mi się podoba. Nie ma tu żadnego grania. Wszystko jest takie jakby było naprawdę. Nie ma tu aktorów, są tylko ludzie.
Pełna buntu i realiów społeczeństwa z tamtego okresu to wprost idealna książka żeby poznać świat ówczesny. Ale przekazuje też brutalność, brzydotę, wulgarność by pokazać czytelnikowi tą ową "normalność", która dla nas zbyt "normalną" się nie wydaje.
Czytając "będzie gorzej" miałam nieodparte wrażenie jakby "buszujący w zbożu" by kopią tej książki jednak w dużo lżejszym wydaniu. Pozbawionym tego "brudnego" języka i tych wszystkich świństw. Jednak podobieństwo jest. Choćby bunt. Jednak bohater "buszującego w zbożu" był sam. Tu natomiast Olin gdziekolwiek by się nie udał spotyka na swej drodze kompanów.
Olin jak wspomniałam spotyka wielu ludzi, bo też wiele podróżuje, choć nie na początku, to na końcu książki jak najbardziej. Mamy Czechy, mamy Jugosławię, Włochy, i jeszcze dużo innych miejscowości tych pomniejszych. A o ludziach jakich spotkał nie chcę już wspominać, bo byli to m.in. Polacy, Romowie, Francuzi, Jugosłowianie, Włosi, Czesi oczywiście, Ruscy i jeszcze pewnie znalazłoby się się trochę. Tak więc mamy przekrój całego społeczeństwa. Stosunek do władzy i ogólnie zachowanie władzy i stwarzanie pozorów.
Jak czytam z okładki ludzie zachwalają tą książkę i teraz wiem czemu. Pokazuje dorastanie młodego człowieka, który wybrał drogę, która mogła zakończyć jego żywot bardzo szybko, jednak udało mu się przeżyć i można rzecz uciec od Czech w poszukiwaniu czegoś. Uciekł, ale nałóg pozostał. Jednak na końcu przyznał, że takie życie mu odpowiada. Skończyło się ani dobrze, ani źle, tylko z morałem.
Człowiek choćby jak uciekał nie zdoła uciec, może znaleźć tylko miejsce gdzie życie będzie bardziej znośne niż gdzie indziej. Pozwolę sobie zacytować : " Na próżno zadajemy sobie pytanie, po co żyjemy. Jesteśmy stadem tępych owiec, poszukujących, błądzących owiec." Mnie prawda z tego cytatu aż bije po oczach. Nikt z nas nie jest święty i pewnie mało kto będzie, a mimo to staramy się pomagać tym "owieczkom", ale nie patrzymy na to czy zdołamy im pomóc tak, aby weszli na drogę, gdzie ich życie w końcu się zacznie.
Tym oto rozważaniem pragnę zakończyć moją krótką opinię na temat tej książki.
Uważam, że warto ją przeczytać, bo ciekawi sam fakt jak się skończy, skoro ciągle ma się w głowie, że "będzie gorzej".
Do napisania :*
M..i..g..r..e..n..a...
Kiedy człowiekowi wydaje się, że gorzej być nie może, okazuje się że jednak może ...
Mój wczorajszy dzień skończył się na potwornym bólu głowy. Nie żeby teraz było lepiej. Wybaczcie mi jeśli moje pisanie będzie bez ładu i składu i gdy jakiś wyraz nie do końca będzie pasował do reszty.
Tak właśnie kolejny raz wzięła mnie prawdopodobnie migrena.. Istny dramat. Łzy ciurkiem leciały mi wczoraj z oczu, bo tak wszystko boli.
Zapytałby ktoś to po co piszesz o takiej "przypadłości"?
A dlaczego by nie. Nie jestem na świecie jedyną osobą, którą dotknął ten problem. A ponadto nie ma na to skutecznego leku, bo jakiekolwiek tabletki, proszki, zupełnie nie są skuteczne. A niektóre powodują tylko gorsze otępienie. To poważna sprawa.
Nie znam się na tym, przyznaję szczerze, ale wierzę, że dobre samopoczucie może wygrać ze wszystkim. Właśnie tylko skąd wziąć takie samopoczucie?
Jeśli macie pomysł proszę piszcie, bo mnie pomysły się wyczerpały.
Idę zawinąć się w kłębek i spróbować nie myśleć, może nadejdzie błogi sen?
Wątpię, ale warto mieć nadzieje.
Do napisania :*
piątek, 30 stycznia 2015
Krótko ze Stycznia
Jako że koniec miesiąca zbliża się nieubłaganie, chciałam zrobić takie małe podsumowanie :)
Nie będą to ulubieńcy, ale rzeczy, które pokochałam i nie mogę bez nich żyć! :P
Znaczne jak zawsze od kosmetyków:
Po zdradach z wieloma innymi moim ukochanym tuszem do rzęs pozostaje nadal Lashmania reloaded z essence :) Kocham kocham i jeszcze raz kocham♥
Następnie baza pod cienie, która uratowała mnie przed rolowaniem się cieni, może nie jest idealna, ale jak dotąd najlepsza a mowa tu o paese.
Jak już przy paese jestem to nie mogę zapomnieć o cudownym pudrze ryżowym, bo to mój najlepszy puder ever i zostanę przy nim na forever :)
I ostatnim takim moim cudeńkiem jest cień colour tattoo pernament taupe o numerku 40, którego używam nieprzerwanie do uzupełniania brwi.
Pewnie jesteście zaskoczeni dlaczego wśród ulubieńców nie ma makeup revolution, a to dlatego, że mam te kosmetyki od niedawna i nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Nie powiem bardzo lubię tę markę za cienie, które są naprawdę świetne, jednak co do bazy pod cienie już nie są tacy dobrzy, bo niestety baza pod cienie marna. Po za tym pędzle też nie najwyższych lotów, ale jeżeli spojrzeć na poszczególne produkty są perełki :)
I największy mój hit, których używam już tydzień niektórych a mianowicie pędzle Hakuro, mam ich w sumie 8, 3 do twarzy a reszta oczy :) i oczywiście planuję dodać jeszcze co nieco z tej firmy do mojej kolekcji jednak na razie zbieram hajs :) Pędzelki świetne, bardzo dobrze się sprawują. jedyny kłopot jaki mam to z H50, która nie chce się domywać. Mówię wam dramat przeszłam kiedy myłam mydłem, szamponem i nic, potem sięgnęłam po drastyczny środek proszek do prania i zadziałało. Koszmar szorowałam go chyba z 15 minut aż wreszcie puścił. Dramat, a chcę nadmienić że używałam go kilka chwil wcześniej. No ale ogólnie pomimo czyszczenia jest naprawdę świetny :)
Po za kosmetykami moim wspaniałym zakupem okazały się słuchawki z Sony, których aktualnie używam teraz na sobie :) Genialne idealny dźwięk :)
Po za tym jak pewnie nie będzie zdziwieniem jest kolor niebieski :)
to chyba na tyle, a przynajmniej więcej nie pamiętam :P
Do napisania :*
środa, 28 stycznia 2015
Brokuł i jego pysznota
Tak wiem piszę jak narwana od wczoraj, ale jakoś nie mogę nie pisać. Wiecie każdy chyba ma takie dni kiedy chce popisać o głupotach, żeby potem zamilknąć. Nie mówię oczywiście że zamilknę. O Nie!
Właściwie to nie ma ku temu jakiegokolwiek powodu. Po prostu tak jest i już.
Przedtem pisałam na telefonie, ale teraz już komputer. Jakoś brakuje mi obrazków w postach. Nie wiem czemu, ale jakoś tak łyso :P
No cóż pora to zmienić :P
Ale wracając do tematu. Brokuł to takie fajne warzywko podobne do kalafiora tylko całe zielone i równie jak kalafior dobre. Właśnie sobie wcinam takie cudo ugotowane :) Mniam :3
Powróciłam do domu po tym ciężkim i wyczerpującym dniu, po to tylko by znów przysiąść do nauki z histosu, bo jak zwykle sprawdzian mnie czeka a umieć nie umieć nic.
W piątek jak mi się uda prawdopodobnie będę widzieć się z dziewczynami Neechan i AK, mam nadzieję, że będzie dobrze i ogólnie że pójdę, bo była kiwka :( Ale myślmy pozytywnie :)
Choć nie wiem czy się da :P
Moja paczka jest już w inpostcie więc pewnie jutro bądź w piątek będzie. Wolałabym by była jutro bym mogła się nacieszyć nowościami. I tak w ogóle się zastanawiam czy pisać wam co tym razem zamówiłam? Nie wiem w końcu większość to same pędzle. No cóż zobaczymy :)
Jutro będzie jeszcze luz, bo nie ma nic zapowiedzianego, oprócz zadania z anglika co to będzie??? Nie wiem nie chce mi się go robić, ale pewnie się zmuszę. Po za tym histos. Nie wiem czy ogarnę wszystko jutro po szkole jak wrócę na 20 do domu, dziś też pasowałoby coś ogarnąć chyba :)
Zakres genialny dwie wojny światowe + jeszcze do 89 roku. Dramat, ale podobno wszystko już było. No nie wiem.
no dobra bo już tata przyszedł kończę.
Do napisania :*
Niemiecki nie idzie i nic się nie chce
Hello!
Jak tam? U mnie cudowna szkoła i nauka na niemiecki, który idzie jak krew z nosa. Ciągle mam lekkiego dołka, ale cóż zrobić. AO jest chora. Nudzi mi się. Pisałam już kartkówkę z Dgwr i odpowiadałam z anglika tak jak przewidywałam. Ponad to mój cudowny wujek nie wrócił od dziewczyny i musiałam jechać tt a w dodatku mam kapcia i nie wiem czy dam radę dojechać do domu. Może powietrze nie zejdzie do wieczora. Moja przesyłka juz czeka na wysłanie więc niebawem powinna być. Jak nie jutro to w piątek. Oby jak najszybciej.
Jestem teraz na luzach na lekcji wychowawczej i jak widzicie spokojnie sobie pisze. Gadają O jakichś głupotach a PJ uczy się na prawko. Niedługo zdaje bo już 3 lutego oby zdała.
Mam już kolejnego snapa od AK która razem z Neechan wysyłają ich mnóstwo a ja myślałam ,że to mi się nudzi.
Dobra kończę, bo musze jeszcze trochę ogarnąć niemiecki. Będzie git, bo musi być.
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
wtorek, 27 stycznia 2015
Jeszcze raz :)
Yoho!
Znów ja i znów z telefonu. Jakoś nie chce mi się za bardzo działać na komputerze 4 godziny z P.J. wystarczą. Właściwie to nie mam za bardzo o czym pisać wiec napisze o tym co się dziś zdarzyło.
Zanim poszłam do szkoły skoczyłam na pocztę wysłać kasę na nowe zamówienie, ale naturalnie kolejka gigantyczna do tego nie za miła obsługa i mnóstwo wkurzona, ale dałam rady. Huh.
Potem z dziewczynami AO, MD i PJ poszliśmy na rynek po koronę dla brata PJ i przy okazji kupiłam sobie jedzonko do szkoły i ponarzekałam jaka ta polska poczta jest "wspaniała".
W szkole jak w szkole. Jutro będzie mnie pytać P.T. i cóż zrobić na anglika nie umiem za wiele ale myślę, że najgorzej nie będzie mam nadzieje.
Ogólnie potem wf zleciał szybko. Pierwsze siłownia trochę pomaszerowałam a następnie siatka i tenis ziemny, było fajnie. Po gadaliśmy trochę z P.B. i ogólnie było spoko. Trochę mnie wkurza granie wiecznie zadowolonej z życia zwłaszcza, że jak jechałam autem to moje myśli były gorzej czarne niż smoła ale no cóż każdy ma gorszy dzień.
Akurat słyszę jak tata ogląda coś z "rotą" w tle, pewnie znów jakiś film wojenny. W końcu " nie rzucim ziemi skąd nasz ród. .." podoba mi się ta pieśń? Chyba tak to można nazwać. I znów w tle reklama.
Czekam w kolejce do łazienki. Idę się myć i spać. Ogarnę jakoś moją twarz i spanko. Może nie będę mieć znów jakiś chorych snów. Oby.
Palę sobie świeczkę truskawkową i ładnie mi pachnie pod nosem :)
Zapomniałam skoczyć o szkole, po wf były dwa Oitr i dwa pkr skończyło się na tym że zaczynamy działać z Corel draw i chyba wreszcie zacznie się coś dziać :) mam taką nadzieję.
No po szkole zawiodłam moje trzy wcześnie wspomniane Słodziaki pod dworzec, ale oczywiście debil musiał się też tam zjawić. Szlak trafia mnie jak go widzę jest gorzej niż chamem, choć nie powiem trzyma dystans, ale jego oddzywki to nadal jakieś nieporozumienie. Osobiście niech sobie gdzieś żyje byleby zdala ode mnie tak by było wspaniale. Nie można mieć wszystkiego. A szkoda.
Potem się jeszcze wkurzyłam bo poszłam kupić sobie tortile i oczywiście panie nie mogły spełnić prostego życzenia bez pomidora i pół ostre, bo trzeba było dać ostre z pomidorem. Byłam głodna wiec nie powiedziałam za dużo ale następnym razem nie popuszczę. Tak mi minął dzionek ;)
Teraz leżę sobie i znów Słyszę odgłosy walki z telewizora od rodziców no cóż jakoś trzeba będzie się kimnąć. A po za tym musze jeszcze umyć pędzelki i będzie szał.
To co?
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
5 minut
Yo!
Piszę ze szkoły mam Oitr i 5 minut do dzwonka wolności na przerwę tak bardzo mi się nudzi, że dramat. Nie mam książki, nie mam co czytać. Zastanawiam się ile napisze przez te 5 minut, ale pewnie nie wiele. Jak widać. Kolejny pusty dzień. Nie ma się czym zająć a jutro tyle nauki. Dramat mam dość. Aż głupio się przyznać, ale lepiej już działać u taty przynajmniej się coś dzieje. AO jest chora i kulawo wygląda. Działam w "będzie gorzej. ..." ale jakoś nie umiem tej książki skończyć choć wczoraj co nieco przeczytałam i się tylko zastanawiam jak to wszystko się skończy. Sama nie wiem, ale może będzie dobrze, choć nawet tytuł na to nie wskazuje. Ten kto to pisał musiał mieć albo ciężkie życie albo całkowitą schize ale bardziej pasuje to drugie :p
Ojej ile już zdziałałam aż Nie wierze jeszcze mam 2 minuty prawie na buziaki dla was. Mam małego dołka ale myślę, że będzie lepiej.
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
niedziela, 25 stycznia 2015
Kalendarz literacki: 19 - 25.01.2015
Kolejny tydzień za nami, czas na Kalendarz literacki z ubiegłego tygodnia :)
Jak się wam podobają? Mam nadzieje, że jakiś sens w nich jest. Wiecie ten niedostrzegalny :P
Do napisania :*
piątek, 23 stycznia 2015
Witajcie w zakątku mojej próżności
taki właśnie tytuł spotkałam na swej drodze kilka sekund temu, gdy wertowałam internet w poszukiwaniu informacji na temat pędzli z Hakuro.
Jak wiecie jestem szczęśliwą posiadaczką H50 i H77 i ogromnie się cieszę, że je mam. Bo H77 używam odkąd go mam codziennie i nie mogę uwierzyć jak mogłam przedtem bez niego żyć!
Co do H50 też jest bardzo fajny, nieco większy niż te z ecotools, ale też bardziej od nich zbity. Jedyny problem jaki z nim mam to mycie. Samo mydło nie daje rady, szampon i ostre szorowanie. Ale za taką jakoś daje radę :) Niebawem, bo na dniach (prawdopodobnie poniedziałek-wtorek) dotrze do mnie druga paczka z cocolita.pl z kolejnym pędzlem H69 i aż się nie mogę doczekać, aż będę go mieć w swoich łapach :)
Znów zamówiłam sporo, bo aż 4 paletki z makeup revolution : Girl Panic, Run Boy Run, What you waiting for? i Welcome to the Pleasuredome. Wiem pytanie po co mi tyle? Szczerze sama nie wiem, ale nie mogłam się oprzeć. Mam zamówione jeszcze dwa cienie; Base!! i Touch me, ale to są takie bazowe beżowe cienie, które zawsze się przydadzą. Zamówiłam również kamuflaż z catrice, baze pod cienie Aqua seal (nie wiem co to będzie) , antybakteryjny żel do rąk z the body shop i dwie pomadki makeup revolution. Tak szaleje. Za bardzo tyle kasy wydać, a jeszcze razem z AO mam zamiar kupić 3 bądź 4 pędzle, bronzer i paletkę eyes like angels czy coś takiego. Zobaczymy czy będziemy brały udział w konkursie, jak nie to paletkę odpuszczam i biorę pędzel, bo one bardziej mi się przydadzą, zwłaszcza, że cieni już będę mieć multum.
A po za tym że mówiłam, że będę oszczędzać, to nic się nie zmieniło, oprócz tego że nadal jest to w realizacji :)
Rozrzutny ze mnie człowiek... hyh... muszę jakoś przeżyć.
Miałam dzisiaj zabrać się za pisanie opowiadania na konkurs, ale nie mam takiej weny, a jutro nie wiem czy nie pójdę malować KS na półmetek, szczerze nie chce mi się, ale no cóż... może...
Nie wiele mam dziś do powiedzenia więcej o życiu, może oprócz tego, że chce mi się spać :P
Do napisania :*
czwartek, 22 stycznia 2015
Nowelka SAO, wypad do Krakowa i nowy zakup
Hej!
Piszę do Was, bo dzisiejszego dnia stała się rzecz niesłychana, a mianowicie kupiłam sobie 2 pierwsze części nowelki Sword Art Online. Szczerze nawet nie wiedziałam, że ona wyszła, ale kiedy ją zobaczyłam no musiałam ją kupić. Nie było wyjścia!
Tak więc szykuje mi się wydanie specjalne "RePlay poproszę" w wersji anime vs. Light novel mam nadzieje, że nie możecie się doczekać tak jak ja.
Kolejną rzeczą a właściwe główną tego dnia, był wyjazd do Krakowa na uniwersytet pedagogiczny, gdzie odbył się wykład profesorów. Szału nie było, ale nie było źle. Dzięki w sumie temu ogarnęłam 2 tomiki SAO, bo tak to miałbym tylko 2.
Lucky 🌸
A no i zrobiłam wpłatę ma cocolita.pl, bo znów złożyłam zamówienie, tyle że dopiero po fakcie pomyślałam po co mi tyle cieni? Kolejne 4 paletki z makeup revolution nadchodzą. Ale w końcu raz się żyje :p w każdym razie mam nadzieje, że niedługo będzie paczka. I koniec z zamawianiem, bo kasy brak. A wydatków multum. Po za tym musze oszczędzać na jeszcze 2 tomiki SAO, Sekai-ichi Hatsukoi i służącą przewodniczącą. Najbardziej oblegany będzie maj, dlatego muszę zbierać, a jeśli chodzi o makeup revolution myślę, że się nie zawiodę, bo te cienie, które mam są naprawdę przyzwoite za taką cenę.
AO zdawała dzisiaj prawko praktykę no i cóż. Nie znała. Szkoda gadać, żal mi jej.
W ogóle coś czuję, że po tym jak się do siebie zbliżyłyśmy teraz się oddalamy. Nie jest to fajne, ale taka kolej rzeczy. Nie ma sensu się rozczulać, jednak być samemu jest bardziej na rękę niż wchodzić w konszakty bliższe niż powinno się.
Stwierdzam też, że się myliłam co do P.G a mianowicie nie przypomina przy bliższym poznaniu ani trochę Gladis. Tak przynajmniej wydaje mi się po dzisiejszym dniu. Straciłam przekonanie ci do tego i szczerze czuje się nieco zawiedziona, bo byłaby idealnym wzorcem na dalsze historie, nie można mieć jednak wszystkiego. Szkoda.
To tyle tak skrótem :)
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
wtorek, 20 stycznia 2015
Kontakty z ludźmi, ich brak i cała reszt tego szajstwa :(
Dawno już nie pisałam co takiego dzieje się u mnie. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Jak wiecie dalej jestem w konflikcie z MB i raczej nie zapowiada się na to by miałoby być lepiej. Z jednej strony żałuję, ale z drugiej uważam go za durnia. Takiż smutek. No cóż.
Ponad to mam jakieś nieodparte wrażenie, że oddalam się od AO i MZ, z jednej strony chciałam żeby tak się stało. Bo nie przeczę konflikt z MB nas poróżnił, a ja nie mam zamiaru się pchać już z całych sił do ich towarzystwa. W końcu lepiej będzie im beze mnie. Trochę to boli po tym wszystkim, bo czy nie dążyłam do tego by być blisko nich? Dążyłam ale cóż z tego skoro MB jest lepszy. Chodzą sobie wszyscy troje na siłownie i bawią się świetnie. No cóż, szkoda.
Za to moja relacja z Neechan poprawia się, coraz częściej wysyła mi snapy i jest to jak miód na duszę. Uwielbiam ją ♥ Przynajmniej do niej zawsze mogę się zwrócić.
Dawno nie pisałam już z DR ani nie widzę się z nim zbyt często. Ale jakoś nie mam ochoty do niego pisać. Może źle się wyraziłam nie chce mu już zawracać głowy moimi żalami. Przynajmniej na razie. Sam ma pewnie sporo innych problemów, więc po co mu moje na dokładkę.
Mam mieć dzisiaj księdza po kolędzie, ale nie wiem kiedy dokładnie. Sama i tak idę do szkoły. Mam nadzieję, że pan J. Nie będzie zły za to że nie wysłaliśmy mu zadania. Hyh... a zrobiłam niechętnie, ale zrobiłam. Nie wysłałam, w końcu nie chcę wyjść na chama, którym podobno jestem.
Czuję, że znowu łapie mnie przeziębienie i szczerze nie mam na nic sił. Mój głos już całkiem odpadł, ale cóż muszę jeszcze działać.
W czwartek razem z P.G. i P.Ga. jedziemy na jakieś warsztaty, ciekawe jak będzie. AO ma w tedy egzamin na prawko, mam nadzieję że zda. Oby.
Po tym jak wczoraj skończyłam NANĘ, to cały czas słucham soundtracku, ale za to słuchawki sprawiają się świetnie i szkoda tylko że po paru godzinach, bolą mnie po nich uszy, bo było by już wyśmienicie.
Piję sobie teraz gorącą herbatkę, bo za bardzo nie mam co robić, dlatego w sumie postanowiłam napisać. Nie mam siły ni ochoty na nic, ale blog to jedyne coś co zawsze mam ochotę robić i pisać.
Tak w ogóle to muszę się zabrać za pisanie opowiadania dla P.R. bo mnie zje. Oddałam książkę, teraz tylko pisać. Mam w sumie początek, bo pisałam wczoraj na religiach, ale jeszcze dużo brakuje, aby to był romans stulecia :P
Zrobiłam sobie kanapki do szkoły, szok jak ja dawno nie jadłam kanapek! Może je zjem, bo wczoraj nie za bardzo weszła we mnie drożdżówka, została większa połowa a ja cały dzień byłam na tigerze ... hyh... wracam chyba do uzależnienia. Nie powinnam.
Tak w ogóle to teraz odechciewa mi się pić kawy, jakoś nie mam na nią smaku. Ciekawe czemu? Nie wiem, ale mam nadzieję, że to minie, w końcu kawka to coś pięknego ♥
Będę się powoli zbierać do tej szkoły, bo cóż zrobić. Strzelę sobie jakiś delikatny make up, bo moja twarz jest w koszmarnym stanie, a po za tym katar to dramat. No cóż zaczynam chorować. Taki peszek.
Mój komputer coś wysiada nie chce się ładować, bateria padła, dramat, jakoś jednak piszę, co znaczy, że nie jest tak do końca źle :P
Do napisania :)
poniedziałek, 19 stycznia 2015
RePlay poproszę: NANA - historia, która porusza serce ♥ (spoilery)
Tak to kolejne wydanie RePlay poproszę. Mam nadzieję, że wam się to jeszcze nie znudziło, bo dziś przychodzę do was z geniuszem romansu, którą jest właśnie NANA. Nie chwaląc się, bo nie ma czym ryczałam na niej jak bóbr w niektórych momentach, ale choć nie była w planach do RePlay poproszę pojawiła się.
Zaczęło się od youtubera Bukiego, który w swojej serii "Co sądzę o.." właśnie mówił o NANIE a ja pod wpływem jego zachwalania stwierdziłam a czemu by nie obejrzeć tej serii raz jeszcze. I gotowe!
Cóż dodać cóż ująć, zakochałam się w tym anime ponownie. Powróciłam do niego po 5 latach. To coś cudownego. Choćbym jak starała się być obiektywna nie potrafię, bo mnie uwiedziono na maxa.
Zacznę od początku NANA to anime na podstawie mangi ma 47 odcinków. Jest jednym ze starszych anime 2006/07 ale mimo to daje rade z teraźniejszymi produkcjami i z chęcią do niej jeszcze nie raz wrócę.
Zanim przejdę do fabuły chcę zwrócić uwagę na jeden ważny aspekt tego anime a mianowicie - muzykę. Cały soundtrack jest wybitny i żałuję, że wcześniej sobie go nie ściągnęłam. A piosenka "Rose" Anny Tsuchiya a także "a little pain" Olivii Lufkin wprost ubóstwiam. Nie można tu pominąć Hasegawy Tomokiego, który dopracował muzykę w tle, bo wybił anime na wyżyny jeśli chodzi o muzykę.
Teraz mogę przejść do głównej fabuły. Nana spotyka Nanę i postanawiają ze sobą zamieszkać. Tak to taki bardzo szybki skrót. :) Nana (Hachi) Komatsu i Nana Osaki, to dwie 20 latki, które przypadkiem spotkały się w pociągu do Tokio. Hachi pragnęła dostać się do swojego chłopaka Shoujiego, a Nana podbić świat muzyki punk. W całej historii jest wiele miłości, bowiem Nana darzy uczuciem swoją starą miłość, z którą zerwała kontakt 2 lata wcześniej, jednak będąc w Tokio i poniekąd dzięki Hachi, Nana i Ren z Tranpest spotykają się oraz na nowo budują swój związek. To była ta bardziej poukładana miłość, bo love story Hachi to już dłuższa gadka. Hachi jedzie do Shoujiego, jednak ten potem i tak ją zdradza, nie wspominając już o innych przygodach wcześniejszych młodej 20 latki. Kiedy Hachi jest zrozpaczona Nana pomaga jej znieść ból. Wtedy więzi z Trapnest (zespołem w którym jest Ren, natomiast Black Stones to zespół Nany i wcześniejszy Rena, po tym jak udał się do Tokio) , w tym zespole jest jednak jeszcze idol Hachi - Takumi, z którym Hachi spotyka się dzięki Nanie. Wtedy to Hachi i Takumiego łączy romans. Po kilku nocach spędzonych ze sobą, Hachi dowiaduje się, że członek zespoły Nany, a jej przyjaciel Nobu kocha ją, ona sama również go pokochała. Zrywa z Takumim i zaczyna być z Nobu jednak i to nie trwa długo, bo okazuje się, że Hachi jest w ciąży i nie wie z kim. Takumi akurat wtedy odwiedza Hachi i dowiaduje się o wszystkim, postanawia wziąć na siebie odpowiedzialność za Hachi i dziecko, które nosi. Dochodzi jeszcze do rozmowy między Hachi a Nobu, który jest przerażony tym faktem i poddaje się. Hachi przystaje na decyzję Takumiego i postanawia wyjść za niego. Nana przestaje się odzywać, a zespoły nadal rozwijają się. W między czasie Shin (basista u Black Stones) zakochuje się w Reirze (wokalistce Tranpest) i wzajemnie. Tak więc same miłości. Koniec końców Hachi rodzi rozkoszną dziewczynkę jako żona Takumiego, który nie okazuje się być taki zły, a Nobu no cóż odsunął się w kąt.
To taka po skrócie fabuła, bo występuje tam jeszcze parę wątków.
Ku mojemu zaskoczeniu oglądając to po latach zaczęłam zmieniać zdanie co do bohaterów. Choćby do Takumiego, którego uważałam za debila to teraz wydał mi się czułym facetem, który postanawia wziąć na siebie odpowiedzialność za rozlane mleko, i coś czuję, że on zakochał się w Hachi, bo równie dobrze mógł zostawić ją na lodzie. Choć ma ciężki charakter i wieje od niego chłodem to w głębi duszy to wrażliwy facet.
Nie mogę tego powiedzieć o Nobu, który zgrywa bohatera, a ucieka kiedy trzeba iść pod górkę. Stracił w moich oczach. To typowy romantyk, któremu wystarczy wzdychać do tego co nie jest w zasięgu jego wzroku. Z jednej strony mi go żal, jednak z drugiej ma na co sobie zasłużył, bo przecież mógł walczyć! A nie kiwną nawet palcem, to już Nana bardziej się starała niż on.
Nana Osaki to złota kobieta, choć ma przebojowy charakter jest czuła i kochająca, można powiedzieć, że między nią a Hachi postała niezwykła więź, która przewyższa zwykłą miłość. Nie wiem czy przyjaźń, to nie za słabe słowo, ale myślę, że z pewnością ta więź między nimi potrafi przetrwać wszystko.
Hachi czyli Nana Komatsu, to doprawdy zwichrowana dziewczyna, ciągle przeżywa miłostki, po których cierpi, można by ją uznać za ladacznicę, ale nie uważam że nią jest, bo każdy pragnie szczęścia i ucieka od samotności. Kiedy wszystko się komplikuje bierze winę na siebie, ciężko jej jest i nie chce obciążać swoich przyjaciół tym że jest w ciąży, dopiero dzięki Takumiemu wszyscy dowiadują się o jej wpadce. Choć można ją nie lubić za jej zachowanie i na siłę szukanie faceta, to myślę, że w końcu zmądrzała wychodząc za Takumiego. "Miłość przyjdzie z czasem" - święte słowa Takumi.
Jest jeszcze kilka osób, które naprawdę polubiłam np. Shin czy Yasu, ale nie chcę się nad nimi rozwodzić, w końcu najlepiej samemu obejrzeć niż czytać suche informacje. Choć nie powiedziałam o wszystkim, to tylko z grubsza, a mimo wszystko mam wyzuty sumienia, bo przekazałam cały sekret NANY. Mam dzieję, że mi wybaczycie, bo NANA to coś co trzeba samemu przeżyć.
Chciałabym na końcu podziękować Bukiemu za przypomnienie mi o tym anime i samej autorce za stworzenie coś co poruszyło moje serce. Szkoda, że kontynuacja nie jest możliwa, mimo to DZIĘKUJĘ - ARIGATOU GOZAIMASU
niedziela, 18 stycznia 2015
Makijaż dla nastolatki? Aby nie za wcześnie? Moja historia makijażowa ♥
dzisiaj chcę pogadać, o tym czy dziewczyny w wieku jak wiem, 15 - 18 powinny się malować.
Jak wiecie mam 18 lat i mogę powiedzieć, że od 2 lat zaczęłam się tak naprawdę bawić makijażem. Oczywiście to poświęcenie, wstać te pół godziny wcześniej i nałożyć to wszystko tak jak trzeba.
Ale od początku.
Nie jestem znawcą makijażu i nie mnie decydować, ale moja makijażowa przygoda zaczęła się od kiedy byłam w podstawówce :) Tak właśnie w 5 klasie. Wtedy był szał na BRAVO i inne tego typu gazety, w których był "rady", kosmetyki czasem i w ogóle. Tak też zaczęłam się bawić błyszczykami, delikatnie cieniami, ale tylko w niedziele, bo do szkoły nie było wolno. I tak to trwało. Wtedy też zaczęłam nosić szpilki, które do dziś kocham, ale nie chodzę zbyt często, bo jeżdżę samochodem i nie za wygodnie w nich prowadzić :( W każdym razie trwało to do gimnazjum. Niedziela zatem była dniem kiedy mogłam nieco zaszaleć. W gimnazjum też zaczęłam po trochu używać tuszu do rzęs. Jak sobie to przypomnę to aż mi się śmiać z siebie chce. Chciałam być "dorosłą", choć nadal nie jestem nią, to nieco więcej wiem o makijażu niż wcześniej.
Kiedy poszłam do szkoły średniej, moja kosmetyczka nieco się powiększyła, oczywiście nie było to nic szalonego. Bo tylko puder w kamieniu jeszcze podkradziony mamie :P i kilka nowych cieni z chińczyka, także szału nie robiło. Dopiero w 2 klasie, kiedy poznałam AO i kiedy PSz, odeszła zaczęłam się bawić. Mój pierwszy krem BB z Eveline kupiłam z Neechan i zaczęłam się bawić. Potem doszłam do tego, że stan mojej skóry nie jest za rewelacyjny. Więc zaczęłam szukać i szukać, i szukać.
Podstawa Pielęgnacja
Teraz to wiem. Przede wszystkim dobry demakijaż. Nawilżenie i tonik. Ale od początku. Przedtem mój demakijaż to było zwykłe mydło - ŹLE! Nie powinno się tak robić, bo sód w mydle tylko pogarsza naszą skórę, nie mówiąc o szczypiących oczach. Także moja głupota mogła zniszczyć moją skórę na dobre, ale opamiętałam się. Zaczęłam eksperymentować z płynami do demakijażu, płynami micelarnymi, aż skończyłam na żelach do demakijażu, które u mnie sprawdzają się najlepiej. Jednakże to trwało, aż doszłam do tego. Następnie po tym był czas na krem, wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że nie do końca tak powinno być. Moja skóra była już w lepszej kondycji, ale trądzik nadal był, a krem bb nie za bardzo dawał sobie rady z jego zakamuflowaniem. Nie chciałam wtedy podkładów, bo po mojej kuzynce widziałam, że wygląda prawie jak wiedźma, bo podkład aż można było z niej skrobać, ale teraz wiem dlaczego u niej tak to wszyło. Za dużo produktu, zły kolor, puder na całą twarz w wersji kuleczek brązujących i najgorsze zło nie mycie pędzli. To dosłownie zbrodnia! Kiedy nie myje się pędzla przynajmniej ze 2 razy w tygodniu to bakterie dostają się na naszą skórę co może wywołać zapalenia skóry, podrażnienia i to co najgorsze trądzik! A wystarczy tak nie wiele - woda i mydło. Ja stosuję jeszcze odżywkę do włosia naturalnego, żeby pędzle były mięciutkie. Nie róbcie tego jak moja kuzynka, bo żaden dermatolog wam nie pomoże. Wracając do mnie. Trądzik nadal był i to dość spory, dermatolog zawiódł, żadna z maści nie pomogła. To wertowałam dalej internet a w szczególności youtube. I wypatrzyłam coś takiego jak TONIK! Niby takie nic, ale normalizuje skórę i może zdziałać cuda.
Udało się
Moja skóra nadal nie jest doskonała, bo zawsze może pojawić się na niej jakiś nieprzyjaciel, ale jest w dużo lepszym stanie. I teraz wiem jak mniej więcej o nią dbać. Taką moją rutyną jest:
Rano:
- przemycie twarzy wodą następnie
- przemycie tonikiem,
- nałożenie kremu pod oczy i kremu pod makijaż najlepiej z filtrem.
- po wchłonięciu kremu podkład/krem bb i/ lub korektor,
- nieco pudru,
- baza pod cienie,
- makijaż oka,
- odrobina różu lub/i bronzera
- maskara
i gotowe !
Dobrze jest też nie dotykanie palcami twarzy, bo wiadomo dłonie są niezbyt czyste podczas dnia, a po co ma coś się dostać nam na twarz? Należy unikać też rozdrapywania trądziku, bo tylko się on przenosi na inne miejsce.
Wieczorem:
- zmycie makijażu przy pomocy żelu do demakijażu,
- opcjonalnie peeling czy/i maseczka 1 - 2 w tygodniu,
- przemycie tonikiem,
- krem pod oczy albo masło, ja używam masła kokosowego,
- tłusty krem dla nawilżenia i odżywienia, mój to ziaja oliwkowy lub masło kakaowe (jak zresztą wiecie).
Przy czym chcę podkreślić, że moja skóra jest normalna ze skłonnościami do mieszanej i nie raz mieszana wygrywa, ale udaje się to znormalizować.
No to tak to wygląda ze mną. W sumie to zaczęłam od końca, bo nie odpowiedziałam na pytanie z tematu.
A więc czy młode dziewczyny powinny się malować?
Każda dziewczyna chce wyglądać pięknie. To normalne. Tak uczy nas środowisko. I poniekąd każdy ulega. Nikomu nie można zabronić się malować. Uważam tylko, że należy się nauczyć jak operować makijażem, tak aby był w miarę naturalny, choć nie da się tego osiągnąć na 100 %. Nie ma jak. :P
Przed wszystkim należy się zastanowić czy naładowanie podkładu na twarz, rzeczywiście uczyni nas piękniejszą? Może wystarczy zadbać o skórę a stosowanie podkładu nie będzie konieczne? Nie które dziewczyny mają naprawdę bardzo ładną skórę, a dają na nie tonę podkładu, zamiast lekkiego kremu bb i odrobiny korektora. Ja nie staram się was odwieść od zamiaru stosowania podkładu, bo są dni kiedy naprawdę się przydaje, bo nasza twarz wygląda koszmarnie. Sama używam tego kosmetyku, bo wiadomo tu coś wyskoczy, tu mamy czerwone policzki, tam znowu jest nie tak i tak dalej. Tylko jedna rada trzeba go miarkować stosownie, nie dawać nie wiadomo jak dużo i dziwić się potem że go widać jakby, rzeczywiście była tapeta na twarzy. Sama nie raz dostawałam za to ochrzan od taty jak zauważył jakieś smugi na twarzy, bo naprawdę wyglądało to paskudnie.
Teraz się nauczyłam minimalizować, a to naprawdę klucz do wszystkiego.
Mniej w makijażu znaczy więcej. Im mniej produktu tym makijaż jest bardziej naturalny. Dlatego uważam, że jeśli dba się o skórę, to makijaż w niczym nie przeszkadza tylko w zależności od wieku należy go stopniować. Można ukryć swoje niedoskonałości korektorem i niektórym to wystarczy. Nie trzeba od razu brać się za podkłady. Można kupić krem bb do wyrównania kolorytu cery nieco pudru żeby się nie świecić i gotowa cera. Nieco tuszu jakiś jasny cień i błyszczyk. Gotowe.
Czasem można zaszaleć
Każda dziewczyna chce wyrazić siebie na różne sposoby. Ja lubię to robić za sprawą makijażu. Nie raz lubię bardziej podkreślić oko czy zrobić nieco bardziej czerwone usta, ale rozsądnie :) W zależności od dnia i samopoczucia, czy stanu skóry należy dobrać swój odpowiedni makijaż. Idziemy na imprezę możemy zaszaleć z kolorem, a czemu nie. Raz się żyje. Tylko należy pamiętać, że po imprezie trzeba wszystko zmyć, bo inaczej nasza skóra może wyglądać naprawdę źle, może się zapchać i kicha. Także jeszcze raz pielęgnacja i odżywienie, zwłaszcza po spożyciu alkoholu :P
Powinno się czy nie?
Nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie. Ponieważ uważam, że wszystko jest dla ludzi. Jeśli dziewczyna czy chłopak, chce się pomalować czemu nie, jednak niech nie przesadzi. Bo na co dzień czarne smokey u 15 latki to nieco za dużo, przynajmniej według mnie. Oczywiście należy eksperymentować jednak pamiętając, żeby się nie postarzyć, a uwydatnić wdzięki. Chyba że ktoś chce w wieku 15 - 18 lat wyglądać jak 30 stka. Tak też można :p, ale po co? Kobiety walczą o to by być uważne za młodsze, a nie starsze jak najdłużej. My też powinniśmy o to za dbać aby uważano nas za młode jak najdłużej a makijaż powinien to pokazać!
Słowem końca
Jeśli są problemy na skórze i wstydzimy się ich to zakamuflujmy je, ale pamiętając o tym by dobrze zadbać o skórę, bo jak już mówiłam to podstawa. Chcemy się pomalować, pomalujmy ale z umiarem by nie wyjść na starszą niż jesteśmy. Tyle się mówi, że "tapeta" postarza skórę, ale nie uważam to za prawdę. Jeśli się malujemy, ale dobrze, w sensie pielęgnujemy naszą skórę i dopiero nakładamy resztę, to czemu nie. Żyjemy w środowisku przesiąkniętym bakteriami, więc makijaż to taka nasza bariera ochronna przeciw zanieczyszczeniom. Jednak to też obciążenie dla naszej skóry, więc zróbmy sobie też i ode tego odpoczynek. U mnie to każda sobota (chyba że jest impreza :P ). Skóra musi pooddychać. Dajmy jej to, choć raz w tygodniu. Dbajmy o siebie, bo jak już mówiłam wszystko jest dla ludzi, a makijaż to, to (co przynajmniej mi) daje radość i pozwala pokazać odrobinę ze swojego wnętrza.
Zatem dziewczęta i chłopcy jeśli chcecie zmniejszyć swoje kompleksy w temacie wyglądu, zróbcie to, jednak nie przesadźcie i dbajcie o skórę. To podstawa.
Może nie odpowiedziałam konkretnie na pytanie, ale uważam że każdy powinien sobie odpowiedzieć na to sam czy potrzeba mu makijażu? Czy chce zacząć swoją przygodę już teraz, czy poczekać? Zależy to tylko od ciebie. Nikt cię nie zmusi do tego. Jak się zdecydujesz to przemyśl najpierw swoją pielęgnację a dopiero potem sięgaj po resztę, to tylko moje zdania.
Życzę powodzenia i
do napisania :*
Kalendarz literacki: 12-18.01.2015
Dzisiaj o mało nie zapomniałam by dodać tego posta, ale jakoś udało mi się olśnić :)
To co zaczynamy?
Wacław Potocki
Jemu niewierna - więc on ją pochował -
Na dziś pięknych cytatów tyle, ale mam nadzieję, że ukażą się jeszcze :)
To co,
do napisania :*
piątek, 16 stycznia 2015
Haul (wszystko i nic :) )
Dzisiaj nietypowo, bo przedstawię wam moje zakupy głównie a właściwe to z całego tego tygodnia :)
Doszła do mnie paczka z cocolita.pl i.....
Tak! Mam wreszcie cienie makeup revolution!
Zamówiłam 3 paletki: HARD DAY, Dia de los muertos i Flawlles, które są cudowne nie dość, że napigmętowane to jeszcze cudownie się blendują, ale trzeba uważać żeby nie przesadzić, bo możecie tak jak ja dziś rano z czarną plamą zamiast oka. A uwieżcie mi nie chciałam żadnego smoky :P
No i aż 6 szminek: beloved,lady, make me tonight, passion, reckless, dusky praktycznie wszystkie są genialne. Oprócz beloved, która nie za bardzo daje kolor i jej matowa ponadto podkreśla suche skórki i make me tonight, która różni się konsystencją od reszty i nie kryje za dobrze, ale reszta jak najbardziej na tak :)
Co jeszcze?
Nie mogło się obyć bez hakuro no i zamówiłam H50, którą uwielbiam już i nie rozstanę się z nim na pewno i H77 do rozcierania cieni, który również jest świetny, jednak nie można nabrać za dużo cienia, bo będzie plama! A tego nie chcemy, po za tym są genialne i czekam tylko na AO by zamówić kolejne :)
Kupiłam jeszcze w rossmanie z ecotool pędzel do pudru, też całkiem całkiem nie nażekam :)
Ale to nie koniec :)
Kupiłam również oliwkę bambino, która jest cudowna do masażu wczoraj zrobiłam i po prostu się rozpływam.
Jako że należy chronić oczka kupiłam bio-żel pod oczy szałwiowy z ziajii.
Dziś też MG przyniosła mi dwie mgiełki zapachowe z avon`u : Kwiat Wiśni (moja ukochana) i dla mnie nowość Jagoda i Orchidea też bardzo ładny zapach :)
Ostatnio też kupiłam już 2 opakowanie pudru paese ryżowego, jest idealny do pod pudrowania bazy na powiece i cienie trzymają się cały dzień i noc, nic ich nie ruszy, a moja powieka jest dość tłusta :P
No i już mój ostatni zakup to coś co mam na sobie, a mianowicie słuchawki (z tych dużych na całe uszy) z Sony i jakoś dźwięku CUDO!! No cóż dałam za nie 80 zł, więc to chyba tak powinno być :)
Tak ostatni tydzień przeleciał masakrycznie, a ile kasy poszło.... hohoho...
Trzeba oszczędzać !!!
Ale ...
no cóż
do następnego :)
Do napisania :P
wtorek, 13 stycznia 2015
Wróg
Hejo!
Piszę ze szkoły wiec wybaczcie, jeśli będzie to bardzo krótki post.
Mój cudowny wróg nadal mnie nienawidzi.
Takie życie i wzajemnie ;p
Kocham życie jakie jest,
Nawet jeśli potem będę cierpieć.
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
poniedziałek, 12 stycznia 2015
Watashi no Neechan
Dziś cudowny dzień. No dobra nie był tak cudowny, ale ale widziałam się drugi dzień z rzędu z Neechan, co oznacza, że był bardzo udany :)
Jednak tego mi było trzeba by wyrwać się z tego dołka, pogadać z nią o głupotach i pośmiać się. :) Kochana <3
Ponad to wysłałam kasę na kosmetyki, które zamówiłam i mam nadzieje że na jutro czy środę dotrą. Na poczcie powiedzieli, że będzie kasa na koncie jeszcze dziś. Mam nadzieję, że nigdzie się nie walłam i poszły tam gdzie trzeba.
Kupiłam NIEBIESKIE Frugo!!! Coś genialnego. Zwłaszcza, że kocham Frugo, to jeszcze ten kolor i smak żelków. KOCHAM!
Po za tym sporo myślałam o AO i Neechan.Kiedyś napisałam, że mają takie same serca, ale jak jechałam wczoraj od Neechan, to stwierdziłam, a raczej doszło to do mnie, że serca owszem mają bardzo podobne. Jednak charakter, sposób zachowania, komunikacji i inne rzeczy zupełnie różne. Obydwie bardzo zaległy mi się w sercu, jednak nie mogę zmienić faktu, że jednak Neechan znaczy dla mnie nieco więcej. To nie tak, że porównuję je do siebie. O nie! Obydwie są wyjątkowe i obydwie darzę moją platoniczną miłością jako siostry. Tylko nie wiem czy AO mogłabym się tak "zwierzyć". Oczywiście AO dużo o mnie wie i to dość wiele takich tajemniczych rzeczy, a mimo to gdy przychodzi jej powiedzieć o Gladis, to nie chcę jej mówić. Może dlatego, że nie chcę jej do siebie zrażać, zwłaszcza po tym co się dzieje z MB, ale do tego nie chce wracać.
Neechan to Neechan i nikt jej nie zastąpi tak samo AO to AO i obydwie są cudowne :*
Nie chcę się znów rozwodzić nad klasą czy nad tym, czy źle czy dobrze wybrałam. Bo choć wiele się zmieniło, to i tak uważam że była to moja decyzja i takie życie, jeszcze takich decyzji będzie wiele :)
Miałam iść dziś na komendę, ale policja przyjechała do szkoły i zebrała wszystko co chcieli, więc nie musiałam. Alleluja, mogę rzec. Teraz tylko nie mogę się doczekać aż złapią tego kogoś i żeby wreszcie był spokój.
Nie moge się też doczekać, aż moje zamówienie z cocolita.pl dotrze i będę miała te cudowne paletki z makeup revolution i pędzle z hakuro ... ooooo. aż się nie mogę nacieszyć !!!! Yupi!!
Mam nadzieję, że dotrą do środy, bo padnę. Nienawidzę czekać, dlatego też nie lubię zamawiać z neta, ale tego akurat nie miałam jak inaczej kupić. Zamówiłam też podkład z revlonu color stay zobaczymy co to będzie :)
AO o niczym nie wie i chyba dobrze :( Choć trochę smutne jednakoż :P
Nic więcej się chyba nie działo ciekawego :)
No to co ?
Frugo, Frugo jak ja kocham Frugo,
Frugo, Frugo moim kumplem jest!!!
Do napisania :*
niedziela, 11 stycznia 2015
Kalendarz literacki od 1 - 11.01.2015
Kupiłam chyba w grudniu w rossmanie kalendarz literacki z fajnymi tekstami, z którymi chcę się z wami podzielić.
Gotowi na odrobinę poezji??
Start!!!
No to tak by to było :) Jak zawsze nie składnie. Mam nadzieję, że będzie to takie małe urozmaicenie, bo czemu by nie? Postaram się co tydzień w niedziele dodawać takie posty o ile skleroza mnie nie chwyci :)
Do napisania :*
sobota, 10 stycznia 2015
RePlay poproszę: Kuroshitsuji (spoilery :)
Tak właśnie, kolejnym moim RePlay będzie Kuroshitsuji. Zapewne damska strona moich odbiorców na pewno wie o czym mówię ♥
Przejdę do rzeczy nie przedłużając niepotrzebnie :)
Anime obecnie składa się z 3 serii. Kuroshitsuji (24 odc), Kuroshitsuji II (12 odc) i Kuroshitsuji: Book of Circus (12 odc). Nie mówię tu już o specjałach i kinówkach czy live action, bo moja "recenzja" opinia będzie dotyczyła wyłącznie serii TV.
Mamy Anglię pod koniec XIX w. Tajemniczego młodego hrabiego Ciela Phantomhive i jego lokaja Sebastiana Michaelis`a. Ciel został sam, ponieważ jego rodzice spłonęli w pożarze. Młody Hrabia jednak przeżył pojawił się z powrotem ze swoim nowym kamerdynerem. Sebastian jest demonem, który zawarł kontrakt z Cielem, mam mu służyć aż Hrabia nie wstąpi w objęcia śmierci. Młody Phantomhive nie dość, że robi za Psa jej Wysokości to dodatkowo szuka zemsty za śmierć. Razem z Sebastianem rzucają się w wir zagadek i tajemnic Anglii w poszukiwaniu przestępców i oczywiście ku zadowoleniu królowej. Ponad to w anime można znaleźć bardzo dużo komedii i szalonych pomysłów służących Phantomhive.
Ogólnie nie ma sensu mówić o wszystkich seriach, bo łączy je jedno - rozkazy jej królewskiej mości, dla swojego wiernego pieska, który wszystko rozwiązuje.
Jak wiadomo płeć piękna cieszy oczy cudownym Sebastianem, bo nie dość że jest przystojny i ogólnie piękny, to równocześnie potrafi wszystko (jak na demona przystało) . Każda prośba Ciela zostaje przez niego spełniona a kwintesencją jest tekst "Jestem tylko piekielnie dobrym lokajem". Nie muszę chyba wspominać, że to właśnie Sebastian jest tytułowym "Czarnym lokajem". Jest on perfekcyjny. Jedni go nienawidzą, drudzy uwielbiają. Sebastian według mnie jest idealnym bohaterem, ponieważ zawiera w sobie komizm a jednocześnie powagę. Jednakże jest również przebiegły i mogłabym nawet rzec, że dwulicowy. W jednym z odcinku bez względu na wszystko wykonał polecenie Ciela nawet jeśli wiedział, że mógł zabić swojego pana. No cóż, w końcu wszystko kręci się wokół duszy pana Phantomhive, jakże mogło być inaczej.
Świetną komediową postacią jest dla mnie Undertaker, czyli zarządca domu pogrzebowego. Jest to postać, którą uwielbiam. Jest nie dość, że komiczny to i okropnie tajemniczy. Mało co o nim wiadomo. Wiemy tylko, że jest byłym kosiarzem śmierci, na emeryturze, a obecnie robi sobie jako zarządca domu pogrzebowego, jest to również "przyjaciel" Ciela. Pomaga w sprawach jak trzeba, a po za tym non stop się uśmiecha. Nie wiem czy w anime widać choć raz jego oczy, bo niestety nigdy tego nie dostrzegłam, a szkoda.
Przechodząc dalej nie mogłabym zapomnieć o jakże barwnej postaci kosiarza - Grell`a Sutcliff`a, który ma wprost obsesję na punkcie Sebastiana i jakby na niego nie spojrzeć to jeden wielki komediant, z piłą motorową w ręce :p Jak na kosiarza przystało zabiera ofiarę itp. itd. Oprócz tego, że powaga dla tej postaci to za trudne słowo, to nie mam nic do dodania.
No i zostaje nam na końcu sam pan Hrabia Ciel Phantomhive. Mogłabym powiedzieć, że to rozpuszczony bachor ze smykałką do interesów, w końcu prowadzi całe przedsiębiorstwo zabawkowe Phantomhive`ów. Robi co chce, ale nadal widać, że jest dzieckiem. Choć stara się by dorosłym i myśli (prawie) jak dorosły, to nie raz swoich wrogów wykańcza w dość dziecinny sposób. Nie można nawet po obejrzeniu serii powiedzieć że zna się tę postać, bo tak nie jest. Choć zachowanie Ciela można w pewnym stopniu przewidzieć to nigdy w 100 %.
Nie zaszalałam tym razem, ale no cóż. Kuroshitsuji to anime, które żeby je ocenić, to należy obejrzeć, bo naprawdę wiele się dzieje w bardzo komicznym klimacie.
Do napisania :*
środa, 7 stycznia 2015
Powrót do rzeczywistości
Yo!
Dzisiaj chyba każdy wie, nadszedł czas aby iść do szkoły. Nie szczególnie za nią tęskniłam, jako za budynkiem z którego nie ma ucieczki, ale niestety takie życie.
Jakoś udało mi się nie drżeć kotów z MB, ale za miło też nie było, inaczej mówiąc wiało chłodem. Musze się przyzwyczaić, choć nie wiem czy tak umiem.
AK pisałam do niej wczoraj i ona się z nim znów zakolegowała cieszę się, bo przynajmniej nie przeze mnie stracili chwilowo kontakt. Jedno z głowy, ale co dalej. Nie mam koncepcji, żadnej.
Szkoła szkołą, ale niektórzy nauczyciele mogli by sobie dać na wstrzymanie. Dopiero teraz skończyłam zadania nie mówiąc już o sprawdzanie, który mam jutro a jak zwykle nie umiem nic. Mam nadzieje, że P.T. przełoży inaczej pewnie kolejne 1 albo 2. Masakra.
Za to z histosu zgłosiłam się do konkursu historycznego na opowiadanie. Mam sobie coś znaleźć z grubej książki i napisać na tego podstawie opowiadanie, wiersz lub coś koło tego. Nie wiem jeszcze co napiszę, ale muszę się w końcu wziąć za pisanie, bo wszystko mi zalega, a powinno być napisane. Moja piękna historia o kościele, głębiny i romansik wszystko stoi na półce i czeka na lepszy czas. Hyh tylko kiedy on nadejdzie?
Co tam jeszcze?
Musiałam wymyślić historyjkę o patyku co robi czy raczej co może zrobić dla użytkownika itp. Sześć obrazków, horror. Naprawdę epipwdr mogłoby być ciekawsze a nie takie głupoty. Nie moja to działka, ale egzamin przyszły widzę cienko.
Chyba tyle tak w skrócie.
A i jeszcze planujemy z AO i MD zrobić sesje zdjęciową może być fajnie ;)
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
wtorek, 6 stycznia 2015
Puszeczka szczęścia ♥
moja nakama AR przysłała mi dziś snapchata ze swoim pudełeczkiem szczęścia. Jakoś mnie to tak zainspirowało, żeby samej założyć takie coś, tyle że u mnie jest puszka zamiast pudełka. ♥
Pewnie każdy wie o co chodzi, ale jak coś wytłumaczę. Codziennie od 1 stycznia pisze się na karteczce to co w danym dniu cię uszczęśliwiło, co sprawiło uśmiech i tak dalej, wystarczą dwa słowa, cokolwiek, a gdy przychodzi grudzień i ostatni jego dzień, zobaczyć trzeba ile dobrych rzeczy było w danym roku. Bo w końcu życie składa się z takich małych chwil szczęścia. Nie raz błahych, a nie raz głębokich.
Warto przypomnieć sobie te drobne szczęścia, by zobaczyć ile tego szczęścia było, a nie tylko smutne chwile jak to u mnie było przez ten rok :(
Dlatego teraz mam motywację :)
Hasło: Pozytywizm co nie?
Uzupełniłam moją puszeczkę o 5 karteczek a dziś będzie szósta, oby tak jeszcze przez 359 dni :)
A Wy jak myślicie to dobry pomysł? W końcu nasza pamięć jest ulotna, a każda chwila się liczy.
Muszę chyba wziąć się w garść! Damy radę?
Damy!!! (nie ma wyjścia :)
A to tak na 3 minuty <klik>
Dzisiaj krócej, ale mam nadzieję że was nie zanudzam, choć pewno tak jest :)
No cóż,
Do napisania :)
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Zawiodłam się, nie tylko kłamcy, ale i złodzieje
jak znów widać po tytule nie jest za ciekawie.
Nie wspominałam o tym chyba, ale przez ostatnie miesiące mam złodzieja w klasie. Teraz jest jeszcze gorzej, bo nawet jak byłam u MZ na sylwestrze AO ukradli podkład i puder a było nas zaledwie 6 osób z czego 2 facetów i 4 dziewczyny. W tym 2 podejrzane, o Boże znów się zaczyna.
Czy kiedyś to przejdzie??? Mam dość myślenia kto nas robi w bambuko, ale nie chce myśleć że to ktoś z klasy, a niestety wszystko na to wskazuje. Myliłam się, może nie do wszystkich osób, ale jak widać teraz wszystko wychodzi, a prawda w końcu się ukaże.
Same kłopoty w tym nowym roku, a ledwo się zaczął. Nie wiem jak to może tak być. Czy ten ktoś nie ma sumienia?? Tu już nie chodzi o kasę, telefon czy nawet kosmetyki, chodzi o sam fakt, jak ktoś z kim żyło się spoko 3 lata nagle staje się złodziejem? Nie mogę uwierzyć nawet po tym jak mnie okradli. Nie mogę. A jednak osobom na których nam zależało zdradziły. Jakież okropne to życie...
Chciałoby się płakać, ale nie moja to wina, że sprawy taki obrót przybrały. Szkoda mi nas. Bo mogło być naprawdę dobrze. Wszyscy będą jak na szpilkach. A to dopiero początek, bo wreszcie trzeba złapać tego kogoś. Nie ma wyjścia, patrzeć na wszystkich jak na złodziei nie chcę, nie wyobrażam sobie tego.
Jak można tak ściemniać? Świecić oczami i nie mieć wyrzutów sumienia? Nie rozumiem. Nie poznaje. Myślałam że jako tako poznałam tych ludzi, ale widać jakże się pomyliłam. Kłamstwa ciągle się toczą i mnożą, a taki świat to zepsuty świat. Jak im nie wstyd???
Aż serce boli jak myślę o tym wszystkim. Chcę aby to się wszystko wyjaśniło, nie ma rady. Nie chcę być oziębła i obojętna, ale nie ma wyjścia, potrzeba zmian. Nie wiem czy się uda czy nie, ale należy spróbować. Chciałabym mieć więcej wiary, ale jakoś mi nie idzie.
Ciągle chciałabym, chcę, ale cóż sama mogę. Ja to tylko kropla w oceanie, a ocean dalej trwa nawet beze mnie. I co zrobisz człowieku? Nic, nie możesz, przynajmniej się staraj. Tylko to mogę, tylko to potrafię, na przekór życiu. Dość załamek, dość !!!
Wszystko okaże się w środę, czy ułoży się cokolwiek czy nie. Co będzie ze mną i MB? Pogodzimy się? Jestem skłonna do ugody, bo nie chcę wrogów, ale coś czuję, że w tym temacie to nie przejdzie. Szkoda, ale najgorzej to się poddawać prawda? Nie dam się tak łatwo, nie wezmą mnie żywcem.
Do napisania :*
RePlay poproszę: Bleach (uwaga dużo spilerów!!!)
W ten piękny wtorkowy dzień, przyszedł mi do głowy pomysł. Co Wy na to, abym podzieliła się z wami moimi odczuciami po seriach, które są w moim serduszku bardzo ważne? "RePlay poproszę" mam nadzieję będzie serią, dzięki, której podzielę się z wami moimi odczuciami, dlaczego uwielbiam dane anime i lubię do niego wracać. Mam nadzieję, że się spodoba.
Od razu jednak ostrzegam, moja opinia z pewnością będzie zawierać wiele spoilerów, (jak u mnie to zawsze bywa ♥) dlatego jeśli ktoś ma ochotę to przeczytać niech ma tego świadomość, że wiele wątków z fabuły, będzie tu dostępnych, nawet szczegóły, które mnie zaciekawiły i które chciałabym by były rozwinięte, także bez zbędnego dłuższego wstępu, zaczynamy!
Jedno z kultowych anime zaliczanych do Wielkiej Trójki razem z Naruto i One Piece, to chyba każdy wie, kto interesuje się anime i mangą, ale zawsze warto przypomnieć.
Bleach jest już zakończone, choć kto wie czy nie doczeka się kolejnej serii. Pierwsza liczy 366 odcinków, i nie zapowiada się by był to koniec (mam taką nadzieję). Są też odcinki specialne i kinówki, ale o nich może kiedy indziej, dziś skupiam się wyłącznie na serii TV.
No to tak cała historia toczy się wokół Kurosakiego Ichigo, który potrafi widzieć duchy, pewnego pięknego dnia spotyka Shinigami - Kuchiki Rukię, która walczy z Pustym i nie daje mu rady. Wtedy oddaje swoje moce Ichigo dźgając go swoim mieczem. Wtem oto sposób główny bohater staje się Shinigami i walczy z Pustymi. Ale kiedy wiadomość o tym, że Rukia utraciła moce dochodzi do Soul Society, głównodowodzący kapitan Yamamoto wysyła Abarai Renjiego i Byakuyę Kuchiki, aby zlikwidować Ichigo i sprowadzić Rukię do Społeczności Duch i skazać za zdradę. Po walce Ichigo ledwo żyję, ale jednak żyje ratuje go Urahara Kisuke. Kiedy zdrowieje postanawia udać się do Soul Society i ratować Rukię wraz z przyjaciółmi Orichime Inoue, Ishidą Uryuu, Yasutorą Sado i Yoruichi. A gdy są na miejscu zaczyna się walka. Całe Gotei 13 staje na baczności przed ryouka (bohaterami - obcymi w Soul Society). Biją się i tak dalej, udaje im się przejść przez wszystkie przeszkody, a tu wychodzi z worka pułapka. Wszystko to było zaplanowane przez jednego z generałów Aizena Sosuke i jego dwóch pomocników Gina Ichimaru i Kaname Tosen, którzy wzięli z ciała Rukii - Hougyoku, które zawiera niesamowitą moc, zostało stworzone przez Uraharę, ale nawet on sam nie umiał tego zniszczyć. Aizen dowiedział się o nim i chciał je zdobyć by mieć jeszcze więcej mocy i zdobyć Klucz Królów by samemu zostać bogiem, ale póki co ewoluuje Pustych by stworzyć swoją armię. Kiedy cały spisek wychodzi na jaw Aizen znika do Hueco Mundo (świata pustych - Arrancardów). I tyle go widzimy (na razie). Ichigo zostaje zastępczym Shinigami i wraca do domu do Karakury zabijać Pustych i żyć normalnym nastolatkowym życiem. I tak to się toczy historia. Reszty można się domyślić, po wielu przygodach znów pojawia się wątek Aizena, wszyscy chcą go pokonać, w między czasie pokonują innych wrogów (tych pomniejszych) itp. itd.
To co wam przedstawiłam to zaledwie marny skrawek tego co znajduje się w anime, ale mam nadzieję, że z grubsza ogarniacie o co toczy się cała akcja. Teraz przytoczę tylko te fragmenty, które mi zapadły w pamięć po 3 razie jak obejrzałam Bleacha, a miało to miejsce już w tym roku!!! Nie mylicie się jak tylko skończyła Fate/Stay zaczęłam ponownie Bleacha i właśnie go skończyłam także jeszcze coś pamiętam ♥
No więc, pierwszym którego polubiłam wiadomo był ichigo Kurosaki. Na początek wysunęły się pytania. Skoro Byakuya zabrał mu moce, to skąd je znów ma? Po za tym zostawała sprawa pustego, którego miał w środku? Skąd on się wziął? Teraz już wiem, że jego ojcem jest Shinigami - Isshin Kurosaki, który chwilowo stracił moce, ale i je odzyskał, jednak i tak za wiele o nim nie wiadomo. No to mamy powód dlaczego Ichigo jest Shinigami, bo jest w nim w połowie od ojca a w połowie człowiekiem od matki. Dalej jednak pozostaje pusty, możliwe że ma go od wtedy kiedy Urahara starał się na powrót zrobić z niego Shinigami i zapewne tak jest (a miałam nadzieję na coś bardziej skomplikowanego).
Zadziwia mnie też to jak Azienowi udało się zachować wszystko w tajemnicy przez setki lat. Musiał być szczególnie uzdolnionym aktorem, po za tym jego moce, którymi była iluzja z pewnością mu pomogły. Z pewnością był przebiegły, ale i za pewny siebie jak widać na końcu. Szkoda, że go nie zabili tylko zamknęli, ale cóż.
Urahara Kisuke to jedna z jak dla mnie głównych postaci, nie wiele wiemy o nim, tyle co z wątku historii sprzed stu lat, kiedy został kapitanem 12 oddziału i miał smykałkę do technologii. Wtedy też został skazany na śmierć przez radę 46, za zdradę i niby eksperymentowanie na innych mocy Pustych. Urahara zbiegł razem z kapitanami i porucznikami dotkniętymi Hollowfkacją (chyba tak to się piszę, przemiana w pustego) i uratował ich. Potem powrócili jako Vizardzi by nauczyć Ichigo jak kontrolować moce pustego w nim, by pusty nie przejął w nim kontroli. Sam Urahara jest bardzo silnym graczem, razem z Yoruichi tworzą zgrany zespół, ale to Urahara gra pierwsze skrzypce, zdołał przewidzieć całą sytuację z Aizenem i pomógł Ichigo. Poniekąd to z jego winy to wszystko zaszło by gdyby nie stworzył Hougyoku możliwe, że by do tego nie doszło. Choć z pozoru wydaje się głupi, taki luzacki i w ogóle, to są to tylko pozory, Urahara jest silny i ma rozum nie od parady :) Lubię go :) Jedna z komediowych postaci w anime :)
Jest jeszcze jedna postać, którą lubię a mianowicie Zangetsu, to miecz Ichigo (pogromca dusz), jest tajemniczy i wymaga dość nie wiele by tylko deszcz nie spadł w duszy Ichigo. Ichigo musi z nim walczyć, aby wzmocnić siebie, ale też by Zangetsu ofiarował mu moc do ochrony przyjaciół. Nie wiele o nim wiadomo, ale na swój sposób mnie zauroczył, taka ciemna postać z jasną motywacją. Wkurzające jest tylko to, że za każdym razem, gdy Ichigo się poddaje (tak to nazwijmy) Zangetsu go testuje. Z jednej strony jak najbardziej jest to wskazane, ale z drugiej skoro jest jego mocą to niech go wspomoże. Pewnie moje rozumowanie jest błędne, bo wtedy Ichigo przestałby się rozwijać i byłaby dupka zbita. No cóż dobrze jest jak jest :)
Ogólnie można by rzec, że anime to ciągłe walki i w ogóle, ale opowiada też o sile przyjaźni, chęci bronienia innych, nawet ratowania świata :) Ponad to pokazuje też walkę samego z sobą ( ciemną stroną naszej duszy, którą w tym wypadku był Pusty Ichigo), by nie poddawać się i zwyciężać za wszelką cenę, by nie żyć w samotności. Wiele można z tego zrozumieć, niby takie nic, ale mi dało dużo siły. Kiedy zetknęłam się z Bleachem pierwszy raz jakieś 2 - 3 lata temu może nie od początku mi się spodobał, ale od zajścia z Rukią i jej ratowaniem. Wtedy nie mogłam ścierpieć by doczekać się kolejnego odcinka, w którym Ichigo walczyłby z Aizenem. Oczywiście trzeba było też przeżyć filtery, które same w sobie nie są złe, a jednak wkurzały mnie, bo akcja z Hueco Mundo schodziła na dalszy czas. Mimo to pokochałam tę całą akcję. Nie wiem czemu, ale najbardziej wątek Aizena uwiódł moje serce, bo te poboczne historie: Murasamy czy Nozomi, Bountów, Amagaia nie koniecznie, z nich wszystkich to Murasama wygrywa najlepiej mi się go oglądało z wszystkich filterów. Kiedy jednak kończy się epizod Aizena i wkracza akcja o fullbringu, jakoś mnie nie jara. Co prawda wtedy Ichigo odzyskuje moce, ale to jednak nie to samo. Nie może być to samo, a jednak nie jara mnie jak na początku. Wszystko kończy się dobrze słowami "do zobaczenia", więc Bleach pewnie jeszcze wróci. Choć cała końcówka z fullbingiem nie rzuciła mnie na kolana to czuję, że nie była też zła. Nie można mieć w końcu wszystkiego, ale koniec końców to anime i tak jest jednym z ulubieńców.
Podsumowując, Bleach to świetne anime. Jest dość długie, ale nie przeszkadza to w żadnym razie, oglądając człowiek uwikłany jest w akcję i nie może się oderwać. Choć parę wątków jest wkurzających i od czapy włożonych w całą serię nie umniejsza to jej całej wartości.
Kiedy pojawi się znów będę czekać z niecierpliwością, nawet jeśli będę mieć 50-tkę ♥
piątek, 2 stycznia 2015
Czytadełka świąteczne ♥ oraz anime z ostatnich dwóch miesięcy :)
Dzisiaj postanowiłam napisać o Książkach, ale jak widać w tytule nie tylko !!!
jako że święta się kończą, jesteśmy po Nowym Roku i w ogóle to stwierdziłam, że przedstawię pokrótce książeczki jakie udało mi się przeczytać przez ja wiem ostatnie 2 miesiące czyli listopad i grudzień :)
No to tak,
Miałam zaległości od Neechan z "Darami Anioła", ale już jestem na prostej. Zacznę od "Dary Anioła - Diabelskie Maszyny" Skończyłam całą tą trylogię "Mechaniczny Książe" i "Mechaniczna Księżniczka". Wiecie lubię tego typu klimaty, coś się dzieje i wątek miłosny, wszystko gra. Nie było to jednak tak fajne jak pierwsza część, ale nie były złe. Miło się czytało i w ogóle nie mam im nic do zarzucenia, jednak szału nie zrobiły, aczkolwiek końcówka mi się podobała :)
Nie będę rozpisywać się o fabule, bo zajęłoby mi to trochę czasu, a nie chcę spojlerować.
Mroczni łowcy, walka ze złem, problemy rodzinne, magia, uczucia - to tak w skrócie :)
No i 5 część "Darów Anioła" tej głównej części o nazwie, jakże pięknej "Miasto zagubionych dusz". Cóż mogę powiedzieć. Książka fajna, ale jak zawsze kończy się w najlepszym momencie, czekam na 6 część i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Tak jak wyżej akcja rozgrywa się w świecie Mroczny łowców, walczą ze złem, jest miłość, jest krew, zdrada i zemsta. Czegóż chcieć więcej??? :)
No to z Neechan jestem kwita :) A teraz dalej ♥
"Cmentarzysko Bezimiennych Statków" - Arturo Perez-Peverte - tytuł obiecujący, i nawet dość ciekawie się zaczął jednak odpadłam, po chyba 20 stronach. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie nie zauroczył, ani nic takiego nie zrobił co dałoby mi motywację by dalej czytać. Nie wiem co sądzić, bo nie przeczytałam, ale jak widać nie dla mnie. przykro mi. :(
Chciałam się wziąć jeszcze za "Nad Niemnem", ale zgubiły mnie opisy przyrody. Gdyby nie to może bym przeczytała więcej :( Taka przykrość...
Ale, teraz "Niech Cię mrok pochłonie..." Piękne słowa na okładce "Malowanego Człowieka" Petera V. Brett`a. Książeczka jak najbardziej na tak. Magiczne stwory, wielkie marzenia, walka z szkaradami i magia, dodatkowo przyjaźń i przygody z domieszką tajemnicy. No cóż 1 księga mnie urzekła. 2 już nie tak bardzo, ale i tak uważam, że obydwie są świetne :) Polecam :)
Nie pamiętam czy wspominałam wcześniej o "Zdradzie" Paulo Coelho, ale to również jest książka godna uwagi. Tak jak Murakamiego kocham też Coelho, bo choć ich pisanie jest inne obydwaj pokazują mi, że moje życie jest odzwierciedleniem życia ich bohaterów, przynajmniej pod pewnymi względami. Mają wiele pięknych cytatów, które powiem szczerze są bliskie mojemu sercu. "Zdrada" opowiada o tym jak człowiek obchodzi się do schematów życia, i gdy je w jakichś sposób przerywa to co jest z nim dalej...? Polecam, jednak to nie książka na jeden wieczór, bo nad nią trzeba myśleć :)
Ależ mi to szybko idzie przechodzę zatem dalej ♥
Moje odkrycie roku, mogłabym rzec. Trylogia "Legenda" Marie Lu. Zacznę od początku. Pierwszą część "Rebelianta" czytałam dobre ja wiem, na pewno więcej niż pół roku wcześniej, gdzieś na początku kwietnia albo nawet marca. Kupiłam pierwszą i drugą część, bo trzeciej nie było. No to okey, "Rebeliant" wciągnął mnie na maksa, chciałam czytać od razu "Wybrańca", ale się powstrzymałam żeby gdy dokupię ostatnią część przeczytać do końca. No i pięknego grudniowego dnia wchodzę do Empika i jest. "Patriota" coś pięknego. Połknęłam te książeczki mogę powiedzieć, że na raz. Miałam kuzynki i nie mogłam przeczytać w jeden dzień dlatego zajęło mi to dwa dni, ale było świetne. Klimatem przypomina "Igrzyska Śmierci", ale według mnie jest o wiele lepsze!!! Mam 2 głównych bohaterów Day`a i June, wszystko dzieje się w Republice Ameryki, która jest jakby zamkniętym Państwem, wiele się dzieje i to mi się podoba, jak pozbawić państwo dyktatury, jak je naprawić albo czy nie lepiej stworzyć nowe? Chłopak ze slamsów, doskonały przestępca, który nie daje się złapać i dziewczyna, która jest geniuszem militarnym, co z tego wyniknie? Trzeba przeczytać :) Ale warto!!!
No i ostania piękna lektura, którą jeszcze czytam, ale mogę się co nieco wypowiedzieć. Murakami i "kronika ptaka nakręcacza". Nie wiem kiedy ja ją zaczęłam, ale na pewno 2-3 miesiące temu, tak bardzo nie mogłam się za nią zabrać, ale wreszcie naszła mnie na nią ochota. Jak byłam jeszcze 4 dni temu na 90 stronie tak teraz jestem na 350 i czytam, cały czas powoli, bo książek Murakamiego nie da się czytać szybko, jak już wspominałam. Zauważyłam jednak coś innego w tej lekturze czego nie ma w reszcie, którą do taj pory przeczytałam. Mogłabym nazwać to niepewnością, pomieszaną z obojętnością. Nie wiem co będzie dalej, ale ... nie mogę powiedzieć, że mi się podoba, bo nie do końca tak jest. Ale dostrzegłam w niej coś co każe mi brnąć naprzód. Nie mówiąc nawet ile "życiowej mądrości" mogę z niej wynieść :) Czekam aż skończę, może wtedy uda mi się postawić jej osąd, choć może to być trudne :) w końcu to Murakami ♥
No to czas na Anime !!!
Mój boski zeszycik z anime poszedł w odstawkę po 2-ch latach działalności i mam nowy, jednakże wszystko jest pięknie napisane, a więc zaczynam :)
Nie chcę się powtarzać więc jeśli o to chodzi o Sekai-ichi hatsukoi i Junjou romantica nie będę wspominać to samo o Noragami, bo było o nich wcześniej :)
No to tak Zankyou no Terror, jak mam pięknie napisane pomieszanie Death Nota i Darker than Black czyli po prostu coś pięknego. Uwielbiam tego typu klimaty, wiem powtarzam się, ale to prawda. Obejrzałam z zapartym tchem. Nic więcej nie powiem, bo trzeba to obejrzeć :)
Mushishi pierwsza i druga seria, coś fajnego, życiowego i dającego do myślenia. A co by było gdyby..? I tak dalej, takie na deszczowe dni, nie ma wiele akcji, ale jest bardzo przyjemne i warto obejrzeć. Przypominało mi Natsume Yuujinchou, a to anime również jest świetne :)
Hakiyou!! - piękne anime o siatkówce, wciągneło mnie, choć fanką sportu nie jestem. Jeśli ktoś lubi Prince of Tennis to też polubi :)
DRAMAtical Munder - cybernetka, podobali mi się bohaterowie, niby stereotypowi, ale fajni. Nie raz chciałam dać im w twarz, ale ogólne anime świetne, jedne z lepszych :)
Deadman Wonderland - jak ja go nie chciałam obejrzeć, jak się przed nim broniłam, a to takie świetne krwawe anime :) Jak przeżyć w więzieniu ku uciesze widzów? No jak...?
Yowamushi Pedal - wspominałam o nim, kolarstwo i te sprawy, nadal czekam na drugi sezon i powiem tylko tyle nie lubię producentów, bo pierwszą serię ucięli w połowie, no jak tak można...?!
Detroit Metal City - to dopiero ryje banie. Tyle przekleństw w jednym anime SZOK!!! Mimo to oglądałam i lałam ze śmiechu, ale jednak siada na mózg :)
Barakamon - takie lekkie o mistrzu kaligrafii, fajne postacie dziecięce i główny bohater, bo on sam jest jak duże dziecko :)
Sword Art Online 2- no cóż kocham to anime za pierwsze 15 odcinków, bo potem jak w pierwszej serii niestety zawiodłam się. Dlaczego producenci tak robią ? Nie wiem, ale wiem, że gdyby nie końcówka to anime byłoby jeszcze większym hitem.
Psycho Pass - jakże na to anime czekałam, a tu trochę się zawiodłam, pierwsza seria mnie olśniła, powiem nawet że była jak ukojenie dla mojej duszy, a ta no cóż. Była dobra, ale nie wybitna. Moje klimaty i nawet sam wątek też mi się podobał, ale nie tego oczekiwałam. No cóż może coś jeszcze wyjdzie z tej serii, z chęcią obejrzę.
Ookami shoujo to Kuro ouji - komediówka porównywalna do Kaicho wa maid-sama. Świetna, aczkolwiek krótkie :) Pośmiałam się trochę po współczuwałam, ale i tak wyszedł świetny romans :)
I ostatnie Akame ga Kill! Co dodać co ująć ... tyle krwi! No dobra, podobało mi się. Wiecie niezwykłe przedmioty i zabójstwa dla lepszego świata, anime pokazuje jaki świat może być zepsuty i tylko nie wielu ludzi wie jaki naprawdę jest. Piękne i dramatyczne jednocześnie :)
Ale się napisałam, ale to by było na tyle z moich cudownych działam przez ostatnie dwa miesiące, ale głównie przez święta, nie będę liczyć Jądra ciemności, bo jeszcze czeka mnie z niego wypracowanie, ale to dopiero po 7.01. Tak więc na tym zakończę :)
A teraz zaczynam zbierać materiały na nowy rok :)
Do napisania :*