Translate

piątek, 20 listopada 2015

Jestem Gladys #16 - Znak Lilith

*********************************************
- Jak to zasnęła, Lilith? - zapytał Grey oburzony.
- A skąd mam wiedzieć, powiedziała, że musi zasnąć. Nie moja to wina. Mamy się zająć wszystkim dopóki się nie odrodzi - odparła Królowa Piekła trochę zmartwiona nałożonym na siebie obowiązkiem, ale nie było rady, trzeba się ogarnąć.
- To nic nie poradzimy, musimy wracać - rzucił Grey bardziej do siebie niż do niej. I pomyśleć, że kiedyś czuli do siebie coś więcej, no co za zrządzenie losu. Aż się uśmiechnęła. Nie ma wyjścia również w jej interesie jest udaremnić działania Rady W.
- Zaczekaj chwilę. Muszę znaleźć mojego zastępce na moją nieobecność.
- Lilith nie mamy czasu - zaczął z groźbą, ale zaraz jego ton zgasł pod naporem jej wzroku.
- Nie wiem jak u ciebie Najwyższy, ale Piekło kieruje się swoimi zasadami, których i ja muszę przestrzegać. Nie martw się nie zajmie mi to długo.
 Nagle zapukano do drzwi i weszła przez nie jedna z niewolnic Lilith.
- O, jak dobrze, że jesteś. Zawołaj proszę Zarządcę trzeciego poziomu.
- Oczywiście, Pani - powiedziała służka i zaraz wyszła.
Grey spojrzał na rozbawioną Lilith i długo się zastanawiał o czym ta kobieta myśli. Dopiero gdy po raz kolejny zapukano, a drzwi się otworzyły zobaczył o co chodziło. Lilith podeszła do mężczyzny z uśmiechem na twarzy, a on ukłonił jej się z uniżeniem.
- Zaprzestań tych grzeczności i podnieś się, Przedstawiam Ci, Najwyższy, mojego zastępcę Pierre Vongola - Greya zamurowało na chwilę, Przecież Pierre, nie dość że jest byłym Gladys to w dodatku był skazany na wieczne potępienie.
- jak...?
-  Jak to jak? Zasłużył swoją lojalnością i ciężką pracą, to chyba proste. Jego kara nadal trwa, ale nie warto siedzieć w celi zwłaszcza, że nie jest to zbyt kreatywne zajęcie - oznajmiła z uśmiechem Lilith. - Ale nie oto się tu rozchodzi. Pierre zastąpisz mnie przez pewien czas, dobrze?
- To będzie dla mnie zaszczyt, Pani - znów się ukłonił tym razem nie tak nisko.
- Dobrze, proszę o raport każdego dnia.
- Naturalnie.
- Skoro załatwione możemy ruszać. Aha i jeszcze jedna kwestia Pierre. W mojej sypialni jest martwe ciało, spal je w ogniu piekielnym w głównej sali, a prochy włóż do urny i schowaj do mojego powrotu.
- Lilith! - krzyknął Grey.
- Zamknij się ! - warknęła Lilith. - Pierre, wykonaj to i nie wahaj się, rozumiemy.
- Naturalnie, jestem jedynie Pani podwładnym.
- Dobrze, uklęknij. - Zrobił tak. Położyła dłoń na jego głowie i wypowiedziała bardzo cicho jakieś zaklęcie na jego czole pojawił się sierp księżyca, znak Lilith.
- Koniec przygotowań, czekam na raporty Pierre.
- Jestem zaszczycony, będę wypełniał swe obowiązki najlepiej jak będę umiał.
- Bardzo dobrze - oparła z uśmiechem, po czym wyciągnęła prawą dłoń i otworzyła portal. - Choć Najwyższy, chyba na nas już pora.
Grey nic nie odpowiedział tylko ruszył za nią. Nie wydał się być zadowolony, ale nie miał również zbyt wielkiego wyboru. Pierre w pokłonie pożegnał ich.

Po przekroczeniu portalu znaleźli się prosto w Pałacu Najwyższego. Loxis i Shiba zaraz przybiegli do nich.
- Panie! - krzyknęli oboje uradowani, ale zaraz zmieszali się na widok Lilith.
- Nie cieszcie się tak, tylko mówicie, gdzie są Zik i dzieci.
Shiba i Loxis wymienili się spojrzeniami, ale gdy spojrzeli na Greya odpowiedzieli.
- W Radzie W.
- Więc jednak - zaczęła Lilith i uśmiechnęła się.
*****************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz