Translate

piątek, 27 listopada 2015

Jestem Gladys #17 - w jaskini lwa

*************************************************
Niedługo u trwało zanim zjawili się w głównej siedzibie Rady W. Na początku mieli wejść przez główną bramę, jednak ten plan nie wypalił. Zaczęli się zakradać. Ochrona była zaostrzona. Trzeba było wejść do wentylacji a i to nie za bardzo było skuteczne. Mini roboty nawet tu czuwały nad bezpieczeństwem. Nie można się dziwić w końcu miała być to twierdza nie do zdobycia.

Wyszli z wentylacji i zaatakowali dwóch strażników. Zabrali im ubrania i upodobnili się do nich. Strażnicy zostali wsadzeni do małego kantorka związani, i zakneblowani, tak aby nikt szybko się nie domyślił, że intruzi weszli do tej wielkiej twierdzy.
- Teraz pytanie gdzie ich szukać? - zapytał cicho Grey.
- Jeśli dobrze myślę, będą na ostatnim piętrze tego miejsca. Wystarczy znaleźć windę i zjechać do podziemi.
- Skąd to wiesz?
- Ja bym tak zrobiła. I zaostrzyła bardziej straże, trochę się zawiodłam - odparła z lekkim uśmiechem.
- Nie wiem czy dobrze sobie tak żartować zwłaszcza jak się jest w jaskini lwa.
- I tak nam nic nie zrobią. Najwyżej my zrobimy rozróbę. Po za tym jeśli zrobimy zamieszanie to będzie to sygnał dla naszych poszukiwanych żeby również działali.
- Aż dziwi mnie jak bardzo ci się to podoba.
- Po prostu ten dreszczyk emocji jest bardzo orzeźwiający.  

Przeszli prosto korytarzem i dotarli do windy. O dziwo nie spotkali nikogo. Ostatni poziom był 10 pięter w dół. Ale Lilith czuła, że to nie do końca ostatnie piętro. Kiedy tylko drzwi się otworzyły zaatakowała ich straż. Dziwnie się czuli kiedy wcelowywano w nich bronią z czasów wiktoriańskich tyle że naboje były całkowicie nowoczesne i nasączone magią wiążącą.
- Co tu robicie? - zapytał jeden ze strażników.
- Zostaliśmy wysłani przez jaśnie pana Yukiego. Mamy was zmienić na staży i macie iść na przerwę - powiedziała Lilith z całkowitą pewnością. Dwójka strażników spojrzała na siebie. Widać było, że się wahają. Spojrzeli na nich i opuścili broń.
- Dobra. Nie puszczajcie nikogo - odparł drugi strażnik. I oboje wsiedli do windy.
- Bingo - rzuciła Lilith.

Poszli dalej wgłąb pomieszczenia. Było ciemno tylko małe magiczne latarnie oświetlały drogę. Było cicho, aż za cicho. Szli dalej bardzo ostrożnie stawiając kroki. W końcu trafili do rozwidlenia dróg w 3 strony.
- No to gdzie teraz?
- Poczekaj i bądź cicho. Skup się i spróbuj wysłuchać się, wtedy może znajdziemy ich.

Grey nie był zbyt zadowolony, że nim tak rządzi, ale posłuchał jej. I znów był zaskoczony jak bardzo dobrze przewiduje co zrobić. Bardzo szybko odgadnął kto jest w którym kierunku. Widać jego zmysły dobrze jeszcze działają.
- GAnge jest w prawo, a Zik i dzieci są na prosto.
- To prawda, ale jeszcze na lewo jest ktoś - rzuciła z tajemnicą i ciekawością Lilith. - Nie wiem kto to, ale czuję, że znam tego kogoś. Idę do GAnge, zajmij się Zikiem i dziećmi, dobra?
- Dobra, spotykamy się potem tu.
- Uważaj.
- Ty też.

Pobiegli w wyznaczone strony. Lilith dotarła pierwsza na miejsce. Drogę zastąpiła jej jednak ściana magiczna, za którą była Gange. Jednak cóż jest taka magia dla królowej piekła. Raz dwa uporała się ze ścianą i weszła do środka. Jednak nie przywitaną ją ciepło. Piątka strażników rzuciła się na raz na nią. Jednak nie minęło kilka minut a leżeli nieprzytomni na ziemi. Gange była wycieńczona i oddychała ciężko, była świadoma, ale całkowicie wykończona. Nie potrafiła wstać, ani nawet utrzymać prosto głowy.
- Co oni ci dziecko zrobili? - zapytała sama siebie Lilith. Nie czekając na nic, przecięła sobie rękę by wysączyła się krew i dała dziewczynie by się napiła. Nawet na to nie miała siły GAnge. Jednak po chwili zaczęła ssać. Bardzo wolno odzyskiwała siły. Ale w końcu przemówiła.
- Co ty tu robisz? - zapytała ochrypłym głosem.
- Twoja mama mnie przysłała, bo sama chwilowo nie jest wstanie tu przybyć. Możesz wstać?
- Teraz już tak. Dziękuję. Twoja krew smakuje jak... mamy?
- Opowiem ci wszystko jak się stąd wydostaniemy. Jeszcze musimy kogoś uwolnić. Dasz radę walczyć, w razie czego?
- Ze strażnikami myślę, że nie będzie problemu.
- Dobrze, chodźmy.

Grey również dotarł w dość szybkim czasie do pokoju gdzie przebywały dzieci. Zik był przybity do ściany i nie mógł się ruszyć, a dzieci były związane przy sobie.
- Pieprzeni z rady - rzucił Grey i podbiegł do dzieci odwiązując je. Zika również szybko uwolnił. Przytulił mocno dzieci.
- Jak się tu dostałeś? I w ogóle w porządku już? - zapytał Zik zaskoczony trochę.
- Jak widać dobrze. Ale teraz musimy iść zanim ta zakichana rada nas złapie. Chodźcie dzieci.

Lilith i GAnge udały się w lewy tunel.Był w całkowitej ciemności. Na końcu były lochy. Kiedy zeszły po schodach w dół. Znalazły w celi siedzącą i wyczerpaną postać.
- Kim jesteś? -spytała Lilith.
Postać poruszyła się i ukazała zniszczoną i brudną twarz.
- Moja królowo - rzucił mężczyzna ochryple. A Lilith aż zakryła usta. Nigdy by się nie spodziewała, że odnajdzie go tutaj.
***************************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz