Yo!
Dziś będzie post odnośnie zmiany w ludziach na przestrzeni lat. Przytoczę tu przykład z mojego życia, a konkretnie pewnej osoby, na której no cóż zawiodłam się. Nie będę przytaczać nazwiska. Po prostu będzie to P.
Tak więc ta historia obejmuje ostatnie 4 lata. Wiecie jak poznaje się nową osobę to zawsze jest taka jakby fascynacja nią. W tym przypadku było podobnie.
Kiedy zobaczyłam tę kobietę stwierdziłam zaraz jak bardzo przypomina mi Gladys. Muszę wspomnieć, że miałam wtedy fazę na Gladys, bo starałam się od niej uciec jak najdalej, ale jak można zobaczyć na tym blogu nie uciekłam :) I się z tego bardzo cieszę. Jednak wracając.
Długie czarne jak heban włosy, pociągła, ale nie za bardzo twarz i piękne duże brązowe ciemne oczy. W dodatku smukła i dość szczupła sylwetka i śliczny uśmiech. Zawsze ubrana ładnie i widać, że z gustem. Można by rzec prawie ideał.
Z początku wydawała się surowa i niedostępna. Każdy się jej bał, niektórzy nadal się boją. Jednak ja przez pewne okoliczności poznałam ją lepiej. Nie powiem by to było złe, jednak moja początkowa wizja zmieniła się diametralnie.
Zachowaniem raz mnie przerażała innym razem zaskakiwała. W sumie to nic takiego wielkiego, ale dla mnie kiedy uchodzi za ideał, który chodzi za tobą jak cień, kiedy chcesz być taką osobą, to nagle wszystko robi bumm i już nie jest taka wspaniała. Nie mogę powiedzieć, że nie ma wiedzy, bo ma i to ogromną, jest inteligentną kobietą w średnim wieku (no po 30 :) Chce wiele się dowiedzieć i lubi szukać różnych informacji, po za tym ma swoją dumę, która nie daje jej zrobić pewnych rzeczy na pół gwizdka. Podziwiam ją za to, jednak kiedy znam ją już 4 rok, zauważyłam, że zaczyna iść na łatwiznę. Nie podoba mi się to. Wiem, że ocenianie ludzi nie jest moim zadaniem, ponieważ nie powinno się tego robić. Jednak piszę to dlatego iż ciężko mi się z tym pogodzić.
Mój ideał. Moja Gladys w tym świecie okazała się zupełnie inna niż uważałam. Wiem, że tak jest, że nie zawsze nasze marzenia się urzeczywistniają jednak miałam taką na to nadzieję... a tu bum...
Nadal jest dla mnie wzorem i ją podziwiam. Za cierpliwość i chęci, jednak trochę również się rozczarowałam. To może się nie wydawać, ale boli. To głupie dla niektórych, jednak nie wiecie do końca czym dla mnie jest postać Gladys. Pewnie już kiedyś na ten temat pisałam, bo sądząc po moich odruchach musiało tak być. Ale przypomnę. Gladys to w pewnym rodzaju druga ja, jest mi jak siostra, którą pragnęłam podziwiać i stać się nią. Oczywiście to niemożliwe, ale jak dziecko wymyśla sobie przyjaciela to jest możliwe by go spotkała? Raczej nie. Byłam młoda i głupia, cierpiałam w duszy i tak narodziła się ona. Można sobie pomyśleć jakie to głupie od 2008 roku zaczęła się jej historia a trwa do dziś. Każdy chyba obliczy, że to już 7 lat. Tak to się już ciągnie i pewnie jeszcze długo będzie. Kim ona dla mnie jest? Długo by wymieniać. Ale powiem w skrócie, to postać, a może raczej bohaterka, która uratowała moją duszę, przed zejściem w deprechę.
Można sobie wyobrazić przynajmniej częściowo co P. dla mnie znaczyła. Ideał przestał być takim ideałem, choć nadal czuję do niej pewnego rodzaju szacunek. Jednak trochę żałuję, że moja nadzieja i wyobrażenie o niej prysło. Heh... Tak to nie raz jest. Gladys jednak zostanie tylko w moich marzeniach i naturalnie na tym blogu jako bohaterka :)
To chyba tyle z czego chciałam się wyżalić, no może jedna jest jeszcze rzecz.
Wiecie trochę krępująco się o tym mówi, ale znów się zakochałam. Tym razem w pewnym panu, ale nie debilu żeby nie było tylko innym słodziaku, D. Od dłuższego czasu coraz bardziej mi się podoba, ale niestety ma dziewczynę, choć niektórzy uznaliby to za nic wielkiego, nie mam zamiaru działać w tym kierunku. Choć przyznam już dawno nie czułam takiej ochoty żeby ot tak zrobić to by się domyślił, ale nie... Nie jestem taką wampirzycą :P Póki co niech będzie to tajemnica :)
Albo raczej marzenia, bo nie zapowiada się na nic więcej. W końcu pomarzyć można, prawda?
Do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz