Yo!
Nie będę się rozpisywać, bo za 20 minut muszę się zacząć ubierać do szkoły :)
Tak, więc chcę się z wami podzielić moimi wrażeniami po przeczytaniu "jądra ciemności". Tak zgadliście to lektura szkolna, co może was zaskoczyć, bo niby po co mam pisać o lekturze coś dobrego?
Wiecie, podeszłam sceptycznie do tej książki. A kolejna nudna lektura o niczym. Może nie pomyliłam się, bo dosłownie usypiałam przy niej, ale wreszcie dziś ją skończyłam (chociaż gdyby nie co półgodzinne wypady by przyłożyć do pieca, spałabym przy niej). Nie wiem czy to zasługa lektury czy bardzo deszczowego dnia, którego nie lubię, ale ogólnie lektura ta nie wydała mi się zła.
Jeśli chodzi o fabułę była taka sobie. Nic specjalniego, tak szczerze nawet nie wiem szczegółowo czego dotyczyła, ale mniejsza. Głównie chodzi mi o opisy Marrlowa, a mianowicie tego jak opisywał Murzynów (przepraszam za to określenie, ale tak było użyte w książce, nie jestem rasistą) i ich świat. Podobało mi się, choć te ciągłe opisy Kurtza też nie były złe, jednak miałam wrażenie, że tak książka ma coś ze "zbrodni i kary" nie wiem czy chodzi tu o opisy przeżyć, czy o coś innego. W każdym razie było to takie jakbym czytała czyiś pamiętnik. Trochę tajemnicze, z nutą grozy i ze strachem czekając aż ktoś mnie przyłapie. Głupie! Ale takie jest życie :)
Taka głupota mi się nasunęła, że postanowiłam sie z wami nią podzileić. :P
No to co ?
DO napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz