Translate
niedziela, 29 marca 2015
Ulubieńcy jej - Styczeń, Luty, Marzec...
Dzisiaj będą ulubieńcy, wspominałam, że mam zamiar coś takiego ogarnąć więc, do dzieła póki jeszcze jest ten piękny słoneczny dzionek :)
Zacznę naturalnie od kosmetyków, bo jakże by inaczej :)
Tak to już jest jak człowiek jest uzależniony :) nie no śmieję się nie jest tego dużo :)
Nie ma wątpliwości, że moim ulubieńcem ever jest tusz do rzęs z Essence - lashmania reloaded. Uwielbiam go, ładnie rozdziela, wydłuża i pogrubia rzęsy, przy czym nie wyglądają jak sztuczne ale mimo wszystko robi swoje.
Drugim takim stałym ulubieńcem jest baza pod cienie z Paese, która bądź co bądź utrzymuje na moich powiekach wszystko i nie mogę jej nic zarzucić :)
Jak mowa o kolorówce nie mogę zapomnieć o Makeup Revoltion i moim kochanym broznerze Ultra Bronze, bo odkąd go mam używam tylko niego i nie potrzebuje nic więcej jeśli chodzi o konkurowanie czy ocieplenie twarzy :) Niestety ja chyba mam pech co do opakowań, bo urwało mi się wieczko, no cóż trzeba sobie radzić jednak i tak uwielbiam :)
Essence jeszcze raz mnie zaskoczyło, miałam ochotę na kupienie konturówki i Cute Pink z Essence właśnie mnie uwiodło. Piękny różowy dość nasycony kolor, normalnie miód malina :)
Przekonałam się również do korektora a raczej z camoulflage z Catrice, który póki co jest mi nie zastąpiony do ukrywanie niedoskonałości a wiadomo jest tego w wieku dorastającym, no dobra przesadzam, ale zawsze się znajdzie coś do ukrycia :)
I moje odkrycie jeśli chodzi o korektory pod oczy - Lili Lolo - Blondie nie ma lepszego pod oczy, nie jest jakoś szałowo kryjący, ale mi wystarcza idealnie, rozświetla daje naturalny efekt i trzyma się aż do zmycia. I pojemność jest duża, używam go od początku kiedy go dostałam a zużycie praktycznie nie widoczne :) Bardzo lubię :)
I jeszcze dwa produkty z pielęgnacji a mianowicie tu góruje Avon
Pierwszą rzeczą jest Olejek Oliwkowy z serii Planet Spa, który jest świetny do
nawilżenia skóry na wieczór, nie używam go codziennie jednak kiedy czuje, że moja skóra jest przesuszona, a teraz miała taki niechlubny okres jest idealny.
Drugi i ostatnim produktem jest również z serii Planet Spa żel pod oczy z ekstraktem z czarnego kawioru, no ten produkt to totalne nawilżenie okolicy pod oczy. Nie mówiąc nic używam go też jako odżywka do rzęs, no wiecie jak się wklepuje pod oczy to i też jak się przejedzie trochę po rzęsach :) W każdym razie zauważyłam, że nie dość że mi nie wypadają (nie zapeszając) to jeszcze rosną :) Może nie jakoś szałowo szybko, ale widać różnicę :) Polecam :)
To tyle jeśli chodzi o kosmetyki, nie ma tego wiele, ale są to moje sprawdzone kosmetyki, których używam cały czas nie wspominam tu oczywiście o takich produktach jak Color Tatoo Pernament Taupe, bo tego produktu nie zastąpię niczym innym :)
Także tak by wyglądały kosmetyki :) A co do nie kosmetycznych rzeczy....
To szału nie zrobię, bo jakoś nic mnie nie zauroczyło.
Ani muzyka prócz klasycznej ostatnimi czasy ale tak nic szału nie zrobiło.
Anime póki co to moje ostatnie odkrycie Shigatsu wa kimi no uso i dobrze znany wam Fullmetal Achemist: Brotherhood, a tak pustka :(
Tyle z tych ulubieńców:)
Do napisania :)
sobota, 28 marca 2015
Wiosna nadchodzi -czas na kolor
Yoho!
Nastał kolejny dzień w sam raz na zrobienie nowych pazurków wiem, że trochę głupio się chwalić malowaniem paznokci, ale bardzo mi się podobają zresztą specjalnie dla was mam zdjęcie.
Tyle tylko na dziś mam nadzieje ,że dzisiejszy dzień był dla was dobry i miły :)
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
piątek, 27 marca 2015
Shigatsu wa kimi no uso - Kwietniowe kłamstwo - czyli coś co sprawia, że łzy same płyną po policzkach ...
jak obiecałam tak wstawiam moją skromną opinię na temat anime pt. "Shigatsu wa kimi no uso".
Jak już doskonale widać po tytule moje moje wrażenia są jakże płaczliwe.
Arima Kousei to młody pianista, który dzięki swojej matce nauczył się grać, jednak jego matka zmarła a u niego wywołało to traumę. Po dwóch latach zaprzestania gry na pianinie dzięki namową nowo poznanej dziewczyny, która zakochała się w jego przyjacielu Arima znów zaczyna grać. Jednak jest zagubiony w tym co robi. Nie słyszy pianina i by znów odkryć muzykę musi jeszcze wiele przejść. Jaką rolę w tym wszystkim odegra nowo poznana dziewczyna Kaoru ? To już pozostanie moją słodką tajemnicą :)
Anime to zaciekawiło mnie od pierwszego moment po pierwsze kreską, bo nie można jej nic zarzucić, po drugie muzyka. Ja bardzo rzadko mam zajawkę na muzykę klasyczną, a teraz mogłabym ją słuchać dniem i nocą, ale do rzeczy.
Nie znam opinii innych na temat tego anime, ale z tego co widziałam gdzie nie gdzie zdania są podzielone. Niektórzy ubóstwiają jak ja inni nie. Cóż dla mnie to anime ma swój urok. I owszem roniłam łzy na niektórych momentach, jak najbardziej na tak, pomimo wzruszenia zostałam natchniona nową energią by żyć tak jakby każdy dzień miał być ostatnim.
Shigats wa kimi no uso to moje pierwsze obejrzane z tego sezonu anime i nie żałuję poświęconego na niego czasu. Gdybym mogła z chęcią przedstawiłabym je nawet na maturze :) Z resztą kto wie czy do nie doczekam się Replaya odnośnie tego anime ? Czas pokaże.
\
Jeśli love story to coś co się lubi to Shigatsu wa kimi no uso nie tylko będzie górował ale dawał do myślenia. Nie mogę powiedzieć słowa złego o tym anime, ponieważ mnie urzekło.
Polecam szczególnie ludziom brakującym poruszenia dla serca i ducha :)
Do napisania :*
czwartek, 26 marca 2015
Przy soundtracku z Shigatsu wa kimi no uso i matematyce i małe info
Zacznijmy dziś hawajsko i miło :)
No, dobra sprawdzian z matmy to nic miłego, ale kiedy naukę urozmaica piękna muzyka klasyczna z takiego anime jakim jest Shigatsu wa kimi no uso nie może być przyjemniej. Muzyka w tym anime mnie powaliła na kolana. Dosłownie słucham i słucham odgłosu fortepianu i aż sama się z siebie śmieję :) Zakochałam się w tej muzyce :)
Jeśli chodzi o samo anime to jeszcze jestem w trakcie oglądania, ale myślę że przez weekend się ogarnę i do oglądam, bo już naprawdę zostało mi nie wiele. Także opinia będzie, nic się nie martwcie. Ale póki co muszę się ogarnąć z matmy, polskiego, niemieckiego i angielskiego. Jak już to odrobię, no i nauczę się na poprawę z histosu, będę działać. Muszę jeszcze w końcu przeczytać książkę. Nie wiem czy wam wspominałam, ale zaczęła czytać " Brudne ulice nieba" i dosyć fajne, jednak przerwałam, no cóż Schulz.
Wiem, miałam napisać wczoraj jak go czytałam co myślę, ale stwierdziłam, że nie ma zbyt wielkiego sensu, gdyż Schulz i jego "wiosna" mnie miażdży. Muszę przeczytać dobre opracowanie aby ogarnąć o co w nim chodzi. Mam zamiar to oczywiście zrobić jak najszybciej, ale widzicie jakoś nie pałam do tego wielką miłością.
Mam katar, co nie jest zbyt fajne, po za tym moja skóra chyba przeżywa kryzys, bo cokolwiek bym na nią nie nałożyła wszystko wygląda nie za fajnie, dopiero po jakiś 2 -3 godzinach jakby w miarę wygląda lepiej, nie wiem czym to jest spowodowane.
A jeśli chodzi o kosmetyki, prawdopodobnie ogarnę się z ulubieńcami tak od stycznia do marca myślę, że to będzie takie okey co trzy miesiące ogarnąć taki filmik. Co prawda wiele rzeczy się powtarza, ale wypowiem się o paletkach z makeup revoltion, bo każdą (no prawie mam jeszcze dwie do testów) testowałam w jasny sposób - jednak paletka - jeden tydzień od poniedziałku do niedzieli, powiem co mi się podobało i dlaczego a także które się nadawały do makijażu dziennego a z którymi miałam nie lada wyzwanie, aby nie pomalować się jak na bal maskowy :) Także to w najbliższym czasie.
No i naturalnie wraz z końcem miesiąca pojawi się Kalendarz Literacki, myślę że w marcu będzie tego nieco więcej niż w lutym, ale wszystko się okaże :)
To tak pokrótce co i jak a teraz zabieram się do matmy i pochodnych, nie mówiąc już o niemieckim i histosie a polski hyh... damy radę?
Nie ma wyjścia :)
Miłego dzionka :)
DO napisania :*
wtorek, 24 marca 2015
A jednak tak bardzo mad and alone
Yohoo!
Oczywiście jak zawsze bez pomysłu ale jak zawsze pisze nie ważne po co czy dlaczego.
Hyh.. coraz częściej i więcej dokwiera mi ta bezustanna samotność, a miałam nadzieję, że jest okey to niestety nie. Powoli zatracam się w obłędzie. Moja pamięć szwankuje i to mnie przeraża, w dodatku Słyszę to czego inni nie. Nie jestem obłąkana, chyba, ale czuje, że niedługo mogę być.
Ciesze się że czas tak nieubłaganie leci naprzód. Trochę boli ten stan ale póki co nie zmienię nic. Podoba mi się takie łatwe rozwiązanie, ale wychodzę na tchórza. To już fajne nie jest.
Nie wiem co mnie tak znów ogarnia na żale, w końcu nie każdemu jest pisane szczęście, a mnie no cóż jakoś szczególnie go nie przewidują. Jestem zdrowa i niczego szczególnego mi nie brakuje oprócz tego, żeby zneutralizować to beznadziejne uczucie samotności. Doskwiera tylko teraz kiedy jestem sama ze sobą, albo jak widzę te wszystkie urokliwe pary, ohy i ahy i w ogóle.
Wiem zazdrość to brzydka cecha, ale co tam raz się żyje. Chciałabym zasnąć i być obudzona jak królewna. Hahahaha że też jeszcze w bajki wierze.
Dobra dość już tego,
Dobranoc.
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
Vassalord OVA 1 - czy naprawdę taki wampir straszny jak go malują?
mam małą chwilkę czasu, więc postanowiłam napisać. Obejrzałam chwilę temu 1 OVA Vassalord, anime przez wielu hejtowane.
Zaznaczę, że nie czytałam mangi, ale dalej nie ogarniam po co tyle hejtu. Nie podoba się nie oglądaj. Proste.
Mnie osobiście się podobało. Może dla kogoś kto nie ma zbyt wielkiej tolerancji, będzie to dramat, ale jak dla mnie całkiem, całkiem.
Nigdzie nie było bezpośrednio pokazane, że bohaterowie są gejami, były podteksty, ale gdzie teraz ich nie ma, no proszę...
Zastanawiam się jaka zatem jest manga, ale cóż nie mam do niej dostęp, więc nie będę się rozgadywać co by było gdyby....
OVA jak najbardziej nie jest zła, fabuła też nie najgorsza, całkiem fajna kreska. No i nie mogę powiedzieć, że te ich oczka mnie nie urzekły, czarne jak smoła i ten błysk, oh i ah...
Muzyka też okey.
A co do samych bohaterów to Rayflo dla mnie wymiata. Wampir jak się patrzy i ten jego luzacki styl, soo.. good... Uwielbiam, niby taki obojętny a jednak ma w sobie coś.. :)
Tak pokrótce moje wrażenie, nie wiem co z dalszymi Ova, ale jak wyjdą na pewno postaram się jej obejrzeć :) Chyba, że hejty mnie przygniotą :P
Do napisania :*
poniedziałek, 23 marca 2015
Przerywnik późno nocny
Yo!
Powracam jeszcze do pisania, bo w sumie nagadałam się o Schulzu a o sobie nic.
Jak wiadomo mało kto lubi poniedziałek, ale i o dziwo dziś nie było źle, No może oprócz tego, że myślałam, że mój telefon się zgubił, ale bez nerwów znalazłam go. A mogło być inaczej i to złe inaczej mam na myśli. Ale skończyło się dobrze, brawa dla mnie ;)
Cóż jeszcze ?
AO odebrała prawko, już kobita może śmigać. Ciesze się niezmiernie :)
Ale niestety PJ i MO takie życie nie udało się. Jednak warto pamiętać, że do 3 razy sztuka :)
Dzień ogólnie minął bez komplikacji może tylko wspomnę że rano prawdopodobnie byłam zaćmiona, bo włożyłam swetr na lewą stronę, ale spoko zachowałam zimną krew. ;)
Jutro pisze polski czytanie ze zrozumieniem. Hahahaha mogłabym się śmiać, bo po Schulzu to nie wiem co z tego wyjdzie :) po za tym musze go skoczyć i jeszcze ogarnąć zadanie z epeipwr co będzie okropne, ale spoko loko nie takie rzeczy się robiło :)
Ostatnio zauważyłam, że coraz więcej wydaje kasy, aż się nie mogę nadziwić na co. No dziś przyszalałam, bo kupiłam słodkie szklaneczki, lakier do włosów, suchy szampon i 5 tomik Służącej Przewodniczącej i już wiem co w nim jest :) szaleństwo :)
To chyba tyle jeśli chodzi o mnie,
Do następnego i,
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
Bruno Schulz i jego świat "Wiosny"
tu znowu ja, trochę mnie nie było. Przynajmniej w moim odczuciu jakby upłynęły wieki c jak ostatni raz pisałam. Ale taka prawda nie wiele się u mnie działo, jednak jak to zawsze u mnie bywa mam sporo na głowie. A mianowicie lekturę do przeczytania, która moim skromnym zdaniem jest zupełnie inna od poprzednich.
Mówię tu o opowiadaniu "wiosna" Bruno Schulz`a. Na początku powiem, że jestem w trakcie jego czytania i mam zamiar dzielić się moimi wrażeniami na bieżąco :) Tak więc zaczynajmy.
Od samego wstępu do "wiosny" autor mnie zaintrygował jakby nie wiem. Pisze o wiośnie ale jednocześnie jakby miał na myśli tysiąc innych rzeczy dookoła. Po za tym znaczki pocztowe, ja rozumiem, że ktoś może się nimi jarać, ale bez przesady by raz po raz opowiadać niestworzone historie a potem jakby nigdy nic znów powrócić do znaczków. Jednak widać samotność autora i jego westchnienia do Bianki. Po za tym widać dużo odniesień do mitów, nocnego nieba, a konkretnie gwiazd. Inaczej mówiąc to są moje klimaty. Widać w tym duszę. Pomijając setki metafor związanych właśnie z mitami i gwiazdami, przy tej książce trzeba myśleć. Niektóre zdania są krótkie inne wręcz przeciwnie. No i naturalnie wszędzie słychać w utworze wiosnę.
Widać ironię choćby we fragmencie o Franciszku Józefie I. Przepraszam jeśli moje słowa będą nie spójne jedno z drugim a zdania stanowić będą odrębną całość. Jako że czytam to na bieżąco będę zdawać relacje z tego o czym myślę i co czuję względem danych fragmentów. W końcu ten autor nie pojmując dlaczego poniekąd przypomina mi Murakamiego, a przecież ich styl jest zupełnie różny. Może są podobni w tym, że oboje zawiją się wokoło czytelnika i nie chcą go puścić gdy wpadnie w sieć? Kto wie.
Dziwne jest porównanie Zmierzch w czasie wiosny do krainy zmarłych. Ktoś by zapytał o co kaman? I w sumie nie dziwię się. Widać w tym odczucia autora, jego samotność i ciemność w sercu, którą tak jakby chce przegonić, a jednak ... no cóż dalej w to brnie. Wiosna jest dla niego ciemnością, chce wejść w głąb duszy, w głąb siebie. Jest nie dość że dużo nawiązań do krainy zmarłych to do samych zmarłych również. Zmartwychwstanie umarłych? Mam wrażenie, że autor albo przeżył traumę, która wywarła na niego przeogromny wpływ, albo ma zdrowo przesadzony umysł i jego serce jest usłane ciemnością a kołysane łzami. Widać jego fascynacje piekłem nawiązuje do mitologi skandynawskiej, do Osjana, Nibelungi czy do Inferno. Wiosna to powrót do starych dziejów, o których wraz z jej nadejściem się zapomina. Jest ucieczką od historii a jednocześnie jej powierniczką.
Schulz używa dużo razy słów "noc", "samotność", "smutek", "żałość". Nie wiem jak to interpretować, bo jest to jego działanie. Może mówić tak o swojej duszy, samopoczuciu, ale także stworzyć z tego świat, jaki jest rzeczywiście albo tylko w nim. Choć bardziej pasje mi tu teoria, że to on będzie grał tu główne skrzypce jakby chciał wyżalić się za pośrednictwem niebezpośrednich słów, opowiadając historię kogoś ale tak jakby mówił o sobie. Skąd ja to znam? Gladis, pamiętasz?
Nie dość że samotność, noc i ucieczka to jeszcze przeskakiwanie z jednego wątku do drugiego. Ciężko się połapać o co autorowi tak naprawdę chodzi, bo chodzi mu o wszystko. O miłość, gniew, samotność. Wszystkie skrajne uczucia a temu wszystkiemu towarzyszy wiosna i noc. Po czym znów powrót do znaczków :P
"Za każdym Meksykiem otwiera się nowy Meksyk, jeszcze jaskrawszy - nadkolory i nadaromaty..." Każdy koniec jest początkiem na to wychodzi z tego cytatu. Prawda życiowa, która zawsze jest taka sama. Jak widać nawet w XX leciu między wojennym widać, że ludzie mieli te same myśli, jeśli nawet nie głębsze niż teraz. Właściwie to czasy w jakich żyjemy nie wiele mają wspólnego z tym, że ludzie zawsze będą ludźmi bez względu w jakim wieku będą żyć. Takie prawdy rodzą się chyba we wszystkich myślach tych, którzy choć raz zastanawiali się po co żyć?
Narrator opisuje Biankę jako dziewczynę bladą, zawsze ubraną w białą sukienkę, która jest wiecznie smutna, choć piękna i wydawałoby się, że powinna być pełna życia to jest wręcz przeciwnie. Jest przygaszona, smutna i jakby pusta, podporządkowana regułom i dumie, której uległa. Mogłabym przyrównać ją trochę do marionetki. Wie dużo, jednak nie chwali się tą wiedzą, nosi w sobie dumę pełną chłodu i nie wiadomo czy to ona prawdziwa czy tylko postać, która przegrała z zasadami. To dość smutny obraz dziewczyny, która winna być radosna a nie dumna i zimna. Jeśli tak ludzi kreują tamtejszych młodych to dziękuję bardzo. Cóż z obojętności. W końcu życie nie jest po to by tylko żyć, ale po to by przeżyć je jak najlepiej. Czyż nie?
Kolejna życiowa prawda " Wszystkie rzeczy są powiązane, wszystkie nici uchodzą do jednego kłębka" Nawiązywać do niczego nie będę, bo chyba nie ma takiej potrzeby. Jak można jedynie zauważyć narrator bardzo interesuje się Bianką prawdopodobnie się w niej zakochał, ale ona raczej nie. Co z tego wyniknie? Mam dziwne wrażenie, że tragedia :(
Poszedł do jej domu i nie spodobał mu się. Nie wiem, nie znam się na tym jednak nie musiał zabijać motyla, który przyszedł "zabawić się" z motylicą (tak to się odmienia? ). Aż wreszcie doszedł do tego co jest złego w stylu willi Blanki, pełen przepychu, rozpusty i cynizmu. Nie mam pojęcia jak można dojść do tego że styl domu jest cyniczny, jeszcze przepych okey, rozpusta może, ale cynizm? Jeśli ktoś zna taką budowlę, która jest cyniczna poproszę o linka. Nawet jego przyjaciel go wyśmiał, ale on nadal brnie w swoje i w te nieszczęsne znaczki, które jak mi się wydaje są dla niego skarbem przepowiedni. Czy coś takiego jest możliwe? Szczerze wątpię, choć są różne znaczki, tak samo jak różni są ludzie.
Ma chłop bujną wyobraźnię. Zabrać kobietę, naćpać się zapachem (mam nadzieję, że nie jakichś ziółek, bo wiadomo o co chodzi), potem ni z tego ni z owego mowa o kochanku, który jest wampirem i którego spłoszą. Będą gdzieś, gdzie roślinność będzie spalona na tytoń. Sama nie wiem jak to rozmieć, a na dokładkę będzie patrzeć, ale nie słuchać dusza jej matki, a oni sobie będą gruchać i się śmiać, rozkoszować chwilą, aż przejdą do rzeczy smutnych i zapadnie zmierzch. I znów kończy się na nocy. Jej... Jak bardzo uwielbiam tę porę dnia, to zaczynam mieć o niej inne mniemanie. Z resztą zobaczymy...
Szał jest i ojciec Bianki, strach się bać a ten za nimi strzela, no szał... A następnie powrót do Franciszka Józefa I i opis jak to rozpadło się cesarstwo Austriacko-Węgierskie, przyrównując szanownego Franciszka do demonów japońskich, (o ho ho nawet znał co nieco o Japonii :) I pojawia się ironia na temat świętości władzy, i uniformów urzędników. W tym to akurat się zgadzam z bohaterem nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.
Przeczytałam kolejny fragment i oprócz mowy o kolorach surduta nie zrozumiałam nic. Albo nie mam pojęcia jak czytać ze zrozumieniem. Przyjaciel Rudolf chciał się wycofać po usłyszeniu co się działo, ale gościu był tak przekonujący, że zamknął przyjaciela na amen i spółki markownika nie było mowy. Na reszcie coś się dzieje... mamy przyjazd teatru iluzji. Nie ma to jak przechadzka przy figurach woskowych. A tu proszę spotykamy dumną piękność - Biankę, która wystraszona wtulała się w guwernantkę, a bohater razem z przyjacielem opuścili figury i udali się w deszczową noc.
Zostało mi jeszcze kilka stron ale nimi zajmę się jutro jeszcze. I mam nadzieję, że to dokończę, a jak nie to w środę ostatecznie :)
Ten post jak widać będzie dość długi, a to jeszcze nie koniec, jeśli jutro mi się uda, może napiszę część dalszą. Jestem ciekawa czy rzeczywiście nadejdzie ta "tragedia", którą przeczuwam czy nie?
Do napisania :*
piątek, 20 marca 2015
RePlay poproszę: Princess Proncess, czyli takie małe gender :)
kolejny RePlay poproszę, aż normalnie nie wierzę, że ta seria jakoś mi idzie :P
No dobra, jako że w końcu się zebrałam to już piszę.
Anime składające się z 12 odcinków.
Opowiada o szkole dla chłopców. Tak znów szkoła :) Do której przenosi się w połowie semestr Tooru, kiedy trafia pod szkołę z drzewa zlatuje piękna dziewczyna, za którą biegną inni chłopcy wołając "Księżniczko". Nasz bohater oczywiście jest tym zaskoczony, w końcu to szkoła TYLKO dla chłopców, a tu proszę. Tak oto zaczyna się historia tego chłopca, który został wepchnięty do świata pełnego facetów, którzy bez płci pięknej nie pociągną długo. Tak więc aby zapewnić rozrywkę uczniom, każdego roku z pierwszych klas wybiera się najpiękniejszych uczniów, którzy wcielają się w tytułowe księżniczki. Jak się można domyślić Tooru staje się jedno z nich i razem Juujirou i Mikoto przeżywają codzienne przygody w pracy księżniczki, a co więcej się tam dzieje, można tylko zobaczyć jak się obejrzy :)
Nie chcę się rozpisywać za długo o tej serii, ponieważ jest ona na tyle krótka i prosta, że szkoda by było ujmować jej uroku i wyjawiać całą fabułę.
Klimat tego anime jest słodki, uroczy i nie ma w nim podtekstów erotycznych (tak mi się wydaję, przynajmniej ja tego nie dostrzegłam, albo po prostu za dużo yaoi :P ). Ponad to kreska jest świeża, może nie najwyższych lotów, ale przyjemnie się ogląda. Muzyka też jest fajna. Opening nie robi szału, jednak muzyka w tle robi swoje bardzo dobrze.
Bohaterowie są nie dość że zróżnicowani a ich charaktery to zupełnie odmienne światy, to uważam, że jest to świetne ponieważ nie raz zdarzało się pod wpływem rozwoju akcji, że któryś bohater zatracał się i gubił tak że z fajnego bohatera zrobiła się "kluska". Ale tu nic takiego nie ma miejsca. Jestem jak najbardziej na tak :)
Polecam, jednak dla nie fanów tego typu tematyki nie polecam. Kto nie lubi takich komediówek, o facetach nie ma co zabierać się za oglądanie, bo coś czuję, że było by tylko że to napalone geje i nic więcej. Dlatego yaoistki droga wolna, ale i zjadacze anime jak ja mają z tego frajdę.
Sięgnęłam po to anime z ciekawości, ale o dziwo spodobało mi się, mam nadzieję, że jeszcze sięgnę po to anime, bo uśmiech cały czas gościł na mojej twarzy przy oglądaniu :P
Do napisania :*
poniedziałek, 16 marca 2015
Wieczór nastał, noc już wschodzi...
Szukam czegoś ciekawego na necie, ale jak zawsze nic takiego nie ma.
Jakoś mnie bierze znów na głupie myśli, nie wiem czy kiedykolwiek się z tego wyleczę.
Gadałam dziś sporo z AO i po raz kolejny stwierdzam fakt, że to cudowna dziewczyna :) Powinnam w końcu doceniać to co mam.
Jakoś tak po tym jak wróciłam z pogawętki musiałam, ale to musiałam usłyszeć Neechan, było mi to tak potrzebne jak tlen. Dlaczego? Sama zadaję sobie to pytanie. Mimo to jakby spłynęło ze mnie wszystko. Taki stan mógłby trwać wiecznie.
Nie mam weny na pisanie i ogólnie jakoś mi to nie szczególnie idzie, a tu terminy gonią :P
Nie, ale tak na serio. Mam ochotę się zabawić. Brakuje mi jakiejś dobrej potańcówki, albo coś w ten deseń.
Po za tym dziś był wprost cudowny dzień, a no i w piątek mam wypracowanie :P Nie wiem czy płakać czy się śmiać, no ale cóż :)
Dużo gadałam dziś z AO i MZ, jak to fajnie że są parą. Choć muszę przyznać z bólem serca, że troszkę im zazdroszczę. Niby tu się wypieram, że po co mi facet, ale taka prawda, że jak przychodzi jak to dość często ma teraz miejsce, bezsenna noc, to niestety doskwiera ta niechętna pustka. Niby w natłoku zajęć nie ma czasu się myśleć, a jednak przychodzi taki czas, że mimo to człowiek odczuwa brak, jakby brakowało kawałka siebie. Cieszę się niezmiernie, że mam się do kogo odezwać, ale to powoli przestaje być takie dobre. W około mnie tyle par, które cieszą się a ja...?
Nie szukam na siłę, bo to nie ma sensu, jednak nawet w marzeniach potrzeba kogoś za kim można by było tęsknić.
Wiem strasznie romantyzuje, ale nie zmienię swojej duszy pod tym względem.
No to tak by można było ująć. Doskwiera mi samotność taki ból. Ale nie ma co się załamywać. W końcu mam przyjaciół, prawda?
Wierzę, że będzie dobrze, w końcu nie może być inaczej. Prawda?
Nie wiem jak mam poczuć, że to prawda, za dużo wątpliwości.
Powinnam coś obejrzeć, jednak nie wiem czy to dobry pomysł, bo pewnie skończy się na tym, że wszystko odrzucę :P
No nic,
do napisania :*
niedziela, 15 marca 2015
Tylko spokój Cię ratuje - Czy to ja jestem dziwna? Czy może to oni są dziwni?
wzięło mnie dziś na refleksje. Wiecie, kiedyś już o tym wspominałam, co prawda pewnie gdzieś na początku bloga, o tym, że ludzie w moim otoczeniu nie rozumieją mnie.
Dzisiaj tak pokrótce analizowałam moje życie, to toczące się od kilku miesięcy wstecz i co mogę powiedzieć ...
Nie jest ze mną za ciekawie.
Widzicie, jeśli chodzi o szkołę to spadłam, nie mam ochoty na nic. Zupełnie na nic, a tym bardziej na naukę. Może byłoby inaczej, ale no cóż, chociażby kradzieże mnie zniechęcają. Ale i tak to nie powód by zaniechać czegokolwiek związanego z przyszłością. Co zatem jest problemem? Nie chcę, alby ktoś źle to zrozumiał, jednak czuję jakbym nie pasowała do miejsca gdzie się znajduję. Nuży mnie droga ze szkoły do domu i odwrotnie. Moje życie przejmuje rutyna, która mnie niszczy. Nie chcę wracać do domu, bo źle się w nim czuję. Zupełnie jakby lepiej im było beze mnie, albo mnie bez nich. Nie mam ochoty na nic, tylko na płacz jak mi to nie jest źle i przykro.
Jednak czy jest sens wylewać łzy z takich dla kogoś błahych powodów?
"Tylko spokój cię ratuje" piękne słowa, które usłyszałam przypadkiem na ulicy.
Żeby mądrości życiowe były takie proste do zrealizowania, świat byłby chyba piękniejszy.
Piję kawę, choć nie wiele mi ona dała. Nie chcę myśleć, a myślę. To głupie, ale najchętniej poszłabym spać, albo wywiała gdzieś z domu, tak ja wiem... do końca życia ...
Zanim napiszę coś czego będę potem żałować, lepiej wrócę do oglądania facebooka, bo za chwilę muszę ogarnąć zadania, tak to jest to czego potrzebuję... przeklęte social media i cała reszta, coś czuję, że pozbawiły tylko ludzi myślenia. Ale nie będę się zagłębiać, bo jeszcze spłynie na mnie fala hejtu,a zresztą co mnie to obchodzi.
DO napisania :*
sobota, 14 marca 2015
RePlay poproszę: Ouran High School Host Club - przystojniacy z dużą dawką humoru
dziś kolejny odcinek z cyklu RePlay poproszę. Mówiłam w którymś z ostatnich postów o przystojniakach no i się doczekaliście :)
Anime opowiadające o szkole dla bogaczy, do której trafia Haruhi, zwykła prosta dziewczyna, która dostała stypendium. Chcąc się pouczyć w spokoju, chce znaleźć w wielkiej szkole dla bogaczy choć trochę ciszy i spokoju. Niechcący natrafia na trzeci gabinet muzyczny, który jest nie używany już do celów muzycznych, ale jako klub Hostów. Haruhi przez pewien incydent została zmuszona do roli hosta. Wspomnę jeszcze, że na początku wszyscy uważali ją za chłopca i nawet po wyjawieniu prawdy u członków klubu, dla odwiedzających była chłopcem :) W dodatku bardzo przystojnym :) Historia klubu to głównie śmieszne epizody i zadziwiające myślenie członków klubu.
Anime jak najbardziej pozytywne. Nie ma co opisywać konkretnych wydarzeń, bo praktycznie każdy odcinek to nowa przygoda. Szkoda więc byłoby wyjawiać coś z czego można by było się pośmiać.
Ouran High School Host Club, to jedna z serii, które lubię w szare dni, dodaje ona nieco koloru smutnemu życiu, choć wnosi w życie nie wiele, to jednak potęga przyjaźni wygrywa ze wszystkim. Nie jest to długie anime, bo zaledwie 26 odcinków, mimo to bardzo miło spędza się czas przed ekranem oglądając.
Bohaterzy, to dość zróżnicowane osobowości. Mamy króla hostów - Tamakiego, który jest gentelmanem, ale również jest naiwny jak dziecko, czaruje każdą damę, ale jego urok nie działa na Haruhi :)
Następnie Kyouya - intelektualista, dość zimny, ale jednocześnie dba o interesy klubu, doskonale odgrywa rolę jeśli są z niej korzyści, choć wydaje się niedostępny to jest to miły facet, któremu zależy na przyjaciołach.
Hikaru i Kaoru to dwaj rozbrykani bliźniacy. Wstępując do klubu otworzyli się nieco na ludzi, grają bliźniaczehomo :) I panie za nimi szaleją jeśli chodzi o ich bliźniaczą miłość :)
Mitsukuni "Honey"- to jest chyba najbardziej intrygująca postać. Trzecioklasista wyglądający jak dziecko, i zachowujący się również jak dzidzia, uwielbia ciasta, a w dodatku jest mistrzem sztuk walki, co nie zmienia faktu, że jest przeuroczy :)
Takashi "Mori" - to spokojny, mało odzywający się chłopak, przeważnie opiekuje się Honey. Jest dość tajemniczy, ale jednocześnie, choć nie wiele ma do powiedzenia, to jest uprzejmy i miły. :)
A na deser Haruhi - choć z początku nie uśmiechało się jej dołączać do klubu, potem go pokochała. Bardzo zżyła się z pozostałymi, choć nie raz na nich narzekała to i tak umieli rozbawić ją do łez :)
Podsumowując, nie chcę się powtarzać, ale anime godne uwagi. Może nie dla każdego, bo można oszaleć od różu, ale jak dla mnie miło oderwać się od rzeczywistości i wskoczyć do świata, gdzie bohaterowi potrafią uczynić ze swojego życia komedię :)
No to co,
do napisania :*