Tak dziś o to w poniedziałkowe popołudnie mam zamiar co nieco rzec o ostatnim moim obejrzanym anime, o którym wspominałam już wcześniej, jednak to dopiero dziś ziści się moja całkowita opinia na temat tego słodziaka :)
Nie chcę przedłużać, bo nikt chyba nie chce czytać epopei czy nie wiadomo jeszcze czego, dlatego też zaczynam.
FULLMETAL ALCHEMIST: BROTHERHOOD
Anime to składa się z 64 odcinków opartych na mandze autorstwa Hiromu Arakawy.
Przedstawia ono historię dwóch braci Edwarda i Alphonsa Elric, którzy chcąc wskrzesić za pomocą alchemii swoją zmarłą matkę tracą ciało Alphonsa oraz rękę i nogę Edwarda. W ostatniej chwili Edward zamyka duszę swojego brata w zbroi. Od tamtego czasu bracia zamierzą odzyskać swoje ciała stając się państwowymi alchemikami. Na swej drodze pojawiają im się różne niespodzianki i przygody. Zostają zamieszani w spisek, który ma na celu stworzyć kamień filozoficzny, którego bracia poszukują by odzyskać ciała. Jednak kiedy dowiadują się wszystkiego o kamieniu i co trzeba poświęcić aby go stworzyć zamierzają powstrzymać chory plan "ojca" i homonculusów. Oczywiście to tylko część z całej akcji, bo ogólnie fabuła jest bardziej rozwinięta.
Bracia Elric są świetnie wykreowanymi postaciami. Edward choć starszy i powinien być mądrzejszy, nie mówię że jest głupi, bo nie jest. Jest po prostu narwany i ma temperament, natomiast Alphonse jest młodszy i spokojniejszy, nie straszne jest mu poświęcenie dla brata czy dla osób, które trzeba uratować. Bardzo mi się to podobało, ponieważ można było dostrzec, że nawet wrogowie mogą być przyjaciółmi jeśli jedna ze stron wyciągnie dłoń.
Anime mówi o przyjaźni, odwadze, walce dobra ze złem, a także o tym, że człowiek jest tylko człowiekiem. Niezmienność tego faktu daje do myślenia, bo jak wiadomo ludzie mają o sobie nie raz zbyt wielkie mniemanie. Faktem jest też, że nikt zmarły nie zmartwychwstanie. Takie wydawałoby się banały, ale pokazują, że człowiek lubi bawić się w boga, co na pewno nie jest dobre.
Gdybym miała powiedzieć dlaczego ludzie zapatrują się na moc Boga, odpowiedziałabym tylko, że im samym nie wystarcza być człowiekiem. Chcąc stworzyć coś, trzeba coś poświęcić. Nie mam innej wymiany jak równa wymiana. Można by się sprzeczać czy człowiek może zaglądać w karty rozdane przez Boga. Jednak w obecnych czasach zależy to tylko od etyki, która powiedzmy sobie jest na ten czas krucha i za wiele nie da się wynieść pozytywnego. Oczywiście rozwój jest konieczny, jednak czy ten rozwój na pewno jest dobry?
Wybaczcie nieco zbłądziłam jeśli chodzi o moje myśli. Jednak nawiążę do tego. Stalowy Alchemik pokazuje, jak żyć nawet z wrogami, że nie trzeba ich niszczyć, zabijać. Szukając kamienia filozoficznego bracia napotkali wiele osób, jednych złych innych dobrych. Wiele walczyli, wiele cierpieli i się śmiali.
W pewnych momentach mnie również zbierało się na łzy, jednak bardziej chciało mi się płakać z głupoty ludzi. Nie chcę tu już nic nadmieniać, ale jeśli obejrzysz to zobaczysz o co mi chodzi.
Pozwolicie, że zacytuje Edwarda: " Lekcja pozbawiona bólu nie ma znaczenia. To dlatego, że nie można otrzymać czegoś, nie poświęcając niczego w zamian. Jeśli przetrwasz bolesne lekcje i wyciągniesz z nich wnioski, będziesz miał serce mocniejsze niż cokolwiek innego. Tak. Stalowe serce." Ten cytat urzekł mój mały umysł i dał do myślenia. Choć moje myślenie jest egoistyczne to zrozumiałam dzięki niemu, że to nie chwile szczęścia dają nam lekcje, które zapamiętujemy do końca życia, lecz właśnie chwile cierpienia. Choć wzbraniamy się przed takimi chwilami są one niezbędne do dalszej egzystencji. Bo uczą, jak żyć, jak powstawać i jak dalej brnąć naprzód nie zważając na przeszkody. Nie ważne ile razy się upadnie, ważne, że się powstaje.
Cóż mogę więcej dodać?
Anime jak już mówiłam ostatnio godne polecenia. Kiedy zaczęłam nie chciałam kończyć. Gdyby takich serii było więcej, moje bezsenne noce, nie byłyby już takie bezsenne :)
Do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz