Translate

środa, 16 września 2015

Tak czytając stare posty, które nagle się pokazują i tak chwyta za serce.

Hejka!

Jak pewnie wiadomo nie za bardzo się teraz rozpisuję, bo z jednej strony nie ma za bardzo o czym a z drugiej nie mam za dużo czasu, jednak w końcu trzeba przysiąść i spisać się ze swoich zmartwień, tak dla własnego dobra. Dla przyjemności i wiary, że jutro będzie lepsze albo i nie. Nie ważne.

Natrafiłam na swój post z listopada, po pierwsze był bardzo długi, co teraz mało kiedy się zdarza, ale  przeczytałam go w całości. Może rzeczywiście się starzeję i słowa się nie dobierają do końca tak jak powinny, ale wtedy. Nie tak dawno zresztą pisałam tak prosto i szczerze. Aż mnie to trochę przeraziło. To nie tak, że się boję i że niby dorosłam. Nie. Po prostu moje pisanie było bardziej... płynne, było w nim dużo więcej mnie. Przynajmniej takie mam odczucie. Może się mylę, oby, bo naprawdę staram się pisać całym serduchem, ale wiecie jak nie raz jest. To tak a tamto tak. Nie zawsze wychodzi pisanie to czego się na prawdę myśli, bo jednak być rzemieślnikiem słów to ciężka sprawa. Zwłaszcza, że potok słów, które nic nie znaczą, nic nie znaczy. Taki bajer. :D

Jak wiadomo o miłości pisze się wszystko i w ogóle. Póki co moje serce jest wolne. Tak myślę. Nie mówię, że nie pomyślałam, że niektórzy chłopcy nie raz zachowują się słodko, ale to nie jest zauroczenie ni zakochanie. Jestem szczęśliwym singlem. Chociaż nadal mam chwile słabości, ale to jak każdy.

Mam przyjaciół z którymi, teraz rzadko kiedy się widzę, ale nawet nie przeszkadza mi to, tylko trochę brakuje. Kiedy patrzę na zdjęcia, które od nich dostałam myślę sobie "To były dobre lata". Właśnie minęły. Każdy pójdzie w swoją stronę. Tak też chyba się stanie. Ostatnie ognisko zrobił DR w lesie i nie powiem było ciekawie. Wiecie głupie teksty i w ogóle, chociaż nie było Nee-chan, szkoda. Ale jak to mówią nie można mieć wszystkiego.

Jutro mam lajtowy dzień, właściwie to dzisiaj, bo pewnie opublikuje to dopiero jutro, zapewne na religii, albo na wychowawczej, czy coś, bo pewnie będę chciała jeszcze coś dopisać. Taka jestem zakręcona, że posty piszę na dwa razy. Ale chyba nie macie za złe. Wiecie klasa maturalna to w gruncie rzeczy powinnam się skupiać wyłącznie na maturze i egzaminie jak to wcześniej narzekałam, ale jakbym działała tylko z tym to chyba bym zwariowała. No wiecie, od nauki też boli głowa :D

W sumie nie spodziewałam się, że ten rok będzie taki lajtowy. No taki się przynajmniej wydaje na razie, jeszcze zobaczymy co z zawodowym, bo jak na razie jak już wiele razy narzekałam jest nie ciekawie. Chciałabym to olać, ale nie po to męczę się te 4 lata żeby nic z tego nie było.

Dzisiaj, znaczy jutro, ale dzisiaj to jutro, więc nie słuchajcie mnie, bo strasznie kręcę. Będzie (jest) fakultet z polskiego, P.G. ciągle mnie zaskakuje zwłaszcza, że na dodatkowych moich zajęciach z nią z jej ust usłyszałam przekleństwo. WOW normalnie. Ja wiem to też człowiek, ale też polonista, niby każdy się wkurza, ale wiecie jaki to szok jak nauczyciel, którego znacie jakieś 3 lata nagle mówi przy was np. "ku*wa". Mnie nie szło sobie tego wyobrazić, aż nagle... BuUuM... Nie powiem, od tej strony to jej jeszcze nie znałam. To dobrze, bo nowe doświadczenie. A oto w życiu chodzi, co nie?

Słucham sobie soundtracku z Nany i jakoś mi tak lżej na duszy. Muszę się odprężyć, przed "Imię Róży", którą zaczęłam czytać. Wiecie jak to jest, jak chce się w końcu dowiedzieć, czemu niektórzy tak to zachwycają się tą książką. No ja wiem. :D

Dawno nie było żadnego RePlay, ale no cóż po InuYashy utknęłam na Sailor Moon i póki co rozczulam się nad nowym Junjou Romantica i jestem zakochana zwłaszcza z OVA na które ostatnio się natknęłam, no normalnie wsiąkłam. Znaczy OVA jest z Seikaichi Hatsukoi i jest konkretnie o Yokozawie. Normalnie nie ma lepszego :D Uwielbiam, ale wiadomo nie każdy lubi takie klimaty więc nie zmuszam :D

Znalazłam na podłodze w pokoju, a konkretnie za biurkiem stary wierszyk smutaśny, ale może się komuś spodoba:

Bez namysłu i bez słów.
Historia nabiera tempa.
Daleko wschód,
zachód dalej.
Widać niebo.
Widać gwiazdy.
Zgasł świat,
zgasła nadzieja.

Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale tak jest. No nic, kończę te wywody bo już mnie wołają, a jeszcze trochę trzeba się ogarnąć na jutro.

Do napisania:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz