Translate

niedziela, 5 listopada 2017

To co było, gdy mnie nie było - filmy -1-

Yo!

Tak dużo rzeczy nie miałam dawno do pisania :) Zacznę naturalnie od filmów, anime póki co u mnie nadal trochę kuleje :( czego bardzo mi szkoda, ale cóż. Jednak bez zbędnych słów lecę z koksikiem :)

A i przepraszam jakby coś się powtórzyło z poprzednich postów.


Sing

zaczynam z grubej rury, jakim jest bajka - Sing. Wspaniała bajka o talencie, śpiewie, przyjaźni i marzeniach. Typowa bajka podnosząca na duchu i dająca nadzieję na spełnienie owych marzeń. Mamy teatr, który od dawna nie miał żadnych dochodów, więc jego właściciel postanawia zrobić konkurs a do przesłuchać przybędzie bardzo wiele zwierzątek, które pokażą niebywały talent... i może trochę mniejszy...

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć

dość popularny swego czasu film,w którym gościmy świat Harrego Potera. Ciekawe przedstawienie magii i kontaktach między ludzkich, przyjaźń, miłość i swego rodzaju czar, jest naprawdę ciekawy i warty zobaczenia. No i jakie w końcu są te zwierzęta.... Sami zobaczcie :)

Nieletni pełnoletni

Komedia, z której śmiałam się prawie do łez. Mega głupia, mega zabawna i strasznie wciągająca :) Wiek 21 lat jest szczególny zwłaszcza gdy na głowę zwalają się kumple, którzy nie dadzą tak łatwo opuścić imprezy... żeby tylko jedną opuścić :)

Babcia Gandzia

kolejna komedia, która rozbraja :) Mamy babcie, biedną babcie, ale która potrafi zadbać o siebie zwłaszcza, gdy wpada w krąg dilerów narkotyków. Dodam tylko, że babcia kiedyś prowadziła cukiernie a nóż to wykorzysta .. :)

Stu jednolatek, który wyskoczył przez okno i zniknął

kolejna komedia, tym razem o ciekawym staruszku i tajnej recepturze oranżady. Kto wie dlaczego przepis jest taki tajny i niedostępny, a ludzie kochają ową oranżadę, a wy wiecie dlaczego?

Siedem minut po północy

tym razem mamy historię chłopca, którego odwiedza i opowiada różne historię pewien stwór. Dlaczego? Jakie to historie? Co z tego wyniknie?.... Czarodziejska opowieść...


assassin's creed

piękna historia o tajemnicy zakonu assasinów, ich wrogów, ale również o władzy, wierze, nadziei i lojalności. Akcja jest, ciekawy wątek, dla mnie boski wieczór zapewniony.

Upadli

romans anioła i człowieka nie jest niczym nowym i choć film dla kogoś kto nie czytał książek może wydawać się trochę niezrozumiały, to jest to zwyczajna historia miłosna, która przeplata się przez wieki. Dlaczego tak? Zobaczcie sami :)

Moc pierścionka

co może zrobić singielka? tylko znaleźć sobie partnera na całe życie :) trzy kobiety zakładają się, że do końca roku zdobędą chociaż narzeczonych. I co z tego może wyjść? hyhyhym...

Pakiet Mythica

jak dobrze pamiętam 4 części historii kulawej czarownicy i jej przyjaciół łowców nagród. Ciekawa i magiczna, coś co każdy fan fantasy powinien obejrzeć.

Dlaczego on?

kolejna komedia, tym razem o ciekawej rodzince, córce z nietypowym chłopakiem i nietypowych świętach Bożego Narodzenia. Dużo humoru, akcji i śmiechu z elementem romansu :)

Na ten raz chyba wystarczy, ale uprzedzam to dopiero 1/3 :) Ale damy radę :)

Do napisania :)

poniedziałek, 16 października 2017

Jestem

Yo!

Dawno nie miałam tak dobrego nastroju. Nie wiem czy po raz kolejny się na mnie nie zawiedziecie. Tyle czasu mnie nie było na blogu, aż zapomniałam jak się pisze. Wiecie czasem człowiek musi odsapnąć. Nie wiedziałam do tej pory co robić. Nadal jak się głębiej zastanowię to nie wiem.

Ten blog swego czasu był dla mnie wszystkim. Chciałam tu tworzyć, pisać i być sobą.
Czy nadal chcę ?

Nie wiem, ale wiem, że chce robić to co kocham. A kocham pisać, choć od dawna nie przykładałam do tego większej wagi, cholernie mi tego brakuje.

Nie jestem jeszcze chyba tak zdeterminowana na mocny krok na przód, ale chcę znów spróbować.


Trzymajcie kciuki :)

Do napisania :*

niedziela, 27 sierpnia 2017

Jestem Gladys #74- odnaleziona

*********************************************
Duch Dusz spojrzał na nich z uśmiechem
- Nie ma się co smucić, dzieci. Wasza mama żyje, co prawda bez ludzkiej formy, ale żyje. To najważniejsze. Przez owe miesiące szukała ciała by móc znów być z wami.
- Niestety bez owocnie - dokończyła Gladys smutno. - Próbowałam wszystkiego, ale wszelkie kryształy, minerały, czy kamienie zawiodły. A ciało ludzkie jest zbyt kruche. Poza tym musiałbym zniszczyć czyjąś duszę by mów przejąć ciało. A tego na pewno się nie podejmę. - Spojrzała na nich z uśmiechem. - Ale nie jest źle. W końcu żyje. Tylko nie mogę opuścić tego miejsca. Jeśli to zrobię, aż nie chcę myśleć co się stanie ze światem.
- No, ale musi być jakieś wyjście - zaczął Will.
- A nowe ciało? Takie jak dał Ci Ojciec i Lilith? - spytała Angelika.
- To nic nie da. Jest za słabe. Drugi raz nic nie pomoże.
- Właśnie a twoi bracia... - zaczęła GAnge wyciągając z kieszeni bransoletkę i podając ją matce. Gladys wzięła ją i ścisnęła w dłoni po czym zamknęła oczy i wypowiedziała bezgłośnie kilka niezrozumiałych słów i kamienie rozbłysły przybierając pierwotny kolor granatu. Przed Gladys pojawiły się trzy postacie jej braci: Xerxesa, Kaspra, Blate.
- Wow nigdy więcej - rzucił Xerxes.
- Gladys !- krzyknął z radością Blate, a Kasper się uśmiechnął.
- Co się stało? - spytał Xerxes i spojrzał po zebranych.
- Długa historia - odparła Gladys. - Skoro jesteśmy już wszyscy to może usiądziemy w bardziej przestronnym miejscu. - Spojrzała na Ducha Duchów a on zaprowadził ich do jakby pokoju gościnnego. Wielka sala oświetlona milionem  świec. Białe zimne marmurowe ściany, sufit i podłoga, bez okien z wnękami na świece dookoła rozstawione. Na środku położono wielki włochaty dywan zakrywający 1/4 podłogi. Na nim leżały dwie duże białe skórzane kanapy z elementami drewna cedrowego, w którym wyryto pradawne runy. Na suficie, na białym marmurze wyżłobiono wielki krąg z zaklęć, które mają chronić cały pałac Ducha Dusz. Usiedli przy stole z drewna cedrowego, z śnieżno białym obrusem z koronek i pięknym wazonem białych polnych kwiatów.
- A więc od początku proszę - powiedział Xerxes do zebranych.
- Po tym jak Alice została pozbawiona mocy. Dużo się działo - zaczęła GAnge. - Po pierwsze mój ojciec i najwyższy strasznie się zakolegowali, co samo w sobie było podejrzane, ale mało kto zwrócił na to uwagę. Wszyscy skupieni byli na Alice, która opowiedziała dość ciekawą historię.
- W teorii ma urodzić moje dziecko - dorzucił nadal zły Dark - Ale jak się okazało to jednak nie prawda. Znaleźliśmy z GAnge umowę właśnie pomiędzy Greyem, Zikiem a Alice. Najfajniejsze jest to, że chcą uwolnić Alice w zamian za dochowanie tajemnicy. Ale zdążyłem ich ubiec i zamknąłem Alice za zgodą rady W., ale to nie zmienia faktu, że trzeba coś zrobić. Ciągle myślą, że nie żyjesz. Myślę, że w końcu powinnaś wrócić Gladys. Odbudować rodzinę. Nie mówię tu tylko o Asakurach, ale i o Kuranach. - Spojrzeli na niego ze zdziwieniem. - Nie ma co się dziwić. To oczywiste, nie po to po tylu wiekach pojawili się Xerxes, Kasper i Blate. Obydwa te rody są połączone dzięki tobie. A bądź co bądź w końcu trzeba wyjść z ukrycia. Kuranowie zostali zapomniani przez historię, ponieważ byli zbyt potężni i pozbyto się ich. To nie tylko wasza historia - spojrzał na trzech braci i Gladys - ale nasza również.

Duch Dusz uśmiechnął się.
- Twój mały wnuczek dobrze prawi, Kryształowa Damo. Twoje ciało może i jest problemem, ale coś się wymyśli. Nie dziwię się, że tak usilnie chciałaś do nich wrócić, teraz rozumiem. Jednak teraz musicie odpocząć - rzekł poważnie. - Moje duchy zaprowadzą was do pokoi. Dzień się już skończył, pora na sen.
- Ale jak możemy spać ... - zaczął Xerxes, ale Duch Dusz spojrzał na niego.
- Zmęczeni, z pustymi głowami nic nie zrobicie.

Nikt więcej nie miał zamiaru się sprzeczać tylko posłusznie poszli za duchami. Gdy odeszli Duch Dusz wziął Willa na stronę.
- Williamie wiem o czym myślałeś. - Will spojrzał na niego ze strachem. - Spokojnie, chłopcze. Wiem, że chcesz uwolnić matkę z tego ciała i choć twój plan jest szalony możliwe, że to jedyne rozwiązanie. Ale stworzenie nowego ciała z pomocą twojej siostry może nie podobać się twojej matce. Choć wiem co kryje wasza dusza. Przemyśl to, chłopcze.

Duch zostawił Willa samego. Też się bał. Wiedział jaka to odpowiedzialność i  ryzyko. Czy jest na to gotów? Czy oni są na to gotowi? Poszedł za duchem do pokoju i położył się na łóżku patrząc na pradawne runy na suficie.
***************************************
Czułam się znów wspaniale mając rodzinę ze sobą. Jednak to nie wszystko niestety. Chciałabym wrócić. Wiem,że Dark ma rację. Zresztą moi bracia też. Ród Kuran ma prawo wrócić i żyć.

Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę - rzuciłam. Wszedł Yuki.
- Przepraszam, że ...
- Wejdź - uśmiechnęłam się. Podszedł bliżej.
- Nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
- Znam to. Chodź pokażę Ci coś - odparłam i złapałam go za rękę. Zaraz za półkami z księgami w laboratorium znajdowały się drzwi, a za nimi schody do małej wieży. Wprowadziłam go na samą górę, do małego pokoiku z łóżkiem i wielkim oknem z dużym parapetem.
- Chodź usiądź - rzuciłam z uśmiechem i otworzyłam okno. Na niebie mieniły się miliardy gwiazd i piękny sierp  księżyca. Usiedliśmy obok siebie. Patrząc w nocne niebo.
- Kiedy traciłam nadzieję, zawsze przychodziłam tu, by ją na nowo odnaleźć. To miejsce ma w sobie magię, której ja nigdy nie dosięgnę. Ilekroć spoglądam na to niebo, nie mogę nie czuć nowej siły, nowej nadziei. - Spojrzałam na niego, a on na mnie.
- Tak bardzo tęskniłem - rzucił z utęsknieniem. - Ale wiedziałem, że jesteś gdzieś tam, wiedziałem, że cie odnajdę, choćby to była ostatnia rzecz w moim życiu. - Dotknął mojego szklanego policzka, dotknęłam jego dłoni. Choć nie byłam pewna co tak naprawdę nas łączy, nie chciałam go stracić za żadne skarby. Jego ciepła dłoń, i piękne oczy jak otchłań pochłaniały moje serce i duszę. Oh, jakże chciałabym być teraz człowiekiem. Po policzkach spłynęły znów kryształowe łzy, otarł je i przytulił mnie mocno do siebie.
- Zawsze będę przy Tobie. Zawsze...

Jego głos odbijał się echem jeszcze długo zanim zasnęliśmy w swoich ramionach.
****************************************

czwartek, 15 czerwca 2017

14.53

Yo!

Tak dawno nie pisałam, że prawie zapominam jak to się robi :P Ostatnio nie mam ani weny, ani czasu. Ktoś kiedyś powiedział, że każda wymówka jest dobra by uciec od siebie. I chyba muszę się zgodzić. Nie umiem jakoś pisać tak jak wcześniej. Coś się zmieniło sama nie mam pojęcia co dokładnie, ale ...

Kiedyś chciałam tylko pisać. Znaleźć dobry temat, pomysł i przejść do działania, a teraz pomysłów głowa pełna a realizacja schodzi na ostatnie chęci...

Pamiętam jak dziś jak mówiłam, że świat jest okropny, nadal jest, ale jednocześnie jest piękny. Siedzę sobie na tarasie i patrzę na piękne słońce i zieleń dookoła mnie. Kwiaty, wzgórza, domy, cudowne zapachy... Czego chcieć więcej?

Dawno nie siedziałam tak bez niczego, bez strachu o jutro, bez obaw o cokolwiek. Mam mojego kochanego pieska Słodziaka, który tuli się i zasypia, a ja patrzę na świat, chciałabym patrzeć tak jak on... Z ciekawością i zaskoczeniem, ale niestety...

Taka melancholia w ten czerwcowy dzień.

Do napisania :*

środa, 31 maja 2017

23.47

Yo!

Nawet nie wiecie jak dawno chciałam cokolwiek do was napisać, jednak moja głowa niestety zaprzątnięta była czymś innym. Czymś przez co moje życie było momentalnie koszmarem nie z tej ziemi.

W moim rocznym podsumowaniu roku napisałam wam, że straciłam przyjaciela. I oto cały dramat. W końcu powiedziałam prawdę. Co prawda to prawda długo z tym zeszło, ale w końcu ... Męczyło mnie to dramatycznie nie potrafiłam się otworzyć, na was, na świat., Moja głowa była pełna wyrzutów, to wszystko nie miało sensu. Choć teraz też jakoś sensu w niczym nie widzę to jednak wygląda to bardziej obiecująco niż przedtem. Może nawet moja zdolność pisania wróci. Bardzo bym tego chciała, jakiejś motywacji do działania. Takiego mocnego kopniaka na start. Może w końcu na nowy początek.

Co do tematu, to jeszcze nie wiem jak to ugryźć, ale postaram się jak najlepiej.'

Był moim przyjacielem od zawsze, potem stało się coś czego żałuję po dziś dzień. Niestety, tego nie zmienię. Wykorzystałam sama siebie, i nienawidzę siebie za to. Byłam zła. Może nadal jestem. Nie wiem. Mętlik w głowie ciągle jest, ale wiem jedno moje uczucia ciągle są nie stałe, a dalej nie wiem co mam zrobić. Nie wiem.

Piszę to nie po to by ktoś to oceniał, czy myślał, że się chwalę, bo nie ma czym.'

Wraz z tym postem chciałam choć na chwilę wrócić do pierwotnej postaci tego bloga.
Nie zmienia to faktu, że nie tylko będę mówić o "mnie" cały czas :P


Do napisania :*

środa, 10 maja 2017

Się zużywa: różności : Barwa, Inglot, Golden rose, tutti frutti, Life

hej!

Znów denko wiem wiem, można się przejeść, ale to już ostatnie ... mam nadzieję.

Dzisiaj będzie wszystko. Od pielęgnacji stóp po peeling do ciała :) Zapraszam ♥



Zużyłam kolejną mgiełkę fiksującą z Inglota. Uwielbiam ten produkt, za to przede wszystkim, że scala cały makijaż. Nie zauważyłam by go jakość szczególnie przedłużał jeśli chodzi o trwałość, ale mi wystarczy to co robi, bo robi to dobrze ♥

Skończyłam lakier z Golden Rose z serii Color expert w odcieniu 22. ładny brzoskwiniowo różowy kolorek - moja mama go uwielbiała - dobrze się utrzymywał, pod koniec trochę dłużej schnął, ale rozprowadzał się tak samo jak na początku, więc nie mam mu co zarzucić :D

Peeling do ciała z Tutti Frutti to mój must have, jak tylko się kończy kupuję następny, nie ważne jaki zapach uwielbiam je wszystkie. Fajnie szorują skórę i do tego genialnie pachną. Mój must have ♥

Wkradł się tu bubelek z Life z Superpharm niestety tej gąbki użyłam trzy razy i nie da się. twarda, nie urosła, smuży podkład i ma się wrażenie jakby się boksowało po twarzy. Tragedia ...

I mój kochany rozgrzewacz stóp z Barwy. Ten produkt na zimie to cudo. Mam dość słabe krążenie i  zimą często marznę w stopy, jak tym posmaruję rano czy wieczorem moje stopy czują ciepło przez cały dzień, nawet więcej :D Uwielbiam ♥

I to już koniec na reszcie denka na ten czas ♥

Do napisania "*

poniedziałek, 8 maja 2017

Się zużywa: pielęgnacja - ziaja, Pharmaceris, Eveline, tołpa

Yo!

Kolejny raz was witam w poście z serii : Się zużywa... Jakoś tak to się zbiera i zbiera i sama nie wiem kiedy robi się tego za dużo i wychodzi jak wychodzi.


Pielęgnacja schodzi najszybciej :) Dlatego dziś działamy z nią. ♥ Na początek może weźmiemy Ziaje :)

Ziaja - seria Jagody Acai to fajne produkty obecnie używam jeszcze żelu z peelingiem, tonika i serum. Kremy skończyłam dosłownie na dniach. Niezbyt wydaje wystarczyły mi na półtora miesiąca, wiec jak dla mnie średnio z wydajnością, ale fajnie nawilżające, odżywcze, mnie się podobały i działały dobrze. Krem na dzień śmiało można używać pod makijaż - nic się nie waży i ładnie się wszystko rozprowadza :) Jak dla mnie seria jak najbardziej na tak :) I w dodatku genialnie pachniały.




Krem z pharmaceris kupiłam głównie z przeznaczeniem do moich suchych dłoni, ale potem czasem nakładłam go też na twarz czy ciało. Sprawdzał się genialnie w każdej roli. Mocno nawilżał i skóra po nim była miękka :) 

Próbka kremu z Tołpy do rąk. Kremik był przyjemny próbka starczyła na trzy razy, bardzo wydajny, nie wiele trzeba by pokryć całe dłonie, dość szybko się wchłania i ogólnie dawał mile wrażenie na skórze. :)

Krem pod oczy z Eveline  New Hyaluron - po pierwsze nie mam zmarszczek, które miałby redukować więc tego nie ocenię, ale bardziej stosując go chodziło mi o nawilżenie tej cienkiej okolicy oczu, spisał się. Ładnie nawilżał, dawał takie "życie" tej skórze, podobał mi się :)

I ostatni świetny kosmetyk to wazelinka, którą używam praktycznie do wszystkiego. Do ust, na dłonie, na suche miejsca - łokcie, pięty, kolana ... Produkt wielofunkcyjny u mnie niezbędny :) 

I tak to już się kończy moje denko z pielęgnacji na teraz ... 

A wy macie jakieś kosmetyki pielęgnacyjne bez których nie możecie się obyć? 
Dajcie znać ♥

Do napisania :*


niedziela, 7 maja 2017

Meh - to nie tak miało działać - ziaja, ingrid, bell, smart girls get more, eveline

Yo!
'
jak są ulubieńcy to też muszą być i buble.

Nie lubię mówić źle o produktach, no ale czasem zdarza się i tak...


Zaczynajmy więc...


Tusz który nie robi kompletnie nic - Smart girls get more XXL maskara. Rzęsy nawet nie wyglądają po nim na S a co dopiero na XXL. Nie robi nic jedynie trochę przyczarnia je i tyle. Nie ma szału.



taka fajna szczota a nic nie daje ....

Ziaja jeśli chodzi o antyperspirant zawiodła mnie na całej linii. Używałam go pewnie z miesiąc tak dwa- trzy razy w tygodniu, normalnie mnie wysypało po nim. Miałam pachy pełne małych krostek... nie polecam nigdy więcej....

I pozostały mi bazy...

Eveline All day ideal stay zapowiadała się naprawdę fajnie. testowałam ją kilka dni i dawała radę, ale wtedy miałam makijaż maks 8 godzin, niestety przy całodziennym makijaży tak co najmniej 12- 14 i czasem dłużej nie daje rady. Cienie się rolują i nie ma zmiłuj się. Niestety... Po za tym ładnie się rozprowadza i podbija kolor cieni, jednak wytrzymałość ją u mnie dyskwalifikuje....

Baza rozświetlająca z Ingrid. co z tego, że ładnie rozświetla, no co jak zapycha mnie przy każdym użyciu. Nabawiłam się przez nią niezłego wysypu drobnych krostek na brodzie i czole ... masakra...A chciałam trochę wiosennego rozświetlenia i glow a tu nic z tego .... 

I ostatnia baza z Bell Ms. Perfect. ma redukować zaczerwienia. Ma ładny zielony kolor i rzeczywiście daje rade, ale podkład bardzo szybko się na niej wyświeca... Dosłownie dwie, trzy godziny i błysk jakbym była kulą dyskotekową... Niestety nie działa u mnie, a przynajmniej nie tak jak powinno to być..,. heh...

A wy macie też jakieś bubelki...? 
Oby nie ♥

Do napisania :*


piątek, 5 maja 2017

Się zużywa: kolorówka - essence, miss sporty, kobo, smart girls get more

Yo!


Znowu denko, chciałoby się rzec, ale tak to już jest nawet kolorówka się kończy :)


Większość z moich denek to tusze do rzęs jakoś tak wyszło :P


A skoro już o nich mowa to zacznijmy od nich.

Smart girls get more - Gigant  maskara, która bardzo szybko mi wyschła. Miała fajną szczoteczkę (zobaczycie na zdjęciu pod opisem) taką niestandardową, dobrze wyczesywała i nadawała objętości, niestety trochę się kruszyła w ciągu dnia. 

Kolejny tusz z tej samej firmy - Curl up bardzo ładnie rozczesywał i rozdzielał rzęsy, dawał ładny naturalny look, na co dzień idealny, dobra baza pod tusz nadający objętość :)

I ostatni kolega z miss sporty - Studio lash designer maskara - ładnie rozdziela, wyczesuje i nadaje objętości, jak z nim popracować to da się uzyskać efekt wow :) Bardzo go lubiłam :) 


I już ostatnie dwa produkty :)


Podkładu z Essence chyba nie trzeba przedstawiać. tani, fajny kolor, troszkę ciemnieje, ale nie ma tragedii, ładnie wygląda na skórze, nie roluje się ani nic, ściera się w miarę równomiernie, i spokojnie 5-6 godzin wytrzymuje z takim satynowym matem, potem wystarczy przypudrować i nadal jest okey :)

Stick z Kobo  o nazwie 2 shading to produkt dzięki, któremu pokochałam konturowanie na mokro. Mam go już nowego i używam na co dzień. Ładnie się blenduje, i ładnie wygląda, niby shading, a dla mnie bardziej jako ocieplenie twarzy :) Mimo wszystko uwielbiam ♥



I Tak to się prezentuje :)

A wy co zdenkowaliście? 


Do napisania :*


czwartek, 4 maja 2017

Ja tylko używam♥ - Maseczki ♥ multibiomask, ziaja, Yoskine, bielenda...

Hejo!

Znów przychodzę do was z projektem denko :D

Tym razem miałam sporo maseczek, które w ostatnim czasie zużyłam. A szkoda by było je pominąć w tej serii :D

A więc zaczynając ten pościk :D

Na początek ta najmniejsza maseczka :) z Rival de Loop - Maseczka pod oczy. Bardzo ją lubię. Nie jest może jakaś hiper ekstra, ale spełnia to co powinna - czyli nawilża. Wiecie czasem są takie dni, że człowiek co by nie robił i tak ma suchą skórę. U mnie ostatnio na tej zwariowanej pogodzie tak było i chwila moment maseczka i od razu lepiej :)

Z tej samej firmy Rival de Loop z rossmanna bardzo fajną, ale jednak trochę śmierdzącą alkoholem, bo to jednak peel off jest maseczka złuszczająca. Lubię ten typ maseczek, bo ściąga się ją jak drugą skórę i taki bajer :D Nie wysusza a pory wydają się być oczyszczone więc jak dla mnie dobra rzecz, w dodatku tania :)

I ziaja z serii liście zielonej oliwki :) Tę firmę lubię i za kosmetyki i za maseczki. Jedna z maseczek to  oliwkowa maska regenerująca z kwasem hialuronowym. Fajna nawilżająca, tak jak pisze producent dodaje takiego blasku skórze i lekko niweluje drobne przebarwienia :)

Druga oliwkowa maska kaolinowa z cynkiem oczyszczająco-ściągająca - szybko zastyga to na pewno, nie jest nieprzyjemna, ale ściąga skórę, za czym nie za bardzo przepadam, ale ładnie czyści pory i jakby delikatnie je zmniejsza. Ja mam niestety problem z porami i walczę z tym :)


Dwa moje wielkie pozytywne zaskoczenia. 

Maseczka z MultiBiomask - skóra wrażliwa. Coś wspaniałego w jednym produkcie mamy aż dwa. Maska łagodząca świetnie sprawdza się na policzki szyję i pod oczy, a maskę oczyszczającą na czoło strefę T i brodę. Obydwie działają rewelacyjnie. Skóra jest napięta, nawilżona, oczyszczona i ukojona. Serdecznie polecam :)

Hit ubiegłego miesiąca. Maseczka z Yoskine  Asayake Pure skradała moje serce. Tak jak poprzednio mamy dwa produkty, ale tu skrywa się peeling na gorąco i maseczka. Peeling to było coś niesamowitego nakładany stawał się gorący i uwalniał ciepło podczas wmasowywania w twarz, potem chłodna maseczka ukoiła to wszystko i dała świetny efekt nawilżenia, ukojenia i oczyszczenia. Mój must have przy najbliższym uzupełnianiu maseczek :) ♥\

I ostatnie dwie piękności z Bielenda z serii Carbo Detox ile ja się nasłuchałam o tych maseczkach przede wszystkim na instagramie. Mam jeszcze jedną z nich chyba zieloną. Obydwie dobrze się spisały. Ładnie nawilżyły, odświeżyły skórę, jeśli chodzi o pory to  nie zauważyłam wielkiej różnicy. Fajne, ale czy trzeba takiego szumu wokół nich? Nie sądzę .

I to już wszystko mam nadzieje, że coś spróbujecie, a może już próbowałyście ? Dajcie znać ♥

Do napisania :*



sobota, 29 kwietnia 2017

Meh - szału nie ma - my secret matte blur effect make-up

hejo!

Niestety kolejne fiasko tym razem podkład. Zapowiadał się fajnie i dobrze też słyszałam na nim na kanale drogerii natura, ale u mnie... hymm... szału nie ma :(

Kiedy pierwszy raz go nałożyłam pomyślałam fajna sprawa. Piękny efekt wygładzonej, wypielęgnowanej buzi, wszystko zakryte, no miód malina. Ale po chwili ... Jak tylko zobaczyłam różnicę między moją twarzą a szyją wszystko stało się jasne. Byłam pomarańczowa! Niestety... Choć wyglądał fajnie i wszystko strasznie ciemnieje. Sprawdzałam go na trzech kremach na każdym wyglądał tak samo fatalnie po chwili. Moja karnacja jest raczej jasna, a wygląd marchewki to raczej nie dla mnie. To jego jedyny ogromny minus. Co prawda wyszłam z tą pomarańczką na twarzy zakrywając szyję apaszką by nie było widać różnicy, i sprawdził się naprawdę fajnie, bo buzia wyglądała dobre kilka godzin w ładnym stanie. Jednak kolor to podstawa, a ten podkład jej nie ma... Dlatego powędruje w inne ręce ...


Tak wygląda odcień 01 Ivory, który jest najjaśniejszy w całej gamie,


\A u was daje radę czy też tak ciemnieje?
Dajcie znać :)

Do napisania :*

piątek, 28 kwietnia 2017

Ja tylko czytam♥ - Niewinna krew - P.D.James, Margo - Janusz Onufrowicz, Zdrowe zwłoki - Steven Erikson

Hej hej!

Dziś znowu mam dla was parę książeczek, które wpadły mi w ręce w ostatnim czasie. jakoś strasznie długo nie mogłam się zebrać by to napisać, ale w końcu jestem :D

" Niewinna krew" P.D. James

Historia dziewczyny, która pragnie poznać swoją przeszłość, choć nikt jej tego nie poleca. Philippa wychowała się w rodzinie adopcyjnej, kiedy kończy 18 lat pragnie dowiedzieć się kim są jej prawdziwi rodzice. Jej akt urodzenia doprowadza ją do szokujących wieści. Prawdziwi rodzice Philippie to mordercy skazani za zabójstwo kilkunastoletniej dziewczynki. jej matka niebawem ma opuścić więzienne mury. Dziewczyna musi zdecydować czy chce nadal pogrążać się w przeszłość swoich rodziców.

Fajna historia o poznawaniu siebie. Choć mamy wątek kryminalny, to dla mnie najważniejsze w tej historii była sama historia matki i córki, ich relacje i pogodzenie się z całą sytuacją.



"Margo - niebezpieczna wyspa" - Janusz Onufrowicz

Dużo magii, i dużo przygód. Margo zostaje porwana od swojej babci i trafia do zamku Mony Many, razem z bandą dzieciaków, które tak jak ona zostały porwane, staje do walki z Mony Maną, przy sobie ma zawsze niezwykłą babcie Jolę, która lata na dziwnym rowerze :) Jest to typowa fantastyczna opowieść o dziecku, które pragnie wrócić do domu.

Bardzo podobały mi się komentarze autora na różne tematy i jego sarkastyczny stosunek do nich. Jak dla mnie książka dla osób w każdym wieku, nie koniecznie tylko dla tych młodszych.


" Zdrowe zwłoki" - Steven Erikson

Niezależna opowieść ze świata Malazańskiej księgi poległych. Wszystko dzieje się w mieście Dziwo, które wyróżnia się dbałością o czystość, porządek a nawet o ciszę. Zdesperowani obywatele Dziwa, którzy mają już dość tego zdrowego życia, skłaniają się do szukania pomocy w podejrzanych miejscach. Dwaj nekromanci o morderczych skłonnościach i ich uzależniony od wszelakich substancji lokaj - zostają wciągnięci w spisek, który na zawsze odmieni losy miasta.

Fajna krótka i zabawna historia o tym jak szybko doprowadzić do upadku cywilizacji by na nowo ją uratować. Nie wiem czy to jest logiczne czy nie, ale wiecie.



A wy macie coś ciekawego do poczytania?>



do napisania :*

czwartek, 27 kwietnia 2017

Nocny wypad do Kina : Ghost in the shell ♥

Yoho!

Kolejny wypad do kina z moją słodką Nee-chan, był bardzo udany.

Po pierwsze jako fanka japońskiej kultury w tym anime i mangi nie mogłam sobie odpuścić tego seansu, więc wiecie. Człowiek cały w skowronkach, kiedy puszczają w kinie coś co się oglądało w wersji animowanej kilka dobrych lat temu.

Ghost in the shell w wersji kinowej podobała mi się, choć żałuję, że połączyli kilka części w jedno zamiast zrobić każdą osobno tak jak jest w anime. Jednak akcja była i to mi się podobało.

Kobieta cyborg z ludzkim mózgiem jest jednym z członków sekcji 9 zajmującej się różnymi rzeczami, głównie zabijaniem, tropieniem, i usuwaniem ludzi :P Jest to sekcja państwowa pod dowództwem bardzo fajnego Japończyka :D( sorka zapomniałam imienia) ale to jeden z tych typów ludzi, których uwielbiam ♥ Major, bo tak nazywana jest owa kobieta, nie umie znaleźć sobie miejsca ni jako cyborg, ni jako człowiek. Kiedy spotyka swoją ofiarę Kuze, która nie do końca jest ofiarą jak się potem okazuje. Kuze mówi Major o tym co wie i wtedy kobieta rozpoczyna poszukiwanie własnego ja. Co będzie dalej, i jakie wynikną z tego konsekwencje ....
'

zapraszam do kina ♥

 do napisania "*

wtorek, 25 kwietnia 2017

Ja tylko czytam ♥ Cmętarz zwieżąt - Stephen King, Jak makiem zasiał - Anna Trojan

Yo!

Kolejne książeczki przeczytane, aż sama się dziwie jak mi to szybko poszło. Jednak jak się człowiek weźmie w garść to jakoś leci :D

Zatem porozmawiajmy o dziele autorstwa Stephena Kinga.

Wspomnę tylko, że Kinga lubię. Parę książek przeczytałam w tym Mistery, Miasteczko Salem, Joyland, i zbiór opowiadań Czarna Bezgwiezdna Noc. I były fajne, co prawda opisy mnie trochę męczyły, ale ogólnie nie mogę narzekać, gdyż była to przyjemna lektura.

Z pozytywnym nastawieniem rozpoczęłam też czytanie "Cmętarza Zwieżąt", na którym też się nie zawiodłam.

Tu też nie było od razu ... strasznie...

Nowe życie dla rodziny Creedów w nowym domu, w nowej okolicy. Niby zwyczajnie a jednak jakby nie do końca. Mili sąsiedzi, brak chaosu wszystko piękne. Nie trwa to długo. Tytułowy cmętarz to jedno z przedziwnych miejsc. Louis to główny bohater i ojciec rodziny. Zaczyna się od spaceru do cmętarza zwieżąt, potem kłótnia i śmierć. Śmierć krąży bohaterom ciągle nad głowami. Sporo się dzieje a Louis musi zmierzyć się z nią twarzą w twarz.

Bardzo fajny horrorek. Powiem tak, ja bardzo rzadko boję się książek tego typu, ale są osoby, które mają trochę gorzej niż ja i to przeżywają. Dla mnie fajne i trochę straszne, a dla ciebie... hym musisz przeczytać :D


"Jak makiem zasiał" Anna Trojan

Kiedy zmarli mają zakłócony sen, a na cmentarzu nocą ktoś masakruje zwłoki, pora aby zajęła się tym policja. Komisarz Połżniewicz jest doświadczonym policjantem, i wie jak pokierować śledztwem. Choć z początku trochę ono kuleje to w przy finałowym akcie ujawniona zostaje zbrodnia doskonała. Kiedy wszystkie ślady prowadzą do szpitala dla obłąkanych i wszystko się komplikuje jest tylko jedna prawda, którą trzeba odnaleźć.

Dobra książka, dość szybko się z nią uporałam i mogę spokojnie polecić.
a wy macie coś ciekawego do poczytania ?



do napisania :*

wtorek, 18 kwietnia 2017

Się zużywa: kolorówka -paese, collection, Inglot, Avon, cantare

Yo!

I znów denko, nie wiem dlaczego ale uwielbiam wam pisać o tych wszystkich zużytych produktach. Jakoś czuję się szczęśliwsza kiedy kiedy mogę wam coś polecić co rzeczywiście sprawdziłam i co można śmiało używać, albo odradzić jeśli coś było bublem.

Tym razem przyjrzę się kolorówce, którą ostatnio zużyłam :)

Na pierwszy rzut idzie moja ukochana baza pod cienie z Paese, która zawsze mi towarzyszy. Choć czasem ją zdradzam z innymi to zawsze wracam :) To moje trzecie opakowanie i wątpię by się na nim skończyło. Dobrze trzyma cienie, nic się nie roluje, dla mnie ideał. Polecam :)


Korektor Lasting Perfection z Collection. Dostałam go gdzieś w listopadzie od przyjaciółki z Anglii i naprawdę mi się sprawdził. Miałam go w odcieniu 1 fair i był doskonały. Zastygał, dobrze się trzymał, ładnie się wtapiał i nie odcinał się od podkładu. Już wiem dlaczego był tak zachwalany swego czasu na You Tube :)

I kolejne produkty to bardzo fajny fixer z Inglota. Kupiłam go jakoś w Maju... coś koło tego a zużyłam ze dwa tygodnie temu do końca. Fajny lekki, usuwał pudrowość, nie zauważyłam by jakoś specjalnie dłużej utrzymywał makijaż, ale jako sam fixer sprawdził się bardzo dobrze. Możliwe że do niego wrócę, choć nie wiadomo co jeszcze w rączki wpadnie :D

I ostatnia moja miłość to mgiełka z Avon, która już miała swoje 5 minut na tym blogu. Avon naturals escape  coconut & starfruit - kokos i karambola. Oh uwielbiałam ten zapach. Zapach... wakacji... Kocham normalnie :) Świeży, kokosowy aż się człowiek rozpływa :P Nic dodać nic ująć. Jakoś specjalnie się nie utrzymywała długo, ale mimo wszystko zapach bije wszystko na głowę, jeśli ktoś ma okazję, a tak jak ja lubi zapach kokosa, to warto powąchać :)

A na koniec zwykła pomadka ochronna taka wazelinka z Cantare. Przyjemna, nawilżająca, dostępna w każdym kiosku ruchu :)


A wy macie jakichś swoich ulubieńców po których wracacie raz za razem?

Do napisania:*

sobota, 15 kwietnia 2017

Meh - Kobo :(


Yoho!

Znów to co się nie sprawdziło :( Próbowałam na różne sposoby z różnymi podkładami, ale nic to nie dało :(

Niestety wszystkie produkty należą do marki Kobo.


Zacznę od mixera białego do podkładów, który z początku był świetny, ale kiedy zaczęłam go mieszać z innym podkładem to już fajnie nie było. Aby rozjaśnić korektor też porażka. A najgorsze było to, że chociaż starałam się go dawać jak najmniej to jakoś zmieniał formułę podkładu na bardziej tłustą. U mnie polubił się tylko z jednym podkładem co niestety zdyskwalifikowało go, bo testuję różne podkłady a nie tylko jeden, dlatego żegnam się z nim :(

Blur make-up primer jak już kiedyś wspomniałam jest świetny... tylko na krótką metę. Jeśli potrzebujecie fajnie wyglądać 2-3 h to tak, ale mnie bardziej chodzi o jakieś przynajmniej 8 nawet 12 godzin wyglądać dobrze. Niestety ten produkt nie daje rady, bo jak zauważyłam po tym krótkim czasie zaczyna mi się zbierać podkład w zmarszczkach "uśmiechu" i dziwnie ścierać po bokach twarzy i brodzie. Nie mówiąc o nosie, na którym po zastosowaniu tej bazy robi się skorupka :( Nie jednak nie dla mnie :(

I ostatnia nieszczęsna baza - Make up primer matte&smooth skin. Jeśli chodzi o dłuższe matowienie to nie zauważyłam żadnej różnicy, jedyny plus tej bazy jak dla mnie to lekki wypełnienie porów, choć nie ma szału to jednak da się to zobaczyć. Po za tym nie sprawdza się jakoś u mnie. Przyznam się, że nie lubię jej, choć nie jest jakaś tragedia, bo nie robi nic. I chyba właśnie za to nic nie robienie jej nie lubię...

od lewej: matte&smooth, blur make-up primer, mixer white

A czy wam się one sprawdzają? Czy też fail jak u mnie?

Do napisania :*

piątek, 14 kwietnia 2017

Się zużywa: Różności ♥ - Batiste, Isana, Ziaja, Eveline

Yo!

I kolejna część denka/. Wiem masa tego, ale co zrobić takie życie. Konsumpcjonizm :P

Tym razem będzie to zbiór różnych produktów, coś do włosów, coś do rąk i coś do paznokci zapraszam :)

Jak może wiecie z Instagrama ( claudia_maluje_ ) to borykam się z przesuszonymi dłońmi i to tak na maxa suchymi, aż bolącymi. Różne kremy miałam. I dwa w przeciągu kilku dni zużyłam.

Pierwszy Ziaja Naturalny oliwkowy krem do rąk. Fajny krem, dawała chwilę ulgi dłoniom, wchłaniał się dość szybko i dawał radę. Dłonie był nawilżone (na max.2 h) i nie tłuste, co czasem się zdarza, a czego nie bardzo lubię , zwłaszcza za dnia, kiedy trzeba coś robić, a wszędzie się wszystko klei.


Drugim też fajnym kremem był Eveline Extra sof sos regenerujący opatrunek do rąk. Mały do torebki, dawał jak jego poprzednik chwilę ulgi, ale trzeba było co chwilę po niego sięgać. Był bardziej tłusty i trochę się kleił, ale nie było tragedii.


A teraz może produkt pewnie bardzo dobrze znany. Zmywacz do paznokci z Isany. Bardzo go lubię, jak dla mnie nie ma lepszego niż on. Jak tylko mi się kończy kupuję ponownie. Nie ma lepszego. Wszystko rozpuści , każdy lakier. Nie przesusza mi paznokci ani skórek więc jak najbardziej polecam :)

I ostatni równie dobrze zanany wam produkt. Batiste suchy szampon, mój aktualny w wersji tropical. Ładny zapach, dobrze odświeża włosy, nie mam się do czego przyczepić. Mój ulubieniec od dawna. Choć rzadko po niego sięgam, bo tylko w awaryjnych sytuacjach, to jest niezastąpiony. :)

I tak się prezentuje ta część :) 
A dla was który Batiste pachnie najładniej?


Do napisania:*

czwartek, 13 kwietnia 2017

Się (nie) zużyło: Kolorówka - pierre rene, bourjois, kobo, sleek, miss sporty

Hej!

Kolejne niewypały, że tak powiem zagościły w mojej kosmetyczce. Niestety...

Zacznijmy od podkładu...

Pierre rene Skin Balcance w odcieniu Champagne no. 20 niby wszystko było z nim w porządku, ale jednak po czasie wyszło, że nie do końca. Używałam go pod koniec lata i wszystko było okey potem w zimie rozjaśniałam go, ale okazało się, że przez niego wyskoczyła mi wysypka... Nie fajnie, w dodatku zaczął ciemnieć i pomarańczowieć, co całkowicie go u mnie przekreśliło i nie zużyłam do końca i nigdy więcej nie kupię......

Kolejnym produktem, który miałam bardzo, bardzo długo to cień z Bourjois, którego mało kiedy używałam, choć kolor śliczny, to co z tego jak praktycznie nie widoczny na powiece... Był plan by używać go jako rozświetlacza, ale jego efekt był zbyt lekki dla mnie i stanęło na niczym. A że mam go długo to pora się pożegnać....



Jest taki tusz, który nie robi zupełnie nic... A mowa tu o pump up booster z Miss Sporty, który choć posiada dziwaczną szczoteczkę to kompletnie nic nie robi. Ani nie rozczesuje rzęs, ani nie pogrubia, nie daje objętości, no nic... Jedyne co robi to skleja i daje trochę koloru, a po za tym ... Totalna klapa :(



Paletka z Sleeka to nie był zły produkt. Choć nie przepadałam z początku za tymi cieniami to potem je polubiłam. Kolor trzeba było budować i czasem robiły się plamy, ale zawsze jakoś dawały radę. Jednak są już mocno wyeksploatowane i pora się pożegnać. Lubiłam je, ale to nie były cienie powalające. Tak sobie, dawały radę, ale szału nie było...


I ostatnia rzecz. Trio od Kobo Face strobing palette. Nie tak dawno pisałam, że wrócę do tego zestawu w lecie. Jednak odkąd używam ciemniejszego podkładu i teoretycznie bronzer powinien pasować nadawać ładnej opalenizny, to nic z tego. Nadal wygląda jak brudny i zaczyna robić plamy... Nie podoba mi się. Rozświetlacz też nie jest zbyt fajny jak dla mnie. Lubię mocne rozświetlenie, a nie białą kreskę na policzku. heh. Róż jest ładny, ale też rzadko po niego sięgam, wolę bardziej matowe czy satynowe i tak postanowiłam również z tym produktem się pożegnać.




A wy w czasie wiosennych porządków też żegnacie się z jakimiś produktami?


Do napisania :*