Translate

piątek, 6 stycznia 2017

Jestem Gladys #66 - Yuki zbiegiem

****************************************************
Will chciał dostać się do Yukiego, ale nawet przebrany jako Zik nie dał rady. Był lepiej strzeżony niż Alice, która zrobiła dużo więcej złego niż on.

Will wrócił do laboratorium. Angelika pakowała rzeczy.

- Co ty robisz? - spytał zaskoczony. Spojrzała na niego.
- Skoro tu wróciłeś tak szybko nie dostałeś się do niego, więc musimy wykonać ruch. Zabieram najpotrzebniejsze rzeczy i znikamy stąd zabierając Yukiego ze sobą.
- Zaraz zaraz, co?
- Kiedy ciebie nie było znalazłam mapę mamy z jej miejscówkami, o których nikt nie wie. Musimy je sprawdzić, a w międzyczasie trzeba pogadać z Yukim, a skoro nie da się do niego wejść i zrobić tego tu, trzeba go zwerbować. Musi coś wiedzieć skoro go trzymają pod takim kluczem. Dlatego trzeba powziąć takie środki.
- Jak go przejmiesz skoro nikogo nie wpuszczają?
- Ja się tym zajmę. O to się nie  martw - rzuciła uśmiechając się czarująco. I odwróciła się w stronę szafy. Wtedy Will zobaczył jak jest ubrana. Miała na sobie czarne dopasowane dżinsy miejscami wytarte i gorset równie czarny zawiązany z przodu wstążką na kokardę. Do tego wysokie botki na szpilce. Nieuchronnie pomyślał jak bardzo Angelika w tym stroju przypomina ich matkę.

Angelika spojrzała na niego.
- Co tak patrzysz? - ale wiedziała o co chodzi i uśmiechnęła się - mnie też podoba się taki styl, ty też w sumie mógłbyś coś zrobić ze swoim. Wiesz białe spodnie i biała koszula za bardzo wdajesz się w naszego tatuśka.

Will się zaśmiał.
- A ty w mamuśkę - odparł z szerokim uśmiechem. Angelika podchwyciła jego uśmiech i rzuciła mu inne ciuchy.
- Jak chcesz to się przebierz - odparła i znów zaczęła coś pakować. Will spojrzał na ciuchy i przyjrzał im się.  Ciemne spodnie z wydarciami, biały podkoszulek bez rękawów i do tego dżinsowa ciemno granatowa koszula i trampki. Może coś z tego będzie, stwierdził. Zaczął zrzucać z siebie ciuchy.
- Co ty robisz ?! - rzuciła Angelika zaczerwieniona widząc go w samej bieliźnie.
- Mówiłaś, że mam się przebrać, to to robię - odparł niewinnie.
- Ale nie mógłbyś tego zrobić gdzie indziej? - spytała odwracając wzrok.
- A co peszy cię to? - zapytał zawadiacko. I podszedł do niej. Podniósł jej podbródek tak by patrzyła w jego oczy.
- Piękniejesz gdy się rumienisz - rzucił i ucałował ją delikatnie, powodując szybsze bicie serca ich obojga. Po czym uśmiechnął się i wrócił do ubierania. Angelika myślała, że zaraz serce jej wybuchnie, bo jej ciało spowiła gorączka. Ale bez słowa wróciła do zajęcia.

Starała się wybić z głupich myśli i skupić na planie odbicia Yukiego. Zajrzała do szafki mamy, którą odkryła przypadkowo i gdzie znalazła wszystkie ubrania. Była tam też mała kosmetyczka. Wyciągnęła ją i zniknęła w drzwiach łazienki. Stanęła przed lustrem. Spięła swoje długie włosy w dwa dość ciasne francuzy warkocze i umalowała się sprawnie. Przyciemniła spojrzenie i chwilę wahała się nad czerwoną pomadką, ale w końcu zdecydowała się wklepać ją odrobinę w usta. Czuła się bardziej pewna siebie. Poprawiła zawiązaną kokardę między piersiami, w końcu nie tylko jej mama ma co pokazywać. Uśmiechnęła się na to. Wróciła do gotowego do wyjścia Willa.
- Wow - rzucił. - Widzę, że nie próżnowałaś.
Zignorowała to uśmiechem.
- Plan wygląda tak. Ja wchodzę do Yukiego ty otwierasz portal z zewnątrz i transportujesz nas i siebie tu - wskazała na mapie zaznaczone kółko.
- Okey, ale jak dasz radę wejść? Chyba nie planujesz niczego głupiego?
- Nie, same mądre rzeczy - odparła tajemniczo. Will więcej nie pytał, ale miał nadzieję, że mówi prawdę.

Angelika stanęła przed strażnikami ze złowrogą miną.
- Tu panience nie wolno.
- Przepuście mnie! - rzuciła groźnie podchodząc do drzwi. Strażnicy spojrzeli na nią z nieciekawą miną, trochę nawet ze strachem. Ale nadal brnęli do swojego.
- Nie możemy panienki wpuścić - powiedział jeden.
- Panowi musicie mnie wpuścić - rzuciła - jeśli nie mój ojciec się tym zajmie. Mam jego pozwolenie by zobaczyć więźnia, zrozumiano.
- Ale sam Najwyższy wydał nam taki rozkaz.
- Nie przyjmuje odmowy inaczej porozmawiacie przed jego obliczem.
- Panienko...
- Grzecznie proszę - dodała bardzo przekonywająco. Strażnicy spojrzeli na siebie i otwarli drzwi celi.
- My nie chcieliśmy...
- Jasne - odparła Angelika i uśmiechnęła się nieco złowieszczo. Weszła do środka. I to co zastała przeraziło ją. Yuki był ledwo żywy wszędzie była krew a na ścianach wisiały zaklęcia anty magiczne, tak jak się tego spodziewała jest co robić. Yuki wisiał za ręce po których ściekały stróżki krwi, był na skraju. Spojrzał na nią głucho.
- Nie po...winno cie... tu być... - powiedział ledwo słyszalnie.
- O tym pogadamy później - odparła Angelika i natychmiast rozerwała  jego kajdany upadł na nią, był ciężki. Dzięki temu, że ma magiczne niewidzialne bransolety może je wykorzystać nie zważając na zaklęcia. Nie może ich naruszyć inaczej jej ojciec i Zik się dowiedzą. Yuki był wampirzej formie, ale hamował się by jej nie ugryźć. Zdawała sobie z tego sprawę, ale teraz nie było na to czasu. Wysłała Willowi wiadomość i uruchomiła strefę z pudełka Gladys, dzięki której Will otworzył portal przez którego przeszli wprost do starego pokoju Gladys w jednym ze światów.
- Weź go i zrób pierwszą pomoc. Ja wracam posprzątać. Zaraz wrócę i spadamy.
- Okey - powiedział Will, przechwytując zbiega. Angelika znikła.

Rozrzuciła kilka kartek z papierowymi ludzikami i stworzyła iluzję. Anty magię też da się obejść magią, pomyślała. Szybko odnowiła sytuację sprzed kilku chwil i wyszła.
- Dobrze się spisujecie - rzuciła z uśmiechem do strażników. Ci zerknęli do środka i upewniwszy się, że więzień jest odwrócili się do niej.
- Kto go tak urządził? - spytała.
- Panienka nie powinna,,, - zaczął jeden, ale zaraz zaniechał kontynuacji.
- Szanowny Pan Zik i Panienki Ojciec długo z nim rozmawiali - odparł drugi.
- Rozumiem. Teraz już nic nie jest wstanie powiedzieć. I wy panowie lepiej o tym zapomnijcie, dobrze? Nie chcemy przecież problemów, prawda? - rzuciła im jednoznaczne spojrzenie. Obydwoje natychmiast skinęli głowami. Angelika uśmiechnęła się słodka. - Do zobaczenie - dodała i zniknęła w portalu.

Will opatrzył jakoś rany Yukiego. A ten stracił na chwilę przytomność.
Angelika wróciła po dłuższej chwili.
- I co?
- Załatwione. Wysłałam GAnge wiadomość, żeby nas kryła u ojca. Wiesz jesteśmy na poszukiwaniach na pustyni czy coś od wczoraj. W celi użyłam zapomnianej magii magów, której się nauczyłam z notatek mamy i zamazałam drogę naszych przejść, powinno być okey. Przez kilka godzin nie zaczną nas szukać, chyba że ktoś wejdzie do celi, ale szybko nas nie znajdą.
- Zaczynam myśleć, że te twoje plany są bardziej skomplikowane niż je przedstawiłaś - odparł z uśmiechem Will.
- Nie są całkiem proste. Ale teraz Yuki - dodała poważnie. Podeszła do łóżka. - Trzeba mu dać krwi - rzuciła i wyciągnęła dłoń, ale Will skarcił ją wzrokiem.
- Ja to zrobię - odparł.
- Jesteś pewien?
- Tak.

Will ściągnął koszulę i wyciągnął scyzoryk zza paska u spodni. Rozciął delikatnie dłoń i nadstawił ją nad usta Yukiego. gdy tylko pierwsza kropla wpłynęła mu do ust. Yuki otworzył szkarłatne oczy i usiadł zlizując krew Will, jednak opamiętał się zaraz i przestał z wielkim trudem.
- Zwariowaliście - podsumował ich.
***************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz