Stęskniliście się za opowiadaniami? Mam nadzieję, że tak. Jak wiadomo powszechnie w dodatku :P niedawno mieliśmy Sylwestra. Wiecie, nowy rok i te sprawy. Także natchnęło mnie na małe co nie co, które chcę wam przedstawić. Nie jest może zbyt rozbudowane i jakieś nie wiadomo jak skomplikowane, ale takie małe coś :) A i jeszcze jedna ważna rzecz, nie należy się tu sugerować żadnym odbiciem w moim życiu realnym, jest to zwykła fikcja "literacka" :P Także żadnych sugestii :D
Zaczynajmy :P
------------------------------------------------------------------------------
Miesiąc minął bardzo szybko, zanim się obejrzała już koniec grudnia. Ubrała się najładniej jak umiała, umalowała usta czerwoną szminką, podkreśliła oko i ubrała szpilki. Była gotowa, aby przywitać z przyjaciółmi nowy rok. Wszystko miało być takie piękne, takie radosne.
Kiedy weszła do klubu od razu odurzył ją zapach alkoholu, pomieszanego z dymem papierosowym. Uśmiechnęła się, zabawa się zaczęła. Przywitała się z gospodarzem i zaraz rzuciła się w wir tańców. Następnie przyszedł czas na małe shoty, ale tylko na chwilę, gdyż zaraz zaciągała się papierosem śmiejąc się głośno, zachowując się jak typowa nastolatka. Jednak zanim minęła północ wyszła z klubu i oparła się o barierkę balkonu. Patrzyła na księżyc. Piękny, myślała jeszcze całkiem trzeźwo. Westchnęła.
- Co ty tu robisz? – dobiegł ją głos zza pleców, nie musiała się odwracać, aby wiedzieć kto to jest. Znała aż za dobrze jego głos. W końcu i ten jego słodki, lekko drżący głos kochała.
- Patrzę sobie – rzuciła od picu. Nie była zbyt chętna, aby teraz z nim gadać sam na sam, mogło się to źle skończyć.
- W takim razie się przyłącze – powiedział i podszedł do barierki, patrzył to na księżyc to na nią. – Stało się coś? – spytał.
- Nie, dlaczego pytasz?
-Tak wyglądasz jakby coś chodziło Ci po głowie.
- Nic się nie stało, przynajmniej niż ważnego. Tak sobie rozmyślam nad wszystkim. Jeden rok się skończy, a drugi zaraz zacznie. Jak ten czas szybko leci. Nie tak dawno zaczynaliśmy szkołę, a dziś to już pewnie ostatni Sylwester jaki razem spędzamy.
- No, czas rzeczywiście biegnie do przodu – przyznał.
- Czemu nie jesteś z Moniką? – zmieniła temat, spojrzał na nią i się uśmiechnął.
- Obraziła się znów o coś i poszła zatańczyć z Michałem.
- O cóż, znowu poszło?
- A bo ja wiem. Już Ci dawno mówiłem miłość to piekło. Lepiej jest samemu.
- I mówi to facet co ma dziewczynę – zaśmiała się on w sumie też się uśmiechnął.
- Zobaczysz sama.
- Kiedyś na pewno. A może i nie. Zobaczymy – rzuciła z sarkazmem.
- Dziwię się, że jeszcze nie znalazłaś tego jedynego, w końcu na pewno wielu chciałoby…
- Nie kończ, dobra – przerwała mu.
- Dlaczego?
- Nie lubię gadać o facetach.
- Dlaczego?
- Od kiedy to jesteś taki rozmowny?
- Jak się człowiek napije to tak już jest. No gadaj.
- No dobra. Powiem. Każda moja historia miłosna kończy się źle, a konkretnie na tym, że obiekt moich westchnień, albo jest chamem, albo jest zajęty, albo całkowicie poza moim zasięgiem, więc po prostu nie ma sensu się nad tym rozwodzić.
- Na pewno jest ktoś kto Ci się podoba – rzucił całkowicie pewien swoich słów.
- Tak myślisz?
- Może to głupie, ale tak się czasem zamyślasz, że raczej to pewne. Nie jestem może zbyt spostrzegawczy, ale nawet ja zauważyłem, że błądzisz myślami, prawda? – spojrzał na nią, a ona nieco drgnęła. Miała zamiar ciągnąć tę farsę dalej.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Jeśli ty tego chcesz, mogę posłuchać.
- Prawda, jest chłopak, który mi się podoba, ale jest problem ma dziewczynę. W dodatku ta dziewczyna jest na serio bardzo ładna i ma wszystkie atuty, których mi brakuje, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd. Nie znam jej za bardzo, ale wydaje się miła.
- Dziewczyna nie ściana da się przesunąć – zaśmiał się. Uśmiechnęła się.
- Raczej to nie takie proste. On ją kocha, a ja jestem tylko i wyłącznie koleżanką. Tak więc nie mam szans.
- Mówiłaś mu co czujesz?
- A po co? Znam odpowiedź, więc to nie ma sensu, a szkoda tracić czasu i energii jeśli jest się z góry na przegranej pozycji.
- Wiesz powinnaś być szczera sama ze sobą. Jeśli ma dziewczynę, to rzeczywiście może Cię odrzucić, ale zawsze warto powiedzieć to na głos. Tak myślę.
- I za to również go lubię, za szczerość. Może nie jest ideałem, ale i tak jest słodki. Może nie jest zbyt odważny i może nie umie się postawić, ale w gruncie rzeczy go rozumiem, choć nie raz mnie to denerwuje, taka bierność. Mimo wszystko jest w nim coś wyjątkowego, jak to mówią, ma to coś. Ale raczej powinnam sobie odpuścić nie uważasz? Jeśli się kocha to powinno się dać i odejść – powiedziała i uśmiechnęła się cierpko. Spojrzał na nią ze smutkiem.
- Gryzie Cię to?
- Aż tak to widać. Po prostu musi upłynąć trochę wody to i to przejdzie, w końcu od głupiego zauroczenia się nie umiera.
- Z ciekawości jak długo to trwa?
- Ja wiem? Gdzieś z pół roku.
- To już nie zauroczenie. Jak dałaś radę takie milczeć?
- To proste, starałam się nie myśleć o tym, a jak już to piłam, a jeśli to nie pomagało szukałam innego sposobu, zawsze coś się wymyśli, nawet tego najgorszego.
- Co masz na myśli?
- To już tajemnica.
- Powiesz mu?
- A powinnam?
- Powinnaś.
- A jak myślisz jak to przyjmie?
- Będzie pewnie trochę zaskoczony, ale powinien odpowiedzieć szczerze. A to ktoś na sali?
- No, bardzo blisko. Znasz go przecież.
- Michał?
- Nie. I od kiedy ma dziewczynę?
- Nie wiem, strzelam. Może, Marcin?
- Też nie.
- Krzysiek? – pokręciła głową. – Łukasz?
- Nie.
- Powiesz mi?
- Ciekawy?
- Może to nie mój interes, ale tak. – Spojrzała na księżyc, a potem znów na niego.
- To ty – rzuciła. Spojrzał na nią zaskoczony i nie wiedział co powiedzieć. Odwróciła się znów w stronę księżyca. – Zaskoczony, co? To raczej normalne. Ale to prawda. Zakochałam się w tobie, Dawidzie. Nie chciałam tego mówić, ale w sumie to chyba dobrze, że Cię posłuchałam, jakoś tak mi lepiej – dodała, ale nie zauważyła jak z jej oczu popłynęły łzy. – Powinnam chyba wracać na salę, w końcu zaraz nowy rok, co nie? – chciała iść, ale zatrzymał ją. Popatrzyła na niego.
- Naprawdę? – upewniał się.
- Tak.
- Dlaczego?
- Już Ci mówiłam.
- Ale, dlaczego akurat ja?
- Mnie nie pytaj, a zresztą nie rób sobie wyrzutów, bo to w końcu nie twoja wina, tylko moja. Ale cóż zrobić jak serce nie chce słuchać – zaśmiała się cierpko.
- Klaudia, ja…
- Wiem, masz Monikę. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Widać zamieszałam, przepraszam. Zapomnij o tym, tak będzie lepiej. Ty zapomnisz, ja się wyleczę i wszystko będzie dobrze.
- Nie chcę tak – rzucił, ku jej zaskoczeniu.
- O czym ty mówisz? Jeśli masz zamiar robić mi nadzieję, to ja tak nie chce.
- A skąd wiesz co ja czuję?
- A nie kochasz Moniki? To dlaczego z nią jesteś? Okłamujesz ją? Czy może się przyzwyczaiłeś, a teraz już Cię to nudzi? Nie rozumiem, dlaczego to ciągniesz? A po za tym przecież dobrze wiem, że nie jestem w twoim typie. Nie musisz mi mówić, dlatego dla naszego dobra skończmy tę rozmowę. – Znów ją złapał i przyciągnął do siebie odciągając na bok, tak aby nikt ich nie zobaczył.
- Co ty robisz? – rzuciła cicho i z wyrzutem.
- Powiedziałaś, że unikam ryzyka, ale to nie zawsze prawda. Może jesteśmy pijani, możesz to uznać też jako błąd upojenia alkoholowego i udać, że to nigdy nie miało miejsca – powiedział i nachylił się nad nią. Znalazł jej usta i pocałował. Wpierw nie wiedziała co zrobić, ale odwzajemniła pocałunek.
- Co ty robisz, masz Monikę? – rzuciła i chciała jak najszybciej uciec, ale nie dał jej tego zrobić.
- Monika, masz rację, nie powinienem… nie powinienem do niej wtedy znów wracać, teraz to wiem. Miałaś rację, przyzwyczaiłem się do niej i dlatego nikogo innego nie szukałem. Mimo wszystko, to był mój błąd, bo to nie jest już miłość. Ale to co teraz zrobiłem nie będę żałować – dodał z uśmiechem.
- Jak możesz mnie wykorzystywać w ten sposób? Nie jestem jej zastępstwem. Nie baw się moimi uczuciami! – rzuciła dość głośno i znów spróbowała się uwolnić, ale kolejny raz na nic to się zdało.
- Ja się bawię, to ty zaczęłaś tę grę. Nie wycofam się.
- O czym ty mówisz?
- O tym – rzucił i pocałował ją znów. Szarpała się, ale nie potrafiła się uwolnić, w końcu zaprzestała i poddała się temu. Nie powinna tego robić, nie powinna.
- Przestałaś płakać – powiedział z uśmiechem patrząc na jej zarumienioną twarz. Spuściła wzrok, ale on uniósł z powrotem jej podbródek i gdy znów miał złożyć pocałunek na niebie pojawiły się fajerwerki. Dopiero teraz dotarło do nich, że to już nowy rok. Spojrzeli na niebo. Piękne kwiaty z ognia rozświetlały je. Uśmiechnął się i spojrzał na nią. Jej oczy iskrzyły się równie mocno jak owe fajerwerki. Nie potrafił wytrzymać i chwycił ją za rękę, przyparł do ściany składając kolejny pocałunek, tym razem nieco krótszy.
- Może ten rok, będzie lepszy niż myślałaś – powiedział.
- Od kiedy to jesteś takim gadułą?
- Od kiedy zajęłaś się moim szumem w głowie i uświadomiłaś parę rzeczy.
- Rób co chcesz – rzuciła i odwróciła wzrok.
- Oczywiście – odparł i ścisnął mocniej jej dłoń. Noc dopiero się zaczyna.
-----------------------------------
I jak? Jak? Podobało się?
Nawet ja się uśmiechnęłam na te głupotki :P
Do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz