Translate

piątek, 1 stycznia 2016

Żyje się raz...ze złamanym sercem :)

YOho!

Nie wiem kiedy ten post się pojawi, ale pewnie na dniach. Żeby nie było to jest o mnie i dla mnie. Jeśli ktoś nie chce czytać nie namawiam :P

W każdym razie w raz z nowym rokiem, nowa miłosna wpadka taki pech. Ale zaczynam się chyba do tego przyzwyczajać. Jakoś nigdy w tych sprawach mi nie szło więc nie ma o co łez wylewać. Na sylwestrze nie powiem było miło i świetnie się bawiłam. Nie odmówiłam sobie też chwil słabości, ale co tam raz się żyje, prawda?

Chciałam w pewnym momencie wykrzyczeć wszystko, powiedzieć, co i jak, ale nie lepsza jest chyba taka nasza relacja niż gdybym miała coś zepsuć :P

Wiecie jestem tchórzem, pewnie ten kto czyta tego bloga doskonale zdaje sobie sprawę, że od takich spraw uciekam gdzie pieprz rośnie. Choć ciężko przechodzi mi przez gardło słowo "kocham" zwłaszcza, jak chce się je tak bardzo powiedzieć :)

Z resztą co ja wiem o miłości, chyba nic. Zakochanie taka piękna sprawa. Brzydko mówiąc w du*ę sobie wsadź. Nie no dobra, jestem chyba troszki jeszcze pod buzowana, ale wybaczcie, no takie czasy :P

Wiem jedną rzecz tak na 100% cieszę się, że poznałam tak wspaniałych ludzi, nawet jeśli nigdy więcej ich nie spotkam to zmienili mnie. Nie wiem czy na lepsze czy na gorsze, ale dzięki nim choć odrobinę odeszłam od "starej mnie". Jeju jak to dziwnie brzmi. W końcu nie ma "starej mnie" ani "nowej mnie" jest tylko "ja". Hahaha zagadka :P  Nie spokojnie, albo może nie spokojnie. Niektórzy pewnie uważają, że serio wariuję, ale co mnie to. Moje życie. Nawet jeśli jutro miałabym umrzeć, nie będę się przejmować. Nie ma czym, w końcu życie to gra. Można je przegrać, a można próbować grać, mnie już w sumie obojętne.

A i wiecie mam jeszcze jedno przesłanie dla was. Dobrze wszystkim znane, ale mało kto wie jakie ono jest prawdziwe. Wiecie pieniądze naprawdę szczęścia nie dają, choć można mieć ich jak lodu, to nie jest to coś co jest szczęściem.

Ale się zrobiło poważnie, jak ja nie lubię mówić na takie tematy. Wolę się pośmiać. Hehehe i znów uciekam :P Ale, ale kiedyś w końcu stanę twarzą w twarz z moimi "kłopotami". Nie głupio to brzmi. Choć z ust takiego dzieciaka jak ja chyba nawet nazbyt szczerze. Jak ja tu gadam od rzeczy xD Już chyba dawno nie mówiłam wszystkiego co mi ślina na język przyniesie. O, jak mnie tego brakowało.

Nie raz sobie myślę jakie mam szczęście w życiu, a potem przychodzi do mnie jakiś amok i nienawidzę tego kim i jaka jestem. Chore, ale może rzeczywiście mam jakieś "problemy" z głową. Nie no spokojnie, śmieję się. Nic mi nie jest <chyba> heheheszki :P

Ale wracając mnie serducho boli, ale czy to koniec świata? Nie. Trzeba żyć, prędzej czy później będę jak trzeba, choć gryzie mnie to niemiłosiernie :) Ale, ale, ale  nie ma co łez wylewać, jak nawet one nie chcą już płynąć z takich powodów. No, to dopiero anty empatia. Aż nie raz sama jestem sobą przerażona. Nie umiem płakać, a tylko pusto się śmiać. Tak właśnie, może się uodparniam :P

Ciekawe na co? :D

Chyba za dużo się romansów naoglądałam, bo mam głupie myśli, a wiecie takie myśli do niczego dobrego nie prowadzą :)

Głowa mnie coś pobolewa. Jestem bardzo nie wyspana. Żyć mi rano nie dali, ale odeśpię. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale jakoś pasuje. Już niedługo....

No to co? Powiem to teraz, bo pewnie nie będzie mi to dane w rzeczywistości ykhym...

Kocham Cię, panie D.

I tymże jakże sentymentalnym powiedzeniem kończę dzisiejsze wypociny. Mówicie co chcecie, jak się nie powiedziało "dzień dobry" to po co mówić "do widzenia" :)


Do napisania :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz