Yo!
Jak mnie pewnie znacie, wiecie, że lubię się malować i bawić makijażem, a ostatni rok przeszedł pod nazwą Makeup revolution z tej racji, że przewinęło mi się przez ręce, wiele produktów tej marki.
Na pewno jestem pozytywnie zaskoczona wieloma rzeczami. Przede wszystkim jest to pędzelek do brwi z tej właśnie firmy. Mam ich w sumie 5 sztuk i uważam, że jest to najlepszy produkt do brwi, ale też do malowania kresek. Cieniutki i precyzyjny, nawet Zoeva (choć tą markę jeśli chodzi o pędzle uwielbiam) nie ma tak precyzyjnego pędzelka do tej roboty, a nie mogę powiedzieć, że nie jest to dobra firma jeśli chodzi o pędzle. Mimo to uwielbiam tę pędzelek i nie myślę go zmieniać na żaden inny.
Kolejnym odkryciem były paletki cieni. Mam ich u siebie trochę: WELCOME TO THE PLEASUREDOME, RUN BOY RUN ,GIRL PANIC , FLAWLESS, ESSENTIAL MATTES 2,HARD DAY, DIA DE LOS MUERTOS, miałam jeszcze WHAT YOU WAITING FOR, ale oddałam cioci, więc mogę powiedzieć już co nieco o tych cieniach. Są trwałe, trochę się osypują, ale ogólnie dobrze się rozcierają można je stopniować i nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Jak najbardziej polecam :)
Jak już mowa o trwałych i dobrych produktach nie mogę zapomnieć o bronzerze Ultra Bronze, który zawojował zeszły rok i w sumie ten również. Może nie tyle nadaje się do konturowania, choć nie wygląda źle, ale wolę ocieplać nim sobie na szybko twarz, żeby nie być takim trupem :P
Dobrym również produktem jest trio do konturowania w odcieniu Fair, dobre trio na podróże. Róż jest matowy, ale ładnie wygląda. Śliczny rozświetlacz i ciepły bronzer do ocieplania twarzy. Na wyjazdy myślę, że nie potrzeba nic więcej.
Ciekawym produktem jest również wypiekany róż Vivid w odcieniu Hard Day, który ślicznie rozświetla policzki i nie potrzeba już dodawać rozświetlacza. Może nie używałam go zbyt często, ale w lecie był moim numer 1, przy każdym makijażu. Teraz wolę jednak używać rozświetlacza, chyba że chcę na maksa rozświetlenia, to kombo ten róż i rozświetlacz nadaje się idealnie :)
Jeszcze szminki, bo to wiecie u mnie mało aktywny temat. Szminek mam pewnie z 6, ale głównie czerwienie, w których nie chodzę za często, dwa fiolety i dwa nude. Fiolet jaśniejszy jest genialny, bo wpada lekko w róż i ubóstwiam go odcień jest to Rebel with cause, a mój ulubiony nude to Dusky żałuję tylko, że ma drobinki, ale na co dzień nie mogę narzekać :)
Moim małym rozczarowaniem niestety był podkład The One, miałam go w odcieniu najjaśniejszym, czyli białym. Miałam nadzieje, że będzie mi fajnie rozjaśniał podkłady, bo jestem bladziochem, ale niestety nie nadaje się do mnie, bo przesusza mnie, a mam cerę mieszaną w kierunku do normalniej, więc trochę nie za fanie, i ważny mi podkład, no cóż, nie dla mnie, a miałam dobre chęci :(
Jest jeszcze jedna rzecz, która się u mnie nie sprawdziła, a mianowicie rozświetlacz Vivid Baked w odcieniu Golden Lights, który był nie dość, że strasznie widoczny to okropnie żółty, nie tak naturalnie żółty, ale chamsko żółty. Niestety nie używam go, bo wolę delikatniejszy i naturalniejszy efekt. Dla mnie to trochę za dużo, choć bardzo lubię rozświetlacze :(
Ogólnie bardzo polubiłam tę firmę i mam jeszcze chrapkę na parę produktów, w tym na rozświetlacz w serduszku i może coś jeszcze :)
Polecam, bo to dość tania firma, a produkty też ma dobre, wystarczy trafić na odpowiednie dla siebie.
Do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz