Yo!
Dzisiaj metafizycznie i fantastycznie.
Siódma Pieczęć, to kolejny film do maturki. Nie koniecznie uchwycił mnie za serce, ale nie był też najgorszy,
Mamy historię rycerza wracającego z wyprawy krzyżowej, oczekuje na niego sama Śmierć. Aby pożyć trochę dłużej gra z nią w szachy, jeśli wygra przeżyje, jeśli nie... sami wiecie.
Mamy również człowieka, który widzi więcej niż inni, choćby np. samą śmierć i to co ludzkie oko nie dostrzega.
Końcówka była chyba najlepsza... Taniec ze Śmiercią - książkowe Danse Macabre
Co więcej mogę powiedzieć. Sporo było o religii więc ....
No mniejsza, można polecić.
DO napisania :*
Translate
środa, 30 marca 2016
poniedziałek, 28 marca 2016
When I want to say something in English and it isn`t good enough ...
HI,
Okey, you can think I am crazy, but I want to write it, in english language.
Yes, is a stupid thing, but I really need it.
I am sorry for my mistakes, but it mayby help me. In which question I don`t know.
I feel so blue, I need a help? No, probably no, but if somebody can read it, mayby someone wants teach me something knew.
My English is bad, I know it. But is a language which I can speak even somebody understand me. It is really stupid.
I need help with my soul. Why? I don`t know, but I feel something bad inside. I really lonley and it dropped me down.
Sometimes I thinking about my future but I can`t imagine something interesting. I don`t see anything possible and realistic. I sceard about it. My future, What she prepare for me.
Okey, that`s enough.
I must learn english, because it needs help :)
Me too :P
See you later my sweet baby :)
And'
To be written :*
Okey, you can think I am crazy, but I want to write it, in english language.
Yes, is a stupid thing, but I really need it.
I am sorry for my mistakes, but it mayby help me. In which question I don`t know.
I feel so blue, I need a help? No, probably no, but if somebody can read it, mayby someone wants teach me something knew.
My English is bad, I know it. But is a language which I can speak even somebody understand me. It is really stupid.
I need help with my soul. Why? I don`t know, but I feel something bad inside. I really lonley and it dropped me down.
Sometimes I thinking about my future but I can`t imagine something interesting. I don`t see anything possible and realistic. I sceard about it. My future, What she prepare for me.
Okey, that`s enough.
I must learn english, because it needs help :)
Me too :P
See you later my sweet baby :)
And'
To be written :*
Straszne historie rodem z YouTube :)
Ohayo!
To będzie naprawdę krótki post.
Krótki komunikat.
Chcecie się bać?
Jeśli tak to posłuchajcie opowieści tego youtubera <klik>
Bójmy się razem :P
Do napisania :*
To będzie naprawdę krótki post.
Krótki komunikat.
Chcecie się bać?
Jeśli tak to posłuchajcie opowieści tego youtubera <klik>
Bójmy się razem :P
Do napisania :*
sobota, 26 marca 2016
Wiara czyni czuba - Religulous - komedia dokumentalna???
HI!
Tym razem film arcyciekawy. W końcu od kiedy filmy o religii są nie ciekawe?
Obejrzałam z ciekawością i przyjemnością. Trochę się uśmiałam i parę rzeczy nawet sobie uświadomiłam. A mianowicie, że wyznawcy różnych religii nie potrafią odpowiedzieć na proste pytanie "czy Bóg istnieje? " nie potrafią tego udowodnić. I nie mówię tu tylko o chrześcijanach, ale o wyznawcach innych religii również.
Amerykański komik Bill Maher opowiada i odwiedza różne miejsca od Jerozolimy po Watykan, Amsterdam i inne miasta rozmawia z różnymi ludźmi, nawet z następcą Jezusa (?) Powiem szczerze, że zaciekawiło mnie to.
Widać w tym szaleństwie dużo racji.
A wy jak sądzicie?
Oczywiście czysto teoretycznie :P
Do napisania :*
Tym razem film arcyciekawy. W końcu od kiedy filmy o religii są nie ciekawe?
Obejrzałam z ciekawością i przyjemnością. Trochę się uśmiałam i parę rzeczy nawet sobie uświadomiłam. A mianowicie, że wyznawcy różnych religii nie potrafią odpowiedzieć na proste pytanie "czy Bóg istnieje? " nie potrafią tego udowodnić. I nie mówię tu tylko o chrześcijanach, ale o wyznawcach innych religii również.
Amerykański komik Bill Maher opowiada i odwiedza różne miejsca od Jerozolimy po Watykan, Amsterdam i inne miasta rozmawia z różnymi ludźmi, nawet z następcą Jezusa (?) Powiem szczerze, że zaciekawiło mnie to.
Widać w tym szaleństwie dużo racji.
A wy jak sądzicie?
Oczywiście czysto teoretycznie :P
Do napisania :*
piątek, 25 marca 2016
Jestem Gladys #34 - Xerxes
**********************************************************
Myślałam, że pójdzie gorzej, ale o dziwo nie było tak źle. Najgorzej było wejść do środka i wymyślać historyjkę o wymianie i bla bla bla, ale w końcu strażnik to kupił i zaprowadził nas do dość dużej sali. Powiem, szczerze, że nie przypominam sobie, aby taka komnata istniała w pierwotnej wersji siedziby. Kazali nam usiąść i tak czekamy, aż do tej chwili.
- Cienko tu u nich jeśli chodzi o gości - rzuciłam trochę wkurzona, machając nogami i wzdychając głęboko.
- Uspokój się, w końcu to nasza wina, że przysłali tak niekompetentnych ludzi - aż uwierzyłam w jego słowa. Miał dużą siłę przekazu. Toż ci Loxis. Sprawdziłam pokój, nie było podsłuchów, magii ani niczego podobnego, trochę to dziwne.
- Nie podoba mi się tu. Coś jest nie tak - powiedziałam już normalnie.
- Co masz na my... - nie dokończył, bo właśnie otworzyły się drzwi i wszedł przez nie nieznany mi osobnik. Wysoki mężczyzna ubrany w garnitur, zupełnie jakbyśmy byli w biurowcu, a nie siedzibie rady W. Miał ciemne krótko ścięte włosy i błękitne spojrzenie, a kiedy rzucił na mnie swój wzrok to chciał przejrzeć mnie na wylot.
Myślałam, że pójdzie gorzej, ale o dziwo nie było tak źle. Najgorzej było wejść do środka i wymyślać historyjkę o wymianie i bla bla bla, ale w końcu strażnik to kupił i zaprowadził nas do dość dużej sali. Powiem, szczerze, że nie przypominam sobie, aby taka komnata istniała w pierwotnej wersji siedziby. Kazali nam usiąść i tak czekamy, aż do tej chwili.
- Cienko tu u nich jeśli chodzi o gości - rzuciłam trochę wkurzona, machając nogami i wzdychając głęboko.
- Uspokój się, w końcu to nasza wina, że przysłali tak niekompetentnych ludzi - aż uwierzyłam w jego słowa. Miał dużą siłę przekazu. Toż ci Loxis. Sprawdziłam pokój, nie było podsłuchów, magii ani niczego podobnego, trochę to dziwne.
- Nie podoba mi się tu. Coś jest nie tak - powiedziałam już normalnie.
- Co masz na my... - nie dokończył, bo właśnie otworzyły się drzwi i wszedł przez nie nieznany mi osobnik. Wysoki mężczyzna ubrany w garnitur, zupełnie jakbyśmy byli w biurowcu, a nie siedzibie rady W. Miał ciemne krótko ścięte włosy i błękitne spojrzenie, a kiedy rzucił na mnie swój wzrok to chciał przejrzeć mnie na wylot.
Mimowolnie wstałam. Cholerka, stare przyzwyczajenia. Ale nie wszystko stracone. Podeszłam luźnym krokiem do faceta i zaczęłam mu się przyglądać.
- No no, długo każecie na siebie czekać, w tej radzie - rzuciłam z uśmieszkiem, a facet wymierzył mi lodowate spojrzenie. Nic mi to nie robi, pomyślałam, ale równie dobrze mógł to wyczytać z moich oczu. Nie był zadowolony.
- Proszę wybaczyć, jest nieco zuchwała - powiedział z przykrością Loxis kłaniając się w przepraszającym geście za mnie. Spojrzałam na niego z oburzeniem, jak przystało tej małej jędzy.
- Mniejsza - rzuciłam i usiadłam z powrotem.
- No no, długo każecie na siebie czekać, w tej radzie - rzuciłam z uśmieszkiem, a facet wymierzył mi lodowate spojrzenie. Nic mi to nie robi, pomyślałam, ale równie dobrze mógł to wyczytać z moich oczu. Nie był zadowolony.
- Proszę wybaczyć, jest nieco zuchwała - powiedział z przykrością Loxis kłaniając się w przepraszającym geście za mnie. Spojrzałam na niego z oburzeniem, jak przystało tej małej jędzy.
- Mniejsza - rzuciłam i usiadłam z powrotem.
Mężczyzna spojrzał na nas znów i w końcu się odezwał.
- Witam w siedzibie Rady W. - jego lodowaty ton wcale nie mówił, że jest mu miło nas gościć. - Proszę wybaczyć, że musieliście czekać, ale mieliśmy trochę na głowie. Przewodniczący Rady W. już niebawem się zjawi.
Nie odezwałam się nie było potrzeby z grymasem na twarzy usiadłam na swoim miejscu i rzeczywiście zaraz potem zjawił się owy Przewodniczący.
Spojrzał na mnie mężczyzna w sędziwym wieku w garniturze a`la kamerdyner. Jego siwy wąs wykręcony jakby wyciągnięty ze starej szlachty. Jego oczy o zielono-niebieskim blasku patrzyły badawczo.
- Miło mi panienkę witać - powiedział z powagą lekko się ukłoniwszy. - Jestem Xerxes, Przewodniczący Rady Wszechświata.
******************************************************
- Witam w siedzibie Rady W. - jego lodowaty ton wcale nie mówił, że jest mu miło nas gościć. - Proszę wybaczyć, że musieliście czekać, ale mieliśmy trochę na głowie. Przewodniczący Rady W. już niebawem się zjawi.
Nie odezwałam się nie było potrzeby z grymasem na twarzy usiadłam na swoim miejscu i rzeczywiście zaraz potem zjawił się owy Przewodniczący.
Spojrzał na mnie mężczyzna w sędziwym wieku w garniturze a`la kamerdyner. Jego siwy wąs wykręcony jakby wyciągnięty ze starej szlachty. Jego oczy o zielono-niebieskim blasku patrzyły badawczo.
- Miło mi panienkę witać - powiedział z powagą lekko się ukłoniwszy. - Jestem Xerxes, Przewodniczący Rady Wszechświata.
******************************************************
czwartek, 24 marca 2016
Matka Joanna od Aniołów - tylko gdzie te anioły?
Hello!
I znów cudowny film, czarno-białe kino coś intrygującego.
Tym razem przenosimy się do klasztoru opętanych sióstr zakonnych, do którego przybywa nowy egzorcysta, aby wyzwolić siostrzyczki spod władzy szatana.
Tak ogółem rysuje się fabuła, nie ma szału, powiem szczerze.
Podobały mi się sceny opętania, czy akcje w karczmie, ale film jak dla mnie średni.
Nie ma szału. :P
Jak wam się nudzi zawsze można coś obejrzeć :)
Ale kino akcji to to nie jest :P
Do napisania :*
I znów cudowny film, czarno-białe kino coś intrygującego.
Tym razem przenosimy się do klasztoru opętanych sióstr zakonnych, do którego przybywa nowy egzorcysta, aby wyzwolić siostrzyczki spod władzy szatana.
Tak ogółem rysuje się fabuła, nie ma szału, powiem szczerze.
Podobały mi się sceny opętania, czy akcje w karczmie, ale film jak dla mnie średni.
Nie ma szału. :P
Jak wam się nudzi zawsze można coś obejrzeć :)
Ale kino akcji to to nie jest :P
Do napisania :*
środa, 23 marca 2016
Popełniłam zakupy: Wet`n`Wild
Hello!~
Dzisiaj bardzo pozytywnie, bo co może bardziej ucieszyć kobietę niż małe zakupy ♥
Dopadłam promocję w Nautrze minus 40% i skusiłam się na parę produktów z dość dobrze znanej marki w Ameryce, u nas trochę miej, ale wiadomo o co chodzi. O czas, bo już widziałam parę filmików gdzie owa marka się pojawia. A mowa tu oczywiście od Wet`n`Wild.
Zakupiłam podkład Coverall, który już testuję i muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczył. Nie jest zbyt kryjący jak niby wskazuje jego nazwa, aczkolwiek ja rozprowadzam go palcami, ale ładnie wtapia się w skórę. Mój jest w odcieniu Fair E815, ale nie powiedziała bym, aby był taki całkiem Fair, przy mojej bardzo jasnej cerze jest minimalnie za ciemny, ale jak się dołoży nieco korektora, bo całkiem dobrze to wygląda :)
Do kompletu kupiłam puder w kompakcie również Coverall w odcieniu E821B Fair i jest dużo jaśniejszy od podkładu. Miałam go na razie tylko raz na twarzy, ale wydaje się fajny, może nie matuje na długo, ale pod oczy powinien się sprawdzić idealnie :)
Do twarzy skusiłam się jeszcze na Bronzer Coloricon w odcieniu Reserve your Cabana, który nie ma nic z bronzea a jest ślicznym rozświetlaczem. Miałam go póki co raz, bo zużywam ciągle Lovley, ale muszę przyznać, że jest śliczny, nie nachalny i z minimalnymi drobinkami, których na skórze nie widać. Piękny beżowy kolor, miód malina :D
Nie mogło się obyć bez cieni, z których ta marka chyba jest najbardziej znana. Zakupiłam Comfort Zone E738 z tym pięknym cieniem kamelonem a`la Club z MAC i jestem bardzo jak na razie zadowolona. Zobaczymy jak będzie dalej :)
I ostatnimi moimi zdobyczami są szminki.
Pierwszą kupiłam pod wpływem nissiax83, która kiedyś polecała szminkę In the Flesh E912C i rzeczywiście kolor piękny, dość długo się utrzymuje i jest matowa. Trochę tępa w konsystencji, ale i tak śliczna :)
A druga, która jest w podobnym kolorze, ale jednocześnie zupełnie innym jest Wine Room E906D, która wpada w malinkę i jest dla mnie nieco ciemniejsza niż moje usta. Coś wspaniałego :)
Zakupy uważam za udane i nic tylko się malować :P
Do napisania :*
wtorek, 22 marca 2016
Tron we krwi - czyli Makbet po Japońsku :)
Elo!
Kolejne dzieło światowego kina reżysera Akiry Kurosawy. Tym razem, historia zaczerpnięta z Makbeta Szekspira.
Wątek ten sam.
Przyjaźń.
Przepowiednia.
Krew.
Walka.
Co więcej dodać? Minimalnie zmienione szczegóły, ale naprawdę drobne. No i oczywiście nie ma tu nic związanego z jedenastowieczną Szkocją, ale z Japonią w erze Sengoku.
Jednak podobieństwo jest zauważalne :P
Jeśli ktoś lubi dzieła Szekspira warte obejrzenia :)
Do napisania :*
Kolejne dzieło światowego kina reżysera Akiry Kurosawy. Tym razem, historia zaczerpnięta z Makbeta Szekspira.
Wątek ten sam.
Przyjaźń.
Przepowiednia.
Krew.
Walka.
Co więcej dodać? Minimalnie zmienione szczegóły, ale naprawdę drobne. No i oczywiście nie ma tu nic związanego z jedenastowieczną Szkocją, ale z Japonią w erze Sengoku.
Jednak podobieństwo jest zauważalne :P
Jeśli ktoś lubi dzieła Szekspira warte obejrzenia :)
Do napisania :*
poniedziałek, 21 marca 2016
Misterium i czemu by sobie nie ponarzekać :P
Hej!
W piątek byłam na Misterium, w którym występowali ludzie z mojej paczki DR, BW, AK, i jej chłopak DD. Ogólnie było to ciekawe. Połączenie męki Chrystusa z historią pewnego aktora.
Nie powiem trochę się uśmiałam, ale podobało mi się :)
Duża obsada aktorska :P Ale fajne.
A ponarzekam sobie znów na szkołę. Dawno tego nie było prawda? Stęskniliście się?
Wiecie coraz bardziej tracę wiarę w moją szkołę. Tyle mieli nas piłować żebyśmy zdali, a z polskiego już całkiem olała system w dodatku wpisuje w dziennik tematy, których na lekcji nie było. Wymyśla na sprawdzian jakieś dziwne rzeczy daje coś o czym w ogóle nie było mowy, ale ona nas uczy :P '
Śmiechu warte :D
Nie no, zdać wiem że mi się uda, ale potrzebuje jeszcze sporo rzeczy powtórzyć, dlatego trzeba zacisnąć pasa i działać :)
Za to Pan o matematyki jest mistrzem, bo naprawdę z nami pracuje :)
Do napisania :*
W piątek byłam na Misterium, w którym występowali ludzie z mojej paczki DR, BW, AK, i jej chłopak DD. Ogólnie było to ciekawe. Połączenie męki Chrystusa z historią pewnego aktora.
Nie powiem trochę się uśmiałam, ale podobało mi się :)
Duża obsada aktorska :P Ale fajne.
A ponarzekam sobie znów na szkołę. Dawno tego nie było prawda? Stęskniliście się?
Wiecie coraz bardziej tracę wiarę w moją szkołę. Tyle mieli nas piłować żebyśmy zdali, a z polskiego już całkiem olała system w dodatku wpisuje w dziennik tematy, których na lekcji nie było. Wymyśla na sprawdzian jakieś dziwne rzeczy daje coś o czym w ogóle nie było mowy, ale ona nas uczy :P '
Śmiechu warte :D
Nie no, zdać wiem że mi się uda, ale potrzebuje jeszcze sporo rzeczy powtórzyć, dlatego trzeba zacisnąć pasa i działać :)
Za to Pan o matematyki jest mistrzem, bo naprawdę z nami pracuje :)
Do napisania :*
niedziela, 20 marca 2016
Titanic - historia miłości według "Romea i Julii"
Elo!
Pytanie, kto nie oglądał Tytanica?
Powinno być to chyba pytanie retoryczne, ale jeśli znajdą się takie osobniki to - nakaz do obejrzenia, ale już!!
Nie no żartuję, aczkolwiek film świetny.
Oglądałam go po raz pierwszy dość dawno, a tak natchnęło moją siostrę, żeby go obejrzeć, no to stwierdziłam czemu nie.
Piękny, nowoczesny "statek marzeń" wypływa na morze. Ma być niezatapialny, ale niestety na przeszkodzie stoi góra lodowa, w którą uderza. Nie ma wystarczająco kajut ratunkowych i ponad 1500 osób tonie na dnie Atlantyku.
Jest to również historia miłosna kobiety z wyższych sfer i mężczyzny-prostego rysownika, dla którego życie to przygoda. Oboje nie powinni nigdy się spotkać, ale jednak. W czasie rejsu Rose i Jack zakochują się w sobie na przekór jej matce i narzeczonemu. Kiedy jednak ich opowieść miała się dopiero rozpocząć statek zaczął tonąć. Nie było wyjścia jak tylko chwytać się każdej deski ratunku.
Jak się skończyło? To już pozostawiam wam.
Ja mogę tylko ze szczerym sercem polecić tę historię.
Do napisania :*
Pytanie, kto nie oglądał Tytanica?
Powinno być to chyba pytanie retoryczne, ale jeśli znajdą się takie osobniki to - nakaz do obejrzenia, ale już!!
Nie no żartuję, aczkolwiek film świetny.
Oglądałam go po raz pierwszy dość dawno, a tak natchnęło moją siostrę, żeby go obejrzeć, no to stwierdziłam czemu nie.
Piękny, nowoczesny "statek marzeń" wypływa na morze. Ma być niezatapialny, ale niestety na przeszkodzie stoi góra lodowa, w którą uderza. Nie ma wystarczająco kajut ratunkowych i ponad 1500 osób tonie na dnie Atlantyku.
Jest to również historia miłosna kobiety z wyższych sfer i mężczyzny-prostego rysownika, dla którego życie to przygoda. Oboje nie powinni nigdy się spotkać, ale jednak. W czasie rejsu Rose i Jack zakochują się w sobie na przekór jej matce i narzeczonemu. Kiedy jednak ich opowieść miała się dopiero rozpocząć statek zaczął tonąć. Nie było wyjścia jak tylko chwytać się każdej deski ratunku.
Jak się skończyło? To już pozostawiam wam.
Ja mogę tylko ze szczerym sercem polecić tę historię.
Do napisania :*
Etykiety:
atlantyk,
bunt,
film,
góra lodowa,
historia miłosna,
miłość,
nowoczesna Romeo i Julia,
ocean,
statek,
statek marzeń,
titanic,
wyższe sfery,
zatopiony
sobota, 19 marca 2016
Jak zawsze w biegu ;)
Ole!
Nie ma to jak sobota, tyle roboty i jeszcze trzeba myśleć o nauce hehe :) życie maturzysty :p
Tak ogólnie to postanowiłam się wziąść za naukę na serio bo liczba tygodni nieubłaganie się zmniejsza a ja. .. no cóż mam sporo do nadrobienia.
Nie wiem jak będzie z blogiem w tym okresie, ale postaram się by przynajmniej była Jestem Gladys i jakiś jeden bądź dwa posty w tygodniu. Dramat, bo teraz was rozpieszczałam aż 6 postami na tydzień :p
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy :(
No to tyle z ogłoszeń parafialnych :D
Do napisania :* 🌸 🌸 🌸 🌸 🌸
piątek, 18 marca 2016
Jestem Gladys #33 - To zaczynamy ten cyrk
***********************************************
Leżeliśmy jeszcze długo w swoich objęciach, w ciszy i rozleniwieni.
- Gladys... - zaczął niepewnie Zik patrząc w sufit. Zimna miejscami podłoga była ukojeniem dla rozgrzanego ciała, kiedy jej dotknęłam przeszedł mnie miły dreszcz.
- O co chodzi? - spytałam nadal głaskając go po brzuchu w okolicy pępka, robiąc kółka i ósemki.
- Kochasz mnie? - zapytał. Może nie to żebym była zaskoczona, ale zadawałam sobie sprawę, że kiedyś znów zapyta i to nie jeden raz.
- Oczywiście - powiedziałam podnosząc głowę i dając mu całusa w usta. - Nie miej wątpliwości wobec tego, bo to się nie zmieni. Przez tyle lat trwało, więc nie zmieni się łatwo. Kocham Cię, Zik.
- Też Cię kocham Gladys, całym sercem - oznajmił z czułością i pocałował mnie w czoło głaszcząc moje włosy rozrzucone wachlarzem dookoła nas.
- Najchętniej zostałabym tak na zawsze - rzuciłam ot tak, rozmarzona.
- Przyjdzie czas, że zostaniemy sami jak teraz i będziemy tylko cieszyć się sobą, obiecuje.
- Wierzę Ci - odparłam patrząc w jego ciemne, piękne oczy. Raz jeszcze przytuliłam się do niego. Ta bliskość tego mi brakowało.
Powoli zaczynało zmierzchać, wyszliśmy z pokoju a Zik poszedł przygotować resztę rzeczy na podróż, ale zanim to zrobił to złożył pocałunek na moich ustach. Rzucił mi do ucha kocham cię i odszedł.
Mnie pozostało porozmawiać sam na sam z Lilith i zabrać Blate`a, który aktualnie był w jej rękach. Ruszyłam więc do jej pokoju. Zapukałam. Po proszę, weszłam. Lulała małego na rękach i uśmiechała się do niego słodko.
- Już go zabierasz? - spytała.
- Jeszcze nie. Zanim to, to chciałabym z tobą porozmawiać - zaczęłam. Spojrzała na mnie tymi swoimi ciemno zielonymi oczami, które po chwili na nowo zrobiły się czarne.
- O Danielu, prawda? - zapytała, ale i tak bardziej brzmiało to jak stwierdzenie.
- Też. Ale przede wszystkim co teraz zamierzasz?
- Nie rozumiem.
- Czy ty Lilith masz zamiar ....
- Gladys to nie jest dobra pora na takie rozmowy - przerwała mi. - Mało mnie teraz cokolwiek obchodzi, chcę tylko zakończyć tę wojnę. Zemścić się i wrócić do siebie. Nad tym co będzie później będę się martwić jutro, nie dziś. Dziękuję, że zaopiekujesz się Blatem, ale do reszty nie wtrącaj się proszę. Mam cię za córkę, ale co należy do świata dorosłych zostaw im - powiedziała ostrym dosyć tonem. Mam zaprzestać tej rozmowy, zrobię tak, ale próbowałam...
- Dobrze, wybacz, że zabrałam Ci czas. Proszę opiekuj się Greyem, jest trochę nieswój. Zostawiam Pałac tobie. - rzuciłam i zabrałam od niej Blate`a. - Do zobaczenia - dodałam i odeszłam z małym na rękach.
Zik już czekał przy portalu. Katrina wzięła ode mnie listę z ziołami do zebrania, a Will listy do przyjaciół. Pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę.
- Mamo, dokąd idziemy? - spytała mnie Angelika ze swoją słodką minką.
- Kochanie, nic się nie bój. Będziesz tam bezpieczna, obiecuję.
Przeszliśmy przez portal i znaleźliśmy się na środku tłocznej ulicy w stolicy Rady W. Zik znalazł domek i wynajął go dla nas. Już go wcześniej urządził z Loxisem, więc nasza baza wypadowa była gotowa.
- Całkiem ładnie - rzuciłam z pochwałą w stronę chłopców. - Choć Angeliko pobawisz się z Blatem, dobrze? Mama będzie musiała coś załatwić, a wy zostaniecie z Zikiem, okey? Wiesz co robić w razie czego?
- Tak, mamo. Pamiętam czego nas uczyłaś.
- Cieszę się bardzo - powiedziałam z uśmiechem i dałam jej buziaka w czoło. - Weź Blate`a i idźcie do pokoju się pobawić - dałam go jej na rączki i poszła z nim do pokoju z zabawkami. Co jak co, mogę na niej polegać.
- Od razu chcesz przejść do rzeczy, tak? - zapytał Zik.
- Skarbie nie mamy czasu. Loxisie chcę żebyś ze mną poszedł jako mój sekretarz. Będziemy udawać delegatów Królestwa Rookos czy coś. Wkręcimy się. Ostatni delegat musiał opuścić zebrania z powodu choroby, to odeślemy przybyłych i zastąpimy ich.
- A ja? - spytał Zik.
- Będziesz ochraniał dzieci, a po drugie będziesz wszystko widział na ekranie, stworzyłam zaklęcie transmisji, więc będziemy się kontaktować przez to zaklęcie, wystarczy, że włączysz ekran w sąsiednim pokoju.
- Szybka jesteś.
- Uczę się od najlepszych - rzuciłam z uśmieszkiem. I spojrzałam na Loxisa. - A my musimy się przebrać.
Szliśmy ulicą prosto w stronę siedziby Rady W. Mina Loxisa była bezcenna, choć ukrywał się zawsze z tym co czuje, nie potrafił ukryć złości. No cóż, nie moja wina, że sekretarz jej starszym człowiekiem bez gustu. Ubrany trochę jak starodawny czarodziej, kroczył za mną, młodą nastolatką z rudą czupryną w szkolnym mundurku składającego się z kraciastej minispódniczki, białej bluzki z kołnierzykiem i kokardą oraz żakietu z obszyciami i herbem szkoły w kolorze granatu i do tego zakolanówki w pionowe, czarno-białe paski. Ja porównując go z nim, to on jak trzy pokolenia przede mną. Ale nadawał się na czarnowłosego maga w dodatku z lekką siwizną, która naprawdę mu pasowała, tylko ten kapelusz, zawsze jak na niego patrzyłam śmiać mi się chciało. Ale to w końcu tylko przebranie.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami Rady W.
- To zaczynamy ten cyrk - rzuciłam i otworzyłam z hukiem drzwi.
*************************************************************
Leżeliśmy jeszcze długo w swoich objęciach, w ciszy i rozleniwieni.
- Gladys... - zaczął niepewnie Zik patrząc w sufit. Zimna miejscami podłoga była ukojeniem dla rozgrzanego ciała, kiedy jej dotknęłam przeszedł mnie miły dreszcz.
- O co chodzi? - spytałam nadal głaskając go po brzuchu w okolicy pępka, robiąc kółka i ósemki.
- Kochasz mnie? - zapytał. Może nie to żebym była zaskoczona, ale zadawałam sobie sprawę, że kiedyś znów zapyta i to nie jeden raz.
- Oczywiście - powiedziałam podnosząc głowę i dając mu całusa w usta. - Nie miej wątpliwości wobec tego, bo to się nie zmieni. Przez tyle lat trwało, więc nie zmieni się łatwo. Kocham Cię, Zik.
- Też Cię kocham Gladys, całym sercem - oznajmił z czułością i pocałował mnie w czoło głaszcząc moje włosy rozrzucone wachlarzem dookoła nas.
- Najchętniej zostałabym tak na zawsze - rzuciłam ot tak, rozmarzona.
- Przyjdzie czas, że zostaniemy sami jak teraz i będziemy tylko cieszyć się sobą, obiecuje.
- Wierzę Ci - odparłam patrząc w jego ciemne, piękne oczy. Raz jeszcze przytuliłam się do niego. Ta bliskość tego mi brakowało.
Powoli zaczynało zmierzchać, wyszliśmy z pokoju a Zik poszedł przygotować resztę rzeczy na podróż, ale zanim to zrobił to złożył pocałunek na moich ustach. Rzucił mi do ucha kocham cię i odszedł.
Mnie pozostało porozmawiać sam na sam z Lilith i zabrać Blate`a, który aktualnie był w jej rękach. Ruszyłam więc do jej pokoju. Zapukałam. Po proszę, weszłam. Lulała małego na rękach i uśmiechała się do niego słodko.
- Już go zabierasz? - spytała.
- Jeszcze nie. Zanim to, to chciałabym z tobą porozmawiać - zaczęłam. Spojrzała na mnie tymi swoimi ciemno zielonymi oczami, które po chwili na nowo zrobiły się czarne.
- O Danielu, prawda? - zapytała, ale i tak bardziej brzmiało to jak stwierdzenie.
- Też. Ale przede wszystkim co teraz zamierzasz?
- Nie rozumiem.
- Czy ty Lilith masz zamiar ....
- Gladys to nie jest dobra pora na takie rozmowy - przerwała mi. - Mało mnie teraz cokolwiek obchodzi, chcę tylko zakończyć tę wojnę. Zemścić się i wrócić do siebie. Nad tym co będzie później będę się martwić jutro, nie dziś. Dziękuję, że zaopiekujesz się Blatem, ale do reszty nie wtrącaj się proszę. Mam cię za córkę, ale co należy do świata dorosłych zostaw im - powiedziała ostrym dosyć tonem. Mam zaprzestać tej rozmowy, zrobię tak, ale próbowałam...
- Dobrze, wybacz, że zabrałam Ci czas. Proszę opiekuj się Greyem, jest trochę nieswój. Zostawiam Pałac tobie. - rzuciłam i zabrałam od niej Blate`a. - Do zobaczenia - dodałam i odeszłam z małym na rękach.
Zik już czekał przy portalu. Katrina wzięła ode mnie listę z ziołami do zebrania, a Will listy do przyjaciół. Pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę.
- Mamo, dokąd idziemy? - spytała mnie Angelika ze swoją słodką minką.
- Kochanie, nic się nie bój. Będziesz tam bezpieczna, obiecuję.
Przeszliśmy przez portal i znaleźliśmy się na środku tłocznej ulicy w stolicy Rady W. Zik znalazł domek i wynajął go dla nas. Już go wcześniej urządził z Loxisem, więc nasza baza wypadowa była gotowa.
- Całkiem ładnie - rzuciłam z pochwałą w stronę chłopców. - Choć Angeliko pobawisz się z Blatem, dobrze? Mama będzie musiała coś załatwić, a wy zostaniecie z Zikiem, okey? Wiesz co robić w razie czego?
- Tak, mamo. Pamiętam czego nas uczyłaś.
- Cieszę się bardzo - powiedziałam z uśmiechem i dałam jej buziaka w czoło. - Weź Blate`a i idźcie do pokoju się pobawić - dałam go jej na rączki i poszła z nim do pokoju z zabawkami. Co jak co, mogę na niej polegać.
- Od razu chcesz przejść do rzeczy, tak? - zapytał Zik.
- Skarbie nie mamy czasu. Loxisie chcę żebyś ze mną poszedł jako mój sekretarz. Będziemy udawać delegatów Królestwa Rookos czy coś. Wkręcimy się. Ostatni delegat musiał opuścić zebrania z powodu choroby, to odeślemy przybyłych i zastąpimy ich.
- A ja? - spytał Zik.
- Będziesz ochraniał dzieci, a po drugie będziesz wszystko widział na ekranie, stworzyłam zaklęcie transmisji, więc będziemy się kontaktować przez to zaklęcie, wystarczy, że włączysz ekran w sąsiednim pokoju.
- Szybka jesteś.
- Uczę się od najlepszych - rzuciłam z uśmieszkiem. I spojrzałam na Loxisa. - A my musimy się przebrać.
Szliśmy ulicą prosto w stronę siedziby Rady W. Mina Loxisa była bezcenna, choć ukrywał się zawsze z tym co czuje, nie potrafił ukryć złości. No cóż, nie moja wina, że sekretarz jej starszym człowiekiem bez gustu. Ubrany trochę jak starodawny czarodziej, kroczył za mną, młodą nastolatką z rudą czupryną w szkolnym mundurku składającego się z kraciastej minispódniczki, białej bluzki z kołnierzykiem i kokardą oraz żakietu z obszyciami i herbem szkoły w kolorze granatu i do tego zakolanówki w pionowe, czarno-białe paski. Ja porównując go z nim, to on jak trzy pokolenia przede mną. Ale nadawał się na czarnowłosego maga w dodatku z lekką siwizną, która naprawdę mu pasowała, tylko ten kapelusz, zawsze jak na niego patrzyłam śmiać mi się chciało. Ale to w końcu tylko przebranie.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami Rady W.
- To zaczynamy ten cyrk - rzuciłam i otworzyłam z hukiem drzwi.
*************************************************************
czwartek, 17 marca 2016
Ran - władza spowita we krwi
Yo!
Kolejny film, tym razem powtórka z rozrywki matura za pasem :P
Ran obejrzałam z ciekawości, ponieważ jest to japoński film Akiry Kurosawy z 1985 roku. Stary, bo stary, ale niczego sobie.
Historia rozpoczyna się od polowania, gdy Pan Hidetora już po polowaniu zasypia i nawiedza go sen, po tym ogłasza, że jest już stary i oddaje swoje królestwo między synów, od których wymaga wyznania miłości wobec niego. Trzeba również nadmienić, iż wszystko to co ma zdobył siłą i krwią, jako jeden z najlepszych wojowników.
Najmłodszy syn wyśmiewa ojca, bo dobrze wie, że to do niczego dobrego nie prowadzi, przez co zostaje wygnany razem z innym sługą, który postawił się za najmłodszym dziedzicem. Hidetora odprawiwszy tych dwóch podzielił swoje królestwo między pozostałą dwójkę, a najstarszemu oddał najwyższą władzę. Jednocześnie zdając się na jego widzimisię.
Niedługo potem okazuje się, że Hidetora zostaje odesłany ze swojego zamku i nigdzie nie ma dla niego i jego żołnierzy miejsca. Synowie boją się o swój status, w końcu ich ojciec unicestwiał wszystkich, którzy stali mu na drodze. Dopuściwszy się zdrady synowi chcą się pozbyć całkiem swojego ojca, zabijają jego samurajów a jego puszczają wolno.W między czasie gnie najstarszy syn Hidetory i władzę przejmuje drugi w kolejności. Hidetore odnajduje jego sługa, którego wcześniej odprawił. Następnie spotyka swojego najmłodszego syna i chcą udać się do głównej siedziby zamku, ale nic z tego, bo syn ginie od strzały a Hidetora umiera przy nim. Tak się kończą losy rodu Hidetory.
Nowy władca powróciwszy do zamku odkrywa spisek żony pierwszego brata i jeden ze sług ucina jej głowę.
Historia tragiczna dążenia do władzy we krwi spętanej strachem.
Duży plus za sceny bitewne i duży realizm. Coś pięknego :)
Polecam :)\
Do napisania :*
Kolejny film, tym razem powtórka z rozrywki matura za pasem :P
Ran obejrzałam z ciekawości, ponieważ jest to japoński film Akiry Kurosawy z 1985 roku. Stary, bo stary, ale niczego sobie.
Historia rozpoczyna się od polowania, gdy Pan Hidetora już po polowaniu zasypia i nawiedza go sen, po tym ogłasza, że jest już stary i oddaje swoje królestwo między synów, od których wymaga wyznania miłości wobec niego. Trzeba również nadmienić, iż wszystko to co ma zdobył siłą i krwią, jako jeden z najlepszych wojowników.
Najmłodszy syn wyśmiewa ojca, bo dobrze wie, że to do niczego dobrego nie prowadzi, przez co zostaje wygnany razem z innym sługą, który postawił się za najmłodszym dziedzicem. Hidetora odprawiwszy tych dwóch podzielił swoje królestwo między pozostałą dwójkę, a najstarszemu oddał najwyższą władzę. Jednocześnie zdając się na jego widzimisię.
Niedługo potem okazuje się, że Hidetora zostaje odesłany ze swojego zamku i nigdzie nie ma dla niego i jego żołnierzy miejsca. Synowie boją się o swój status, w końcu ich ojciec unicestwiał wszystkich, którzy stali mu na drodze. Dopuściwszy się zdrady synowi chcą się pozbyć całkiem swojego ojca, zabijają jego samurajów a jego puszczają wolno.W między czasie gnie najstarszy syn Hidetory i władzę przejmuje drugi w kolejności. Hidetore odnajduje jego sługa, którego wcześniej odprawił. Następnie spotyka swojego najmłodszego syna i chcą udać się do głównej siedziby zamku, ale nic z tego, bo syn ginie od strzały a Hidetora umiera przy nim. Tak się kończą losy rodu Hidetory.
Nowy władca powróciwszy do zamku odkrywa spisek żony pierwszego brata i jeden ze sług ucina jej głowę.
Historia tragiczna dążenia do władzy we krwi spętanej strachem.
Duży plus za sceny bitewne i duży realizm. Coś pięknego :)
Polecam :)\
Do napisania :*
środa, 16 marca 2016
Dziewczyna z portretu - "inność" w świecie pozorów
Hej!
Dzisiaj kolejny film tym razem obejrzany pod wpływem jednej uroczej pani z YT. Tak więc zaczynajmy.
"Dziewczyna z portretu" to dramat osadzony w realiach XXw. Opowiada o historii małżeństwa malarzy Wegener, i o tym jak to małżeństwo zostaje skazane na próbę, gdy Einar zaczyna zmieniać się z mężczyzny w kobietę. Pozostaje mnóstwo pytań po usłyszeniu takiego opisu. Można się zastanawiać czy ta miłość jest prawdziwa? Czy Gerda wytrzyma z "nowym" mężem, a może ich małżeństwo całkiem się rozpadnie?
Zawsze piszę, że ludzie są różni, bo naprawdę tak jest. Jeden problem tkwi w tym, że niektórzy nie potrafią tego zaakceptować. Ten film właśnie taki jest. Einar czuje się kobietą, dlatego też pragnie nią być w 100% lekarze mają go za wariata, schizofrenika i nie dają szans. Ale szansa się natrafia i choć zagraża jego zdrowiu nadal chce wziąć w tym udział.
Gerada kocha go ponad wszystko i jest z nim, ale jej również jest ciężko, mogłabym powiedzieć, że nawet bardziej niż Einarowi, a raczej Lili, która jest jego damskim odpowiednikiem.
Gerada straciła męża na miejsce Lili, czy może być zatem szczęśliwa?
Choć tematyka jest bardzo współczesna, ukazuje różnice społeczeństwa i relacje międzyludzkie nam bardzo dobrze znane. Co prawda trochę wody upłynęło od lat 20-tych XX wieku, ale jeśli chodzi o zachowania ludzi nie wiele się w tym temacie zmieniło.
Film bardzo mi się podobał. Ukazuje bunt przeciwko własnej naturze, przeciw schematom, przeciw społeczeństwu, oraz miłość w tragicznym wykonaniu. Samotność, ale też przyjaźń i wierność.
Naprawdę film godny uwagi :)
DO napisania :*
Dzisiaj kolejny film tym razem obejrzany pod wpływem jednej uroczej pani z YT. Tak więc zaczynajmy.
"Dziewczyna z portretu" to dramat osadzony w realiach XXw. Opowiada o historii małżeństwa malarzy Wegener, i o tym jak to małżeństwo zostaje skazane na próbę, gdy Einar zaczyna zmieniać się z mężczyzny w kobietę. Pozostaje mnóstwo pytań po usłyszeniu takiego opisu. Można się zastanawiać czy ta miłość jest prawdziwa? Czy Gerda wytrzyma z "nowym" mężem, a może ich małżeństwo całkiem się rozpadnie?
Zawsze piszę, że ludzie są różni, bo naprawdę tak jest. Jeden problem tkwi w tym, że niektórzy nie potrafią tego zaakceptować. Ten film właśnie taki jest. Einar czuje się kobietą, dlatego też pragnie nią być w 100% lekarze mają go za wariata, schizofrenika i nie dają szans. Ale szansa się natrafia i choć zagraża jego zdrowiu nadal chce wziąć w tym udział.
Gerada kocha go ponad wszystko i jest z nim, ale jej również jest ciężko, mogłabym powiedzieć, że nawet bardziej niż Einarowi, a raczej Lili, która jest jego damskim odpowiednikiem.
Gerada straciła męża na miejsce Lili, czy może być zatem szczęśliwa?
Choć tematyka jest bardzo współczesna, ukazuje różnice społeczeństwa i relacje międzyludzkie nam bardzo dobrze znane. Co prawda trochę wody upłynęło od lat 20-tych XX wieku, ale jeśli chodzi o zachowania ludzi nie wiele się w tym temacie zmieniło.
Film bardzo mi się podobał. Ukazuje bunt przeciwko własnej naturze, przeciw schematom, przeciw społeczeństwu, oraz miłość w tragicznym wykonaniu. Samotność, ale też przyjaźń i wierność.
Naprawdę film godny uwagi :)
DO napisania :*
wtorek, 15 marca 2016
Kill me, heal me - czyli jak miłość uzdrawia :D powrót do dram!!!
Hejo!
Nie uwierzycie obejrzałam dramę!!! WOW!!!
Wiecie miałam chwilę przerwy od oglądania dram, ale jako że byłam chora i miałam czas to obejrzałam właśnie Kill me, heal me.
Po pierwsze jak zawsze poszło szybko.
Drama opowiada o bogatym dziedzicu, który przez wypadek z przeszłości cierpi na zaburzenia osobowości (co jest niesamowicie śmiechowym akcentem tej dramy). Po przymusowym powrocie do Korei z Ameryki musi ukrywać swoją chorobę i leczyć się w tajemnicy. Poznaje dziewczynę, która odmienia jego los i dowiaduje się, że osobowości znikną jeśli przypomni sobie przeszłość. Ale co z tego wyniknie, tego już nie zdradzę :P
'
Uśmiałam się w niektórych momentach prawie do łez.
Bohaterowie jak najbardziej wspaniali, ale główne skrzypce jeśli chodzi o zmianę osobowości ma oczywiście główny bohater - Cha Do Hyun
Jak już się zacznie nie da się łatwo oderwać.
Muzyka była idealnie dobrana, tam gdzie trzeba człowiek tak się wczuwał, że nie było widać świata poza bohaterami i całą akcją.
Jestem oczarowana :)
Polecam :)
Do napisania :*
Nie uwierzycie obejrzałam dramę!!! WOW!!!
Wiecie miałam chwilę przerwy od oglądania dram, ale jako że byłam chora i miałam czas to obejrzałam właśnie Kill me, heal me.
Po pierwsze jak zawsze poszło szybko.
Drama opowiada o bogatym dziedzicu, który przez wypadek z przeszłości cierpi na zaburzenia osobowości (co jest niesamowicie śmiechowym akcentem tej dramy). Po przymusowym powrocie do Korei z Ameryki musi ukrywać swoją chorobę i leczyć się w tajemnicy. Poznaje dziewczynę, która odmienia jego los i dowiaduje się, że osobowości znikną jeśli przypomni sobie przeszłość. Ale co z tego wyniknie, tego już nie zdradzę :P
'
Uśmiałam się w niektórych momentach prawie do łez.
Bohaterowie jak najbardziej wspaniali, ale główne skrzypce jeśli chodzi o zmianę osobowości ma oczywiście główny bohater - Cha Do Hyun
Jak już się zacznie nie da się łatwo oderwać.
Muzyka była idealnie dobrana, tam gdzie trzeba człowiek tak się wczuwał, że nie było widać świata poza bohaterami i całą akcją.
Jestem oczarowana :)
Polecam :)
Do napisania :*
poniedziałek, 14 marca 2016
Pod mocnym aniołem - jak zapić się na amen....
Yo!
Kolejny film, który raz już to piszę? Chyba nie zliczę :P
W każdym razie dalej działam w tym temacie, a dzisiaj film, który jest dużym zaskoczeniem dla mnie.
Zacznę od początku.
Mamy przedstawiony obraz człowieka, który pije. Jest alkoholikiem. Wielokrotnie kończy i rozpoczyna odwyk. Jest w stanie katastrofalnym. Zakochuje się. Ale traci miłość przez picie. W końcu postanawia naprawdę rzucić ten nałóg. Czy mu się uda?
Film jeśli chodzi o konstrukcie geniusz. Aktorzy wybitni. Przekaz - jednoznaczny.
Kiedy widzimy tych ludzi na odwyku i poznajemy ich historię, aż się w głowie nie mieści jak alkohol zniszczył ich życie.
Czy to życie da się naprawić?
Nie próbujcie, bo można skończy tak jak bohaterowie, a nikomu tego nie życzę.
Niemniej jednak film warty obejrzenia.
Do napisania :*
Kolejny film, który raz już to piszę? Chyba nie zliczę :P
W każdym razie dalej działam w tym temacie, a dzisiaj film, który jest dużym zaskoczeniem dla mnie.
Zacznę od początku.
Mamy przedstawiony obraz człowieka, który pije. Jest alkoholikiem. Wielokrotnie kończy i rozpoczyna odwyk. Jest w stanie katastrofalnym. Zakochuje się. Ale traci miłość przez picie. W końcu postanawia naprawdę rzucić ten nałóg. Czy mu się uda?
Film jeśli chodzi o konstrukcie geniusz. Aktorzy wybitni. Przekaz - jednoznaczny.
Kiedy widzimy tych ludzi na odwyku i poznajemy ich historię, aż się w głowie nie mieści jak alkohol zniszczył ich życie.
Czy to życie da się naprawić?
Nie próbujcie, bo można skończy tak jak bohaterowie, a nikomu tego nie życzę.
Niemniej jednak film warty obejrzenia.
Do napisania :*
niedziela, 13 marca 2016
Mądre słowa, mądrych ludzi #4 - Czy jeszcze pamiętasz, że zostałeś stworzony do radości?
Yoho!
Kolejna dawka mądrych cytatów :)
Nie wiem jak wy, ale ja lubię czasem sobie poczytać coś ciekawego. Macie tak?
Ale nie przedłużając zaczynamy!
************************************************************
Kolejna dawka mądrych cytatów :)
Nie wiem jak wy, ale ja lubię czasem sobie poczytać coś ciekawego. Macie tak?
Ale nie przedłużając zaczynamy!
************************************************************
Jedni ludzie zdobywają sławę,
inni na nią zasługują.
Doris Lessing
Ostrożność powinna iść w parze z odwagą.
sentencja grecka
Im mniej ludzie myślą,
tym więcej mówią.
Monteskiusz
Pamięć pamięta o pamięci
I pewnie nigdy nie przestanie.
Jonasz Kofta
Czas leczy nasze rany,
ale zmarszczki są bardziej uparte.
powiedzenie francuskie
Niektórzy wydają się wielcy,
bo mierzy się także piedestał.
Seneka młodszy
Bóg stworzył gwiazdy, ja je produkuje.
Samuel Goldwyn
Czy jeszcze pamiętasz,
że zostałeś stworzony do radości?
Phil Bosmans
Marzenie jest jak mydlana bańka,
kiedy je chwytamy pryska.
Agnieszka Lisak
Miłość jest jak wiatr,
raz silniejsza, a raz słabsza.
Seneka
Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie
Powie najwięcej, kiedy najmniej powie.
William Szekspir
Kobieta w swej zmienności
jest stała jak wodospad.
George Bernard Shaw
Puste worki nadyma wiatr,
bezmyślność ludzi - próżność.
Sokrates
Fakt, że budzik nie zadzwonił,
zmienił już wiele ludzkich przeznaczeń.
Agatha Christie
Nie bój się cieni, one świadczą o tym,
że gdzieś znajduje się światło.
Oscar Widle
Kobieta lubi mężczyzn małomównych,
bo jest przekonana, że jej słuchają.
Sacha Guitry
Po odpowiedzi na pytanie: kto to jest kobieta -
można określić wiek każdego mężczyzny.
Aleksander Świętochowski
Nigdy nie zestarzeje serce,
które kocha.
Sokrates
******************************
Niczego w sam raz
za dużo
tej tęsknoty
za dużo
jak na jedno
krótkie życie
za mało
tej miłości
za mało
jak na jedno
długie życie
Maria Sławska
No i co powiecie?
Odpowiedzcie sobie sami nawiązując do tematu posta, czy jest w waszym życiu ta radość, do której zostaliście stworzeni?
Do napisania :*
piątek, 11 marca 2016
Jestem Gladys #32 - Uzależnienie
*****************************************************
Gdy tylko skończyłam temat i zdjęłam barierę Grey natychmiast wyszedł wraz z nim wyszedł Shiba. Coś czuję, że ich rozmowa będzie długa. Ale może w końcu zrozumie, że dziecko nie jest niczemu winne. A to, iż przyszło na świat powinno być powodem do radości, a nie gniewu. Kiedy tak patrzę na uśmiechniętą twarz Lilith, która trzyma w objęciach małego Blate`a, aż moje serce się raduje. Może przeczuwała, że sprawy przybiorą taki obrót. Nie wiem tego i pewnie się nie dowiem, ale mogę powiedzieć z czystym sumieniem, iż pokochała tego małego szkraba. Jakby nie patrzeć to w końcu jej dziecko, jednak mimo wszystko to piękny obraz. Uśmiechnęłam się jak głupia, a wszyscy spojrzeli na mnie nieco podejrzliwie.
- Coś Cię rozbawiło Gladys? – spytał David przyglądając się mi.
- Nie, po prostu, widząc was wszystkich… cieszę się, że wróciłam.
- Nam również spadł kamień z serca – rzuciła GAnge. – Nawet nie wiesz mamo, jakie to wszystko jest zagmatwane.
- Dlatego chciałabym, żebyście mi wszystko spokojnie opowiedzieli – zwróciłam się do nich z prośbą. Spojrzeli po sobie i padło na Lilith. Królowa Piekła wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić lekko kołysząc Blate`a.
- Wiemy tylko tyle, co powiedział mi Daniel. Uratowałam go razem z GAnge. Okazało się, że jest to mój dawny sługa, którego wiele lat temu wysłałam na misję, ale nigdy z niej nie powrócił.
- Będę mogła z nim porozmawiać?
- Oczywiście. Może nawet lepiej by było, gdyby on to opowiedział.
- Byłabym wdzięczna. Gdzie on teraz jest?
- W jednym z pokoi – odezwał się Loxis. – Zaprowadzę.
- Pójdziemy z tobą, mamo – powiedział Will.
- Myślę, że tę rozmowę powinni odbyć sami. Pani Lilith, Gladys i Pan Daniel nikt więcej – dodał Loxis. Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem.
- Niby dlaczego…? – zaczął Zik, ale powstrzymałam go. Najwyraźniej Loxis wie więcej, aniżeli my w tej sprawie.
- Myślę, że to nie będzie zły pomysł. W między czasie wy przygotujcie się do podróży. Kiedy skończymy rozmawiać dam wam resztę instrukcji co i jak. Dobrze?
- Dobra, idźcie – powiedział lekko ze złością Zik. Najwyraźniej on również chciałby co nieco więcej się dowiedzieć. Albo po prostu być przy mnie. To akurat było by miłe z jego strony, ale są rzeczy, które trzeba usłyszeć samemu.
Loxis zabrał nas do pokoju Daniela. Mężczyzna siedział na łóżku i czytał jakąś książkę. Wydawał się niezbyt poruszony moim przybycie, najwyraźniej spodziewał się tego. A co za tym idzie jest inteligentny. Oczywiście, nie żebym go obrażała, tylko najwyraźniej nie można mu bezgranicznie ufać, w końcu nigdy nie ma pewności, czy nie współpracuje z wrogiem.
- Witaj Danielu, jestem Gladys – powiedziałam z lekkim uśmiechem. – Chcę się dowiedzieć od ciebie paru rzeczy.
- Przepraszam za moją nieuprzejmość. Nazywam się Daniel Kilic i jestem podwładnym Pani Lilith.
- Rozumiem, Lilith mówiła mi o tobie. Zapewne wiesz co mnie do Ciebie sprowadza.
- Chce się Pani dowiedzieć o Xerxesie. Nie będzie to zbyt ciekawa opowieść, bo sam za wiele nie wiem. Nie jest ani człowiekiem, ani duchem, nie wiadomo. Jest bardzo potężny i sieje postrach wśród tych, którzy go znają. Jest nieśmiertelny, ale jednocześnie śmiertelny, ciężko to określić. Powtarzam jedynie to co sam słyszałem, gdy byłem zamknięty w lochu. A co najstraszniejsze podobno może pokonać nawet ciebie, Pani Gladys – powiedział z lekkim przejęciem, jakby rzeczywiście tak myślał, ale nadal jakoś nie mogłam się do tego przekonać.
- To bardzo ciekawe o czym mówisz, Danielu. Jednak wiedz jedno, że mnie nie jest tak łatwo pokonać, zwłaszcza teraz, kiedy mam cel do zrealizowania. Niemniej jednak dziękuję za informacje. Odpoczywaj.
- Oczywiście, dziękuję, Pani – powiedział i ukłonił się. Wyszłam zostawiając jego i Lilith samych. Za drzwiami czekał Loxis.
- Już wiem, dlaczego chciałeś, aby tylko ja i Lilith były przy rozmowie z nim. Trzeba go mieć na oku. Lilith za bardzo go lubi jak dla mnie.
- To kochankowie – odparł sucho archanioł. Spojrzałam na Loxisa. Coś go gryzło, choć świetnie się kamufluje.
- Rozumiem, szkoda mi jej, zawsze trafia na zły typ faceta, zresztą ja chyba podobnie. Wiesz może gdzie jest Shiba i Grey?
- Ma Pani zamiar porozmawiać z Najwyższym? Nie wiem czy to dobry pomysł w tej chwili.
- Wiem, trochę go tym wszystkim przygniotłam, ale nie mogę teraz znów skazać go na pustkę, bo znów wyląduje na łasce rady. Chcę go przed tym ustrzec i musi w końcu się ogarnąć, bez niego ciężko będzie cokolwiek zrobić.
- Rozumiem. Widziałem jak szli do biura Najwyższego.
- Dobrze, dziękuję, Loxisie – rzuciłam i już zaczęłam iść, ale zatrzymałam się – Loxisie, dziękuję za opiekę nad Lilith – dodałam. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale ja zdawałam sobie z tego sprawę, że to jest jakiś grubszy interes, póki co nie powinnam pytać. Sam powie, jeśli będzie chciał. Poszłam.
Drzwi biura Greya przywoływały wspomnienia, ale teraz nie o tym powinnam myśleć. Weszłam bez pukania. Obaj mężczyźni zwrócili się moim kierunku. Shiba chciał mnie wyprosić, ale zanim to zrobił spojrzałam na niego i musiał ulec. Nie odezwał się. Tak samo Grey. Patrzyli na mnie jeden z rezygnacją i smutkiem, drugi z gniewem, jednak nie wiem czy skierowaną na mnie czy może na samego siebie.
- Shiba, mógłbyś nas zostawić samych? - spytałam, ale zabrzmiało to raczej jak rozkaz. Archanioł spojrzał na swojego Pana, który skinął głową. Zostaliśmy sami.
- Czego chcesz? - padł ostry ton. No ładnie, powtórka z rozrywki. Uśmiechnęłam się.
- Coś ostatnio lubisz się gniewać.
- Jeśli masz zamiar ze mnie żartować, to sobie daruj - znów ta oschłość, aj, aj...
- Grey - zaczęłam i podeszłam do niego. - Popatrz na mnie - wymusiłam aby spojrzał mi w oczy, byliśmy bardzo blisko siebie. - Dlaczego znów gubisz siebie? Dlaczego znów powodujesz, że się o ciebie martwię? Grey...
- Nie powinnaś się tak zachowywać w stosunku do mnie, zwłaszcza po tym co nas łączyło.
- Martwisz się Zikiem? To prawda zawsze byłam zuchwała, ale nie mam zamiaru wracać do zdradzania kogokolwiek, po prostu się o ciebie martwię. Nadal jesteś dla mnie ważny, dlatego nie chcę ciebie stracić. I pragnę Ci pomóc, jak tylko mogę.
Cisza...
- Rozumiem, jeśli będziesz chciał pogadać, to jestem do wieczora, potem wyjeżdżam. Choć może to nie ze mną powinieneś pogadać... - zaczęłam i spojrzałam znów w jego błękitno niebieskie oczy. Uśmiechnęłam się. - Jeśli mogę mieć do Ciebie prośbę, to proszę opiekuj się Lilith, co do tego Daniela mam mieszane uczucia. Wierzę Ci, Grey - tym zakończyłam naszą rozmowę i wyszłam z biura zostawiając go jego myślom. Może źle zrobiłam, tak go porzucając, ale... serca nie oszukam.
Idąc korytarzem natknęłam się na Zika.
- Czekałeś na mnie?
- O ile pamięć mnie nie myli, miałaś rozmawiać z Danielem - powiedział nieco zazdrosny. Najwyraźniej słyszał.
- Spokojnie mój słodki, nie mam zamiaru robić niczego jeśli chodzi o niego, chcę mu tylko pomóc jako przyjaciel, nic więcej.
- Gladys - zaczął i przycisnął mnie do ściany. Tak był zazdrosny. - Przysiągłem Ci, że nikomu nigdy więcej Cię nie oddam i choćbym miał zginąć tej przysięgi dotrzymam nawet siłą - jego gardłowy głos przeszywał moje uszy. Zanim się spostrzegłam całował mnie, a ja płonęłam. Wsunęliśmy się do pobliskiego pustego zupełnie pokoju, zamknęliśmy i założyliśmy barierę, by potem zatopić się w swoich objęciach.
Już dawno nie czułam jego ciała i duszy tak blisko mnie, niesamowite jak miłość jest wspaniała. Jego oddech przy mojej szyi, jego pocałunki na moich ustach i dłonie penetrujące me ciało, jak mi tego brakowało... Heh, uzależnienie, tak to się chyba nazywa... Ale kto się by tym przejmować, na pewno nie ja.
Na moich ustach pojawił się uśmiech.
*******************************************************
Gdy tylko skończyłam temat i zdjęłam barierę Grey natychmiast wyszedł wraz z nim wyszedł Shiba. Coś czuję, że ich rozmowa będzie długa. Ale może w końcu zrozumie, że dziecko nie jest niczemu winne. A to, iż przyszło na świat powinno być powodem do radości, a nie gniewu. Kiedy tak patrzę na uśmiechniętą twarz Lilith, która trzyma w objęciach małego Blate`a, aż moje serce się raduje. Może przeczuwała, że sprawy przybiorą taki obrót. Nie wiem tego i pewnie się nie dowiem, ale mogę powiedzieć z czystym sumieniem, iż pokochała tego małego szkraba. Jakby nie patrzeć to w końcu jej dziecko, jednak mimo wszystko to piękny obraz. Uśmiechnęłam się jak głupia, a wszyscy spojrzeli na mnie nieco podejrzliwie.
- Coś Cię rozbawiło Gladys? – spytał David przyglądając się mi.
- Nie, po prostu, widząc was wszystkich… cieszę się, że wróciłam.
- Nam również spadł kamień z serca – rzuciła GAnge. – Nawet nie wiesz mamo, jakie to wszystko jest zagmatwane.
- Dlatego chciałabym, żebyście mi wszystko spokojnie opowiedzieli – zwróciłam się do nich z prośbą. Spojrzeli po sobie i padło na Lilith. Królowa Piekła wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić lekko kołysząc Blate`a.
- Wiemy tylko tyle, co powiedział mi Daniel. Uratowałam go razem z GAnge. Okazało się, że jest to mój dawny sługa, którego wiele lat temu wysłałam na misję, ale nigdy z niej nie powrócił.
- Będę mogła z nim porozmawiać?
- Oczywiście. Może nawet lepiej by było, gdyby on to opowiedział.
- Byłabym wdzięczna. Gdzie on teraz jest?
- W jednym z pokoi – odezwał się Loxis. – Zaprowadzę.
- Pójdziemy z tobą, mamo – powiedział Will.
- Myślę, że tę rozmowę powinni odbyć sami. Pani Lilith, Gladys i Pan Daniel nikt więcej – dodał Loxis. Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem.
- Niby dlaczego…? – zaczął Zik, ale powstrzymałam go. Najwyraźniej Loxis wie więcej, aniżeli my w tej sprawie.
- Myślę, że to nie będzie zły pomysł. W między czasie wy przygotujcie się do podróży. Kiedy skończymy rozmawiać dam wam resztę instrukcji co i jak. Dobrze?
- Dobra, idźcie – powiedział lekko ze złością Zik. Najwyraźniej on również chciałby co nieco więcej się dowiedzieć. Albo po prostu być przy mnie. To akurat było by miłe z jego strony, ale są rzeczy, które trzeba usłyszeć samemu.
Loxis zabrał nas do pokoju Daniela. Mężczyzna siedział na łóżku i czytał jakąś książkę. Wydawał się niezbyt poruszony moim przybycie, najwyraźniej spodziewał się tego. A co za tym idzie jest inteligentny. Oczywiście, nie żebym go obrażała, tylko najwyraźniej nie można mu bezgranicznie ufać, w końcu nigdy nie ma pewności, czy nie współpracuje z wrogiem.
- Witaj Danielu, jestem Gladys – powiedziałam z lekkim uśmiechem. – Chcę się dowiedzieć od ciebie paru rzeczy.
- Przepraszam za moją nieuprzejmość. Nazywam się Daniel Kilic i jestem podwładnym Pani Lilith.
- Rozumiem, Lilith mówiła mi o tobie. Zapewne wiesz co mnie do Ciebie sprowadza.
- Chce się Pani dowiedzieć o Xerxesie. Nie będzie to zbyt ciekawa opowieść, bo sam za wiele nie wiem. Nie jest ani człowiekiem, ani duchem, nie wiadomo. Jest bardzo potężny i sieje postrach wśród tych, którzy go znają. Jest nieśmiertelny, ale jednocześnie śmiertelny, ciężko to określić. Powtarzam jedynie to co sam słyszałem, gdy byłem zamknięty w lochu. A co najstraszniejsze podobno może pokonać nawet ciebie, Pani Gladys – powiedział z lekkim przejęciem, jakby rzeczywiście tak myślał, ale nadal jakoś nie mogłam się do tego przekonać.
- To bardzo ciekawe o czym mówisz, Danielu. Jednak wiedz jedno, że mnie nie jest tak łatwo pokonać, zwłaszcza teraz, kiedy mam cel do zrealizowania. Niemniej jednak dziękuję za informacje. Odpoczywaj.
- Oczywiście, dziękuję, Pani – powiedział i ukłonił się. Wyszłam zostawiając jego i Lilith samych. Za drzwiami czekał Loxis.
- Już wiem, dlaczego chciałeś, aby tylko ja i Lilith były przy rozmowie z nim. Trzeba go mieć na oku. Lilith za bardzo go lubi jak dla mnie.
- To kochankowie – odparł sucho archanioł. Spojrzałam na Loxisa. Coś go gryzło, choć świetnie się kamufluje.
- Rozumiem, szkoda mi jej, zawsze trafia na zły typ faceta, zresztą ja chyba podobnie. Wiesz może gdzie jest Shiba i Grey?
- Ma Pani zamiar porozmawiać z Najwyższym? Nie wiem czy to dobry pomysł w tej chwili.
- Wiem, trochę go tym wszystkim przygniotłam, ale nie mogę teraz znów skazać go na pustkę, bo znów wyląduje na łasce rady. Chcę go przed tym ustrzec i musi w końcu się ogarnąć, bez niego ciężko będzie cokolwiek zrobić.
- Rozumiem. Widziałem jak szli do biura Najwyższego.
- Dobrze, dziękuję, Loxisie – rzuciłam i już zaczęłam iść, ale zatrzymałam się – Loxisie, dziękuję za opiekę nad Lilith – dodałam. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale ja zdawałam sobie z tego sprawę, że to jest jakiś grubszy interes, póki co nie powinnam pytać. Sam powie, jeśli będzie chciał. Poszłam.
Drzwi biura Greya przywoływały wspomnienia, ale teraz nie o tym powinnam myśleć. Weszłam bez pukania. Obaj mężczyźni zwrócili się moim kierunku. Shiba chciał mnie wyprosić, ale zanim to zrobił spojrzałam na niego i musiał ulec. Nie odezwał się. Tak samo Grey. Patrzyli na mnie jeden z rezygnacją i smutkiem, drugi z gniewem, jednak nie wiem czy skierowaną na mnie czy może na samego siebie.
- Shiba, mógłbyś nas zostawić samych? - spytałam, ale zabrzmiało to raczej jak rozkaz. Archanioł spojrzał na swojego Pana, który skinął głową. Zostaliśmy sami.
- Czego chcesz? - padł ostry ton. No ładnie, powtórka z rozrywki. Uśmiechnęłam się.
- Coś ostatnio lubisz się gniewać.
- Jeśli masz zamiar ze mnie żartować, to sobie daruj - znów ta oschłość, aj, aj...
- Grey - zaczęłam i podeszłam do niego. - Popatrz na mnie - wymusiłam aby spojrzał mi w oczy, byliśmy bardzo blisko siebie. - Dlaczego znów gubisz siebie? Dlaczego znów powodujesz, że się o ciebie martwię? Grey...
- Nie powinnaś się tak zachowywać w stosunku do mnie, zwłaszcza po tym co nas łączyło.
- Martwisz się Zikiem? To prawda zawsze byłam zuchwała, ale nie mam zamiaru wracać do zdradzania kogokolwiek, po prostu się o ciebie martwię. Nadal jesteś dla mnie ważny, dlatego nie chcę ciebie stracić. I pragnę Ci pomóc, jak tylko mogę.
Cisza...
- Rozumiem, jeśli będziesz chciał pogadać, to jestem do wieczora, potem wyjeżdżam. Choć może to nie ze mną powinieneś pogadać... - zaczęłam i spojrzałam znów w jego błękitno niebieskie oczy. Uśmiechnęłam się. - Jeśli mogę mieć do Ciebie prośbę, to proszę opiekuj się Lilith, co do tego Daniela mam mieszane uczucia. Wierzę Ci, Grey - tym zakończyłam naszą rozmowę i wyszłam z biura zostawiając go jego myślom. Może źle zrobiłam, tak go porzucając, ale... serca nie oszukam.
Idąc korytarzem natknęłam się na Zika.
- Czekałeś na mnie?
- O ile pamięć mnie nie myli, miałaś rozmawiać z Danielem - powiedział nieco zazdrosny. Najwyraźniej słyszał.
- Spokojnie mój słodki, nie mam zamiaru robić niczego jeśli chodzi o niego, chcę mu tylko pomóc jako przyjaciel, nic więcej.
- Gladys - zaczął i przycisnął mnie do ściany. Tak był zazdrosny. - Przysiągłem Ci, że nikomu nigdy więcej Cię nie oddam i choćbym miał zginąć tej przysięgi dotrzymam nawet siłą - jego gardłowy głos przeszywał moje uszy. Zanim się spostrzegłam całował mnie, a ja płonęłam. Wsunęliśmy się do pobliskiego pustego zupełnie pokoju, zamknęliśmy i założyliśmy barierę, by potem zatopić się w swoich objęciach.
Już dawno nie czułam jego ciała i duszy tak blisko mnie, niesamowite jak miłość jest wspaniała. Jego oddech przy mojej szyi, jego pocałunki na moich ustach i dłonie penetrujące me ciało, jak mi tego brakowało... Heh, uzależnienie, tak to się chyba nazywa... Ale kto się by tym przejmować, na pewno nie ja.
Na moich ustach pojawił się uśmiech.
*******************************************************
czwartek, 10 marca 2016
Lalkarz - nawet lalka może zyskać duszę
Elo!
Kolejny film, tym razem wpadłam na niego przypadkiem. Nie wiem czy ta historia jest warta opowiedzenia, ale i tak powiem, a co mi tam :D
Szukałam, a właściwie sprawdzałam czy Doll Master to lalkarz, bo potrzebne mi to było do historyjki po angielsku, a jako że byłam i nadal jestem chora, to mój umysł trochę ciężko przetwarza informacje, no i pierwszym znalezionym przez google linkiem okazał się być koreański film.
Obejrzałam z ciekawości, ale muszę przyznać wciągnęłam się.
Film nosi miano thrillera, ale dla mnie najodpowiedniejsza nazwa to horror. Film pochodzi z 2004 roku, więc nie jest pierwszej młodości, i moja wersja nagrania też nie była za rewelacyjna, ale nawet to miało swój urok.
Zaproszono cztery osoby i jedna przyszła na doczepkę do niedokończonego kościoła, gdzie mieszka rzeźbiarka wraz ze swoim bratem. Na podstawie zdjęć przybyłej piątki miały powstać ich lalki. Niby zwyczajne miejsce, ale pełne lalek, które wyglądają jak żywe. Niedługo potem okazuje się, że nie tylko wyglądają jakby żyły, ale rzeczywiście żyły...
Na początku człowiek zastanawia się co to ma wspólnego z historią z samego początku filmu, a lalkarzu, który stworzył lalkę na pierwowzór swojej żony, która później została zamordowana. Lalkarza oskarżono o morderstwo, którego nie uczynił i pobito na śmierć, a lalka jaką stworzył pozostała przy jego grobie.
Motywem przewodnim tego filmu jest zemsta...
Świetny, ale przerażający momentami. Mam stracha jeśli chodzi o lalki, clownów i tego typu rzeczy, ale naprawdę godny obejrzenia film.
Miałam ciary momentami :D
To dobry znak chyba jeśli chodzi o tego typu filmy :D
Dajcie znać jak obejrzycie :D
Do napisania :*
Kolejny film, tym razem wpadłam na niego przypadkiem. Nie wiem czy ta historia jest warta opowiedzenia, ale i tak powiem, a co mi tam :D
Szukałam, a właściwie sprawdzałam czy Doll Master to lalkarz, bo potrzebne mi to było do historyjki po angielsku, a jako że byłam i nadal jestem chora, to mój umysł trochę ciężko przetwarza informacje, no i pierwszym znalezionym przez google linkiem okazał się być koreański film.
Obejrzałam z ciekawości, ale muszę przyznać wciągnęłam się.
Film nosi miano thrillera, ale dla mnie najodpowiedniejsza nazwa to horror. Film pochodzi z 2004 roku, więc nie jest pierwszej młodości, i moja wersja nagrania też nie była za rewelacyjna, ale nawet to miało swój urok.
Zaproszono cztery osoby i jedna przyszła na doczepkę do niedokończonego kościoła, gdzie mieszka rzeźbiarka wraz ze swoim bratem. Na podstawie zdjęć przybyłej piątki miały powstać ich lalki. Niby zwyczajne miejsce, ale pełne lalek, które wyglądają jak żywe. Niedługo potem okazuje się, że nie tylko wyglądają jakby żyły, ale rzeczywiście żyły...
Na początku człowiek zastanawia się co to ma wspólnego z historią z samego początku filmu, a lalkarzu, który stworzył lalkę na pierwowzór swojej żony, która później została zamordowana. Lalkarza oskarżono o morderstwo, którego nie uczynił i pobito na śmierć, a lalka jaką stworzył pozostała przy jego grobie.
Motywem przewodnim tego filmu jest zemsta...
Świetny, ale przerażający momentami. Mam stracha jeśli chodzi o lalki, clownów i tego typu rzeczy, ale naprawdę godny obejrzenia film.
Miałam ciary momentami :D
To dobry znak chyba jeśli chodzi o tego typu filmy :D
Dajcie znać jak obejrzycie :D
Do napisania :*
środa, 9 marca 2016
Baby Steps – jak tenis zmienia człowieka
Elo!
Tym razem na tapetę idzie anime. Wiecie mam do tego słabość, w każdym razie.
Ostatnimi czasy obejrzałam dwie serie anime Baby steps i muszę powiedzieć, że się zakochałam. Wiem powtarzam się, ale to prawda. Dawno anime o sporcie mnie tak nie wciągnęło jak to. Możecie uznać to za głupoty i w ogóle, ale ja je uwielbiam.
Jeśli chodzi o fabułę nie ma tu nic nadzwyczajnego. Zwykły chłopak, który ma manie robienia notatek chce zacząć coś ćwiczyć. Postanawia zapisać się na tenis, głównie pod namową nowo poznanej dziewczyny, która przy pierwszym spotkaniu stwierdza, że jest po prostu dziwny. Ale z czasem chłopak zaczyna się wciągać i tak postanawia postawić wszystko na jedną kartę, jeśli wygra ważne zawody zostanie profesjonalistą, jeśli nie na zawsze pożegna się ze światem tenisa. A jak myślicie uda mu się?
Mnie pociągnęło do tego anime, jego prosta. Nie ma tu nic skomplikowanego, a przyjaźń, radość, smak porażki i zwycięstwa i mnóstwo dobrzej zabawy zmieszanej z ostrym treningiem.
Mnie jako zupełnego laika pociągnęła niesamowita determinacja bohatera, w końcu walczyć o to co się kocha jest naprawdę ciężko.
Polecam, dla fanów tenisa, ale nie tylko, bo każdy z nas powinien znaleźć w sobie coś co kocha robić, a to anime uczy o tym, jak w najmniej przewidzianym momencie człowiek trafia na coś co chce robić do końca życia.
Do napisania :*
wtorek, 8 marca 2016
Anna Karenina – dramat kobiety zakochanej.
Hejo!
Kolejny przegląd filmowy. No trochę tego teraz będzie, bo wiecie maturka się zbliża to trzeba pocisnąć co nieco. Dzisiaj na tapetę pójdzie Anna Karenina, którą obejrzałam ostatnio.
Akcja rozgrywa się w Moskwie i Petersburgu. Piękna Anna żona Karenina wyjeżdża do Moskwy aby pomóc bratu w przeproszeniu żony za jego zdradę. Tam też spotyka przystojnego oficera, który kradnie jej spojrzenie, a potem i duszę. Karenin jest to pobożny człowiek, z którym Anna ma synka, jednak nie daje jej on tego czego kobieta pragnie. Uwiedziona przez oficera pada w jego objęcia i spodziewa się jego dziecka. Kochankowie chcą być razem, jednak nie jest to takie proste. Cała Moskwa i Petersburg mówi o zakochanych, czy w takim świecie łatwo zostać razem?
Polecam film, bo bardzo dobrze zrobiony. Obsada jak najbardziej na tak. Fabuła coś wspaniałego, a wykonanie godne geniuszu.
Mamy wrażenie jakby wszystko działo się na ramach teatru i z jednego miejsca przenosimy się wszędzie gdzie tylko chce nas zaprowadzić bohater.
Bardzo dobrze dobrana muzyka, która spełnia w 100% swoje zadanie.
Co mogę więcej dodać?
Do oglądania moi mili :D
Do napisania :*
Kolejny przegląd filmowy. No trochę tego teraz będzie, bo wiecie maturka się zbliża to trzeba pocisnąć co nieco. Dzisiaj na tapetę pójdzie Anna Karenina, którą obejrzałam ostatnio.
Akcja rozgrywa się w Moskwie i Petersburgu. Piękna Anna żona Karenina wyjeżdża do Moskwy aby pomóc bratu w przeproszeniu żony za jego zdradę. Tam też spotyka przystojnego oficera, który kradnie jej spojrzenie, a potem i duszę. Karenin jest to pobożny człowiek, z którym Anna ma synka, jednak nie daje jej on tego czego kobieta pragnie. Uwiedziona przez oficera pada w jego objęcia i spodziewa się jego dziecka. Kochankowie chcą być razem, jednak nie jest to takie proste. Cała Moskwa i Petersburg mówi o zakochanych, czy w takim świecie łatwo zostać razem?
Polecam film, bo bardzo dobrze zrobiony. Obsada jak najbardziej na tak. Fabuła coś wspaniałego, a wykonanie godne geniuszu.
Mamy wrażenie jakby wszystko działo się na ramach teatru i z jednego miejsca przenosimy się wszędzie gdzie tylko chce nas zaprowadzić bohater.
Bardzo dobrze dobrana muzyka, która spełnia w 100% swoje zadanie.
Co mogę więcej dodać?
Do oglądania moi mili :D
Do napisania :*
poniedziałek, 7 marca 2016
Nude, nude, nude – czyli jak zakochałam się w nude lakierach
Yo!
Wiecie jestem normalnie rzecz ujmując zakupoholiczką jeśli chodzi o lakiery. Wiem dla niektórych z was pewnie to grzech mieć ponad 100 lakierów, ale co ja zrobię jak ja je kocham? No co? Nie marnują się, bo każdy z nich jest przeze mnie używany, oczywiście jedne częściej, inne trochę mniej, ale są.
Jednak ostatnimi czasy naszła mnie ochota na same kolory nude. Tak wiem, co ta nowina? A no widzicie jakoś zawsze byłam do tego koloru jakoś sceptycznie nastawiona. Taki cielisty do niczego nie podobny, a jednak od jakiegoś miesiąca gości na moich paznokciach.
Moje ulubione kolory to:
1. Rimmel 60 second super shine – w odcieniu 513 Let`s get nude
2. Rimmel x Rita Ora – 498 rain rain go away
3. Golden Rose Colour Expert – 05
4. Golden Rose Colour Expert – 10
5. Golden Rose Colour Expert – 52
6. Sally Hansen Salon Manicure – 210 Shell we dance? – jednak jego używam jako lakier nawierzchniowy, aby dodać trochę rozmycia i rozjaśnienia. Bo niestety sam mało co kryje.
A wy lubicie nudziaki?
Jak tak, to piszcie :D
PS zdjęcia pobrane z google.pl
Do napisania :*
Wiecie jestem normalnie rzecz ujmując zakupoholiczką jeśli chodzi o lakiery. Wiem dla niektórych z was pewnie to grzech mieć ponad 100 lakierów, ale co ja zrobię jak ja je kocham? No co? Nie marnują się, bo każdy z nich jest przeze mnie używany, oczywiście jedne częściej, inne trochę mniej, ale są.
Jednak ostatnimi czasy naszła mnie ochota na same kolory nude. Tak wiem, co ta nowina? A no widzicie jakoś zawsze byłam do tego koloru jakoś sceptycznie nastawiona. Taki cielisty do niczego nie podobny, a jednak od jakiegoś miesiąca gości na moich paznokciach.
Moje ulubione kolory to:
1. Rimmel 60 second super shine – w odcieniu 513 Let`s get nude
2. Rimmel x Rita Ora – 498 rain rain go away
3. Golden Rose Colour Expert – 05
4. Golden Rose Colour Expert – 10
5. Golden Rose Colour Expert – 52
6. Sally Hansen Salon Manicure – 210 Shell we dance? – jednak jego używam jako lakier nawierzchniowy, aby dodać trochę rozmycia i rozjaśnienia. Bo niestety sam mało co kryje.
A wy lubicie nudziaki?
Jak tak, to piszcie :D
PS zdjęcia pobrane z google.pl
Do napisania :*
niedziela, 6 marca 2016
Minimalizm a konsumpcjonizm - czyli dlaczego warto kupować z głową?
Yo!
Ostatnio po raz już któryś dotarł do mnie sygnał, że liczba moich kosmetyków przekracza normę...
Tak mam coś z zakupoholika, ale staram się to ograniczać i póki co całkiem całkiem mi to wychodzi.
Na temat minimalizmu trafiłam bardzo dawno, bo chyba jakieś 2 - 3 lata temu, ale co młoda małolata będzie się przejmować minimalizmem, skoro na rynku jest tyle różności, które pragnie mieć.
Przyznam z ciężki trudem uległam trendom. Do dziś nie mogę zrozumieć jaka byłam głupia. W ciągu miesiąca potrafiłam wydać nawet 500 zł na kosmetyki, teraz łapię się za głowę i na co mi było to? Tyle tylko, że większość tych rzeczy zalegała mi w szufladkach i się kurzyła, bo nie byłam wstanie ich zużyć, a niektóre po prostu mi nie odpowiadały.
Teraz też nie jestem jeszcze do końca usatysfakcjonowana moim stanem toaletki, ale powoli idę w dobrą stronę i umniejszam moją "kolekcję".
Aby się ogarnąć po pierwsze trzeba wyrzucić wszystko co się ma na wierzch i przyjrzeć się po kolei każdej rzeczy.
Data ważności - podstawa, bo nikt chyba nie chce, aby coś mu się stało.
Zapytać siebie, kiedy ostatnio to używałam i czy dam temu produktowi drugą szansę, czy zasługuje na nią, czy już jest zbędny?
Jeśli znajdą się produkty dobre, jeśli chodzi o ważność, ale z jakichś względów nie koniecznie nam się podobają czy sprawdzają zawsze można je oddać albo sprzedać.
Szkoda jest wydawać kasę na produkty, które potem tylko się kurzą.
Ja zaczęłam od pozbycia się rzeczy, które w jakichś sposób mi się nie sprawdziły albo nie do końca mi się podobały. Poszły w świat.
Teraz największy problem są u mnie jeszcze cienie do powiek, bo mam ich wiele, a raczej o wiele za dużo, ale używam ich rotacyjnie, więc w końcu kiedyś je zużyje.
Po za tym jak ograniczyłam się do kilku podstawowych kosmetyków, to mój poranny makeup jest znacznie szybszy, bo nie wybieram, nie kombinuje i żyje mi się prościej :D
A mój portfel zaczął co nieco oddychać, a fundusze na kosmetyki poszły na warzywa i owoce, przez co w ciele też się czuję lepiej :D
Oczywiście nie jest tak, że nie mam ochoty kupować nowości. Ale teraz zadaję sobie pytanie czy potrzebuję tego? Kiedy z ciężkim sercem mówię sobie że mam inny produkt o tej samej funkcji, to odpuszczam. Bo po co potem z równie ciężkim sercem mam wyrzucać to co kupiłam?
I to chyba byłoby na tyle :D
Do napisania :*
Ostatnio po raz już któryś dotarł do mnie sygnał, że liczba moich kosmetyków przekracza normę...
Tak mam coś z zakupoholika, ale staram się to ograniczać i póki co całkiem całkiem mi to wychodzi.
Na temat minimalizmu trafiłam bardzo dawno, bo chyba jakieś 2 - 3 lata temu, ale co młoda małolata będzie się przejmować minimalizmem, skoro na rynku jest tyle różności, które pragnie mieć.
Przyznam z ciężki trudem uległam trendom. Do dziś nie mogę zrozumieć jaka byłam głupia. W ciągu miesiąca potrafiłam wydać nawet 500 zł na kosmetyki, teraz łapię się za głowę i na co mi było to? Tyle tylko, że większość tych rzeczy zalegała mi w szufladkach i się kurzyła, bo nie byłam wstanie ich zużyć, a niektóre po prostu mi nie odpowiadały.
Teraz też nie jestem jeszcze do końca usatysfakcjonowana moim stanem toaletki, ale powoli idę w dobrą stronę i umniejszam moją "kolekcję".
Aby się ogarnąć po pierwsze trzeba wyrzucić wszystko co się ma na wierzch i przyjrzeć się po kolei każdej rzeczy.
Data ważności - podstawa, bo nikt chyba nie chce, aby coś mu się stało.
Zapytać siebie, kiedy ostatnio to używałam i czy dam temu produktowi drugą szansę, czy zasługuje na nią, czy już jest zbędny?
Jeśli znajdą się produkty dobre, jeśli chodzi o ważność, ale z jakichś względów nie koniecznie nam się podobają czy sprawdzają zawsze można je oddać albo sprzedać.
Szkoda jest wydawać kasę na produkty, które potem tylko się kurzą.
Ja zaczęłam od pozbycia się rzeczy, które w jakichś sposób mi się nie sprawdziły albo nie do końca mi się podobały. Poszły w świat.
Teraz największy problem są u mnie jeszcze cienie do powiek, bo mam ich wiele, a raczej o wiele za dużo, ale używam ich rotacyjnie, więc w końcu kiedyś je zużyje.
Po za tym jak ograniczyłam się do kilku podstawowych kosmetyków, to mój poranny makeup jest znacznie szybszy, bo nie wybieram, nie kombinuje i żyje mi się prościej :D
A mój portfel zaczął co nieco oddychać, a fundusze na kosmetyki poszły na warzywa i owoce, przez co w ciele też się czuję lepiej :D
Oczywiście nie jest tak, że nie mam ochoty kupować nowości. Ale teraz zadaję sobie pytanie czy potrzebuję tego? Kiedy z ciężkim sercem mówię sobie że mam inny produkt o tej samej funkcji, to odpuszczam. Bo po co potem z równie ciężkim sercem mam wyrzucać to co kupiłam?
I to chyba byłoby na tyle :D
Do napisania :*
sobota, 5 marca 2016
Kalendarz literacki 366x miłość - Luty ♥
Yo!
Witam w kolejnym kalendarzu pełnym miłości.
Gotowi na porządną dawkę uczuć pisanych wierszem?
Zapraszam :D
Piękne to, co komu miło,
By też najszpetniejsze było.
Słodkim szaleństwem miłość; nic nie widzi
Szpetnego lubej, niczym się nie brzydzi.
Za wszystkie stoi na świecie bielidła;
Wdzięczna kochanka, choć wszystkim obrzydła.
W kochających oczach. Owa miłe,
Smaczne, przyjemne, choć na poły zgniłe.
Jacob Cats
Czemu Bóg ci dał
Uśmiech tak uroczy,
Tak anielską twarz,
Tak szatańskie oczy?
Czemu Bóg ci dał,
Powiedz, moja luba,
Tygrysicy krew,
a ciało cheruba?
Wiktor Gomulicki
- Cierpię okropnie - bez wzajemności...poradź coś - oj.
Zacząłem indagować.
-Boli cię powyżej żołądka?
-Aha.
- I w piersiach coś zatyka?
- Ahaaaha! (...)
- I ludzi unikasz?
- Oj, tak, tak - rzeczywiście - chętnie prześladuję ba strychu.
- Czy napisałeś już wiersz? Nie? No to napiszesz w dniach najbliższych. Tak - mruknął zamyślony - wszystko normalnie.
Zbigniew Uniłowski
W ciał rozkochanych przedziwnej harmonii,
Szczęście i prawda jedyna się chroni.
Jan Kasprowicz
Witam w kolejnym kalendarzu pełnym miłości.
Gotowi na porządną dawkę uczuć pisanych wierszem?
Zapraszam :D
Nagła myśl i możliwość buchającą pleśnią,
o której sen ostrzegał radosnym półgłosem...
Zamiast ust, które jeszcze całować się nie śmią,
- papieros zapalony drugim papierosem.
Maria Pawlikowska- Jasnorzewska
I w złotej księdze miłości - twym oku
Czytać chce powieść miłości uroku.
William Shakespeare
Miłość mężczyźnie nie jest życiem całym -
Dla kobiet miłość - jedyne istnienie.
George Gordon Byron
Błagam cię, odtąd albo w pocałunku
Daj mi słodkiego zakosztować trunku,
Albo, zaprawdę, nie całuj mnie wcale!...
Pierre de Ronsard
A z ust jej śmiech tak wonny i świeży,
Tak pełen wielkiej niebiańskiej miłości,
Jak gdyby mówił cicho: westchnij, duszo.
Dante Alighieri
Emma odnalazła w cudzołóstwie całą pospolitość małżeństwa.
Gustave Flaubert
Miłość polega na tym, aby móc się razem powygłupiać.
Paul Valery
O, nie; to, to zaraz widać. Jak się kogoś kocha, tak
z całego serca, to się z nim ciągle wydziwia to i owo.
Popatrz na grubą Kasię, co to się durzy w młodym
Kasperku; ciągle jej pełno koło niego, zawsze się
z nim droczy, chwili spokoju mu nie da.
Moliere
Umyśliłem nie kochać, aż do życia kresu,
Mam ja serce z żelaza, lecz ty masz z magnesu!
Stanisław Trembecki
Ty mnie przyciągasz, magnesie bez serca,
Lecz nie żelazo przeciągasz - me serce
Jak stal niezmiennie. Strać moc przyciągania,
A ja moc stracę za twoim śladem.
William Shakespeare
Całuj mnie tysiąc razy, potem całuj dłużej,
sto razy, i znów tysiąc, i wciąż tysiącami,
i niech się jeszcze setka na koniec powtórzy,
i gdy już wreszcie będzie milion pocałunków,
wiesz co wtedy zrobimy? - wszystkie pomieszamy,
żeby nikt nie zazdrościł i nie znał rachunku.
Caius Valerius Catullus
Miłość jest moralna nawet bez legalnego związku małżeństwa,
lecz małżeństwo jest niemoralne bez miłości.
Ellen Key
Mało ludzi z miłości umiera, a tak wiele z niej żyje.
Józef Ignacy Kraszewski
Przebóg! Jak żyję, serca już nie mając?
Nie żyjąc, jako ogień w sobie czuję?
Jeśli tym ogniem sam się w sobie psuję,
Czemuż go pieszczę, tak się w nim kochając?
Jan Andrzej Morsztyn
Chcesz się żenić, winszuję, ale nie zazdroszczę.
Ignacy Krasicki
Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu
mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony.
Jane Austen
W czoło całować - troski pochować.
W czoło całuję.
W oczy całować - sen ofiarować.
W oczy całuję.
W usta całować - jak wody podać.
W usta całuję.
W czoło całować - wszystko darować.
W czoło całuję.
Maryna Cwietajewa
Piękne to, co komu miło,
By też najszpetniejsze było.
Słodkim szaleństwem miłość; nic nie widzi
Szpetnego lubej, niczym się nie brzydzi.
Za wszystkie stoi na świecie bielidła;
Wdzięczna kochanka, choć wszystkim obrzydła.
W kochających oczach. Owa miłe,
Smaczne, przyjemne, choć na poły zgniłe.
Jacob Cats
Czemu Bóg ci dał
Uśmiech tak uroczy,
Tak anielską twarz,
Tak szatańskie oczy?
Czemu Bóg ci dał,
Powiedz, moja luba,
Tygrysicy krew,
a ciało cheruba?
Wiktor Gomulicki
- Cierpię okropnie - bez wzajemności...poradź coś - oj.
Zacząłem indagować.
-Boli cię powyżej żołądka?
-Aha.
- I w piersiach coś zatyka?
- Ahaaaha! (...)
- I ludzi unikasz?
- Oj, tak, tak - rzeczywiście - chętnie prześladuję ba strychu.
- Czy napisałeś już wiersz? Nie? No to napiszesz w dniach najbliższych. Tak - mruknął zamyślony - wszystko normalnie.
Zbigniew Uniłowski
W ciał rozkochanych przedziwnej harmonii,
Szczęście i prawda jedyna się chroni.
Jan Kasprowicz
I jak się podoba ten lutowy wpis o miłości i ogólnie o tejże przypadłości :P
Do napisania :* ♥
piątek, 4 marca 2016
Jestem Gladys #31 - Za późno na "nie"
**************************************************
W końcu wróciła do mojej rodziny. W końcu. Może nie minęło jakoś wiele czasu od mojej nieobecności, ale w między czasie wiele się wydarzyło i teraz trzeba posprzątać ten bajzel. Najpierw jednak trzeba się ze wszystkimi przywitać. A drugą rzeczą jest, aby powiedzieć o wszystkim Greyowi i Lilith co może być naprawdę wielkim wyzwaniem. A bobas, który śpi na moich rękach jest skazany przez wszechświat na potępienie, bo jest kim jest. Kimś kto nigdy nie powinien się narodzić. Heh... jak to przywołuje wspomnienia. Ale nie martw się braciszku nie oddam cię w złe ręce.
Mogłabym tak patrzyć na tego malca, ale tylko jedno słowo przychodzi mi na myśl jak tak patrzę - Blate. Podoba Ci się braciszku? - zapytałam w myślach, ale bobas się uśmiechnął. Nie mogę być pewna czy nie będzie rósł tak szybko jak Will. W każdym razie i tak jest za słodki, żebym mogła go tak zostawić.
Przebrałam się szybko z tej czerwonej kiecki. Jakoś nie bardzo pasuje to do sytuacji, w której jesteśmy. Właściwie to mało co się zmieniło, oprócz może tego, iż mamy małą niezgodę w tym pałacu. Mam nadzieję, że coś temu zaradzę. Westchnęłam. Zabrałam malucha na ręce i wyszłam z pokoju. W końcu trzeba się przywitać. Zik miał obudzić Lilith i przyprowadzić do salonu, a Will ogarnąć miał całą resztę domowników.
- To co, Blate pora cię przedstawić reszcie świata - powiedziałam, a malec roześmiał się ze swoim "giguga", taki słodki.
Idąc korytarzem napotkałam Shibę i Loxisa. Byli zaskoczeni, ale zaraz pojawił się uśmiech na ich twarzach. Nawet Loxis uniósł w uśmiechu kąciki swoich ust, choć co prawda tylko na chwilę, to jednak. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Witajcie - rzuciłam.
- Gladys - rzucił Shiba - Witaj w domu.
- Też się cieszę, że w końcu wróciłam - odparłam - Ale teraz chodźcie ze mną. Z wami muszę również pogadać.
I tak we czwórkę weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy oczekiwali na mnie i Blate`a.
- Cześć wszystkim - rzuciłam. - Miło mi was znów widzieć, ale zanim przejdziemy do uprzejmości, to chcę coś powiedzieć. - Oczy wszystkich zwróciły się na mnie w zaskoczeniu i z wyczekiwaniem.
- A więc tak, po pierwsze mam ogłoszenie parafialne, nasza mała rodzinka się powiększyła o małego Blate`a.
- Gladys ... - zaczął Zik ze złością.
- Wiem, Zik. Pewnie jesteście zaskoczeni, w sumie sama byłam, ale trzeba to powiedzieć, jednak ta wiedza nie może wyjść poza ten pokój. - Mocą zamknęłam wszystkie drzwi, okna i postawiłam barierę. Nikt się nie prześlizgnie. Podeszłam bliżej do Lilith i Greya, zaczynali rozumieć co się święci, ale nie ma rady, pora na prawdę. - To dziecko, nigdy nie powinno się narodzić. Blate jest waszym dzieckiem - Lilith, Greyu - a moim bratem. Jest spadkobiercą Nieba i Piekła. A co z tego wynika nie powinien istnieć. Nie pozwolę go zabić, nawet jeśli jest zagrożeniem dla równowagi wszechświata. Nie może również mieszkać, ani tu w Niebie, ani w Piekle, więc chcę go wychować. Co o tym sądzicie?
Cisza ogarnęła całe pomieszczenie. Wszyscy zaniemówili.
- Gladys to prawda, nie żartujesz? - zapytał David oniemiały całą sytuacją.
- Ani myślę żartować na takie tematy. Na początku nie chciałam wam mówić i uznać Blate`a jako swoje dziecko, ale Zik i Will powiedzieli, że powinnam to zrobić. Mieli w tym wiele racji, choć również jest to też kłopot dla was - spojrzałam na Greya to na Lilith, którzy usiedli z wrażenia.
- Gladys - zaczęła Lilith, spojrzałam jej w oczy. - Mogę go...
- Oczywiście - oddałam jej dziecko na ręce. Patrzyła na nie z taką miłością, aż mnie zrobiło się żal, że nigdy nie będzie mogła mieć go przy sobie na zawsze. Z jej oczu popłynęły łzy.
- A ty nic nie powiesz? - zwróciłam się do Greya.
- A co ja mogę powiedzieć? Mam dziecko, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Po drugie nie może ono tu zostać, a jeszcze jesteśmy w trakcie wojny. Co mogę powiedzieć? No co? - jego słowa wydawały się pogubione, niepewne. Był ewidentnie w szoku. No, cóż nie mogę się nie dziwić jego reakcji.
- Ja chcę coś zaproponować, a właściwie poprzeć propozycję Gladys - rzucił Zik. - Zajmiemy się małym, co nie znaczy, że nie będzie wiedział, kim są jego prawdziwi rodzice. Jednak myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie, by zachować go w tajemnicy przed światem. Jednak decyzja należy do was, w końcu to wy jesteście jego rodzicami.
Znów zapadła cisza. Aż w końcu Lilith się podniosła.
- Gdybym nawet chciała zabrać go do Piekła, pewnie po czasie stałoby się podobnie jak z tobą Gladys, dlatego nie mogę ryzykować. Zawsze będzie moim synem, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Nie mogę go zabrać do Piekła, z wielu przyczyn. Jednak będę go odwiedzać gdy to wszystko się skończy.
- Oczywiście - powiedziałam. Przytuliłam Lilith. - Dziękuję - rzuciłam cicho do jej ucha.
- A ty Grey? - zapytał Zik.
- Róbcie co chcecie! - krzyknął i chciał wyjść z pokoju, ale drzwi nie otwarły się nawet pod naciskiem jego mocy. Zdenerwował mnie. Cofnęłam go moją mocą z powrotem na jego miejsce. Podeszłam do niego.
- Nie uciekniesz. Niczego się nie nauczyłeś?! - krzyknęłam. - To twój syn, do jasnej cholery, a zachowujesz się jakbyś miał go gdzieś! To czy tego chciałeś czy nie, to teraz nie ma znaczenia. Zrozum to w końcu. Teraz trzeba wziąć za to odpowiedzialność. Wiem, że to w dużej mierze moja wina, ale nie mam zamiaru tego tak zostawić.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? Powiedziałaś, że się nim zajmiesz to zajmij!
- Jak bardzo ... - zaczęłam, ale Zik złapał mnie za dłoń. Odpuść, powiedział do mnie w myślach. On nie myśli teraz racjonalnie. Za bardzo go zaskoczyłaś, teraz nie wie jak ma to sobie poukładać.
Westchnęłam.
- Dobrze więc Blate zostaje z nami. A co do reszty naszej sprawy, to Rada W się jeszcze nie odezwała, zapewne boi się jeszcze atakować, albo czekają na kogoś. Zatem zamiast czekać na nich chcę zacząć działać. Siedząc na tyłku i tak niczego nie osiągniemy. Chcę żebyśmy się podzielili. Po pierwsze chce wejść do siedziby Rady W., po drugie Davidzie wrócisz do Królestwa Duchów i znajdziesz stare zapiski o duszach zawieszonych między światami. Grey i Lilith zostaną tutaj z Shibą i będziecie musieli strzec Pałacu. Rada nie może tu wejść inaczej całkowicie przegramy. Chciałabym żeby Will, Dark i Gange ruszyli do moich przyjaciół z różnych światów poprosili o pomoc i zobaczyli jak się ma sytuacja. Katrina i Andrejus ruszycie na poszukiwania ziół. Dam wam wszystkie instrukcje. Angelno ty pójdziesz ze mą, tak samo Zik i Loxis, pomożecie mi.
- A do czego to ma prowadzić? I kto niby na to pójdzie? Po co dzielisz nas skoro dopiero co wszyscy się zebraliśmy - zaczął znów Grey. Nie wiem co w niego dziś wstąpiło, ale naprawdę działa mi na nerwy.
- Nie mamy nic jeśli chodzi o tę wojnę. Żadnego zabezpieczenia na wypadek strat, czy ran. Musimy znaleźć sojuszników w razie czego i dowiedzieć się czym jest nasz wróg. Czy to nie oczywiste? A ponad to chcę zrobić ruch zanim oni go pierwsi wykonają by dać nam przewagę a nie zniechęcić do nas poddanych. Czego więcej chcesz? To też jest w twoim interesie, bo gdyby nie ja i Lilith siedział byś teraz na dnie Piekieł znienawidzony przez wszystkich. Więc pomyśl trochę! - rzuciłam mu w twarz. Emocje wzięły nade mną górę, szlak. Powiedziałam za dużo, ale teraz za późno żeby cofnąć te słowa.
- Mamo, wystarczy - powiedział Will i złapał mnie za rękę.
- Przesadziłam - stwierdziłam ponuro.
- Nie - rzuciła mocno Lilith. - Masz rację. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z konsekwencji jakie nas czekają. Nie mamy prawa, aby dyskutować na ten temat, bo jesteśmy sami sobie winni. Sprawy przybrały taki a nie inny wymiar więc trzeba się z tym pogodzić. A co do ciebie Grey, Gladys powiedziała prawdę i nie da się tego podważyć. Ponad to to na nią czekaliśmy, żeby mogła coś zrobić, a teraz mówisz nie, kiedy jest już pozamiatane. Teraz już za późno na takie rzeczy.
- W każdym razie - wtrącił się David - Ja mam zamiar zrobić to co mówi Gladys - spojrzał jeszcze na resztę moich dzieci a one skinęły głowami na znak, że się zgadzają. - My nie mamy z tym problemu, lepsze to niż czekać w nieskończoność zamknięci w tym Pałacu - ciągnął.
- To ustalone - rzuciła Lilith, a wszystkie spojrzenia ruszyły w kierunku Greya, który tylko spuścił głowę.
Postanowione, czas zacząć zabawę - pomyślałam i uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Będzie dobrze, zobaczycie.
*****************************************
W końcu wróciła do mojej rodziny. W końcu. Może nie minęło jakoś wiele czasu od mojej nieobecności, ale w między czasie wiele się wydarzyło i teraz trzeba posprzątać ten bajzel. Najpierw jednak trzeba się ze wszystkimi przywitać. A drugą rzeczą jest, aby powiedzieć o wszystkim Greyowi i Lilith co może być naprawdę wielkim wyzwaniem. A bobas, który śpi na moich rękach jest skazany przez wszechświat na potępienie, bo jest kim jest. Kimś kto nigdy nie powinien się narodzić. Heh... jak to przywołuje wspomnienia. Ale nie martw się braciszku nie oddam cię w złe ręce.
Mogłabym tak patrzyć na tego malca, ale tylko jedno słowo przychodzi mi na myśl jak tak patrzę - Blate. Podoba Ci się braciszku? - zapytałam w myślach, ale bobas się uśmiechnął. Nie mogę być pewna czy nie będzie rósł tak szybko jak Will. W każdym razie i tak jest za słodki, żebym mogła go tak zostawić.
Przebrałam się szybko z tej czerwonej kiecki. Jakoś nie bardzo pasuje to do sytuacji, w której jesteśmy. Właściwie to mało co się zmieniło, oprócz może tego, iż mamy małą niezgodę w tym pałacu. Mam nadzieję, że coś temu zaradzę. Westchnęłam. Zabrałam malucha na ręce i wyszłam z pokoju. W końcu trzeba się przywitać. Zik miał obudzić Lilith i przyprowadzić do salonu, a Will ogarnąć miał całą resztę domowników.
- To co, Blate pora cię przedstawić reszcie świata - powiedziałam, a malec roześmiał się ze swoim "giguga", taki słodki.
Idąc korytarzem napotkałam Shibę i Loxisa. Byli zaskoczeni, ale zaraz pojawił się uśmiech na ich twarzach. Nawet Loxis uniósł w uśmiechu kąciki swoich ust, choć co prawda tylko na chwilę, to jednak. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Witajcie - rzuciłam.
- Gladys - rzucił Shiba - Witaj w domu.
- Też się cieszę, że w końcu wróciłam - odparłam - Ale teraz chodźcie ze mną. Z wami muszę również pogadać.
I tak we czwórkę weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy oczekiwali na mnie i Blate`a.
- Cześć wszystkim - rzuciłam. - Miło mi was znów widzieć, ale zanim przejdziemy do uprzejmości, to chcę coś powiedzieć. - Oczy wszystkich zwróciły się na mnie w zaskoczeniu i z wyczekiwaniem.
- A więc tak, po pierwsze mam ogłoszenie parafialne, nasza mała rodzinka się powiększyła o małego Blate`a.
- Gladys ... - zaczął Zik ze złością.
- Wiem, Zik. Pewnie jesteście zaskoczeni, w sumie sama byłam, ale trzeba to powiedzieć, jednak ta wiedza nie może wyjść poza ten pokój. - Mocą zamknęłam wszystkie drzwi, okna i postawiłam barierę. Nikt się nie prześlizgnie. Podeszłam bliżej do Lilith i Greya, zaczynali rozumieć co się święci, ale nie ma rady, pora na prawdę. - To dziecko, nigdy nie powinno się narodzić. Blate jest waszym dzieckiem - Lilith, Greyu - a moim bratem. Jest spadkobiercą Nieba i Piekła. A co z tego wynika nie powinien istnieć. Nie pozwolę go zabić, nawet jeśli jest zagrożeniem dla równowagi wszechświata. Nie może również mieszkać, ani tu w Niebie, ani w Piekle, więc chcę go wychować. Co o tym sądzicie?
Cisza ogarnęła całe pomieszczenie. Wszyscy zaniemówili.
- Gladys to prawda, nie żartujesz? - zapytał David oniemiały całą sytuacją.
- Ani myślę żartować na takie tematy. Na początku nie chciałam wam mówić i uznać Blate`a jako swoje dziecko, ale Zik i Will powiedzieli, że powinnam to zrobić. Mieli w tym wiele racji, choć również jest to też kłopot dla was - spojrzałam na Greya to na Lilith, którzy usiedli z wrażenia.
- Gladys - zaczęła Lilith, spojrzałam jej w oczy. - Mogę go...
- Oczywiście - oddałam jej dziecko na ręce. Patrzyła na nie z taką miłością, aż mnie zrobiło się żal, że nigdy nie będzie mogła mieć go przy sobie na zawsze. Z jej oczu popłynęły łzy.
- A ty nic nie powiesz? - zwróciłam się do Greya.
- A co ja mogę powiedzieć? Mam dziecko, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Po drugie nie może ono tu zostać, a jeszcze jesteśmy w trakcie wojny. Co mogę powiedzieć? No co? - jego słowa wydawały się pogubione, niepewne. Był ewidentnie w szoku. No, cóż nie mogę się nie dziwić jego reakcji.
- Ja chcę coś zaproponować, a właściwie poprzeć propozycję Gladys - rzucił Zik. - Zajmiemy się małym, co nie znaczy, że nie będzie wiedział, kim są jego prawdziwi rodzice. Jednak myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie, by zachować go w tajemnicy przed światem. Jednak decyzja należy do was, w końcu to wy jesteście jego rodzicami.
Znów zapadła cisza. Aż w końcu Lilith się podniosła.
- Gdybym nawet chciała zabrać go do Piekła, pewnie po czasie stałoby się podobnie jak z tobą Gladys, dlatego nie mogę ryzykować. Zawsze będzie moim synem, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Nie mogę go zabrać do Piekła, z wielu przyczyn. Jednak będę go odwiedzać gdy to wszystko się skończy.
- Oczywiście - powiedziałam. Przytuliłam Lilith. - Dziękuję - rzuciłam cicho do jej ucha.
- A ty Grey? - zapytał Zik.
- Róbcie co chcecie! - krzyknął i chciał wyjść z pokoju, ale drzwi nie otwarły się nawet pod naciskiem jego mocy. Zdenerwował mnie. Cofnęłam go moją mocą z powrotem na jego miejsce. Podeszłam do niego.
- Nie uciekniesz. Niczego się nie nauczyłeś?! - krzyknęłam. - To twój syn, do jasnej cholery, a zachowujesz się jakbyś miał go gdzieś! To czy tego chciałeś czy nie, to teraz nie ma znaczenia. Zrozum to w końcu. Teraz trzeba wziąć za to odpowiedzialność. Wiem, że to w dużej mierze moja wina, ale nie mam zamiaru tego tak zostawić.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? Powiedziałaś, że się nim zajmiesz to zajmij!
- Jak bardzo ... - zaczęłam, ale Zik złapał mnie za dłoń. Odpuść, powiedział do mnie w myślach. On nie myśli teraz racjonalnie. Za bardzo go zaskoczyłaś, teraz nie wie jak ma to sobie poukładać.
Westchnęłam.
- Dobrze więc Blate zostaje z nami. A co do reszty naszej sprawy, to Rada W się jeszcze nie odezwała, zapewne boi się jeszcze atakować, albo czekają na kogoś. Zatem zamiast czekać na nich chcę zacząć działać. Siedząc na tyłku i tak niczego nie osiągniemy. Chcę żebyśmy się podzielili. Po pierwsze chce wejść do siedziby Rady W., po drugie Davidzie wrócisz do Królestwa Duchów i znajdziesz stare zapiski o duszach zawieszonych między światami. Grey i Lilith zostaną tutaj z Shibą i będziecie musieli strzec Pałacu. Rada nie może tu wejść inaczej całkowicie przegramy. Chciałabym żeby Will, Dark i Gange ruszyli do moich przyjaciół z różnych światów poprosili o pomoc i zobaczyli jak się ma sytuacja. Katrina i Andrejus ruszycie na poszukiwania ziół. Dam wam wszystkie instrukcje. Angelno ty pójdziesz ze mą, tak samo Zik i Loxis, pomożecie mi.
- A do czego to ma prowadzić? I kto niby na to pójdzie? Po co dzielisz nas skoro dopiero co wszyscy się zebraliśmy - zaczął znów Grey. Nie wiem co w niego dziś wstąpiło, ale naprawdę działa mi na nerwy.
- Nie mamy nic jeśli chodzi o tę wojnę. Żadnego zabezpieczenia na wypadek strat, czy ran. Musimy znaleźć sojuszników w razie czego i dowiedzieć się czym jest nasz wróg. Czy to nie oczywiste? A ponad to chcę zrobić ruch zanim oni go pierwsi wykonają by dać nam przewagę a nie zniechęcić do nas poddanych. Czego więcej chcesz? To też jest w twoim interesie, bo gdyby nie ja i Lilith siedział byś teraz na dnie Piekieł znienawidzony przez wszystkich. Więc pomyśl trochę! - rzuciłam mu w twarz. Emocje wzięły nade mną górę, szlak. Powiedziałam za dużo, ale teraz za późno żeby cofnąć te słowa.
- Mamo, wystarczy - powiedział Will i złapał mnie za rękę.
- Przesadziłam - stwierdziłam ponuro.
- Nie - rzuciła mocno Lilith. - Masz rację. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z konsekwencji jakie nas czekają. Nie mamy prawa, aby dyskutować na ten temat, bo jesteśmy sami sobie winni. Sprawy przybrały taki a nie inny wymiar więc trzeba się z tym pogodzić. A co do ciebie Grey, Gladys powiedziała prawdę i nie da się tego podważyć. Ponad to to na nią czekaliśmy, żeby mogła coś zrobić, a teraz mówisz nie, kiedy jest już pozamiatane. Teraz już za późno na takie rzeczy.
- W każdym razie - wtrącił się David - Ja mam zamiar zrobić to co mówi Gladys - spojrzał jeszcze na resztę moich dzieci a one skinęły głowami na znak, że się zgadzają. - My nie mamy z tym problemu, lepsze to niż czekać w nieskończoność zamknięci w tym Pałacu - ciągnął.
- To ustalone - rzuciła Lilith, a wszystkie spojrzenia ruszyły w kierunku Greya, który tylko spuścił głowę.
Postanowione, czas zacząć zabawę - pomyślałam i uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Będzie dobrze, zobaczycie.
*****************************************
czwartek, 3 marca 2016
Kosmetyczne perełki ostatnich miesięcy :D
Cześć!
Dzisiaj jakże dawno zaniedbany temat.
Ulubieńcy kosmetyczni!
Ciężko od czegoś zacząć, bo sporo produktów jest, ale chyba sobie poradzimy :D
Zacznę od pielęgnacji:
Na pierwszy ogień krem pod oczy z Ziaja "Kozie mleko" - bardzo dobry krem na noc, bo głównie tak go używam, lekki ale dobrze nawilża i odżywia. Nie mam wielkich problemów ze skórą pod oczami, ale lubię ją dobrze dopieścić, żeby nie była przesuszona, a nawilżona :)
Od Maxineczki zapożyczyłam pomysł, aby stosować maść z witaminą A na niedoskonałości i tak własnie teraz robię, gdy moja twarz ma "gorsze" dni, gruba warstwa wmasowana na noc w twarz zaraz łagodzi trądzik i cera dużo lepiej wygląda :)
Nawilżający olejek do twarzy z nawilżającą śródziemnomorską oliwą z oliwek z AVON`u z serii Planet Spa. Mam już drugie opakowanie i zapewne nie ostatnie. Ładnie nawilża, a w zimie było to jak najbardziej wskazane. Jest wydajny i bardzo ładnie pachnie :)
Spray z witaminą C z the body shop - skusiłam się na niego przy zamówieniu i był to strzał w dziesiątkę. Stosuję go na noc pod krem i muszę przyznać moja cera się poprawiła, wygląda też lepiej w sensie nie jest tak zmęczona i ogólnie sprawuje się dobrze. Ładnie pachnie, a aplikator jest praktyczny. Nie jest zbyt wydajne, ale warte swojej ceny.
Mam też o dziwo dwie rzeczy, jeśli chodzi o włosy :D
Z Joanny - Rzepa kuracja wzmacniająca jest to wcierka, którą stosuje się na mokre włosy i przez to mają one nie wypadać i mają rosnąc nowe. Powiem szczerze, nie wiem czy rosną mi nowe włosy, ale na pewno nie wypadają mi tak jak przedtem. Więc za tak niską cenę i wydajność jestem bardzo usatysfakcjonowana.
I jeszcze 7 efektów ultralekka odżywka z olejkiem arganowym z Marion - to tak coś tam robi, bo moje włosy są ładne i błyszczące, a końcówki nie rozdwojone. Nie mogę więc powiedzieć, że nie działa, choć jest średnio wydajna, to mnie się podoba co robi z włosami. A i nie jest też droga, na plus.
No to temat włosów skończony i czas na temat rzeka, czyli kolorówkę :D
Zacznę od primer`a. Był szał rozpoczęty przez Nikki tutorials i ja padłam w tego sidła. Kupiłam Balsam po goleniu Nivea i jako baza stosuje się bardzo dobrze. Nic mi się nie dzieje, makijaż utrzymuje, czego chcieć więcej?
Jak mowa o szale na jakiś produkt to o Catrice i płynnym kamuflażu nie można zapomnieć i ja pewnie długo też nie zapomnę, bo produkt jest rewelacyjny. Używam go pod oczy i sprawdza się świetnie. Nic mu nie zarzucę, no może oprócz tego, że lubi się pod koniec dnia zebrać w moich dwóch zmarchach pod jednym okiem :P Ale to każdy tak robi :P Wybaczam mu :)
Kiedy mamy korektor to też ważny jest puder. Bardzo fajnym sypkim, tanim i dobrym pudrem jest My secret loose transparent powder, którego namiętnie stosuję i niebawem wykończę niestety :P
Innym ciekawym produktem do wykańczania makijażu okazały się kuleczki wyrównujące koloryt CC ideal flawless z AVON`u, wszystko okey tylko musiałam usunąć różowe i brokatowe kuleczki. Gdy tylko je odseparowałam od reszty to produkt idealnie się spisuje jako rozświetlenie pod oczy, a reszta kuleczek robi mi za róż :D
No i hit mojej zimy. Rozświetlacz z Lovely Silver highlighter używany namiętnie od końca października aż po dziś dzień. Już widzi denko, ale nadal go kocham :D Piękna mocna tafla, więc trzeba z nim uważać, ale i tak nadal twierdzę, że jest to jeden z najpiękniejszych rozświetlaczy jakie kiedykolwiek miałam.
I przedostatnia już rzecz. A jest to pomadka z Rimmel w odcieniu 230 coral garden - jest to idealny dla mnie kolor, nieco ciemniejszy niż moje usta. No uwielbiam i stosuję na co dzień, praktycznie do każdego mojego makeupu. Kremowa i utrzymuje się z 2-3 godziny i ładnie się zjada, ponad to zostawia na chwilę kolor na ustach gdy zejdzie. Ja jestem za. Nie wysusza, ale czasem podkreśla suche skórki, mimo to number one :D
A na koniec mój dawny wróg, a dziś najlepszy przyjaciel - fixer z Inglota. Jak nie lubiłam tego utrwalacza, tak dziś codziennie praktycznie go używam. Bardzo ładnie scala wszystkie warstwy, nie zauważyłam żeby wydłużał trwałość, ale ratuje mnie gdy przesadzę z pudrem :D Także zagościł u mnie na chyba stałe. ;)
I tak to się prezentuje na chwilę obecną. Chyba nie powtórzyłam żadnego produktu z poprzednich ulubieńców. Bo tamtych nadal uwielbiam i używam. Ciągle i ciągle :D
To na tyle :D
A wam co się sprawdza do codziennego makijażu?
I jacy są wasi ulubieńcy?
Do napisania:*
PS. Obrazki z grafiki google.pl
Dzisiaj jakże dawno zaniedbany temat.
Ulubieńcy kosmetyczni!
Ciężko od czegoś zacząć, bo sporo produktów jest, ale chyba sobie poradzimy :D
Zacznę od pielęgnacji:
Na pierwszy ogień krem pod oczy z Ziaja "Kozie mleko" - bardzo dobry krem na noc, bo głównie tak go używam, lekki ale dobrze nawilża i odżywia. Nie mam wielkich problemów ze skórą pod oczami, ale lubię ją dobrze dopieścić, żeby nie była przesuszona, a nawilżona :)
Od Maxineczki zapożyczyłam pomysł, aby stosować maść z witaminą A na niedoskonałości i tak własnie teraz robię, gdy moja twarz ma "gorsze" dni, gruba warstwa wmasowana na noc w twarz zaraz łagodzi trądzik i cera dużo lepiej wygląda :)
Nawilżający olejek do twarzy z nawilżającą śródziemnomorską oliwą z oliwek z AVON`u z serii Planet Spa. Mam już drugie opakowanie i zapewne nie ostatnie. Ładnie nawilża, a w zimie było to jak najbardziej wskazane. Jest wydajny i bardzo ładnie pachnie :)
Spray z witaminą C z the body shop - skusiłam się na niego przy zamówieniu i był to strzał w dziesiątkę. Stosuję go na noc pod krem i muszę przyznać moja cera się poprawiła, wygląda też lepiej w sensie nie jest tak zmęczona i ogólnie sprawuje się dobrze. Ładnie pachnie, a aplikator jest praktyczny. Nie jest zbyt wydajne, ale warte swojej ceny.
Mam też o dziwo dwie rzeczy, jeśli chodzi o włosy :D
Z Joanny - Rzepa kuracja wzmacniająca jest to wcierka, którą stosuje się na mokre włosy i przez to mają one nie wypadać i mają rosnąc nowe. Powiem szczerze, nie wiem czy rosną mi nowe włosy, ale na pewno nie wypadają mi tak jak przedtem. Więc za tak niską cenę i wydajność jestem bardzo usatysfakcjonowana.
I jeszcze 7 efektów ultralekka odżywka z olejkiem arganowym z Marion - to tak coś tam robi, bo moje włosy są ładne i błyszczące, a końcówki nie rozdwojone. Nie mogę więc powiedzieć, że nie działa, choć jest średnio wydajna, to mnie się podoba co robi z włosami. A i nie jest też droga, na plus.
No to temat włosów skończony i czas na temat rzeka, czyli kolorówkę :D
Zacznę od primer`a. Był szał rozpoczęty przez Nikki tutorials i ja padłam w tego sidła. Kupiłam Balsam po goleniu Nivea i jako baza stosuje się bardzo dobrze. Nic mi się nie dzieje, makijaż utrzymuje, czego chcieć więcej?
Jak mowa o szale na jakiś produkt to o Catrice i płynnym kamuflażu nie można zapomnieć i ja pewnie długo też nie zapomnę, bo produkt jest rewelacyjny. Używam go pod oczy i sprawdza się świetnie. Nic mu nie zarzucę, no może oprócz tego, że lubi się pod koniec dnia zebrać w moich dwóch zmarchach pod jednym okiem :P Ale to każdy tak robi :P Wybaczam mu :)
Kiedy mamy korektor to też ważny jest puder. Bardzo fajnym sypkim, tanim i dobrym pudrem jest My secret loose transparent powder, którego namiętnie stosuję i niebawem wykończę niestety :P
Innym ciekawym produktem do wykańczania makijażu okazały się kuleczki wyrównujące koloryt CC ideal flawless z AVON`u, wszystko okey tylko musiałam usunąć różowe i brokatowe kuleczki. Gdy tylko je odseparowałam od reszty to produkt idealnie się spisuje jako rozświetlenie pod oczy, a reszta kuleczek robi mi za róż :D
No i hit mojej zimy. Rozświetlacz z Lovely Silver highlighter używany namiętnie od końca października aż po dziś dzień. Już widzi denko, ale nadal go kocham :D Piękna mocna tafla, więc trzeba z nim uważać, ale i tak nadal twierdzę, że jest to jeden z najpiękniejszych rozświetlaczy jakie kiedykolwiek miałam.
I przedostatnia już rzecz. A jest to pomadka z Rimmel w odcieniu 230 coral garden - jest to idealny dla mnie kolor, nieco ciemniejszy niż moje usta. No uwielbiam i stosuję na co dzień, praktycznie do każdego mojego makeupu. Kremowa i utrzymuje się z 2-3 godziny i ładnie się zjada, ponad to zostawia na chwilę kolor na ustach gdy zejdzie. Ja jestem za. Nie wysusza, ale czasem podkreśla suche skórki, mimo to number one :D
A na koniec mój dawny wróg, a dziś najlepszy przyjaciel - fixer z Inglota. Jak nie lubiłam tego utrwalacza, tak dziś codziennie praktycznie go używam. Bardzo ładnie scala wszystkie warstwy, nie zauważyłam żeby wydłużał trwałość, ale ratuje mnie gdy przesadzę z pudrem :D Także zagościł u mnie na chyba stałe. ;)
I tak to się prezentuje na chwilę obecną. Chyba nie powtórzyłam żadnego produktu z poprzednich ulubieńców. Bo tamtych nadal uwielbiam i używam. Ciągle i ciągle :D
To na tyle :D
A wam co się sprawdza do codziennego makijażu?
I jacy są wasi ulubieńcy?
Do napisania:*
PS. Obrazki z grafiki google.pl
Etykiety:
avon,
catrice,
inglot,
joanna,
kamuflaż,
kolorówka,
kosmetyki,
lovely,
marion,
maść z witaminą a,
my secret,
Nivea,
ostatnie miesiące,
pielęgnacja,
rimmel,
the body shop,
ulubieńcy,
włosy,
ziaja
Subskrybuj:
Posty (Atom)