Translate

sobota, 5 grudnia 2015

Jestem Gladys #18 - Do domu

****************************************************
Nigdy by się nie spodziewała spotkać go tutaj. Zawsze myślała, że od niej odszedł. Sam od siebie, a tu nagle ...
- Pani... - zaczął zgarbiony patrząc w jej oczy, z których zleciały łzy.
- Co ty tu robisz...? - odparła i podbiegła do krat. - Jak to się stało, że tu jesteś? Jak? - trzęsła kratami jakby chciała je wyrwać, ale nagle zabrakło jej siły.
- Lilith - powiedziała GAnge dotykając jej ramion. Wtedy nieco oprzytomniała. Spojrzała na dziewczynę a potem znów na postać za kratami. Wzięła głęboki oddech i wyrwała kraty. Podeszła do mężczyzny i rozerwała jego kajdany. Kiedy ich wzrok się spotkał dostrzegła w jego oczach stary blask, który bardzo dobrze znała. Przytuliła go do siebie.
- Przeprasza... - rzuciła zapłakanym głosem.
- To ja... przepraszam - odparł ochryple. - Dziękuję, że mnie odnalazłaś - dodał po czym zasłabł. Lilith trzymała go w swoich ramionach czując jego oddech na swojej szyi, po czym wzięła go na ręce.
- Musimy iść - powiedziała GAnge. Królowa skinęła głową i wyszli z lochu. Biegiem rzucili się do wyjścia a potem prosto drogą do miejsca gdzie mały się spotkać z Greyem.

Kiedy dotarły Grey, Zik i dzieci już czekały. Co prawda Zik nie był w najlepszej formie, ale nie tylko on. Grey zaraz spojrzał na nieznajomego, ale spojrzawszy na Lilith nie zapytał kto to.
- Gotowi? Musimy uciekać. Rada już o nas wie, będziemy poszukiwani w całym wszechświecie - rzuciła Lilith, ale bez przejęcia a tym bardziej strachu. Nawet poniekąd ją to bawiło. Grey skinął głową.
- Portal? - spytał Najwyższy.
- Trzeba w końcu odejść z hukiem - odparła Lilith. Oddała nieznajomego GAnge i wzięła za rękę Greya. Musieli się przełamać przez magię chroniącą siedzibę Rady W., a to wymagało bardzo dużo mocy.
- Gotowy?
- Zawsze. - Po tym zaczęli cicho szeptać niezrozumiałe słowa, które mieszały się z powietrzem. Atmosfera się całkowicie zmieniła, można było dostrzec małe i większe wyładowania elektryczne. A na podłodze znalazły się stare runy świecące niczym fajerwerki na nocnym niebie. Po chwili nawet nie wiedząc dokładnie kiedy znaleźli się w Pałacu Najwyższego.

- Jesteście? - zaczął Shiba, ale więcej nie powiedział. Natychmiast znów rozbłysła magia runów. Cały Pałac Najwyższego został zabezpieczony i chroniony przez starożytne runy, tak aby nikt nie mógł się przebić.

- Jesteśmy w domu - powiedział Zik uśmiechając się do dzieci.

***************************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz