Yo!
Ten post powinien nazywać się "poniedziałkowy dramat" ale daruję sobie go tak nazwać gdyż od początku tegoż dnia mam pecha.
Pierwsza sprawa to wylała mi się kawa do plecaka i nie dość, że książki mi zamokły to mój kalkulator wyzionął ducha, a wydawać by się mogło, że gorzej być nie może.
Wiecie ostatnią moją lekturą było "Zdążyć Przed Panem Bogiem" i wyobraźcie sobie czytałam to.Czytałam a co dostałam z kartkówki z lektury... no co? A no 2, ale zaraz zaraz to nie wszystko, bo jeszcze matematyka, jakżebym mogła zapomnieć o tej kolejnej 2 w moim życiu. Ja nie wiem, bo podobnie jak w powyższym przypadku przerabiałam te zadania. Serio to mnie przeraża. Wychodzi na to, że nie warto nic mi robić bo wtedy mam lepsze oceny.
I tak pochylam się z lękiem nad matematyką by jutro poprawić tę jedną 2 a w środę drugą natomiast w czwartek pochylę się nad oceną z polskiego i może jakimś cudem uda mi się poprawić. Już dawno nie miałam tyle roboty przed wystawieniem ocen, a w czwartek jeszcze z angielskiego mam kartkówkę. Coś wspaniałego :D Także tyle mi dziś doszło dodatkowo, ale jak już chyba wspominałam wcześniej za błędy się płaci. Nawet czasem za bardzo.
Heh, a jak wam mijają poniedziałki? Równie "kolorowo" jak mi?
Do napisania :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz