************************************************
- Zajmijcie się nim, proszę - poprosiła Lilith Shibę. Archanioł spojrzał na nią, jednak nic nie powiedziawszy spełnił prośbę i podniósł mężczyznę, zabierając go do innego pokoju.
- Powiedzmy, że udało nam się, ale co teraz? Rada W. nie da nam żyć - zaczął Grey, patrząc na pozostałych.
- Dzieci, idźcie z Loxisem, dobrze? - powiedział Zik, jednak William wystąpił ze sprzeciwem.
- Nie mam zamiaru nigdzie iść dopóki nie dowiem się gdzie jest mama - rzucił ostro, a Angelina stanęła za nim murem.
- Proszę, Williamie to nie jest rozmowa dla dzieci - zaczął Grey, ale William nie ustępował.
- Przez ostatnie 3 miesiące byłem twoim zastępcą Ojcze nie mam zamiaru teraz odpuszczać, bo nie chcecie mi powiedzieć co się dzieje. Mam dość życia w niewiedzy. Zwłaszcza, że nie wiem gdzie jest mama. Macie mi powiedzieć.
- William!.., - krzyknął Grey, ale Lilith zatrzymała go dłonią. Podeszła do dzieci i przykucnęła przy nich.
- Widzicie, wasza mama była bardzo dzielna, ale musi troszkę odpocząć. Niedługo do was wróci, obiecuję. Jesteście bardzo odważni, na pewno po niej - powiedziała z uśmiechem. - Musicie być cierpliwi, a ona wróci. Dobrze?
- Z nią wszystko w porządku? - zapytała Angelika roniąc łzy.
- Oczywiście, skarbie. Śpi sobie spokojnie, bo regeneruje siły, by móc do was wrócić i uratować wszystkich. Znacie swoją mamę, prawda? Nie mogłaby was zostawić - dodała i przytuliła ich obojga.
- Mimo wszystko ja chcę wiedzieć co się dzieje - powiedział stanowczo William.
- Dobrze - odparła Lilith z uśmiechem.
- Ej, ej, nie mieszaj w to moich dzieci - rzucił ze sprzeciwem Grey.
- Szkoda tylko, że już są w to wmieszane, Grey - wtrącił Zik. - Przez te 3 miesiące to Will odwalał za Ciebie robotę i sprzątał po tobie, więc teraz nie graj dobrego tatulka tylko przyznaj się do błędu, a co najważniejsze przeproś. Zapewne doskonale pamiętasz w jakim stanie się rozstaliśmy - przypomniał. Grey zaczął sobie uświadamiać swój błąd, od którego naprawienia powinien rozpocząć. Westchnął.
- Racja, jestem kompletnym głupkiem.
- Nie można się nie zgodzić - dodał Zik.
- Dzięki, twoje uwagi nie są mi potrzebne, ale masz rację. Przepraszam za to co się stało. To w gruncie rzeczy moja wina i nie widzę potrzeby mówienia, że tak nie było. To był błąd, który wiele mnie nauczył. Przepraszam, Williamie, Angelino za takiego ojca.
- Nie nas powinieneś przepraszać najbardziej, ale mamę - odparł William. - Dopóki jej nie zobaczę nie wiem czy Ci wybaczę ojcze.
- Will.. - zaczął z niedowierzaniem Zik .
- Rozumiem - przytaknął Grey - wiem jak się musicie czuć i wiem, że moje przeprosiny nic tu nie zmienią. Mimo wszystko zawiodłem jako Najwyższy a tym bardziej jako rodzic.
- Dobra, dość tego. Nie chcę więcej tego słuchać - rzuciła nagle GAnge. - Co się dzieje, do cholery? Gdzie jest mama? I czemu Rada W. chciała mnie zmienić w złą? Jaki jest ich cel?
- Jedyne co wiem, to to, że chodzi o kolejną wojnę. Chcą się pozbyć wszystkich, którzy mają jeszcze coś do powiedzenia w tym waszą rodzinę, a i Piekło chcą obezwładnić, dlatego musimy walczyć - powiedziała Lilith.
- Czyli nie wiemy nic. Gdzie jest mama? - rzuciła znów GAnge.
- Musi się odrodzić - odparła z pełną powagą Lilith. GAnge spojrzała na nią zdumiona.
- Gdzie jest?
- We mnie - na słowa Lilith zapanowała cisza i zaskoczenie. Zik aż usiadł. Jak to możliwe?
********************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz